Ulica Nawrot
Numer 73
Rok 19o7
21 sierpnia, środa. „Napad. Wczoraj w południe przy ulicy Nawrot nr. 75 [!] do mieszkania p. Vogta, dawniej piekarza, dziś dostawcy mąki, wtargnęło 5 bandytów, a zastawszy tylko żonę i 13-letnią córeczkę, poczęli domagać się pieniędzy lub klucza do kasy. Pani Vogtowa oświadczyła przybyszom, że męża w domu niema – a klucza od kas nie posiada. Wtedy napastnicy, mieniąc się członkami partyi anarchiczno-komunistycznej, poczęli dobijać się do kasy, nic nie wskórawszy, a widząc, że czas ucieka opuścili mieszkanie, przyrzekając przyjść o godzinie 4-ej po południu po pieniądze. Wkrótce nadszedł p. Vogt, mając przy sobie zainkasowanych rubli sto. W pół godziny zjawili się bandyci żądając rubli 2oo, zadowolili się jednak setką, przyrzekając przyjść po drugą w innej porze”. Nazajutrz „po raz drugi bandyci usiłowali wydostać gotówkę od p. Vogta, przy ul. Nawrot 73. Tym razem usiłowania ich spełzły na niczem. Na wszczęty alarm interwenyował przechodzący patrol wojskowy. Jednego z napastników ujęto”.
Rok 1911
24 listopada, piątek. „Do sprzedania filia piekarska zaraz, Nawrot 73”.
Rok 1912
5 lutego, poniedziałek. „Mieszkanie pojedyncze i sklep z mieszkaniem od 1 kwietnia do wynajęcia. Nawrot 73. Wiadomość u stróża”.
Rok 1913
18 maja, niedziela. „Gry o mistrzostwo piłki nożnej. Niedziela dnia 18-go maja T.M.R.F. Widzew – Union. Wodna Nr. 4. Początek o 9 i pół przed południem. New-Castle – Sport u. Turnverein. Wodna Nr. 4. Początek o 4 i pół po południu. Piętnaście minut przed rozpoczęciem matchu bieg rozstawny na 5oo m.”. Wtorek, 2o maja. „Obydwa onegdajsze matche fooballowe odbyły się pod znakiem niepogody, która ujemnie wpłynęła na frekwencję widzów i poziom gry, tembardziej, że walka toczyła się na nowem boisku Touring-Clubu, które nie zatrawione, mięknie szybko podczas deszczu. Przedpołudniowy match między T.M.R.F. Widzew i Unionem poprzedziły zawody drugich drużyn Touring Clubu i Kraftu, w których zwyciężył pierwszy w stosunku 7:2. Rezultat osiągnięty przeciwko zeszłorocznej mistrzowskiej drużynie Kraftu świadczy o dobrym doroście Tuoring Clubu. W zapasach między Widzewem i Unionem zwyciężył pierwszy w stosunku 2:o (1:o). Zwycięstwo było dobrze zasłużone, gdyż drużyna Widzewa górowała nad przeciwnikami tak kombinacją jakoteż techniką i biegiem. Powoli, ale stale rozwija się ta drużyna coraz lepiej. Zespół Unionu natomiast grzeszy małem zgraniem się i słabą obroną. Linia napadu mięsza się ustawicznie, a pomoc mało obstawia przeciwników. Zdaje się, że brak boiska sportowego ujemnie oddziałał na poziom gry drużyny Unionu. Uzyskanie nowego boiska przy ul. Średniej wpłynie zapewne dodatnio na wyszkolenie drużyny klubu, który pierwszy wprowadził grę w piłkę nożną w Łodzi. W pierwszej połowie uzyskał Widzew pierwszy punkt przez środkowego napastnika z dobrze zagranej „centry” lewej. W drugiej połowie zaostrzyło się tempo a pod koniec gry usunął sędzia środkowego pomocnika z Widzewa za niebezpieczne podstawienie nogi. Ostateczny rezultat 2:o. Sędziował p. Miller. Popołudniowy match był więcej interesującym i obfitował w wiele ciekawych momentów pod bramkami. Drużyna Nev-Castle posiada dobry atak i obronę. Forma Sport und Turnvereinu poprawiła się znacznie, atak jednak tego klubu nie umiał wyzyskać wielu szczęśliwych momentów, zwłaszcza w pierwszej połowie. Pierwszą bramkę uzyskał Sport und Turnverein, dwie następne Nev-Castle. Pierwsza połowa kończy się 2:1 dla Nevcastle. Po pauzie rozwija Nev-Castle energiczne tempo i uzyskuje jeszcze 3 bramki, ostatnią z „rzutu sędziowskiego” pod bramką Sport und Turnvereinu. Jednej bramki nie uznano. Z drużyny New-Castle wyróżniał się środkowy, który gra jednak zbyt egoistycznie. Ostateczny rezultat 5:1 dla New-Castle, sędziował p. Mentzel. W biegu rozstawnym na 5oo m. zwyciężyła bez konkurencji Widzewa drużyna Unionu w 1 min. 1o⅗ sek. Oraz drużyna Nev-Castle, odstawiając przeciwników o kilkadziesiąt metrów, w 1 min. 5 ⅕ sek. Zawody drugich drużyn Ł.K.S. i Victorji zakończyły się zwycięstwem Victorji w stosunku 5:1. Powodem klęski Ł.K.S. było rozmiękłe boisko i krótkość placu. B.M.”
Stowarzyszenie Sportowe Union Łódź. Klub łódzkich Niemców założyli w 1897 roku fabrykanci, bracia Teodor i Aleksander Plitz. Początkowo było to zrzeszenie propagujące kolarstwo i turystykę, opozycyjne w stosunku do założonego w 1895 Łódzkiego Oddziału [międzynarodowej organizacji Touring Club] Towarzystwa Wielocypedystów i Cyklistów, które w latach następnych przekształciło się w Klub Turystów. Nazwa Union zapożyczona została od rosyjskiego stowarzyszenia. W 19o5 klub wybudował tor kolarski na terenie parku w Helenowie. Sekcja piłkarska powstała w 19o6 roku. W niedzielę 23 września Union rozegrał mecz z Touring Club, który traktowany jest jako pierwszy mecz w historii łódzkiej piłki nożnej. („Helenów. W niedzielę, dnia 23 września 19o6 r. na rzecz Łódzkiego chrześcijańskiego Towarzystwa dobroczynności odbędzie się Wielka zabawa ogrodowa z tombolą. Obfity program: 3 orkiestry, oświetlenie bengalskie i iluminacya ogrodu, gra w piłkę nożną członków Towarzystwa cyklistów „Union”, wolne ćwiczenia różnych towarzystw gimnastycznych, wzlot kilkunastu balonów i t.d. Główne wygrane: krowa, kucyk, maszyna do szycia, rower, samowary i t.p. Bilety na tombolę po rb. 1, każdy bilet wygrywa. Sprzedaż biletów uskutecznia się u następujących firm i osób: p. R. Zieglera (Wschodnia 3o), K. Gehliga (Piotrkowska 215), J. Wolskiego (Piotrkowska 3), M. Sprzączkowskiego (Piotrkowska 54), w Bazarze Szkolnym M. Nowackiego (Piotrkowska 93), i p. H. Maedera (Konstantynowska 43), R. Horna (Piotrkowska 149), w filii cukierni Urlicha na Rynku Geyera, u p. Seidla na Księżym Młynie, u p. J. Wünschego (Główna 21), R. Reigela (Główna 26), w sklepie spożywczym Heinzla i Kunitzera w Widzewie. Bilet wejścia dla dorosłych kop. 3o, dla dzieci kop. 15. Bilety na tombolę służą jako bilety wejścia. Wydawanie fantów rozpocznie się o godz. 2 po południu. Sprzedaż biletów przy wejściu od godz. 1o rano”). Przed I wojną światową drużyna piłkarska brała udział w rozgrywkach o Mistrzostwo Łodzi. W pierwszych rozgrywkach w 191o roku zajęła 3 miejsce, w 1911 piąte, w 1912 ósme, ostatnie, w 1913 siódme, w 1914 rozgrywek nie dokończono, za to w czerwcu klub został na wniosek generał-gubernatora Guberni Piotrkowskiej zamknięty, lokale opieczętowano, skonfiskowano księgi, kwity i pieczęcie: „Jak wiadomo wszystkie trzy towarzystwa zamknięte zostały z powodu przyjmowania w poczet członków osób niepełnoletnich”. Działalność klubu wznowiono w 1919 roku. W 193o drużyna spadła w piłkarskich rozgrywkach z klasy A do B, a w 1932 klub połączył się z Klubem Turystów przyjmując nazwą Klub Sportowy „Union-Touring”. Union posiadał sekcję motorową, organizował rajdy i wyścigi, a także od 1928 roku sekcję hokejową wraz z lodowiskiem czynnym zimą przy ul. Przejazd 7.
25 maja, niedziela. „Gry o mistrzostwo piłki nożnej. [...] T.M.R.F. Widzew – Nev-Castle. Wodna 4. Początek o godz. 3 po poł. Piętnaście minut przed rozpoczęciem matchu bieg rozstawny na 5oo m.”. „ W popołudniowem niedzielnem spotkaniu między Nev-Castle a Widzewem zwyciężył pierwszy w stosunku 2:1 (1:o). W drużynie Nev-Castle grało kilku z rezerwy i dlatego było tempo gry mało ożywione. W pierwszej połowie uzyskał Nev-Castle przewagę jednego punktu, jakkolwiek drużyna Widzewa dorównywała przeciwnikom w kombinacji a górowała nawet nad Nev-Castlem szybkością, tempem i wytrzymałością. Pozatem drużyna czerwonych (Widzew) grała bardziej jednostajnie. Świadczy to o dobrym treningu. Załoga Nev-Castlu posiada kilku „solistów” którzy nie umieją porwać reszty drużyny za sobą i nadać odpowiedniego tempa. W drugiej połowie zyskały obydwie drużyny po jednym punkcie tak że zwycięstwo z trudem tylko osiągnięte, pozostało przy „Nev-Castle”. Sędziował p. [Robert] Smith. [...] B.M.”.
TMRF Widzew. Klub sportowy działający w Łodzi w latach 191o – 1922. Pierwsze i nieformalne zebranie założycieli – pracowników administracyjnych i techników Widzewskiej Manufaktury - miało miejsce w marcu 191o roku w mieszkaniu przy ul. Rokicińskiej 52 w Łodzi. Po dwukrotnym odrzuceniu statutu przez Rząd Gubernialny Piotrkowski dopisano do listy organizatorów pracowników Wi-My o niemiecko brzmiących nazwiskach, co spowodowało, że władze uznały Towarzystwo za politycznie niegroźne i zgodziły się na jego rejestrację 5 listopada 191o roku, zaś 12 listopada statut Towarzystwa został wpisany do rejestru pod numerem 395. Pierwsze walne zebranie TMRF miało miejsce 7 grudnia, wybrano na nim zarząd i komisję rewizyjną. Klub miał swoją drużynę piłki nożnej, a także sekcję gimnastyczną, strzelecką i lekkoatletyczną. Organizował również zabawy i festyny przy ul. Rokicińskiej 135 i Marszałkowskiej (Kresowej) 2, a także wycieczki m.in. do Gałkówka. Wobec braku własnego boiska piłkarze trenowali i grali na wypożyczanych od innych klubów obiektach przy ul. Targowej 87/89, Wodnej 4, ulicach i polach Widzewa czy prywatnych placach na tzw. „Górce” i „Ekonomii”, gdzie – naprzeciw fabryki nici znajdującej się wówczas pod zarządem firmy J. and P. Coats z Glasgow – znajdowało się pierwsze klubowe boisko. W 1911 klub przystąpił do rozgrywek o piłkarskie mistrzostwo Łodzi organizowane przez „Lodzer Fußball Verband”. W pierwszym meczu, który odbył się 23 kwietnia 1911 roku na boisku przy ul. Dzielnej (Narutowicza) TMRF przegrał z łódzkim Newcastle o:9. Pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach i pierwsze nad drużyną ŁKS odniósł Widzew 25 czerwca 1911 roku na boisku przy ul. Targowej wygrywając 2:1. W roku 1911 TMRF Widzew zakończył na siódmym, ostatnim miejscu, tak jak w 1912. W 1913 zajął miejsce siódme – przedostatnie, a w 1914 w chwili zawieszenia rozgrywek z powodu wybuchu I wojny światowej znajdował się na 4 miejscu. W ostatnim meczu rozegranym 25 maja 1914 roku Widzew przegrał z ŁKS na boisku przy ulicy Wodnej o:1. 5 sierpnia tego roku w lokalu przy ul. Rokicińskiej 135 zorganizowano ostatnią „klubową zabawę ogrodową” z licznymi niespodziankami, turniejem strzelania z łuku i tańcami. Potem na skutek wybuchu I wojny światowej działalność TMRF uległą zahamowaniu, a wielu spośród zawodników i działaczy trafiło na front. Mimo tego towarzystwo przejawiało aktywność również w latach wojny światowej i przynajmniej do 1921 roku. Aby klub mógł funkcjonować w wolnej Polsce musiał być na nowo zarejestrowany - w 1922 członkowie i zawodnicy TMRF utworzyli Robotnicze Towarzystwo Sportowe „Widzew”; w sześcioosobowym komitecie założycielskim znalazło się pięciu byłych członków TMRF. [1]
14 sierpnia, czwartek. „Sklep kolonialny do sprzedania z powodu śmierci ulica Nawrot nr. 73”.
24 sierpnia, niedziela. „Beginn der Fußball meisterspiele!! Sonntag, d. 24 rr. Vormitt, 1o Uhr. Wodna 4: Fußball club „Victoria” – Łódzki Klub Sportowy. Nachmittage ½ 4 Uhr. Wodna 4: T.M.R.F. „Widzew” – Sport- und Turn-Verein”.
31 sierpnia, niedziela. „Gry o mistrzostwo Piłki nożnej. W niedzielę, dnia 31 sierpnia o godz. 9½ rano „Touring-Klub” – „T.M.R.F. Widzew” na boisku przy ul. Wodnej Nr. 4”. Sobota, 6 września. „Przedpołudniowy match niedzielny o mistrzostwo piłki nożnej przyniósł sportsmenom znowu niespodziankę. Nikt nie sądził, iż rozwijający się stale klub T.M.R.F. Widzew zdoła pokonać przeciwnika tak poważnego jak Touring-Club. Gra prowadzona była w ostrem tempie, zwłaszcza ze strony Widzewa, i wykazała wiele braków w obronie Touring Clubu. Znakomity do niedawna Stencel zawiódł tym razem i okazał brak treningu. W drużynie Widzewa wybijała się na pierwszy plan obrona, atak jednak nie stoi na wysokości zadania. Pierwsza połowa przyniosła stanowczą przewagę czerwonych (Widzew), którzy zdołali uzyskać trzy punkty przeciw jednemu goalowi” strzelonemu przez Touring-Club. W drugich trzech kwadransach zdołał uzyskać Touring-Club zaledwie jedną bramkę, tak że gra zakończyła się wygraną Widzewa w stosunku 3:2. Po ostatniej porażce spadły znacznie szanse Touring Clubu w walce o mistrzostwo. Widzew natomiast stał się poważnym przeciwnikiem rywalizujących klubów”.
26 października, niedziela. „Gry o mistrzostwo Piłki nożnej. Niedziela, 26 października Kraft – Victorja Wodna 4, początek o godz. 9½ przed południem. Nev-Castle – Widzew, Średnia 124, początek o g. 2½ po południu. Wtorek, 28 października. „Obydwie gry niedzielne odbyły się przy masowym udziale publiczności i miały przebieg interesujący. Przedpołudniowe zawody między „Kraftem” i „Victorją” przyniosły zwycięstwo pierwszemu w stosunku 3:1. Tempo gry było tak po jednej jak i po drugiej stronie ostre a kombinacja i technika wyższą była po stronie „Kraftu”. Zwłaszcza w strzelaniu mieli przewagę biało-czerwoni, którzy szybkimi atakami przy użyciu t zw. „long passing” uzyskali zaraz po rozpoczęciu gry dwie bramki przewagi. W drugiej połowie zdobyły obydwie drużyny po jednym „goalu”. Przewaga była po stronie „Kraftu”, jednak i drużyna „Victorji” spisywała się dzielnie broniąc dobrze swej bramki. W obydwu drużynach brakowało dobrych pomocników, którzyby współdziałali z atakiem. Zwłaszcza gra środkowych pomocników, którzy rozporządzają znaczną siłą fizyczną pozostawiała dużo do życzenia”. W drugim meczu padł remis 1:1, „sędziował starannie p. Sienkiewicz (Ł.K.S.)”.
24 listopada, poniedziałek. „Obydwie niedzielne (16.XI.) gry o mistrzostwo piłki nożnej nie wywołały znaczniejszego zainteresowanie wśród publiczności, której zaledwie garstka zjawiła się na zawodach, jakkolwiek piękna pogoda sprzyjała matchom. Przedpołudniowa gra między Unionem i Victorią zakończyła się zwycięstwem Unionu w stosunku 2: o. Podczas matchu zaszedł znowu fakt niekarności, której dopuściła się drużyna Victorji, nie poddając się orzeczeniu sędziego, p. Sienkiewicza, który zmuszony był usunąć z boiska za brutalną grą kapitana drużyny. Wobec braku posłuchu w drużynie Victorji, przerwał sędzia grę pół godziny przed końcem. Popołudniowe zawody między T.M.R.F. Widzew a Kraftem miały przebieg interesujący, drużyna Kraftu jednak, w której brakowało Rosałowskiego, grała słabiej niż zwykle i tem się tłumaczy ostateczny rezultat 2:1 na korzyść białoczerwonych. Drużyna Widzewa poniosła porażkę dzięki słabej grze ataku i środkowego pomocnika, który bawi się piłką i współdziała atakiem. Obowiązki sędziego pełnił p. Miller”. Mecz pierwszy rozpoczął się o g. 9.3o przed południem, mecz drugi o drugiej po południu.
14 grudnia, niedziela. „ Tow. miłośników rozwoju fizycznego w Widzewie. W niedzielę, dnia 14 grudnia b.r., w sali Towarzystwa strzeleckiego, przy Wodnym Rynku № 4, towarzystwo miłośników rozwoju fizycznego, urządza I-szy pokaz gimnastyczny, którego program wypełnią: 1. Lekcja wzorowa, dająca możność poznania racjonalności prowadzonych w Towarzystwie ćwiczeń, 2. 5 obr. ćwiczeń wspólnych, 3. Ćwiczenia na poręczach, 4. Piramidy piątkowe, 5. 5 obr. ćwiczeń wspólnych laskami, 6. Piramidy. Początek punktualnie o godz. 4 po południu. Wejście – 25 kop., dla uczącej się młodzieży – 15 kop.”. Środa, 17 grudnia. „Pokaz gimnastyczny T.M.R.F. Widzew. Urządzony staraniem Tow. miłośników rozwoju fizycznego w Widzewie pokaz gimnastyczny ściągnął do sali strzelców kilkaset osób publiczności, która z zainteresowaniem śledziła tok lekcji zbiorowej, ćwiczenia wolne, na poręczach, piramidy piątkowe, obrazy na poręczach oraz piramidy. W ćwiczeniach wzięło udział przeszło 3o członków towarzystwa. Całość pokazu czyniła dodatnie wrażenie i świadczyła o energicznej pracy zarządu”.
Rok 1914
7 marca, sobota. „Touring-Club – T.M.R.F. Widzew. Mimo niepewnej pogody rozpoczął się już w Łodzi sezon footbalowy na dobre. W ubiegłą niedzielę widzieliśmy dwa nasze najlepsze kluby, jutro zaś spotkają się znowu Touring Club z T.M.R.F. Widzew. Match ten odbędzie się na boisku przy ul. Wodnej nr. 4 o godz. 2 i pół po południu i budzi znaczne zainteresowanie ze względu na skład osady Widzewa, który w ubiegłym roku, zwłaszcza przy końcu sezonu, okazał znaczny zasób wytrwałości, zgrania i rutyny matchowej. Zwycięstwo Touring Clubu jakkolwiek spodziewane, poprzedzi zacięta i trudna walka. Niedzielne zawody będą dobrym trainingiem przed rozpoczęciem gier o mistrzostwo, które rozpoczną się 22 b.m. Obowiązki sędziego pełnić będzie p. Miller”. Wtorek, 1o marca. „Onegdajsze zawody między Touring-Clubem a T.M.R.F. Widzew odbyły się przy mniej sprzyjających warunkach niż match poprzedni, to też publiczność, odstraszona ciągłym deszczem w niewielkim stawiła się komplecie. Zawody przyniosły stanowcze zwycięstwo Touring-Clubu w stosunku 7:o. W pierwszej połowie uzyskał chwilową przewagę Widzew, atakując bramkę turystów, już jednak w trzydziestej minucie uzyskuje drużyna Touringu pierwszą bramkę i wkrótce potem trzy dalsze. W drużynie Widzewa, która wystąpiła w znacznie zmienionym składzie znać było brak treningu, gdyż był to pierwszy match tego klubu, nowi zaś gracze, jakkolwiek przedstawiają dobry materjał, potrzebują jeszcze t. zw. Obycia matchowego. Braki te uwidoczniły się również i w drugiej połowie gry. Początkowa dobra obrona zawiodła znowu przy końcu drugiej połowy i wtedy padają dalsze trzy „goale”, - ostatni z rzutu karnego. Touring-Club uzyskał dla siebie dobrego gracza Hannemanna , który jako środkowy pomocnik może przynieść drużynie znaczną korzyść, atak jednak grzeszy w dalszym ciągu brakiem „dobrego strzału” i orjentacji. Wiele szczęśliwych momentów miał bramkarz Widzewa. W drużynie „czerwonych” dawał się odczuwać brak pp. Piotrowskiego i Lewalskiego, którzy grają w Ł.K.S. Obowiązki sędziego pełnił p. Miller. B.M.”. Niedziela, 22 marca. „Gry o mistrzostwo piłki nożnej. Niedziela, 22-go marca. T.M.R.F. Widzew – T.S. Union Srebrzyńska 37-39. Początek o g. 9 i pół rano. K.S. Nev-Castle – Victoria Wodna 4. – Początek o godz. 3 po poł.”.
29 marca, niedziela. „Gry o mistrzostwo piłki nożnej. Niedziela, 29-go marca [...] Touring Club - T.M.R.F. Widzew Wodna № 4. Początek o godz. 3 po poł.”.
Niedziela, 26 kwietnia. „Gry o mistrzostwo piłki nożnej. Niedziela, 26 kwietnia. Tow. Gimn. Kraft – T.M.R.F. Widzew Wodna 4. Początek o g. 1o przed południem”. Wtorek, 28 kwietnia. „Kraft – Widzew 2:1 (1:1). Łódzki Klub Sportowy – Touring-Club 3:3 (3:1). Obydwa matche footballowe rozegrane w ubiegłą niedzielę [...] sprawiły miłośnikom sportu prawdziwe zadowolenie. Przed południem zwyciężył zaledwie jednym punktem przewagi Kraft nad Widzewem. Rezultat ten był do pewnego stopnia niespodzianką, jakkolwiek forma drużyny „czerwonych” polepszała się z każdym matchem, o czem wspominaliśmy i w sprawozdaniach. Trzeba przyznać otwarcie, że Widzewa był znacznie lepszym od Kraftu, stwarzał znacznie lepsze sytuacje pod bramką biało-czerwonych. Pierwszą bramkę uzyskał Kraft. Wkrótce wyrównał Widzew swym „goalem” strzelonym z pięknej kombinacji. W drugiej połowie utrzymał się ten stosunek do samego prawie końca. Dopiero na 3 minut przed skończeniem zawodów uzyskał Kraft z „corneru” swą drugą bramkę. Z obowiązku jednak sprawozdawcy nadmienić musimy iż Widzew nie zawinił „rzutu z rogu”, a sędzia p. Sienkiewicz w rozmowie prywatnej przyznał się do pomyłki. Obydwie drużyny kombinowały pięknie, a wyróżnili się środkowi pomocnicy w drużynach”.
17 maja, niedziela. „Gry o mistrzostwo piłki nożnej. Niedziela, 17 maja. T.M.R.F. Widzew – Victorja. Wodna 4 o g. 1o rano. Union – Kraft. Średnia 124 o godz. 4 i pół po południu. Union II – Kraft II o godz. 1o rano, Średnia 124. Widzew II – Victoria II Wodna 4 o g. 3 po poł.”. Wtorek, 2o maja. „Obydwie gry niedzielne odbyły się przy sprzyjających warunkach: przy udziale licznej publiczności, która zaczyna powoli rozumieć, że także i matche słabszych drużyn w rozumieniu publiczności mogą być interesujące. Przedpołudniem wykazały obydwie drużyny Widzew i Victorja znaczną poprawę w formie; przewaga była po stronie Widzewa, który kombinował w polu dobrze, pod bramką jednak tracił często orjentację. Także Victorja po porażce doznanej od Touring-Clubu wzięła się intensywnie do pracy a członkowie jej grali z zapałem. Zawody odznaczały się ostrem tempem, które powstrzymać musiał sędzia p. Mentzel, który surowość swą posunął aż do usunięcia z gry jednego gracza. Ostateczny rezultat 2:1 na korzyść Widzewa”.
24 maja, niedziela. „Gry o mistrzostwo piłki nożnej. Niedziela, 24 maja. Touring-Club – Union. Wodna 4. Początek o g. 9 i pół rano. Widzew – Ł.K.S. Wodna 4, o godz. 4 i pół pp. New-Castle II – Ł.K.S. II ul. Srebrzyńska 37-39, o godz. 9 i pół. Victorja II – Kraft II Srebrzyńska 37/39, o g. 4 i pół po p.”. Poniedziałek, 24 maja. „Wczorajsze gry o mistrzostwo odbyły się pod znakiem „małych rezultatów”, które przynoszą zaszczyt drużynom zwyciężonym, o ile bowiem T.M.R.F. Widzew i Union zajmowały w roku ubiegłym ostatnie miejsca w grach o mistrzostwo, o tyle w roku bieżącym forma ich doskonali się szybko. Dlatego też wczorajsze rezultaty są niespodzianką dla tych tylko sportsmenów, którzy sądzili, że słaby klub nie może się nigdy wyrobić. Niepokojącym jest jednak objaw, że drużyny, stojące na czele sportu footballowego, jak Ł.K.S., Kraft i Touring-Club, zatrzymały się jak gdyby w swym rozwoju. W tych warunkach nie można mówić o skutecznej rywalizacji z klubami zagranicznymi. Przedpołudniowe zawody dały rezultat 1: o na korzyść Touring-Clubu, jakkolwiek miał Tour.-Cl. sposobność wykorzystania rzutu karnego, który strzelony przez p. Fischera zamieniony został na bramkę. Także i poobiedni match dał podobny wynik 1:o na korzyść ŁKS. Obydwie bramki uzyskano dopiero w ostatnich minutach przed końcem. W obydwu matchach wyróżniała się obrona i bramkarz Unionu i Widzewa. Zwłaszcza p. Andrzejczak z Widzewa grał doskonale. Drużyna Touring Clubu miała niewiele momentów szczęśliwych, zwłaszcza zaś atak (prawy łącznik). Ł.K.S. kombinował nieźle na środku boiska, pod bramką jednak okazał się atak Ł.K.S. mało pewnym w strzelaniu, zaledwie bowiem trzy dobre strzały padły na bramkę Widzewa, które obronił precyzyjnie p. Andrzejczak. Zawody utrzymywały widzów aż do ostatnich minut w ciągłem napięciu… Sędziowali pp. Szlöser i Mentzel ze spokojem i zimną krwią. B.M.”.
2o czerwca, sobota. „Sport. Dzień sportowy T.M.R.F. w Widzewie. Ruchliwe i sympatyczne T.M.R.F. w Widzewie urządza jutro pokaz gimnastyczny oraz match footballowy swej pierwszej drużyny i Touring-Clubu. Będzie to trzeci pokaz gimnastyczny od chwili zorganizowania sekcji gimnastycznej. Poprzednie wykazały dużą sprawność u członków T.M.R.F. Widzew, sądzimy przeto, że i jutrzejszy nie zawiedzie oczekiwań publiczności. Zawody piłki nożnej między widzewską drużyną a Touring-Clubem należeć będą do interesujących, podobnie jak i poprzednie gry tych klubów o mistrzostwo. Ostatni rezultat przeciw Kraftowi 1:2 i przeciw Ł.K.S. o:1 świadczy o gorliwej pracy i widocznym postępie w technice i kombinacji u tej drużyny, czego nie można niestety powiedzieć o innych klubach miejscowych”. „Sparta w Łodzi. Przyjazd doskonałej czeskiej drużyny do Łodzi ożywił nasze koła sportowe i pobudził do intensywnej pracy nad organizacją zawodów. Aby uniknąć, o ile to możliwe, porażki wyznaczono trainingi reprezentacyjnych drużyn, których celem ma być wzajemne poznanie się graczów, wypróbowanie ich i osiągnięcie pewnego stopnia zgrania, tak koniecznego w matchu footballowym. Na trainingi te, z których pierwszy odbędzie się dzisiaj na boisku Touring-Clubu przy ul. Wodnej 4, pobierać będzie zarząd nieznaczne wstępy, aby zasilić fundusze kasy. Ponieważ matche ze Spartą są bardzo kosztowną imprezą, przeto sądzić należy, że nasi sportsmeni nie omieszkają się stawić gremjalnie na boisko Touring-Clubu. W składzie drużyn łódzkich widzimy najlepsze siły nasze, nadto wykorzystał zarząd przyjazd dobrych graczów New-Castlu pp. Zollera i Sołowjewa. Pierwszy student uniwersytetu w Charkowie, grał w matchach reprezentacyjnych Charkowa i Petersburga, drugi osiągnął znakomitą formę za granicą. Widzimy więc, że zapowiedziany training będzie bardzo interesujący i da możność szerszej publiczności ocenienia, czy drużyny ustawione zostały trafnie. B.M.”, oraz „T.Z.R.F. [!] w Widzewie. W niedzielę, dnia 21 czerwca odbędzie się przy ul. Wodnej 4 pokaz gimnastyczny, match footballowy T.M.R.F. Widzew – Touring-Club. Początek o godz. 3 po południu”.
23 czerwca, wtorek. „Sport. Pokaz gimnastyczny T.M.R.F. w Widzewie. Wczorajszy popis gimnastyczny T.M.R.F. w Widzewie sprowadził liczną publiczność na boisko Touring-Clubu przy ul. Wodnej. Punktualnie o godz. 3 rozpoczęła się wzorowa lekcja pod kierunkiem p. Bieńka. W lekcji tej poglądowej, a prowadzonej systemem szwedzkim wzięło udział 26 członków towarzystwa. Następnie odbyły się ćwiczenia na poręczach, na których wykonano zręcznie po 2 ćwiczenia obowiązkowe i po 1 dozwolonym. W pięcio-obrazowych ćwiczeniach wolnych wzięło udział 28 członków w piramidach 13 i w pięcio obrazowych ćwiczeniach wolnych laskami 23 członków. Wszystkie ćwiczenia wykonano w takt amatorskiej muzyki z Widzewa. Wykonanie wypadło bez zarzutu a najlepiej wyćwiczone były obrazy wolne laskami. Publiczność darzyła wprowadzającego i wykonawców niemilknącymi oklaskami”. „ Widzew – Touring-Club 1:1 (1:1). New-Castle – Union (5-1). Po popisie gimnastycznym, odbyła się gra towarzyska między Widzewem i Touring-Clubem. Obydwie drużyny wykazały równą prawie siłę a osiągnięty rezultat 1:1 nie zmienił się w drugiej połowie. Pierwszą bramkę uzyskał Widzew, którego gra podoba się coraz więcej. Zwłaszcza p. Andrzejczak w bramce gra bardzo dobrze. W dziesięć minut po bramce Widzewa wyrównali Turyści. Kombinacja była po obu stronach mierna. Tempo dobre. Rezultat 1: 1 będzie dla Widzewa dobrą zachętą na przyszłość oraz dowodem, że przy dobrych chęciach i pracy można uzyskać bardzo dobre wyniki. Obowiązki sędziego pełnił p. Miller”. „27, 28 i 29 czerwca odbędzie się trzydniowy Meeting – Footballowy. Najlepsza drużyna kontynentalna Sparta z Pragi – Łódź. Ceny miejsc na sobotę (Wodna 4) i niedzielę (Srebrzyńska 27). Przedsprzedaż / Przy kasie: Kupon do loży 1,2o/1,5o. Miejsce siedzące 7o/85. Wstęp 4o/5o. Bilety uczniowski 25/35. Ceny miejsc na poniedziałek w Helenowie. Każdy bilet uprawnia do bezpł. wejścia do parku. Przedsprzedaż / Przy kasie: Miejsca na trybunie I rząd 1,oo/1,25. Miejsce na trybunie dalsze rzędy 8o/1,oo. Miejsce na tarasie I rząd 75/9o. Miejsce na tarasie dalsze rzędy 6o/75. Wstęp 45/55. Bilet uczniowski 25/35. Początek zawodów bez względu na pogodę o g. 5-ej po poł. Bilety wcześniej do nabycia od środy w cukierniach W.P. Z. Krzyżanowskiego, Piotrkowska 79 i Główna 1, oraz i W.P. Henryka Szwalbego – Piotrkowska 55”. Dzięki swojej znakomitej grze Andrzejak z TMRF Widzew został powołany na trzeci mecz ze „Spartą”.
26 czerwca, piątek. „Sparta” w Łodzi. Wiadomość o przyjeździe najlepszej kontynentalnej drużyny wzbudziła w mieście naszem usprawiedliwione zainteresowanie. Znani na wszystkich niemal placach sportowych metropolji europejskich, zdobyli „spartanie” mistrzostwo w międzynarodowych zawodach o puhar królewski w San Sebastjan w Hiszpanii. „Czerwone djabły jak ich nazywa zagranica, są chlubą swej ojczyzny, słynnej z wysokiego poziomu sportowego w ogóle, a footballwego przedewszystkiem. Usunąłwszy w cień słynną do niedawna „Slavię”, której imieniem przepełnione były szpalty wszystkich pism sportowych i codziennych, stanęła „Sparta” na czele footballu kontynentalnego, a każdy jej match stał się ewenementem równoważnym ze zdarzeniami tej miary, co regaty Oxford – Cambridge lub Derby angielskie. Rywalizująco od dawna ze „Slavią”, dopiero przed kilku laty odebrała jej hegemonię, której początek przypada na rok 191o, gdy „Sparta” przybywszy do Krakowa zadała tam niebywałą – bo w stosunku 15:1 – porażkę „Cracovii”, będącej już wtedy najlepszą drużyną polską. A że po porażce tej „Cracovia” szybko zdołała się zrehabilitować, stając w rzędzie pierwszo klasowych drużyn monarchji austro-węgierskiej, to tembardziej w historji „Sparty” zwycięstwo z roku 191o jest momentem niezwykłym. Po tem zwycięstwie szedł nieprzerwanie szereg następnych. Technika, tempo, kombinacja, stały się – wystarczy powiedzieć – naprawdę angielskie. Zgranie się drużyny i poddanie swej indywidualności ogólnemu celowi, nie wyklucza jednak popisów poszczególnych graczy, z których każdy umie być przytem znakomitym i wytwornych solistą. Co rok widujemy w Łodzi drużyny zagraniczne, które miejscowe zrzeszenia sportowe zapraszają w celu zapoznania szerszego ogółu ze stopniem rozwoju gry gdzieindziej oraz celem wytworzenia jak największego współzawodnictwa. W porównaniu ze „Spartą” drużyny te dawały tylko przedsmak zawodów tej miary, jakie widuje Wiedeń, Budapeszt, Praga i Berlin. Dzięki inicjatywie miejscowych klubów, publiczność łódzka w nadchodzące święta i dzień przedświąteczny będzie miała sposobność przenieść się wrażeniowo na jakiś plac londyński lub praski. Propaganda sportu, jakiej podjęły się kluby miejscowe jest w tym wypadku finansowo niezwykle kosztowną, to też impreza świadczy o wysokiem zamiłowaniu wśród łódzkich sportsmanów oraz w zaufaniu, jakie świat sportowy łódzki pokłada w publiczności tutejszej, coraz bardziej zwracającej się ku sprawie odrodzenia duchowego poprzez sport i wychowanie fizyczne. Goście czescy przybyli dziś w południe do Łodzi i powitani zostali z entuzjazmem przez przedstawicieli klubów, referenta sportowego naszego dziennika, oraz rodaków swoich grupujących się koło „Czeskiej Besedy”. Goście, którzy zamieszkali w Grand-Hotelu, w dniu dzisiejszym zwiedzać będą miasto, poczem jutro wypoczęci i rzeźcy ukażą się oczom publiczności na placu przy ulicy Wodnej nr. 4, gdzie o godz. 6 i pół rozegrane zostaną zawody z łódzką drużyną reprezentatywną. Drugi match odbędzie się na boisku Ł.K.S. przy ul. Srebrzyńskiej nr. 37/39 o godz. 5 po poł., trzeci – w poniedziałek w Helenowie o godz. 5 po poł. Pokup na bilety jest tak znaczny, że w oblężeniu są wszystkie trzy kasy znajdujące się w cukierniach Z. Krzyżanowskiego Piotrkowska 79 i Główna 1 orz w sklepie firmy H. Schwalbego, Piotrkowska nr. 55. B.M.”.
27 czerwca, sobota. „Goście czescy w Łodzi. Drużyna „Sparty” przybyła wczoraj w południe w Łodzi, poczem rozgościwszy się hotelu „Savoy” udała się na zwiedzanie miasta oprowadzana przez tutejszych rodaków swoich oraz grono sportsmanów. Ciemno niebieskie czapki z inicjałem „S.” budziły ogólne zainteresowanie a dzielne postacie najlepszych na kontynencie footbalistów napawały zwolenników sportu trwogą o losy gry jutrzejszej z łódzką drużyną reprezentatywną”. I słusznie. Na tej samej stronie podano wyniki uzyskane przez drużynę w potyczkach z klubami europejskimi: „Przeciwko reprezentacji Londynu „Sparta” zdobyła 5 bramek (goali) na l bramkę londyńczyków: przeciw reprezentacjom: Anglji 2:o, Paryża 5:o, w grze przeciw znanym Warszawie Klubom polskim: „Cracovii” (Kraków) 15:1, „Wiśle” (Kraków) 12;1, „Czarnym” (Lwów) 6:1; następnie „Budapeszt Torns” 4:1, „First Vienna” 7:1, „Union” (Berlin) 4:o. Oprócz tego w grze przeciw pierwszorzędnym klubom foot-ballowym angielskim: „Southern” 4:1, „Eastbourne” 4:1, „London Bank Club”, 9:1 itd.”. „Sport. „Sparta” – Łódź. Skład drużyn, które wystąpią w kolorach Łodzi przeciw znakomitym gościom z Pragi został ostatecznie ustalony. Dzisiaj, o godzinie 6 i pół grać będzie drużyna, w której skład wchodzą Zeidler – bramkarz, Otto i Wyppich – obrona, Mühln, Baumgärtel i Hannemann – pomoc, Żakiewicz, Hanke II, Illius, Scheer i Franc – atak. [...] Goście przyjechali w doskonałym komplecie: Zadak (bramkarz), Hojer i Peka (obrona), Husek, Fivebr, Fiala (pomoc), Reisenzahn, Vanik, Pilat, Ruth, Placek (atak). W drużynie tej widzimy aż sześciu graczy reprezentatywnych na Czechy. B.M.”
3o czerwca, wtorek. Na pierwszej stronie: „ Krwawa kąpiel w Sarajewie. (l.) Onegdaj w samo niemal południe został zabity w Sarajewie austrjacki następca tronu arcyksiążę Franciszek-Ferdynand-Karol-Józef-Marja d’Este, syn brata Franciszka Józefa, arcyks. Karola Ludiwka, oraz małżonka jego, Zofja hr. Chotek na Chotkowie i Wozninie. Ta tragiczna śmierć arcyksiążęcych małżonków austryjackich to jeden jeszcze nowy rozdział w straszliwej historii rodu Habsburgu, którą od połowy wieku XIX ścigają okrutne nieszczęścia…” – zaczęła się I wojna światowa… - „Sport. Sparta – Łódź. 16:o, 14:o, 3:o. Trzydniowy meeting footbalowy, urządzony przez łódzki Związek piłki nożnej, zadowolił w zupełności oczekiwania nie tylko kół sportowych, ale i szerszej publiczności, która i tym razem stwierdziła, rosnące z dniem każdym zainteresowanie sportem footbalowym. Poprzedzeni niezwykłą swą sławą goście czescy nie dali wprawdzie gry jak się spodziewano, wytwornej, lecz zato metody najbardziej celowe, najbardziej rezultujące w cyfrach. I być może, iż pod tym jednym względem zawiódł się łódzki świat sportowy, nie widzieliśmy bowiem ani artyzmu, ani amatorskiego zapału, ani elegancji, a już o indywidualnych cechach, tak pożądanych przez widzów, niema tu zupełnie mowy. Natomiast ścisłość i ustawiczna konsekwencja w dążeniu do jak największego wyniku cyfrowego, oto bezsprzecznie jedyna cecha (lecz nie indywidualna) gry „czerwonych djabłów”. Że to właśnie zawodowe pojmowanie footbalu przez drużynę amatorską, było dla nauki łódzkich graczy najlepszą szkołą, o tem przekonaliśmy się w ostatnim dniu meetingu. Tak, jak gra Sparta, grać się właśnie powinno, ale zaiste, daleko zaszczytniej jest być pokonanym przez Spartę. Ta ostatnia bowiem ma swoją cechę charakterystyczną, znakomity zespół środkowego napadu, gdzie Kosek i Stary są ulubieńcami wszystkich placów sportowych. Tej nadzwyczajnej techniki, wytwornej i eleganckiej, jaką rozporządza Stary i tego strzału, jaki jeszcze, mimo swojego wieku posiada w nodze Kosek, tego nie widzieliśmy u gości czeskich. Żadna, najostrzejsza nawet krytyka, nie może Sparcie odjąć nic z jej cyfrowego stanowiska w świecie sportowym. Ale nawet ich poprawne zachowanie się sprawia wrażenie zawodowości, jak w ogóle wszystko u tych amatorów o duszach zawodowców. Możemy śmiało powiedzieć, że istnieją drużyny daleko słabsze, a jednak więcej budzące sympatji i entuzjazmu dla swoich barw, aniżeli goście, do których odnoszono się z wielką życzliwością. Reasumując nasze wywody, musimy stwierdzić, że: 1) zawody były znakomitym sportowo środkiem pedagogicznym nie tylko dla graczy, lecz i dla publiczności; 2) że dały miarę i skalę porównawczą naszego footballu z kontynentalnym, że wreszcie 3) stawiają pomyślne horoskopy na przyszłość. Przechodząc do dni poszczególnych musimy powiedzieć, że Dzień pierwszy był zupełnie nieinteresującym, ze względu na zupełny brak przeciwdziałania ze strony drużyny łódzkiej. W dniu tym goście mogli z łatwością dojść do 2o goalów, które prawdopodobnie w dniu jutrzejszym nie ominą drużyny warszawskiej. Jedynym graczem w tym dniu był p. Mühla, którego wysiłki musiały pozostać jałowymi. Bramkarz p. Zeidler, który z początku miał kilka momentów nietylko szczęśliwych, ale i prawdziwie udatnych, zawiódł po pierwszym gradzie strzałów i zbyt późno powrócił do formy. żeby zmniejszyć rezultat. Dzień ten znużył patrzących, przewaga była zbyt wielka, a przytem brak popisów solowych ze strony gości, którzy lekko wypracowali niebywały u nas wynik. Sędzia p. Mentzel nie potrzebował się trudzić swą rolą. Dzień drugi. Rezultat 14:o był w stosunku do dnia pierwszego mniej sprawiedliwy, gdyż druga drużyna zestawiona była daleko troskliwiej i już nie brakło ataków ze strony Łodzi, a nawet jeden moment zawarł poważne niebezpieczeństwo dla bramki czerwonych, która ocalała dzięki znakomicie wykonanej robinsonadzie Zadaka, goal Kapera Sparty, mającego w tym jednym wypadku możność ujawnienia swej umiejętności. Jednakże i w tym dniu, bardziej utrudnionej pracy doprowadzili czerwoni do dwucyfrowej liczby, mimo świetnej obrony pana Godlewskiego, najlepszego ze wszystkich bramkarzy łódzkich. (D.c.n.) d.r.”.
1 lipca, środa. „[...] Dzień trzeci przyniósł po raz pierwszy prawdziwy entuzjazm, zainteresowanie i chwilami rozgorączkowanie widzów w Helenowie. Gra onegdajsza była bowiem niezwykle ciekawa i naprawdę godna placu metropolji europejskiej. W tym bowiem dniu czerwoni absolutnie nie mogli uzyskać nic więcej ponad to co rzeczywiście uzyskali, a jeżeli już mówić o braku szczęścia to przeciwstawić mu należy niesłusznie podyktowany przez pana Schlössera rzut karny. Gra od samego początku prowadzona było bezwzględnie i można nawet powiedzieć, iż Łódź prędzej „weszła w grę”, aniżeli przeciwnicy. Przedewszystkiem tempo od pierwszej chwili zostało wzięte tak silnie, iż obawiano się o niedotrzymanie go ze strony łodzian. Obawy okazały się płonne i to może bodaj stanowi największą pochwałę i zasługę łódzkiej reprezentatywnej, a zarazem może stanowić zarzut, iż przy takiej wytrzymałości, niepoddawaniu się do ostatka, dotychczas nie osiągnięto może zbyt małe naogół wyniki w grach innych. W każdy razie Łódź zachwycała i tak jak w poprzednich dniach Sparta, tak teraz ona była przedmiotem obserwacji (jak wiadomo zawsze jednostronnej) publiczności. Obrona spisywała się znakomicie, grając ostro i twardo, lecz nie brutalnie. Pp. Filipiński i Stenzel nie mają sobie nic do wyrzucenia, a p. Andrzejczak również zasługuje na uznanie, mimo dwóch niepotrzebnie puszczonych goalów. Środkowym pomocnikiem był pan Mühlu, którego nazwać trzeba osią całej drużyny, boczni pomocnicy również wywiązali się doskonale z zadania. Atak, aż do lewego skrzydła, miał chwile świetne, zarzucić mu tylko można poniekąd brak współdziałania z pomocą, mimo rzetelnych w tym kierunku usiłowań. Szczególniej wyróżniali się pp. Żakiewicz, Miller i Fischer. Mimo braku strzałów, atak prowadzony był chwilami zachwycająco. Wprost bez przesady można powiedzieć, że niespodziewanie dobrze. Nie będziemy nawet i w tej grze rozpatrywać poszczególnych wydarzeń. Musimy jednak zaznaczyć, że halftime 2:o był zaszczytnym dla Łodzi. Pierwszy goal padł dopiero po dwudziestu minutach i goście nie mogli absolutnie uzyskać większego wyniku. To co zdobyli było maximum, na jakie zdobyć się potrafili. Gra ich była w tym dniu niepozbawiona pewnego nadmiernego użycia siły, mimo, że właściwie nie można im nic zarzucić. Nie powtarzamy nazwisk gości. Są to bowiem imiona zbyt znane w świecie sportowym, a przytem Sparta jest drużyną, w której nazwiska nie grają roli. To co pokazali rozkłada się na całą drużynę, a solowe popisy nie istnieją dla nich z chwilą, gdy chodzi o rezultat. W dniu dzisiejszym ukażą się Spartanie na placu w parku Agrykoli w Warszawie. Powiększy to rezultat wywiezionych z Królestwa bramek, a prawdopodobnie żadna im na pamiątkę nie pozostanie. Jednakże tournée ich przyczyni się w wysokim stopniu do podwyższenia poziomu footballu w Królestwie. Wszakże i w Krakowie w roku 191o uzyskali czerwoni 15:1, a przecież dzisiaj Cracovia zwycięża pierwszo – klasowe drużyny wiedeńskie i berlińskie. [...] Opinja gości ograniczyła się właściwie jednie do dnia trzeciego. Wyrazili się oni, że drużynę ostatnią śmiało zaliczyć można do pierwszo klasowych drużyn czeskich, zwłaszcza zaś obronę. O środkowym pomocniku wyrazili się, jako o graczu znakomitym. Gdyby drużyna mogła wytrzymać tempo (tak, jak umiała do końca z zapałem) mogłaby śmiało liczyć na rezultat 4:o. Opinja ta, bynajmniej nie kurtuazyjna, przynosi prawdziwy zaszczyt łódzkiemu footballowi. [...] Poza ogólnie znanemi nazwiskami graczy łódzkich, stoją w skromnem ukryciu organizatorzy, których usilnej pracy i śmiałej inicjatywie zawdzięczać należy pierwszą tego rodzaju imprezę sportową w Królestwie Polskiem. Przedweszystkiem wymienić tu należy p. Kahna, jako niezmordowanego pracownika, którego zasługą jest w znacznej mierze przeprowadzenie pertraktacji ze Spartą. Liczba widzów w trzech dniach dosięgła 3,2oo osób”.
1 marca, sobota. „Z Łódzkiego Klubu Turystów. W ubiegły wtorek odbyło się roczne zebranie członków łódzkiego klubu turystów. Na przewodniczącego powołano p. Oskara Klikara, ten ze swojej strony zaprosił na asesorów pp. Radziszewskiego i Wilsona, pióro trzymał p. Urlich. Odczytano sprawozdania, z których wynika, iż klub od chwili wznowienia działalności po przerwie wojennej, wykazuje nader żywą działalność. Sekcja sportowa poszczycić się może zwycięstwami drużyny piłki nożnej, zaś zabawy cieszyły się biernem poparciem rodzin członków. Za tak pomyślne prowadzenie Tow. podziękowano zarządowi i udzielono mu absolutorium. Dla uzupełnienia wyborów zarządu dalszy ciąg zebrania odbędzie się we wtorek za 2 tygodnie”.
Oskar Wacław Klikar (ur. 19o4). Był synem Roberta (ur. 1873 w Łodzi) i Anny (ur. 1876 w Prusach Wschodnich). Siostra Erna Emma w 1924 wyszła za dziennikarza, literata i żołnierza WP Jerzego Konrada Maciejewskiego. Brat Kurt Aleksander. W 1919 został wybrany na członka zarządu Towarzystwa Akcyjnego „Warrant”. W 1928 kandydował w wyborach do Sejmu z listy Bloku Mniejszości Narodowych (z dr. Rozenblattem, Joelem Eljaszem i pełnomocnikiem M. Helmanem). W wieku nieco ponad trzydziestu lat został prokurentem Widzewskiej Manufaktury, by z czasem stać się jej dyrektorem. Należał do wąskiego grona osób, obdarzonych zaufaniem przez jej właściciela Oskara Kona, być może nawet jedynym, który mógł mieć wpływ na jego decyzje. „Według wersji, krążących wśród widzewskich urzędników, te łaski Kona miał sobie Kliklar zdobyć dzięki doskonałej znajomości Talmudu. Podobno on jeden z Łodzi mógł rozmawiać z Konem o Talmudzie jak równy z równym. Był Niemcem, wyznania ewangelickiego, ale kilka lat poświęcił na studia języka hebrajskiego i aramejskiego, co mu było potrzebne tylko i wyłącznie do poznania Talmudu w oryginale. Potrafił w tych językach cytować z pamięci fragmenty liczące po kilka stron. [...] Faktem jest, że Kon się na Klikarze nie zawiódł i że lepszego doradcy nie mógł sobie wybrać”. [2] Mieszkał przy ul. Radwańskiej 25, tel. 21623. Przed 1939 należał do NSDAP, był jednym z jej przywódców okręgu Warthegau. Być może odegrał dużą rolę w korzystnej dla Kona sprzedaży – przejęcia WiMy przez koncern Herman Göring Werke należący do marszałka III Rzeszy Hermana Göringa, co umożliwiło Konowi bezpieczne opuszczenie okupowanej Polski i uniknięcie zagłady. Kliklar, jako „były dyrektor Manufaktury Widzewskiej” po 1945 roku ofiarował sto książek dla zainicjowania działania Biblioteki Gminnej w Rzgowie.
Rok 192o
„Taryfa posesji (domów i placów) Miasta Łodzi. Imię i nazwisko właściciela”: Bitner Karol i Berta, małżeństwo.
Rok 1923
24 stycznia, środa. „ Ze sportu. Z życia towarzyskiego naszych klubów. Znaczna część naszych klubów sportowych urządza najrozmaitsze wieczorki i zabawy sportowe, których celem jest podtrzymanie łączności towarzyskiej pomiędzy swymi członkami, oraz zasilenie kasy klubowej uzyskanymi z takich imprez funduszami. Dotychczas odbyły się: tradycyjne „święta świńskie” (Schweinsfeste) w Klubie Turystów i „Sile”; zabawa taneczna K.S. „Concordii” w Grand Hotelu”, zabawa taneczna z bogatą częścią artystyczną K.S. „Rapid”. W przyszłym tygodniu urządza K. Turystów w lokalu przy ul. Konstantynowskiej nr. 4 bal maskowy, z którego czysty dochód przeznaczony jest na rozbudowę własnego boiska przy ul. Wodnej. Na ten sam cel odbędzie się w dniu 27 bm. zabawa Ł.K.S. Zarówno celowi moralnemu, jak i finansowemu należy tylko przyklasnąć i udzielić jaknajserdeczniejszego poparcia, albowiem przez częste obcowanie zarządu klubu z młodzieżą wzbudza się w tej ostatniej zaufanie do swych przewodników, tworząc temsamem z klubu jedną rodzinę, co jest najistotniejszym celem każdego zrzeszenia. Powtóre odciąga to zarówno młodzież jak i starszych członków klubu do trwonienia pieniędzy i napychania nimi kieszeni paskarzy restauracyjnych i przedsiębiorców bud z tańcami ”. [3]
23 maja, środa. „Zawody towarzyskie. Achduth – Concordia 1:o (o:o). Okropny stan boiska przy ul. Wodnej utrudniał grę niezmiernie. Match był właściwie trenningiem, gdyż grano po 3o m. w każdej połowie. Gra naogół otwarta, niemniej obfitująca w interesujące momenty. Achduth zdobywa w natłoku podbramkowym jedyną bramkę. Concordia pod względem techniki i kombinacji wyżej stojąca, pozostawiła wcale korzystne wrażenie. Na wyróżnienie zasługują: śr. ataku 1 bramkarz Conc., w Achd. bramkarz i pr. obrońca. Grę rozpoczęto z godzinnym opóźnieniem z powodu nieprzybycia na czas Sędziego z K. S. Sędziował członek K. S. Hakoah”.
Rok 1925
16 listopada, poniedziałek. „ Z przedpogrzebowej niedzieli sportowej. Tylko C-klasowe drużyny spełniły nałożona na nie pańszczyznę, a niedbalstwo naszych władz sportowych święciło tryumfy. Sezon piłkarski kończy się. Wczoraj nie mieliśmy, ani jednego, nawet B-klasowego meczu, pomijając już dużyny klasy A, które po niezbyt obfitym w plony ich pracy sezonie, zupełnie dobrowolnie leże zimowe zaciągają. Mówiono wprawdzie w ubiegłym tygodniu o meczu ŁKS – Widzew, który jednak nie doszedł do skutku. Chciano go zagrać na boisku przy ul. Wodnej, ze względu na publiczność Widzewa, oraz, że na boisku ŁKS odbywały się zawody III-cich drużyn ŁKS – Siły. Jednakże porozumienia nie osiągnięto, gdyż boisko to posiada dwuch właścicieli, którzy do odnajęcia go niewykazali potrzebnego „zgrania”, a co najważniejsze brak dobrej woli”.
Rok 1926
8 marca, poniedziałek. „ Rozgrywki o puchar P.Z.P.N. Turyści – Union 5:3 (5:1). Ł.K.S. – Widzew 3:o (2:o). Fatalny stan boisk nie pozwolił na grę normalną, a uzyskane wyniki nie mogą być miernikiem sił. Sezon piłkarski oficjalnie otwarty. Rozpoczęto go dwoma meczami o puchar P.Z.P.N., których, z powodu fatalnego stanu boisk do udatnych nie można zaliczyć. Poza tem i drużyny nie przygotowały się do tak ciężkiej rozprawy. Turyści, Union i Widzew nie wytrzymali tempa. Niektórzy ich gracze przy końcu gry, nawet piłki kopnąć nie mogli z powodu przemęczenia. Lecz za ten brak przygotowania trudno kogoś winić. Ustawiczne zimno, śnieg i deszcz w ciągu ostatnich tygodni nie pozwalały na trening. Jedynie brak sprężystości u kierownictw nieprzygotowanych klubów, zasługuje na zarzut, które mimo wszelkie niewygody, winny zmusić swych krnąbrnych graczy i wygodnisiów do treningu, jeżeli nie życzą sobie, aby ich drużyny przy końcu meczu nie przedstawiały obrazu nędzy i rozpaczy. Spotkanie Turyści – Union odbyło się o godzinie 11-ej na boisku Ł.K.S. [...] Po uzyskaniu 2 bramek przez Union, rezultatem 5: 3 na korzyść turystów, dobry sędzia p. Otto zakończył te pierwsze, oficjalne zawody. Publiczności mało. [...] Popołudniu, o godz. 3-ej, na boisku przy ul. Wodnej odbył się mecz pomiędzy Ł.K.S. i R.T.S. Widzew I, o puchar P.Z.P.N. Ł.K.S. wystąpił w składzie: Cybulski – bramka, Kowalczyk, Gałecki – obrona; Jasiński, Trzmiela, Brzeski – pomoc; Cichecki, Janczyk, Radomski I, Miller, Durka – napad. Zaraz na wstępie trzeba zaznaczyć, że nie był to skład najlepszy, a powtóre, drużyny Ł.K.S. trenujące i grające na boiskach o wielkich rozmiarach, na boisku przy ul. Wodnej grają zazwyczaj o klasę gorzej. Napad Ł.K.S. stanowczo za mało strzela. Zwinna i niezrównana para Cichecki – Janczyk, zainscenizowała cały szereg przepięknych akcji, lecz bez pozytywnych rezultatów, gdyż przebojowiec, Janczyk, w pierwszej połowie przed suchszą bramką, strzeżony pilnie przez ofiarnie grających przeciwników, nie mógł się przez ich mur przedostać, w drugiej zaś woda i błoto, zatrzymywały albo jego samego, albo piłkę w połowie drogi. Talent strzelecki Radomskiego marnuje się na pozycji kierowniczej, jako środka napadu. Durka poprawił się znacznie. W pomocy, na środku, Trzmiela, traci wiele czasu i pozycji na bezcelowe wózkowanie, Jasiński rozegrał się dopiero w drugiej połowie, Brzeski grał przez cały czas, jak „II- lub III-klasista”. Obrona dobra; Kowalczyk niezwykle pracowity i pewny, Gałecki – to talent, o bajecznym starcie do piłki, orjentacji i czystym oraz pewnym wykopie z każdej pozycji i sytuacji. Będąc fizycznie słaby, unika starć wręcz z przeciwnikiem, lecz na piłkę idzie zarówno zaciekle, jak i umiejętnie zyskując błyskawicznie na terenie. Cybulski w bramce nie miał pola do popisu. R.T.S. Widzew wystąpił w swym najlepszym składzie, grającym prymitywnie, lecz nadzwyczaj ambitnie i ofiarnie, aż do utraty sił. Na tych zawodach nastąpiło to wnet po rozpoczęciu drugiej połowy gry, a od nieuniknionej, wysokocyfrowej porażki uratowało go, broniące jego świątyni błota i ofiarna gra bramkarza. Gra interesująca i ostra, zwłaszcza ze strony Widzewa. Tempo żywe, stała przewaga Ł.K.S. nie przypieczętowana zasłużonym rezultatem. Ostateczny wynik 3:o (2:o) na korzyść Ł.K.S. nie jest miernikiem sił. Publiczności około 13oo osób, sędzia p. Bira zadowolił”. [4]
12 marca, piątek. „ Nadchodząca niedziela piłkarska. Ł.K.S. – Hakoah, Siła – W.K.S., Turyści – Widzew i Ł.K.S. – Union zmierzą swoje siły. Nasze kluby piłkarskie idą również w zawody z kapryśną panią Aurą. Onegdaj mieliśmy burzę śnieżną, połączoną z grzmotami i błyskawicami, przez dzień wczorajszy – pogoda „pod zdechłym Medorkiem”. Fatalny stan boisk i niesprzyjające warunki atmosferyczne, nie odstraszają nasze klubu od urządzenia obok narzuconej pańszczyzny w postaci powtórzonych zawodów o puchar P.Z.P.N. również i spotkań towarzyskich. [...] W sobotę zmierzy swe siły mistrzowska drużyna z „Hakoahem”, który powyższym spotkaniem zainauguruje swój tegoroczny sezon piłkarski. W barwach biało-niebieskich czynnym już w sobotę będzie „armatka” Segał, który po rocznej przerwie znów zajmie pozycję prawego łącznika. [...] W niedzielę przed południem w zawodach o puhar P.Z.P.N. spotkają się: W.K.S. z „Siłą”. Zawody zapowiadają się ze wszech miar ciekawie, albowiem „Siła” odbyła już w sezonie bieżącym dwa mecze, z chwilą gdy wojskowy klub sportowy inauguruje sezon tak ważnym dla niego spotkaniem. Widać, że niedzielny mecz nie jest wcale dla kierownictwa W.K.S. tak ważnym, że mógł go zlekceważyć, nie zmierzywszy dotąd z nikim swych sił w sezonie bieżącym. W tym samym czasie przy ul. Wodnej spotkają się w meczu towarzyskim gospodarze boiska – Klub turystów z robotniczym klubem „Widzew”. Turyści pomnie tak ważnego spotkania, które ich czeka w tydzień później z Ł.K.S.-em o puhar P.Z.P.N., przygotowują się bardzo starannie. Po niedzielnym meczu wygranym z „Unionem”, po drużynie fioletowych, prawie, że nie poznać (za nielicznymi wyjątkami) letargu zimowego. Zawodu obudziły w mieście wielkie zainteresowanie. Popołudniu na boisku własnym odbędzie mistrzowska drużyna piąte już w tym roku. Przeciwnikiem Ł.K.S.-u będzie sympatyczna drużyna „Unionu”, która trenuje obecnie pod kierunkiem trenera anglika p. Monhy Polloncka [Monthy Pollocka?] i robi postępy naprzód. Jak na niedzielę marcową – dość urozmaicenia”.
16 marca, wtorek. „[...] W.K.S. – Siła 5:3 (4:o). Gra w błocie powyżej kostek jest tylko męczarnią, nie mająca ze sportem nic wspólnego. W.K.S. pięknem zwycięstwem zapewnił sobie ogólną sympatję. W dalszym ciągu pańszczyźnianych spotkań o puhar PZPN, w niedzielę po południem na boisku przy ul. Wodnej, rozegrały I-sze drużyny B-klasowego WKS i A-klasowej „Siły” narzucony im mecz. Podkreślamy „narzucony”, gdyż w takich warunkach, żaden klub, żadna drużyna na świecie, nie narażałaby się na mękę i niszczenie drogich przyborów sportowych oaz zdrowia swych graczy. To też dość licznie zgromadzona publiczność ujrzała tam coś, co ją raz na zawsze od oglądania meczów piłkarskich może odstraszyć. „Siła” wystąpiła w swym zwykłym już w r.b. wypróbowanym składzie i była ona faworytem w tem spotkaniu. Lecz jak wszelkie obliczenia, zrobione bez gospodarza nie mogą być realne, tak i tym razem faworyta spotkał wielki zawód. „Siła” uległa z powodu nie nadającego się wogóle do gry boiska i słabej grze swojej skrajnej pomocy oraz skrzydeł. Musimy bowiem zważać, że poruszanie się naprzód z piłką było możliwe wyłącznie po obu linjach bocznych, do czego skrzydłowi „Siły” i pomocnicy nie nadawali się. Co się zaś tyczy opowiadanych o WKS-ie bajeczek, że tenże niema drużyny, że do zawodów z „Siłą” nie stawi się itp. kaczki, okazały się tylko bajeczkami. Bowiem WKS, wystawił na ten pierwszy w r.b. próbny ogień, drużynę ambitną i doskonale przygotowaną. Na pierwszy rzut oka zdawało się, że jej najsłabszą częścią, będzie, w większej części z obrońców i pomocników złożony napad. A jednak cały ten pięknych sukces zawdzięcza on właśnie swemu napadowi, względnie dobrym skrzydłom, które swą taktyką i niepowstrzymanemu parciu naprzód wybitnie przysłużyły się do zwycięstwa. Na Pierwszem miejscu należy tu postawić lewoskrzydłowego WKS, Czernika i lewego pomocnika, Orzechowskiego. Pierwszy z nich czujący wielki głód bramkowy zaspokoił go w zupełności, drugi zaś z niewidzianą dotychczas pracowitością, jako dosłowny „wszędobylski” uwijał się po całem boisku, to broniąc ofiarnie swej świętości, to znów zasilając atak pożytecznemi piłkami. Przebieg gry o tyle interesujący, o ile warunki na to pozwalały. WKS, atakujący w pierwszej połowie bardziej zabłoconą bramkę, ma jednak stała przewagę, przypieczętowuje ją czteroma punktami. W tym czasie „Siła”, broni się tylko i to niezbyt skutecznie. Po przerwie, aż do czasu przejścia Czernika na środek ataku, a zajęcia jego pozycji przez Sztraucha, WKS był również stroną atakującą i strzelił jeszcze jedną bramkę, prowadzi 5:o. Zmiana ta błędna w zasadzie zemściła się na nim, gdyż jego atak tracący ustawicznie piłkę spowodował opresję na własne tyłu, z których te nie potrafiły wywiązać się. „Siła” zdobywa w ostatnim kwadransie trzy bramki (1 z karnego, 1 z wolnego i 1 z kombinacji). Dla WKS wszystkie z kombinacji strzelił, 3 Czernik, Michalak i Strycharski po 1. Zwycięstwem tem, WKS zapewnił sobie powodzenie”. [5]
27 marca, sobota. „Kalendarzyk rozgrywek o mistrzostwo Łodzi” podał rozkład spotkań piłkarskich na boisku przy ul. Wodnej: 11 kwietnia Turyści – ŁKS (w sobotę 1o kwietnia podano, że mecz poprzedzi spotkanie drugich drużyn wymienionych klubów, początek „godz. 14, sędzia p. Cwilich”, mecz właściwy – początek o 16, „sędzia p. Malczewski, linjowi pp. Rękowski i Schönborn”), 18 kwietnia Turyści – Siła, 25 kwietnia Siła – Union, 2 maja Turyści – ŁTSG, 9 maja Turyści – Union, 13 maja Siła – ŁTSG, 16 maja Turyści – Widzew, 23 maja Widzew – ŁTSG, 3o maja Siła – Widzew, 6 czerwca ŁKS – Widzew.
12 kwietnia, poniedziałek. „ Ł.K.S. zdobywa 2 cenne punkty. Ciekawie zapowiadające się spotkanie pod względem sportowym bez wartości. Ł.K.S. – Turyści 2:o (2:o). Obie drużyny wykazały znaczny spadek formy. Atrakcją dnia niedzielnego było spotkanie ŁKS z Turystami. Tradycyjnie te zawody budzą zawsze wśród sfer sportowych naszego grodu niezwykłe zainteresowanie. Po smutnej porażce mistrza Łodzi z Siłą wolno było i Turystom śnić o zwycięstwie. Nawet najbardziej zagorzali zwolennicy biało – czerwonych zatracili „wiarę” w swoich pupilków. I słusznie. ŁKS, gdyby tym razem natrafił na nieco silniejszego przeciwnika, aniżeli Turyści byłby zszedł z boiska pokonany. Jedynie pech oraz niedyspozycja strzałowa fioletowych sprawiła, że wynik wypadł z korzyścią dla mistrza. Być może, że ŁKS nieswojo czuje się na boisku przy ulicy Wodnej, należy jednak pamiętać, że nie zawsze jest okazja popisywania się na swoim bardzo wygodnym gruncie. Turyści okazali się godnym przeciwnikiem biało – czerwonych. Chwilami nawet więcej z gry mieli fioletowi. Kompletny brak strzelców dał się tym razem bardzo we znaki. W ciągu całej gry zaledwie dwa razy interweniował Fiszer. Najlepszą częścią z obu zespołów były tyły i linie pomocy. Cyl, Kowalczyk, Kahl i Kubik O. stanowili doskonały quartet obronny. Wdzięczne pole do popisu miała pomoc ŁKS, q której brylantował Z. Kowalski, trzymając świetnie w szachu Hermana i Walkowskiego. W ataku ŁKS na wyróżnienie zasługuje jedynie Durka, którego pociągnięcia na świątynię przeciwnika przypominały najlepsze czasy tego gracza. O ataku fioletowych nic dobrego nie da się powiedzieć. Absolutny brak zgrania oraz strzałów na bramkę, aż nadto widoczny. Przed sędzią p. Marczewskim stają drużyny w następujących składach: ŁKS: Fiszer, Cyl, Kowalczyk, Gabriel, Trzmiela, Kowalski Z., Cichecki, Janczyk, Radomski, Miller, Durka. Turyści: Kiliński, Kahl, Kubik O., Hinc, Wieliszek, Błaszczyński, Kulawiak, Czajkowski, Walkowski, Hermana. O samej grze nie da się nic dodatniego powiedzieć. W pierwszej połowie atak fioletowych nie mógł zdobyć się na planową akcję. Jedynie biało – czerwoni zagrażali dość często świątyni gospodarzy z ul. Wodnej, ale bezskutecznie, aż do 33 minuty. „Artylerzysta” Radomski doskonale kryty przez Kubika O. nie mógł dojść formalnie do głosu. Dopiero w 34 minucie „kiksuje” Olek. „Wszędobylski” Durka jest już przy piłce i z odległości dwóch kroków zdobywa nieuchronną bramkę. Publiczność nie szczędzi braw swemu pupilowi. Zdobyty punkt dodaje nieco animuszu biało – czerwonym. W tej fazie Jańczyk i Cichecki przysparza dużo roboty Kubikowi St. W 43 minucie „objeżdża” Jańczyk przeciwników – Kubik Al. w ostatniej chwili fauluje – karny zamienia pewnie na bramkę Radomski. Wynik do przerwy niezmieniony. Po przerwie Turyści ujmują inicjatywę w swoje ręce, zdobywając zaledwie trzy po sobie następujące kornery. ŁKS ma widać dość bramek. Gra staje się coraz mniej ciekawa i nudna. W pierwszych minutach fioletowi zyskują coraz więcej terenu. Apatia udziela się powoli i publiczności, która na kilkanaście minut przed końcem zawodów opuszcza powoli trybuny. Na 1o minut przed końcem ŁKS znów częściej przy piłce. Liczne „bomby” Radomskiego chybiają celu. W 41 minucie mają Turyści doskonałą okazję do zdobycia honorowego punktu po rzucie z rogu Fiszer niepotrzebnie wybiega do pustej nawet bramki nikt z napastników fioletowych trafić nie może. Ostateczny wynik 2:o dla ŁKS. Rogów 5:2 dla Turystów. Zawodami kierował doskonale p. Malczewski. Publiczności około 3ooo osób. Stefan K[nieczytelne]”.
29 maja, sobota. „ Baczność młodociani piłkarze! Kalendarzy rozgrywek w piłkę nożną o mistrzostwo klasy C. II Grupa (1 Runda). 5 czerwca. Stow. im. Słowackiego – K.S. Samson na boisku przy ul. Wodnej, godz. 17. 6 czerwca. K.S. „Zjednoczenie” (Łódź) – S.S. Rapid, boisko w parku im. Poniatowskiego o godz. 17-ej. 12 czerwca. Stow. im. J. Słowackiego – K.S. „Zjednoczenie” na boisku przy ul. Wodnej o godz. 17-ej. 13 czerwca. K.S. Samson – Ż.G.S.G. Hasmonea, boisko w parku Poniatowskiego o godz. 17-ej. 19 czerwca Ż.G.S.G. Hasmonea – S.S. Rapid, boisko w parku Poniatowskiego o godz. 17-ej. K.S. „Zjednoczenie” – K.S. Samoson na boisku przy ul. Wodnej o godz. 17-ej. 26 czerwca. S.S. Rapid – Stow. im. J. Sowackiego na boisku przy ul. Wodnej o godzinie 17-ej. 27 czerwca. K.S. „Zjednoczenie” – Ż.G.S.G. Hasmonea – Stow. im. J. Słowackiego na boisku w parku Poniatowskiego o godz 17-ej. 3 lipca. Ż.G.S.G. Hasmonea – Stow. im. J. Słowackiego na boisku przy ulicy Wodnej o godz. 17-ej. 4 lipca. Ż.K.S. Samson – S.S. Rapid na boisku Ł.K.S. o godz. 9.3o”.
13 czerwca, niedziela. Klub Turystów zdobył tytuł mistrza Łodzi. Artykuł prasowy z poniedziałku, 14 czerwca: „Ewenementem dnia wczorajszego było sensacyjne spotkanie o mistrzostwo ex-mistrza Łodzi z Klubem Turystów. Już o godzinie 3-ej popołudniu boisko Ł.K.S.-u zalega gremialnie żądna wrażeń publiczność sportowa. Po meczu rezerw, zakończonym zwycięstwem Ł.K.S., wpadają na boisko drużyny w następujących składach. Ł.K.S.: Fiszer, Cyl, Kowalczyk, Gabrjel, Trzmiela, Kowalski, Cichecki, Jańczyk, Lange, Miller, Durka. Turyści: Las, Sztencel, Kahl, Kahan, Wieliszek, Kubik Stefan, Michalski, Błaszczyński, Kubik Al., Kulawiak, Hermans. W pierwszych minutach gra otwarta. Atali fioletowych groźniejsze. Cyl i Kowalczyk kilkakrotnie interweniują. – Słaba gra Langego sprawia, że piłka nie trzyma się wcale ataku Ł.K.S., który mimo gry z wiatrem, nie może uzyskać przewagi. Pierwsza bramka dla Turystów, pada w 4o minucie ze strzału Błaszczyńskiego. W dwie minuty później interwenjuje Fiszer dwukrotnie. Po zmianie stron Turyści zyskują przewagę kilkominutową. W 16 minucie daleki strzał Millera, przynosi Ł.K.S. wyrównanie. Stan 1:1 trwa tylko 8 minut. W 24 minucie niespodziewany strzał Kulawiaka, ląduje – mimo interwencji Fiszera w siatce. Wynik 2:1 dla Turystów, mimo obustronnych kolosalnych wysiłków, pozostaje bez zmiany. Rogów 4:3 dla Turystów. Tak więc po pięciu latach panowania, tytuł mistrza Łodzi przeszedł w inne ręce. Klubowi Turystów życzymy, aby honoru barw Łodzi z powodzeniem się bronił. S.K.”.
1 sierpnia, niedziela. „ Dwa pioruny. Jeden nie wyrządził nikomu szkody, drugi zranił 14-letniego chłopca. [...] Podczas burzy jaka szalała onegdaj nad naszym miastem, piorun uderzył w okno kurytarza oficyny poprzecznej na 4-ym piętrze domu przy ulicy Nowo-Zarzewskiej przebiegł przez szereg mieszkań tej kamienicy i wydostając się oknem na podwórze zarył się w ziemię. Uderzenie pioruna nie wyrządziło w tym wypadku żadnych szkód. O tej samej porze na placu sportowym przy ulicy Wodnej 34 uderzony został piorunem 14-letni Leon Tomczak. Chłopcu udzielił pomocy lekarz pogotowia”.
4 sierpnia, środa. „ R.T.S. Widzew – Skra (Warszawa) 4:3. Łódzcy proletariusze gościli poraz pierwszy drużynę zamiejscową i udowodnili, że potrafią być wzorowymi gospodarzami . Trudno zaprzeczyć, te liczni z pośród bywalców sportowych zarówno obecnych na tych zawodach, jak i nieobecnych, z niezbyt przychylnem uprzedzeniem przed zawodami o nich rozmawiało. Obawiano się bowiem powszechnie, że znana impulsywność u naszych robotniczych zespołów i tym razem święcić będzie swe nie chwalebne triumfy. Na szczęście jednak, uprzedzenia te pozostały tylko uprzedzeniami, gdyż na boisku i poza niem panowała niczem nie zmącona serdeczność tak, że nawet szczodra i ostra w krytykowaniu publiczność widzewska niezbyt sprawnemu sędziemu ani jednego „kalosza” nie podarowała. Był to jednem słowem mecz najprzyjaźniejszy, jaki kiedykolwiek nasze boiska oglądały. Wartość tej przyjaźni należy jeszcze i dlatego wyżej podnieść, że w szeregach Widzewa grał jego najniespokojniejszy duch, Pudlarz, który nawiasem mówiąc był najpracowitszym i zarazem najspokojniejszy graczem na boisku. To też z prawdziwą przyjemnością fakt ten notujemy żywiąc jednocześnie nadzieję, że jeżeli Pudlarz przy jego bezprzykładnej ofiarności dla barw klubowych pozbędzie się brutalności i opanuje swe nerwy, może on ze swą pracowitością i ambicją służyć, jako wzór dla wszystkich niestety bardzo licznych lalek piłkarskich. A że zarówno Pudlarz, jak i cały RTS Widzew mogą się na to zdobyć, udowodnili oni w ubiegłą niedzielę. Przechodząc do charakterystyki obu drużyn szczerze przyznajemy, te drużyna gości podobała się znacznie lepiej. Fizycznie jest ona niezbyt imponująca, widać jednak u jej wszystkich niemal graczy dobre początki techniki, kombinacji oraz wytrwałość. Przy tem cała drużyna „Skry” gra nadzwyczaj fair. Jej najlepszym graczem na boisku był bramkarz oraz prawy łącznik, nią była również obrona, natomiast pomoc grała zbyt defensywnie, trzymając się niemal kurczowo własnej obrony i bramki, wskutek czego dobra środkowa trójka napadu Skry nie mając należytego poparcia niewiele mogła zdziałać. RTS. Widzew wystąpił z rezerwą w bramce i na środku napadu, wskutek czego jego przednia linia funkcjonowała słabo. Jedynie prawoskrzydłowy popisywał się wspaniałymi biegami i ostrymi aczkolwiek nie celnymi strzałami na bramkę. Obrona Widzewa niepewna i słaba, pomoc bardzo pracowita nie potrafiła jednak tak, jak i pomoc gości zdążyć stale za swym napadem. Przebieg gry dosyć interesujący, tempo dostateczne. Z początku drużyna gości, u której widoczny jest doskonały trening góruje nad gospodarzami, wzbudzając swą celową grą i nieznaczną przewagą podziw. Podziw ten potęgował się jeszcze i dlatego, że przed rokiem Widzew goszcząc u Skry na jej własnem boisku w dwuch rozegranych z nią meczach pozostawił jej przyzwoitą porcję bramek, bijąc ją 14:2. I tu widać dopiero ile to można zdziałać w ciągu jednego roku sumiennej pracy. Przecież Skra pod wielu względami przewyższała Widzew a w swym okręgu zdobyła ona mistrzostwo klasy B i jest już obecnie drużyną A-klasową. To też jej walory uwidoczniły się wkrótce przez zdobycie dwuch ładnych bramek w pierwszej połowie gry, dzięki czemu prowadziła ona 2:o. Widzew uzyskuje w pierwszej połowie jedną tylko i to w dodatku samobójczą bramkę, - pauza 2:1 dla gości. Po zamianie stron i wymianie kwiatów oraz serdecznych przemówieniach przedstawicieli obu klubów, Widzew zrywa się energicznie do gry. Jego środkowa trójka napadu nietylko kombinuje znacznie lepiej lecz i strzela często na bramkę. To też końcowy rezultat daje się już łatwo przewidzieć, zwłaszcza, że w siatce gości grzęźnie jeszcze jedna samobójcza piłka. W 4o min. Widzew prowadzi 4:2 na swoją korzyść mając znaczną przewagę. Nie dbały jednak jego bramkarz przepuszcza karygodnie dość słaby strzał ustalając końcowy rezultat na 4:3 dla Widzewa. Mecz ten pozostawił po sobie miłe wrażenie, gości oklaskiwano mocno i często za ich ładną i spokojną grę, a Widzew zjednał sobie sympatję i zaufanie u swoich licznych zwolenników. Podkreślić jednak należy, że drużyna Widzewa wykazała wielki brak treningu co w tej porze roku nie zasługuje na pochwałę”. [6]
11 października, poniedziałek. „ Turyści I – Union I 6:1. Turyści II – Union I 4:o. Mistrz Łodzi, wysłał wczoraj swoje dwie drużyny przeciwko Unionowi. I trzeba przyznać, że oba te mecze należały do bardzo interesujących, trzymających widza swem błyskawicznem tempem i zmiennością sytuacji, od samego początku aż do końca w ustawicznem napięciu. Bardzo ładny był przedewszystkiem przedmecz, drugich drużyn obu klubów. Turyści wystawili swą II drużynę, z samych młodych graczy, która imponowała wszystkiemi zaletami, jakich wymaga się od sportowców – piłkarzy. Ładna kombinacja, zupełnie zadowalająca technika, ambicja, pracowitość i nadzwyczajna, koleżeńska harmonia w tej drużynie, mogą być wszystkiem, za wzór godny do naśladowania postawione. Jako dowód, niech posłuży fakt, że w ciągu całego meczu, w II drużynie Turystów nie powstał ani jeden dysonans lub nieporozumienie, i nie padło ani jedno przykre słowo uwagi pod adresem kolegów. Drużyna grała z temperamentem, ładnie, zwyciężając silnego przeciwnika, decydująco i zasłużenie. A gdyby nie niepotrzebne wózkowanie Tadensiewicza i trochę egoistyczna gra Górkiewicza, która izolowała tak łaknącego pracy i doskonałego, Wieczorka na lewym skrzydle, końcowy rezultat tych zawodów byłby cyfrowo znacznie korzystniejszy. Turyści posiadając taki narybek, mogą naprawdę zupełnie optymistycznie patrzeć w przyszłość. Natomiast w II drużynie Unionu fizycznie silnej i też ambitnej, lecz nie składającej się towarzysko tak harmonijnie zgranej braci sportowej, powtarzały ustawicznie, nie wchodzące w program piłki nożnej nawoływania i uwagi, które obniżyły bardzo efekt, aczkolwiek wytężonej pracy całego zespołu. Po tym, nadwyraz interesującym meczu, przed doskonałym sędzią p. Dancygierem, stanął Union w bardzo odmłodzonym składzie. Jednakże na prawdziwej wysokości zadania stanął w Unionie jedynie Bersz na środku pomocy. U reszty zaś, widoczne są wielkie jeszcze braki. W napadzie, brak zgrania i strzelców, reszta pomocy gra bez obmyślenia akcji i celu. To też ani wysiłki obrony Unionu, ani też heroiczna praca, starego bramkarza, Witeczka który, z powodu średniej zaledwie gry całej drużyny, naprawdę więcej obronił, aniżeli można było od niego wymagać, nie uchroniły zielonych od poniesionej słusznie porażki. Turyści wystąpili w składzie: Michalski 1, Marczewski, Kokosiński, Hinc, Wieliszek, Tylman, Hermans, Kulawiak, Kubik Al., Kubik St. i Michalski II. Najlepszy na boisku wogóle, Michalski II, któr z każdym dniem wyrównuje, swą „kogucią” wagę a jeszcze więcej i skuteczniej poprawia swą klasę gry. Tym razem grał on bardzo dobrze, przysługując się w wysokim stopniu prócz jednej, strzelonej przez siebie, do wszystkich, zdobytych przez fioletowych bramek. Jego każde pociągnięcie, jest niemal na milimetry obliczone, a każda oddana przezeń piłka, w sytuacjach podbramkowych, nadaje się zawsze do strzału. Dobrze grali również bracie Kubicy, słabszym natomiast był Kulawiak, a słabym Hermans. Pomoc i obrona stały na wysokości zadania. Bramkarz nie zasłużył na uznanie, a jedyną bramkę zdobytą przez Union należy na wyłączne jego konto zapisać. Gra obu zespołów bardzo ambitna i ładna, tempo mordercze. Wszystkie bramki dla zwycięzcy padły z kombinacji, a wszystkie strzelone przez braci Kubików, były wprost fenomenalne do volley’ów. Union uzyskał jedyną bramkę z rzutu wolnego. Rogów 11:5 na korzyść Turystów”. [7]
19 października, wtorek. „ Mistrz Łodzi buduje wielki stadjon sportowy. W dniu dzisiejszym sfinalizowano pertraktacje codo dzierżawy wielkiego terenu pod budowę stadjonu. Turyści będą mieli wspaniały stadjon na terenie trzykrotnie większym od obecnego boiska . [...] Jak się dowiadujemy, w dniu dzisiejszym nastąpi podpisanie umowy pomiędzy zarządem klubu Turystów, a znanym łódzkim przemysłowcem p. Stanisławem Jarocińskim co do dzierżawy olbrzymiego placu przy ulicy Wodnej, sąsiadującego z obecnym boiskiem mistrzowskiej drużyny. Plac, o który Turyści zabiegają, jest blisko trzykrotnie większy od obecnego boiska i ciągnie się do samej ulicy Nawrot. Przez połączenie tych dwóch wielkich placów otrzymają Turyści wielki obszar, na którym stanie już w roku następnym nowe zupełnie boisko piłkarskie i osiem kortów tenisowych. Obecne boisko służyć będzie tylko do treningów. Nowe będzie tak położone, że zabezpieczy widownię przed słońcem. Dowiadujemy się, że prawdopodobnie jeszcze w roku bieżącym nowe boisko Turystów będzie oparkanione. Z wiosną przyszłego roku boisko zostanie zniwelowane. Z całym uznaniem należy podkreślić bardzo życzliwe stanowisko p. Stanisława Jarocińskiego, który oddał ten wielki teren na odpowiednich warunkach. Mistrz Łodzi, dzięki odpowiedniemu kierownictwu zyska monumentalny gmach sportowy”.
2 listopada, wtorek. „Ł.T.S.G. – R.T.S. „Widzew” 3:1 (o:1). Rozegrane w niedzielę na boisku przy ul. Wodnej zawody w piłkę nożną między Ł.T.S.G. – Widzew, przyniosły zwycięstwo słabszej drużynie Ł.T.S.G. Gra ostra, chwilami brutalna, stała na bardzo niskim poziomie. Obie drużyny grały nadzwyczaj słabo, choć w pierwszej połowie gry więcej z gry miał Widzew. Widzew przegrał mecz wskutek niesportowego zachowania się niektórych swych graczy, co spowodowało usunięcie aż trzech graczy z boiska. – Bramki zdobyli dla Ł.T.S.G.: Pogodziński, Milde z karnego i Fiszer, dla Widzewa Piec. Sędziował dobrze p. Lange. Gra wskutek ciągłych protestów graczy Widzewa została przerwana na 1o minut przed końcem. Publiczności 3oo osób”.
27 listopada, sobota. „Turyści okalają parkanem swe nowe boisko. Mistrz Łodzi, kl. Turystów, po sfinalizowaniu umowy w sprawie wydzierżawienia olbrzymiego terenu pod budowę boiska sportowego przy ul. Wodnej, przystępuje w najbliższych dniach do okalenia wynajętego terenu parkanem. Zatem już wiosną roku przyszłego będą, mogły być rozegrane zawody w piłkę nożną na nowem boisku w centrum miasta”.
29 listopada, poniedziałek. „Turyści – Widzew 1:1 (1:o). Kolegium s ędziów – czy towarzystwo wzajemnego unikania spełnienia obowiązków? Podchmielona publiczność i jej zachowanie się. Wysoce taktowne i pobłażliwe postępowanie naszej mistrzowskiej drużyny sprawiło, że mecz ten obył się bez wypadków. [...] Widocznie Łódzkiemu K.S. niezmiernie zależało na tem, aby czwarty w r.b. mecz Turyści – Widzew, jak wiele meczów tego ostatniego, skończył się awanturą. Pierwszą bowiem podstawą tego twierdzenia jest fakt, że do prowadzenia tych zawodów wyznaczono sędziego-gracza, którego drużyna już od kilkunastu dni sygnalizowanego występu poza Łodzią była zobowiązana. To też zarówno za wyznaczenie takiego sędziego, który się nie stawił, bo nie mógł, jak i za niewyznaczenie zastępcy, pełną odpowiedzialność ponosi prezydjum K.S. A teraz przyjrzyjmy się temu prezydjum. Sędzia, a przedewszystkiem sędzia piłki nożnej, wyznaczony do prowadzenia meczu takich drużyn, a przynajmniej jednej z nich, którą poprzedza fama niekaralności, musi posiadać wszelkie fachowe kwalifikacje. A cóż dopiero, gdy wyznaczony sędzia nie stawi się , a obecne na boisku prezydjum, nietylko że nie wyznaczyło zastępcy, lecz samo złożonej mu przez kapitanów obu drużyn „oferty” na sędziowanie nie przyjmuje? Czem prezydjum K.S. uzasadniło swą odmowę, nie wiemy, nie mniej jednak pozwalamy sobie wątpić, że nie brakiem fachowych kwalifikacji, bo i w takim razie, jakieżby o było prezydjum. Musimy przecież wziąć pod uwagę, że na czele jakiegoś fachowego związku, czy też instytucji, stać musi równie fachowy zarząd. A więc: szewcom – przewodzą szewcy; krawcom – krawcy i t.d. I jeżeli w łódzkim K.S. tak nie jest, błąd ten musi być natychmiast usunięty, jeżeli K.S. swą wysoce społeczną i bardzo odpowiedzialną pozycję w sporcie poważnie traktuje. Niepodobna bowiem tolerować podobnych wypadków, jakie miały miejsce na boisku przy ul. Wodnej, że mimo obecności na widowni prócz innych sędziów zarządu K.S., prowadzenie A-klasowych zawodów powierzono początkującemu C-klasowemu sędziemu. I jeżeli tym razem członkowie prezydjum K.S. nie kierowali się złą wolą, to konia z rzędem temu, kto zgadnie czem! [...] Gdy prowadzenia zawodów po półgodzinnym przeszło handlu, a zatem spóźnieniu podjął się p. Stefan Kałuszyner, który naprawdę dał z siebie ile mógł aby zawodom umożliwić normalny przebieg, to ciężkie zadanie utrudniała mu rycząca nieludzko publiczność, wśród których zauważać się dało licznych pijanych. Jej zachowanie się udzieliło wkrótce drużynie Widzewa, którego gracze zaprzestali zupełnie respektować zarządzenia sędziego. Szczyt niekaralności wykazał Bałczewski, który, z powodu odgwizdania spalonego przez sędziego, chwycił leżącą na ziemi piłkę i rzucił nią w sędziego, chcąc go nią ugodzić. Za tak brutalny czyn, wymienionego gracza, winna spotkać bardzo surowa kara, jak również odpowiedzialne czynniki Widzewa, razem z całą drużyną. Gdy bowiem po odgwizdaniu przerwy, sędzia skierował swe kroki ku szatni, część widzów rzuciła się nań, chcąc go znieważyć czynnie. W jego obronie stanęli jednak, wyłącznie gracze Turystów, natomiast nikt, ani z graczy, ani członków R.T.S. Widzew. A przecież ten ostatni był gospodarzem. Sobotni „Express” wziął R.T.S. Widzew w obronę, z powodu ostatnich wypadków, krzywdzących naszem zdaniem robociarzy-sportowców. Przykro nam bardzo, że nasza przestroga okazała się tylko groszem rzuconym o ścianę. Tak nie prowadzi się klubu sportowego, choćby nawet był to klub robotniczy, bowiem sportowiec, gdy wdzieje na siebie sportowy kostjum, winien choć w części, starać się, przestrzegać zasady sportowe. A zaś niesforną publiczność winien również dany klub potrafić opanować. A trzeba to uczynić zaraz, by uniknąć przykrych następstw. Wczorajsze niezadowolenie Widzewa z sędziego, było, zupełnie nieuzasadnione i powtórzenie się czegoś podobnego nie powinno nigdy mieć miejsca. Do zawodów, Turyści stanęli z rezerwą w obroni, w której grali Kokosiński i Niewiadomski, Widzew w pełnym składzie. – Przebieg gry bardzo interesujący, tempo mordercze, gra ostra, lecz fair. W pierwszej połowie przewaga Turystów, lecz niedyspozycja strzałowa ich całej trójki napadu (bracia Kubiccy i Kaławiak), nie pozwala im tej przewagi wykorzystać cyfrowo. Jedyna bramka pada z pięknego strzału Hermansa. Podczas przerwy, zaczęto znów szukać sędziego, gdyż p. Kałuszyner, zresztą zupełnie słusznie, zrzekł się tego zaszczytu. Zadania tego podjął się p. Andrzejczak, który bynajmniej nie był lepszy od swego poprzednika. Teraz górą Widzew, Turyści zaś słabną nieco. Nieporozumienie ich obrony z bramkarzem przynosi Widzewowi wyrównanie. Fioletowi biorą się odtąd energicznie do pracy, gniotąc niemiłosiernie. W tym czasie pada dla nich druga, zupełnie prawidłowa bramka, gdyż strzał Kubika odbił się od nogi obrońcy Widzewa wobec czego strzelający bramkę Michalski, nie był spalony. Jednakże sędzia bramki tej nie uznał, jak również nie uznał on, odgwizdanej już, lecz strzelonej ze spalonego, bramki, po przeciwnej stronie. I o dziwo, na tak drastyczne przeoczenie ze strony sędziego, krzywdzące obie drużyny nie zareagowała ani publiczność, ani też żadna z drużyn. Świadczy to, że podczas pauzy i jednych i drugich ktoś ostro „wykazanił”. Pełne uznanie należy się drużynie Turystów za jej takt i pobłażliwość wobec tak „zapominającego” się przeciwnika. Widzów 1ooo osób. R.”.
3o listopada, wtorek. „ Niesłychany skandal sportowy w Łodzi. Bramkarzowi Turystów proponowano na niedzielnym meczu z „Widzewem” 25 zł. za każdą przepuszczoną piłkę . [...] Dowiadujemy się o niesłychanym wypadku dzięki przekupienia gracza. [?] Na niedzielnych zawodach towarzyskich Turyści – Widzew, w drugiej połowie gry pod bramką mistrza Łodzi usadowili się dwaj panowie, którzy bezustannie przeszkadzali bramkarzowi fioletowych Lassowi. Wymieniony gracz kilkakrotnie prosił o usunięcie się, bowiem przeszkadzają mu w chwytaniu piłki. Wówczas wspomniani zaproponowali mu po 25 zł. za każdą przepuszczoną piłkę. Lass z oburzeniem odrzucił tę niecną propozycję. Rozmowę wspomnianych osobników z Lassem słyszał członek zarządu klubu Turystów, kierownik sekcji piłki nożnej i członek zarządu okręgu piłki nożnej p. Głazewski, który chciał ich zatrzymać. P. Głazewski przedweszystkiem odsunął ich od bramki, i w chwili gdy miał się udać w towarzystwie świadków, aby ich wylegitymować, znikli mu z horyzontu. Wskazanem by było, aby wszelkimi środkami postarano się wyświetlić tę sensacyjną ofertę. Przedewszystkiem należy ustalić tożsamość tych osobników i ich przynależność klubową”.
11 grudnia, sobota. „ Praca około budowy nowego boiska Turystów rozpocznie się w przyszłym tygodniu. Dowiadujemy się, że prace około budowy nowego boiska klubu Turystów przy ul. Wodnej (obok obecnego) rozpoczną się według wszelkiego prawdopodobieństwa w przyszłym tygodniu. Jeszcze w roku bieżącym nowy teren zostanie oparkaniony i o ile warunki atmosferyczne dopiszą przystąpi się do niwelowania. Nowe boisko będzie wykończone z wiosną przyszłego roku, tak, że pierwsze mecze ligowe rozegrane już na nim będą”.
Rok 1927
14 stycznia, piątek. „Nowe boisko Turystów zostało już oparkanione. [...] Jak wiadomo kl. Turystów wydzierżawił w roku ubiegłym olbrzymi teren przylegający do dotychczasowego boiska przy ul. Wodnej, celem powiększenia tegoż i wybudowania kilku kortów tenisowych oraz krytych trybun. Obecnie dowiadujemy się, że teren ten został już oparkaniony i z rozpoczęciem się wiosny podjęte zostaną prace niwelacyjne. Łódź, wzbogacona zostanie o jeszcze jeden prawdziwy stadjon sportowy”. W sobotę, 2o stycznia jakość ogrodzenia oceniła pozytywnie „specjalna komisja budowlana składająca się z pp. inż. Guzego i inż. Chmielewskiego”.
21 stycznia, piątek. „Walne Zgromadzenie Klubu Turystów. Walne doroczne zgromadzenie kl. Turystów projektowane jest na dzień 3 lutego w lokalu własnym przy ul. Kilińskiego 145. Na posiedzeniu tem zarząd wybrany na nadzwyczajnem walnem zebraniu, które odbyło się w czwartym kwartale 1926 roku zda sprawozdanie ze swej działalności. Przypuszczać należy że dotychczasowy zarząd, który wykazał swą szeroką inicjatywę, przyczynił się do powiększenia boiska przy ul. Wodnej – pozostanie całkowicie na rok 1927”.
16 marca, środa. „ Skład drużyny mistrzowskiej na zawody z Polonją. Debiut Karasiaka w barwach fjoletowych. [...] Jak wiadomo, w dniu 2o b.m. (niedziela), o godz. 3 p.p. na boisku przy Wodnej, nastąpi spotkanie dwóch mistrzów, Warszawy i Łodzi. Niedziela najbliższe będzie zatem pierwsza w sezonie bieżącym, w której rozegrane zostaną zawody z zamiejscowym przeciwnikiem. W związku z temi zawodami, dowiadujemy się, że w barwach fioletowych ma wystąpić reprezentatywny gracz Polski, słynny „Karaś”. Skład drużyny ma przedstawiać się następująco: Las, względnie Michalski, Marczewski, Kahl, Kulawiak, Wieliszek, Hirsz, Michalski, Kubik O., Karasiak, Kubik S., Hermans. Najciekawszem w chwili obecnej jest stanowisko Wojskowego Klubu Piłkarskiego, w którym dotychczas Karasiak występował, a który należy do P.Z.P.N. Niedziela najbliższa wyjaśni zatem całkowicie czy faktycznie Karasiak zrywa stosunki wiążące go z W.K.S. Jak wiadomo, Karasiak służy czynnie w szarży sierżanta w 28 p. S.K.”. Sprawa wyjaśniła się we wtorek, 26 kwietnia: „ Łódź straciła Karasiaka. Znany reprezentacyjny piłkarz Polski Karasiak, grający ostatnio w barwach Turystów, służący czynnie w wojsku jako podoficer zawodowy został przeniesiony na stałe do Warszawy do Państwowego Instytutu Wychowania Fizycznego z przydziałem do kompanii sztabowej MSW. Łódź traci w Karasiaku jednego z najdzielniejszych obrońców polskich. Karasiak ma wystąpić w najbliższym czasie w barwach WKS „Legia” Warszawa, która to drużyna obecnie posiada kilka dobrych jednostek i przez zyskanie Karasiaka może wybić się i odegrać w mistrzostwie Polski poważniejszą rolę niż dotychczas”.
Władysław Karasiak „Karaś” (8 stycznia 1899, Łódź – 11 sierpnia 1976, Łódź). Piłkarz, trener. Jako piętnastolatek został przymusowo wysłany na roboty do Niemiec, gdzie pracował jako górnik. Rozpoczął też karierę piłkarską w klubie FC Germania 06 Schwanheim, z którym związany był do 1917 roku. Wtedy też zbiegł do Polski. Służył w Wojsku Polskim, był sierżantem 28 pułku Strzelców Kaniowskich. W Polsce reprezentował barwy Łódzkiego Towarzystwa Sportowego (1918), Polonii Łódź (1919), Korony Warszawa (1921-22), Wojskowego Klubu Sportowego w Łodzi (1923-1924), Łódzkiego Klubu Sportowego (1924-1925 i 193o-1945), Klubu Turystów Łódź (1927-193o), TUR, Łódź (1945-47), Kolejarz Łódź (1948-1951). W ŁKS, w którym rozegrał kilkaset meczy i z którym związany był emocjonalnie do końca życia zadebiutował w międzypaństwowym meczu Polska – Turcja 29 czerwca 1924 roku wygranym przez Polaków 2:o. (Spotkanie uświetniło otwarcie klubowego stadionu przy Al. Unii Lubelskiej 2). „Wybrano go nawet kapitanem drużyny i to on kroczył na czele zespołu podczas jubileuszowych defilad. Wielu znało na pamięć też popularny wówczas wierszyk napisany na cześć „bożyszcza piłkarskiej Łodzi” (bo i tak go niekiedy nazywano), który pojawił się ponoć po raz pierwszy w piśmie „Karykatury” na początku lat 2o. I mniejsza o walory stricte literackie „dzieła”, bo w tym przypadku ważniejsza była treść. Chluba Łodzi, nowy „rep”/ Sławny w całej Polsce bek –/ Kto go nie zna, ten jest kiep,/ Nie wart jeść codzienny chleb. / Z Madziarami będzie grał/ Ten razowy chłop na schwał/ Będzie znany wnet w Europie/ Karaś… który piłkę kopie”. [8] Uprawianie sportu łączył z normalną pracą zawodową np. jeszcze w 59 roku życia pracował jako robotnik w parowozowni Łodzi Kaliskiej. Za swoją postawę został w 1946 roku odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Spoczywa na cmentarzu Doły w Łodzi.
21 marca, poniedziałek. „ Polonja – Turyści 6:5 (o:3). Inauguracja sezonu footbalowego w Łodzi . Daleko lepsze czasy przypomniał nam wczorajszy mecz obu mistrzów, aniżeli te, które naszą piłkę nożną do kryzysu materjalnego i do upadku doprowadziły. Bowiem 4,ooo widzów, który powiększone i rozszerzone boisko mistrza Łodzi wokoło otoczyli, to fakt bardzo pocieszający i wróżący piłce nożnej wspaniałą przyszłość. Na trybunie panował ścisk i natłok nie do opisania, a jednak mimo takich niewygód, każdy mógł znosił ofiarnie wszystko, oddając się nabożnej wprost uwadze i obserwowaniu wypadków na boisku. A na tem ostatniem, zwłaszcza u mistrza Łodzi widoczne były znaczne jeszcze braki. Lass w bramce wykazał, że w bieżącym sezonie tylko na jedną bramkę trenował, to też osłaniał się źle, wypuszczał piłkę z rąk, nie będąc jednak jeszcze najgorszym. Karasiak, grający na prawej obronie, aż do upadku sił, co nastąpiło na 15 minut przed końcem zawodów był świetny. Cała pomoc fioletowych nie stała na wysokości zadania. Hinc podobny prawie do Marczewskiego. Jednakże jest on o tyle usprawiedliwiony, że prawa strona napadu przeciwnika była niezwykle szybka i agresywna Wieliszek dał z siebie wszystko, lecz znać było po nim i po jego pracy, że był to jego dosłownie pierwszy mecz w r.b. Kulawiak, jak i jego gra, oboje cierpieli mocno na wózkowaniu, z czego skorzystał wiele, szybszy od nich przeciwnik. Najlepszą częścią drużyny Turystów był jej napad: Bersz i bracia Kobicy – to typowa i zarazem świetna środkowa trójka. Wyzyskiwała ona wszystkie błędy tyłów przeciwnika, zarówno przebojem, jak i kombinacją oraz strzałami. Obaj skrzydłowi nie pokazali nic: Michalski uprawiał grę jakby „w pieluszkach” jeszcze, Hermans zaś nie pilnowany nigdy przez przeciwnika i tę sprzyjającą okoliczność, potrafił on tylko rzadko wyzyskać. Prócz tego, przerwa zimowa pozbawiła go, bajecznego niegdyś strzału. Polonia pokazała grę bardzo ładną. Wspaniałe opanowanie piłki świadczyło, że jej szkoła wyszła z rąk dobrego trenera, a której drużyna ta nadal hołduje. Bardzo zbawiennemi okazały się również skutki, uprawiania sportów zimowych. Dzięki temu bowiem, cała prawie drużyna wytrzymała szybkie tempo, od samego początku, aż do końca zawodów. Bramkarz nie miał wprawdzie bardzo szczęśliwego dnia, lecz z puszczonych bramek nie mógł on żadnej uratować. Natomiast dobrymi byli obaj obrońcy. Pomoc, „szanowała” się zbytnio, przechodząc dopiero przy końcu zawodów do akcji zaczepnej. Linja napadu, zwłaszcza prawa strona i środek szybka i rozumiejąca się, lewa zaś prawie, że słaba. Cała drużyna świetnie biega, ładnie stopuje, w kombinacji zaś, piłka wędruje u Polonji, precyzyjnie od nogi do nogi. Jednakże hyperkombinacja napadu pod bramką przeciwnika, pozbawia Polonję owoców jej doskonałej pracy w polu. Przebieg gry interesujący. Zaczynają goście i już w pierwszej minucie, ratuje z truden, Karaś. Odtąd gra otwarta. Polonja gra, Turyści strzelają bramki, uzyskując ich w pierwszej połowie aż trzy w tem 1 karny, wszystkie, albo strzelone albo też wypracowane przez Bersza. Jednakże świetny gracz ten, zderza się dwukrotnie z bramkarzem i raz z obrońcą – słabnie. W I-szej połowie gry, Polonja uzyskuje tylko 1 róg, a rezultat tej połowy brzmi 3:o bramek i 6:1 rogów na korzyść Turystów. Po zmianie stron obraz gry zmienia się zupełnie. Teraz bowiem Polonja, nie tylko gra, lecz i strzela bramki, wyrównując w przeciągu 13 minut, wszystkie 3 bramki, zawinił Marczewski, z rzutem karnym włącznie. Turyści otrząsają się i coraz częściej goszczą na połowie Polonji. Padają trzy rogi i wreszcie w 26 min. strzela Bersz czwartą, a Kubik Stefan piątą bramkę. Turyści prowadzą 5:2. Kubik Stefan schodzi na przeciąg [nieczytelne] minut z boiska. I te wystarczyły Polonji do wywalczenia sobie zwycięstwa i przypieczętowania rezultatu na 6:5 bramek i 2:9 rogów. Cały mecz nosił na sobie wybitnie towarzyski charakter, co przyczyni się w wysokim stopniu do zacieśnienia węzłów przyjaźni, pomiędzy obu mistrzami klubowemi. Sędzia p. Dancyger zadowolił. Z.”. A w środę, 23 marca… „ Sensacyjny incydent na meczu Turyści-Polonja. Rozkaz aresztowania gracza na boisku. [...] Na niedzielnych zawodach Turystów z warszawska Polonją zdarzył się sensacyjny incydent, nienotowany dotąd w kronice sportowej. Jak wiadomo w barwach mistrza Łodzi występował po raz pierwszy b. gracz Wojskowego Klubu Sportowego, wielokrotny reprezentowany gracz Polski najtęższy nasz obrońca – Władysław Karasiak. W.K.S. nie przystąpił do okręgowej ligi piłkarskiej z czego skorzystał wspomniany gracz i zgłosił swe przystąpienie do Turystów. Podczas niedzielnego meczu w piątej minucie gry gdy piłka padła poza obręb boiska w kierunku trybuny a Karasiak pobiegł by ją podnieść zwrócił się do niego stojący akurat w tym miejscu, jego przełożony w wojski por. L. (znany zresztą sportowiec) aby natychmiast opuścił boisko gdyż jest aresztowany. Wywiązała się podobno między porucznikiem L. a Karasiakiem następująca dyskusja: - Sierżancie Karasiak, proszę opuścić boisko. Jesteście aresztowani!! – Mam przepustkę, na dzień dzisiejszy. Po zawodach staję do rozkazu. Na boisku moim bezpośrednim przełożonym jest tylko sędzia – odpowiedział Karasiak. Incydent ten, któremu przesłuchiwała się publiczność albowiem miał miejsce przy trybunie, wywołał wielką sensację w szerokich kołach sportowych”.
25 marca, piątek. „Przed meczem Turyści – ŁKS. [...] Z sekretarjatu Polskiej Ligi Piłki Nożnej dowiadujemy się, że szlagierowe pierwsze spotkanie w Łodzi, o mistrzostwo PLPN między Turystami i ŁKS, które ma się odbyć w dniu 3 kwietnia r.b. nie zostało dotychczas rozlosowane. Losowanie boisk i gospodarzy odbędzie się w najbliższą niedzielę dnia 27 marca o godz. 11 rano w wydziale gier i dyscyplin PLPN. Do dyspozycji są dwa boiska: Turystów przy ul. Wodnej i ŁKS przy aleji Unji”.
29 marca, wtorek. „ Ł.T.S.G. – Hakoah 3:2 (3:1). Obie drużyny wykorzystały obecny rozłam, uzupełniając swe szeregi. Z powodu braku treningu zawody nie stały na odpowiednim poziomie. (..) W ubiegła sobotę po południu, na boisku, przy ul. Wodnej, meczem towarzyskim powyższe drużyny rozpoczęły oficjalnie bieżący sezon sportowy. W składach następujących, które wykazują również, korzystne dla nich, dzięki rozłamowi „nabytki” w graczach stanęły one do walki: ŁTSG: Falkowski – bramka; Wolfangel, Sykuła, Zgierski – pomoc; Pogodziński, Winsche, Francman III, Hahn i Czernik II – napad. Hakoah: Lipski – bramka; Zaklikowski, Eisenberg – obrona; Steinholtz, Rabinowicz, Gross – pomoc; Lipszyc, Koplowicz, Lubochiński, Sedał i Ziegler – napad. Zaraz zmiejsca ŁTSG, zaczyna grę męską, nagrodzoną trzema, efektownemi bramkami, strzelonymi w 15, 32 i 37 minucie. Zaznaczyć przytem wypada, że pierwsza z nich, zdobyta przez Winschego, należała do bardzo charakterystycznych: gracz ten po oddaniu strzału na bramkę poszedł za piłką, która odbita przez bramkarza dostaje się pod brzuch upadającemu Winschemu, który, leżąc „wjechał” na niej do bramki. Śmiało też twierdzić można, że podobnie zdobytej bramki, nie widział jeszcze żaden z bywalców sportowych. Pochwalić również należy, przytomność umysłu Winschego, który, naciskany z wszystkich stron, w tak trudny, „czworonożny” sposób potrafił dostać się do bramki. Hakoah rewanżuje się jedną bramką w 43 min. pierwszej połowy i drugą w 6 min. drugiej połowy gry. Pogoń 5:2 dla zwycięzcy. O przebiegu nie wiele można powiedzieć. Z początku, narzucone przez Ł.T.S.G. ostre tempo, słabnie z biegiem gry znacznie, z powodu braku zaprawy, zwłaszcza u graczy ŁTSG. Wreszcie rezerwowi gracze tego ostatniego zawidzą, tak, że Hakoah ma więcej z gry i jej przewaga staje się widoczna. Nie może ona jednak zdobyć wyrównującej bramki, gdyż ofiarna gra obrony i szczęśliwa bramkarza Ł.T.S.G. unicestwiają te zamiary. ŁTSG w obecnym jego składzie, po intensywnym treningu, odegra znowu, jak i w latach ubiegłych poważną rolę w łódzkim sporcie. To samo można powiedzieć i o Hakoah, której gracze, technicznie stoją na odpowiednim poziomie, a niedomagania fizyczne, które poprzednio były najsłabszą stroną przeważnej części graczy, w ciągu ubiegłej zimy, zostały wyrównane. 1ooo osób. Z.”.
31 marca, czwartek. „ Zawody Turyści – Ł.K.S. odbędą się na boisku przy ulicy Wodnej. [...] W dniu wczorajszym nadeszła pod adresem obu zainteresowanych towarzystw t.j. Turystów i Ł.K.S. wiadomość z zarządu P.L.P.N., że niedzielne zawody o mistrzostwo Polski między Turystami i Ł.K.S. odbędą się na boisku przy ul. Wodnej a to na skutek losu jaki przypadł Kl. turystów na niedzielnem zebraniu wydziału gier i dyscypliny P.L.P.N. Następne zaś zawody między temi klubami odbędą się na boisku Ł.K.S. Zawody rozpoczną się o godz. 3 po poł. Sędziować je będzie p. Ziemiański z Krakowa”.
1 kwietnia, piątek. „ I-szy konkurs sportowy „Expressu”. Jaki będzie wynik meczu Turyści – Ł.K.S. [...] W dniu dzisiejszy zamieszczamy pierwszy kupon na odgadnięcie rezultatu końcowego i do przerwy, sensacyjnego spotkania piłkarskiego Turyści – Ł.K.S. o mistrzostwo ligi państwowej. Jest to pierwszy konkurs z cyklu „Wielkich 26 konkursów „Expressu Wieczornego”. Niedzielne zawody, które odbędą się na boisku przy ul. Wodnej (sędzia p. Ziemiański z Krakowa), obudziły, jak i też zapowiedź konkursu naszego pisma, w szerokich kołach sportowych – kolosalne zainteresowanie. Za odgadnięcie wyniku końcowego i do przerwy, tego sensacyjnego spotkania, przeznaczamy 5 nagród a mianowicie: I – 1o biletów do „Casina” II – 8 biletów do „Casina” III – 5 biletów do „Casina” IV – 3 bilety do „Casina” V – 2 bilety do „Casina”. Starannie wypełnione kupony należy wrzucać do skrzynki redakcyjnej, która mieści się w podwórzu przy ul. Piotrkowskiej 49, w sobotę o godz. 2-8-ej wiecz.”. We wtorek, 5 kwietnia okazało się, komu dopisało szczęście: „[...] Ogółem, przez dzień sobotni wpłynęło 1728 kuponów. Z imponującej liczby nadesłanych odpowiedzi, 118o było przychylnych dla barw mistrza Łodzi. Około 8o proc. sympatyków Turystów wypowiedziało się za zwycięstwem w stosunku 3:1. Reszta odpowiedzi rozstrzelona została na wyniki: 2:1, 3:2, 4:1, 4:2 na korzyść fioletowych. Za zwycięstwem ŁKS-u wypowiedziało się 41o. Przeważał procent odpowiedzi na 3:1 dla ŁKS-u. Rzeczywisty wynik końcowy odgadło 6-ciu, w tem dwóch, którzy wypełnili kupon ze stanem rzeczywistym do przewy i przy ostatnim gwizdku sędziego. [...] I nagrodę w postaci 1o biletów do Kino-teatru „Casino” przyznano p. Stanisławowi Wasilewskiemu, zamieszkałemu przy ul. Jeneralskiej 1, 1o”. Drugą otrzymał Wacław Kępka (Andrzeja 13), trzecią Włodzimierz Beranek z ul. Rybnej 15, czwartą Herry Welk (Al. Kościuszki 11, m. 1) zaś piątą Władysław Jerwański zamieszkały przy ul. Zielonej 11.
3 kwietnia, niedziela. „Ł.K.S. – Turyści 2:o (2:o). Pierwsze zawody o mistrzostwo Ligi piłkarskiej zakończyły się dla zeszłorocznego mistrza Łodzi fatalnie. W spotkaniu z najgroźniejszym rywalem lokalnym Ł.K.S.-em, ponieśli Turyści porażkę, nabierającą tym ważniejszego znaczenia, jeżeli się zważy, że porażka miała miejsce na własnym boisku fioletowych. Przed sędzią p. Ziemiańskim z Krakowa stoją obie drużyny do boju w następujących składach: Turyści – Lass, Al. Kubik, Marczewski, Hinc, Wieliszek, Kujawiak, Hermans, Kubik St., Bersz, Walter, Michalski. Ł.K.S. – Mila, Cyll, Gałecki, Jasiński, Trzmiela, Mikołajczyk, Śledź, Lange, Miller, Sowiak, Durka. Gra prowadzona była obustronnie faul. Fioletowi czuli się bez Karasiaka i kulejącego Wieliszka nieswojo, popełniając raz za razem rażące błędy zarówno pod swoją, jak i przeciwnika bramką. Ł.K.S. widząc depresję moralną przeciwnika, gra z dużą dozą werwy, zdobywając w pierwszej połowie 2 bramki przez Durkę. Druga połowa mija pod znakiem obustronnie chaotycznej gry. W tej części zawodów mają Turyści moc okazji do zdobycia honorowego punktu, ale beznadziejnie grający atak nie potrafił zdobyć się nawet na silny strzał w stronę bramki przeciwnika. Wynik 2:o pozostaje już niezmieniony. Wyróżnili się u Turystów Kubik Al. i Kulawiak, w Ł.K.S.-ie – Durka, Cyll i Gałecki. Publiczności przeszło 4 tysiące osób”. Albo: „ Wspaniałe zwycięstwo czerwonych. Ł.K.S. – Turyści 2:o (2:o). Durka bohaterem dnia. Dzień 3 kwietnia był oficjalnym dniem otwarcia mistrzowskich rozgrywek ligowych, w którym to dniu zmierzyli się w Łodzi dwaj rywale ŁKS i Turyści, rzadko się spotykający w grach towarzyskich, to też wczorajsze zawody tych drużyn ściągnęły rekordową ilość widzów na boisku przy ulicy Wodnej. Łamały się tam trybuny, bramy, dachy i t.d. pod naporem spragnionych emocjonującego spotkania sportowego. ŁKS znowu dowiódł, że jest zespołem wyżej stojącym od Turystów, czy to pod względem rutyny, techniki czy narybku. Turyści niezbyt szczęśliwie rozpoczęli sezon bieżący. Trzecia z rzędu ich porażka, najdotkliwsza ze wszystkich, pozwala przypuszczać, że fioletowi jeszcze nie rozegrali się na dobre. Skład ŁKS był identyczny co z Legią w zeszłym tygodniu. [...] Mila w bramce okazał się bardzo przytomnym i odważnym graczem. Obrona Cyll i Gałecki spisywała się bardzo dobrze, zwłaszcza niezmordowany i pewny siebie Gałecki. Pomoc przeszła oczekiwania wszystkich; mało ruchliwy ostatnio Trzmiela wczoraj był wszędzie, widać go było, gdy bronił własnej bramki i popisywał się często strzałami na bramkę przeciwnika. Boczni Jasiński i Mikołajczyk, choć mnie współpracowali z własnym atakiem to jednak szachowali sprytnie przeciwnika. W ataku rej wodził Durka i opłacało mu się to, gdyż zwycięstwo czerwonych jest jego dziełem. Przy Durce dużo pracował Sowiak, reszta nieco za leniwa. Śledź miał dobre momenty, lecz za długo wszyscy musieli czekać na wykończenie. Turyści [...] Lass umie się spisywać dobrze i wczoraj pracował jak najlepiej. Obrona równa, jeden nie przewyższał drugiego, o ile Marczewski był pracowity, o tyle Kubik Al. wolał zbierać piłki górne z dołu. W pomocy najlepszym był Kulawiak, ładnie szachując Śledzia. Z ataku trudno kogoś wyróżnić. Wieliszek na środku później na lewem (!) skrzydle, Hermans na lewem, później na łącznika, Kubik St. z łącznika na środek i t.d. z tego widać, że w ataku fioletowych coś się nie kleiło i rozpoczęto eksperymenty, które nigdy dobrych następstw nie mają Już od pierwszej chwili daje się zauważyć przewaga ŁKS, który do przerwy jest stroną atakującą. Przez długi czas gra śledzona w napięciu przez tysiące widzów, nie daje żadnego wyniku, aż tu po silnym natłoku udaje się czerwonym umieścić piłkę w siatce ze strzału Trzmieli, jednak sędzia nie uznaje goala z powodu „spalonego”. Mimo oburzenia widowni gra prowadzona jest dalej i w niedługim czasie pada „prawdziwy” goal ze strzału Durki. Wynik 1:o dla ŁKS podnieca drużynę i widownię, która dopinguje grających. Gra zaczyna przybierać na tempie i ostrości tak, że sędzia zmuszony jest napomknąć gwałtowniejszych graczy. Ręka na polu karnem przynosi dla czerwonych okazję do powiększenia wyniku, jednak wykonawca Durka nie wykorzystuje tej okazji. Kilka posunięć fioletowych rozbijają się o obronę czerwonych i piłka wędruje dalej w kierunku bramki Turystów. Wypad ŁKS i „fora” dla Durki ma swoje zakończenie pomyślnie przysparzając czerwonym zwycięstwo w stosunku 2:o. Turyści mają możność odbicia jednego punktu, ale i Kubik St. okazał się niefortunnym egzekutorem „karnego”. Według ogólnego przypuszczenia, gra po przerwie miała zmienić się na korzyść fioletowych, którym przepowiadano rozegranie, a ŁKS-owi spuchnięcie. Coprawda Turyści przez jakiś czas biorą inicjatywę w swoje ręce, ale przesunięcia w ataku okazały się niepomyślne. Ociężały Hermanns nie mógł dobrze spisywać się na skrzydle, więc sądzono, iż rozruszy się na środku, więc poszedł na skrzydło i tu nic nie mógł zrobić. Pomoc i obrona czerwonych niedopuszczała przeciwnika do strzału, tak, że po przerwie zaledwie kilka razy bramkarz Ł.K.S. miał okazję dostać piłkę w swoje ręce. W połowie gry sędzia usuwa Jasińskiego za faulowanie, tak, że czerwoni pozostają w dziesiątkę. Później Cyll zostaje kopnięty w nogę, tak, że więcej statystuje niż gra i wreszcie Durka na kilka minut opuszcza boisko po fatalnym upadku w spotkaniu z Kubikiem Al. Zdekompletowany atak ŁKS nie może już nic zrobić, choć Miller miał okazję powiększenia wyniku, znajdując się sam z piłką zaledwie metr od bramki. Zwycięstwo czerwonych zasłużone i przy większem szczęściu mogłoby wpaść znacznie korzystniej. Sędzia p. Ziemiański popełnił kilka błędów, wydając orzeczenia w kierunku niewłaściwym lub decydując się na orzeczenia nieco późno, po… okrzykach ze strony widowni. Publiczności około 5 tysięcy osób. Po zwodach gracze ŁKS płynęli na barkach rozentuzjazmowanej publiczności. k.”. A we wtorek, 5 kwietnia…: „Taniec o mistrzostwo Ligi państwowej rozpoczęty. Na siedmiu boiskach ośrodków piłkarskich kraju, zmierzyło się 14 najlepszych drużyn, w walce o zaszczytny tytuł mistrza. Jesteśmy już po denerwującym meczu dwóch nazawziętszych rywali lokalnych rywali lokalnych, meczu, który przez cały poprzedzający zawody tydzień jak i przez niemal wszystkich łódzkich sportowców dzień niedzielny, zaabsorbował umysły niemal wszystkich łódzkich sportowców. Nie tylko na boisku odbyła się walna rozprawa barw czerwonych i fioletowych. W pierwszym tegorocznym konkursie sportowym „Expressu Wieczornego”, na odgadnięcie końcowego rezultatu i do przerwy sensacyjnego meczu Turyści – ŁKS, wzięła udział nadspodziewanie wysoka liczba sympatyków zarówno czerwonych jak i fioletowych. Ogółem, przez dzień sobotni wpłynęło 1728 kuponów. Z imponującej tej liczby nadesłanych odpowiedzi, 118o było przychylnych dla barw mistrza Łodzi. Około 8o proc. sympatyków Turystów wypowiedziało się za zwycięstwem w stosunku 3:1. Reszta odpowiedzi rozstrzelona została na wyniki: 2:1, 3:2, 4:1, 4:2 na korzyść fioletowych. Za zwycięstwem ŁKSu wypowiedziało się 41o. Przeważał procent odpowiedzi na 3:1 dla ŁKS. Rzeczywisty wynik końcowy odgadło 6-ciu, w tem dwóch, którzy wypełnili kupony ze stanem rzeczywistym do przerwy i przy ostatnim gwizdku sędziego. 13o czytelników zapowiadało wynik remisowy: 1:!, 2:2, 3:3 i 4:4. Wobec tego, iż zaledwie dwóch odgadło wynik końcowy i do przerwy, postanowiliśmy dalsze 3 nagrody przyznać tym uczestnikom konkursu, którzy odpowiedzi wyniku do przerwy mieli najbardziej zbliżone i tak I nagrodę w postaci 1o biletów do Kino-Teatru „Casino” przyznano p. Stanisławowi Wasilewskiemu, zamieszkałemu przy ul. Jeneralskiej l. 1o. II nagrodę w postaci 8 biletów do kinoteatru „Casino” przyznano p. Wacławowi Kępka zamieszkałemu przy ul. Andrzeja 13. III nagrodę w postaci 5 biletów do kino-teatru „Casino” przyznano p. Włodzimierzowi Bernakowi, zamieszkałemu przy ul. Rybnej 15. IV nagrodę – 3 bil. do „Casina” otrzyma p. Harry Welk (Al. T. Kościuszki 11 m. 1). V nagrodę – 2 bil. do „Casina” otrzymał p. Wład. Jerwański (ul. Zielona 11). Zdobywcy nagród proszeni się o odebranie ich w czwartek dn. 7 kwietnia o godz. 6-7 w Redakcji (ul. Piotrkowska 49 I piętro)”.
Jan Durka (1o marca 19o3, Popowo k. Wronek - 17 marca 1958, Łódź). „Janek”. Piłkarz klubu ŁKS Łódź, w którym spędził całą karierę. Reprezentant Polski w meczu międzypaństwowym z Turcją 12 września 1926 roku. Uczestnik meczu Turyści – ŁKS (o:2) 3 kwietnia 1927 roku - przyjmuje się, że było to pierwsze spotkanie w historii polskiej ligi. Durka strzelił w nim obydwie bramki.
Wawrzyniec Cyl (2 lipca 19oo, Łódź – 7 lutego 1974, Łódź). Piłkarz ŁKS, związany z klubem od 1918 roku. Był synem Wincentego i Michaliny z Wąsików. Absolwent Gimnazjum im. ks. Skorupki w Łodzi. Jako piłkarz występował w ŁKS na pozycji napastnika, następnie obrońcy, rozgrywając ponad 3oo meczów. Czterokrotny reprezentant Polski, olimpijczyk – uczestnik meczu Polska – Węgry (0-5) w Paryżu. W latach 1933-36 działał w zarządzie ŁOZPN. Po 1945 przyczynił się do powojennej reaktywacji klubu, w którym przez lata był działaczem. Pochowany na starym cmentarzu katolickim przy ul. Ogrodowej w Łodzi. Uczestnik meczu Turyści – ŁKS (o:2) 3 kwietnia 1927 roku - przyjmuje się, że było to pierwsze spotkanie w historii polskiej ligi. Patron ulicy na Polesiu w Łodzi.
Antoni Gałecki (4 czerwca 19o6, Łódź – 1 grudnia 1958, Łódź). Piłkarz, wieloletni kapitan ŁKS. Uczestnik Igrzysk Olimpijskich w 1936 i Mistrzostw Świata w piłce nożnej w 1938. Z klubem związany od 1922 roku, do 1939 rozegrał ponad 4oo spotkań. Obrońca.
Zygmunt Lange. [1923] „W nadchodzącą niedzielę sympatyczny i popularny gracz Łódzkiego Klubu Sportowego, Zygmunt Lange, gra swój setny mecz w I drużynie mistrzowskiego klubu. Młody ten gracz ma już poza sobą bogatą przeszłość sportową, zaznaczona szeregiem sukcesów, jakie przysporzył barwom Ł.K.S. Już w r. 1916 rozpoczął grać, jako lewy łącznik w II drużynie, a w następnym roku widzimy go na tej samej pozycji w I drużynie, gdzie pozostaje do chwili obecnej. Był reprezentacyjnym graczem Łodzi w roku 1917 przeciwko „Polonji” warszawskiej, następnie w roku 1922 przeciwko reprezentacyjnym drużynom Warszawy i Krakowa — ogółem 5 razy, strzelając 4 bramki. Okazał się najlepszym strzelcem w latach 1921 i 1922. Ogółem dla barw swego klubu strzelił 81 bramek, z czego 56 w zawodach o mistrzostwo, pozostałe w grach towarzyskich. W zawodach z drużynami zagranicznemi strzelił „Pardubicom” 2 bramki, B. T. C. — 1, Vivo R. C. — 1. Na zawodach o mistrzostwo Polski ze strzelcem Wileńskim strzelił 5 bramek na ogólną ilość zdobytych 7. Nadzwyczajna szybkość orjentacji i umiejętność wyzyskiwania sytuacji podbramkowych przy doskonałej technice 1 pięknych strzałach stawiają Zygmunta Langego w rzędzie czołowych napastników w Polsce. Młody wiek i doskonała kondycja fizyczna zapowiadają temu graczowi dalszy szereg triumfów i wielkie uznanie w świecie sportowym. Nie ulega wątpliwości, że widownia na zawodach Ł. K. S. z Unionem w dn- 29- IV. 1923 r. zaroi się od sympatyków młodego jubilata pragnących podziwiać jego grę”. [9]
Stefan Sowiak (14 stycznia 19o7, Łódź – 2 czerwca 1959, Łódź). Piłkarz ŁKS. Do 1927 reprezentował barwy łódzkiego Wojskowego Klubu Sportowego, następnie w ŁKS, w którym rozegrał ponad 3oo spotkań w tym 141 w najwyższej klasie rozgrywkowej (strzelił 52 bramki). Ojciec artysty, malarza Radosława Sowiaka, m.in. współtwórcy (z Adamem Paczkowskim) podziemnej galerii „Czyszczenie Dywanów” działającej w Łodzi w stanie wojennym.
5 kwietnia, wtorek. „ Hakoah – Siła 2:1 (1:o). Bezładna kopanina obu zespołów. Awantury i bójki na trybunie . W sobotę na boisku Kl. Turystów przy ul. Wodnej odbył się mecz towarzyski Hakoahu z Siłą. Zanim przejdziemy do omówienia gry, pragniemy omówić kwestję utrzymywania porządku na boiskach przez gospodarzy. Zaledwie bowiem, rozpoczęliśmy sezon footbalowy, a już mamy do notowania kilka bójek, których świadkami byliśmy w sobotę. Co pewien czas podczas zawodów jakieś męty społeczne wywoływały bójki i awantury, do których w rezultacie zmuszona była wmieszać się policja. Przyglądając się uważnie wszystkim awanturom, które formalnie uniemożliwiły prowadzenie gry, z przykrością zanotowaliśmy fakt, że prócz policji nie było na boisku nikogo z ordnerów obu klubów. [...] Urządzenie zawodów footbalowych nie powinno ograniczać się jedynie na postawieniu dwuch ludzi u wejścia i kogoś w kasie. Należy przede wszystkiem obsadzić ordnerami trybunę i galerję, aby sędzia mógł spokojnie i bez przeszkód spełniać swoje zadania. Do zawodów wystąpiły oba zespoły w nieco odmiennym składzie, aniżeli w ubiegłym sezonie. Hakoah z kilkoma nowymi graczami, z których szczególnie lewy pomocnik i lewy łącznik zapowiadają się świetnie. Siła bez Kalma i Bajera, w składzie znacznie słabszym aniżeli w zeszłym roku. W pierwszej połowie gra toczy się z przewagą Hakoahu, lecz słaby atak biało – niebieskich nie może sobie dać rady z przeciętnie grającą obroną Siły. Kilkakrotnie i atak Siły podsuwa się pod bramkę biało – niebieskich, lecz analfabetyczna gra całej linji ataku uniemożliwia zdobycie bramki. Wreszcie po obustronnie bezładnej kopaninie udaje się Lubochińskiemu zmylić czujność bramkarza Siły i wpakować piłkę do siatki. W drugiej połowie jeszcze większy chaos i bałagan na boisku. W ataku Hakoahu pracuje zaledwie dwuch ludzi reszta odpoczywa, a beznadziejny Lipszyc psuje tylko grę. Siła opanowuje teraz sytuację i coraz częściej gości na połowie biało – niebieskich. Jeden z wypadów Hakoahu kończy się rzutem karnym, z którego Segał zdobywa drugą piękną bramkę dla Hakoahu. Od tej chwili Hakoah formalnie nie dochodzi już do głosu i Siła po kilku atakach zdobywa wreszcie honorową bramkę. Ostatnie minuty gry mijają bez efektu i ograniczają się jedynie do bezładnej kopaniny, uprawianej przez obie drużyny. Zawodami kierował bez zarzutu p. Birke. Stef.”.
19 kwietnia, wtorek. „ Doniosły zwrot w walkach o mistrzostwo Polski. Turyści-Wisła 5:1 (1:1). Wspaniały sukces mistrza Łodzi. – Bersz bohaterem dnia. – 3ooo widzów . [...] Wielkiem zainteresowaniem cieszyły się onegdajsze zawody, gdyż mimo, zimna, niepewnej pogody, „niesportowego dnia”, jakim jest pierwszy dzień Wielkiejnocy i braku lokomocji (tramwaje), na boisku Turystów zgromadziło się około 3.ooo ciekawych. Nastrój wśród tych mas był dość ciekawy: o ile bowiem pewna część pragnęła i ufała w rehabilitację mistrza Łodzi, o tyle znacznie większa część nie wierzyła w sukces fioletowych [...], która podczas zawodów tak zapalczywie na korzyść czerwonych barw demonstrowała. Uspokoiła ich dopiero bowiem piłka, która ugrzęzła w siatce Wisły. [...] Turyści przodowali w tem co jest skuteczne i pożyteczne: parli oni masywnie na bramkę i tam stwarzali zamęt, z którego potrafił zawsze skorzystać „głodny” i orientujący się Bersz, któremu też Turyści tak piękne zwycięstwo zawdzięczają”. Bersz strzelił w tym meczu cztery bramki.
26 kwietnia, wtorek. „ Widzew – W.K.S. 7:o. Widzew usadawia się na czele tabeli mistrzowskiej. [...] Walka jaka się od dłuższego czasu toczy między PZP.nem a Ligą najboleśniej dała się we znaki WKS.owi w Łodzi. Posiadając do niedawna jeszcze pierwszorzędny zespół footbalowy odgrywał WKS jedną z doniosłych ról w ŁOZPN. Po rozłamie jednak większość najlepszych graczy z drużyny wojskowych, porzuciła swój macierzysty klub, zasilając szeregi klubów ligowych. I tak słynny Karasiak przeszedł do Turystów, Gosławski i Soniak do ŁKS-u, Czernikowie do ŁTSG, a reszta graczy jak Hoppe i Strychowski narazie wogóle nie występują. Nie dziwić się więc należy, że W.K.S. przegrywa obecnie z najsłabszymi zespołami łódzkiemi. Że po zeszłorocznym WKS-ie nawet cienia nie pozostało, można się było przekonać w niedzielę w meczu z Widzewem. WKS, posiada obecnie bardzo młody zespół footbalowy, który rokuje coprawda dobre nadzieje na przyszłość, ale w obecnej chwili nie jest absolutnie groźny dla reszty klubów A klasowych i najprawdopodobniej znajdzie się na ostatnim miejscu w tabeli. Niedzielne zawody o mistrzostwo między WKS-em a Widzewem, przyniosły zasłużone zwycięstwo drugim w stosunku 7:o. Odmłodzona drużyna WKS-u, w której występował jedynie Szumlak z pierwszej drużyny postawiła dzielny opór przeciwnikowi i tylko w ciąg pierwszego kwadransa. Po tym czasie młodziani gracze woskowych opadli na siłach i od czasu do czasu tylko przypuszczali ataki w stronę bramki Widzewa, ale bezskutecznie, z powodu kompletnego braku strzelców w linji napadu. Widzew w pierwszej połowie był przeciwnikiem prawie równorzędnym natomiast w drugiej znacznie górował nad słabniejącym coraz bardziej przeciwnikiem i w krótkim stosunkowo czasie zdobył 5 bramek. Naogół jednak w porównaniu z minionym sezonem Widzew gra obecnie o wiele słabiej. Wobec jednakże słabej konkurencji robotnicze towarzystwo ma zapewnione pierwsze miejsce w rozgrywkach mistrzowskich. Jak już zaznaczyliśmy wystąpił WKS, jedynie z Szumlakiem z pierwszej drużyny, zaś Widzew w następującym składzie: Simlak, Malinowski, Nurczyński, Berłowski, Pudlarz, Bałczewski, Bączek, Pieć. W pierwszy minutach nieznaczna przewaga WKS, sytuację opanowuje Widzew po zdobyciu pierwszej bramki. Do pauzy wynik 2:o. Po zmianie stron Widzew atakuje energicznie i zdobywa kolejno 5 bramek przez: Pieca: 1, Strzelczyka 2, Bałczewskiego 2. Mimo usilnych starań nie udaje się wojskowym zdobyć honorowej bramki. Wyróżnili się dwaj obrońcy z W.K.S.-się oraz Bałczewski i Strzelczyk w Widzewie. Zawodami kierował członek Widzewa p. Kuczyński. K.”.
25 kwietnia, poniedziałek. „ Pogoń – Turyści 1:1 (1:o). Wspaniały sukces mistrza Łodzi. Meczowi przyglądało się przeszło 6,ooo osób. [...] Zaznaczamy, że tylko odrobina szczęścia, a końcowy rezultat tego gigantycznego spotkania, brzmiały, najmniej 3:1 na korzyść turystów. Rezultat ten byłby przy tem zupełnie zasłużony, choćby i z tej przyczyny, że jednej prawidłowo strzelonej bramki sędzia nie uznał, uważając leżącego na ziemi i nikomu nie przeszkadzającego gracza za „spalonego”. Tak samo nie przyznał on Turystom 2 rzutów karnych, za tak widoczną rękę, jedną w pierwszej i drugą w drugiej połowie gry. Nie mniej jednak i rezultat 1:1, winien każdego zadowolić. Była to przecież walka, stoczona z drużyną, cieszącą się wielką sławą, która w każdym jej przeciwniku wywołuje zrozumiałą tremę”. Bramkę dla Pogoni Lwów zdobył w 34 minucie Kuchar: „Na koziołkującą po ziemi piłkę, Lass rzuca się o ułamek sekundy zapóźno…”. Wyrównanie padło w 17 minucie drugiej połowy. Strzelec pozostał anonimowy.
26 kwietnia, wtorek. „Łódź straciła Karasiaka. Znany reprezentacyjny piłkarz Polski Karasiak, grający ostatnio w barwach Kl. Turystów, służący czynnie w wojsku jako podoficer zawodowy został przeniesiony na stałe do Warszawy do Państwowego Instytutu Wychowania Fizycznego z przydziałem do kompanii sztabowej MSW. Łódź traci w Karasiaku jednego z najdzielniejszych obrońców polskich. Karasiak ma wystąpić w najbliższym czasie w barwach WKS „Legja” Warszawa, która to drużyna obecnie posiada kilka dobrych jednostek i przez wyzyskanie Karasiaka może wybić się i odegrać w mistrzostwie Polski poważniejszą rolę niż dotychczas”. Środa, 18 maja. „Karaś wstępuje do Korony. W prasie stołecznej ukazały się ostatnio wzmianki, jakoby Karaś, który jak wiadomo przeniesiony został do Warszawy, wstąpił definitywnie do Korony. W Koronie grywał Karaś w latach 1921-1923. Karaś ma podobno wystąpić w barwach Korony już najbliższej niedzieli przeciwko Radomskiemu Klubowi Sportowemu. Najbliższa niedziela wyjaśni ostatecznie, czy wiadomość jest prawdziwa”. Czwartek, 19 maja. „Karaś pozostaje wierny barwom Turystów. W związku z wiadomościami, które ukazały się w prasie warszawskiej, następnie przedrukowane w łódzkiej o wystąpieniu Karasiaka z Turystów i przystąpieniu do warszawskiej Korony dowiadujemy się od kierownictwa fioletowych, że pozbawione są podstaw. Karaś przyjeżdża dziś na treningi i pozostaje przez niedzielę w Łodzi”.
14 maja, sobota. „Kalendarzyk sportowy na dziś i jutro. Program sportowy na dzień dzisiejszy i jutrzejszy prezentuje się bardzo okazale. Na czoło wszystkich spotkań piłkarskich wysuwa się bezwzględnie mecz dotychczasowych faworytów w rozgrywkach o mistrzostwo Polski t.j. Wisły i Łódzkim Klubem Sportowym, uświetniony obecnością p. Prezydenta Rzeczypospolitej [Ignacego Mościckiego]. Drugim „gwoździem” niedzieli będą wyścigi kolarskie w Helenowie oraz wyścigi automobilowe na szosie Konstantynowskiej. Pozatem grają o mistrzostwo Ligi I i II: Sobota, dn. 14. Boisko przy ul. Wodnej 16,3o Samson – Szturm. Sędzia p. Krachulec, godz. 14 Samson II – Hasmonea II Sędzia p. Wirfel. Niedziela, dnia 15. Boisko przy ul. Wodnej godz. 9,15 Ł.K.S. II – G.M.S.. Sędzia p. Schönborn g. 11 GMS I – ŁKS I. Sędzia p. Izrael [...]”.
8 czerwca, środa. „ Łobuzerski napad gracza Hakoahu Lipszyca na referenta sportowego „Expressu Wieczornego”. W sobotę popołudniu na placu sportowym przy ul. Wodnej zdarzył się skandaliczny wypadek, który niezawodnie odbije się głośnym echem w całej prasie krajowej. Przed mającym się odbyć meczem footbalowym Hakoah – Turyści, napadnięty został w brutalny sposób z tyłu nasz referent sportowy. Napastnikiem okazał się czynny gracz Hakoahu – Lipszyc. Zanim nasz referent zdołał się obejrzeć, grupa „hakoahowców” otoczyła swego kolegę, przybierając groźną postawę względem naszego współpracownika, który widząc, że ma do czynienia ze zwykłą zgrają łobuzów, zawezwał policjanta, prosząc o wylegitymowanie napastnika i spisanie odpowiedniego protokułu. [...] tyle o samy zajściu, które będzie w najbliższym czasie tematem rozprawy sądowej. Zajściu temu nie poświęcilibyśmy narazie więcej miejsca, gdyby nie aroganckie zachowanie się kilku członków zarządu Hakoahu. Gdy bowiem napadnięty zwrócił się po zajściu do zarządu Hakoahu, p. Krügera, wskazując na niewłaściwe zachowanie swych członków, p. Krüger odezwał się: „Takiemu klubowi jak Hakoah na prasie nie zależy, a Lipszyc wiedział, co zrobił”. Mniejwięcej w te słowa odezwał się drugi członek zarządu Hakoahu który o dziwo zajmuje stanowisko członka zarządu w Łódzkiej okręgowej lidze piłki nożnej. [...] niejednokrotnie wskazywaliśmy na to, iż od pewnych łódzkich klubów sportowych zakradły się jednostki, które raczej mają wszystkie kwalifikacje na andrusów, a nie sportowców: łobuzów w sporcie tępiliśmy bezlitośnie i nadal ich tępić będziemy, mimo aktu brutalnego terroru. Jeśli jednakże w zarządach klubów znajdują się panowie, którzy nie tylko solidaryzują się z tego rodzaju łobuzerką, ale nawet ją pochwalają – wystawiając sobie tem świadectwo kompletnego schamienia…. Jesteśmy jednak przekonani, iż tego rodzaju „dżentelmenów” możnaby w całej Łodzi policzyć na palcach… jednej ręki. Oczekujemy od zarządu klubu „Hakoah” publicznego potępienia wybryku Lipszyca. Do czasu otrzymania pełnej satysfakcji „Express” żadnych informacji o klubie „Hakoah” zamieszczać nie będzie. [...] Natychmiast po napadzie sprawozdawcy sportowi wszystkich łódzkich jak i zamiejscowych sportowych uchwalili jednogłośnie przeprowadzić bojkot Hakoahu, ograniczając się jedynie do podawania suchych wyników o zawodach sportowych tego klubu”.
16 lipca, sobota. „Bracia Kubikowie pozostają wierni barwom Turystów . Jesteśmy upoważnieni przez zarząd Turystów do zakomunikowania, iż wszelkie wiadomości lansowane uporczywie przez pewną część prasy łódzkiej, o rzekomem wystąpieniu obydwu braci Kubików z Kl. Turystów są wyssane z palca. Kubikowie nadal pilnie trenują się pod okiem p. Linksmayera i nie mają zamiaru wyemigrować z Kl. Turystów. Kubik Aleksander wystąpi nawet we Lwowie przeciwko Hasmonei. Drugiego Kubika zatrzymała w Łodzi praca zawodowa”.
7 sierpnia, niedziela. „ Stan rozbudowy nowego boiska Turystów. Na kupach gruzów i nieczystości zatruwających w śródmieściu powietrze swemi wyziewami, powstaje pierwszorzędna placówka sportowa . Bez niczyjej pomocy i bez uciekania się do czyjejkolwiek ofiarności, wreszcie, bez najmniejszego tupetu i rozgłosu mistrz Łodzi, Klub Turystów wydzierżawił i otoczył nowym parkanem plac, który był rozsadnikiem zarazków w śródmieściu. I oto na kupach gruzów i nieczystości, przed trzema miesiącami rozpoczęto mozolną pracę, t. zw. Systemem gospodarczym. Po oparkanieniu przystąpiono natychmiast do niwelacji. Była to praca ciężka, gdyż nie wszystek materjał znajdujący się na tym, stojącym wiecznie pustym placu na rogach Nawrot i Wodnej nadawał się pod boisko. Ogromne stosy śmieci i rumowiska trzeba było rozkopać i wywozić. Doły z cuchnącą w nich wiecznie wodą i spływającym do nich z sąsiednich posesji kałem i nieczystościami trzeba było zasypać. Początkowy projekt połączenia nowego boiska ze starem musiał ulec zmianie, gdyż okazało się, że właściciel starego boiska nie chce go Turystom wydzierżawić, na wymagany, względnie możliwy do amortyzacji wkładów okres czasu. To też cała praca ograniczyła się tylko do nowego terenu. A szkoda wielka, gdyż oba boiska złączone razem i odpowiednio rozbudowane stworzyłyby placówkę wspaniałą. Boisko dla piłki nożnej, jest już od 6 tygodni gotowe, rośnie na nim łoboda i różne zioła, gdyż dopiero wiosną zostanie ono nawiezione sztucznym nawozem i będzie posiana na niem szlachetna, używana na boiskach trawa. A tymczasem wyrównany teren pod wpływem opadów atmosferycznych i słońca dobrzeje i nawozi się sam. To też można być pewnym, że po posianiu na niem trawy, pokryje ona powierzchnię boiska ślicznym kobiercem. Główny wjazd i wejście będą od ulicy Nawrot, a prócz tego jedno wejście z kasami znajdzie się również od ulicy Wodnej dla widzów przyjeżdżających tramwajami ulicą Główną. Wzdłuż parkanu od ulicy Wodnej znajdzie pomieszczenie 6 kortów tenisowych, z których budowa pierwszego jest już ukończona. Pomiędzy kortami i wałem dla stojących, mającym pomieścić 7-8 tysięcy osób, będzie alejka, upiększona wieńcem drzew średniopiennych i cienistych. Od strony zachodniej stanie trybuna kryta z lożami, mogąca pomieścić 3-35oo osób. Trybunę zaś i wał dla stojących dzielić będzie od boiska 6-cio metrowej szerokości bieżnia dla pieszych, skocznie i t.p. urządzenia dla lekkoatletów. Obok boiska znajdą również pomieszczenie urządzenia dla siatkówki i koszykówki. Pod trybuną wybudowane będą szatnie z nowoczesnemi urządzeniami dla kąpieli, masażów i t.p. oraz magazyny na przybory sportowe i bufet. Te wszystkie prace i budowle, mające na celu stworzenie w śródmieściu placówki nietylko pożytecznej lecz i pięknej jednocześnie, pochłoną, rzecz zrozumiała masę pieniędzy. Wprawdzie boisko położone jest w śródmieściu i otoczone z trzech stron linjami tramwajowemi (ulice: Główna, Przejazd i Kilińskiego) będzie miało wielkie powodzenie u klubów nie posiadających boisk i dzięki temu będzie się ono szybko amortyzować. Nie mniej jednak należy z radością przyklasnąć projektowi, dbających o dobro klubu licznych członków Turystów, mającemu na celu już wkrótce zakupienie całego placu na własność. W ten bowie, sposób powstałaby placówka sportowa, która przetrwać może niezliczone dziesiątki lat dla dobra i rozwoju sportu. Z.”.
27 sierpnia, sobota. „ Jakie mecze zobaczymy w niedzielę. Kalendarzyk sportowy na niedzielę, dn. 28 b.m. [...] Boisko przy ul. Wodnej, godz. 9 – Hasmonea – Odrodzenie (Chojny), mistrz Ligi II godzi. 11 – Szturm – Konstantynowski KS”.
5 września, poniedziałek. „ Sensacyjne zwycięstwo mistrza Łodzi. Turyści – Hasmonea 6:2 (2:o). Wspaniała i ambitna gra fioletowych . Wczorajszy przeciwnik Turystów, Hasmonea lwowska należy do rzędu nieobliczalnych. Hasmonea potrafi zwyciężać najsilniejsze zespoły krajowe, a często i przegrać z drużyną najsłabszą. Najlepszym dowodem świetne wyniki Hasmonei lwowskiej z Pogonią, Czarnymi, ŁKS-em itd. Goście lwowscy, którzy znani sa publiczności łódzkiej z poprzednich występów, nie pozostawili po sobie dobrego wrażenia. Po pierwsze drużyna jest niezdyscyplinowana i bezustannemi okrzykami i hałasami na boisku wzbudza jedynie niesmak u widza. Jeśli natomiast chodzi o walory piłkarskie to posiada je Hasmonea w bardzo nieznacznej dozie. [...] Klub Turystów dowiódł w dniu wczorajszym, że jego świetne zwycięstwa, uzyskane w ostatnich czasach nie należały do przypadkowych. Fioletowi posiadają bezsprzecznie najlepszą pomoc w Polsce i ta to trójka sprawia, że przeciwnicy Turystów tracą formalnie głowy. [...] Przed sędzią p. Rosenfeldem stanęły drużyny w następujących obsadach. Hasmonea: Bachner, Redler, Brinbach, Szneider, Horowitz, Fleischer, Hoch, Selder, Steuerman, Maler, Urlich. Turyści: Lass, Karaś, Marczewski, Hinc, Weliszek, Kulawiak, Kubik St., Bałczewski, Walter, Kubik A., Michalski. Przebieg zawodu b. interesujący. W pierwszych kilku minutach inicjatywę ujmuje Hasmonea, rezultatem czego są dwa rzuty wolne, egzekwowane przez Steuermana i obronione przez Lassa. Turyści dochodzą niebawem do głosu. Dwa groźne ataki Turystów kończą się rzutami z rogu. Ostry strzał Bałczewskiego odbija się o poprzeczkę. W 16 minucie bubik Aleks. bajecznym i efektownym strzałem zdobywa pierwszą bramkę z 25 metrowej odległości. Fioletowi atakują nadal energicznie. W 23 min. mija Steuerman Marczewskiego, lecz Lass broni strzału z kilku kroków. W 26 minucie po ładnej kombinacji Kubik Al. – Bałczewski – Walter zdobywa ostatni drugą bramkę. W dalszym ciągu odbywa się gra pod znakiem nieznacznej przewagi Turystów lecz wynik pozostaje do pauzy niezmieniony. Po zmianie stron przewaga fioletowych. Już w 2 min. Michalski centruje do nieobstawionego Bałczewskiego i ładna główka tegoż przechodzi obok słupka. W 2 minuty później Michalski znów mija swego pomocnik centruje ślicznie do Bałczewskiego i tym razem główka ostatniego grzęźnie w siatce. Turyści prowadzą 3:o! Niebywały entuzjazm na widowni. Publiczność zachęca łodzian do gry ciągłemi okrzykami. W 15 minucie Michalski znów centruje do Waltera, ten wysuwa Bałczewskiemu i poraz czwarty bramkarz gości kapituluje. W 5 min. później sfaulowany zostaje na polu karnym Kubik Stefan. Egzekutorem karnego jest Michalski, który pakuje piłkę w róg. 5:0 dla Turystów! Turyści opadają nieco na siłach. W 25 minucie bije Steuerman rzut wolny – Lass broni nakrywką, lecz lewy łącznik dobija piłkę z 2-ch kroków. Tempo znów się zaostrza. Prawoskrzydłowy Hasmonei usunięty zostaje z boiska za foul. W 35 minucie dyktuje sędzia karny przeciw Turystom, mimo braku przewinienia i Steuerman zyskuje drugą bramkę dla Hasmonei. Na 6 minut przed końcem zawodów przerywa się Kubik Stefan i ustanawia ostatecznie wynik. Sędziował słabo p. Rosenfeld z Bielska. Organizacja zawodów pozostawia wiele do życzenia. Stef.”.
Zygmunt Steuerman (5 lutego 1899, Sambor – grudzień 1941, Lwów). Piłkarz, reprezentant Polski – zagrał w meczu z Turcją we Lwowie (1926, 3 bramki) i z USA w Warszawie (1928, 1 bramka). Jako junior grał w Koronie Sambor, Gersthof SV, Germanii Wiedeń i Amateure Wiedeń. W dorosłej piłce bronił barw Hakoahu Stryj, Żydowskiego Klubu Sportowego Lwów, Hasmonei Lwów, Legii Warszawa. Najczęściej jednak występował w Koronie, w której z przerwami spędził większą część swojej kariery, którą zakończył w tym klubie (w 194o przemianowanym na Dynamo) w 1941 roku – w grudniu został zabity we Lwowie w ramach akcji eksterminacyjnej ludności żydowskiej. Na boisku występował na pozycji napastnika.
16 września, piątek. „ Kalendarzyk turnieju o srebrny puhar Expressu Ilustrowanego”. Na pierwszy ogień idą: Hakoah i Widzew . W dniu wczorajszym odbyło się zebranie Zarządu Głównej Ligi. Na specjalnym tym zebraniu, poświęconym sprawie turnieju o puhar „Expressu Wieczornego”, obecni byli delegaci Ł.Z.O.P.N.-u i redakcji „Expressu Wieczornego”. Jak dalece turniej ten wywołał zainteresowanie w sferach sportowych Łodzi, świadczy fakt, że prócz klubów extra klasy, ligi okręgowej Ł.Z.O.P.-enu i Ligi II-ej (Orkan i Pogoń) cały szereg mniejszych towarzystw sportowych zgłosiło akces do turnieju. Naturalnie, że kluby te ze względów zasadniczych nie zostały dopuszczone do rozgrywek. Ostatecznie zakwalifikowano do turnieju następujące kluby: Ł.K.S., Turyści, ŁTSG, Siła, PTC, Sokół, Hakoah, GMS, WKS, Widzew, Union, oraz Orkan i Pogoń. Po omówieniu całego szeregu spraw związanych z organizacją turnieju, przystąpiono do losowania, które dało następujący wynik: 24 września. Boisko przy ul. Wodnej godz. 16. Widzew – Hakoah [...] 2 października. Boisko przy ul. Wodnej. Godz. 9-te Siła contra zwycięzca zawodów G.M.S. – Orkan. Godz. 11-ta. Zwycięzca zawodów Sokół – Pogoń contra zwycięzca zawodów Widzew – Hakoah. [...] Do finału, czyli gier systemem mistrzowskim dochodzą: zwycięzcy zawodów z dn. 2 i 9 października oraz kluby Ł.K.S. i Turyści. Termin rozpoczęcia turnieju odłożony został do następnej soboty, z powodu nieprzewidzianych okoliczności”.
2o października, czwartek. „ Boisko Turystów budować będzie prywatny przedsiębiorca. Dowiadujemy się, że na dzień dzisiejszy zwołane zostaje zebranie Zarządu Kl. Turystów, poświęcone specjalnie budowy boiska. Turyści mają zamiar powierzyć budowę stadjonu prywatnemu przedsiębiorcy, który w zamian za przyśpieszenie robót miałby zapewnione 1o procent zysku brutto ze wszystkich imprez urządzanych w przyszłym roku przez Kl. Turystów”.
4 listopada, piątek. „Ł.K.S. III – Orkan grają w niedzielę na Wodnej . W nadchodzącą niedzielę o godzinie 11-ej przed południem na boisku przy ul. Wodnej odbędzie się spotkanie o mistrzostwo Ligi II-ej między Ł.K.S.-em III a Pogonią. Pierwsze spotkanie powyższych drużyn zakończyło się wysokocyfrowem zwycięstwem Ł.K.S. w stosunku 7:2. Pierwsze miejsce w rozgrywkach Ligi III-ej zajmuje Orkan, posiadając punkt więcej, aniżeli Ł.K.S. III”.
16 listopada, środa. „ Czy sędzia ma prawo, uznając raz boisko za zdatne do gry, zawodów nie prowadzić. W niedzielę na boisku przy ul. Wodnej zaszedł niebywały dotychczas wypadek w historji piłkarstwa polskiego. Otóż miały grać o mistrzostwo Ligi II-ej drużyny Pogoni i Orkanu. Na boisko stawiła się punktualnie drużyna Orkanu. Również punktualnie stwił się sędzia p. Szczygielski, który po dokładnem obejrzeniu boiska uznał za stosowne do gry wszystkich przygotować. Orkan na tej podstawie wyszedł na boisko, czekając na stawienie się przeciwnika. Wyszedł również i sędzia, lecz w danej chwili, kompletnie ubrana, przybyła drużyna Pogoni, która rozbierała się we własnym lokalu z powodu nocnej zabawy tego klubu, gdzie również gracze brali w niej udział. Widząc boisko Pogoń uprosiła sędziego, by zawodów nie prowadził z powodu złego stanu boiska. Sędzia p. Szczygielski jeszcze raz zbadał stan boiska i doszedł do przekonania, że lepiej będzie jak zawody się nie odbędą, co też uczynił”.
21 listopada, poniedziałek. Finał o mistrzostwo Ligi II. Orkan – Pogoń 4:0 (3:o). Krewki sędzia przerywa mecz, aby załatwić się w szatni z publicznością . Boisko przy ul. Wodnej było wczoraj terenem niezwykle ambitnej, chwilami nawet bardzo ładnej walki o mistrzostwo „maluczkich”. [...] Przebieg gry interesując: sprzyjało jej dość dotkliwe zimno i doskonały stan boiska pokrytego warstwą śniegu. Grę rozpoczął Orkan, oblężeniem bramki Pogoni. Jego napad uzyskuje już w 1o min. pierwszą bramkę, po której w równych odstępach nastąpiły jeszcze trzy w pierwszej połowie gry. Tempo wprost mordercze podsycane zimnem nie zmieniło się do samego końca. Po pauzie Pogoń częściej przy piłce ma chwilami widoczną przewagę, lecz nieudolność jej środkowej trójki napadu nietylko że nie zdobyła się na skuteczną akcję, lecz nie potrafiła nawet oddać choćby jednego celnego strzału na bramkę. Nic też dziwnego, że Orkan zwyciężył i to najzupełniej zasłużenie, zdobywając tem zwycięstwem tytuł mistrza Ligi II-ej i promocję do Ligi I-ej. Przy końcu zawodów zdarzył się dość przykry wypadek: Oto sędzia, który nawiasem mówiąc spóźnił się na zawody, zdenerwowany zachowaniem się publiczności, wybrał sobie jednego z widzów, zaprowadził do szatni i tam załatwił z nim sprawę rękoczynami. Mimowoli znaleźli się w szatni świadkowie, a do tego w sprawę wmieszała się policja tak że nie jest wykluczone, iż sprawa oprze się o sąd. Wyrok tego ostatniego może pociągnąć za sobą odebranie tak krewkiemu sędziemu gwizdka, raz na zawsze. Zbytecznem chyba było dodawać, że tego rodzaju postępowanie sędziego nie licuje z powagą sportu. Fr. Rom.”.
27 listopada, niedziela. „Turyści – Widzew. Tradycyjne i przysparzające widzom wiele emocji spotkanie obu drużyn odbędzie się niedzielę, o g. 2 po poł. na boisku przy ul. Wodnej . Czwarty z rzędu w r.b. mecz pierwszych drużyn Klubu Turystów i Widzewa odbędzie się w niedzielę, dnia 28 b.m. na boisku przy ul. Wodnej. W licznych, jak na ten rok, tych meczach, pomiędzy dwoma drużynami, pierwszy raz zwyciężyli lekko Turyści, drugi raz już trudem i to zaledwie różnicą jednej bramki. Trzeci raz zaś Widzew nie pozwolił się wcale pokonać, lecz w równej i pięknej walce uzyskał wynik nierozstrzygnięty. Nie trzeba chyba dodawać, jak poważną rolę w łódzkiej A-klasie odgrywa ta jedyna czysto robotnicza drużyna. Jest ona bowiem aż tak poważna, że inne drużyny ze strachu „wieją” przed nią z boiska. Wprawdzie poszczególni gracze Widzewa, sprowokowani nieudolnością lub stronniczością sędziego, albo też przez nieprzebierającego w środkach przeciwnika, nie pozwala sobie w kaszę dmuchać. Nie mnie jednak nie leży w interesie żadnego z nich, narażanie swych kości i opinii tej walecznej drużyny na szwank. Z Widzewem można zagrać niezwykle emocjonujący mecz, gdyż jego drużyna gra ofiarnie i z temperamentem, ale trzeba jednocześnie pamiętać, że najmniejsze, niesportowe dokuczenie robotniczej drużynie odeprze ona z energją i w dwójnasób odpłaci. Dlatego też z taką drużyną, Koniecznem jest grać i postępować taktownie i nie żądać od niej więcej tego taktu, aniżeli się sam, jako jej przeciwnik posiada w i w grze stosuje. R.T.S. Widzew spotyka ostatnio z takich przyczyn ciężka krzywda, gdyż jego przeciwnicy, miast świecić dobrym przykładem i stosować w walce z nim sportowe, a zatem wychowawcze środki, najprzód prowokują go, aby go móc potem z błotem zmieszać. Takich metod nie powinna nigdy stosować, drużyna intelektualnie wyżej od swego „młodszego brata” stojąca. Nasz robociarz nie ćwiczył się w grzecznościach, lecz walczył i walczy nadal twardo, najprzód o wolność Ojczyzny, a potem o swój byt, a tam na uległość i grzecznostki nie było ani miejsca, ani czasu. A dziś, jeżeli on garnie się do sportu i został przyjęty w szeregi, jako równy inny, trzeba mu koniecznie pobyt w gronie sportowców ułatwić”. Mecz skończył się wynikiem 1 : 1, „przyczem w ostatniej minucie padła zwycięzka dla Widzewa bramka rzekomo ze spalonego, wskutek czego sędzia goala tego nie uznał”. I dalej: „Od początku gry obie drużyny grają ordynarnie, przyczem Turyści przygniatają w pierwszej połowie z podania Stefana Kubika zdobywa punkt dla Turystów, Hermans. Po zmianie stron gra zaostrza się i widzewiacy częściej wypadami zagrażają bramce fjoletowych, choć i Turyści strzelają nieszczęśliwie, słupki i auty stwarzają dla nich grę pechową co ujemnie wpływa na przebieg dalszej gry. Z jednego z takich wypadów [Edmunda] Bałczewski objeżdża obronę i strzela wyrównującego goala. Od tej pory oba zespoły prą za wszelką cenę do zwycięztwa. Gra staje się więcej emocjonującą i nadzwyczaj szybką. W ostatniej minucie po trzykrotnem biciu korneru Widzew przez Bałczewskiego z podania do tyłu [Józefa] Strzelczyka zdobywa punkt zwycięzki, jednak nieuznany z powodu rzekomego spalonego. W ciągu całej gry raziły targi i okrzyki kłócących się graczy względnie pod adresem sędziów, których było aż dwóch: pierwszy to p. Kałuszyner, zaproszony przez obie drużyny prowadził zawody do przerwy, poczem miejsce jego zajął na prośbę tych samych klubów p. Andrzejak, który szczęśliwiej doprowadził mecz do końca. Publiczności 5oo osób”.
11 grudnia, niedziela. „ Humor sportowy. (Podsłuchne na łódzkich boiskach).Fanatycy. Dwaj zwolennicy klubów rozgrywających mecz (kibice) rozpoczynają w loży rozmowę: Turysta: Jaka jest obecnie najlepsza drużyna w Łodzi? Ł.K.S.-iak: Twierdzę, że Ł.K.S. Turysta: A ja mówię, że Turyści. Ł.K.S.-iak: Uważaj się pan za spoliczkowanego. (Słychać przytem głośny trzask, jak gdyby odgłos strzału karabinowego). No, jaka jest najlepsza drużyna? Turysta: Poco się pan pyta, przecież ja mam także drugi policzek. Ł.K.S.-iak odwraca się od swego sąsiada, który opuszczając lożę woła z dołu: „Turyści” – mimo wszystko”.
Rok 1928
5 stycznia, czwartek. „ Trener Kl. Turystów p. Linksmayer opuszcza Łódź. Dowiadujemy się, że dotychczasowy trener sekcji piłki nożnej Kl. turystów p. Linksmayer ma opuścić Łódź i wrócić do swego rodzinnego miasta Wiednia. Powodem opuszczenia Łodzi jest niemożność utrzymania się ze skromnych gaż trenerskich jakie p. Linksmayer otrzymuje od klubów łódzkich. Jak wiadomo p. Linksmayer już po raz drugi objął pracę trenera w Kl. Turystów i w r. ubiegłym prócz fioletowych trenował także Ł.T.S.G. W p. Linksmayerze traci Łódź footbalowa jednego z najlepszych fachowców”.
21 lutego, wtorek. „ Turyści rozpoczynają sezon footbalowy w nadchodzącą niedzielę. Jak się dowiadujemy kierownictwo sekcji piłki nożnej Kl. Turystów zamierza rozpocząć sezon footbalowy już w nadchodzącą niedzielę. Pierwszy mecz w bieżącym sezonie rozegrają fioletowi z Unionem. W ten sposób pragną Turyści przygotować się do rozgrywek o mistrzostwo Polski, które jak wiadomo rozpoczynają się w dn. 4 marca r.b.”. Mecz jednak się nie odbył. Turyści zagrali ów kontrolny mecz z drużyną Wojskowego Klubu Sportowego na boisku D.O.K. IV przy placu Hallera (tam zresztą Turyści rozgrywali pierwsze mecze w sezonie). Wygrali 5-2 po bramkach Bałczewskiego i Ałaszewskiego, dla którego był to debiut w barwach klubu.
Edward Ałaszewski (29 czerwca 19o8, Łódź – 11 grudnia 1983, Warszawa). Sportowiec, karykaturzysta. Będąc wszechstronnym sportowcem (Mistrz Polski w siatkówce i koszykówce) rysował karykatury znanych sportowców i trenerów. Pracował w wielu agencjach prasowych redakcji krajowych i zagranicznych. Debiutował w „Przeglądzie Sportowym” w 1935. Od 195o współpracował z pismami „Sport”, „Trybuna Ludu”, „Magazyn Polski”, regularnie drukował na kolumnach sportowych „Dziennika Łódzkiego”. Laureat wielu nagród, m.in. złoty i srebrny medal na Międzynarodowej wystawie rysunków satyrycznych w Anconie (1975). W 1982 jego prace zaprezentowano na mundialowej wystawie Espana-82 w Muzeum Historii Sportu w Łodzi (1982). Wystawiał również w warszawskim Muzeum Karykatury na wystawie Panorama Karykatury Polskiej 1945-1998 (1998). Zawodnik ŁKS – piłkarz, siatkarz, koszykarz. Od 5 roku życia chodził z ojcem na ŁKS aż w końcu sam zaczął uprawiać sport. Reprezentował klub w latach 1929-33. Grał też w reprezentacji Łodzi. Mistrz Polski w siatkówce ŁKS w 1931 i 1932. Po wyjeździe na studia zawodnik Polonii Warszawa. [10]
26 lutego, niedziela. „Artur Marczewski wstąpił w związki małżeńskie . Dowiadujemy się, że popularny obrońca klubu Turystów, Artur Marczewski wstąpił onegdaj w związek małżeński z p. Zofją Kałużną. Ślub odbył się w kościele ewangelickim. Świadkami ślubu byli: prezes klubu Turystów p. Guże i p. Aleksander Stencel. Szczęść Boże młodej parze”.
28 lutego, wtorek. „ Z życia towarzystw sportowych. Dyr. Guze obrany ponownie prezesem Kl. Turystów. Ubiegłej soboty odbyło się walne zgromadzenie Kl. Turystów, przy szczupłym udziale członków. Uchwalono między innemi, obdarzyć sekcję footbalową całkowitą autonomią. Prezesem klubu obrany został ponownie dyr. Alfred Guze. Wiceprezesami zostali pp. Rzerzacz i Guze II. Jednocześnie obrano p. Guzego kierownikiem sekcji footbalowej, zaś p. Głażewskiego delegatem do Ligi P.Z.P.N.-u w Warszawie”.
27 marca, wtorek. „ Popularny piłkarz Hakoahu Segał wstąpił do Turystów. W sferach piłkarskich naszego miasta mówi się ostatnio głośno o rozłamie w Ż.S.G. Hakoah i o mającej nastąpić likwidacji tego klubu. W związku z tym stwierdziliśmy, narazie, że popularny na gruncie łódzkim piłkarz Segał długoletni napastnik Hakoahu zgłosił swe przystąpienie do Kl. Turystów, gdzie po założeniu zwolnienia ze swego macierzystego klubu, został przyjęty do sekcji footbalowej fioletowych. Segał ma już nawet wystąpić w najbliższym czasie w barwach I-ej drużyny Kl. Turystów”.
2 maja, środa. „ Robotnicze zawody sportowe. Skra (Warszawa) – R.T.S. Widzew 2 : 2 (1 : 0). Wczoraj o godzinie 5-ej po południu, na boisku przy ulicy Wodnej odbył się tradycyjny, 6-ty z rzędu mecz, czołowych drużyn stolicy i Łodzi. Łódzka drużyna R. T. S. Widzew, jest organizacją znacznie starszą, mającą za sobą chwalebną już przeszłość i w dotychczasowych spotkaniach notującą same prawie, bo prócz jednej porażki - zwycięstwa ze Skrą. Dotychczasowe rezultaty, osiągnięte przez Widzew z wczorajszym ich gościem są następujące: 8:o, 6:3, 5:2 i 4:7 z meczów, rozegranych w Warszawie oraz 4:3 z przedostatniego spotkania, rozegranego w Łodzi. Jeżeli do powyższego zestawienia dodamy jeszcze wynik 2:2 z wczorajszego spotkania, to Widzew był dotychczas górą. Pozwalamy sobie jednak wątpić, czy ta przewaga łódzkiej drużyny proletarjackiej da się jeszcze na jakiś dłuższy czas utrzymać. Te wątpliwości dyktuje nam właśnie przebieg wczorajszego meczu oraz nadzwyczajny rozmach i poparcie w pracy, jakiem się Skra na terenie Warszawy cieszy. Widzew natomiast od 2-ch lat ograniczył bardzo swoją działalność sportową, wskutek czego, tak popularna wśród robotników łódzkich jego drużyna piłki nożnej, straciła wiele na znaczeniu. Dlaczego? - bo zaprzestała grywać i zwyciężać. A robotnik nie uznaje wprost pracy bez owoców, walki bez widoków zwycięstwa i na mecze tak słabo grającej drużyny nie przychodzi. Jako dowód tego twierdzenia niech posłużą i wyniki i pustki na widowni na obecnych rozgrywkach o mistrzostwo. Fakty te niech posłużą za drogowskaz w dalszej pracy kierownictwu Widzewa. Pocieszający jest jednak fakt, że wczoraj R. T. S. Widzew, wykazał znaczną poprawę formy i klasy gry w porównaniu z wszystkiemi jego tegorocznemi meczami. Przypisać to należy w pierwszej linii powrotowi Waltera na stanowisko kierownika napadu. A gdy po przerwie po prawej stronie Waltera stanął Pudlarz to napad Widzewa zaczął grać bez zarzutu. Jeszcze nieco pracy nad skrzydłami w kierunku precyzyjniejszego centrowania i nad linją pomocy, co do zasilania napadu nadającemi się zużytkować piłkami i Widzew wróci niezawodnie wkrótce do swego poprzedniego znaczenia w sporcie. Skra pokazała grę ładną i od razu stała się faworytem. Dopiero gdy najsłabsza dotąd linja napadu Widzewa zaczęła się rozumieć, kombinować i strzelać na bramkę, gra stała się interesującą a szanse wyrównały się. Wynik remisowy 2:2 może być miernikiem sił nazwany. Rogów 8:3 na korzyść Widzewa. Fr. Rom.”. Albo: „ Wczorajsze spotkanie footbalowe. Skra (Warszawa) – R.T.S. Widzew 2:2 (1:o) – Robotniczy zespół warszawski prezentował się z jaknajlepszej strony. W dniu wczorajszym z okazji święta robotniczego drużyna R.T.S. Widzewa sprowadziła Skrę warszawską w celu rozegrania towarzyskich zawodów. Po przed meczu T.U.R. – Sztern (2:1 dla T.U.R.) weszły na boisko drużyny gości i Widzewa. Przed zawodami odbyła się uroczystość wręczenia upominków: Skra otrzymała proporczyk od Widzewa, natomiast ten ostatni otrzymał bukiet czerwonych róż. Widzew do wczorajszego spotkania wystąpił z Walterem, pozatem w zwykłym składzie. Skra przeciwstawiła normalny skład drużyny. Gra należała do niezwykle interesujących i prowadzona była od początku do końca w morderczem tempie, ostro lecz fair i w iście towarzyskim nastroju. Do przerwy Widzew gra z wiatrem jednak w tej fazie gry ataki gości są groźniejsze. Ich lewy łącznik, uzyskując prowadzenie, strzelając z daleka, jednak bramkarz, grając pod słońce puszcza łatwą do obrony piłkę. Widzew przeprowadza szereg ataków, zwłaszcza Walter gra koncertowo na środku ataku, lecz brak zrozumienia u współzawodników nie pozwala łodzianom uzyskać wyrównania. Po przerwie Widzew gra pod wiatr. Gra równorzędna. W 13-ej min. bramkarz Widzewa broni przytomnie tuż na linji bramkowej strzał napastnika Skry. Rezultat ulega zmianie dopiero w 27 min., kiedy Walter z zamieszania podbramkowego zdobywa wyrównujący punkt. Goście strzelają drugą bramkę w 37-ej minucie, a w 4o-ej Walter strzela z podania Bończyka drugą bramkę dla Widzewa. Rezultat nie może być nazwany miernikiem sił. Goście przewyższali Widzew startem do piłki i techniką. Łodzianie grali z niezwykłą werwą i ofiarnością i wolą zwycięstwa. Wyróżnili się Walter, Pudlarz i Malinowski. Ze Skry trio obronne, środek pomocy i napadu. Publiczności 6oo osób. Sędziował dobrze p. Andrzejak. – a. u.-”.
8 maja, wtorek. „ Widzew – Ł.T.S.G. o:2 (o:1). Zasłużone zwycięstwo czarno-białych. Rozegrane w niedzielę przed południem na boisku Turystów spotkanie o mistrzostwo klasy A między Ł.T.S.G. a Widzewem przyniosło zasłużone zwycięstwo pierwszym. Zespół Ł.T.S.G. nie był coprawda w polu lepszą drużyną, aniżeli Widzew, ale wykazał większą orjentację pod bramką, często strzelał, zatrudniając ustawicznie bramkarza Widzewa. Natomiast robotniczy zespół grał dobrze, ale tylko do linji pola karnego. Tu już atak gubił się zupełnie, nie mogąc w ciągu całego meczu zdobyć się chociażby na jeden precyzyjny strzał. Przebieg gry dość interesujący. Tempo jednakowe przez cały czas meczu. Do przerwy żadna ze stron nie zyskuje przewagi nad przeciwnikiem, a akcja toczy się to pod jedną, to pod drugą bramką. Jedyną bramkę w pierwszej części zawodów zyskuje Hoppe z podania Berkmana. Po przerwie tempo zawodów nieco słabnie, a już pod koniec zawodów, gra staje się zupełnie nudna. Ł.T.S.G. ma w tej fazie nieco więcej z gry, ale i jego atak nie wykazuje zbytniej orjentacji pod bramką. Dopiero z rzutu karnego w 18 minucie zdobywa Hoppe drugą bramkę. W drużynie Widzewa na wyróżnienie zasługują: środkowy pomocnik, oraz obydwaj obrońcy Nurczyński i Malinowski. U zwycięzcy bardzo dobry był Krause, w pomocy i Wildner na obronie. Publiczności zebrało się około 6oo osób. Sędziował b. dobrze p. Pietsch. Niepotrzebnie tylko wdawał się w rozmowę z publicznością. K.”.
1 lipca, niedziela. „Skandaliczne zajścia na zawodach B-klasowych. W czasie B klasowych zawodów o mistrzostwo pomiędzy drużynami Hasmonea i Oratorjum, o czem pisaliśmy we wczorajszym numerze, zaszedł przykry wypadek, w który wmieszany jest lewy łącznik Turystów Stolarski. Okazało się, że Stolarski posiada niezwykły temperament nietylko na boisku w czasie gry. Gdy bowiem, jak już donosiliśmy, grupa zapalczywych zwolenników obu klubów rozpoczęły bijatykę. Stolarski nie mógł usiedzieć na ławce, a chwyciwszy laskę sąsiada i nasunąwszy kapelusz na głowę, wpadł na grupę walczących i jął walić co sił tych, którzy zdradzali wygląd semicki. Na szczęście znalazł się na boisko p. Wende, kierownik sekcji piłkarskiej Turystów, który obezwładnił Stolarskiego. Wtajemniczeni twierdzą, że Stolarski był pijany. Jednakowoż młodego tego piłkarza, który w dodatku jest uczniem, nic usprawiedliwić nie zdoła. Stolarski zapomniał, że jest sportowcem, a sportowiec to pono gentelmen. Oczekujemy w tej sprawie wyjaśnienia zarządu Turystów i nie wątpimy, że tego niegodziwego młodzieńca spotka zasłużona kara ze strony zarządu fioletowych”.
27 lipca, piątek. „ Echa niedzielnych awantur na boisku futbolowem we Lwowie. Czas skończyć z wybrykami sfanatyzowanej publiczności lwowskiej . Skandaliczny wypadek pobicia zawodników jak zdarzył się we Lwowie po zawodach Turyści – Pogoń, prasa lwowska pominęła milczeniem. Jedynie sportowcy łódzcy, ze sprawozdań miejscowych pism codziennych dowiedzieli się coś niecoś o tym gorszącym zajściu. Otóż chęć przemilczenia i zatuszowania całej sprawy przez pisma codzienne lwowskie a nawet sportowe, zmusza nas do zabierania głosu w tej nader drastycznej sprawie. Zanim przejdziemy do omówienia tego niesłychanego skandalu, musimy napiętnować stanowisko panów, sprawozdawców sportowych pism lwowskich, którzy ze względów czy to klubowych, czy lokalnych uważali za stosowne nie podawać szczegółów skandalu do wiadomości publicznej. Rozumiemy bardzo dobrze, że wypadki w rodzaju niedzielnych we Lwowie, które nota bene są na boiskach lwowskich na porządku dziennym, odbyłyby się niemiłym zgrzytem w sferach sportowych całej Polski. Ale czy dlatego powodu należało podać rękę łobuzerskim wybrykom sfanatyzowanych zwolenników Hasmonei? Jeśli tak dalej pójdzie to i awantury o rozmiarach znacznie większych ujdą winowajcom płazem. Kto jeśli nie prasa ma stać w obronie czystości sportu? Z drugiej strony niezrozumiałem wydaje się stanowisko władz sportowych. Po zawodach Turyści – Hasmonea w Łodzi, zawodnicy Hasmonei wyraźnie odgrażali się Turystom, ostrzegając, że każdy ich pobyt we Lwowie zakończy się należytą odprawą. Groźby zostały urzeczywistnione ubiegłej niedzieli w postaci poturbowania kilku graczy Turystów. Ciekawe co będzie na zawodach Turyści – Hasmonea we Lwowie? Fioletowi winni chyba zabrać ze sobą całą armię „kibiców”, którzyby ich obronili przed napaścią zagangrenowanej publiczności lwowskiej. Są to rzeczy b. smutne, ale niestety prawdziwe. Wydział Gier i Dyscypliny P.Z.P.N. winien jaknajszybciej zainterwenjować w tej sprawie i zapewnić Turystom spokojny powrót po zawodach z Hasmoneą. Jeśli Turyści tej gwarancji nie otrzymają to w żadnym wypadku nie powinni rozegrać zawodów z Hasmoneą, gdyż zdrowie i życie graczy winno być kierownictwu droższe aniżeli zwycięstwo czy też zdobyte 2 punkty. Źle doprawdy dzieje się w sporcie piłki nożnej, skoro zawodnicy i kluby nie przebierają w środkach, by osiągnąć upragniony cel. K.”.
3o lipca, poniedziałek. „ Mistrzostwo klasy A. Widzew – Hakoah 2:1 (2:o). Do zawodów pierwsze drużyny obu zespołów stają przed sędzią p. Robakowskim w następujących składach: Widzew: Kuczyński, Malinowski, Nurczyński, Berłowski II, Łęcki, Fraszczyk, Rothert, Uptas, Walter, Bończyk, Boleń. Hakoah: Morgenstern, Rabinowicz, Służewski, Baumgarten, Kuczyński, Lipszyc, Młynarski, Koplowicz, Segał, Edelbaum. Widzew wystąpił z dwoma rezerwowymi bez Pudlarza oraz Berłowskiego I, kontuzjowanych na meczu z Orkanem. Hakoah z Edelbaumem, który po dwuletniej przerwie zasilił drużynę biało-niebieskich. Zawody należały do niezwykle interesujących, zwłaszcza do przerwy. Tempo gry przez cały ciąg zawodów, mimo ogromnego gorąca – mordercze. Pod obiema bramkami było moc emocjonujących momentów. Do przerwy przeważa Widzew, który też uzyskuje w pierwszych minutach dwie bramki, które zadecydowały o zwycięstwie. Pierwszego gola zdobywa Uptas z winy obrońcy Hakoahu. W niedługim czasie potem Boleń podwyższa rezultat do 2:o dla Widzewa, strzelając silnie z solo-biegu w prawą dolną poprzeczkę: piłka odbija się od niej i wpada do siatki. Morgenstern chciał zatrzymać piłkę nogą, lecz zrobił to nie w porę i błąd ten opłacił goalem. Przed przerwą Widzew opada nieco na siłach. Hakoah zawzięcie naciera, lecz atak strzela niecelnie lub interweniują świetnie grające tyły Widzewa. Po zmianie stron uwidacznia się dalsza przewaga Widzewa – lecz już bez rezultatu. Gracze ciągle stoją na spalonym, nie cofają się po piłki. Tymczasem Hakoah usiłuje choć strzelić honorową bramkę w końcowych minutach gry, co jej się też udaje na pięć minut przed końcowym gwizdkiem. Mianowicie za widoczną rękę na polu karnem Malinowskiego, sędzia przyznaje rzut karny dla biało-niebieskich. Szczęśliwym egzekutorem okazał się Koplowicz, który pewnie umieścił piłkę w siatce. Od tej chwili Hakoah za wszelką cenę dąży do wyrównania, zwłaszcza po kontuzji Bończyka, który zmuszony był opuścić boisko. Rezultat już nie ulega zmianie. Publiczności 8oo osób. U zwycięzców dopisała przedwszeystkiem pomoc, zwłaszcza skrajni. Należy zanotować skuteczną grę Fraszczyka, który umiejętnie zaszachował parę Edelbaum – Segał. W ataku lewa strona lepsza od prawej: Nurczyński lepszy od Malinowskiego. W Hakoahu zawiodła obrona. Morgenstern mimo przepuszczonych goali grał wzorowo. W pomocy najlepszy Kuczyński. W napadzie jedynie Młynarski i Koplowicz dopisali. Najsłabiej wypadł występ Segała, który po za głośnemi uwagami, kierowanemi do swych kolegów – nic nie pokazał. Lewa strona wciąż zmieniała pozycję (obrońca, lewy pomocnik i łącznik). Rabinowicz gra b. bojaźliwie, posiada kolosalne szczęście – nie pozatem. – A.U. -”.
11 sierpnia, sobota. „Kalendarzyk sportowy na dzień dzisiejszy i jutrzejszy. Kalendarzyk sportowy na dziś i jutro przepleciony został eliminacyjnemi zawodami strzeleckiemi, jaki odbędą się na wszystkich strzelnicach z okazji IV narodowych zawodów strzeleckich w Toruniu; Pozatem jak w każdą sobotę i niedzielę króluje na boiskach piłka nożna. Najważniejszym i najciekawszym meczem będą zawody Ł.K.S. – Hasmonea [Lwów], które dla Łodzi stanowią chwilę przełomową, gdyż wyjaśni się wreszcie stosunek Ł.K.S. do ligi, gdyż Hasmonea znajduje się na 12 a Ł.K.S. na 13 miejscu. Zwycięzca zajmie definitywnie najprawdopodobniej 13 miejsce. Zawody odbędą się na boisku Ł.K.S. o godzinie 4.3o p.p., przedmecz Hasmonea – Kraft. Inne mecze przedstawiają się następująco: [...] Jutro: [...] Boisko przy ulicy Wodnej, godzina 11 Widzew – Prosna, sędzia Hanke. [...] Boisko przy ulicy Wodnej, godzina 16.3o Turyści – G.M.S., sędzia Izrael. Boisko przy ul. Wodnej, godzina 14.3o, Rapid – S.S.K.M., sędzia Mazowita”.
2o sierpnia, poniedziałek. „ Ł.T.S.G. – Turyści 3:1 (1:1). Zawody przerwane na skutek wtargnięcia publiczności na boisko . Jeszcze nie przebrzmiały echa awantur na zawodach Wisła – Ł.K.S., a już notujemy nowe zajście, tym razem na zawodach A-klasowych. Wczorajszy mecz Turyści – Ł.T.S.G. przerwany został na kilka minut przed końcem, wśród warunków, które źle świadczą i zachowaniu poszczególnych graczy na boisku. Jeśli do przerwy zawody minęły zupełnie spokojnie, to po zmianie pól panował istny harmider na boisku, bezustanne targi z sędzią przy akompaniamencie ryków publiczności i… nieustających gwizdów arbitra. Źle to świadczy o naszych piłkarzach, że nie umieją walczyć jak przystało na sportowców, że nie potrafią podporządkować się decyzjom sędziego, choćby nawet były one chwilami niesłuszne. Pan Rakowski bowiem dał z siebie wszystko by zawody poprowadzić jaknajlepiej. Różne jednak okoliczności złożyły się na to, że p. Rakowski, który do pauzy kierował zawodami ku ogólnemu zadowoleniu, począł się gubić w rozstrzygnięciach. Po pierwsze zawodnicy obu drużyn ani na chwilę nie zamykali ust, po drugie publiczność brała również żywy udział w grze, co całkowicie już wyprowadziło z równowagi p. Rakowskiego. Niepotrzebnie np. kazał p. Rakowski wyprowadzić z boiska jednego z widzów, który mamy wrażenie zainicjował później wtargnięcie publiczności na boisko. Zaczęło się od wykluczenia z gry Włodarczyka, a skończyło się na tym, że Turyści stracili 3-ch graczy i zdekompletowana drużyna opuściła boisko. Za nią ruszył w stronę szatni sędzia, któremu towarzyszyły wrogie okrzyki widzów. W szatni działy się podobno niesamowite historje. Poszczególni gracze załatwiali swe osobiste porachunki, ktoś bardziej krewki zagroził nawet przeciwnikowi bronią, słowem szatnia mogłaby zamienić się w pole bitwy, gdyby nie energiczna postawa kilku ordnerów. Tak oto fatalnie zakończyły się lokalne „derby” piłkarskie. Jeśli chodzi o grę, to należała ona do b. ciekawych. Do przerwy przewaga Turystów, którzy marnują dużo sytuacji podbramkowych. Po pauzie atakuje bez przerwy niemal Ł.T.S.G., zyskując 2 bramki, w tem jedną z karnego. Widzów około 2,5oo osób. K.”.
7 września, piątek. „ Kto na tem straci? Drużyna piłkarska „Widzewskiej Manufaktury” skupi w swych szeregach najlepszych piłkarzy łódzkich . Tworzący się na Widzewie przy „Widzewskiej Manufakturze” klub sportowy organizuje pierwszorzędną drużynę piłkarską, w której skupią się footbaliści różnych klubów łódzkich. Podobno najwięcej mają być poszkodowani Turyści, gdyż kilku znanych zawodników, zatrudnionych jest w charakterze urzędników bądź robotników w „Widzewskiej Manufakturze”. Nowa drużyna piłkarska zmuszona będzie rozgrywać spotkania w klasie C”.
3 grudnia, wtorek. „Samobójcza śmierć bramkarza kl. Turystów. Jak się „Express Wieczorny” dowiaduje, w niedzielę po południu w Aleksandrowie pod Łodzią popełnił samobójstwo znany piłkarz klubu Turystów Hugo Wiese. Wiese grał w niedzielę przed południem w drugiej drużynie fioletowych na meczu z Geyerem (1:1) i po powrocie do domu w Aleksandrowie wystrzałem z floweru w brzuch, pozbawił się życia. Wiese liczył lat 2o. Niejednokrotnie grał on w drużynie Ib na pozycji bramkarza. Był piłkarzem utalentowanym i oddanym barwom fioletowym”.
12 grudnia, niedziela. „Klub Turystów kończy uroczyście swój sezon. [...] W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia zarząd Kl. Turystów postanowił uroczyście zakończyć sezon sportowy 1926 roku. W programie przewidziane jest wręczenie pamiątkowych żetonów za setny udział w barwach fioletowych graczom, Stefanowi i Olkowi Kubikom oraz Hermansowi jak również wręczenie znaczków za zdobyte mistrzostwo w piłce nożnej na rok 1926 graczom, którzy brali udział w meczach o mistrzostwo Łodzi oraz żetonów pamiątkowych II-ej drużynie Kl. Turystów za uzyskanie II miejsca w mistrzostwie rezerw kl. A. Na zakończenie tej doniosłej uroczystości odbędzie się wspólna zabawa taneczna”.
Rok 1929
4 stycznia, piątek. „ Doskonały piłkarz niemiecki zamieszkuje od dłuższego czasu w Łodzi. Jak się „Express Wieczorny” dowiaduje w Łodzi od dłuższego czasu zamieszkuje znany piłkarz Cheminitzu Max Kohler, który zatrudniony jest jako monter w firmie Leszczyński. Kohler jest doskonałym środkowym pomocnikiem i niejednokrotnie grywał w reprezentacji swego miasta. Ostatnio Kohler stale jeździł w sobotę do Cheminitzu, by w niedzielę móc występować w barwach swego klubu. Kohler pracuje już w naszem mieście 9 miesięcy i w ciągu tego okresu rzadko opuszczał mecze swego klubu Cheminitzer Sportverein. Obecnie Kohler nosi się z zamiarem pozostania w Łodzi i wstąpienia do Kl. Turystów. Jednakowoż statut związku piłkarskiego przewiduje, że obcokrajowcy muszą przebywać w innym kraju co najmniej dwa lata, by móc występować w grach mistrzowskich, a nawet towarzyskich”.
15 kwietnia, poniedziałek. „ 1 F.C. – Turyści 2:1 (1:1). Fatalna gra napadu fioletowych. Brak strzelców przyczynia się do porażek Turystów. Trzecią przegraną a zarazem utratę szóstego punktu zanotowali w dniu wczorajszym Turyści na swoje konto, ku niebywałej uciesze (!!!) tej części publiczności, która fioletowych nie obdarza zbytnią sympatją. Byliśmy już zbytnio przygotowani do zwycięstw Turystów na własnym boisku, to też przyznać trzeba, że wczorajsza wygrana 1FC, zaskoczyła wszystkich, tymbardziej, że w zespole katowickim brakło „asów” i drużyna katowicka składała się z graczy mało znanych. Obiecywano sobie zwłaszcza dużo po kilkunastominutowej grze, gdy Turyści nie schodzili prawie z połowy boiska 1FC, atakując z niezwykłą zaciętością. Tymczasem nastąpiło rozczarowanie na całej linji, i e cenne punkty, tak drogie obecnie Turysto, stały się łupem drużyny katowickiej. I znów muszą posypać się gromy na atak, który nie umiał nietylko strzelać ale nie potrafił nawet (w drugiej połowie) utrzymać przez kilka chwil piłki przy nodze. Nie należy się wcale dziwić, że obrona Turystów pod koniec zawodów opadła nieco na siłach wespół z pomocą. Defenzywna piątka fioletowych czyniła co mogła, zasilała napad świetnemi piłkami, które szły na marne. Trwało to pół godziny, godzinę, aż wreszcie obrońcy opadli na siłach i tym tłumaczyć należy, że pod koniec zaw. katowiczanie zyskali przewagę. Jedynem usprawiedliwieniem ataku był brak Michalskiego, którego fatalnie zastąpił Chojnacki. On to psuł wszystkie piłki wyrabiane bądź przez Kahana bądź przez Kulawiaka, tworząc w końcu chaos w napadzie fioletowych. Nie będziemy nikogo wyróżniali z drużyny Turystów – zadania swego żaden z graczy nie spełnił należycie – u wszystkich dał się odczuć brak treningu a co zatem idzie brak wytrzymałości. U gości najsłabszą częścią drużyny był atak, lecz mimo to poruszał się żwawiej od napadu Turystów. Najlepszymi graczami w drużynie katowickiej byli obydwaj obrońcy z bramkarzem. Zwłaszcza ostatni interwenjował w sytuacjach najkrytyczniejszych i każdorazowo z powodzeniem. Do zawodów przystąpiły obie drużyny w następujących składach: 1FC: Spałek, Heidenrich, Sośnica, Wyleżoł, Pradelok, Bischof, Geisler, Macinek, Dittner, Joschke i Podśpiech. Turyści: Michalski, Kubik, Karasiak, Hine, Weliszek, Kahan, Frankus, Stolarski, Kulawiak, Błaszczyński, Chojnacki. Od pierwszej chwili Turyści przypuszczają groźne ataki i Spałem już w pierwszych minutach kilkakrotnie interweniuje. Owocem licznych ataków Turystów jest pierwsza bramka zdobyta przez Kulawiaka w 15 minucie. Rezultatem ostrej gry padają zawodnicy Turystów, Błaszczyński oraz Kulawiak, którzy zmuszeni są opuścić na kilka minut boisko. W pewnym momencie Błaszczyński znajduje się sam z piłką przed bramką 1FC, lecz w porę Szpałek wybiega uniemożliwiając w ten sposób zdobycie drugiego gola przez gospodarzy… Wieliszek zaprzepaszcza piłkę, strzelając nad poprzeczkę. Za faul na Błaszczyńskim sędzia dyktuje rzut wolny, który strzela pewnie Karasiak, zaś Spałek paruje strzał Piłkę otrzymują napastnicy 1FC, przeprowadzają szybki atak, uwieńczony bramką zdobytą przez Pośpiecha, który strzela do pustej siatki. Bramkarz wybiegł. Po zmianie stron Turyści ciągle przeważają, nic jednak na skutek niezaradności ataku zdziałać nie mogą. Ze sporadycznych wypadów goście uzyskują drugą bramkę w 3o min. przez Joschego. Jeszcze kilka obustronnych ataków, po większej części gości, bowiem gospodarze niemiłosiernie „spuchli”, nie zmieniają już wyniku i – koniec. Sędzia p. Rumpler z Krakowa wyśmienity. Wyłapywał dobrze spalone i faule. Publiczności 3ooo osób. Tragiczna śmierć świetnego zawodnika 1FC, Kozoka, uczczono podczas zawodów, przerywając je na dwie minuty. Gracze obu zespołów oraz sędzia stali na baczność, zaś publiczność w owym czasie powstała z miejsc z odsłoniętymi głowami”. (Czwartek, 11 kwietnia – „Tragiczny wypadek przytrafił się w dniu onegdajszym jednemu z najlepszych piłkarzy na Górnym Śląsku reprezentatywnemu graczowi Polski Kozokowi. W restauracji Kostracha w Muchowcu pod Katowicami zabawiało się towarzystwo mieszane i w toku sprzeczki właściciel dał strzał, który ranił ciężko Romana Kozoka. Dochodzenie prowadzone na miejscu wykazało, że przebieg tragicznego zajścia był następujący: Wczoraj po południu do restauracji Postracha w Muchowcu przybyli dwaj bracie znani piłkarze, Karol i Roman Kozok w towarzystwie dwóch niemek z Katowic na zabawę. Towarzystwo bawiło się wesoło i około godz. 8-ej wieczorem opuściło lokal w zamiarze powrotu do Katowic. O godz. 12 w nocy powrócił ponownie do lokalu Roman Kozok z młodą niemką. Po chwili doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy przybyły a właścicielem restauracji. Zdenerwowany Kostrach wydobył rewolwer i oddał dwa strzały w powietrze, trzecia kula natomiast utkwiła w brzuchu Kozoka, który skrwawiony padł na ziemię. Niezwłocznie rannego przewieziono samochodem do szpitala, gdzie dokonano operacji. Stan rannego jest ciężki”).
17 kwietnia, środa. „ Na własnem boisku rozgrywać będą Turyści mecze ligowe. Dowiadujemy się, że kierownictwo sekcji footbalowej Kl. Turystów postanowiło rozgrywać spotkanie ligowe na własnym boisku przy ul. Wodnej, ponieważ warunki stawiane przez gospodarzy boiska WKS-u są zbyt wygórowane i mimo kilkakrotnej interwencji Turystów oraz ŁKS-u w dalszym ciągu kilkaset osób przygląda się zawodom z zawału narażając kluby na straty. Turyści przystąpili do odświeżenia trybuny na boisku przy ul. Wodnej i już nadchodzący mecz z Polonją odbędzie się na własnej boisku Turystów”.
22 kwietnia, poniedziałek. „ Turyści – Polonja o:o. skandaliczny mecz footbalowy, który kompromituje Ligę. Trzeci rok istnieje już liga. W ciągu tego czasu widzieliśmy już najróżnorodniejsze spotkania extra klasy, byliśmy świadkami zarówno pięknych spotkań jak i niezwykle słabych, stojących na bardzo niskim poziomie. To co nam jednak zademonstrowali w dniu wczorajszym Turyści wespół z Polonją jest unikatem swego rodzaju, który niezawodnie przejdzie do historii łódzkiego footbalu. Takiego meczu, bądźmy szczerzy nie ogląda się nawet na spotkaniach c klasowych. Skandal w całym tego słowa znaczeniu! Mecz, który kompromituje nietylko łódzką piłkę nożną, ale całą polską extra klasę. Pomijając bowiem samą grę o której wogóle trudno coś napisać, podkreślić należy zbagatelizowanie sobie w całym tego słowa znaczeniu zawodów przez gospodarzy. Zaczęło się (chroniczna choroba Turystów) od wchodzenia graczy Turystów pojedynkę na boisko. Rzecz zrozumiała, że publiczność zareagowała na to z miejsca i przyjęła fioletowych tak chłodno jak nigdy dotąd. Nawet najgorętsi sympatycy i zwolennicy fioletowych, których chyba nie brakło na boisku nie zdobyli się na najmniejsze oklaski. No bo kogóż należało oklaskiwać, czy tych, którzy pierwsi zjawili się na boisku, czy tych, którzy nie zdążyli się jeszcze przygotować do meczu, mimo, iż pora rozpoczęcia gry dawno minęła. Ale nie na tym koniec. Gdy sędzia dał znak rozpoczęcia gry okazało się, że niema sędziów linjowych i dopiero po kilku minutach delegowali gospodarze na sędziów jakichś dwóch chłopczyków z których jeden miał najwyżej lat trzynaście. Czy to nie szopka? Czyż można tak mało poważnie traktować spotkania ligowe? [...] Ale dość morałów, zajmijmy się nieco opisem gry, która jest przecież celem niniejszego sprawozdania. Ktoś dowcipny z widzów słusznie zauważył, „że obydwie drużyny powinny mecz przegrać, gdyż żaden z zespołów nie zasłużył na zyskanie po jednym punkcie”. Zajmijmy się wpierw gośćmi. Co nam dała w dniu wczorajszym Polonja? Dosłownie nic prócz ambitnej gry poszczególnych jednostek. Atak grał prymitywnie, bez myśli przewodniej, bez jakiejkolwiek inicjatywy, słowem tandeta w całym tego słowa znaczenia. [...] Turyści natomiast zaprezentowali się co najmniej o 5o proc. gorzej aniżeli na zawodach z 1 FC Żaden z zawodników nie umiał sobie radzić z piłką, nie mówiąc już o walce z przeciwnikiem. [...] O samy przebiegu gry trudno coś dobrego napisać. Warto chyba jedynie podać dwie murowane sytuacje Turystów w drugiej części meczu oraz kilka ostrych strzałów Ałaszewskiego i to chyba w zupełności wystarczy bowiem reszty zawodów nie można nazwać grą, ale bezładną kopaniną. Na nieszczęście do fatalnej gry musiał się również dostroić sędzia, który popełniał błąd za błędem, nie ustępując niczem… graczom Turystów. Fatalnemu meczowi „musiało” się przyglądać około 15oo osób, których liczba do następnego meczu mamy wrażenie zmaleje znacznie”. Sprawa sędziów liniowych wyjaśniła się w sobotę, 27 kwietnia – „Ubiegłej niedzieli na meczu ligowym Turyści – Polonja do pomocy sędziemu głównemu p. Korngoldowu z Krakowa dodano jakichś dwóch młodzieńców o czem szeroko rozpisywała się prasa miejscowa. W związku z powyższym Zarząd Okręgowego Kollegjum Sędziów Piłki Nożnej komunikuje nam, że na zawody te w myśl przepisów Polskiego Kollegjum Sędziów delegowani zostali w charakterze sędziów linjowych p. Hild i Wardęszkiewicz. Bezpośrednio przed zawodami, gdy p. Hild zwrócił się do jednego z członków Zarządu Kl. Turystów z prośbą o wydanie chorągiewek, ten oświadczył mu, że chorągiewek nie wyda. Podając powyższe do wiadomości Zarząd Kollegjum Sędziów zdejmuje z siebie wszelką odpowiedzialność za to, że na linji znaleźli się miast egzaminowanych sędziów jacyś dwaj młodzieńcy”.
25 kwietnia, czwartek. „Głos Polski”: „Śmierć piłkarza łódzkiego. W dniu wczorajszym zmarł po długich i ciężkich cierpieniach znany piłkarz łódzki Kahl, były obrońca ŁTSG, a później kl. Turystów. Ś.p. Kahl chorował od 2-ch lat na gruźlicę płuc, a ostatnio wogóle nie opuszczał już łóżka. Ś.p. Kahl był jednym z najsympatyczniejszych piłkarzy łódzkich i cieszył się sympatją to też śmierć jego wywołała niezawodnie ogromne przygnębienie. Pogrzeb zmarłego sportowca odbędzie się w dniu dzisiejszym z domu żałoby przy ulicy Wiesnera 14 na cmentarz Wiesnera o godz. 4 po południu. Cześć pamięci zasłużonego sportowca łódzkiego!”. „Express Wieczorny Ilustrowany”: „Śmierć piłkarza łódzkiego obrońcy Kahla z Kl. Turystów. W dniu onegdajszym zmarł po dłuższej chorobie znany piłkarz, były obrońca Turystów, a dawniej Ł.T.S.G. Ś.p. Kahl zapadł przed kilkoma laty na gruźlicę płuc i będąc już chory występował jeszcze na zawodach footbalowych. Pod koniec 1927 r. ś.p. Kahl zostaje silnie poturbowany w Poznaniu na zawodach z Wartą i od tej chwili kończy się jego karjera piłkarska. W międzyczasie gruźlica płuc dawała się ś.p. Kahlowi coraz bardziej we znaki i ostatnio przestał opuszczać łóżko. Ś.p. Kahl był jednym z najsympatyczniejszych piłkarzy łódzkich, który dzięki fair i eleganckiej grze zdobył sobie sympatję łódzkich sfer sportowych. Pogrzeb zmarłego sportowca odbędzie się w dniu dzisiejszym o godzinie 4-ej po południu z domu żałoby przy ul. Wiesnera na cmentarz w Zarzewiu. Cześć pamięci zasłużonego sportowca łódzkiego!”.
29 kwietnia, pponiedziałek. „ Nieszczęśliwy wypadek Błaszczyńskiego z Kl. Turystów. Znany piłkarz Kl. Turystów, gracz ekstraklasy Błaszczyński, odbywający obecnie służbę wojskową w pac-u uległ w dniu onedgajszym nieszczęśliwemu wypadkowi. Powracając z ćwiczeń obok Rudy pabjanickiej Błaszczyński dostał się pod koła działa i uległ złamaniu obu nóg. W stanie ciężkim przewieziono nieszczęśliwego piłkarza do szpitala wojskowego. Wiadomość o powyższym wywołała w dniu wczorajszym w sferach sportowych Łodzi ogromne przygnębienie, gdyż Błaszczyński cieszył się wyjątkową sympatją sportowej Łodzi. Turystów prześladuje w r.b. istny pech”. Wtorek, 3o kwietnia. „ Echa tragicznego wypadku. Błaszczyński stracony dla piłki nożnej. W związku z tragicznym wypadkiem, jakiemu uległ doskonały piłkarz turystów, Błaszczyński, dowiadujemy się obecnie dalszych szczegółów. Baterja, w której odbywa służbę Błaszczyński powracała w sobotę nad ranem do koszar z ćwiczeń. Błaszczyński jako działowy chodził przy dziale i będąc najwyraźniej zmęczony zdrzemnął się w chodzie. W pewnej chwili Błaszczyński przewrócił się i wpadł pod koła działa, które zmiażdżyło mu nogi. W dniu onegdajszym w szpitalu wojskowym zagipsowano Błaszczyńskiemu jedną nogę. W drugiej nodze kostka została zgruchotana, i w związku z tym zachodzi obawa, że będzie trzeba amputować nogę. W każdym razie stwierdzić należy, że sympatyczny ten piłkarz stracony jest dla piłki nożnej”. Sobota, 4 maja. „ Błaszczyńskiemu nie będą amputować nogi. Dowiadujemy się, że wstanie zdrowia Błaszczyńskiego zaszła zmiana na korzyść. Błaszczyński posiada obecnie obydwie nogi w gipsie i minęła obawa amputowania. Chory czuje się coraz lepiej i najprawdopodobniej za kilka tygodni opuści szpital wojskowy”.
2 maja, czwartek. „Wczorajsze mecze footbalowe w Łodzi. Ł.T.S.G. – Hasmonea 3:1 (2:1). Hakoah – Kadimah 1:1 (1:1). Zaszczytne wyniki B klasowych drużyn żydowskich. [...] Na boisku przy ul. Wodnej zmierzyła się Kadimah z Hakoahem. Po zaszczytnym wyniku remisowym uzyskanym z Hasmoneą, Kadimah dowiodła że znajduje się obecnie w dobrej formie wywalczając sobie remisowy wynik z A klasową Hakoah. Przebieg gry dość interesujący. Pierwszą bramkę zyskuje Hakoah ze strzału Wałacha. Kadymah wyrównuje z rzutu wolnego. Po zmianie stron Hakoah niewykorzystuje kilku dogodnych sytuacji podbramkowych, mając znacznie więcej z gry. Mimo obustronnych wysiłków w ostatnim kwadransie wynik nie uległ zmianie. Sędziował p. Andrzejak”.
4 maja, niedziela. „Węglowski przenosi się do Rzeszowa. Jak się dowiadujemy Węglowski zamierza się na stałe osiedlić w Rzeszowie, wobec czego najprawdopodobniej nie będzie w r.b. grywał w brawach Kl. Turystów. Początkowo był Węglowski brany w rachubę na pozycji prawego łącznika”.
13 maja, poniedziałek. „ Turyści – Ł.K.S. 3:1 (2:1). Zasłużony sukces fioletowych. – Obie drużyny ze znaczną rezerwą. Osławione „derby” łódzkie minęły tym razem bez większego wrażenia. Liczono, że drużyny wystąpią w pełnych składach, lecz już na wstępie spotkało licznie zebraną publiczność rozczarowanie gdy miast spodziewanego składu drużyny wystąpiły w następujących obsadach: ŁKS: Mila, Gałecki, Jeżewski, Kowalski Z., Kędzierzawski, Pegza, Stolenwerk, Sowiak, Nikiel, Feja, Jańczyk. Turyści: Michalski, Karasiak, Niewiadomski, Kahan, Al. Hermans, Bałczewski, Kowalewski. Zwyciężyli Turyści najzupełniej zasłużenie. Górowali oni nad ŁKS-siakami startem do piłki, techniką i ambicją. Byli też lepsi o klasę zarówno w polu jak i pod bramką, mając znacznie więcej z gry. Przebieg gry dość interesujący. Gra obustronnie niepewna w ciągu pierwszego kwadransa. ŁKS ma w tej fazie dogodną sytuację podbramkową, lecz Nikiel z kilku kroków nie trafia do bramki. W 15 minucie dyktuje sędzia rzut wolny przeciwko ŁKS-owi z odległości 2o metrowej. Bije Kubik Al. ładnie w róg. Dobrze ustawiony Mila mógł piłkę zatrzymać. Uzyskana bramka dodaje otuchy fioletowym, którzy atakują teraz energicznie. Czerwoni starają się również odbić straconą bramkę i gra zaostrza się. W 23 minucie wytwarza się gorąca sytuacja pod bramką Turystów. Zamieszanie wykorzystuje Sowiak, strzela lekko, lecz piłka odbija się o nogę Karasieka i wpada do bramki 1:1… Zainteresowanie grą wzrasta z minuty na minutę. ŁKS przez kilka minut gości pod bramką turystów, lecz nie jest w stanie nic zdziałać. W 3o-ej minucie piłkę otrzymuje od Kahana Hermans, wysuwa Świętosławskiemu, którego piękna centra chwyta na głowę Bałczewski, pakując piłkę do siatki obok niepotrzebnie wybiegającego mili. Od tej bramki turyści przeważają już do końca pierwszej połowy. Koronkowa kombinacja pomocy budzi podziw na widowni. Sztuczkami technicznemi popisują się kolejno Hinc, Kahan, Karasiak i Szulc. W tej fazie zyskują Turyści jeszcze dwa rzuty wolne. Egzekutorami są Hermans i Karasiak, lecz wynik do pauzy nie ulega już zmianie. Po zmianie stron już w 4-ej minucie przerwa się pięknie Świętosławski mija pomocnika czerwonych i z odległości kilkunasto metrowej strzela pięknie w prawy róg. Efektowna bramka przyjęta zostaje z niebywałem entuzjazmem. Po tej bramce ŁKS rezygnuje z walki i Turyści zdobywają dużą przewagę. Karasiak bawi się często pod bramką wytwarzając tym niebezpieczne sytuacje. Kubik Aleksander z kilku kroków strzela w aut. ŁKS od czasu do czasu tylko zagraża bramce turystów, wytwarzając groźne sytuacje wyłącznie prawą stroną, Stollenwerk – Sowiak. Jedna z sytuacji wyjaśnia brawurowo Michalski broniąc strzału Sowiaka z kilku metrowej odległości. Na kilkanaście minut przed końcem opuszcza boisko Jeżewski, a niebawem usunięty zostaje za zwrócenie uwagi sędziemu Hermans, tak że szanse się wyrównują. Turyści mają jeszcze kilka dogodnych sytuacji podbramkowych – Świętosławski strzela z dwóch kroków w aut i sędzia odgwizduje zawody. Jak już zaznaczyliśmy turyści było o klasę lepsi od czerwonych. Wyróżnili się u fioletowych Świętosławski, Kahan, Hinc, Michalski. Reszta bardzo pracowita nie wyłączając Hermansa, który dość żwawo poruszał się po boisku. Drużyna ŁKS-u była niezbyt trafnie zestawiona, zwłaszcza atak grał słabo, nie umiejąc zdobyć się na grę zespołową. Pozatym mizernie wypadła gra Mili w bramce. Zapomina on o tym, że szczęście nie zawsze towarzyszy grze. Najlepszymi graczami w drużynie byli Gałecki, Pegza i Nikiel. Sędziował tym razem słabo p. Retting. Publiczności około 15oo”.
1o czerwca, popniedziałek. „ Turyści – Legja 2:1 (1:o). Niespodziewana piękna gra Turystów. Od większej porażki uchronił gości ich bramkarz . (K) Drużyna ligowa Turystów sprawiła w dniu wczorajszym niezwykle miła niespodziankę, zarówno piękną grą w pierwszej części meczu jak i nadspodziewanem zwycięstwem nad Legją stołeczną, która przybyła do Łodzi ze swemi najgroźniejszemi asami. Odmłodzony atak Turystów z Chojnackim i Stolarskim oraz zasilony Michalskim na prawem skrzydle pokazał w pierwszej części meczu koncertową grę w polu, szachując kompletnie tyły Legji. Goście zaskoczeni niebywałym ciągiem na bramkę drużyny turystów potracili zupełnie głowy i przez dłuższy okres czasu byli zupełnie bezradni na boisku. Niestety, brakło fioletowym wykończenia oraz wytrzymałości, co było powodem, że już na początku drugiej połowy zawodnicy łódzcy z trudem posuwali się na boisku nie będąc w stanie wskutek silnego wyczerpania absolutnie nic zdziałać. Dopiero przypadkowo zdobyta zwycięska bramka dodała graczom Turystów otuchy i przyczyniła się, że fioletowi pod koniec zawodów znów zdobyli przewagę, zagrażając niezwykle groźnie bramce Legji. Jak już wspomnieliśmy najlepszą częścią drużyny Turystów był tym razem atak, który w pierwszej połowie jak lawina sunął na bramkę wojskowych. Kulawiak czuł się w otoczeniu Stolarskiego i Chojnackiego znacznie lepiej aniżeli w towarzystwie Bałczewskiego i Węglowskiego. Stolarski tym razem mniej padał na ziemię aniżeli zwykle. Chojnacki niezwykle ruchliwy i pomysłowy. Michalski bardzo ambitny i szybki. Jedynie Frankus grał słabiej nie mogąc dać sobie rady z Martyną. Pomoc Turystów grała dobrze tylko do przerwy, po pauzie Wieliszek niemiłosiernie „spuchł”. Hinc również opadł znacznie na siłach i jedynie Kahan wytrzymał tempo gry do końca meczu. Na obronie Kubik był tym razem znacznie lepszy od Karasiaka, który w drugiej połowie nie mógł dać sobie rady z Steuermanem przegrywając z nim większą ilość pojedynków. Michalski w bramce grał tym razem bez zarzutu. Jedynej bramki, którą wpakował do siatki Łańko nie obroniłby nawet Zamorra. W przeciwieństwie do Turystów Legja zawiodła na całej linji. Osławiony napad drużyny warszawskiej poruszał się ciężko na boisku, a Łańko i Steuerman czynili wrażenie jakgdyby odrabiali pańszczyznę. Z trójki napadu najruchliwszym i najpracowitszym graczem był Cieszewski i Wypijewski, który tym razem grał na lewem skrzydle był wspaniale kryty przez Kahana i Kubika Al. i nie był w stanie nic zdziałać. Prawoskrzydłowy Menczak dopiero w drugiej połowie centrował bardzo groźnie. W pomocy najlepszy był Cebulak, który świetnie krył Frankusa. Bracia Przeździeccy słabi w defenzywie. Z obrońców Legji wyróżnił się Martyna, niezwykle odważny i szybki. Jego partner Ziemian był przy nim prawie niewidoczny. Bramkarz Skwarczyński bardzo dobry, uchronił drużynę od większej porażki. Przebieg gry niezwykle interesujący. Turyści już w pierwszej minucie przypuszczają groźny atak unicestwiony przez Martynę. W drugiej minucie Turyści mają 1oo procentową okazję do zdobycia bramki. Stolarski strzela niezwykle ostro, Skwarczyński wypuszcza piłkę z rąk nadbiega Chojnacki i z odległości jednego kroku strzela do bramki. Piłka toczy się po linji bramkowej, ma się nawet wrażenie, że przekroczyła linję, lecz w ostatniej chwili ratuje cudem Martyna. W tym pada skontuzjowany Chojnacki, który na kilka chwil opuszcza boisko. Ataki Turystów są w dalszym ciągu b. groźne. W 9-ej minucie centruje pięknie Michalski, chwilowe zamieszanie pod bramką Legji i Chojnacki z kilku kroków zdobywa bramkę. Niebywały entuzjazm widowni. Brawom niema końca. Napad Turystów świetnie usposobiony strzałowo nie daje chwili odpoczynku bramkarzowi Legji. W 29 min. mają Turyści znów niezwykle dogodną sytuację podbramkową. Chojnacki strzela ostro, Skwarczyński robinzonuje, wypuszczając piłkę z rąk. Nadbiega Stolarski i z kilku kroków nie trafia do bramki. Legja nie dochodzi prawie wcale do głosu, lecz Turyści nie potrafią wykorzystać swej przygniatającej przewagi. Nawet dwa rzuty wolne nie zostają wykorzystane i wynik do przerwy nie ulega zmianie. Po przerwie już w pierwszym kwadransie gry, Turyści dają niepotrzebnie do utrzymania wyniku, grając defenzywnie. To też w tym okresie goście mają przewagę, tymbardziej, że pomoc Turystów za wyjątkiem Kahana wyraźnie opadła na siłach. W 22 minucie następuje najpiękniejszy moment dnia. Łańko błyskawicznym i niezwykle ostrym strzałem z voley’a zdobywa wyrównującą bramkę dla gości. Teraz Turyści dążą znów za wszelką cenę do zdobycia zwycięskiej bramki. W 22 minucie centruje Kahan. Pod bramką Legji powstaje mentlik. Bramkarz wypuszcza piłkę z rąk, nadbiega Stolarski i zyskuje zwycięską bramkę, padając przytem skontuzjowany. Po tej bramce gospodarze mają kilka świetnych pozycji podbramkowych. Kulawiak dwukrotnie z kilku kroków nie trafia do bramki i wreszcie sędzia odgwizduje zawody. Rogów 6:2 dla Turystów. Sędziował niezdecydowanie p. Adamowski z Poznania”.
Henryk Julian Martyna (14 listopada, Kraków – 17 listopada 1984, Kraków). Piłkarz, reprezentant Polski – strzelił 4 bramki, zagrał w 26 meczach (w tym 3 na Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w 1936). Był wychowankiem Orła Kraków, w klubie tym występował w latach 192o-23. W latach 1924-28 grał w Koronie Kraków, w latach 1928-36 w Legii Warszawa (18 bramek), zaś w latach 1937-39 w Warszawiance (1 bramka). Na boisku występował na pozycji obrońcy.
Marian Józef Łańko (26 stycznia 19o6, Kraków – 19 kwietnia 1971, Kraków). Piłkarz, trener. Jako junior w latach 1919-23 grał w barwach Cracovii, w której występował do 1924. Następnie w latach 1924-25 był zawodnikiem WKS 1 pp Legionów w Wilnie, 1925-3o Legii Warszawa, 1931 Czarnych Lwów, 1932-35 Polonii Warszawa. W lidze rozegrał w sumie 136 meczów strzelając 95 bramek. Był trenerem Cracovii (1953) i Wisły Kraków (1955). Na boisku występował jako środkowy napastnik.
Józef Ziemian (7 marca 19o2, Tarnów – 26 grudnia 1984, Warszawa). Piłkarz. Przez kilka lat, do 1926 występował w Tarnovii Tarnów, następnie w latach 1927-33 w Legii Warszawa i w latach 1934-37 w Warszawiance.
Stanisław Skwarczyński (13 listopada 19o9, Kraków – 15 sierpnia 1973). Bramkarz Legii Warszawa w latach 1929-32. Przedtem występował w Cracovii Kraków. Miał na koncie 48 meczy ligowych.
Józef Cieszewski (12 stycznia 19o4, Kraków – 2 maja 1987, Warszawa). Piłkarz, reprezentant Polski, nauczyciel wychowania fizycznego. Wychowanek Cracovii, w której grał w latach 192o-25 i 1932-34 (52 mecze, 22 bramki). W latach 1925-31 grał w Legii Warszawa (1o3 mecze, 6o bramek), 1935-39 w Polonii Warszawa (22 mecze, 3 bramki). W reprezentacji Polski wystąpił w czternastu meczach strzelając trzy bramki (1925-34). W czasie niemieckiej okupacji zajmował się m.in. wychowywaniem młodzieży, w 1946 odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Autor podręcznika „Jak zdobyć mistrzostwo w piłce nożnej” (1948). Występował jako napastnik.
Franciszek Ludwik Cebulak (16 września 19o6, Kraków – 4 sierpnia 196o, Warszawa). Piłkarz, reprezentant Polski (5 meczy), uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Berlinie (1936). Był wychowankiem Wisły Kraków. Od 1924 jako zawodowy wojskowy grał w klubach w Grodnie i w Wilnie, w latach 1927-36 w Legii Warszawa (124 mecze, 2 bramki). Występował też w Cracovii (1934) i Warszawiance (1937-38). Grał jako środkowy pomocnik.
Henryk Przeździecki (2o lutego 19o9, Warszawa – 1 listopada 1977, Warszawa). Hokeista, piłkarz. Olimpijczyk, reprezentant Polski (1 mecz w 1935), brat piłkarza Wacława Przeździeckiego. Jako hokeista był bramkarzem, na boisku piłkarskim – obrońcą. W hokeju bronił barw warszawskich AZS, Syreny (po wojnie) oraz Legii, z którą zdobył dwa mistrzostwa i jedno wicemistrzostwo Polski. W 1936 wziął udział w Igrzyskach Olimpijskich w Garmisch-Partenkirchen, a w 1948 w St. Moritz. Jako piłkarz był wychowankiem Orkanu Warszawa. W Legii grał w latach 1926-38, zdobywając 5 bramek. Żołnierz wojny obronnej we wrześniu 1939 roku, wzięty do niewoli więziony był do 1945 w stalagu II B Hemmerstein. W latach 1953-57 był trenerem drużyny hokejowej Legii Warszawa.
Wacław Przeździecki (19 listopada 19o7, Warszawa – 25 października 1979, Warszawa). Piłkarz. Podobnie jak brat Henryk był wychowankiem Orkanu Warszawa. W 1926 przeszedł do Legii, w której grał do 1938 roku (177 meczy, 49 bramek). W latach 1938-39 grał dla Warszawianki, po 1945 dla Syreny Warszawa (do 1948, w 1947 grał dla Górnika Wałbrzych). Po zakończeniu kariery został trenerem Marymontu Warszawa i Legii II Warszawa (1949-52; w 1938 trenował też Legię i Syrenę Warszawa). Na boisku występował jako napastnik.
14 sierpnia, środa. „ Vacker [Wacker] – Widzew. Międzynarodowe zawody drużyn robotniczych. Jak już donosiliśmy w czwartek o godzinie 11 na boisku przy ul. Wodnej odbędzie się mecz między drużyną robotniczą z Zabrza Vackerem a Widzewem. Spotkanie zapowiada się bardzo ciekawie ze względu na wysoką klasę Vackeru, który niedawno wygrał od Simmeringu (Wiedeń) 2:o, oraz ze względu na będącą ostatnio w formie drużynę Widzewa. Goście przyjeżdżają w swoim najsilniejszym składzie, a mianowicie wystąpią z następującymi zawodnikami”: Bramka – Schwarz, obrona – Świętek I, pomoc – Świętek II, Nittka, Zelesens, atak – Rogala, Pakosz, Cwalczyk, Calemba, rezerwa – Mzyk, Burkardt, Bednarz. Drużyna Vackera przyjedzie w środę wieczorem, a w ostatecznym wypadku w czwartek rano. Widzew wystąpi prawdopodobnie w takim samym składzie, w jakim grał z Orkanem. Wątpliwym jest jedynie udział Marcinkowskiego i Strzelczyka z powodu kontuzji, którą ponieśli obaj gracze na meczu z Orkanem. Marcinkowskiego zastąpi ewentualnie – Boleń, Strzelczyk jednak zmuszony grać, ze względu na brak zastępcy”. Piątek, 16 sierpnia. „ Wacker (Zabrze) – Widzew 2:1 (1:o). Tak jałowej i bezmyślnej gry dawno już nie widzieliśmy na boiskach łódzkich. Wiadomą jest rzeczą, iż Widzew hołduje grze górnej, nie grzeszy techniką i precyzją, a dodajmy do tego słabszego cokolwiek technicznie przeciwnika naśladującego jota w jotę gospodarzy a będziemy mogli dokładni urobić sobie zdanie o wartości sportowej wczorajszego widowiska. Jeśli już co zasługiwało na uwagę to chyba dalekie wykopy gości, czem posługiwali się ciągle, czy to pomoc lub obrona, a nawet atak. Byle wyżej i dalej poszła piłka, a kto ją otrzyma? Bezmyślną kopaninę tę od czasu do czasu urozmaicała energiczna i stylowa interwencja szybkiego bramkarza, który obok prawoskrzydłowego był najlepszym graczem gości. W Widzewie zawiódł kompletnie Strzelczyk, na którym budowano tak wiele. Wogóle lewa strona ataku była bezwzględnie lepsza, w pomocy wyróżnić należy Pudlarza, boczni natomiast o wiele słabsi. W obronie dobry dzień miał Malinowski. Początkowe tempo gry bardzo szybkie, stopniowo jednak, gdy upalne słońce dobierało się do skóry piłkarzy, opadali oni na siłach. Prowadzenie zdobywają gości, wynik też do przerwy utrzymany, gdyż kilka pewnych pozycji dla Widzewa zaprzepaszcza Uptas. Po zmianie stron Widzew w pierwszych minutach wyrównuje przez Uptasa główką. Ładne momenty podbramkowe wyjaśnia przytomnie bramkarz i prawy obrońca gości. Gra staje się ostrzejsza, choć tempo słabnie. Mamy okazję podziwiać bezmyślną grę Strzelczyka. Wreszcie w ostatniej minucie jakiś zdeterminowany strzał napastnika gości ustala wynik meczu. Sędziował p. Andrzejak, mając łatwe zadanie do rozwiązania. Pod adresem R.T.S. Widzewa należy wyrazić pobożne życzenia, by nie obdarowywał nas więcej podobnemi imprezami, bowiem taki mecz nie przynosi żadnych korzyści, a w dodatku zanudza na śmierć cierpliwą widownię”.
24 sierpnia, sobota. „Szatnia dla sędziów na boisku przy ul. Wodnej. W związku z zajściami w szatni po zawodach Turyści – Ł.T.S.G., dowiadujemy się, że Zarząd K.S. nie będzie delegował sędziów na to boisko, do czasu, kiedy gospodarze nie wybudują osobne szatni dla sędziego. Decyzja K.S.-u słuszna, skoro się zważy, że w szatni na boisku przy ulicy Wodnej niema nawet miejsca dla zawodników”.
25 sierpnia, czwartek. „Bramkarz Turystów Lass w szpitalu. Dowiadujemy się, że bramkarz Turystów Lass, który przed niedawnym czasem znów rozpoczął grać w piłkę nożną zachorował na tyfus brzuszny i od kilku dni przebywa w szpitalu”.
5 listopada, poniedziałek. „ Widzew – G.M.S. 3:1 (2:1). Zasłużony sukces drużyny robotniczej. Spotkanie powyższych zespołów w niedzielę przed południem na boisku przy ul. Wodnej – stało na b. niskim poziomie. G.M.S. w wypadku nawet wygranej nie uniknęłoby spadku do klasy B., to też grano tak, jak się odrabia pańszczyznę – z przymusu. Szereg dogodnych pozycji zmarnowali napastnicy czarnych. W pierwszej części zawodów Widzew grał z wiatrem, mimo to Grono zdołało utrzymać grę otwartą. Każdy wypad R.T.S.-u uwieńczony został bramką. Zdobywcami okazali się: Bończyc i Uptas. Prowadzenie na początku zawodów uzyskało Grono. Po zmianie stron gra zmienia się w bezładną kopaninę. Ani krzty techniki, gry głową, kombinacji celowej – słowem miernota. Obie drużyny miały wiele okazji do podwyższenia wyniku, lecz wskutek niezecydowania napastników – nic nie zdziałano. Trzecią bramkę dla Widzewa strzelił najlepszy jego gracz – Bończyk. Zaznaczyć należy, iż Widzew nie wykorzystał rzutu karnego (Uptas)., strzelając świadomie w aut. Bowiem sędzia przyznał jedenastkę przeciw G.M.S.-owi za faul obrońcy, nie zauważył natomiast, że uprzednio Bończyk sfaulował przeciwnika. Z tego też powodu kap. Widzewa kazał strzelić rzut karny Uptasowi na aut, co też ten ostatni uczynił. Sędzia p. Pietsch – zadowolił. Publiczności – mało”.
16 listopada, sobota. „ Przed jutrzejszym meczem Turyści – Warszawianka. Apel do publiczności łódzkiej. Klub Turystów gra w dniu jutrzejszym swój decydujący mecz ligowy, wynik którego zadecyduje, czy fioletowi utrzymają się w lidze, czy też z niej wypadną. Ewentualne zwycięstwo Turystów nie świadczy jeszcze o ich pozostaniu w lidze, klęska natomiast automatycznie spycha ich na szary koniec tabeli i skreśla z listy arystokracji piłkarstwa polskiego. Nic więc dziwnego, że mecz niedzielny Turystów z Warszawianką ma doniosłe znaczenie dla łódzkiego piłkarstwa i wogóle dla łódzkiego świata sportowego. Uprzytomnijmy bowiem sobie, że w wypadku gdyby Turyści zmuszeni byli pożegnać się z Ligą, przyszłoroczny repertuar meczowy w Łodzi zostałby zredukowany do połowy. Właściwy sezon piłkarski ograniczyłby się jedynie do 11-tu meczów czerwonych na boisku łódzkiem. (Pod uwagę naturalnie nie bierzemy ewentualnego sukcesu ŁTSG w grach o wejście do Ligi). W interesie więc przedewszystkiem przyszłorocznego sezonu piłkarskiego winno zależeć łódzkiemu społeczeństwu sportowemu na tem, ażeby Łódź była jak najliczniej w Lidze reprezentowana. Niejednokrotnie byliśmy świadkami na łódzkich boiskach, że drużyna gospodarzy gra w atmosferze dla niej nieprzychylnej, w atmosferze wręcz wrogiej, wywołanej przez niekulturalne jednostki. Niejednokrotnie się zdarzało, że Turyści na boisku Łódzkiem czuli się zupełnie bez poparcia moralnego publiczności, która graczy fioletowych nie dopingowała i dodawała otuchy do zwycięstwa i t.p. Jutro Turyści występują do denerwującej walki o swą egzystencję. Publiczność łódzka winna w sposób najzupełniej fair dopomóc swej drużynie do wywalczenia upragnionego zwycięstwa właśnie przez dopingowanie okrzykami do walki. Jedenastka fioletowych musi odczuć, że na widowni posiada swoich adherentów, którzy potrzebnego „ciepła” im nie poskąpią. Naturalnie wszystko w granicach fair play. Orzeczenie sędziego, najbardziej nawet krzywdzące gospodarzy winno być zarówno przez graczy, jak i publiczność przyjęte bez sprzeciwu. Decyzja arbitra jest nieodwołalna, a tem samem wszelkie głośnie protesty są zbyteczne. Wierzymy, że publiczność łódzka zda jutro egzamin ze swego wyrobienia sportowego, poprze swą drużynę do szlachetnej walki i zachowa się z godnością w stosunku do przeciwnika. Doping ten jest Turystom potrzebny tak samo jak żołnierzowi w czasie akcji – orkiestra”. Turyści wygrali 3-o po bramkach Stolarskiego i dwóch Michlskiego II. „Publiczność pomimo niedogodnej pory obiadowej i niepewnej przytem pogody zgromadziła się stosunkowo licznie przeszło 2.ooo osób. I trzeba przyznać – spisała się ona gracko, zdając egzamin ze swego wyrobienia sportowego prawie bez zazutu. Sobotni apel w „Expressie Ilustrowanym” zrobił widać swoje: bo oto cała galerja, zazwyczaj nieprzychylnie do fioletowych usposobiona, od samego początku nie poskąpiła Turystom dopingu w postaci okrzyków zachęty, co niewątpliwie w znacznym stopniu wpłynęło na przebieg zawodów i tem samem na ich wynik”. Turyści, remisując w ostatniej kolejce z warszawską Legią 1:1 pozostali w Lidze. Ale… Piątek, 2o grudnia. „ Turyści skreśleni z Ligi. Przy zielonym stoliku tytuł mistrza Polski przyznano Warcie. (Telefonem od specjalnego wysłannika). W dniu wczorajszym, wśród kolosalnego napięcia odbyło się posiedzenie zarządu głównego Ligi Polskiego Związku Piłki Nożnej, na którem rozpatrywano protest „Warty” w sprawie przegranego meczu z Turystami 1:2 w Łodzi. Jak wiadomo, „Warta” złożyła protest w sprawie udziału w barwach Turystów gracza Żurkowskiego. Posiedzenie zarządu głównego Ligi PZPN, odbyło się bez delegatów: Cracovii, Ruchu i Pogoni. Po długiej dyskusji, przystąpiono do głosowania. Za uznaniem protestu wypowiedziało się dziewięciu obradujących, przeciwko – czterech. Przeciwko Turystom głosowali delegaci: Czarnych, Warty, Legji, Ł.K.S.-u, Polonji, 1FC, Warszawianki oraz dwuch członków zarządu. Za odrzucenie protestu Warty, głosowali: Garbarnia, Turyści, Wisła oraz jeden członek zarządu. W ten sposób, tytuł mistrza Polski przypadł dzięki machinacjom przy zielonym stoliku, Warcie, miast zasłużenie Garbarni, oraz z Ligi wypadli Turyści, miast Czarnych. Turyści składają sprzeciw do Walnego Zgromadzenia Ligi, które odbędzie się 18 i 19 stycznia w Warszawie”. Poniedziałek, 2o stycznia. „ Echa walnego zebrania. Turyści grać będą w sezonie bieżącym w klasie A. Na wczorajszym walnem zebraniu Ligi PZPN-u zapadła ostateczna decyzja w ciągnącej się od dłuższego czasu sprawie pozostawienia Turystów w Lidze. Klamka ostatecznie zapadła. Okazało się, że w Lidze nawet na największych przyjaciół nie można liczyć. Opinia sportowa całej Polski liczyła się jednak z tym, że Turystom nagrodzona zostanie krzywda, że pozostawieni zostaną dodatkowo w extra klasie. Cała praca podkreślała wspaniałą ambicję zespołu fioletowych pod koniec rozgrywek ligowych i jednogłośnie orzekła, że należy im się miejsce w Lidze. Zielony stolik zadecydował jednak inaczej. Jeden jedyny błąd kosztował fioletowych miejsce w Lidze i zmuszeniu będą w sezonie 193o grać w klasie A. Wnioski Czarnych, Ruchu i Turystów o pozostawienie fioletowych dodatkowo w extra klasie nie uzyskały większości. Kluby stołeczne i dwa pozostałe łódzkie wypowiedziały się zdecydowanie przeciwko tym wnioskom jedynie kluby krakowskie oraz Czarni i Ruch głosować będą za Turystami. Być może, że głosowanie jawne dałoby inny rezultat, w każdym razie sprawa była już z góry przesądzona. Jedyną satysfakcją dla Turystów jest, że opuścili oni szeregi Ligi z honorem. Nie wątpimy, że fioletowi w klasie A wezmą się rzetelnie do pracy i udowodnią polskiemu światu sportowemu, że krzywdząca decyzja nie zdołała ich wyprowadzić z równowagi”. Ale… Wtorek, 1 kwietnia 193o. „ Turyści utrzymani w Lidze!! Tytuł mistrza Polski odebrano „Warcie” i przyznano Garbarni. Nasz korespondent warszawski donosi: Na wczorajszym posiedzeniu Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej, anulowana została uchwała Zarządu Ligi PZPN, o przyznaniu tytułu mistrza Polski poznańskiej „Warcie”. Utrzymana została pierwsza weryfikacja mistrzostw ligowych. Tytuł mistrza Polski otrzymuje zgodnie z wynikami boiskowymi Garbarnia (Kraków). Na wniosek delegata „Garbarni” Zarząd P.Z.P.N.-u wypowiedział się większością 1 głosu za pozostawieniem Turystów w Lidze. Na wniosek tego delegata, postanowiono wysłać depeszę gratulacyjną do Turystów. Sprawiedliwości stało się więc zadość”.
1o grudnia, wtorek. „Burzliwy mecz piłkarski w Łodzi. Ubiegłej niedzieli odbyło się na boisku przy ul. Wodnej spotkanie piłkarskie o tytuł mistrza klasy C między Zjednoczonemi i Widzewem III. Drużynie Widzewa wystarczył wynik remisowy dla zdobycia tytułu mistrza klasy C. Przebieg zawodów był b. burzliwy. Sędzia nie był w stanie poskromić zawodników. Przy stanie 4:3 dla Zjednoczonych został silnie poturbowany bramkarz Zjednoczonych, którego zniesiono w stanie nieprzytomnym z boiska i drużyna Zjednoczonych przed końcem gry opuściła plac boju. Jakie będą skutki zejścia z boiska Zjednoczonych jeszcze nie wiadomo w każdym razie napiętnować wypada brutalną grę, ofiarą której padło kilku graczy a w pierwszym rzędzie bramkarz”. Piątek, 13 grudnia. „ Zjednoczone – Widzew. Mecz będzie powtórzony. Wydział Gier i Dyscypliny Ł.Z.O.P.N-u postanowił powtórzyć zawody o tytuł mistrza klasy C. Zjednoczone – Widzew III, które jak wiadomo zostało ubiegłej niedzieli zakończone dużym skandalem. Ponowna rozgrywka wyznaczona została na niedzielę, dnia 15 b.m. boisko przy ul. Wodnej, godzina 11.5o”. Poniedziałek, 16 grudnia. „ Wczorajsze spotkania ligowe na boiskach łódzkich. [...] Zjednoczone – Widzew III 3:3 (1:3). Ostatni mecz o tytuł mistrza klasy C. zakończył się wynikiem remisowym, wobec czego tytuł mistrza tej klasy zdobyła drużyna Widzewa, która pierwsze zawody wygrała 5:3. Bramki dla Widzewa zdobyli Augustyniak, Marcinkowski i Nowiszewski dla Zjednoczonego Zych 2 i Kozak. Sędziował p. Pietsch”.
Rok 193o
29 stycznia, środa. „Turyści otwierają w niedzielę sezon piłkarski. Jak się „Express wieczorny dowiaduje, Turyści korzystając z wiosennej pogody postanowili w nadchodzącą niedzielę rozpocząć sezon piłkarski, tym bardziej, iż gracze trenowali w ostatnich tygodniach. Przeciwnikiem drużyny Turystów będzie mistrz klasy C drużyna Zjednoczone. Zawody odbędą się w niedzielę na własnym boisku Turystów przy ul. Wodnej. Turyści wystąpią w silnym składzie”. Czwartek, 3o stycznia. „[...] Wbrew najróżniejszym pogłoskom o ucieczce niektórych zawodników z Kl. Turystów [klub spadł właśnie z ligi], dowiadujemy się, że fioletowi wystąpią w swym najsilniejszym składzie, jedynie bez Karasiaka i Kulawiaka, którzy znajdują się bez treningu. Skład Turystów na mecz ze Zjednoczonem przedstawiać się będzie następująco: Michalski, Kubik, Niewiadomski, Hinc, Wieliszek, Trajdos (Kowalski), Świętosławski, Michalski, Chojnacki, Frankus, Stolarski”.
22 lutego, sobota. „Z życia klubów [...] I. Jutro o godz. 16-ej w pierwszym terminie, a o godz. 17-ej w drugim terminie odbędzie się nadzwyczajne walne zebranie Ż.K.S. „Kadimah”. O liczne przybycie wszystkich członków bardzo prosi zarząd. II. Dziś o godz. 15-ej po poł. odbędą się na boisku przy ul. Wodnej zawody Ż.K.S. „Kadimah” – Ł.T.S.G. Ze względu, iż z jednej strony występuje zespół benjaminka ligowego, a z drugiej w dobrej będąca formie, drużyna żydowska, zawody te zapowiadają się nadzwyczaj ciekawie. III. Ruchliwy zarząd „Kadimy” zorganizował w tych dniach w lokalu własnym sekcję szachową. Zapisy przyjmuje sekretarjat klubu codziennie prócz wtorku od godziny 8-ej do 1o-ej wieczór. Dowiadujemy się, iż sekcję szachową „Kadimy” zasilili już znani na gruncie Łódzkiem mistrze gry szachowej”. Poniedziałek, 24 lutego – „ Mecze piłkarskie w Łodzi nie stały na wysokim poziomie. [...] Sobotni mecz ŁTSG z Kadimahem przyniósł wysokocyfrowe zwycięstwo benjaminka Ligi w stosunku 6:o (2:o), biało czarni jednak nie zaprezentowali takiej gry, jakiej należało się od nich spodziewać. Mecz stał na b. niskim poziomie i był nieciekawy. ŁTSG mając słabego przeciwnika nie wysilało się wcale i grało nonszalancko, przez co w drużynie nic się nie kleiło. Najlepszym graczem na boisku był Pogodziński w pomocy. Zadowolił również Królik. Przez większość część meczu zaznaczyła się duża przewaga zwycięzcy, który jednak wynik meczu ma w pewnej mierze do zawdzięczenia rezerwowemu bramkarzowi Kadimy. Bramki dla ŁTSG zdobyli: Herbstreich, Królik i Krejcer. Zawodami kierował p. Hoppe”.
9 kwietnia, środa. „ Ałaszewski z Kl. Turystów wstąpił do Polonii warszawskiej. Jak się Express Wieczorny dowiaduje znany piłkarz łódzki a zarazem jeden z najlepszych łódzkich koszykarzy Ałaszewski (Turyści) zgłosił swe przystąpienie do Polonii stołecznej, której sekcja koszykówki zyska w nim doskonałą podporę. Z sekcji piłki nożnej Turystów Ałaszewski nie otrzymał jeszcze zwolnienia, to też narazie mimo odbywania służby wojskowej w obrębie korpusu warszawskiego nie będzie on mógł grywać w Polonji w football”.
26 maja, wtorek. „ Mecz jakiego jeszcze nie było. Turyści prowadzili 4:o i przegrali do Widzewa 4:5. Turyści są zespołem, który pod względem oryginalności niema chyba równego sobie w całej Polsce. Mniej więcej rok temu fioletowi stali się sławni przegrywając do Sokoła zgierskiego mimo, iż na kilkanaście minut przed końcem zawodów prowadzili 3:o. W niedzielę powtórzyła się zeszłoroczna historja przyczem nieco więcej urozmaiceń. Turyści prowadzili do 16 minuty przed końcem 4:o i ostatecznie przegrali w stosunku 4:5. Wydaje się to wprost nieprawdopodobne a jednak tak było. Fioletowi, którzy wystąpili w pełnym składzie jedynie bez Frankusa grali bardzo ładnie zdobywając w pierwszej połowie trzy bramki ze strzałów Stawickiego 2 i Chojnackiego. W drugiej połowie już na początku zawodów zdobywają Turyści czwartą bramkę a zanosiło się na poważną klęskę Widzewa. Od tej chwili jednak Turyści przestali w ogóle istnieć na boisku w przeciwieństwie do Widzewa, który dopingowany przez swoich zwolenników parł ciągle naprzód. Drużynie robotniczej nic się jednak nie udawało. Dopiero w 74 minucie piękny strzał Marcinkowskiego grzęźnie w siatce fioletowych. Turyści deprymują się chwilowym sukcesem przeciwnika grają coraz chaotycznie i w 2 minut później centrę prawoskrzydłowego chwyta ładnie Marcinkowski zdobywając drugą bramkę. Na boisku panuje teraz istny chaos. Publiczność dopinguje robotniczy zespół, który naciera bardzo energicznie i już w następnej minucie zyskuje trzecią bramkę ze strzału Rotego. Tyły turystów tracą kompletnie głowę i popełniają błąd za błędem. Mija zaledwie kilka minut i Widzew zdobywa rzut wolny, który zostaje przytomnie wykorzystany przez prawego łącznika. Stan meczu 4:4. Rozentuzjazmowani zwolennicy Widzewa dopingują ciągle swoją drużynę, która gra teraz z niezwykłym poświęceniem, natomiast fioletowi nie potrafią nawet kopnąć piłki. Wreszcie na 5 minut przed końcem zawodów zawinia Durka rzut karny, który przytomnie wykorzystuje Marcinkowski. Zwolennicy Widzewa szaleją formalnie z radości, na boisku panuje ogromny krzyk i zgiełk i wśród niezwykle podniecającego nastroju kończy dobry sędzia p. Andrzejak powyższe zawody. Był to mecz, który niewątpliwie na długo zostanie w pamięci wszystkich obecnych na boisku. Fioletowi jeszcze raz dowiedli, że taktycznie nie przedstawiają absolutnie żadnej wartości i nie umieją się wogóle bronić. Widzewowi natomiast należy się uznanie za to, że mimo utraty 4-ch bramek nie upadł na duchu, parł ciągle naprzód, zdobywając w rekordowym czasie (5 minut) 4 bramki”.
1o grudnia, środa. „Przesunięcia wśród piłkarzy łódzkich. Bramkarz Turystów Rappoport wystąpił z kl. Turystów i w przyszłym sezonie grać będzie w WKS-ie lub Hasmonei łódzkiej. [...] Sekcja piłki nożnej K.S. Gentelman będzie rozwiązana. Kilku graczy tej drużyny zasili klub Turystów”.
24 grudnia, środa. „Michalski zasili drużynę Ł.K.S.-u. Jak się dowiadujemy prawoskrzydłowy Kl. Turystów Michalski, który przed niedawnym czasem otrzymał zwolnienie ze swego klubu grać będzie w przyszłym sezonie sportowym w ligowej drużynie ŁKS-u”.
14 grudnia, poniedziałek. „ Turyści i ŁTSG. Fatum łódzkich zespołów extraligowych. Nad łódzkimi zespołami ligowemi zawisło istne fatum. W r. 1929 Turyści spadli do kl. A różnicą jednego punktu. W r.b. ŁTSG opuszcza Ligę różnicą... jednej bramki. W przeciwieństwie natomiast do zespołów łódzkich ogromne szczęście sprzyja ligowym zespołom lwowskim oraz Warszawiance”.
Rok 1931
9 stycznia, piątek. „Kahan w Polonji. Były piłkarz Turystów Kahan, o którym krążyły pogłoski, że w przeniósł się z Legji warszawskie do Warty częstochowskiej brał udział ubiegłej niedzieli w barwach Polonji warszawskiej w mecz z Gedanja w Gdańsku. Kahan prawdopodobnie grywać będzie stale w Polonji”.
26 lutego, czwartek. „Rappoport zwolniony z Kl. Turystów. Dowiadujemy się, że bramkarz Kl. Turystów Rappoport, który w ubiegłym roku w czasie odbywania służby wojskowej grał w krakowskiej drużynie „Wawel” otrzymał przed kilku dniami zwolnienie z Kl. Turystów i zasilił drużynę Hakoahu. Jest to już trzeci piłkarz obok Michalskiego i Ałaszewskiego, którego Turyści zwolnili w ostatnim okresie”.
13 kwietnia, poniedziałek. „Stolarski zwolniony z Klubu Turystów. Jak się dowiadujemy Stolarski otrzymał w dniu wczorajszym zwolnienie z Kl. Turystów i podpisał zgłoszenie dla Widzewskiej Manufaktury, w której barwach występować będzie w sezonie bieżącym”.
3 października, sobota. „Nowe władze sekcji piłkarskiej Kl. Turystów. Ja już donosiliśmy Turyści przystąpili do całkowitej reorganizacji sekcji piłkarskiej. Na ostatnie walnem zebraniu klubu obrane zostały nowe władze sekcji, przyczep dokooptowano cały szereg jednostek, które niewątpliwie oddadzą poważne zasługi klubowi, zabierającemu się obecnie do bardzo energicznej pracy. Skład nowego kierownictwa sekcji footbalowej Turystów wygląda następująco: Kallenbach, Wahlman, Schwalbe, Ulbrich, Frydman, dr. Freudenberg, Frankus, Kokosiński, Lewensztajn, Putzman, Ziegler, Maurer i Izrael”.
7 października, środa. „Aktualja piłkarskie. Rappoport, doskonały bramkarz Hakoahu i wielokrotny reprezentant Łodzi wyjechał w dniu wczorajszy do Belgji na studja. Rappoport grać będzie prawdopodobnie w Makkabi (Antwerpja). Nykiel, prawy łącznik WKS-u otrzymał zwolnienie z klubu i zasilił drużynę Turystów, dla której zgłoszony już został do władz piłkarskich”.
4 listopada, środa. „Turyści budują nowe boisko. Jak się dowiadujemy Turyści przystąpią w najbliższym czasie do budowy nowego boiska sportowego, położonego obok boiska starego przy ul. Wodnej. Dotychczasowe boisko Turystów przejmuje K.S. Pracowników Scheiblera i Grohmana. Jednocześnie dowiadujemy się, że nowe kierownictwo sekcji piłkarskiej Kl. Turystów czyni starania o pozyskanie na przyszły sezon footbalowy trenera piłkarskiego. Prawdopodobnie zaangażowany zostanie były trener Turystów Linksmayer”.
Rok 1932
„Klub Turystów, sekcja tenisowa, Nawrot róg Wodnej, tel. sezonowy 23o-o5”.
21 kwietnia, czwartek. „Z życia Union-Touringu [patrz Przejazd 5] W niedzielę, dnia 17 kwietnia odbyła się z okazji otwarcia sezonu Sekcji Motocyklowej, pościg za lisem. – Udział brało 28 członków Klubu. Lisa, który schował się w Malczewie, odnalazł pierwszy p. Walter Buckley, za co otrzymał nagrodę w postaci lisa. Trasa prowadziła z Łodzi przez Rudę Pab., Rokiciny i Brzeziny. Pomimo fatalnego stanu dróg pierwsi zawodnicy przejechali całą trasę w 2 godziny, co świadczy o nieprzeciętnej zawziętości i rywalizacji. W sobotę, dnia 23 b.m. o godz. 16-ej m.in., odbędzie się na boisku przy ul. Wodnej róg Nawrot, otwarcie sezonu Sekcji Tenisowej. Po otwarciu kortów odbędą się gry pokazowe. Sekcja Bokserska S.S. „Union”, wyjeżdża w dniu 23 b.m. do Warszawy, gdzie spotka się z drużyną Ż.K.S. „Gwiazda”, a w dniu 24 z drużyną „Jordanu”.
9 sierpnia, wtorek. „Nowe boisko piłkarskie w Łodzi. Turyści wybudowali nowe boisko footbalowe. Mieści się ono przy rogu ul. Nawrot i Wodnej, przyczem wejście na trybuny znajduje się od ul. Nawrot. Boisko ma przepisowe rozmiary i już od najbliższej soboty będą się na nim odbywać również mecze o mistrzostwo. Na otwarcie boiska zostanie rozegrany w nadchodzącą sobotę mecz o mistrzostwo klasy A między Turystami a Hakoachem”.
„Węgierska drużyna zawodowa Atilla będzie gościć w Łodzi w nadchodzący poniedziałek i rozegra mecz towarzyski między kombinowaną drużyną złożoną z graczy Turystów i Hakoahu. Mecz powyższy odbędzie się na nowowybudowanem boisku Turystów (Wodna róg Nawrot) i rozpocznie się o godz. 17,3o”.
28 sierpnia, niedziela. „Węgierska drużyna „Atilla” rozegrała zawody w piłkę nożną z teamem Turyści – Hakoah (3 : 1)”.
1 października, sobota. „Kalendarzyk dla sportowców. Kalendarz sportowy na sobotę i niedzielę jest następujący: sobota. Piłka nożna: Boisko Turystów przy ul. Nawrot, mecz towarzyski: Turyści (komb.) - Sztern (godz. 16)”.
Rok 1933
3 kwietnia, wtorek. „ A klasa na starcie mistrzostw. Sukces Turystów nad Widzewem. Hakoah, Makkabi, WIMA i Widzew tracą pierwsze punkty. [...] Turyści – Widzew 4:o (1:o). Spotkanie powyższe, które ściągnęło na boisko Turystów przeszło 1ooo widzów należało do bardzo interesujących od pierwszej do ostatniej chwili gry. Turyści mieli bardzo dobry dzień, technicznie znacznie górowali nad przeciwnikiem, który czynił wrażenie jeszcze niedostatecznie przygotowanego do Mistrzostw. Przewaga fioletowych uwydatniła się już w pierwszych minutach meczu. Mimo to zwykle cały szereg okazyi zostaje przez linję napadu zaprzepaszczony. Wreszcie pierwszą bramkę dla Turystów zdobywa Królasik. Fioletowi mają do przerwy okazję podwyższenia wyniku, lecz Klimczak nie wykorzystuje rzutu karnego. Po zmianie stron początkowo przeważa Widzew, lecz dobre tyły Turystów, a zwłaszcza Durka i Michalski w bramce nie dopuszczają do wyrównania. Turyści znów dochodzą do głosu i szereg pięknie przeprowadzonych ataków kończy się zdobyciem trzech dalszych bramek przez Nykla (2) i Michalskiego. W ostatnim kwadransie gry Widzew zabiera się znów energicznie do pracy. Doskonałe przeboje skrzydłowych i liczne strzały na bramkę Turystów nie przynoszą jednak widzewianom nawet honorowego punktu, aczkolwiek zasłużyli na to w zupełności. Pod koniec zawodów Turyści grają w dziewiątkę, a Widzew w dziesiątkę. Sędzia usuwa bowiem po jednym zawodniku z każdej drużyny, a Klimczak ulega kontuzji. U zwycięzcy na wyróżnienie zasługują: bramkarz Michalski, Durka, linja pomocy oraz Królasik i Nykel w ataku. W Widzewie zawiódł bramkarz Posselt oraz środkowa trójka napadu. Reszta bardzo pracowita. Sędziował p. Otto b. dobrze. Przedmecz rezerw przyniósł Turystom zwycięstwo w stosunku 3:2”.
27 października, czwartek. „Niezwykły mecz piłkarski w Łodzi. Jak się „Express” dowiaduje rozegrane zostanie w nadchodzącą niedzielę o godzinie 11 przed południem na boisku przy ul Wodnej spotkanie piłkarskie między drużyną turystów a zespołem piłkarskim przy Cyrku Staniewskich. Drużyna Cyrku Staniewskich posiada w swym składzie kilku doskonałych piłkarzy-murzynów. Dochód z tej imprezy przeznaczony zostanie na bezrobotnych”. Niedziela, 3o października. „ Piłkarze Cyrku Staniewskich grają dziś z Turystami. W dniu dzisiejszym o godz. 11-ej przed południem rozegrany zostanie na boisku przy ul. Wodnej oryginalne spotkanie piłkarskie między drużyną piłkarską Cyrku Staniewskich z zespołem Turystów. Mecz wzbudził duże zainteresowanie gdyż piłkarze Cyrku Staniewskich mają już za sobą wspaniałe wyniki. Dochód z meczu przeznaczony został na bezrobotnych”.
9 listopada, środa. „ Makkabi – Widzew II. Decydujące spotkanie o tytuł mistrza klasy B. Trzecie decydujące spotkanie o tytuł mistrza klasy B między Widzewem II a Makkabi odbędzie się już w nadchodzącą sobotę. Chwilowo nie została jeszcze zadecydowana kwestja, na jakiem boisku spotkanie to zostanie rozegrane, gdyż Widzew proponuje boisko Turystów, zaś Makabi boisko ŁKS-u. Do decydującego spotkania, które oczekiwane jest ze zrozumiałem zainteresowaniem, obie drużyny przygotowują się niezwykle starannie”. Sobota, 12 listopada. „ Jutro decydująca rozgrywka Makkabi – Widzew II. Jutro, dnia 13 bm. o godzinie 9.3o rano na boisku przy ul. Wodnej odbędą się decydujące zawody o zaszczytny tytuł mistrza „B” klasy między drużynami Widzew II i benjaminkiem klasy Makkabi. Jak wiadomo pierwsza rozgrywka między temi drużynami przyniosła zwycięstwo Widzewowi II w stosunku 2:1, druga zaś Makkabi w wysokim stosunku 4:o. Zawody więc niedzielne są decydujące i w wypadku rezultatu remisowego będą dwukrotnie przedłużone po 15 minut, gdyby zaś i w czasie przedłużenia nie padło rozstrzygnięcie, będą prowadzone do czasu zdobycia przez jednego z przeciwników decydującej bramki. Obydwie drużyny przystępują do decydującej rozgrywki w swych najsilniejszych składach. Widzew nawet wzmocniony temi zawodnikami pierwszej drużyny, którzy nie rozegrali jednej trzeciej zawodów mistrzowski klasy A”. Poniedziałek, 14 listopada. „ Makkabi – Widzew II 3:2 3:1. Mecz o tytuł mistrza klasy B. Trzeci decydujący mecz o tytuł mistrza klasy „B” między Makkabi a Widzwem II przyniósł po zażartej walce zwycięstwo benjaminkowi klasy „A” – Makkabi w stosunku 3:2 (3:1). W pierwszej połowie atak Makkabi przeprowadza szereg ładnych ataków i zdobywa trzy bramki przez Synaderkę, Frenkla i Szajniaka, podczas gdy Widzew rewanżuje się tylko jedną. Druga połowa przynosi drugą bramkę dla ambitnie grającej drużyny robotniczej i ostateczny wynik brzmi 3:2 dla Makkabi. Mecz odbył się na boisku Turystów. Sędziował p. Andrzejak”.
Rok 1934
1 marca, czwartek. „Union Touring – Makkabi. W nadchodzącą niedzielę na boisku Union-Touringu przy ul. Nawrot róg Wodnej [odbędzie się] towarzyski mecz piłkarski między Union Touring a Makabi. Mecz zapowiada się ciekawie. Makabi wystąpi w znacznie wzmocnionym składzie z nowonabytym bramkarzem Hirszem (z Sosnowca Goldingiem z ZASS-u. Mecz rozpocznie się o godzinie 15-ej”. Mecz zakończył się wynikiem 4-o dla Unionu – „Do tego meczu zespoły przystąpiły w następujących składach: Union-Touring: Michalski 1, Frankus, Durko, Liske, Pilc, Chojnacki, Michalski II, Kirchner, Omencette, Joske i Królasik. Makkabi: Hirsz, Runsztajn, Goldberg II, Bosin, Kern, Goldberg I, Chumec, Rotapel, Synaderka, Goldberg III (poprawnie Freidenreich i Markowicz), a więc bez Pomerancebluma oraz Lankenberga. Podczas gry zaznaczyła się przewaga Union-Touringu. Michalski w bramce mało zatrudniony, jak również i obrońcy. Pomoc stanęła na wysokości zadania. W ataku pracowity Michalski II-gi. W Makkabi bramkarz bronił przytomnie. Ze względu na przewagę zespołu przeciwnika obrona i pomoc były ciągle zatrudnione. Najlepiej stosunkowo wypadła gra Goldberga II. Młody ten zawodnik (z II drużyny) walczył odważnie z graczami Union-Touringu i udało mu się zaszachować prawie zupełnie Królasika. Pozatem w napadzie ofiarnie grał Synaderka. Łupem bramkowym podzielili się: Omencetter (2), Joske oraz Królasik. Makabi zasłużyła na zdobycie honorowego gola. Zawody prowadził dobrze p. Jędraszak”. (W przypadku innych meczy podawano zazwyczaj, że boisko znajdowało się przy ul. Wodnej).
21 października, niedziela. „Bar Kochba – Sztern o:o. Spotkanie towarzyskie Bar Kochba – Sztern, rozegrane wczoraj na boisku przy ul. Wodnej, zakończyło się wynikiem bezbramkowym. Meczem kierował p. Szperling”.
23 grudnia, piątek. „Mecz piłkarski Union Touring – Widzew. Mistrz łódzkiej klasy A – Union Touring rozegra swój pierwszy mecz w sezonie z Widzewem. Mecz Union Touring – Widzew odbędzie się w niedzielę o godz. 11-ej na boisku przy ul. Nawrot (róg Wodnej). W drużynie Union-Touringu wystąpi szereg graczy młodych, dobrze zapowiadających się, których kierownictwo sekcji chce wypróbować przed rozgrywkami o mistrzostwo. Aby udostępnić wstęp na mecz najliczniejszym rzeszom sportowców ceny wejścia zostały obniżone do 5o-8o groszy”.
Rok 1935
7 lipca, niedziela. „Turyści mistrzem łódzkiej klasy A. [...] Na boisku WIMY rozegrany został w dniu wczorajszym decydujący mecz piłkarski o mistrzostwo klasy A między Union Touringiem a WIMĄ. Po niezwykle zaciętej walce spotkanie zakończyło się zwycięstwem Union-Touringu w stosunku 1:o (1:o). Dzięki temu zwycięstwu zdobył Union – Touring definitywnie tytuł mistrza klasy A, gdyż pozostały jeszcze jeden do rozegrania z Widzewem niema już dla Union-Touringu znaczenia, wyprzedza on bowiem WIMĘ sześcioma, a ŁTSG pięcioma punktami. Do zawodów, którym przyglądało się około 1ooo osób, wystąpiły obie drużyny w pełnych składach. Gra zwłaszcza w pierwszej części niezwykle interesująca. Szereg pięknych akcyj ataków obu zespołów kończy się na znakomicie grających obrońcach Nurczyńskim z WIMY i Frankusie z Union – Touringu. Dopiero na 5 minut przed końcem pierwszej połowy pada wreszcie pierwsza i jedyna bramka meczu. Po rzucie wolnym wybiega bramkarz WIMY z bramki, a Stawicki lekkim strzałem pakuje piłkę do siatki. W drugiej połowie gra traci wiele na wartości z powodu ciężkiego terenu i wiatru. Początkowo atakuje energicznie WIMA, której napastnicy nie wykorzystują jednak najdogodniejszych sytuacyj, nie trafiając do bramki nawet z kilku kroków. Prym pod tym względem wodził Lećmiński. Ostatni kwadrans należy znów do Union – Touringu, lecz i tu napastnicy tracą głowę pod bramką przeciwnika. Królasik, Omencetter i Świętosławski nie wykorzystują trzech niezwykle dogodnych sytuacji. W ostatnich minutach atakuje znów WIMĄ, lecz zmęczeni napastnicy nie są w stanie nic zdziałać i spotkanie kończy się zwycięstwem UT. Po końcowym gwizdku sędziego wpada na boisko z chorągiewkami o barwach klubowych grupa „kibiców” mistrza Łodzi, gratulując zawodnikom zdobycia tytułu mistrza. U zwycięzcy najlepszą częścią drużyny była linja pomocy oraz obrona. Atak grał słabiej, niż zwykle. W WIM-ie wyróżnić należy Nurczyńskiegi na obronie i Lenarta w pomocy. Sędziował doskonale pod każdym względem p. Otto. Przedmecz rezerw zakończył się wynikiem remisowym 3:3”.
Rok 1941
8 listopada, sobota. „L.Z.-Sport vom Tage. Unsere Fußballer zeigen schöne Spiele. Wieder vier Fußballspiele / Zweimal Bereichsklasse / Ein Freundschaftsspiel. Das Fußballprogramm dieses Sonntags ist nich überwältigend groß, aber dafür besteht die Garantie, daß bei einigermßen günstigen Platzverältnissen auch Alle Spiele durchgeführt werden. In der Bereichsklasse stehen zwei Treffen auf dem Programm. Im Stadio am Litzmannstädter Hauptbanhof [Łódź Fabryczna] tref fen sich um 15 Uhr die TSG Litzmannstadt 07 und die Reichsbahn-SG. Hier müßte der vorjährige Bezirksmeister zu einen Erlog kom men, denn die beiden Punkte, die die Reichsbahn Fisher eroberte, wurden kamplos ausgerechnet von der Union bezogen. Interessant wird es in Pabianice heregehen, denn Sturm empfängt dort mit Zdunska-Wola den neuen Favoriten, der sich durch Seine knappen Sieg über die Polizei gleichin den Vordergrund schob. Der Gast hat zweifellos die besseren Aussichten aber auf Eigerem Platz war Pabianice noch sets sehr stark. Zwei Spiele gibt es auf dem Polizei-Sportplatz an der v.-Piettenberg-Straße. Im Kamp fum die Punkte treffen sich zunächt um 13.15 Uhr die Reserve der Polizei und die HTO., die damit erstmalig zum Zuge kommt. Wir Rochen mit einem Erflog der Polizisten. Anschließend medden sich Polizei I und Stadtsportgemeischaft in einem Freundschaftsspiel. Da die Stadtsportgemeinschaft Fischer in der Bezikrsklasse sich ganz hervoragend hielt, werden die Polizisten sicherlich eine harte Nuß zu knacken bekom men. yu”. Poniedziałek, 1o listopada; „ Wenn der Fußball platzt. Der Litzmannstädter Fußball stert seit mehreren Wochen unter einem unglückklichen Stern. Zwar standen zum Sonntag immer genugend Spiele auf dem Programm, doch ist es selen zu einem Zusammen tref fen gekommen. Entweder wurden die Spiele im letzten Augenblick aus technischen Gründen abgesagt, was sich in der heutigen Zeit nich vermeiden läßt, oder aber – und das musß künftighin unter Allen Umständen vermeiden werden – eine vollzählige Mannschaft wertere vergeblich auf ihnen Gegner. Von den am gestrigen Sonntag angesetzen vier Fußballspielen versprach das Bereichsklassenspiel im Stadion am Hauptbanhof zwischen TSG Litzmannstadt 07 und der Reichsbahn-Sportgemeunschaft recht interesant zu werden. Wir freuten uns dann auch, und so wird es auch allen erschienenen Fußballfreuden gegangen seich, endlich niemal wieder ein schönes Spiel zu sehen. Beinahe wäre es auch dazu gekommen, wenn nich… und da Liege der Hasse im Pfeffer. Die Mannchaften hatten sich zwar glücklich zusammengefunden, der Schiedsrichter pfiff an, doch nach zehn Minuten Spieldauer geschah et was Unterwartetes. Der Fußball platztei Vergeblich sah Man sich nach einem Ersatzball um. Enthäuscht zogen wir nach Hause […]”.
Rok 1945
3o listopada, piątek. „Nowy klub sportowy w Łodzi. W Łodzi powstał nowy klub sportowy od nazwą „Dziewiarski Klub Sportowy” skupiający w swoich szeregach przedstawicieli z przeszło 2oo fabryk dziewiarsko-pończoszniczych. Zarząd klubu przedstawia się następująco: prezes Fr. Garnczarek, wiceprezesi: Henryk Nowak i Misiak Zdzisław, sekretarz Otto, skarbnik Chudzik Tad., gospodarz Goss Stan., gospodarz klubu Bartczak Zen., kronikarz Andrzejak Jerzy, członkowie zarządu Karolczyk, Bartosik, Waśniewski, Kuchcik, Frontczak, Kliegel, Obala, Woźniakowski, Piotrowicz, Staniewski i Zawartka. Lokal klubu mieści się w Łodzi przy u. Sienkiewicza 65. Nowopowstały klub mieć będzie własne boisku przy zbiegu ulic Wodnej i Nawrot”.
18 grudnia, wtorek. „J. Wajsówna zmieniła barwy klubowe. Dowiadujemy się, że najlepsza lekkoatletka Polski Jadwiga Wajsówna opuściła klub sportowy „Kindler” wstępując do nowopowstałej sekcji lekkoatletycznej klubu „DKS”. Jesteśmy przekonani, że za przykładem Wajsówny pójdą i inni sportowcy, którzy nie zechcą reprezentować klubu o niemieckiej nazwie”.
Jadwiga Ways (Wajs) – Grętkiewiczowa-Marcinkiewiczowa (3o stycznia 1912, Pabianice – 1 lutego 199o, Pabianice). Lekkoatletka, dyskobolka. Medalistka Igrzysk Olimpijskich, brązowa w Los Angeles (1932), srebrna w Berlinie (1936), na Igrzyskach w Londynie (1948) zajęła czwarte miejsce. Broniła barw Sokoła Pabianice, Boruty Zgierz, DKS Łódź i ŁKS. Jako pierwsza kobieta na świecie przekroczyła w rzucie dyskiem granicę 4o metrów. Mistrzyni Polski w skoku wzwyż, w pchnięciu kulą i skoku w dal z miejsc. Pochowana na Starym Cmentarzu w Pabianicach. [11]
Rok 1946
5 lutego, wtorek. „ Dziewiarski Klub Sportowy rozpoczął swą działalność – Wajsówna członkiem klubu. Na jesieni ubiegłego roku powstał w Łodzi klub o dziwnie nieco brzmiącej nazwie „Dziewiarski Klub Sportowy”, w skrócie DKS. Nie jest to klub fabryczny, jakich już wiele mamy w naszym mieście, lecz raczej „branżowy”, założyło go bowiem grono pracowników przemysłu dziewiarsko-pończoszniczego, nie chcący pod względem wychowania fizycznego pozostać w tyle za innymi. Do komisji organizacyjnej klubu weszli obywatele: Misiak Zdzisław (Związki Zawodowe), Otto Adam (z. b. firmy Kepsch), Chudzik Tadeusz, Goss Stanisław, Bartczak Zenon, Obała Kazimierz oraz Nowak Henryk. Pierwszy zarząd DKS-u ukonstytuował się następująco: Prezesem obrany został dyrektor Zjednoczenia Przemysłu Pończoszniczego Garczarek Jan, I wiceprezesem orz kapitanem sportowym klubu Nowak Henryk, II wiceprezesem Misiad Zdzisław, sekretarzem Otto, gospodarzem klubu Bartczak i gospodarzem boiska Goss. „Dachu nad głową” w swej świetlicy użyczył nowopowstałemu klubowi zarząd b. firmy Kepsch. Klub może się już poszczycić nawet własnym boiskiem. – Zostało na przydzielone dawne boisko „Turystów”, przy zbiegu ulicy Nawrot i Wodnej – informuje nas ob. Nowak. Niestety, trudno to nazwać obecnie boiskiem – dodaje z uśmiechem nasz rozmówca – teren jest bowiem kompletnie zdewastowany. Nie ma ogrodzenia, nie ma trybun, nie ma szatni, pozostał tylko goły plac i to w dodatku zniszczony. W przyprowadzenie boiska do stanu jakiej takiej użyteczności, musimy włożyć wiele własnej pracy i gotówki – dodaje nasz rozmówca. W pracach tych mamy jednak przyrzeczoną pomoc Związków Zawodowych oraz większych firm branży dziewiarsko-pończoszniczej. Przechodzimy teraz na tematy czysto sportowe. A więc słuchajcie co mówi nam kapitan sportowy DKS-u. – Najżywotniejszą ze względu na sezon jest obecnie sekcja tenisa stołowego, tak zwany popularnie „ping-pong” – mówi nam ob. Nowak. W sekcji tej w chwili obecnej najlepszych zawodników łódzkich, treningami kieruje były kapitan sportowy Polskiego Związku Tenisa Stołowego. W lutym mamy zamiar wysłać naszą drużynę na mistrzostwa Polski do Jeleniej Góry. Pomyślny rozwój i duża przyszłość czeka sekcję lekkoatletyczną. Ta bowiem, „specjalnie leży na sercu”, jak sam się zresztą do tego przyznał naszemu rozmówcy, jako członkowi zarządu Łódzkiego Związku Lekkoatletycznego. W szeregi DKS-u zaciągnęła się już między innymi jedna z najpopularniejszych „sportwomen” Wajsówna. Rekordzistka nasza podjęła się nawet prowadzenia treningów sekcji żeńskiej. Sekcja pływacka trenuje się już w pływalni YMCA, pod fachowym kierownictwem ucznia doskonałego trenera amerykańskiego Steppa-Antkowskiego, piłkarską kieruje i trenuje były gracz „Zjednoczonych” i „Gryfu” toruńskiego – Frątczak, kolarsko-motorową dowodzą popularny z przed wojny kolarz łódzki Kołodziejczyk, oraz Staniszewski. W trakcie organizacji znajdują się poza tym sekcja gier sportowych i szachowa – kończy swe „ekspose” kapitan sportowy”.
27 marca, środa. „DKS będzie miał własny stadion. Dowiadujemy się, że nowopowstały klub sportowy w Łodzi „DKS” czyni usilne starania, zmierzające w kierunku uzyskania odpowiednich środków do budowy własnego boiska sportowego Boisko ma być budowane łącznie z domem sportowym i halą przy zbiegu ul. Nawrot i Wodnej. Pierwsze będą dotyczyły oparkanienia całego terenu, a później dopiero przystąpi się do właściwej budowy stadionu i domu sportowego. Jednocześnie przypominamy , że 31 bm. o godz. 9 w pierwszym terminie, a o 9 min. 3o w drugim - odbędzie się przy ulicy Piotrkowskiej 175 walne zebranie członków „DKS”. Obecność wszystkich członków konieczna”.
19 sierpnia, poniedziałek. „ Dziewiarski Klub Sportowy przystępuje do umasowienia sportu. Dziewiarski Klub Sportowy obchodził wczoraj swą wewnętrzną, uroczystość klubową - otwarcie własnego boiska przy ul. Nawrot 73/75. Dawne boisko „Union-Turingu” doczekało się wreszcie nowego gospodarza. Samo boisko nie zmieniło zasadniczo swego wyglądu, poza tym, że własnym wysiłkiem swych członków zostało ogrodzone murem i uporządkowane. Trybun jeszcze nie ma. Prowizoryczne nasypy zastępują je jednak na razie z powodzeniem. Bieżni lekkoatletycznej jeszcze nie ma, jest tylko jedna prosta, na której można jedynie urządzać bieg na 1oo metrów. We wczorajszych zawodach, które nosiły nazwę „pierwszego kroku na własnym stadionie”, organizatorzy dali dość licznie zebranym swym sympatykom pokaz dwóch biegów na 1oo m. W jednym startowały panie, w drugim panowie. Dużo humoru dostarczył wyścig kolarski o ostatnie miejsce. Startowało czterech kolarzy na tej samej bieżni, na której biegali lekkoatleci. Pojedynek rozegrał się tutaj pomiędzy znanymi kolarzami Pietraszewskim Lucjanem, a Kołodziejczykiem. Jeden i drugi mieli po kilka punktów karnych, za dotknięcie stopą ziemi. Wyścig żółwi wygrał w rezultacie Pietraszewski. Najokazalej i może najefektowniej zaprezentowała się sekcja motocyklowa. W defiladzie wzięło udział kilkadziesiąt motorów. Po defiladzie, urozmaiconej różnymi ewolucjami, nastąpiła mała „gymhada”. Poza tym odbyły się jeszcze mecz piłki nożnej, turniej ping-pongowy, oraz gry sportowe. Całość wypadła barwnie i interesująco. Na zakończenie warto jeszcze nadmienić, że zarząd klubu zwrócił się do kierownika i Rady Zakładowej przemysłu dziewiarskiego z zawiadomieniem, że DKS rozpocznie teraz pracę nad umasowieniem wychowania fizycznego wśród robotników i pracowników przemysłu dziewiarskiego i jednocześnie prosi Radę Zakładową o pomoc w tym kierunku. Brawo DKS!”. Środa, 11 września. „ Łódź odpowiada Byrnesowi. 1oo.ooo robotników i ludzi pracy manifestuje w obronie świętych granic Polski na Nissie, Odrze i Bałtyku. Pusta i bezludna zazwyczaj ulica Nawrot poczęła się niespodziewanie w godzinach popołudniowych dnia wczorajszego ożywiać. Coraz większe masy ludzkie potężnymi strumieniami od strony ulicy Piotrkowskiej i Przędzalnianej poczęły wlewać się na stadion DKS. Śmiało można zaryzykować twierdzenie, że ulica Nawrot nie widziała jeszcze podobnych tłumów. Około godz. 16.3o napór stał się tak silny, że szeroka brama, prowadząca na stadion, okazała się za wąska. Powstał zator. Na szczelnie wypełnionym zielonym stadionie zakwitły czerwone sztandary i transparenty Polskiej Partii Robotniczej i Polskiej Partii Socjalistycznej, sztandary Związków Zawodowych i organizacji. Oklaskami witali zebrani transparenty z napisami „Wara Byrnesom od naszych granic”, „Trzecia wojna - to nowa okupacja Polski przez Niemcy”, „Hańba podżegaczom trzeciej wojny”, „Precz z rozbijacką polityką PSL”, „Niech żyje jedność robotnicza”, „Niech żyje jedność narodowa” i inne. Idą grupy robotników skandując: „Nie ma miejsca między nami Mikołajczyk z bandytami”. Nadzwyczajna jest inwencja robotników, którzy w każdej sytuacji potrafią zdobyć się na odpowiedni koncept. Dźwięki orkiestry skracają, czas oczekiwania - niestety, nie wszędzie dochodzą - stadion jest za duży. Znajomi witają się radośnie, mocno potrząsają sobie ręce, towarzysze z różnych dzielnic, towarzysze z PPR i PPS. Atmosferę i klimat jednolitego frontu wyczuwa się na każdym kroku. Olbrzymia, stutysięczna masa może każdego obserwatora wprowadzić w podziw swoją jednomyślnością. Każdy mocniejszy akcent w przemówieniach mówców, każda aluzja, każde hasło znajdują natychmiastowe i powszechne poparcie. Co chwila przemówienia mówców przerywane są, burzliwymi oklaskami i hasłami, rytmicznie skandowanymi. Wiec zagaił przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej, tow. Andrzejak, udzielając głosu jako pierwszemu towarzyszowi Wachowiczowi. Jako następny mówca zabrał głos tow. Loga-Sowiński, przemówienie którego drukujemy na str. 2. Po tow. Sowińskim przemówił w imieniu Stronnictwa- Ludowego poseł Szymanek. Ob. Szymanek nawiązał do tradycyjnej przyjaźni narodu polskiego i amerykańskiego, przypomniał rolę Tadeusza Kościuszki w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych i opowiedział jakie wrażenie na chłopie polskim wywarło ostatnie przemówienie Byrnesa. „Jeszcze nie porosły mogiły naszych bohaterów, poległych w walce o Ziemie Zachodnie, a już znajdują się czynniki, które chcą nam te ziemie odebrać i chcą nam te ziemie odebrać i chcą z nas chłopów znów zrobić parobków niemieckich, ale do tego nigdy nie dojdzie” zakończył wśród oklasków mówca. Ob. Gallas przemówił w imieniu Stronnictwa Demokratycznego, przypominając, że kilka lat okupacji pokazały nam naocznie, do czego zdolni są Niemcy i jakimi środkami opanowali oni przed wiekami nasze ziemie na zachodzie. Amerykanie nie wiedzą, co to są Radogoszcze, Majdanki i piece krematoryjne. W zakończeniu mówca ostro potępił przemówienie ministra Burnesa. W imieniu Stronnictwa Pracy przemówił ob. Groszyński, przypominając, że partia ta korzeniami tkwi w Ziemiach Zachodnich i wyrosła w walce z niemczyzną. Właśnie dlatego że Stronnictwo Pracy stoi na gruncie zasad Chrystianizmu, nie może się ono zgodzić z metodą przebaczania Niemcom. Niemcom należy wymierzyć sprawiedliwość i nie wolno dopuścić do wzmocnienia ich naszym końcem. Końcowe słowa mówcy „Wara od naszych prastarych ziem słowiańskich” przywitane zostały przez zebranych z niesłychanym entuzjazmem. Po przemówieniach i odśpiewaniu pieśni robotniczych i patriotycznych część zebranych uformowała pochód, który przeszedł ulicą Nawrot i Piotrkowską, napełniając je pieśniami i donośnymi hasłami. Na Piotrkowskiej – w zmierzchu pogodnego wieczoru – niezliczone morze głów ludzkich. Całe miasto wyległo na spotkanie pochodu. Tłumy zapełniły jezdnie i chodniki. Tylko z trudem przedzierają się pierwsze szeregi manifestujących na czele których idą obok siebie towarzysze: Loga Sowiński i Wachowicz – z wiązankami żywego kwiecia w ręku. Potem idzie stutysięczny pochód partii politycznych i organizacji społecznych Las biało czerwonych i czerwonych sztandarów – niezliczone transparenty, a ponad nimi olbrzymie portrety Wodzów Narodu niesione przez młodzież: Prezydent Bierut, Premier Osóbka-Morawski, towarzysz Wiesław i Marszałek Rola-Żymierski. Co chwila padają hasła i okrzyki powtarzane przez tysiączne tłumy. Aż wreszcie reprezentacyjne kompanie podchorążych pojawiają się na zakończenie pochodu. Tu entuzjazm mieszkańców Łodzi doszedł do zenitu. Jeden wielki okrzyk zrywa się pod niebo: - Niech żyje Wojsko Polskie! – Niech żyje jedność narodu! Olbrzymia manifestacja ludności naszego miasta dowiodła nierozerwalnej jedności polskiego ludu, który w obliczu niemieckiej groźby – potrafi stopić się w jedną stalową bryłę oporu przeciw zakusom wrogich Polsce czynników”. Czwartek, 12 września. „ Obrońcy p. Byrnesa z ulicy Piotrkowskiej. Akcja Nadzwyczajne Komisji Mieszkaniowej jest w toku. Z radością przyjęli ją wszyscy obywatele-demokraci, przede wszystkim my robotnicy. Kwestia mieszkaniowa była u nas zabagniona, że sama Komisja bez szerokiego współdziałania społeczeństwa nie będzie w stanie skutecznie jej rozwiązać. Naszym obywatelskim obowiązkiem jest pomóc jej. Nie każde większe mieszkanie, zamieszkane przez szabrowników, jest znane Komisji. Gdy zrozumiemy, że pomóc Komisji jest naszą powinnością, wówczas powiększy się znacznie liczba rodzin robotniczych, otrzymujących mieszkania. Publicznie podaje się do widomości Głównej Komisji Mieszkaniowej, że należy się zainteresować niektórymi domami przy ul. Piotrkowskiej. Pamiętamy, jak to 3 maja br. podczas niedoszłej antypaństwowej manifestacji reakcyjnej grupki, z którą robociarze się szybko rozprawili, z okien jednego z domów przy ul. Piotrkowskiej padły kwiaty dla warchołów reakcyjnych. We wtorek, 1o września, z tych samych okien (Piotrkowska 81) spadły… śmiecie na głowy i sztandary biało-czerwone, na głowy tych, którzy demonstrowali przeciw reakcji zagranicznej i naszej rodzimej przeciw zakusom na nasze granice zachodnie. Raz trzeba z tym skończyć. Tego rodzaju wystąpienia nie mogą ujść bezkarnie zdrajcom, którzy znieważają nasze krwią przesiąknięte sztandary narodowe i robotnicze! Nadzwyczajna Komisja Mieszkaniowa powinna zainteresować się tym domem i jego mieszkańcami. Ulica Piotrkowska powinna być zamieszkana przez prawdziwych budowniczych Polski Ludowej i przez ofiarnych jej żołnierzy. B. Notariusz”. [patrz Przejazd 4o]
21 września, sobota. „RKS Victoria – DKS 2:1. W czwartek na boisku DKS-u został rozegrany towarzyski mecz piłki nożnej pomiędzy RKS Victoria, przy Państw. Zakładach Przem. Bawełnianego Nr. 8 dawn. Bidermann a DKS. Po wyrównanej grze mecz wygrała Victoria dla której bramki zdobyli Ratyński i Karasiewicz, dla DKS-u środkowy napastnik”.
2o października, niedziela. „Uwaga kolarze DKS-u! W związku z uroczystością zamknięcia sezonu kolarskiego, które organizuje dzisiaj Ł. O. Z. K., zarząd Sekcji Kolarskiej DKS-u wzywa wszystkich członków do gremialnego stawiennictwa na boisku przy ul. Nawrot 73/75. Sekcja weźmie udział w tej uroczystości po raz pierwszy z własnym sztandarem. W ramach wyścigu 5o km dla „młodzików” (karty wyścigowe) organizowanego przez Okręg - zostanie również rozegrane mistrzostwo młodzików DKS”.
Rok 1947
13 marca, czwartek. „Z życia DKS-u. Walne zebranie motocyklistów. Sekcja Motorowa Dziewiarskiego Klubu Sportowego powiadamia wszystkich członków Sekcji, że Roczne Walne zebranie członków Sekcji odbędzie się w dniu 16 marca 1947 r. o godz. 11-tej w lokalu klubu DKS-u przy ul. Nawrot 73/75. Obecność członków ze względu na ważność spraw, obowiązkowa”.
21 marca, piątek. „Walne zebranie piłkarzy DKS-u. Sekcja Piłki Nożnej Dziewiarskiego Klubu Sportowego powiadamia wszystkich członków Sekcji odbędzie, że Roczne Walne Zebranie członków Sekcji odbędzie się w dniu 22 marca rb. o godzinie 18-ej w lokalu klubowym, przy ul. Nawrot 73-75. Zarząd Sekcji prosi o liczne stawiennictwo”.
25 marca, wtorek. „Z życia DKS-u. Motocykliści mają nowy Zarząd. Sekcja motocyklowa DKS-u odbyła swe walne doroczne zebranie. Sprawozdania, jakie składali poszczególni członkowie zarządu sekcji, dają obraz ruchliwej i wytężonej pracy nie tylko zawodników, ale wszystkich członków zarządu i członków sekcji. Na bieżący sezon sekcja motorowa DKS-u ma wiele ciekawych projektów i przypuszczać należy, że uda się jej je zrealizować. Po udzieleniu absolutorium ustępującym władzom wybrano nowy zarząd sekcji w składzie następującym: Prezes – ob. Grabowski, Wiceprezes – ob. Kuligowski, Kap. Sport. – ob. Wachowicz, Kap. Tur. – ob. Rzewski, Sekretarz – ob. Dobrowolski, Skarbnik – ob. Michlaud, Gospodarz – ob. Trzciński. Do Komisji Rewizyjnej weszli: Kuzański, Chmiel, Osmólski, Winter. Zebraniu przewodniczył ob. Karpiński Mieczysław, wiceprezes PZ Kol.”.
9 kwietnia, środa. „ Z życia kl. fabrycznych. Zebranie motocyklistów DKS-u. Tygodniowe zebrania Sekcji Motocyklowej DKS-u odbywają się w każdy czwartek, w lokalu przy ul. Nawrot 73-75 o godz. 19-ej. W najbliższy czwartek, dnia 1o b. m. ze względu na uroczystość otwarcia sezonu i „Raid Wiosenny” – obecność wszystkich członków Sekcji obowiązkowa. Na zebraniu tym omówione będą szczegóły uroczystości i nastąpi podział funkcji”.
11 kwietnia, piątek. „ W niedzielę zawarczą silniki. Motocykliści DKS-u szykują się do rajdu wiosennego. W niedzielę, dnia 13 kwietnia rb., Sekcja Motocyklowa DKS-u otwiera sezon sportowy Raidem Wiosennym dookoła m. Łodzi. Trasa raidu biegnie: Łódź – Pabianice – Konstantynów – Brzeziny – Koluszki – Rokiciny – Ujazd – Tomaszów – Piotrków – Łódź. Wyjazd ul. Nawrot. Start i meta ul. Nawrot 73-75, boisko DKS-u. Start o godz. 1o-ej pojedyńczo lub parami, według kolejności numerów startowych, co jedna minuta z silnikiem zimnym. Na odprawie, 3o minut przed startem, zawodnicy otrzymają karty raidowe, które poświadczać będą w terenie sędziowie kontrolni. Do raidu dopuszczeni będą wszyscy motocykliści stowarzyszeni. Wpisowe wraz z opłatą za plakietkę pamiątkową wynosi zł. 35o, płatne przy zgłoszeniu. Klasyfikacja motocykli według pojemności. W każdej kategorii przewidziane są po trzy nagrody, które będą rozdane zwycięzcom w dniu 26 kwietnia rb. o godzinie 18-ej w lokalu DKS-u przy ul. Nawrot 73-75. W skład Komisji Sędziowskiej wchodzą delegaci poszczególnych klubów. Startujące motocykle muszą odpowiadać obowiązującym przepisom o ruchu kołowym w Polsce i regulaminowi P.Z. Mot. Zgłoszenia należy kierować do sekretariatu Sekcji Motocyklowej DKS-u – Łódź, ul. Piotrkowska 1o9 m. 8 do dnia 12 kwietnia rb. do godz. 19-ej. Szczegółowy program „Raidu Wiosennego”, który jest zarazem otwarciem sezonu motocyklowego DKS-u, jest następujący: godz. 7: zbiórka na boisku przy ul. Nawrot 73-75, przegląd maszyn i rozdanie numerów startowych; godz. 8: defilada przez miasto do kościoła garnizonowego przy placu Wolności; godz. 9: nabożeństwo; godz. 1o: start do raidu z boiska DKS-u; godz. 16: zamknięcie mety raidu”. „Z notatnika piłkarza. Niedawno ukonstytuował się Zarząd Sekcji Piłki Nożnej DKS-u. Skład osobowy przedstawia się następująco: Kierownik: Bilski Stanisław, zastępca I: Frątczak Tadeusz, zastępca II: Mikołajewski Bronisław, sekretarz: Aranowski Adam, zastępca: Patyński Jan, Skarbnik: Szychowski Józef, gospodarz: Fijałkowski Jan, menażer: Bartczak Zenon, zastępca: Gwizdała Tadeusz, kronikarz: Łuczkowski Henryk, kasjer: Rychter Bolesław. Komisje sprawdzające: kol. kol. Zuchowsk, Waśniewski i Tworkiewicz. Opiekunowie kol. kol. Dudka Leon, Kierpat Leopold, Grabski Stanisław i Jankowski Władysław. Posiedzenia Zarządu Sekcji Piłki Nożnej odbywają się w poniedziałki o godz. 18-ej. Treningi odbywają się na boisku DKS ul. Nawrot 73-75 we wtorki i czwartki, zaś dla juniorów w środy i piątki o godz. 16-ej”.
16 kwietnia, środa. „Ze sportu. 6 godzin przy kierownicy. Z motocyklistami DKS-u na szlaku I Raidu Wiosennego. Chociaż to był 13 kwiecień, budzący się dzień nie przypominał w niczym feralnej 13-tki. Zapowiadał się wspaniale. Wstawał zarumieniony wiosennymi promieniami słońca i zachęcał do wycieczki za miasto. Okazja się nadarzała. Motocykliści DKS-u szykowali się do pierwszego wiosennego raidu. Trasa była ciekawa. [...] Na boisku DKS-u ożywiony ruch panował od samego rana. Poprzez otwartą bramę co chwilę wpadał, lub wypadał zmotoryzowany kurier z meldunkami do komisji sędziowskiej. Na wale poczęła się gromadzić publiczność. Gorączkowo czyniono ostatnie przygotowania do startu. Ten i ów zgłasza jeszcze swój udział. Około maszyn czuwają kierowcy z białymi płatami czarnych numerów na piersiach i plecach Wszyscy są przeważnie zahartowani w ogniu cięższych od tej imprezy. Szczupłego i młodocianego por. Boncheta ze Szkoły Wychowawczo-Politycznej, Więcka i Muchę z DKS-u, Dorożyńskiego i Kwiatkowskiego z PTC oraz ich maszyny otacza tłum najmłodszych entuzjastów motoryzacji. Inna gromadka biegnie skwapliwie w kierunku, gdzie zatrzymuje swój „Triumf” młoda niewiasta jasnej wiatrówce z „konduktorką” na ramieniu. Spod odpiętych klap kominiarki spływają czarne włosy z czerwonymi wstążeczkami. Brać motocyklowa jest przesądna. 16-letnia Teresa Czerwińska jest jedynaczką w tym gronie, ale nie nowicjuszką. Już w zeszłym roku startowała w kilku zjazdach gwiaździstych, a między innymi do Zakopanego. Maszynę Swą zna jak zły grosz; Tym razem panna Teresa ma pecha. Przypada jej 13-ty numer startowy. Komisja sędziowska wycofuje jednak trzynastkę i dekoruje ją, następnym numerem z kolei. Ale pecha trudno oszukać… Pierwszy tajny punkt kontrolny zamaskował się w Pabianicach na zakręcie do Konstantynowa. Pabianice wyległy na szosę i obstawiły zakręt, który łagodnie piął się pod górę w stronę przejazdu kolejowego. Na środku szosy stoi młody milicjant reguluje ruch. Zatrzymuje furmanki i usuwa z środka jezdni nie mogącą się doczekać pierwszych maszyn publiczność. Na Kwiatkowskiego czeka z karnistrem żona i denerwuje się z pewnością bardziej od męża. Naraz z oddali zaczynają zarysowywać się pierwsze sylwetki motorów. Sprawdzamy jeszcze raz zegarki i wyciągamy czyste kartki papieru i ołówki. Punktualnie o godzinie 1o.54 mijają nas numery 1 i 4 Melka i Wacławek, obaj z DKS-u. Po pięciu sekundach przejeżdża Pawłowski, dalej Piechocki, Suwała, Duraj (Elektrownia), Dorożyński (PTC), Pol, Trzciński, Makowski, Sendecki, Pawłowski II i wreszcie 14. [...] Panna Teresa podjeżdża do zakrętu ostrożnie pnie się pod górkę, ale naraz na drugim zakręcie w prawo hamuje, być może zbyt gwałtownie i koziołkuje się z maszyną. „Triumf” staje do góry kołami, a panna Teresa leci przez ramę na bruk. Na szczęście kończy się wszystko dobrze Maszyna i jej właścicielka wyszły cało z wypadku i kontynuują raid dalej. Nim jednak dosiadła maszyny, straciła nieco drogocennego czasu. Gdy przejechała ostatnia maszyn, zwijamy posterunek i wędrujemy dalej. [...] Musimy zaczaić się jeszcze na jednym punkcie trasy. Wybieramy Tuszyn. Lokujemy się na ławeczce przy małym sklepiku u skraju szosy Piotrkowskiej. I tu na rozgałęzieniu czuwa już dwóch sympatycznych milicjantów, chociaż o tej godzinie (14) w niedziele ruch tu jest minimalny. Wojewódzka Komenda M.O. spisuje się znakomicie. Wieść o przyjeździe motocyklistów roznosi się jednak szybko. Niedługo z pobliskich domostw zaczynają wychodzić ciekawi i osłaniając oczy od promieni słonecznych, spoglądać w kierunku Piotrkowa. Zbliża się godzina 14.2o. Na białej wstędze szosy ukazują się dwa małe punkciki i rosną w oczach. W uszy uderza warkot silników. Po chwili mijają nas numery 34 (Kwiatkowski, PTC), 2o (Cabański, DKS), dalej 35 (Sarna), 21 (Dorożyński), 27 (Skalski), a później w krótszych lub dłuższych odstępach czasu pozostali. Przejeżdżają wreszcie dwa motory z zielonymi chorągiewkami, zamykające raid. [...] Około godziny 16-ej dobijamy do Łodzi, nieco głodni wprawdzie, ale zadowoleni z odbytej wycieczki. Metę zastajemy już zamkniętą. Wyniki raidu podamy za kilka dni. Dzisiaj możemy tylko zakomunikować, że raid ukończyło 29 maszyn”.
23 kwietnia, środa. „ Uwaga motocykliści! Kurs na prawo jazdy organizuje DKS. Sekcja Motocyklowa DKS-u organizuje kurs na prawo jazdy motocyklowej. który rozpocznie się w sobotę, dnia 26 kwietnia r.b. o godz. 2o-ej. Kurs obejmować będzie następujące wykłady: przepisy o ruchu kołowym, budowa silnika motocyklowego„ wiadomości teoretyczne, egzamin wewnętrzny i egzamin przed Komisją Urzędową, który odbędzie się na boisku DKS-u, przy ur. Nawrot 73-75. Kurs trwać będzie do 1o maja rb. i wykłady odbywać się będą w godzinach wieczorowych w sali Nr 2 Polskiej YMCA przy ul. Moniuszki. Wykładowcami na kursie będą inż. Borówko i inż. Wilczyński. Opłaty za kurs łącznie z egzaminami zł. 2ooo (dwa tysiące) od uczestnika. Udział w kursie mogą brać motocykliści, członkowie klubów zrzeszonych w Polskim Związku Motocyklowym. Zapisy wraz z opłatą przyjmuje sekretariat Sekcji Motocyklowej DKS-u, ul. Piotrkowska Nr 1o9, III piętro (kol. Z. Kuligowski) codziennie w godzinach od 17-ej do 19-ej”.
29 kwietnia, wtorek. „ Jeszcze raz o Pietraszewskim i o innych. Migawki z wyścigu kolarskiego tramwajarzy . W tym samym czasie, gdy Pietraszewski Lucjan jadąc niemal całe 5o km sam, wygrał pierwszy 1oo-kilometrowy wyścig, w tym sezonie zorganizowany przez KS Tramwajarz w doskonałym jak na początek sezonu i niesprzyjające warunki w czasie 3:o5:o6 w Warszawie w Parku Paderewskiego odbył się również 1oo-kilomentrowy wyścig Milicyjnego Klubu Sportowego, w którym startowała elita kolarska Warszawy. W wyścigu tym miał brać również udział Pietraszewski. Gdyby Pietraszewski tam był i nie miał defektów, tak jak ich uniknął w Łodzi – wyścig ten wygrałby z przewagą 1o minut 31,4 sek. Zwycięzca wyścigu warszawskiego, który w dodatku odbywał się w obwodzie zamkniętym, Rzeźnicki, uzyskał tu czas 3:15:32, a więc o całe 1o minut 31,4 sek. gorszy od Pietraszewskiego. Potwierdza to jeszcze raz, że w chwili obecnej Pietraszewski, tak jak już pisaliśmy wysunął się na czoło naszych szosowców i obecny sezon powinien mu przynieść wiele sukcesów. Istnieje tylko jedno niebezpieczeństwo. Pietraszewski „załapał gaz” może trochę za wcześnie. Sezon kolarski dopiero się rozpoczął i potrwa około 6 miesięcy, musi więc uważać bardzo na siebie, aby się nie przetrenować i zachować swą formę na wielkie imprezy. A takie imprezy nas w tym sezonie czekają. Wystarczy przypomnieć mistrzostwa Polski: górskie i płaskie, no i oczywiście wyścig etapowy Warszawa – Moskwa. O nich Pietraszewski musi przede wszystkim pamiętać. Byłoby niesprawiedliwie pisać tylko hymny pochwalne na cześć zwycięzcy. W wyścigu niedzielnym oprócz Pietraszewskiego jechało jeszcze innych 17 kolarzy, którzy tak jak i on musieli w ciężkich warunkach atmosferycznych przebyć tę samą trasę 1oo km. Nie wszystkim los zaoszczędził defektów. Do najbardziej pechowych pod tym względem należeli Marian Pietraszewski i Sałyga. Pietraszewski Marian miał już gumę na początku wyścigu. Jeszcze przed Pabianicami musiał „wysiadać” i zrzucać tylne koło. Koledzy obejrzeli się i i pokiwali mu ręką: „Bywaj bracie zdrów i pisz do nas często” rzucili mu przez ramię na odjezdnym i pokręcili dalej... Lucek Pietraszewski czuł się jednak nieswojo. Co chwilę oglądał się za bratem. Po kilkunastu kilometrach Pietraszewski Marian znów jest w czołówce, ale i tym razem pech go nie opuszcza. Wkrótce sypie się na równej drodze, ściera łokieć, skręca kierownicę. I znów pogoń, ale tym razem już z bratem na zmianę. Za Półmetkiem dwaj bracia Pietraszewscy i Sałyga odrywają się od pozostałych, wkrótce starszy z nich, Marian, powstaje już tylko z Sałygą.. Obaj jadą razem aż do finiszu. Sałyga narzeka po drodze na przerzutkę, ale rezygnuje z poprawy i depcze dalej. Gdy wreszcie zamajaczyły w oddali tłumy na mecie - obaj wygięli grzbiety i rozstawili łokcie. Triumfował młodszy – Sałyga. Gumę miał za półmetkiem również Leśkiewicz Jerzy. Temu się jednak nie udało dojść Pietraszewskich i Sałygi i musiał pozostać w tyle. Do półmetka dobrze trzymali się dwa weterani: Leśkiewicz ojciec i startujący po raz pierwszy po 7 latach Grzelak. Później już jednak zabrakło im sił. Z młodych do półmetka dobrze jechał Krzemiński (Wima). Wojcieszek trzymał się najdłużej uciekinierów, ale i jemu nie starczyło w końcu tchu i musiał zadowolić się dopiero ósmym miejscem. Ponieważ we wczorajszym sprawozdaniu zostały zniekształcone czasy zawodników począwszy od trzeciego miejsca, podajemy je jeszcze raz: Pietraszewski Marian miał czas 3:13:38,4, Rogowski (DKS) – 3:13:39,3, Stolarczyk (Naprzód) – 3:15:44,3, Wojciechowski (Zjednoczone) – 3:16:25 Forysiński (Tramwajrz) – 3:16:25,2, Wojciechowski (DKS) – 3:16:25,4, Krzemiński (Wima) – 3:17 i Leśkiewicz Jerzy (Tramwajarz) – 3:3o”.
7 maja, środa. „DKS – „Filmowiec” 5 : o. Rozegrany został mecz piłkarski o mistrzostwo klasy C, pomiędzy drużynami DKS – Filmowiec 5 : o (1 : o). Skład drużyny DKS przedstawiał się następująco: Kujawa Ryszard, Szydzisz Józef, Kempa Henryk, Bujalski Henryk, Szymczak Bronisław, Koźbiał Eugeniusz, Ostrowski Stefan, Kalinowski Mirosław, Kochanowski Edward, Nowicki Henryk i Karbowski Kazimierz. Bramki dla DKS uzyskali: Ostrowski 1, Kalinowski 2, Nowicki 1 i Karbowski 1. Wynik mógłby być lepszy znacznie gdyby DKS mógł wykorzystać szereg sytuacji podbramkowych”.
8 maja, czwartek. „Lucjan Pietraszewski (DKS) o sobie. Lucjan Pietraszewski przyszedł do nas, żeby sprostować notatkę, zapowiadającą „wyścig asów” w Warszawie. Szczerze mówiąc zakradł się tam błąd, zmieniający nazwisko mistrza Polski w biegu na przełaj. Przepraszamy za ten błąd mistrza Pietraszewskiego i pytamy o jego plany sportowe. – Jestem w doskonałej formie – Przed wojną byłem mistrzem Łodzi na 1oo km., a w mistrzostwach Polski na dystansie 2oo km. zająłem 7 miejsce. – Ile miał pan wówczas lat? – Teraz mam 29. Łatwo obliczyć. W każdym razie sport kolarski uprawiam nie od dzisiaj. – Kim jest pan z zawodu? – Mam 15 najrozmaitszych zawodów i właściwie nie wiem, który z nich mi najbardziej odpowiada. Zasadniczo jestem monterem w fabryce pończoszniczej. Pracuję również u swego brata w zakładzie ślusarsko – mechanicznym przy montowaniu rowerów. – A jak przedstawia się sprawa pańskiego roweru? – Szosówkę mam nie najgorszą. Jeśli chodzi o rower torowy, obiecano mi go z DKS. Będę startował i na szosie i na torze. Z rowerami dziś ciężko. Brak w dalszym ciągu części i gum. Wszystko się niszczy. Ciągle trzeba wstawiać nowe tryby, których niestety brak. Nie miałem szczęścia w roku zeszłym w wyścigu kolarskim organizowanym przez „Dziennik Łódzki”. Miałem ochotę rozegrania walki z czołowymi kolarzami Warszawy i Krakowa ale prześladował mnie aż dwa razy pech. Defekty w rowerze przekreśliły moje nadzieje. – Sądzę, że w tym roku będzie pan miał więcej szczęścia? - Szykuję się do tego wyścigu bardzo starannie. Jestem przekonany, że w tym roku na starcie biegu „Dziennika Łódzkiego” stanie cała elita kolarzy polskich. Wyścig ten musi stać się tradycyjną imprezą sportu kolarskiego nie tylko dla Łodzi, ale dla całej Polski. – Czy dużo zdobył pan nagród? – Sporo. Przechowuję je pieczołowicie. Zresztą ma dla kogo zbierać nagrody. Mój synek liczący 4 lata, jest już kolarzem. Zbyszek chodzi na wszystkie zawody sportowe i zna doskonale moich rywali. Córeczka Krysia też interesuje się sportem. W tym momencie Lucjan Pietraszewski wyciąga z kieszeni nieco podniszczony portfel. Wysypują się z niego liczne fotografie sportowe. Najwięcej jest z Warszawy z tego właśnie wyścigu o mistrzostwo Polski w biegu na przełaj, w którym zdobył on koszulkę reprezentacyjną z Białym Orłem. – Był to chyba bardzo trudny wyścig? – Wolę nie wspominać. Myślałem, że na tych schodach, które były na trasie wyzionę duch. Ale jakoś poszło i wpadłem na metę pierwszy. – Czy brany jest pan pod uwagę do reprezentacji Polski na zawody Warszawa – Moskwa? – Sądzę, że tak. Drużyna składać się będzie z 12 kolarzy i 2 rezerwowych znaleźć 14 kolarzy nie będzie zbyt łatwe. Przecież ci wszyscy zawodnicy muszą reprezentować wysoki poziom. Zresztą nie wiem, jak będzie z ty biegiem. Polski Związek Kolarski dołoży zapewne wszelkich starań, żeby jednak wyścig ten mógł dojść do skutku. – Czy będą jeszcze jakieś inne imprezy o charakterze międzynarodowym? - Słyszałem, że zapowiada się coś w Krakowie. Istnieje projekt zorganizowania wyścigu na trasie Kraków – Praga, czy też Praga – Kraków. PZK nosi się z zamiarem wysłania dwóch kolarzy na wyścig dookoła Węgier. Kto będzie tym szczęściarzem nie mogę powiedzieć. W każdym razie liczę na to, że tu czy tam będę startował. – Jestem przekonany, że PZK nie pominie pana zwłaszcza, że zanim nadejdą terminy zawodów międzynarodowych będziemy mieli jeszcze w kraju cały szereg imprez. – Liczę właśnie na te imprezy. Będę startował wszędzie, gdzie się tylko da. Dołożę wszelkich starań, żeby utrzymać się w jak najlepszej formie i nie sprawić nikomu zawodu, a przede wszystkim mojemu klubowi. – Powinien pan być chyba bardzo zadowolony z opieki DKS, który ma tak doskonałego mecenasa sportu kolarskiego, jakim jest prezes Karpiński. – Warunki są dobre. Czekam teraz na rower torowy. – Ile kosztuje ta przyjemność? – Mówiło się w roku zeszłym o 7o tysiącach. Teraz ceny znacznie spadły. Któż jednak może sobie pozwolić na tak poważny wydatek? – Teraz, jak się orientuję, za dobry rower torowy trzeba zapłacić około 3o „kawałków”. – Nie życzę panu powodzenia. Wiem, że kolarze tak jak myśliwi są przesądni. Życzę więc tylko, by mógł pan jak najczęściej startować i jednocześnie zapraszam pana i wszystkich pana kolegów na start wyścigu o puchar przechodni „Dziennika Łódzkiego”.
19 maja, poniedziałek. Na pierwszej stronie „Dziennika Łódzkiego” ukazała się fotografia Lucjana Pietraszewskiego w stroju reprezentanta Polski i z rowerem, podpisana „Lucjan Pietraszewski (D.K.S. Łódź), mistrz Polski w kolarskim biegu na przełaj”. [patrz Przejazd 7]
24 maja, sobota. „Wycieczka kolarzy DKS do Warszawy. W Zielone Świątki sekcja kolarska DKS organizuje kolarską wycieczkę turystyczną do Warszawy. Zarząd Sekcji, pragnąc udostępnić zwiedzenie zniszczonej stolicy kraju – uczestnikom wycieczki, zwrócił się do Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów z prośbą o wyznaczenie przewodnika, co niewątpliwie przyczyni się do bliższego zapoznania się z ogromem zniszczeń. Wycieczka wyrusza w sobotę, dnia 24 maja r.b. pod kierownictwem kapitana turystycznego kol. Władysław Lajera, a zbiórka uczestników została wyznaczona na godz. 12-tą na boisku przy ul. Nawrot 73/75”.
31 maja, sobota. Mecz DKS z Tęczą. „Spotkanie – z cyklu rozgrywek o mistrzostwo „C” klasy okręgu łódzkiego.
2 czerwca, poniedziałek. „Nowakowa (DKS) skoczyła w dal 5,15 m” na mistrzostwach lekkoatletycznych „B” klasy”.
23 czerwca, poniedziałek. „Apel DKS-u do „dzikich” kolarzy. Zarząd Sekcji Kolarskiej DKS zwraca się z gorącym apelem do wszystkich niezrzeszonych dotychczas kolarzy, ażeby zapisywali się do klubów sportowych, mających Sekcje Kolarskie. Kolarzy t.zw. „dzikich” na terenie naszego miasta jest sporo, uprawiają oni harce po ulicach i szosach, nie dbając zupełnie o swoje zdrowie i bezpieczeństwo. Wśród tej rzeszy „dzikich” kolarzy na pewno są i talenty, które pod fachowym kierownictwem w klubach, przysporzyłyby kolarstwu polskiemu wybitnych zawodników”.
29 czerwca, sobota. „ Z życia DKS-u. Nadzwyczajne Walne Zebranie sekcji motocyklowej. Zarząd sekcji motocyklowej DKS-u, pragnąc usprawnić dotychczasową działalność, postanowił przeprowadzić reorganizację i w tym celu zwołuje na sobotę, dnia 5 lipca rb., nadzwyczajne walne zebranie członków sekcji, które odbędzie się w lokalu przy ul. Nawrot 73-75 o godz. 18-ej w pierwszym terminie i o godz. 18.3o w drugim terminie. Porządek nadzwyczajny zebrania jest następujący: a) zagajenie, b) wybór prezydium zebrania, c) odczytanie protokółu z ostatniego rocznego walnego zebrania, d) sprawozdanie: ogólne, sportowe, kasowe, e) wybory uzupełniające do zarządu sekcji, f) przesunięcie członków z czynnych na wspierających, g) skreślenie z listy członków, h) ustalenie składek dla członków wspierających, i) wolne wnioski. Ze względu na ważność obrad obecność wszystkich członków obowiązkowa”.
14 lipca, poniedziałek. Zawodnik DKS W. Kuźmicki został w Warszawie mistrzem Polski w trójskoku z wynikiem 13,34 m. W klasyfikacji drużynowej DKS zajął 4 miejsce zdobywając 5o punktów. Zwyciężył HKS Bydgoszcz z 98 punktami.
Wacław Kuźmicki (21 kwietnia 1921, Bacieczki – 19 sierpnia 2o13, Katowice). Lekkoatleta. Olimpijczyk (Londyn 1948). Absolwent SGH w Warszawie, oddział w Łodzi. Reprezentował barwy Jagielloni Białystok, DKS i ŁKS Łódź, AKS Budowlani i Unii Chorzów. Złoty medalista mistrzostw Polski w trójskoku i pięcioboju (dwukrotnie). Po zakończeniu kariery został trenerem.
17 lipca, czwartek. Sekcja Motocyklowa DKS zajęła pierwsze miejsce ogólnej klasyfikacji „Wielkiego Raidu Motocyklowego przez Warmię – Mazury – do Szczecina na trasie 838 km, który został zaliczony do mistrzostw Polski w klasie I-ej na rok 1947”. „W zespołach patrolowych DKS jechali: Mucha, Kuligowski i Sarna. W drugim – Pawłowski, Mystkowski i Trzciński”. „Wyścigi motocyklowe. W dniu 27 lipca rb. o godz. 17-ej na torze żużlowym WKS w Łodzi przy Placu 9-go Maja Sekcja Motocyklowa DKS organizuje za zgodą Polskiego Związku Motocyklowego, wielkie wyścigi motocyklowe w klasach, które będą zaliczone do tegorocznych mistrzostw Polski. W wyścigach tych wezmą udział najlepsi motocykliści. Organizatorzy przypominają, że bilety z zawodów, które odbyły się na tymże torze w dniu 18 maja rb. będą również ważne w dniu 27 lipca rb., ponieważ wówczas nie z winy DKS zawodnicy zamiejscowi nie zgłosili swego udziału”.
18 sierpnia, poniedziałek. „ Najlepszy wynik po wojnie. W. Kuźmicki ustanowił rekord życiowy skokiem 18o cm. Startujący w zawodach włókienniczych klubów sportowych Wacław Kuźmicki z DKS uzyskał najlepszy po wojnie wynik w skoku wzwyż. Kuźmicki skoczył 18o cm, wykazując poprawny styl. Okazało się, że wyjazd Kuźmickiego do Częstochowy na obóz treningowy dopiero teraz zaczyna wydawać rezultaty. Kuźmicki znajduje się rzeczywiście w bardzo dobrej formie, o czym świadczą nie tylko jego wyniki w skoku wzwyż, ale również wyniki w skoku w dal i w rzucie dyskiem. Poprawa tych wyników bardzo nas cieszy zwłaszcza dlatego, że Kuźmicki ma przecież reprezentować Polskę w Paryżu na mistrzostwach akademickich świata. Okazało się, że Kuźnicki powinien jednak wybrać kilka konkurencji indywidualnych i w nich się specjalizować. [...] Wyniki zawodów lekkoatletycznych włókniarzy były następujące: W skoku w dal zwyciężył również Kuźnicki (DKS) – 6,44, drugim był Ryterszyld – 6,o1. W dysku tryumfował Kuźmicki osiągając wynik 4o m. Drugim był Kanc – 35,5o m.”. We wrześniu na zawodach w Bydgoszczy, Kuźmicki zdobył mistrzostwo Polski w pięcioboju. Jako zawodnik ŁKS.
26 września, piątek. „Koszykarze DKS obradują. Zarząd Sekcji Piłki Ręcznej Dziewiarskiego Klubu Sportowego w Łodzi podaje do wiadomości wszystkich członków sekcji, że w dniu 26 września rb. (piątek) o godz. 19, odbędzie się w lokalu Klubu przy ul. Nawrot Nr 73/75 Doroczne Walne Zebranie Członków Sekcji. Obecność obowiązkowa. Imiennych zawiadomień nie wysyła się”.
3o września, wtorek. „Od pierwszego do ostatniego miejsca. Ostateczna oficjalna klasyfikacja wyścigu kolarskiego dokoła Polski, zorganizowanego przez pracę „Czytelnika” przedstawia się następująco: [...] 4) Wojcieszek (DKS – Łódź) – 17:13, 23 [...] 15. Pietraszewski (DKS – Łódź) 17:29,o8”.
2 października, czwartek. „ L. Pietraszewski zdobył wazę „Dziennika Łódzkiego”. Wczoraj odwiedził nas Lucjan Pietraszewski z DKS. Wygląda świetnie. Jest mimo nieszczęścia, jakie spotkało go na ostatnim etapie z Łodzi do Warszawy w dobrym humorze. – Ile pan zdobył ostatecznie nagród? – Gdyby nie pech z rowerem, to musiałbym z Warszawy wywieźć cały samochód nagród. Zdobyłem jednak i tak sporo. Przede wszystkim przypadła mi w udziale imponująca waza ofiarowana przez Redakcję „Dziennika Łódzkiego”. Waza ta jest wspaniałą dekoracją mojego mieszkania. Muszę teraz złożyć podanie do prezydenta miasta z prośbą o przydział bardziej reprezentacyjnego niż obecnie mieszkania, bo prócz wazy mam również szereg srebrnych pucharów. – Sądzimy, że pan nie będzie już potrzebował ich sprzedawać? Pietraszewski spuszcza oczy w dół i półszeptem mówi: - Ja właściwie biorąc, to tylko jeden puchar spuściłem, ale to już przeszłość. – Panie Lucku, a może tak zorganizujemy wystawę pańskich nagród? – Bardzo chętnie. Jestem do dyspozycji razem z nagrodami. – Zrobimy w ten sposób. Zaraz po wyścigu niedzielnym w Warszawie niech pan przyjedzie w poniedziałek do Redakcji, a my damy samochód i pan przewiezie wszystkie swoje nagrody. Zrobimy wystawę w „Czytelniku”. Chcę, żeby na wystawie znalazł się również rower pana, na którym pan przez dwa etapy był leaderem wyścigu. – To może i koszulkę przynieść? – Oczywiście. I to nie tylko tę żółtą leadera, ale i te mistrzowskie z Orłem. Czekamy więc w poniedziałek. Niech pan tylko nie czyści swojego roweru. Wystawimy go w oknie w takim stanie, w jakim się znajduje. (ja.nie)”.
8 października, środa. „Wystawa nagród Pietraszewskiego i Grzelaka. Wczoraj w gmachu Redakcji „Dziennika Łódzkiego” w księgarni „Czytelnika” przy ul. Piotrkowskiej 96 zorganizowana została wystawa nagród sportowych Pietraszewskiego i Grzelaka, zdobytych wyścigu kolarskim dokoła Polski, zorganizowanym przez „Czytelnika”. Wystawa jest istotnie imponująca, toteż przez cały wczorajszy dzień gromadziły się tłumy przechodniów oglądając przepiękne nagrody. Przypominamy, że mistrzem wyścigu został Grzelak z Tramwajarzy, a Pietraszewski z DKS był leaderem przez dwa etapy i pierwszy przybył na metę do Łodzi. Wśród nagród zwracają uwagę dwie koszulki Pietraszewskiego: - żółta leadera i czerwona z Białym Orłem – mistrza Polski. Wystawa potrwa kilka dni”.
12 października, niedziela. „DKS - Huragan. W niedzielę, tj. 12 października 1947 r. o godz. 11 na boisku DKS w Łodzi, ul. Nawrot 73/75 odbędzie się mecz piłkarski o wejście do klasy B pomiędzy mistrzami grup klasy C: DKS – Huragan. Mecz ten zadecyduje czy DKS utrzyma tytuł mistrza grupy, gdyż dotychczas znajduje się na czele tabeli”.
23 listopada, niedziela. „ Złote odznaki – kolarzom. „Dziennik Łódzki” wyróżniony dyplomem uznania. Z okazji Jubileuszu 15-lecia istnienia Ł.O.Z.Kol. na posiedzeniu Zarządu w dniu 22 bm. ustanowiono specjalną odznakę pamiątkową wraz z dyplomem, która zostanie przyznaną zasłużonym działaczom kolarskim i zawodnikom. Wyłoniona z przedstawicieli Klubów Komisja postanowiła odznaczyć następujące osoby: [...] D.K.S. Łódź 1. Karpiński Mieczysław – złota. 2. Kermen Paweł – złota. 3. Gabrych Antoni – złota. 4. Leonow Piotr – złota. 5. Tarzyński Kazimierz – złota. 6. Garnczarek Jan – srebrna. 8. Janicki Stanisław – srebrna. 9. Kaszyński Czesław – srebrna. 9. Kołodziejczyk Wacław – srebrna. 11. Tarczyński Aleksander – brązowa. 12. Królikowski Wacław – brązowa. 13. Lajer Władysław – brązowa. 14. Wojcieszek Ludwik – brązowa. 15. Pietraszewski Marian – brązowa”.
29 listopada, sobota. „Zsumowanie wyników ubiegłego sezonu. Kolarze DKS przejechali w 1947 r. – 53 tysiące km. Sekcja Kolarska Zw. Wł. Dziewiarskiego Klubu Sportowego w Łodzi w ubiegłym sezonie wykazała bardzo żywotną działalność. Kolarze DKS-u brali udział we wszystkich wyścigach szosowych i torowych, na terenie całego kraju, a nawet poza jego granicami. Również turyści DKS-u wykazali wyjątkową ruchliwość, za co zostali odznaczeni przez ŁOZK dyplomami, zajmując w klasyfikacji klubowej na terenie naszego Okręgu pierwsze miejsce. Ilość nagród, zdobytych przez kolarzy DKS-u jest imponująca. Kwestionariusz z działalności Sekcji za rok 1947 przesłany do P. Z. Kol. przedstawia następująca statystykę: Sekcja liczy 175 członków, w tym zawodników licencjonowanych 7, z kartami wyścigowymi 2o, turystek i turystów 84 i 3 dyplomowanych sędziów kolarskich. Mistrzostwo sekcji, zdobył w 1oo klm. Wyścigu szosowym zawodnik Lucjan Pietraszewski, w czasie 2 g. 48 m. 23,3 sek. Zawodnicy DKS startowali w sezonie 172 razy i zdobyli: I miejsc – 37, w tym mistrzostwo Polski i 3 mistrzostwa Okręgu, II miejsce – 27, w tym vice-mistrzostwo Polski i dwa vice-mistrzostwa Okręgu, III miejsc – 23 i dalszych nagradzanych – 32 – razem zdobyli 119 nagród i kilkanaście premii. Przejechali w wyścigach 7.328 klm. (zawodnicy licencjonowani 5.935 klm.), z kartami wyścigowymi – 1393 klm. Wycieczek turystycznych zorganizowano w sezonie 3o, w których brało udział 9 turystek i 75 turystów. Najdłuższa wycieczka 431 klm., najkrótsza 1o klm., najliczniejsza 34 kolarzy, najmniej liczna – 5. Ogółem w wycieczkach kolarze DKS-u przejechali w sezonie – 46.267 klm. Za turystykę przyznano: dyplom, trzy przedmioty wartościowe, 4 żetony I klasy, 6 żetonów II klasy, 1o żetonów III klasy. Pierwsze miejsce w turystyce zajął: Królikowski Józef – 24 wycieczki 2.989 klm., drugie: Myszkowski Władysław – 24 wycieczki 2.713 klm., trzeci: Królikowski Wacław – 25 wycieczek 2.678 klm. Wśród turystek, pierwsze miejsce zajęła: Tarczyńska Janina, 13 wycieczek 983 klm., drugie – Myszkowska Lubomira, 11 wycieczek, 642 klm. Kolarze DKS-u brali udział w Zjazdach Kolarskich do Łowicza i do Jeleniej Góry. W czasie trwania sezonu, zbadano w Miejskiej Poradni Sportowo-Lekarskiej 43 członków, w tym wszystkich zawodników. Członek Zarządu Sekcji kol. Piotr Leonow w sezonie 1947 roku, pełnił obowiązki lekarza na 22 zawodach torowych i szosowych, udzielając pomocy w 41 wypadkach, w tym 9 kolarzom DKS-u. Oto krótkie sprawozdanie z działalności za jeden tylko sezon”.
Rok 1948
18 stycznia, niedziela. „Nowy zarząd sekcji bokserskiej DKS-u. Odbyło się Doroczne Walne Zgromadzenie Sekcji Kolarskiej Włókienniczego Związkowego Dziewiarskiego Klubu Sportowego. Po złożeniu sprawozdań i dyskusji, udzielono absolutorium ustępującemu Zarządowi Sekcji, podkreślając jego wybitne zasługi dla Kolarstwa Polskiego. Sekcja została odznaczona w ubiegłym sezonie przez Polski Okręgowy Związek Kolarski, a liczni członkowie otrzymali odznaki złote, srebrne i brązowe, za propagowanie sportu kolarskiego i czynny w nim udział. W komunikacie turystycznym z grudnia ubiegłego roku, Polski Związek Kolarski wyraził DKS uznanie za pełne zrozumienie idei turystyki kolarskiej i wzorowe opracowanie sprawozdania turystycznego. Do władz Sekcji na rok 1948 zostali wybrani: Prezes – po raz trzeci z rzędu, t. j. bez zmian od czasu założenia Sekcji – Mieczysław Karpiński, zastępca – Kazimierz Tarczyński, wiceprezes administr. – Paweł Kremen, wiceprezes sportowy – Stanisław Trusiński, Kapitan Sekcji – Stefan Sik, Kapitanowie turystyczni: - Władysław Lajer, Woźniak Feliks i Wacław Królikowski, Sekretarz – Władysław Kremen, zastępca – Myszkowska Ludomira, Skarbnik – Julian Zemler, Gospodarze: - Aleksander Banasiak i Władysław Myszkowski, Pomoc sanitarna – Piotr Leonow, Członek bez mandatu: - Aleksander Tarczyński. W zebraniu wzięli udział przedstawiciele ŁOZK Jan Wróblewski, Klemens Urbanowicz i Stefan Marusik. Prezes Okręgu Wróblewski Jan w swoim przemówieniu podkreślił wybitne zasługi Sekcji Kolarskiej DKS, życząc jej dalszych sukcesów sportowych i organizacyjnych. Zebraniu przewodniczył członek honorowy Sekcji prezes Jan Garczarek”.
13 lutego, piątek. „L. Pietraszewski członkiem K.S. „Partyzant”. Jeden z najlepszych kolarzy polskich Lucjan Pietraszewski zmienił barwy klubowe. Dotychczas Pietraszewski startował w barwach DKS. W tym sezonie będzie reprezentował K.S. „Partyzant”.
15 lutego, niedziela. „Zebrania i odczyty. [...] W lokalu własnym, Nawrot 73/75, o godz. 9.3o Walne doroczne zebranie członków sekcji piłki nożnej D.K.S.”.
6 marca, sobota. „Dziś zebranie piłkarzy DKS. Dziś o godz. 18 w lokalu przy ul. Nawrot 73-75 odbędzie się zebranie sekcji piłkarskiej DKS. Na zebranie to proszeni są o punktualne przybycie wszyscy gracze tego klubu. Treningi rozpoczną się 9 bm. o godz. 17 na własnym boisku DKS”.
21 lipca, środa. „Jutro [...] Na boisku DKS, Nawrot 73, o godzinie 7.3o zbiórka motorzystów i cyklistów w beretach z maszynami”.
31 lipca, sobota. „Wycieczka rodzinna kolarzy DKS. Sekcja kolarska DKS urządza w niedzielę, dnia 1 sierpnia r.b. rodzinną wycieczkę towarzyską do Wrzącej, za Lutomiersk. Członkowie Sekcji z rowerami zbierają się na boisku Klubu, przy ul. Nawrot Nr 73/75 skąd nastąpi wyjazd punktualnie o godz. 7 min. 3o. Rodziny i członkowie bez rowerów zbierają się o godz. 7 rano na Placu Wolności, skąd nastąpi odjazd tramwajem do Lutomierska o godz. 7 min. 4o. Pożądane jest zebranie ze sobą kostiumów kąpielowych, piłki do gry w siatkówkę oraz zaprowiantownia na cały dzień. Goście i sympatycy – mile widziani”.
4 września, sobota. „Czyn” walczy z DKS. Piłkarze „Czynu” w niedzielę o godz. 11 na boisku przy ul. Nawrot spotkają się z DKS. Trzeba przyznać, że klub ten przejawia dosyć dużo inicjatywy”. Poniedziałek, 6 września. „DKS – Czyn 4:1. Towarzyski mecz piłkarski rozegrany między DKS a „Czynem” zakończył się zwycięstwem piłkarzy DKS 4:1 (1:o). Do przerwy piłkarze Czynu trzymali się nieźle i dali sobie strzelić tylko jedną bramkę. Dochód z tego meczu przeznaczony został na fundusz odbudowy Warszawy”.
2o października, sobota. „Nowy lokal DKS. Zarząd Włókienniczego Związkowego Dziewiarskiego Klubu Sportowego w Łodzi podaje do wiadomości wszystkich członków i sympatyków, że Sekretariat Klubu został przeniesiony na ulicę Kilińskiego 145 (prawa oficyna). Godziny urzędowania od 16 do 2o. Jednocześnie nadmienia się, że zebrania wszystkich sekcji odbywają się w nowym lokalu”.
Rok 1949
15 stycznia, sobota. „Obrady piłkarzy dziewiarskich. Odbyło się Doroczne Walne Zgromadzenie członków Sekcji Piłki Nożnej Wł. Zw. DKS w Łodzi. Po zagajeniu i powitaniu zebranych przez prezesa Sekcji kol. Pola, z którego zebrani dowiedzieli się, że wszystkie (3) drużyny Sekcji Piłki Nożnej zdobyły w okresie rozgrywek piłkarskich mistrzostwa swych grup, zebrani na Walnym Zgromadzeniu przyjęli z entuzjazmem. Po dyskusji i udzieleniu ustępującemu zarządowi absolutorium, przystąpiono do wyboru Władz Sekcji na rok 1949. Skład nowowybranego zarządu przedstawia się następująco: 1) Prezes Sekcji – kol. Bronisław Pol 2) I Zastępca – kol. Tadeusz Gwizdała 3) II Zastępca – kol. Jan Fijałkowski 4) Sekretarz kol. Ostrowski Stefan 5) Skarbnik – kol. Eugeniusz Opala 6) Gospodarz – kol. Zenon Janowski 7) I Zast. gosp. – kol. Rychter Bolesław 8) II Zast. Gosp. – kol. Władysław Jankowski 9) Gosp. Porządkowy – kol. Michał Wirowski. Podaje się do wiadomości, że począwszy od dnia 18 stycznia br. w lokalu Szkoły im. Adama Mickiewicza, przy ul. Szterlinga (róg Południowej) dobywać się będzie zaprawa zimowa dla zawodników drużyn I, II i juniorów. Ćwiczenia odbywać się będą 2 razy w tygodniu, wtorek i piątek od godz. 2o do godz. 22. Zawodnicy wymienionych drużyn zgłoszą się w poniedziałek, dn. 17 stycznia w godz. 18-19 na boisku DKS celem pobrania sprzętu. Stawiennictwo na zaprawę zimową obowiązkową”.
19 stycznia, środa. „Uwaga, piłkarze DKS. W czwartek, 2o stycznia br. o godz. 18.3o w lokalu na boisku przy ul. Nawrot 73/75, obędzie się zebranie piłkarzy DKS, na którym omawiane będą ważne i pilne sprawy. Obecność obowiązkowa”.
22 lutego, sobota. „W lokalu własnym Nawrot 73/75, o godz. 9.3o roczne walne zebranie Dziewiarskiego Klubu Sportowego”.
Rok 195o
22 lipca, sobota. „Dzisiejsze imprezy. [z okazji święta 22 Lipca] Park Ludowy. Boisko „Związkowiec”. Godz. 9-13 – masowa próba zdawania norm na odznakę „Sprawni do pracy i obrony” – org. ZS „Związkowiec”, godz. 15-17 – zawody amatorów w podnoszeniu ciężarów o dyplom ŁOZA org. ŁOZA, godz. 16-18 – gimnastyka wyczynowa – pokazy na drążku, poręczach, koniu i kółkach – org. ŁOZG, godz. 18 – szczypiorniak żeński – „Związkowiec” – „Reprezentacje Zrzeszeń” – org. ŁOZKS i S. W przerwie walka bagnetem – org. Miejska Kom. „SP”. Boisko „Ogniowo” godz. 9-13 – masowa próba zdawania norm na odznakę „Sprawni do pracy i obrony” – org. ZS „Ogniwo”, godz. 18 – zakończenie jednodniowej jazdy konkursowej (start Pl. Zwycięstwa godz. 7.3o) – org. ŁOZMot., godz. 13.3o – próba zwrotności samochodowej – obok boiska org. ŁOZMot., godz. 13.3o – 16 – próba kół sportowych w siatkówce Zrzeszenia Sportowego „Ogniowo” – org. ZS „Ogniowo”, godz. 16 slalom motocyklowy – org. ŁZMot ob. Tymowski, godz. 18 – wyścigi kolarskie – org. ŁOZKol. ob. Jóźwiak. Boisko „Spójni”: godz. 1o-13 masowe zdawanie norm na odznakę „Sprawni do pracy i obrony” – org. ZS „Spójnia”, godz. 16 – strzelanie łucznicze – org. ŁOZŁ, ob. Podgórski, godz. 17 – piłka nożna dla chętnych – org. ŁOZPN, godz. 17 – bieg na przełaj około 2 km. Dla niestowarzyszonych – org. ŁOZLA. Strzelnica: godz. 1o – strzelanie z wiatrówek na odległość 15 m. – org. ŁOZ Strz. Sport. Wieża spadochronowa: godz. 1o-19 – skoki spadochronowe – org. Liga Lotnicza. Aleja Retkińska: godz. 1o-19 – masowa siatkówka dla chętnych – org. ŁOZKS i S. Zabawy bieżne – org. ZMP. Korty ŁKS: godz. 1o-19 – tenis dla chętnych. Inne tereny: 1. boisko „Wełna” ul. Wołowa, g. 9 2. boisko „Bawełna” ul. Ogrodowa g. 9 3. boisko „Widzew” ul. Armii Czerwonej godz. 13 masowe zdawanie norm na SPO – org. ZS „Włókniarz”. Basen Łódzkiej Politechniki ul. Gdańska: godz. 9-12 – pływanie na 25 m. – zdobywanie norm na SPO – org. AZS. Boisko „Kolejarz”, Nawrot 73: godz. 9-13 – zdobywanie norm na odznakę „Sprawni do pracy i obrony” – org. ZS „Kolejarz”. Boisko „Włókniarz” ul. Kilińskiego: godz. 9-13 – zdobywanie norm na odznakę „Sprawni do pracy i obrony” – org. ZS „Stal”. Boisko „Gwardia” ul. Letnia godz. 9-13 – zdobywanie norm na odznakę „Sprawni do pracy i obrony” – org. ZS „Gwardia”. Korty w Parku Poniatowskiego: godz. 1o-19 – tenis dla chętnych – org. ZS „Ogniwo”. Basen „Włókniarza” ul. Kilińskiego: godz. 16: - pokazy – ratownictwo i z granatem. Zawody na 5o m. dla chętnych – org. ŁOZP”.
1o września, niedziela. „O wejście do II-ej Ligi. Dziś na boisku sportowym przy ul. Nawrot 73 odbędzie się mecz piłkarski od wejście do II Ligi. Zmierzą się dwa bratnie zespoły: Kolejarz Łódź z Kolejarzem z Siedlec. Początek zawodów o godz. 15,3o”.
22 września, piątek. „Pracownicy Elektrowni na boisku. Jutro na boisku Kolejarza przy ul. Nawrot o godz. 14 rozegrane zostanie piłkarskie spotkanie towarzyskie. Zmierzą się: drużyna Elektrowni łódzkiej z zespołem złożonym z pracowników podokręgu sieci”.
Rok 1951
22 lutego, czwartek. „Skończą się kłopoty gospodyń. Nowoczesna hala targowa będzie zbudowana za 2 lata. Już w br. rozpoczną się roboty przygotowawcze do budowy hali targowej przy zbiegu ulic Nawrot i Wodnej. Wielki, żelbetowy budynek o kubaturze 25 tys. m. sześć. ukończony zostanie w 1953 r. Samochody zaopatrujące sklepy i stoiska hali będą wjeżdżały bezpośrednio do podziemia, gdzie nastąpi wyładunek przy rampach sortowni. Stąd towary powędrują do osobnych magazynów lub chłodni. Na dole urządzi się zamrażalnie owoców, kuchnię restauracji, która znajdzie pomieszczenie w hali, szatnię i umywalnię dla pracowników. Sklepy i stoiska znajdą się nad odpowiednimi magazynami przy czym transport na górę będzie się odbywał windą. Sześć olbrzymich sklepów obejmie działy: mięsny, rybny, nabiałowy i artykułów mydlarskich. Stoiska z jarzynami znajdą się w wokół hali, a środek zajmą stoiska piekarniane, cukiernicze i owocowe, kioski poczty i PPK „Ruch”. Wchodzić się będzie z obu końców hali przez szerokie, wahadłowe drzwi. Na I piętrze zmieści się stoiska artykułów przemysłowo-gospodarskich, restauracje i biura. Elewację zewnętrzną oraz wnętrze zaprojektowano z dużym smakiem i dbałością o wygląd estetyczny. Pewne fragmenty ścian zewnętrznych wykona się całkowicie ze szkła, hale ozdobią płaskorzeźby i rzeźby. Wokół hali powstanie zieleniec z uliczkami dla postoju furmanek”.
Rok 1958
23 maja, piątek. „ Likwidacja sprzedaży mięsa na Czerwonym Rynku i przy ul. Nawrot. Ze względu na ciągłe skargi mieszkańców oraz na uwagi zwracane przez Stację Sanitarno-Epidemiologiczną, od przyszłego tygodnia zostanie zlikwidowana na Rynku Czerwonym przy ul. Rzgowskiej oraz na rynku przy ul. Nawrot sprzedaż mięsa z uboju gospodarskiego. Głównym powodem tej decyzji są antysanitarne warunki sprzedaży mięsa na tych placach oraz konieczność wzmożenia kontroli na pozostałych rynkach, w celu wyeliminowania elementów spekulacyjnych, które wpływają na kształtowanie się cen mięsa. Tak więc od poniedziałku mięso z uboju gospodarczego będzie można nabywać na Rynku Bałuckim, Zielonym i w hali przy Pl. Niepodległości. W hali zorganizowanych zostanie 36 stoisk wyrębu, na Rynku Zielonym 12 i na Bałuckim 17. W ten sposób łódzki Zarząd Handlu i władze sanitarne będą mogły lepiej kontrolować sposób sprzedaży mięsa i warunki higieniczno-sanitarne. Poza tym pozwoli to zapobiec nieuzasadnionej zwyżce cen, stosowanej przez niektóre nieuczciwe elementy. (s)”.
Rok 1964
21 lipca, wtorek. „ Trenerzy, działacze, zawodnicy 2o-lecia Marian Dąbrowski. Tuż po wojnie jednym z największych i chyba najpopularniejszym klubem sportowym w Łodzi był DKS. O jego istnieniu młodsze pokolenie w ogóle nie wie, warto więc powiedzieć parę słów o działalności DKS. Dziewiarski Klub Sportowy mieścił się przy ul. Nawrot. Było tam boisko i skromny lokalik klubowy. Najważniejsze sekcje: lekkoatletyczna i kolarska. W barwach sekcji lekkoatletycznej DKS startowali wówczas tacy zawodnicy jak: Wajsówna, Moderówna, Nowakowa, Słomczewska, Tadzio Pawłowski, Kuźmicki. Była to sekcja, która nie miała sobie równej w Łodzi. Gromadziła ona olimpijczyków i reprezentantów Polski. Nie gorzej prezentowała się sekcja kolarska, do której należał między innymi Pietraszewski, i liczna sekcja motorowa. Motocyklistów było wówczas ponad 2oo. Wspomnijmy, że w 1955 r. nie było jeszcze „Junaków” i SHL i o motocykl było trudno. Motorem, duszą i głównym organizatorem życia w DKS był Marian Dąbrowski – członek zarządu, a potem prezes klubu. W wyniku reorganizacji sportu DKS został wchłonięty przez Włókniarza i tak to skończyła się działalność tego zasłużonego, ale krótko żyjącego klubu sportowego. Pozostali jednak ludzie. Od 1947 do 1952 r. jest M. Dąbrowski wiceprez. Organizacyjnym ŁOZPN i kierownikiem sekcji piłki nożnej ŁKS. Przez czas dłuższy prowadzi biuro ŁOZPN. Widzimy go następnie na stanowisku sekretarza Rady Okręgowej „Unii” i około 3 lat w Budowlanych. Jemu to w dużej mierze zawdzięczać trzeba powstanie boiska przy ul. Letniej. Marian Dąbrowski piastuje także przez pewien okres godność prezesa Łódzkiego Klubu Sportowego. Dziś Marian Dąbrowski jest kierownikiem biura SKS „Społem” w Helenowie. W stosunkowo krótkim czasie dokonał on konsolidacji pracy i uporządkował działalność poszczególnych sekcji, co najważniejsze przyspieszył ciągnącą się w nieskończoność przebudowę toru kolarskiego i pawilonu w Helenowie. Za zasługi dla sportu łódzkiego otrzymał wiele odznaczeń i dyplomów: PZPN, ŁOZB, Wyścigu Pokoju, Medal 1o-lecia PRL, Brązowy Krzyż Zasługi, Medal 15-lecia Sportu Łódzkiego i ostatnio przyznaną przez ŁKKFiT odznakę za zasługi w kulturze fizycznej i turystyce. J. N.”.
Rok 1972
3o września, sobota. „Zmiana adresu. Dyrekcja Targowisk Miejskich w Łodzi uprzejmie zawiadamia PT Klientów, że z dniem 1 października 1972 r. „Giełda samochodowa” zostaje przeniesiona z targowiska przy ul. Nawrot na targowisko przy ulicy Nowogrodzkiej. Dojazd tramwajami 1o, 18, 23 i autobusami 53, 64. Poniżej podajemy orientacyjny plany sytuacyjny dojazdu do giełdy”.
Rok 1976
22 grudnia, środa. „ Skuteczna akcja MO przeciwko hazardzistom. „Król” gry w kości – siedzi w areszcie. Skuteczną akcję podjęła KD MO Widzew przeciwko organizatorom gier hazardowych na bazarze przy ul. Nawrot. Stanowili oni już bowiem prawdziwą plagę społeczną, zręcznie wyłudzając pieniądze od naiwnych, którzy wierzyli, że gra „w trzy karty”, „dziewiątego wała” czy kości odbywa się na bazarze w oparciu o uczciwe zasady. Wśród dość licznego grona osób, które padły ofiarami oszustów, tracąc swoje pieniądze, większość stanowią przyjeżdżający do Łodzi w celu dokonania zakupów. Wpadają w pułapki wydrwigroszów, którzy bez skrupułów wyciągają znaczne sumy przeznaczone na lodówki, telewizory i inne artykuły. W wyniku akcji milicyjnej skierowanej przeciwko organizatorom gier hazardowych, zatrzymano już 15 osób. Tylko trzy osoby z tego grona pracują. Zatrzymanym odebrano karty i kości do gry. Będą odpowiadać przed Kolegium do Spraw Wykroczeń. Warto tu podać, że ostatnio przed Kolegium do Spraw Wykroczeń przy naczelniku dzielnicy Widzew odpowiadał 4o-letni Józef D. (zam. przy ul. Rudzkiej 94), zwany na bazarze „królem” gry w kości. Już po raz szósty sporządzono przeciw niemu wniosek do kolegium za organizowanie gry hazardowej. Tym razem ukarano go grzywną w wysokości 3 tys. oraz 2-miesięcznym pobytem w areszcie. (kt)”.
Rok 1977
25 stycznia, wtorek. „ Tajemnica gry „w trzy karty”. Przeciętny „utarg” szulera: 15oo zł. dziennie. W zeszłą sobotę funkcjonariusze KD MO Widzew przeprowadzili kolejną akcję wymierzoną przeciwko oszustom i wydrwigroszom rozmaitego autoramentu, grasującym na bazarze przy ul. Nawrot. Na gorącym uczynku zatrzymano kilku organizatorów gier hazardowych – m.in. pewnego osobnika, który już 299 razy nocował w Izbie Wytrzeźwień nie mogąc trafić do domu po libacjach alkoholowych, urządzanych za pieniądze wygrane w „trzy karty”. Po raz pierwszy zatrzymano też 34-letniego Kazimierza B., który złożył obszerne wyjaśnienia dotyczące całej organizacji, zajmującej się wyłudzaniem pieniędzy od naiwnych, którzy dają się wciągać do gry. Kazimierz B. od kilku lat nigdzie nie pracuje. Powiada, że jest na utrzymaniu żony, która zarabia 3 tys. miesięcznie. Gdy go zatrzymano, była godzina 9.3o; ruch na bazarze dopiero się zaczynał. Szuler zdążył już jednak „zarobić” sześćset zł. W „trzy karty” zacząłem grać – zanotowano w protokole z przesłuchania Kazimierza B. – jak bazary były jeszcze przy ul. Rzgowskiej. Musiałem się wkupić. Najpierw nosiłem skrzynkę i uczyłem się rzucania kart. Dopiero po roku pozwolono mi prowadzić grę. Pierwszy raz byłem tak zdenerwowany, że sam nie wiedziałem gdzie jest obstawiony przez klienta walet „czerwienny”. Zwykle obstawia się waleta po 1oo zł. czasem po 5oo zł. Zależy jak chce „klient”. Gra polega na tym, że obstawiający ma odgadnąć, która z trzech kart jest waletem. Każdemu wydaje się, że łatwo odgadnie: są przecież tylko trzy karty. Jak biorę je do ręki, wszystkie są odkryte. „Klient” cały czas patrzy jak je rzucam. Jest więc absolutnie przekonany, że gra jest uczciwa. Wykonuję jednak pewien ruch przy rzucaniu kart, zmieniając ich kolejność. W tej grze „klient” nie ma żadnej szansy”. W tym momencie Kazimierz B. kilkakrotnie zademonstrował swoje umiejętności. Pokazał ten jeden ruch, decydujący w grze: - O, teraz! Każdy jest przekonany, że zrzuciłem obstawionego waleta, a to przecież „winna” dziewiątka. Waleta już przełożyłem i zmyliłem „klienta”… „Karty wcale nie muszą być poznaczone – kontynuował swoje wyjaśnienia zatrzymany. – Są pogięte tylko dlatego, żeby łatwiej i szybciej można było nimi rzucać. Oczywiście, na początek każdemu daje się wygrać. Dzisiaj np. „klient” miał już „wygrane” 7oo zł. jak zacząłem go „robić”. Wyglądał na „nadzianego”, ale zdążyłem odegrać tylko 13oo zł., czyli 6oo zł. „na czysto”, bo właśnie przyszła milicja. Do każdej skrzynki jest zawsze trzech: jeden rzuca, drugi gra na niby – żeby ściągnąć klientów – a trzeci „filuje”. W razie czego a wołać „zyg, zyg!”. Dzisiaj nie zdążył mnie ostrzec… Wszystkie pieniądze dzieli się solidarnie na trzech. Przeciętnie w sobotę to mam 15oo zł, czasem więcej. W inne dni, jak nie ma bazarów, gramy w hali targowej przy pl. Niepodległości, a w niedzielę na giełdzie samochodowej. Ale tam już nie ma takiego „chleba”. Po prostu mniej ludzi, mniejsza szansa trafienia „klienta”. Wśród poszkodowanych, którzy zgłosili się do KD MO Widzew składając skargi na organizatorów gier hazardowych na bazarze przy ul. Nawrot są m.in. 24-letnia dziewczyna (przegrała 16oo zł. przeznaczone na suknię ślubną), pewien mieszkaniec Bydgoszczy (stracił 14 tys. zł, za które miał w Łodzi kupić części do swego „Volkswagena”) i Cygan, który w trzy karty przegrał sygnet wartości 25 tys. zł… (kt)”.
[1] Zob. Włodzimierz Gawroński, Tomasz Gawroński „TMRF Widzew i RTS Widzew. Razem czy osobno? Odpowiedź po 11o latach (191o-2o2o)”, Łódź 2o2o
[2] Bolesław Lesman „Recepta na miliony”, Łódź 2o17
[3] F. Romanek „Ze sportu. Z życia towarzyskiego naszych klubów”, „Express Wieczorny Ilustrowany”, 24 stycznia 1923
[4] Fr. Romanek „Rozgrywki o puchar P.Z.P.N. Turyści – Union 5:3 (5:1)...”, „Express Wieczorny Ilustrowany”, 8 marca 1926
[5] Fr. Romanek, „Rozgrywki o puhar P.Z.P.N. W.K.S. – Siła 5:3 (4:o)”, „Express Wieczorny Ilustrowany”, 16 marca 1926
[6] Fr. Romanek „R.T.S. Widzew – Skra (Warszawa) 4:3.”, „Express Wieczorny Ilustrowany”, 4 sierpnia 1926
[7] Fr. Romanek „Turyści I – Union I 6:1. Turyści II – Union I 4:o”, „Express Wieczorny Ilustrowany”, 11 października 1926
[8] Remek Piotrowski „Zapomniani (odc. 4): Władysław Karasiak”, http://lksfans.pl/zapomniani-odc-4-wladyslaw-karasiak/ , 11 sierpnia 2o17
[9] J.N. „100 mecz p. Langego”, „Republika”, 27 kwietnia 1923
[10] Maciej Cholewiński „Kolekcja Motyli E”, mszp., Łódź 1998-2o21
[11] http://www.olimpijski.pl/pl/bio/2218,ways-wajs-gretkiewiczowa-marcinkiewiczowa-jadwiga.html
Kolejne numery:
- Nawrot 1
- Nawrot 1a
- Nawrot 1b
- Nawrot 2
- Nawrot 2a
- Nawrot 3
- Nawrot 4
- Nawrot 5
- Nawrot 6
- Nawrot 7
- Nawrot 8
- Nawrot 9
- Nawrot 10
- Nawrot 11
- Nawrot 12
- Nawrot 13
- Nawrot 14
- Nawrot 15
- Nawrot 16
- Nawrot 17
- Nawrot 18
- Nawrot 19
- Nawrot 20
- Nawrot 21
- Nawrot 22
- Nawrot 23
- Nawrot 24
- Nawrot 25
- Nawrot 26
- Nawrot 27
- Nawrot 28
- Nawrot 29
- Nawrot 30
- Nawrot 31
- Nawrot 32
- Nawrot 33
- Nawrot 34
- Nawrot 35
- Nawrot 35a
- Nawrot 36
- Nawrot 36a
- Nawrot 37
- Nawrot 38
- Nawrot 38a
- Nawrot 38b
- Nawrot 39
- Nawrot 40
- Nawrot 41
- Nawrot 41a
- Nawrot 42
- Nawrot 43
- Nawrot 43a
- Nawrot 44
- Nawrot 45
- Nawrot 46
- Nawrot 47
- Nawrot 48
- Nawrot 49
- Nawrot 50
- Nawrot 51
- Nawrot 52
- Nawrot 53
- Nawrot 54
- Nawrot 55
- Nawrot 56
- Nawrot 57
- Nawrot 58
- Nawrot 59
- Nawrot 60
- Nawrot 61
- Nawrot 62
- Nawrot 63
- Nawrot 64
- Nawrot 65
- Nawrot 66
- Nawrot 67
- Nawrot 68
- Nawrot 69
- Nawrot 70
- Nawrot 71
- Nawrot 72
- Nawrot 73
- Nawrot 74
- Nawrot 75
- Nawrot 76
- Nawrot 77
- Nawrot 78
- Nawrot 79
- Nawrot 80
- Nawrot 81
- Nawrot 82
- Nawrot 83
- Nawrot 84
- Nawrot 85
- Nawrot 86
- Nawrot 87
- Nawrot 88
- Nawrot 89
- Nawrot 89a
- Nawrot 90
- Nawrot 91
- Nawrot 92
- Nawrot 93
- Nawrot 94
- Nawrot 95
- Nawrot 96
- Nawrot 96a
- Nawrot 97
- Nawrot 98
- Nawrot 99
- Nawrot 100
- Nawrot 101
- Nawrot 102
- Nawrot 104
- Nawrot 105
- Nawrot 106
- Nawrot 107
- Nawrot 108
- Nawrot 110
- Nawrot 112
- Historie narożne i inne