Ulica Nawrot

Pisał od roku 1998 Maciej Cholewiński

Ulica Nawrot

Numer 67

Rok 19o5

22 marca, środa. „Kradzieże. Wczoraj po południu do mieszkania Romana Stefańskiego przy ulicy Nawrot nr. 67, zakradli się złodzieje i po splądrowaniu szaf oraz kufrów, wynieśli różne rzeczy na sumę 8o rb.”.

Rok 19o6

1o grudnia, poniedziałek. „Walki bratobójcze. Zdawałoby się, że nawoływania prasy, odezwy związku robotniczego w sprawie zaprzestania walk bratobójczych, zabierających tyle ofiar, odniosą pożądane skutki, że osobniki, pałające wzajemną nienawiścią, zaprzestaną krwawej zemsty… Gdzież tam – walki bratobójcze nietylko, że nie zmniejszają się, lecz potęgują coraz więcej. W ostatnich czasach niema dnia, aby kroniki nie notowały wypadków napadów, starć i krwawych walk na tle partyjnem. Wrogo usposobione względem siebie jednostki nie wahają się czy to w biały dzień, czy to w ruchliwej czy bezludnej dzielnicy miasta napadać jedna na drugą, wymierzać sobie sprawiedliwość kulą rewolwerową, raniąc śmiertelnie lub zabijając na miejscu swoją ofiarę. Liczba ofiar, które w krwawej walce padają z rąk przeciwnika, zwiększa się z dniem każdym. Niepokój i przygnębienie mieszkańców wzrasta nieustannie. Krwawe wypadki ostatnich dni dają świadectwo zwyrodnienia jednostek o niskich zwierzęcych instynktach, są wyrazem zupełnego zdziczenia obyczajów. Wrogo usposobione względem siebie żywioły są tak rozbestwione, iż nie uznają innego sposobu do załatwiania waśni, uraz i nieporozumień, jak tylko przy pomocy brauninga. Smutne doprawdy, nastały czasy. Smutek i niepokój ogarnia ogół cały. Zło zapuściło głęboko swoje korzenie i dziś wobec spodlenia i upadku moralnego jednostek, usposobionych wojowniczo, trudno jest przedsięwzięć jakiekolwiek środki zaradcze. Ubiegły piątek i sobota krwawo zapisały się w kronice naszego miasta. Znów polała się krew, znów cały zastęp rodzin opłakiwać będzie zgon bliskich sobie osób , które padły ofiarą swoich przekonań politycznych. W ubiegły piątek przez ulicę Tylną szedł jakiś człowiek o godz. 5½ wieczorem. Jak twierdzą naoczni świadkowie, z wyglądu robotnik fabryczny, lat około 24-ch. Nagle napadł nań kilku ludzi, którzy dali 8 strzałów rewolwerowych. Raniony padł przed domem № 12, a sprawcy napadu zbiegli. Przy zabitym nie znaleziono żadnych dowodów; dotychczas więc nie można było ujawnić nazwiska jego. Zwłoki przewieziono do trupiarni przy szpitalu św. Aleksandra. W sobotę o godzinie 6½ wieczorem na przechodzącego przez ulicę Andrzeja robotnika fabryki Heinzla 32-letniego Leona Witczaka napadło na rogu Wólczańskiej trzech ludzi. Po wymianie kilku słów, napastnicy wydobyli rewolwery i dali kilka strzałów. Kule ugodziły w głowę, piersi i plecy. Witczak padł trupem na miejscu. Sprawcy zabójstwa zbiegli. Zabity osierocił żonę i dzieci. Tegoż wieczora, to jest w sobotę, pomiędzy godz. 9 a 1o rozegrała się krwawa scena na ulicy Wodnej. Przechodziły wówczas grupy ludzi, które dążyły w stronę ulic Złotej i Wysokiej. Nagle z tychże ulic wypadają gromady ludzi, rozlegają się zewsząd strzały rewolwerowe. Huk strzałów trwa kilkanaście minut. Strzałów tych, jak nas informują naliczono kilkadziesiąt. Wywołuje to popłoch i panikę wśród mieszkańców tej dzielnicy. Przechodzący uciekają, kryją się po bramach domów i sklepikach. Wkrótce rozlega się jęk i wołanie o pomoc. Równocześnie szybkie kroki uciekających sprawców wystrzałów. Ciężko rannych przenoszą do pobliskich domów lub do zakładów felczerskich. Na a odgłos strzałów nadciąga patrol wojskowy. Dokoła zapanowywa cisza. Rozlega się głos trąbki sygnałowej karetki Pogotowia. Lekarz stwierdza w mieszkaniu przy ul. Przejazd nr. 53 śmiertelne poranienie 33-letniego Józefa Strzyniecznego, robotnika fabrycznego. Wieziony do szpitala Strzynieczny umarł. Spieszą z pomocą rannemu na ul. Wodnej tkaczowi, 38-letniemu Adolfowi Weikertowi. Lekarz Pogotowia znajduje chorego w domu przy ul. Nawrot nr. 67 w stanie beznadziejny,. Rannego odwieziono do szpitala, gdzie wkrótce umiera. Na rogu ul. Złotej i Wysokiej leży okryty ranami 29-letni Ignacy Modranek, robotnik fabryki Silbersteina, zamieszkały przy ulicy Grabowej, z przestrzeloną szyją, piersiami i plecami. Przybyły lekarz Pogotowia udziela natychmiastowej pomocy i umieszcza chorego w karetce Pogotowia. Niezwłocznie tenże lekarz podąża z pomocą do drugiego rannego, 28-letniego Józefa Rykowskigo, któremu kule przebiły szyję i głowę (zamieszkały przy ul. Miedzianej nr. 6). Rany opatrzono. Wreszcie lekarz śpieszy do rannego robotnika, 25-letniego Michała Rana, zamieszkałego przy ulicy Żelaznej. Trzej wyżej wymienieni ranni natychmiast po opatrunku, odwiezieni zostali do szpitala małż. Poznańskich. Prócz wyżej podanych, jak się później okazało, zabici zostali na ul. Wodnej od strzałów rewolwerowych: 17-letnia Stanisława Bernatowicz, zamieszkała przy ul. Przędzalnianej nr. 15, oraz 21-letni Kazimierz Igner, poddany pruski, zamieszkały przy ul. Przędzalnianej nr. 15. Drugi lekarz Pogotowia równocześnie okazuje pomoc rannym na ul. Wodnej pod nr. 17, mianowicie 28-letniemu Szyi Piernikowi, szewcowi, oraz 21-letniemu robotnikowi fabrycznemu Józefowi Brzeziakowi, zamieszkałemu przy ulicy Konstantynowskiej nr. 3. Wogóle Pogotowie udzieliło pierwszej pomocy 7iu ofiarom sobotniej strzelaniny na ul. Wodnej, Złotej i Wysokiej. Jak nas jednak informowano, liczba ofiar jest większa. Lżej ranni albo sami dowlekli się do domów, albo zabrani zostali przez swych towarzyszów niektórym z tych ostatnich udzielili pomocy felczerzy. Tegoż dnia, tj. w sobotę o godz. 8 wieczorem do mieszkania tkacza 38-letniego Stanisława Szmigielskiego, przy ul. Ciemnej nr. 8 (na Bałutach), wpadło trzech ludzi, z których jeden dał strzały z rewolweru. Kule ugodziły w nogę i udo. Rannego odwieziono do szpitala. Sprawcy napadu, jak zwykle, umknęli karze”.

Rok 19o7

17 maja, piątek. „Z powodu wyjazdu do sprzedania rower. Nawrot 67, piwiarnia”.

Rok 1912

1o maja, piątek. „Uwadze wszystkich!! Ramond. Niema potłuczonych naczyń. Klei wszystkie metale: fajanse, porcelanę, drzewo, szkło, marmur, kości i in. Ramond. Klej odporny na ogień i wodę!!! Lutowane wykluczone!! Szerokie zastosowanie w technice! Setki rubli oszczędności w gospodarstwie domowem. Żądać wszędzie. Cena paczki 1o ko k. Przedstawiciele R. Monsiorski i S-ka, Nawrot № 67”.

13 czerwca, czwartek. „(x) Nowe skrzynki pocztowe. Naczelnik łódzkiego centralnego biura pocztowo-telegraficznego guberni piotrkowskiej, p. Łopatin, zawiadamia nas odezwą z d. 3o maja (st. st.), że dla dogodności mieszkańców umieszczono na krańcach miasta 24 nowe skrzynki pocztowe na listy. Z tych skrzynek trzynaście będzie opróżnianych trzy razy dziennie, między godzinami 7 a 8 rano, 12 a 1 w południe i 8 a 9 wieczorem; skrzynki te są: przy ulicy [...] Nawrot nr. 67”.

Rok 192o

„Taryfa posesji (domów i placów) Miasta Łodzi. Imię i nazwisko właściciela”: Hoffman Robert i Felicja, małżeństwo. Właściciele posesji przy ul. Nawrot 71. Czy Robert był wicedyrektorem Gazowni Miejskiej, zam. ul. Nawrot 77?

Rok 1929

25 marca, poniedziałek. „Nagły zgon. W dniu wczorajszym w mieszkaniu przy ulicy Nawrot 67 zmarł nagle 42-letni Zygmunt Kowalski. Wezwane pogotowie nie zdołało ustalić przyczyny nagłego zgonu. Zwłoki zmarłego zabezpieczono na miejscu aż do zejścia władz sądowo – policyjnych”.


Kolejne numery: