Ulica Przejazd

Pisał od roku 1998 Maciej Cholewiński

Ulica Przejazd

Historie narożne i inne

Rok 1898

9 lipca, sobota. „Ulica Nawrot jest obecnie zadrukowywaną na przestrzeni od ul. Targowej do lasu miejskiego „Zagajnik”.

13 lipca, środa. „Licytacye. W dniu 14 października r.b. w sali zjazdu sędziów pokoju w Łodzi odbędzie się licytacya na sprzedaż nieruchomości [...] № 13o7/32 przy ulicy Nawrot sukcesorów Fulde od sumy 3o,o8o rubli. № 13o6a przy ulicy Nawrot sukcesorów Ksawerego Kunkla od sumy 18,ooo rubli”.

16 lipca, sobota. „Centrum Łodzi. Dawne centrum Łodzi – Nowy Rynek znacznie opustoszało w ostatnich czasach wszystkie bowiem firmy większe przenosić się poczęły w stronę Rynku Geyera. W kierunku południa Łodzi wzrasta i posuwa się naprzód, północna zaś część jego tworzy dzielnicę Starego miasta, zamieszkałą przez izraelitów. Z pomiędzy wielu, wkrótce przenosi swój skład szkła najstarszy bodaj z tutejszych kupców polaków p. Alwas z Nowego Rynku na ulicę Piotrkowską, obok cukierni Urlichsa. Centrum miasta stanowi ulica Piotrkowska pomiędzy ulicami Dzielną i Nawrot”.

3 sierpnia, środa. „Plany na budowle w Łodzi, zatwierdzone w d. wczorajszym przez rząd gubernialny piotrkowski: [...] 9) Szulc i Wagner, Nawrot № 1123 – czasowe budynki drewniane dla targu świńskiego”.

Rok 1899

17 marca, piątek. „Dr. B. Margulies Choroby dróg moczowych, weneryczne i skórne. Piotrkowska 126, wejście od ul. Nawrot druga brama. Przyjęcia od 9-1o i od 4 i pół do 8 w., w niedz. i święta od 9 do 12 w poł. i od 4 i pół do 6 w.”.

4 maja, czwartek. „Rower zupełnie nowy, amerykański półwyścigowy do sprzedania. Wiadomość róg Nawrot i Widzewskiej w restauracyi”.

Rok 19oo

25 lutego, poniedziałek. „Róg Nawrot Piotrkowska 126 Lecznica Chorób Zębów i Jamy ustnej Lekarza-dentysty H. Pruss. Atelier dla przygotowania sztucznych zębów. Porada 3o kop. Lecznica otwarta od godz. 9 rano do 9 wiecz.”.

28 lutego, środa. „Nie udało się… Zeszłej soboty z mieszkania właściciela sklepu bławatnego, p. Z., zamieszkałego przy ul. Nawrot, podczas kolacyi wszedł do przedpokoju jakiś człowiek, który najpierw uznał za stosowne sprawdzić, czy rzeczy wiszące na wieszadle są coś warte. Widocznie podobały mu się one, skoro indywiduum owe zabrało się do ich pakowania. Na szczęście służąca siedząca obok w kuchni nie spała i posłyszawszy jakiś podejrzany szmer w przedpokoju, wyszła i zobaczył rabusia zabierającego garderobę. Na krzyk jej pomysłowy rzezimieszek porzucił spakowane rzeczy i… poszedł szukać szczęście gdzie-indziej. Miejmy się więc na baczności i zwracajmy uwagę, aby służące nasze, szczególniej w porze wieczornej, pamiętały o tem, że klucz lub zatrzask przy drzwiach ma swoje przeznaczenie”.

2o marca, wtorek. „Plac w Łodzi, Nawrot, 25oo do 4ooo kw. łokieć, do sprzedania. Cudzoziemcy nie wyłączają się. Wiadomość: Łódź, ul. Średnia 21, kancel. Rejenta W. Jonszera od 1o-1 i od 4-7”.

21 lipca, sobota. „Domy przechodnie. W domach przechodnich ku wygodzie lokatorów zdałby się jeden zwyczaj, mianowicie, by ściślej oznaczone było, z której strony stróż w nocy ma otwierać bramę. Naprzykład kilka domów o dwu frontach na Piotrkowską, Spacerową. Dzielną, Nawrot ma po dwie bramy, lecz nie wskazano, przy której stróż w nocy czuwa. Skutkiem tego różni lokatorzy tych domów nocami albo dobijają się nie do właściwej bramy, lub zmuszeni okrążać ulicę, gdy tymczasem ru ustanowiony przepis i wywieszenie tablic rozstrzygnęłoby tę sprawę i skłonił o stróżów do trzymania się stałego porządku”.

26 września, środa. „Z cechu czeladzi tkackich. W niedzielę 3o b. m. o godz. 4 popołudniu odbędzie się posiedzenie miesięczne czeladzi tkackich w lokalu przy rogu ulic Nawrot i Mikołajewskiej”.

2 października, wtorek. „Zakład naukowy męzki, kurs 5-letni Antoniego Żylińskiego Piotrkowska № 121 vis-avis ul. Nawrot. Lekcye 2o sierpnia. Zapis uczniów codziennie. Kierunek filologiczny i realny, a zatem przygotowuje się dzieci do pierwszych trzech klas gimnazyum, szkół handlowych, realnych, wyższej rzemieślniczej i etc.”.

25 października, czwartek. „Złamanie ręki. W tych dniach przy ulicy Nawrot 1o letnia Helena Szylde, wskutek upadku, uległa złamaniu prawej ręki”.

Rok 19o1

16 stycznia, środa. „Niewłaściwe zabawki. W jednym ze sklepów przy ulicy Nawrot niedaleko Piotrkowskiej sprzedają dzieciom maski kolorowe. Rysunki na tych maskach są tak nie przyzwoite, cyniczne i ohydne, że w przybliżeniu nawet nie dadzą się opisać. Okazał nam ich dziś kilkanaście przełożony jednej ze szkół;. wszystkie zostały skonfiskowane u dzieci, a kupione były w tym samym sklepie, gorliwie importującym wszystkie towary z Niemiec. Ani słowa; ładną kulturę sprowadza ów pan z kraju cnoty i obyczajów”.

14 maja, wtorek. „Z ulicy. Ruch kołowy na ulicy Widzewskiej od Przejazd do Nawrot został otwarty, a od Nawrot do Głównej zamknięty z powodu robót brukarskich”.

Rok 19o2

18 lutego, wtorek. „Śmiała kradzież. Wczoraj o g. 6 wieczorem niewiadomy złodziej, przy zbiegu ulic Nawrot i Widzewskiej, wybił szybę w sklepie Goldberga i skradł 6 par kamaszy. Na odgłos rozbitej szyby Goldberg wybiegł na ulicę, a gdy spostrzegł, że złodziej ucieka począł biedz za nim i krzyczeć o pomoc, pomimo to, zbiega nie zdołano zatrzymać”.

15 kwietnia, wtorek. „2 pokoje i kuchnia z umeblowanem do wynajęcia zaraz. Tamże pokoje pojedyncze z umeblowaniem z osobnem wejściem. Ulica Mikołajewska № 67 róg Nawrot, stróż wskaże”.

Rok 19o3

„Kochański Leon, skład szkła i porcelany, Nawrot”.

24 września, czwartek. „Lokal złożony z 11 pokojów, w tej liczbie 2 lub trzy na parterze, reszta na 1 piętrze, potrzebny od 1 lipca 19o4 roku. Część pomieszczenia lub całe może być w podwórzu czystem i jasnem. Lokal ten ma być przy ulicy Piotrkowskiej pomiędzy ulicami Nawrot a Św. Benedykta, lub przy ulicach przyległych w pobliżu Piotrkowskiej. Kontrakt zawarty będzie na lat 6 lub 12. Oferty proszę składać w adm. „Rozwoju” pod lit. „R. O. Z.”.

1o października, sobota. „Od 1 stycznia 19o4 roku jest do wynajęcia na rogu ulicy Nawrot i Targowej narożny Sklep z mieszkaniem odpowiednie na restauracyę, sklep galanteryjny, aptekę itp. Wiadmości udzieli właściciel domu Alfons Szymkowski, ulica Kątna dom № 18”.

12 października, poniedziałek. „Z ulicy. Prenumeratorzy nasi z okolic Piotrkowskiej i Nawrotu skarżą się na ciągłe awantury, jakie odbywają się między ladacznicami i pijakami. Nocy onegdajszej cały dom № 128 zbudzony został strasznymi krzykami. Czyż to powinno mieć miejsce w punkcie tak ruchliwym w punkcie, gdzie znajduje się przystanek tramwajowy. Przecież wiele osób, nie wysiada na rogu Nawrot i Piotrkowskiej, lecz jedzie dalej, aby tylko uniknąć gorszącego widoku, a może i skandali”.

22 grudnia, wtorek. „Wypadki. Przy zbiegu ul. Piotrkowskiej i Nawrotu Teofil Dębiński robotnik fabryczny, lat51, jadąc tramwajem z Górnego Rynku i nie czekając, aż tramwaj na przystanku zatrzyma się, w biegu wyskoczył i upadł na kolana, które potłukł bardzo boleśnie. Podniesiony przy pomocy przechodniów, wsadzony został do dorożki, poczem odjechał do domu przed przybyciem Pogotowia Ratunkowego”.

Rok 19o4

14 stycznia, czwartek. „Nagła śmierć. W dniu wczorajszym o godz. 9 i pół rano, Adolf Pusz, utrzymujący sklep rzeźniczy przy ul. Nawrot poszedł na targ celem zakupienia trzody. Nagle Puszowi zrobiło się nie dobrze, upadł i stracił przytomność. Towarzysze pośpieszyli P. z pomocą, jednocześnie zaś zawezwano Pogotowie ratunkowe, gdy jednak karetka nadjechała, chory już nie żył. Ciało pozostawiono do czasu zejścia władz sądowo-policyjnych”.

19 listopada, sobota. „Kradzież obuwia. Szewc tutejszy, Żywicki, zamieszkały przy ulicy Nawrot, wysłał na jarmark do Zgierza dwie paki obuwia. Z towarem tym posłał chłopca, który w drodze zziąbł i usnął. Gdy przyjechał do Zgierza i zatrzymał się na rynku, jacyś złodzieje skradli obie paki i uciekli. Wartość obuwia przedstawia sumę 6oo rubli”.

Rok 19o5

13 marca, poniedziałek. „Pułapka. Na rogu ulic Nawrot i Widzewskiej, nowo budowany dom został ogrodzony staremi deskami, z których nie raczono wyciągnąć gwoździ, te zaś, wystając na zewnątrz, są pułapką dla osób. przechodzących wązkim chodnikiem. Wieje już przechodniów, zwłaszcza kobiet, rozdarło sobie o te gwoździe ubrania, a osoby, które w porę dostrzegą wystające gwoździe, gdy chcą usunąć się, wpadają w wyżłobienia w bruku około chodnika i wykręcają nogi. W Warszawie parkany, okalające nowo budujące się domy, są stawiane nietylko z nowych desek, ale nadto heblowanych. Cyżby ten sam system nie mógłby być wprowadzony i w Łodzi?”.

5 kwietnia, środa. „Zabrukowanie ulic. Magistrat łódzki postanowił ułożyć nowy bruk na ulicy Przędzalnianej na przestrzeni od Nawrot do Przejazd i na ulicy Wysokiej, Miedzianej, Dobrej. Kosztorys robót obliczono na rb. 23,223”.

6 kwietnia, czwartek. „Wypadek. Na ul. Nawrot róg Targowej Edward Betke, 25 letni rob. rozwożący mleko, został kopnięty przez konie i ciężko zraniony w bok, oraz lewą nogę. Lekarz Pogotowia rany opatrzył i poszkodowanego pozostawił na miejscu”.

11 kwietnia, wtorek. „Schwytanie zabójcy. Wczoraj wieczorem, agenci policyi śledczej, dowiedziawszy się o przebywaniu Wincentego Wilczyńskiego, który na ulicy Przędzalnianej zabił stolarza Romana Jakubowicza, w domu pod № 7 na tejże ulicy – wraz z pięciu żołnierzami 8-ej roty 37 Ekaterynburskiego pułku piechoty – okrążyli siedzibę zbrodniarza i przemocą wywlekli go z mieszkania, pomimo stawiania silnego oporu z jego strony. Gdy Wilczyńskiego pod konwojem prowadzono przez ulicę Nawrot, do 3 cyrkułu policyjnego, ten na rogu ulicy Juliusza zdołał się wymknąć i uciekał. Jeden z konwojujących żołnierzów strzelił do uciekającego z rewolweru. Strzał jednak chybił. Wilczyński uciekając nagle skręcił i szybko wpadł na dziedziniec domu nr. 3o przy ulicy Juliusza. Tutaj usiłował ukryć się, lecz mu się nie udało. Agenci wraz z żołnierzami natychmiast nadbiegli i schwytawszy go, okuli w kajdany, a następnie zawieźli do kancelaryi cyrkułowej. Dziś Wilczyńskiego osadzono w więzieniu łódzkiem, a sprawę skierowano do sędziego śledczego 3 go rewiru m. Łodzi”.

9 maja, wtorek. „Przebieg ostatnich zaburzeń w Łodzi przedstawia się, według „Warsz. Dniew.”, jak następuje: Zaburzenia rozpoczęły się 3o kwietnia, a więc w przededniu 1 maha. W dniu tym około godz. 1 po południu z starej synagogi żydowskiej przy ul. Wolborskiej wyszedł tłum Żydów, którzy, wywiesiwszy czerwone sztandary, wśród śpiewów rewolucyjnych kierował się ku najbliższemu placowi, gdzie napotkał patrol z 6 konnych kozaków i stójkowego. Tłum, otoczywszy patrol, zaczął rzucać weń kamieniami. Kozacy dali kilka wystrzałów, poczem tłum rozproszył się. Rany otrzymali: Wincenty Feliga, lat 2o, robotnik fabryczny, ranny w nogi, Jankiel Kinderman, lat 54, szklarz – w lewą rękę, Fejga Działoszyńska, lat 3o, żona rzeźnika – w prawy bok i Jochwed Apfelbaum, lat 15, córka handlarza – w twarz. Ostatnie dwie leczą się w domu. Tegoż dnia wieczorem dozorca rewirowy T. Kurienko, przechodząc ulicą Drewnowską, napadnięty został przez dwóch nieznanych przestępców, którzy mu zadali nożem głęboką ranę w szyję, poczem zbiegli. Stan zdrowia rannego jest groźny. Nazajutrz wszystkie prawie fabryki zawiesiły robotę; sklepy i handle od rana były pozamykane, a wiele z nich pod wpływem pogłosek o rozruchach, nawet pozabijano; na ulicach panował ruch niezwykły; tłumy świętującej ludności chodziły masami całemi. O godz. 11 rano wstrzymany został ruch tramwajowy. O godz. 3 po południu na ulicy Wschodniej zebrał się liczny tłum, który z czerwonemi sztandarami i wśród śpiewów rewolucyjnych zamierzał skierować się na ulicę Główną, na rogu jednak ulicy Kamiennej powstrzymany został przez wojsko. Na rozkaz rozejścia się, z pośród tłumu padły strzały rewolwerowe, z dachów i balkonów domów sąsiednich posypał się na wojsko grad kamieni. Na skutek tego wojsko dało 12 wystrzałów, przyczem zabici zostali: żydówka Rappaport, 18 lat, Fejga Bornsztejn, 38 lat i Jankiel Herszkowicz, 22 lata (umarł w drodze do szpitala). Raniono kilku ludzi, wszyscy oni jednak, nie czekając na udzielenie pomocy lekarskiej, zdążyli ukryć się, z wyjątkiem Jakóba Blenda, ranionego szablą w głowę. Równocześnie takiż tłum zebrał się na placu Bałuckim; manifestanci wywiesili czerwony sztandar, śpiewali pieśni rewolucyjne i ranili niebezpiecznie kamieniem w głowę policyanta posterunkowego, Ilię Gołowkę, lat 29. Przybyły patrol rozpędził manifestantów. Około godziny 4 i pół po poł. wielki tłum manifestantów zebrał się na placu rynku Wodnego; przeszedłszy wśród śpiewów i z sztandarami przez ulice: Juliusza, Nawrot, Widzewską i Główną, powrócił na plac. Przy rozpędzaniu tłumy zabita została stojąca na balkonie żona robotnika, Marya Bartosińska 49 lat i raniona w głowę żona tkacza, Weronika Bystrowska, 37 lat. Oprócz tego pobity został ciężko przez tłum Ksawery Benniak, 34 lata. O godz. 9 ej wieczorem, podczas starcia przy ul. Pfeifra tłumu z patrolem, ranna została w plecy handlarka, Sura Lewkowicz, 36 lat”.

9 sierpnia, środa. „Napady. Na ul. Nawrot róg Wodnej Henryk Felner, lat 49, zdun, został napadnięty; tempem narzędziem zadano mu dwie rany w głowę i czoło; podobno dopełniony został akt zemsty”.

2 października, poniedziałek. „Ś.p. Juliusz Kunitzer. W zmarłym w sobotę ś.p. Juliuszu Kunitzerze społeczeństwo łódzkie traci dzielnego i niezmordowanego pracownika. Nie było bowiem od lat wielu jednej sprawy donioślejszego znaczenia, ani jednej instytucyi publicznej, w których ś.p. Juliusz Kunitzer nie odegrałby wybitnej roli, nie dopomógł jej swemi wpływami, pracą, radą i funduszami. Padł w sile wieku, w chwili, kiedy jeszcze wiele dobrego mógł zdziałać dla tego społeczeństwa, którego czuł się członkiem i dla którego tak chętnie a ofiarnie pracował. Z niemieckiej wprawdzie pochodził on rodziny, ale sam siebie uważał za polaka i zaznaczał to wszędzie, gdzie tylko zaszła tego potrzeba. Jednemu np. ze znajomych fabrykantów, który na zjeździe w Niżnym-Nowogrodzie nazwał go niemcem, rzekł stanowczo: „Nie! Jestem polakiem, urodziłem się pod Kaliszem i w Polsce się wychowałem”. Stwierdził to i czynami, bo dorobiwszy się milionów, używał ich chętnie i szczodrze dla dobra kraju, wspierając hojnemi ofiarami jego instytucye publiczne. Ś.p. Juliusz Kunitzer pochodzi z ubogiej rodziny. Urodził się Na Tyńcu pod Kaliszem w r. 1844 i w Kaliszu ukończył szkoły. Do Łodzi przybył w r. 1867 i wstąpił do fabryki Ddwarda Hentschla, gdzie po powrocie z Warszawy, dokąd go wysłano, stał się wkrótce najwybitniejszym pracownikiem. W roku 1875 wszedł on w spółkę z Ludwikiem Meyerem i założył fabrykę wyrobów bawełnianych, która wkrótce w świecie przemysłowym zajęła jedno z pierwszych stanowisk. W roku przecież 1879 wystąpił ze spółki z Meyerem, aby w rok później do spółki z Heinzlem wznieść w Widzewie olbrzymią tkalnię i przędzalnię, które, jako uzdolniony zawodowiec, poprowadził wzorowo i rozwinął do tego stopnia, że w latach ostatnich zatrudniała przeszło 3,ooo robotników. Z natury przedsiębiorczy i energiczny ś.p. Juliusz Kunitzer nader szybko zajął w Łodzi wybitne stanowisko, jako działacz społeczny. Jak zaś rozległą działalność na tej jałowej, a tak trudnej do uprawy niwie łódzkiej, dowodzi szereg urzędów publicznych, które zmarły spełniał zawsze z cechującą go pracowitością, energią i dobrą wolą. Już nazwisko Kunitzera znajdujemy w gronie ludzi, starających się o założenie chrześcijańskiego Towarzystwa dobroczynności. Pierwsze zebranie w tej kwestyi odbyło się dnia 16 stycznia 1877 roku, odtąd jakkolwiek na razie nie wszedł od do Zarządu, stale jednak był członkiem popierającym tę instytucyę, następnie został jej wice prezesem, a po śmierci Juliusza Heinzla dnia 13 września 1895 roku powołano go jednogłośnie na prezesa Towarzystwa dobroczynności i odtąd tu nieustannie godność tę piastował, poświęcając wiele pracy i wysiłków dla dobra tej instytucyi dobroczynnej. Był on prezesem chrześcijańskiego Towarzystwa dobroczynności, prezesem Tow. pop. przemysłu i handlu, radnym magistratu łódzkiego, członkiem rady opiekuńczej szkoły handlowej łódzkiej, członkiem Komitetu Tow. kredyt. m. Łodzi, prezesem rady zarządzającej kolei miejskiej elektrycznej w Łodzi. Ta jednak różnorodna i tak rozległa praca społeczne, przy osobistem kierownictwie wielkiem przedsiębiorstwem przemysłowem nie wyczerpywała jeszcze całego czasu zmarłego działacza, który nie cofał się nigdy od czynnego współudziału, gdy szło o dobro Łodzi. On to zapoczątkował i czynny przyjął udział w pierwszej wystawie przemysłowej w Łodzi, zorganizowanej w Helenowie i wielu innych zapoczątkowaniach. Ś.p. Juliusz Kunitzer wysoko cenił naukę i rozumiał jej potrzebę, co nader wyraźnie zaznaczył podczas uroczystego otwarcia łódzkiej szkoły handlowej w przemówieniu dl młodzieży, oddając do jej użytku nową uczelnię. On też stale własnym kosztem utrzymywał przy łódzkiej szkole przemysłowej niedzielną szkołę rysunkową dla młodzieży rzemieślniczej. Nazwano go zapracowanym milionerem! I w rzeczy samej na nazwę tę w zupełności zasłużył. To też śmierć jego dotkliwą jest stratą dla Łodzi i najzupełniej usprawiedliwia to wrażenie, jakie tragiczny ten wypadek wywar w całem mieście. Czynił on też wiele dobrego i poza granicami swej działalności publicznej. Nie jeden w Łodzi zawdzięcza mu swój majątek, swój dobrobyt. Nie jeden z ubogiej młodzieży szkolnej stale korzystał z jego pomocy, niejeden artysta jemu zawdzięcza rozwój swego talentu”. „Zabójstwo ś.p. J. Kunitzera. Ubiegłej soboty dokonano zabójstwa na osobie znanego w szerokich kołach przemysłowca Juliusza Kunitzera. O godz. 5 m. 37 Kunitzer opuścił zakłady fabryczne w Widzewie i jak zwykle tramwajem kolei elektrycznej powracał do domu. Zająwszy miejsce na tylnej platformie wagonu nr. 41, Kunitzer prowadził ożywioną rozmowę ze stojącymi naprzeciwko p. J. Tanfanim i obok wychowańcem swoim p. Maksem Wünschem. Gdy tramwaj znalazł się na rogu Piotrkowskiej i Nawrot, do wnętrza wagonu wybiegło na nagle dwóch młodych ludzi, jak wskazywał wygląd, należących do klasy roboczej. Jeden z nich zatrzymawszy się na niższym stopniu wagonu wycelował wprost do stojącego w zagłębieniu Kunitzera, dając dwa strzały; po krótkiej chwili padł także strzał z tyłu platformy, kula padła na podłogę wagonu. Kula ta, jak twierdzi konduktor, Teodor Wolski, prowadzący pociąg, przeszła koło jego uszów. Tymczasem J. Kunitzer, którego jedna kula trafiła z prawej strony piersi, a druga kontuzyowała szyję, osunął się na ziemię, nie wyrzekł­szy ni słowa. Na pomoc wezwano natychmiast felczera domu nr. 131 p. I. Krzeczkowskiego, poczem niezwłocznie z platformy przeniesiono nieprzytomnego Kunitzera do nadjeżdżającego w tym czasie powozu prywatnego Haesnera. Po przywiezieniu rannego do lokalu Pogotowia, znajdujący się tam lekarze usiłowali przywrócić Kunitzera do przytomności. Sztuka lekarska nie mogła już nic zdziałać. Ranny skutkiem innego uszkodzenia naczyń krwionośnych, wkrótce wyzionął ducha. Po spełnionym fakcie, dwaj mężczyźni wbiegli w ulicę Nawrot i zaczęli szybko uciekać. Oczekujący na tramwaj dwaj strażnicy policyjni puścili się w pogoń za uciekającymi Jeden z uciekających, korzystając z ogólnego zamieszania, skręcił nagle w prawą stronę ulicy Mikołajewskiej i zniknął. Drugi zaś wskoczył do stojącej na ulicy Nawrot w pobliżu Mikołajewskiej, dorożki, lecz wnet z niej wyskoczył i szedł pieszo. Strażnicy, w celu szybkiego schwytania zabójcy, wsiedli do dorożki, która pędziła cwałem przez ul. Mikołajewską. Dookoła rozlegały się krzyki „Chwytajcie, chwytajcie zabójcę!”. Uciekający dali kilka strzałów, które jednak chybiły. Stojący na posterunku, na rogu Przejazd i Mikołajewskiej strażnik policyjny Zieliński, słysząc głosy strażaków „chwytajcie”, jednocześnie zauważył jakiegoś człowieka zmieszanego, który szedł przyśpieszonym krokiem przez chodnik koło kościoła św. Krzyża. Podskoczywszy do tego człowieka Zieliński zatrzymał go. Ten zrobił ruch, jakby szukając rewolweru. Widząc to strażnik, schwycił go za obie ręce. Wnet na pomoc nadbiegli dwaj patrolujący żołnierze i nadjechali strażnicy. Obezwładniwszy szamocącego się, strażnicy w dorożce odwieźli do kancelaryi III-go cyrkułu policyjnego. Tutaj schwytany przyznał się, że to on strzelał do J. Kunitzera. Oświadczył on, że ma lat 23 i nazywa się Adolf Szulc, pochodzi z gminy Szadek, ostatnio pracował w fabryce Dessurmonta. Co do wspólnika, to nazwiska jego nie chciał wyjawić”. „ Fundacya dobroczynna. Urząd Starszych Zgromadzenia Kupców m. Łodzi prosi nas zaznaczenie, że pragnąc imieniem kupiectwa miejscowego uczcić pamięć przedwcześnie wyrwanego z pola społecznej swej działalności, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli kupieckiego grona, ś. p. Juliusza Kunitzera , postanowił zająć się utworzeniem fundacyi dobroczynnej, związanej zadaniem swojem z działalnością nieboszczyka i niosącej jego imię. W tym celu, wyasygnowawszy z ogólnych funduszów kupiectwa rub. 1,ooo, jako początek subskrypcyi, Urząd Starszych zwraca się do instytucyi i osób prywatnych i udział w tem zamierzeniu, nadmieniając, że listy subskrypcyjne znajdują się w biurze Urzędu Starszych przy ulicy Zielonej nr. 3. Szczegóły zamierzonej fundacyi ustanowione będą później, za porozumieniem się z ofiarodawcami”. „Depesze kondolencyjne. W dniu dzisiejszym, na ręce łódzkiego Komitetu handlu i przemysłu nadeszły depesze kondolencyjne z ministeryum. W dniu dzisiejszym, na ręce łódzkiego Komitetu handlu i przemysłu nadeszły depesze kondolencyjne z ministeryum skarbu, mianowicie: Od ministra skarbu Kokowcewa treści następującej: „Głęboko odczuwam przedwczesny zgon Juliusza Kunitzera, wybitnego działacza na polu przemysłu krajowego i prawdziwego pomocnika ministeryum skarbu w rozstrzyganiu wielu skomplikowanych spraw dziale handlu i przemysłu (podpisał) minister skarbu Kokowcew. Od wice-ministra skarbu Timirazjewa nadeszła depesza treści następującej: „Upraszam Komitet przyjąć moje głębokie współczucie z powodu przedwczesnej śmierci ś.p. Juliusza Kunitzera, wybitnego przedstawiciela przemysłu Królestwa Polskiego i gorliwego spółpracownika ministeryum skarbu w pracach, podjętych na rzecz przemysłu krajowego. Oddział raczy przesłać moją serdeczną kondolencyę rodzinie zmarłego (podpisał) wice-minister skarbu Timirazjew. Od zawiadującego Oddziałem handlu i przemysłu treści następującej: „Wyrażam Komitetowi mój głęboki żal z powodu przedwczesnego zgonu ś.p. Juljusza Kunitzera, wybitnego przemysłowca Królestwa Polskiego i człowieka humanitarnego. W osobie zmarłego Oddział przemysłu stracił najlepszego ze swych współpracowników w pracach, podjętych na rzecz przemysłu krajowego. (podpisał) zarządzający Oddziałem Langowoj”. Nekrologi zamieściła wdowa Agnes (Agnieszka) Mina Meyer z wychowańcem Maksem Wünschem oraz: Rada Zarządzająca Towarzystwo Górniczo-Przemysłowego „Saturn”, Zarząd towarzystwa Kolei Elektrycznej Łódzkiej, Zarząd Towarzystwa Akcyjnego wyrobów bawełnianych Heinzla i Kunitzera, Urzędnicy i Majstrowie Towarzystwa Akcyjnego wyrobów bawełnianych Heinzla i Kunitzera, Zarząd Aukcyjnego Towarzystwa przemysłowego Juliusza Heinzel, Zarząd Łódzkiego Chrześcijańskiego Towarzystwa Dobroczynności, Rada Opiekuńcza Łódzkiej 7-klasowej Szkoły Handlowej, Zarząd Łódzkiej Sekcyi Handlowej, Zarząd Stowarzyszenia Majstrów Fabrycznych w Łodzi, Rada i Zarząd Banku Handlowego w Łodzi. Wtorek, 3 października – „Pogrzeb ś.p. Juliusza Kunitzera. Salon w pałacu ś. p. Juliusza, Kunitzera przy ul. Spacerowej róg Benedykta, zamieniony został na żałobną kaplicę. Gdy obity kirem, jak również i przedpokój, udekorowany wielką ilością roślin i kwiatów; w głębi, pod ścianą ustawiono katafalk, otoczony mnóstwem świec, na którym spoczywają zwłoki ś. p. Juliusza Kunitzera. Wieńców u stóp katafalku złożono 8o, pomiędzy któremi widnieją napisy: „Oddział popierania przemysłu i handlu wielce zasłużonemu prezesowi”, „Od urzędników Chrz. Towarzystwa Dobroczynności”; „Swemu Prezesowi kolej elektryczna łódzka”; „Od zarządu kolei elektrycznej Łódź - Zgierz - Łódź Pabianice”; „Swemu wysoce szanowanemu prezesowi Łódzkie Chrz. tow Dobroczynności”; „Komitet pomocniczy Carz. Tow. Dobroczynności”, „Rada opiekuńcza łódzkiej Szkoły handlowej”; „Od personelu pedagogicznego łódzkiej Szkoły handlowej”; „Komitet handlu i przemysłu swemu Prezesowi”; „Prezesowi łódzkiego Chrz. Tow. Dobroczynności, Ś. P. Juliuszowi Kunitzerowi, Ząrząd łódzkiego Żydowskiego Tow. Dobroczynności”, „Rada pedagogiczna gimnazyum męskiego w Łodzi”. Oprócz wymienionych, złożono wiele wieńców od rodziny, przyjaciół, instytucyi i przedsiębiorstw przemysłowych z kraju, Cesarstwa i zagranicy. [...] Już od południa zaczęły się gromadzić tłumy na ul. Spacerowej i Benedykta. O godzinie 1 po poł. przerwano ruch kołowy na ul. Benedykta. Na ulicach, któremi kondukt żałobny ma postępować, sklepy i bramy domów pozamykane. [...] Przed wyprowadzeniem zwłok z pałacu, nad trumną przemawiali dwaj pastorzy z parafii ewangelickiej św. Trójcy – Hadrian i Gundlach; pienia religijne wykonały chóry kościelne. Tymczasem przed pałacem i przez całą długość ulicy Benedykt do Piotrkowskiej, szykował się kondukt pogrzebowy, w którym mieli brać udział przedstawiciele różnych instytucyj i stowarzyszeń. Po obu stronach ulicy stanęli rzędem ochotnicy straży ogniowej, w celu pełnienia warty honorowej. Trumnę złożono na karawanie zaprzężonym w cztery konie. Na oddzielnym, odpowiednio przygotowanym wozie złożono 8o wieńców, nadesłanych od różnych instytucyj i osób prywatnych. Przy wyprowadzeniu zwłok ś.p. J. Kunitzera, obecny był J. E. gubernator piotrkowski, Ochmistrz Najwyższego Dworu r.t. Arcimowicz. Kondukt wyruszył o godzinie 2 ej min. 45. Szły na czele ochrony, następnie pensyonaryusze i pensyonaryuszki z Przytułku starców i kalek, następnie przedstawiciele instytucyj, których zmarły był czynnym działaczem. Ciało zmarłego spoczywało na karawanie czterokonnym, obwieszonym wieńcami. Za karawanem postępowała rodzina, krewni i liczny zastęp przyjaciół zmarłego. Za orszakiem żałobnym szły trzy powozy, zapełnione wieńcami. Na dany znak ruszył karawan. Eksportujący zwłoki pastor Gundlach zaintonował pieśń; obok niego postępują pastorowie Hadrian, Angersztein i Machlejd, przybyły z Warszawy. Chwilową ciszę przerywają pienia religijne Towarzystwa śpiewaczego niemieckiego. Przed duchownymi postępują w porządku: stowarzyszenie śpiewacze kościoła ewangelickiego świętej Trójcy, następnie niosą na poduszce ordery nieboszczyka, deputacye, mianowicie: Zarządu chrześcijańskiego Towarzystwa dobroczynności, pierwszej, drugiej i trzeciej ochronki; Przytułku starców i kalek, Zakładu dla umysłowo i nerwowo chorych w Kochanówce, Szkoły Rzemiosł, ambulatoryum przy chrześciańskiem Towarz. dobroczynności; kolonii letnich, Towarzystwa przeciwżebraczego i Przytułku noclegowego. Przed deputacyami szli naczelnicy oddziałowi straży ogniowej ochotniczej, następnie grono pensyonariuszów przytułku starców i kalek, wychowańcy szkółki parafialnej kościoła św. Trójcy, wychowańcy domu Sierot przy ul. Północnej. Z pośród wychowańców szkół w pogrzebie wzięli udział: wychowańcy szkoły przemysłowej, łódzkiej szkoły handlowej, Szkoły Rzemiosł, Szkoły przy Domu Sierot, oraz wychowańcy trzech ochron. Orszak pogrzebowy zamykał krzyż, niesiony przez kościelnego kościoła św. Trójcy. Za karawanem szła najbliższa rodzina zmarłego, a za nią liczne koło życzliwych i znajomych. W orszaku pogrzebowym przyjmowało udział około 3ooo osób. Podczas postępowania konduktu pogrzebowego na ulicach panował wzorowy porządek. J. E. Arcybiskup warszawski ks. Wincenty Chościak Popiel nadesłał dziś na ręce rodziny zmarłego ś.p. Juliusza Kunitzera telegram kondolencyjny. Na cmentarzu przemówili pastor Angerstein po niemiecku, poczem pastor Machlejd z Warszawy przemówił po polsku. Mowa pogrzebowa pastora Machlejda wywarła silne wrażenie na obecnych na pogrzebie”. Poniedziałek, 12 marca 19o6: „Sprawa o zabójstwo ś.p. Kunitzera. Dziś o godz. 12-ej w południe w sądzie okręgowym piotrkowskim rozpoczęto sprawę włościanina 25-letniego Adolfa Szulca i rzemieślnika 24 letniego Szczepana Jędrasa, oskarżonych z artykułu 1454 kodeksu karnego o zabójstwo ś.p. Juliusza Kunitzera w Łodzi w dniu 3o września roku zeszłego. Akt oskarżenia odczytani. Na sali zgromadziło się wiele osób”. Wtorek, 13 marca. „Sprawa o zabójstwo Juliusza Kunitzera. W dniu wczorajszym, drugi wydział karny sądu okręgowego piotrkowskiego, pod przewodnictwem rz. r. st. Krügera przystąpił do rozpatrzenia sprawy o zabójstwo fabrykanta łódzkiego Juliusza Kunitzera. Na ławie oskarżonych zasiedli wprowadzeni na salę pod silną eskortą 23 letni Adolf Szulc i 24 letni Szczepan Jendras [?]. Na ławie oskarżonych zasiedli wprowadzeni do sali pod silną eskortą 23 letni Adolf Szulc i 24 letni Szczepan Jendras. Sala sądowa natłoczona publicznością, wśród której zauważyć można wiele osób, przybyłych umyślnie z Łodzi. Przed odczytaniem aktu oskarżenia sprawdzono świadków, z których 5 iu nie stawiło się, wskutek czego wynikła mała dyskusya: towarzysz prokuratora zgadza się na prowadzenie sprawy, adwokat przysięgły Giegużyński żąda odłożenia jej, z powodu nieprzybycia świadka Łabudzińskiego. Mała narada pomiędzy sędziami, wreszcie przewodniczący oznajmia, że sprawa będzie rozpatrywana, a świadek Łabudziński za niestawienie się skazany został na 5 rb. kary. O godz. 11 i pół przewodniczący rozpoczął odczytywanie aktu oskarżenia, które trwało do godz. 12 i pół. Akt oskarżenia brzmi, jak następuje: W dniu 3o września 19o5 r. około godz. 6 wieczorem w wagonie kolei elektrycznej w Łodzi został śmiertelnie raniony wystrzałem z rewolweru fabrykant łódzki Juliusz Kunitzer, który nie odzyskawszy przytomności zmarł gdy go przewożono na stacyę Pogotowia ratunkowego. Śmierć Kunitzera, jak ustaliły sądowo lekarskie oględziny trupa, nastąpiła prawie momentalnie bezwarunkowo od rany zadanej kulą rewolwerową, która, przedostawszy się przez prawą pierś do jamy klatki piersiowej i raniąc na drodze najpierw płuca, a następnie serce, wyszła na zewnątrz tyłem, w okolicy ósmego żebra i osłabiona tym oporem, pozostała w dolnej bieliźnie nieboszczyka, gdzie też i znalezioną została podczas rozbierania trupa. Tego wieczora, jak zwykle, Kunitzer, wracając tramwajem do domu do Łodzi z własnej fabryki w Widzewie, stał się wraz z innemi osobami na tylnej platformie wagonu, dążącego przez ulicę Piotrkowską do Nowego Rynku. Gdy pociąg zatrzymał się na przystanku na rogu ulicy Piotrkowskiej i Nawrot, z wagonu szybko wyszło na tylną platformę dwóch nieznanych ludzi, z których jeden zeskoczył na bruk, drugi zaś, zatrzymawszy się na stopniach wagonu i odwróciwszy się do Kunitzera, dał doń trzy strzały z rewolweru; równocześnie pierwszy złoczyńca znajdując się z tyłu wagonu, strzelił raz jeden z rewolweru, poczem obaj wpadli w ulicę Nawrot i uciekli. Wypadkowo znajdujący się na posterunku strażnicy policyjni 3 cyrkułu Szlachi i Denisenko zaczęli gonić uciekających złoczyńców, którzy po drodze strzelając z rewolwerów, skręcili z ulicy Nawrot na Mikołajewską. Tutaj jeden z nich blisko domu № 59, w którym mieści się hotel Rzymski, zdołał zginąć w tłumie przechodzących i skryć się, nie będąc przez nikogo zauważony; drugi zaś, jak się okazało, włościanin Adolf Szulc, na rogu Mikołajewskiej i Przejazd był zatrzymany przez strażnika Zielińskiego, stojącego na posterunku, który usłyszał krzyk Denisenki i Szluchina, nadbiegłych wkrótce do pomocy. Przy rewizyi w kalesonach Szulca znaleziony był rewolwer systemu Brauninga z dwoma nieużywanemi nabojami, a w kieszeni pusty zapasowy magazyn do tegoż rewolweru. Wtedy już Szulc, odmówiwszy wyjawienie swego spólnika, przyznał się przed strażnikiem, że to on wystrzelił trzy razy do Kunitzera, stojąc na stopniach wagonu i następnie powtórzył swoje zeznanie strażnikowi Emilowi Osadczemu w 3 cyrkule policyjnym, dokąd po schwytaniu został przyprowadzony. Okoliczność ta znalazła potwierdzenie w opinii eksperta, fabrykanta broni palnej Aleksandra Matjako, który udowodnił, że kula od której zabity został Kunitzer, należała do rewolweru systemu Browninga, tego mianowicie kalibru, jaki odebrano od Szulca. Przy następnych poszukiwaniach ukrywającego się zbrodniarza w nocy z 4 na 5 października pomocnik komisarza 3 go cyrkułu policyjnego Szołkowicz, aresztował zamieszkałego w hotelu Rzymskim stolarza Szczepana Jendrasa, który przybył na kilka dni przed zabójstwem z Warszawy, w celu urządzenia nowej apteki Jana Łabudzińskiego, przyczem Szołkowicz kierował się w danym wypadku otrzymanemi wiadomościami sekretnemi o tem, że wspólnik Szulca stolarz mieszka właśnie w hotelu Rzymskim jak również i te, że według strażnika Szluchina, Jędras z figury swojej podobny był do złoczyńcy, który skrył się, lecz ten ostatni miał wówczas małe wąsy i był inaczej ubrany, Jędras zaś miał wąsy ogolone. Drogą badań różnych osób. Drogą badań różnych osób Szołkowicz następnie dowiedział się, że Jendras, pracując zwykle w aptece Łabudzińskiego całemi dniami, w dniu 3o września wieczorem był nieobecny, stawiwszy się zaledwie po godzinie 8-ej wieczorem, t.j. później po fakcie spełnienia przestępstwa, wziął od Łabudzińskiego 5 rubi i powiedział, że nocą jedzie do Warszawy, w rzeczywistości zaś nigdzie nie jeździł, jakkolwiek w księdze meldunkowej w hotelu Rzymskim za rok 19o5 figurował w dniu 3o września jako wymeldowany na wyjazd do Warszawy i tegoż dnia wrócił do hotelu. Stwierdzono również, że tegoż wieczoru Jendras ogolił wąsy u fryzyera, tymczasem dawniej tego nie robił, a nazajutrz kupił nowe ubranie. Gdy policya weszła do hotelu, Jendras, śpiący w swoim numerze, ogromnie zmieszał się i wyszedł z równowagi i zaczął wikłać się w zeznaniach, gdzie był w dniu 3o września oraz jak przepędził ten dzień, lecz w końcu badania zaczął przyznawać się do wzięcia udziału w zabójstwie Kunitzera, nie przedstawiając jednak faktycznych okoliczności, w jakich spełnione zostało to przestępstwo. Z hotelu Jendras był zaprowadzony do 3-go cyrkułu policyjnego a następnie do wydziału śledczego, gdzie podczas badania przez tegoż pomocnika komsarza Szołkowicza, w obecności podprokuratora, przyznał się do zabójstwa Kunitzera, objaśniając, że wkrótce po przyjeździe swoim do Łodzi poznał on w jednej z restauracyi dwie nieznane mu osobistości pod hasłem „Śmiały” i „Żywy”, które, oświadczywszy, że na nich padł los zabicia fabrykanta Kunitzera, zaproponowały Jędrasowi, wziąć udział w tem, na co Jędras zgodził się; 3o września przyszli oni do niego do apteki Łabudzińskiego, dali mu nabity rewolwer i zaprowadzili go na ulicę Główną, gdzie na rogu Piotrkowskiej wszyscy trzej weszli do tramwaju i stali na tylnej platformie; kiedy zaś wagon zbliżył się do ulicy Nawrot, to „Śmiały” kazał Jendrasowi zejść na bruk, sam zaś wówczas dał trzy strzały z rewolweru do stojącego na tejże platformie jakiegoś człowieka, do którego i on Jendras strzelił kilkanaście razy, stojąc na bruku; „Żywy” zeskoczywszy wkrótce za Jendrasem, także strzelał na ulicy około wagonu, poczem wszyscy troje zaczęli uciekać przez ulicę Nawrot i Mikołajewską, gonieni przez strażników, przyczem Jendras biegł po lewej stroni Mikołajewskiej, skrywszy się następnie w hotelu Rzymskim, a spólnicy jego biegli po prawej stronie. W hotelu Rzymskim wówczas nocował on, przedtem ogoliwszy się i spędziwszy wieczór u znajomego swego Korneliusza Wybrańskiego; rewolwer tego wieczoru dał do przechowania szwajcarowi hotelowemu Bienkowskiemu, a nazajutrz podarował go swemu znajomemu technikowi Rogozińskiemu. Na podstawie tych danych, zostali oskarżeni o zabójstwo fabrykanta Juliusza Kunitzera, Adolf Szulc i Stefan Jendras, którzy objaśnili: Pierwszy Adolf Szulc przyznał się winy, dodając, że należał do partyi bojowej P.P.S. i na mocy wyroku jej dokonał zabójstwa za szkodliwą działalność Kunitzera i wpływ na drugich fabrykantów w Łodzi w sprawie niezgodzenia się na ulgi ekonomiczne żądań robotników. Spełnienie wyroku na Kunitzera padło przez los na Szulca i jeszcze jednego towarzysza, którego wydać lub nazwać kategorycznie odmawia. Postanowienie partyi oskarżony spełnił na ul. Piotrkowskiej w wagonie kolei elektrycznej miejskiej na tylnej platformie, do którego dał 3 strzały z rewolweru. Jendras nie przyznaje się do winy i wypiera się jakiegokolwiek udziału w zabójstwie Kunitzera, nadmieniając przytem, że zeznanie spowodowane było biciem go i przymusem przez policyę, która aresztowała go, przyprowadzając do cyrkułu, zaczęła wmawiać w niego udział w zbrodni, bito go i wtedy, gdy mówił inaczej. Wobec takiego położenia, powiedział, że brał udział w zabójstwie, posiłkując się słowami policyi. W wydziale śledczym dobrowolnie zeznał, jedynie z obawy aby go nie bito, a posiłkował się w opowiadaniu wiadomościami, zaczerpniętemi z miejscowych gazet. Co zaś do spólników „Żywego” i „Śmiałego”, to on przezwiska te wprost wymyślił, w rzeczywistości zaś cały dzień 3o września, aż do godziny 7 wieczorem pracował bez przerwy w fabryce Łabudzińskiego, widziany przez tegoż i wszystkich spółpracowników. Później przyszedł do szewca, który reperował mu but. Następnie był u fryzjera, ogolił się, a że zwyczaj ogolił i wąsy, które słabo mu rosły i są zaledwie widoczne. Od fryzyera udał się z wizytą do znajomego malarza Kornela Wybrańskiego, gdzie bawił się do 12-ej w nocy; miał zamiar jechać do Warszawy na wesele swego pracodawcy Tomasza Deduchowskiego, lecz nie pojechał. Rewolweru nigdy nie miał przy sobie i nie dawał tego ani Bieńkowskiemu, ani też Rogozińskiemu. Zapytany z tego powodu Bieńkowski, potwierdził zeznanie oskarżonego, jak również i inni świadkowie Łabadziński, Chądzyński, Kowalczyk, Sobolewski, Kunkel i inni, którzy stwierdzali alibi Jendrasa. Na mocy powyższego włościanin wsi Piasku gminy Szadek, powiatu sieradzkiego, guberni kaliskiej dwudziestoletni Adolf Szulc i mieszczanin osady Iłża powiatu iłżyckiego, gub. radomskiej, dwudziestoczteroletni Stefa Jendras oskarżeni są o to, że z góry uplanowany, zamiarem i z polecenia polskiej partyi socjalistycznej pozbawili życia łódzkiego fabrykanta Juliusza Kunitzera, działając pod wspólnym porozumieniem, dnia 3o września 19o5 roku, przy zbiegu ulic Nawrot i Piotrkowskiej w Łodzi w wagonie kolei elektrycznej, dali do tegoż Kunitzera, stojącego na tylnej platformie kilka wystrzałów z rewolweru, z których jeden trafił Kunitzera w piersi, wskutek czego w okolicach lewego płuca i serca była śmiertelna rana, pociągająca za sobą prawie, że momentalnie śmierć zabitego. Przestępstwo to jest przewidziane w 13 i 1454 paragrafach kodeksu karnego o karach. Wskutek tego i mocy 13o8 paragrafu procedury sądowej, włościanin Adolf Szulc i mieszczanin Stefan Jendras, podlegają odpowiedzialności przed piotrkowskim sądem okręgowym. Akt oskarżenia zredagowany został dnia 23 stycznia 19o6 roku, w Warszawie, na mocy 523 paragrafu wstępu kodeksu karnego i podlega rozpatrzeniu przez warszawską izbę sądową. Po przeczytaniu aktu oskarżenia przewodniczący zwraca się do Szulca z zapytaniem, czy przyznaje się do winy? Oskarżony Szulc. Tak! – ja zabiłem Juliusza Kunitzera, gdyż nie mogłem znieść, że przez tego człowieka setki robotników cierpią nędzę. Przewodniczący. Czy podsądny działał pod przymusem? Oskarżony. Nie! Wiedząc, że Kunitzer sprzeciwia się wszelkim ulgom ekonomicznym na rzecz robotników i nie dopuszcza do tego fabrykantów, postanowiłem go zgładzić. Sam starałem się należeć do partyi bojowej P.P.S., a gdy wyrok śmierci zapadł na Kunitzera, sam prosiłem, żeby wykonanie jego mnie powierzono. Dodano mnie towarzysza, z którym wspólnie zabiłem Kunitzera. Przewodniczący. Niech podsądny wskaże wspólnika zabójstwa. Oskarżony. Nie wskażę! Niech go mądra policja odszuka! Po tych słowach Szulc siada, spogląda z brawurą na zebranych. Przewodniczący zwraca się do Stefana Jendrasa: Czy podsądny przyznaje się do winy? Oskarżony odpowiada: Nie! Przewodniczący. Wszak podsądny zeznał, że brał udział w zabójstwie. Oskarżony. Tak, przyznałem się, lecz w obawie przed śmiercią, gdyż ból od pobicia przez policyę zmusił mnie do tego. Opowiada całe swe przejście, do już nadmienione jest w akcie oskarżenia, w końcu dodaje, że tylko dzięki wysłuchaniu jego prośby przez naczelnika więzienia łódzkiego p. Modzelewskiego i zajęciu się jego sprawą przez towarzysza prokuratora p. Bogusławskiego, po przeprowadzeniu śledztwa przez sędziego śledczego został uwolniony z więzienia. Przewodniczący zapytuje Szulca, czy zna Jendrasa. Szulc odpowiada: nie znam tego człowieka, on jest niewinny. Prokurator pyta Jendrasa, gdzie był aresztowany i gdzie był bity? Jendras. Aresztowany byłem w numerze w hotelu Rzymskim o 3 w nocy, bito mnie do godziny 8 rano, poczem przeprowadzono do cyrkułu, a około południa do wydziału śledczego , gdzie ponownie mnie bito. Członek sądu Szymkiewicz. Czy podsądny meldował o tem towarzyszowi prokuratora? Jendras. Nie skarżyłem się, gdyż wszyscy byli obecni, więc się bałem. Czł. sądu Szymkiewicz. Czy podsądny skarżył się dopiero w więzieniu. Jendras. Tak, i to na drugi dzień. Następnie wezwano świadków. Stawiło się 17 i dwóch ekspertów, dr. Górski i Matjatko puszkarz. Po dokonaniu przysięgi, przewodniczący ogłasza chwilową przerwę. Po 3o minutach rozpoczęto badanie świadków. Sala szczelnie zapełniona, poza sędziami zasiedli członkowie sądu, prokuratorya, wszyscy z zajęciem przysłuchują się sprawy. Pierwszy został wezwany świadek Szluchin, strażnik. Opowiada o całem zajściu przy wagonie, o pogoni za uciekającymi, o zatrzymaniu Szulca, o ucieczce jego towarzysza, który jest podobny do Jendrasa, gdyż dobrze widział tego, gdy odwracał się do strzału. Świadek konduktor Wolski opowiada o wypadku niedokładnie, gdyż z przestrachu wiele nie pamięta. Słyszał dwa strzały i widział człowieka, jak dał je, stojąc na stopniu wagonu. Co zaś do oskarżonych, nie może potwierdzić, że byli to ci sami. Świadek maszynista Elżanowski zeznaje, że gdy wstrzymał pociąg, usłyszał 2 strzały, potem trzeci i widział dwóch ludzi uciekających na ulicę Nawrot, lecz twarzy ich i wzrostu nie może określić. Świadek Danisienko, strażnik, powtarza to samo, co świadek Szluchin, lecz z tą różnicą, że twarzy uciekających nie można było widzieć, gdyż oni uciekali i nie odwracając się strzelali; był dobry zmrok, co utrudniało na odległości 2o – 25 kroków poznanie twarzy lub jakichkolwiek rysów; ze wzrostu i budowy Jendras jest podobny do tego, który schował się w hotelu Rzymskim, lecz czy to ten sam, nie można twierdząco odpowiedzieć. Świadek Zieliński, strażnik, zeznaje, że gdy usłyszał krzyki i spostrzegł uciekającego człowieka ulicą Mikołajewską, bez trudności zatrzymał go, gdyż ten nie stawiał mu oporu. Przy rewizyi zaś w nogawce kalesonów znalazł u zatrzymanego rewolwer systemu Browninga, w którym były dwa naboje. Po przyprowadzeniu do cyrkułu, zatrzymany nazwał się Adolfem Szulcem i zeznał, iż to on zabił fabrykanta Juliusza Kunitzera. Świadek Szołkowicz, pomocnik komisarza III cyrkułu, oświadcza, że dowiedział się, iż w hotelu Rzymskim mieszka stolarz, który niedawno przyjechał do Łodzi, a który jest wspólnikiem zabójstwa Kunitzera. Na podstawie tych danych w nocy dnia 5 października dokonał rewizyi w mieszkaniu Stefana Jendrasa, gdzie nic nie znalazł. Lecz zeznania Jendrasa były niejasne, co było powodem aresztowania go. Korzystając z dalszych wskazówek, jak zeznania Łabudzińskiego i innych, był przekonany o współudziale Jednrasa w zabójstwie Kunitzera. Wieczorem tegoż dnia dowiedział się w mieście, że Jendras przyznał się do winy, wtedy pojechał do wydziału śledczego i tam w obecności policmajstra m. Łodzi i towarzysza prokuratora prowadził dalsze śledztwo, na którem Jendras dał szczegółowe zeznanie o swoim współudziale. Prokurator. O której godzinie świadek przyszedł do mieszkania Jendrasa? Świadek Szałkiewicz. O trzeciej rano – bawiłem do 8 rano. Prokurator. Na jakiej zasadzie świadek robił rewizyę w hotelu Rzymskim. Świadek Szołkowicz. Jeden z uciekających schował się do hotelu Rzymskiego, Szulc zaś mówił, że spólnik jest stolarzem, nie dużego wzrostu, na imię mu Stefan, Szczepan. Nareszcie i ten fakt budził podejrzenie, że Jendras dnia 27 go września zawiadomił Łabudzińskiego o wyjeździe, wziął od niego pieniądze, a jak książki meldunkowe wykazały, dnia 29 zameldowany był wyjazd i powrót do Łodzi. Wreszcie świeże ogolenie wąsów dało powód do podejrzeń… Ogłoszono przerwę w obradach sądowych. Po wznowieniu obrad o godz. 3 m. 15 rozpoczęto dalsze badanie świadków. Świadek towarzysz prokuratora Bogusławski zeznaje, że w dniu zabójstwa Kunitzera bawił w łodzi zainteresowała go ta sprawa. W 5 dni po wypadku wieczorem dowiedział się, że w wydziale śledczym przyznał się drugi przestępca, gdy przybył tam, było dużo policyi i świadków, a policmajster powiedział na wstępie do niego, że i drugi przyznał się do zbrodni. Wobec tego zajął się badaniem: oskarżony chciał całować go po rękach i prosił o litość. Mówił, że było ich trzech, lecz z wrażenia, jakie odniósł i dane te były dla towarzysza prokuratora niedostateczne dla stwierdzenia faktu zbrodni. W dwa dni, gdy przybył do więzienia łódzkiego naczelnik więzienia, oświadczył mu, że przyprowadzony do niego Stefan Jendras, padł przed nim na kolana, zaczął błagać o pomoc, gdyż jest zupełnie niewinnym, zeznawał, gdyż bał się ponownego bicia. Po przybyciu sędziego śledczego, rozpoczęto śledztwo, które poczęło wyświetlać zeznania oskarżonego, a oględziny lekarskie wykazały ślady siniaków, pochodzących od pobicia, wskutek czego świadek poczynił starania o uwolnienie Jendrasa z więzienia, co zostało uskutecznione. Do kroku tego świadka pobudziła ta okoliczność, że doktór kategorycznie twierdził, uż ślady pobicia są świeże, mogły one być zadane zaledwie przed paru dniami. Przewodniczący. Czy naczelnik więzienia mówił do świadka, że Jendras przyznał się tylko przed obawą dalszego bicia? Świadek. Takie wrażenie otrzymałem. Byłem na śledztwie pierwiastkowem, Szulc mówił tylko o jakimś Stefanie Orzechowskim. Przewodniczący. Jakie wrażenie świadek doznawał, gdy Jendras prosił go o pomoc? Świadek podprokurator Bogusławski. Tego nie mogę sobie przypomnieć. Przeczytano następnie zeznania świadków Orzechowskiego, Masyma Wünscha i Deduchowskiego, który, jako pracodawca, dał o Jendrasie pochlebne świadectwo i oświadczył, że od 6 lat pracuje u niego, sprawuje się bardzo dobrze. Czy należał do jakiejś partyi, nie wie. Wąsy miał zawsze bardzo małe, był wysłany do Łodzi na robotę wraz z bratem Deduchowskiego, na jego rachunek mieszkali oni w hotelu Rzymskim, brat Deduchowskiego wyjechał z Łodzi do Warszawy dnia 29 września, a Jendras winien był przyjechać 1 października. Świadkowie Kopel, spółwłaściciel apteki oraz Sobolewski, Chądzyński, pracownicy apteki zeznali, że Jendras nie wychodził w dniu zbrodni z apteki między 6 tą a 7 mą po południu. Świadek Kowalczyk zeznaje, że Jendras dał u but, aby zaniósł go do szewca i od godziny 4-8 nigdzie nie wychodził. Świadek Wybrański, malarz, był o godzinie 6½ w aptece, widział Jendrasa przy prac, nawet rozmawiał z nim o farbach, któremi miał malować. Ekspert dr. Gorski twierdzi, że śmierć nastąpiła momentalnie, wskutek rany, znanej przez kulę. Ekspert puszkarz Matjako twierdzi, że rewolwer przedstawiony mu jest silnego kalibru, a kula z niego nawet na duży dystans może zadać cios śmiertelny. Adwokat Giegużyński prosi o przeczytanie niektórych szczegółów, z aktów sądu wojennego aby módz sprawdzić niektóre fakty. Prośbie tej sąd odmawia. Oskarżenie towarzysza prokuratora domaga się ukarania winnych. Obrońca Jendrasa adwokat przysięgły Hipolit Giegużyński rozpoczyna obronę od słów: Jak grom z jasnego nieba, tak wieść o zamordowaniu Juliusza Kunitzera zrobiła na mieszkańcach silne wrażenie. Policya zaskoczona tym wypadkiem, chce bronić swej reputacyi, pod sugestyą ludzi niewprawnych działała, korzystając z każdego podszeptu, łowiła ludzi, gdyż rozchodziło jej się nietylko o sławę, ale i o nagrodę. Wszak wykrycie takiego zbrodniarza jest wstępem do karyery na urzędzie i dlatego oślepia ona, a dowodem tego jest wypadek z Jendrasem, który przyznał się do winy w wydziale śledczym, jednakże pomocnik komisarza Szołkowicz, dowodził, że zeznanie to dał jemu Jendras w hotelu, a na sprawie objaśnia wręcz przeciwnie. Czyż pomyłka w datach zameldowania nie dowodzi, że Szołkowicz pracował zasugestyonowany, nie poddawał swych czynności krytyce. Policyanci zeznawali jeden, że zbrodniarze, uciekając strzelali odwracając się, tak że twarz ich nich nie było zobaczyć. Drugi zaś przeczy temu twierdzeniu, czyż i to nie jest sugestya? Czyż tak wprawny człowiek, jak towarzysz prokuratora mógłby się mylić do tego stopnia, żeby nie odróżnić zbrodniarza od człowieka niewinnego. Nie, panowie sędziowie, oskarżyciel publiczny, ma swą praktykę i na podstawie jej, z moralnem przekonaniem uznał Jendrasa niewinnym i wypuścił do na wolność. Nie powodował od się doniesieniem jakiegoś agenta policyjnego, który przez swą lekkomyślność lub chęć zarobku, chciał człowieka zgubić. Panowie sędziowie, wszak ten Szulc, który sam siebie oskarża w tej zbrodni, szczerze mówi, że nie zna Jendrasa i nigdy przedtem go nie widział. Wszak ten sam Szulc w chwili aresztowania miał przy sobie rewolwer z 2 nabojami, jednakże nie strzelał do policyi, gdyż w jego przekonaniu, zgładzić miał tylko tego, którego los mu kazał. Otóż w tym wypadku wyparcie się wspólnictwa z Jendrasem jest najlepszym dowodem, że człowiek ten nie kłamie. Dla tego proszę was, panowie sędziowie, o uniewinnienie Jendrasa, ofiary niewinnej. Przewodniczący zapytuje Szulca, czy ma jeszcze co do powiedzenia na swoją obronę. Szulc wstaje, poczyna krytykować działalność policyi, wreszcie unosi się do tego stopnia, że przewodniczący odbiera mu głos. Jendras, gdy dano mu głos, pokornie prosi o uniewinnienie, gdyż nie brał żadnego udziału w zbrodni. Sędziowie oddalają się dla wydania wyroku. Po upływie pół godziny sędziowie wchodzą na salę. Przewodniczący odczytuje wyrok, mocą którego 23-letni Adolf Szulc, na mocy paragrafu 1454 ustęp II, punkt 19 i paragrafów 134 i 135 został skazany na 15 lat ciężkich robót. Stefan Jendras został uniewinniony. Szulc po wysłuchaniu wyroku wzniósł okrzyki rewolucyjne. Na sprawie była matka Szulca, która, usłyszawszy wyrok, poczęła głośno płakać. Z sądu pod silny konwojem odwieziono obu do więzienia. Jendrasa zaraz uwolniono, siedział on w więzieniu Piotrkowskiem od miesiąca lutego, aresztowany zaś był 2o grudnia r.z. Wrażenia. Już od samego rana Piotrków przedstawiał niezwykły widok, niby obozu wojskowego, a jednocześnie miało wygląd cichego zakątku prowincyonalnego, który naraz dziwnie się ożywił. Ruch na ulicach w Piotrkowie niebywały, żywe rozmowy przechodniów, pikiety piesze i konne, patrole wojskowe, oddziały wojska pod bronią co krok prawie spotykane, zwracały uwagę najobojętniejszego przybysza. Na Bykowskiem przedmieściu, gdzie mieści się sąd okręgowy, piechota zajęła znaczną przestrzeń ulicy, pilnie obserwując każdego przechodnia. Przed gmachem sądu rozstawiono pikiety kozackie z bronią w pogotowiu. W gmachu sądowym na korytarzach i w salach rozstawiono gęsto posterunki wojskowe. Wstęp na salę posiedzeń tylko za biletami i po uzyskaniu pozwolenia przewodniczącego kompletu wojskowego. Sala sądowa zaczęła się napełniać publicznością około godz. 11 ej przed południem, przyczem przeważała płeć nadobna. O godz. 12-ej w południe wyprowadzono na salę pod silnym konwojem obu oskarżonych: Adolfa Szulca, smagłego młodzieńca blondyna, który, śmiałem okiem obrzuciwszy zebranych, siadł niedbale na ławie oskarżonych, wywołując wrażenie, iż wie, co zrobił i nie dba o ustępstwa, oraz Stefana Jendrasa, szatyna nizkiego wzrostu, o bladej twarzy, na której znać zmęczenie; broda i wąsy bardzo liche. Gdy spojrzał na otoczenie, rumieniec okrasił mu policzki, spuścił oczy i siadł na ławie, jak posąg nieruchomy”.

[W 1964 roku ukazała się „Śmierć Kunitzera”, podana do druku przez Wiktora Krawczyka, członka PPS Dzielnicy Widzew:

„Bo w mieście Łodzi rozeszła się nowina. / Była to sobota, coś piąta godzina, / Powracał do domu starym zwyczajem, / Kunitzer, Tamfani, jadąc tramwajem /

Tam na przystanku przy Nawrot ulicy / Kunitzer żegnał swych towarzyszy - / „Żegnaj mu też pałacu i nieba błękicie, / bo dzisiaj, łotrze, kończysz swe życie! /

Z tyłu, na platformie dwaj bojownicy stali / I każdy pojedynczo z brauninga wali / „Lud cię prosił daremnie, prosił ze łzami, / A tyś mu, łotrze, odpłacił kozakami. /

Z pracy, z warsztatu na łeb wyrzucałeś, / Za wieloletnią pracę tak się wywdzięczałeś. / Kończysz dziś swe życie – masz więc pozdrowienia / Od twych robotników wpakowanych do więzienia”. /

Na Promenadzie, pod pałacu murem, / Stanął tłum ludzi długim sznurem, / A każdy po cichu swe usta otwiera: / „Już diabli nareszcie wzięli Kunitzera!”. [1]

23 października, poniedziałek. „Plac narożny (Nawrot i Wysoka) sprzedam za 5,5oo rb. Oferty w administracyi „Rozwoju” pod „plac”.

2 grudnia, sobota. „Przechodząc ulicą Piotrkowską od Cegielnianej do Nawrot d. 3o po południu zgubiono kołnierz karakułowy damski. Uczciwy znalazca raczy odnieść za nagrodą na ul. Benedykta 7 m. 4”.

12 grudnia, wtorek. „Czarna secina. I w Łodzi zjawiła się ohydna banda zwana „czarną seciną” aby na hańbę cywilizacyi rozpocząć w naszym kraju dzikie pogromy, w ognisku naszego przemysłu, które widocznie organizatorom potwornych band, wydało się najbardziej przydatnem do wywołania hecy, urągającej wszystkiemu co ludzkie. Ale niebawem lud nasz nigdy nie splami męczeńskiej szaty polskiej bezeceństwem, nigdy i nigdzie na całym obszarze ziem polskich. A oto dowód: Wczoraj około godz. 7 wieczorem I oddział Straży ogniowej ochotniczej, przez telefon otrzymał wezwanie, aby był w pogotowiu, gdyż w mieście pojawili się członkowie „czarnej seciny” i niezawodnie w nocy będą usiłowali rozpocząć swoją ohydną działalność. Jakoż w istocie rzeczy około godziny 9 wieczorem na ul. Średniej mieszkańcy zauważyli jakieś nieznane postacie już samym wyglądem zdradzające, że nie mają nic wspólnego z żadną z warstw naszego społeczeństwa. Ludzie ci zaczęli gromadzić się na końcu ulicy Średniej, zwykle o tej porze pustej. Podejrzane ich miny i złowrogie szepty zwróciły uwagę patroli robotniczych od pewnego już czasu zorganizowanych, gdy pomiędzy ludem krążyć zaczęły pogłoski o gotującym się pogromie żydów, o którym, rzecz prosta, nikt pośród nas nie myślał, lecz przeciwnie z odrazą odpychał myśl, aby coś podobnego zbrudzić miało nasz ruch wolnościowy. Zaalarmowano więc mieszkańców tej dzielnicy, którzy uzbroiwszy się naprędce, w co kto mógł, wybiegli na ulicę. Na ten widok zgraja „czarnej seciny rozpierzchła się w pola i znikła w cieniach nocy. Pomimo to do godziny 12 ej w nocy mieszkańcy byli jeszcze dwa razy alarmowani przez ohydną bandę i odparli jej napad. Po północy znów przeniosła operacyę swoją na ulicę Widzewską, pomię­dzy ulicami Główną i Nawrot. Około godziny 1 w nocy, na ulicy Widzewskiej dały się słyszeć jakieś głosy. Stróże nocni zauważyli jakieś indywidua, kręcące się po ulicy. Około godz. 1 m . 3o, do domów, położonych przy tej ulicy, ktoś gwałtownie zadzwonił, a gdy stróże nie otwierali furtek, pytając się tylko, kto dzwoni, odpowiadano im, aby byli w pogotowiu, gdyż „czarna secina” znajduje się w pobliżu. W jakieś pół godziny ponownie ktoś począł dzwonić, stróże wyszli do bram, lecz otwierać ich nie chcieli. Wobec tego powiedziano im, aby pobudzili lokatorów, gdyż niebezpieczeństwo jest blizkie. O godzinie 2 i pół poczęto gwałtownie dzwonić i dobijać się do bramy domu nr. 1o4. Stróż, w otoczeniu paru lokatorów, podszedł do furtki i oznajmił dobijającym się, że nie otworzy, w odpowiedzi na co, napastnicy poczęli rąbać bramę, co dało powód do ogólnego alarmu. Lokatorzy pootwierali okna i poczęli wołać o pomoc. Mieszkańcy sąsiednich domów, słysząc to, powybiegali na balkon, również wołając o ratunek. Wywołało to ogólną panikę, pomimo, że ze wszystkich stron nadbiegali ludzie uzbrojeni w kije, drągi, siekiery, topory i t.d. Zawezwano telefonicznie II oddział straży ogniowej ochotniczej, który po przybyciu na miejsce, dowiedziawszy się o co chodzi, zawezwał do pomocy oddział I. W ciągu zniespełna półgodziny stanęła w pogotowiu bardzo silna samoobrona. Rozpoczęto poszukiwania bandytów, którzy jednak korzystając z ogólnego zamieszania, zbiegli. Na ulicy zaś Widzewskiej i Głównej tłum bardzo liczny zatrzymał jakiegoś podejrzanego człowieka, który znaczył domy i rzucił się na niego i pobił go bardzo ciężko. Do rannego chciano wezwać Pogotowie ratunkowe, lecz lud do żywego oburzony przeszkadzał temu, dowodząc, iż dla takiego potwora nie należy niepokoić instytucyi, niosącej pomoc ludziom, zasługującym na to, nie wyrzutkom ludzkości. Pomimo to, skoro lud się cokolwiek uspokoił i rozszedł, ktoś wezwał Pogotowie, które rannego odwiozło do szpitala Św. Aleksandra, przyczem twierdzono, że podane przez rannego nazwisko, adres i adresy jego wspólników były zmyślone. W parę godzin po przewiezieniu rannego do szpitala Św. Aleksandra zjawiła się policyi i przewiozła go do szpitala Czerwonego Krzyża. Wczoraj po godz. 11 w nocy gromada ludzi, uzbrojonych w broń palną, siekiery, widły i t.p. przechodziła z hałasem przez ulicę Przędzalnianą. Gromada znalazłszy się przed domem № 2o, zbudziła stróża, który otworzył bramę. Przybysze, objaśniwszy stróża, iż poszukują Józefa Łaszkiewicza, zawodowego złodzieja, który był postrachem dla mieszkańców tej dzielnicy wtargnęli do mieszkania Andrzeja Łaszkiewicza, ojca poszukiwanego. Nie znalazłszy Józefa tutaj, gromada idąc za wskazówkami, udała się na ulicę Rokicińską № 33. Pościg był owocny, gdyż w domu tylnej w oficynie, znaleziono Józefa Łaszkiewicza, należącego do „czarnej seciny” u kochanki Mecsówny. Gromada wywlokła Łaszkiewicza z łóżka do sieni i tutaj zaczęła zadawać mu razy siekierą i innemi narzędziami. Po zamordowaniu swej ofiary gromada ratowała się ucieczką. Józef Łaszkiewicz, jak stwierdzono 2 razy już odsiadywał karę w więzieniu. Przez ulicę Nowozarzewską wczoraj około godziny 9 ej wieczorem przeciągnęła banda z „czarnej seciny”. Banda ta rzucała kamieniami w sklepy z artykułami spożywczemi, niszcząc w wielu miejscach dobytek właścicieli i wybijając szyby. Jednego z bandy schwytano i doraźnie go ukarano. Pozostali zbiegli. Wczoraj na ul. Aleksandrowskiej grono nicponiów usiłowało wywołać popłoch wśród mieszkańców, że przyszli do Łodzi członkowie „czarnej seciny” z zamiarem urządzenia pogromu. Pogłoska ta jednak nie jest usprawiedliwiona. Poza tem w innych dzielnicach miasta samoobrona była również czynna, a nastrój bardzo nerwowy. Wogóle pobito kilkanaście osób podejrzanych o należenie do „czarnej seciny”.

Rok 19o6

3 lutego, sobota. „Bójki i napady. [...] w piekarni przy ulicy Mikołajewskiej pod nr. 39 między pracującemi tam ludźmi powstała kłótnia, a z niej bójka, w której Robert Baumgart, piekarz, lat 2o, mieszkający przy ulicy Nawrot uderzony tępem narzędziem, odniósł ranę głowy”.

19 marca, poniedziałek. „Zebrania przedwyborcze. Polski komitet wyborczy zwołał wczoraj dwa zgromadzenia przedwyborcze: w gmachu szkoły Rzemiosł przy ulicy Wodnej nr. 9 i w sali balowej Towarzystwa aukcyjnego K. Scheiblera na Księżym Młynie. Pierwsze z udziałem prawyborców należących do 3-go okręgu, drugie zaś z udziałem prawyborców 4-go okręgu wyborczego na Księżym Młynie. [...] Na ulicy Wodnej. Przed godziną 3 po południu obszerna sala na parterze, gdzie się mieszczą warsztaty tkackie i przędzalnicze w Szkółce Rzemiosł, była już po brzegi zapełniona prawyborcami. Niezależnie od tego, na ulicy przed gmachem szkolnym znajdował się tłum, złożony z kilkuset osób, który, nie posiadając kart wstępu na salę posiedzeń, gwałtem chciał wejść. O godz 3 ej p. Nowacki zagaił posiedzenie, prosząc o wybór przewodniczącego. Zebrani wybrali p. Kazimierza Arkuszewskiego, który na asesorów zaprosił pp. Grabowskiego, Janiczaka, Bonara i Pietrzaka. Pierwszy zabrał głos adw. przys. Żelazowski, który objaśniał, w jaki sposób należy dokonywać wyborów. Następnym mówcą był p. Leśniewski, który wygłosił mowę programową. Mówca p. Konaszewski (robotnik), wyraził ubolewanie z powodu rozłamu, jaki panuje śród robotników. P. Wścieklica miał dłuższą przemowę o celach naszego udziału w Dumie. Mowę gorąco oklaskiwano. W czasie tych mów dają się słyszeć uderzenia kamieniami w okna od ul. Nawrot. Pomimo to na sali względny spokój. Po chwili powtarza się to samo, następnie dają się słyszeć strzały rewolwerowe od ulicy Nawrot. Grzechot kamieni i trzask szkła wywołał popłoch na sali, lecz przytomni mówcy i spokojniejsi prawyborcy umieli uspokoić zebranych, co się im o tyle udało, że posiedzenie nie zostało przerwane. Po upływie kilkunastu minut posypał się nowy grad kamieni, a następnie dały się słyszeć strzały rewolwerowe. Znajdująca się na ulicy policya i wojsko przedsięwzięły środki zaradcze, aby usunąć napastników. Wówczas strzelono do kozaków; raniono Serafina Stepanowa w udo i stójkowego. Mimo huku strzałów rewolwerowych i karabinowych posiedzenie odbywało się w dalszym ciągu. W chwili, gdy wszystkim się zdawało, że niebezpieczeństwo już minęło, posypał się nowy grad kamieni, dały się słyszeć strzały pojedyncze z rewolwerów, a po nich salwa karabinowa. W tak krytycznym momencie 3,ooo ludzi zamkniętych w sali, opanował nie lęk, a jakiś bezgraniczny upór i postanowienie, że pomimo tak nieludzkich przeszkód wytrwają oni do końca. Dla uspokojenia zaś zebranych, przewodniczący zaproponował 15 minutową przerwę, w czasie której poczęto odbierać karty wyborców. Cała ta czynność, polegająca na wykreśleniu 15 nazwisk z listy kandydatów na wyborców odbyła się zupełne spokojnie; strzały ucichły na ulicy. Około godziny 5 ej i pół wieczorem posiedzenie zostało zamknięte. Ostatni zaś mówca, zwrócił się z prośbą do zebranych, aby rozeszli się spokojnie do domów, aby na zaczepki ze strony przeciwnej zebraniu się Dumy państwowej nie odpowiadali, gdyż tylko taktowne zachowanie się ochroni od następstw, które mogą stać się bardzo opłakanemi. Po przemówieniu salę poczęto opuszczać. Ulice Nawrot, Wodna zaroiły się ludem, policya i wojsko stały na boku, żeby nie utrudniać przejścia, nikt jednakże nie przypuszczał, że za chwilę posypie się grad kul karabinowych. Powodem tego była ta okoliczność, że gdy prawyborcy znaleźli się w pewnej odległości od policy i i wojska, przeciwnicy zgrupowani po kilkanaście osób, przeważnie wyrostki, lub indywidua bardzo podejrzanej powierzchowności, poczęły lżyć przechodniów słowami tak nikczemnemi, że potrzebował każdy nadzwyczajnego wysiłku, aby uniknąć starcia. Spokój ten niespodobał się bojowcom, sprzeciwiał się on ich taktyce; postanowili tedy za jaką bądź cenę wywołać awanturę, a chociażby popłoch, co im się udało, przez danie kilku strzałów rewolwerowych na ul. Nawrot, Wodnej i Targowej. Na strzały te wojsko odpowiedziało strzałami, lecz na szczęście w górę, wskutek czego liczba ofiar jest względnie nie dużą. Na ulicy Widzewskiej, jak już wspominaliśmy powyżej, dano salwę. W domy pod № 12o i parkan domu № 122 utkwiła znaczna ilość kul, które rykoszetem utkwiły w parkanie posesyi № 137. Z protokółu policyjnego. Według protokółu policyjnego, terroryści, usiłujący przeszkodzić zebraniu prawyborców, strzelali z czterech punktów, mianowicie: od strony ul. Nawrot, z rogu Miedzianej i Wysokiej, z Wodnego Rynku i z ulicy Wodnej. Sypały się w różne strony salwy. Strzelanina trwała z przerwami od godz. 3 do 6 po południu. Na pomoc wezwano wojsko, które odpowiadało salwami. Raniono kilkanaście osób, nazwiska których podajemy na innem miejscu. Sprawcy pierwszych strzałów rewolwerowych ranili początkowo kozaka Stepanowa i strażnika policyjnego 3 go cyrkułu policyjnego Szluchina, stojących na ulicy Wodnej. Przy pierwszych strzałach ze strony wojska, padł trupem na miejscu jakiś człowiek, którego nazwiska dotąd nie ujawniono. Napad na p. Morsztynkiewicza. P. Morsztynkiewicz powracał z zebrania po godz. 3 po południu dorożką, śpiesząc się na zapowiedziane zgromadzenie roczne Stowarzyszenia majstrów fabrycznych, jako członek zarządu. Na rogu ul. Targowej i Nawrot ukazało się pięciu socyalistów i zaczęli wołać: „Oto burżuj, który zachęca do Dumy państwowej”. Następnie wyjąwszy rewolwery, skierowali je w stronę jadącego. Dano strzały, które jednak chybiły. Niezależnie od tego rzucano kamieniami, które ugodziły p. Morsztynkiewicza w tył głowy, prawy policzek, oko i przecięły wargi. P. Morsztynkiewicz wyskoczył z dorożki i upadł na ziemię. Napastnicy rozpierzchli się. Kilka przechodzących tamtędy osób wprowadziło p. Morsztynkiewicza do pobliskiego domu, gdzie na razie pierwszej pomocy udzielił felczer, a następnie Pogotowie ratunkowe, które odwiozło nieprzytomnego M. do szpitala akc. towarz. Silbersteina na ulicy Nawrot. Po przywróceniu do przytomności rannego przewieziono do własnego mieszkania na ulicę Wólczańską № 21o. Stan chorego jest dość ciężki. Uszkodzona jest rogówka prawego oka. Chory jest osłabiony i lekarz zaleca absolutny spokój z powodu gorączki. Innych ofiar z pośród mówców, na których zrobiono zasadzkę, niema dzięki temu, że opuścili zebranie wówczas, gdy ujawniły się już krwawe skutki zajścia ulicznego. Ilość strzałów. Podług wykazu policyi, wojsko i policya dali wczoraj 95 strzałów. Pogotowie ratunkowe. W dniu wczorajszym podczas nad wyraz oburzającego zajście na zebraniach wyborczych, Pogotowie ratunkowe dowiodło po raz może już setny, jak bardzo pożyteczną dla miasta jest instytucyą. Coby się stało z nieszczęsnemi ofiarami rozpętanych namiętności politycznych, gdyby nie było Pogotowia? A ofiary te padały w różnych punktach miasta, oddalonych wiorstowemi przestrzeniami. Karetki Pogotowia zjawiały się wszędzie z pomocą jak najśpieszniej. A jednak ta pożyteczna instytucya walczy z brakiem środków materialnych. Czy tak być powinno? Czy o los jej nie powinni dbać wszyscy mieszkańcy miasta?”. Środa, 21 marca. „Nowe ofiary. Jeszcze nerwy nie zdołały się uspokoić po ostatnich wypadkach, jakie rozegrały się w niedzielę na ulicach Wodnej, Nawrot i t.d., a już jesteśmy zmuszeni zanotować o nowych zajściach, jakie wydarzyły się w dniu wczorajszym na pogrzebie Jana Spychalskiego, który padł od kuli karabinowej przy zbiegu ulic Nawrot i Wodnej. Po przekonaniu się, że Spychalski, robotnik, 24 lat, jest ciężko ranny, towarzysze jego zabrali go z ulicy Wodnej i dorożką odwieźli do mieszkania na ulicę Bazarną № 4, gdzie po ułożeniu go na łóżko, odjechali. Domownicy narazie nie mogąc zdać sobie sprawy z tego, co się stało, dopiero po odejściu osób obcych przekonali się, że Spychalski jest zabity. W dniu wczorajszym o godz. 3 po południu miał się odbyć pogrzeb zabitego. Po południu prawie we wszystkich fabrykach wstrzymano pracę, a około godz. 2 i pół setki robotników zebrały się na ulicy Bazarnej, aby oddać ostatnią posługę zabitemu. Policya, dowiedziawszy się o tak licznem zbiorowisku ludzi, zawiadomiła o tem władze wyższe, które wydały rozkaz, żaby w pogrzebie brała udział tylko rodzina. Przysłano 2 szwadrony dragonów, secinę kozaków i dwie roty piechoty dla utrzymania porządku na ulicy. W chwili nadciągnięcia wojska, ulica Bazarna prawie po brzegi była zapełnioną robotnikami, a przed domem, gdzie spoczywało ciało zabitego, jakaś młoda kobieta, ubrana na wpół po męsku, z dużym czerwonym krawatem na szyi, na którego kościach wykaligrafowane były litery S.D., miała rewolucyjną mowę. Wobec takiego faktu policya i wojsko zażądały rozejścia się, lecz trafili na opór, wskutek czego, dragoni, dobywszy szabli, powoli końmi poczęli torować sobie drogę. Wtedy śmielsi, znajdujący się w tłumie, poczęli lżyć wojsko i policyę, rzucać na nich kamieniami i stawiać opór. Żołnierze poczęli ciąć pałaszami, wskutek czego dwóch mężczyzn zostało ciężko rannych, których Pogotowie ratunkowe po udzieleniu doraźnej pomocy przez lekarza, odwiozło do szpitala Poznańskich, innych zaś rannych, zanim Pogotowie przybyło, uprzątnęli współtowarzysze. Po tej szarży, tłum ustąpił z ulicy Bazarnej i Lutomierskiej, na których po obu stronach rozstawiono szeregi wojska. Około godziny 4 ej po południu przybył sędzia śledczy, w celu dopełnienia formalności urzędowych, a o godzinie 4 wyruszył kondukt pogrzebowy, składający się mniej więcej ze 1oo osób, które wraz z ciałem przeszły otoczone silnym szpalerem wojska. Kondukt przeszedł ulicami: Bazarną, Prywatną, Lutomierską na Plac Kościelny, gdzie zatrzymał się przed kościołem Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny. Po zatrzymaniu się konduktu pogrzebowego wojsko odstąpiło cokolwiek, aby nie przeszkadzać w dokonaniu pokropienia zwłok, dopełnionego przez ks. Truszkowskiego wikaryusza parafii W.N.M.P Kiedy ks. Truszkowski odmówił modlitwy i chciał wejść na cmentarz kościelny, wtedy zebrany tłum na cmentarzu zastąpił mu drogę, a ci co byli na ulicy, domagali się, żeby ksiądz Truszkowski poszedł na cmentarz grzebalny, czemu ks T. oparł się, objaśniając, iż niema czasu. Zebrani tłomaczenia tego nie uwzględnili, poczęli księdza popychać, szarpać na nim komżę, którą porozdzierali. Widząc to dragoni, z rozkazu oficera, natarli na tłum i tylko dzięki temu ks. Truszkowski i kościelny zostali przeprowadzeniu do zakrystii. Wobec tego tłum nastąpił na cmentarz, dragoni cofnęli się. Kondukt pogrzebowy wyruszył na cmentarz grzebalny przez ulicę Brzezińską, która była obstawiona wojskiem. Podczas tej szarży dwie żydówki zostały przygniecione przez konia, który przewrócił się. Opatrzył je w kancelaryi parafialnej lekarz Pogotowia. Tłum, znajdujący się na cmentarzu kościelnym, począł rzucać w dragonów stojących na ulicy, kamieniami, wtedy kilkunastu dragonów spieszyło się i przez parkan weszło na cmentarz. Tłum, składający się przeważnie z wyrostków obojej płci (pomiędzy nimi było dużo żydów), skrył się do kościoła, wobec czego dragoni powrócili tą samą drogą na ulicę, lecz wraz z piechotą bezustannie krążyli wokół cmentarza, co uniemożliwiło tłumowi wyjście na ulicę. Kondukt pogrzebowy aż do cmentarza grzebalnego przeszedł spokojnie. Na cmentarzu znajdowało się co najmniej 5ooo osób. Po skończonym pogrzebie, kiedy tłum począł się rozchodzić, wojsko stopniowo opuszczało posterunki, powracając do koszar. Nazwiska opatrzonych przez Pogotowie następujące: Samuel Grining, tkacz, lat 25; Stefan Pel, stolarz, lat 21; Kazimierz Powązka, syn stróża, l 17; E. Sztein, lat 33, żona właściciela sklepu”.

2 maja, środa. „Dzień wczorajszy. Partye skrajne na dzień wczorajszy 1 maja, dzień tak zw. „święta roboczego”, zapowiedziały powszechne bezrobocie. Nie chodziło tu tylko o święto robotników, lecz - jak głosiły odezwy - o przegląd sił rewolucyjnych „Czerwonej Łodzi”. No i odbył się ten przegląd. Jak każda rewia paradna, urządzana pod naciskiem, tak i wczorajsza wypadła „wspaniale”. Większość fabryk stanęła, targi rozpędzono, wstrzymano ruch tramwajów i dorożek, sklepy i sklepiki pozamykano, miasto przybrało wygląd świąteczny. Jednem słowem tryumf, ale tryumf strachu znękanej klęskami Łodzi przed terrorem, przed browningami, kijami, nożami, kamieniami, bojkotem i t. p. Jak każdy tryumf przemocy nie ma on moralnej wartości, więc i nie długotrwały. Poniżej zamieszczone szczegóły przebiegu dnia wczorajszego w zupełności usprawiedliwiają powyższe kilka słów wstępu. Przedewszystkiem sami robotnicy nie byli jednomyślnie usposobieni w sprawie święta roboczego. Ustępowano b. często pod wpływem terroru lub obawy o niego. W pewnej ilości fabryk pracowano, z większych były czynne tow. akc. L. Geyera, Steinerta. W wielu fabrykach doszło do bójek pomiędzy chcącymi pracować a strejkowiczami. Najostrzejsza walka odbyła się w fabryce Wevera. Tam znaczna część robotników w poniedziałek wieczorem zażądała od właściciela, aby fabryka była czynna. Rano stawiono się do roboty. Około godziny 7½ wtargnęło kilkunastu wyrostków z rewolwerami. Wymieniono koło 4o tu strzałów. Ciężko zraniony został Józef Dębski, 3o letni robotnik. Po opatrzeniu przez Pogotowie, odwieziono go do szpitala Czerwonego Krzyża. Niemałą energią wykazano również w zamykaniu warsztatów rzemieślniczych. I tu browning był czynny. Grożono, strzelano w powietrze i do ludzi. Nie obyło się bez smutnych wypadków. Onegdaj wieczorem raniono ciężko piekarza Piotra Janczaka przy ulicy Milsza 29 w chwili, gdy przygotowywał pieczywo na wczoraj; odwieziono go do szpitala Czerwonego Krzyża. Wczoraj zaś, rano śmiertelnie zraniono Michała Piętę, piekarza przy ulicy Franciszkańskiej 39; nieprzytomnego odwieziono do szpitala Poznańskich. Podobną taktykę stosowano do sklepów i sklepików, nic też dziwnego, że wszystkie były zamknięte. Otwarte były tylko apteki i składy apteczne oraz strzeżone przez wojsko sklepy monopolowe; pozatem czynnych było parę cukierni i restauracyi, i to niemal ukradkiem. Mimo dnia targowego rozpędzono wszystkie rynki i targi. Wielu włościan poturbowano, obcinano im lejce, bito ich a nawet konie; kilku napastujących aresztowano, o czem piszemy na innem miejscu. Oryginalnej, barbarzyńskiej egzekucyi dokonano na rozpędzających włościan przy ul. Głównej. Gdy dwóch z agitatorów ujęto, przywiązano ich do koni, w ten sposób musieli biec za końmi aż do ul. Piotrkowskiej, skąd ich odprowadzono do cyrkułu. Wczoraj na ulicach tłumy ludzi. Stały i krą żyły gęste patrole wojskowe. Były też próby urządzenia pochodów. Między innemi przez ulicę Nawrot, pomiędzy Targową i Widzewską przechodziła gromada ludzi, niosąc czerwone sztandary i śpiewając pieśni. Gdy wojsko zbliżało się, biorący udział w pochodzie na dane hasło przez wysłanników partyi, czuwających na rogach ulic rozpierzchli się w różne strony. Manifestanci urządzali na ulicy Nawrot trzykrotnie pochód ze sztandarami. Odbyło się podobno parę wieców poza miastem. Na wielu fabrykach wywieszono czerwone sztandary, które zdejmowało wojsko. Kilkakrotnie wojsko strzelało do tłumów, nie chcących się rozproszyć, między innemi na ulicy Głównej, Wodnym Rynku i t. p. Poszkodowani zostali między innymi: Idel Lisman, raniony wystrzałem z karabinu w nogę, Józef Chejdek zraniony kolbą w tłumie, Edward Hench raniony kolbą w głowę. Na ulicy Wysokiej podczas manifestacyi odnieśli rany postrzałowe trzej robotnicy: Korduf, ciężko ranny, kula przeszła przez gardło i dwaj lekko ranni. Na ul. Piotrkowskiej i innych kilkakrotnie powstawał chwilowy popłoch bez poważniejszych następstw. Aresztowano wczoraj sporo osób. Zdążyliśmy się dowiedzieć o następujących: W gminie Radogoszcz straż ziemska zatrzymała Tomasza Bednarka, który rozrzucał proklamacye i miał przy sobie zabronione wydawnictwa. Bednarka osadzono w więzieniu Łódzkiem. Jak już donosiliśmy, zatrzymywano wozy przybywające z okolicy na targ do Łodzi. Między innymi, jednego z takich terorystów, Jana Pydego, strażnik ziemski wraz z patrolem wojskowym pochwycił w Radogoszczu na ul. Zgierskiej. Osadzono go w więzieniu łódzkiem. W tejże gminie Radogoszcz aresztowano wczoraj Lucyana Radziejowskiego, który niósł czerwony sztandar z napisem: „Niech żyje dzień l maja! Niech żyje 8 godzinny dzień roboczy S.D.K.P.iL.”. Kozacy otoczyli Radziejowskiego i odprowadzili do więzienia łódzkiego. W gminie Bruss aresztowani: Karol Fligiel. Robert Librach, Władysław Świderski, Michał Bieniak, Józef Wolski, Stefan Barański, Józef Pluciński, Franciszek Brański, Jan Polik, Władysław Kasprzak i Bleszyński, którzy wypędzali ludność z fabryk, oraz rozdawali proklamacye. Od aresztowany odebrano 4 rewolwery i nielegalne wydawnictwa. W gminie Chojny, we wsi Dąbrówka, aresztowano niejakiego Ogińskiego. którego poszukiwała żandarmerya łódzka i Mausza za zmuszanie do zamykania sklepów. Aresztowanych osadzono w więzieniu, a sprawę skierowano do władzy żandarmskiej. Pod groźbą represyi wstrzymany wczoraj został ruch tramwajowy, jak również dorożek. Wieczorem kilkudziesięciu dorożkarzy, chcąc zarobić chociażby na obrok dla konia, wyjechało na miasto. Odprowadzono ich bezzwłocznie na punkty egzekucyjne (jeden z takich był na rogu ulic Nawrot i Widzewskiej), gdzie pocięto im budy, fartuchy, lejce, połamano latarki, niszcząc w ten sposób niejednemu dorożkarzowi jedyny jego dobytek. Z prawdziwym bólem serca pisaliśmy powyższe objektywne sprawozdanie z dnia wczorajszego w Łodzi. Każda przemoc boli i oburza, a cóż dopiero przemoc nad spółbraćmi, popełniana w imię haseł wolnościowych, poprawy doli ludu roboczego. Tą drogą, temi środkami żadna idea nie zwycięży, a sprawie robotniczej przynosi się znaczną szkodę!”.

22 czerwca, piątek. „Zamknięcie ulicy. Z powodu robót brukarskich ulica Nawrot pomiędzy Mikołajewską a Widzewską została zamkniętą dla ruchu kołowego”.

3o czerwca, sobota. „Napady. W czwartek późnym wieczorem na rogu ul. Nawrot i Juliusza na przechodzącego Jóżefa Sobczaka, robotnika fabrycznego, lat 18, napadło dwóch wyrostków, którzy nożem poranili go w bok i plecy”.

16 sierpnia, czwartek. „Krwawy dzień. Dzień wczorajszy, w który, na Jasnej Górze odbywała się wspaniała uroczystość narodowa, kiedy tam pół miliona, a w całym kraju miliony serc biy jednem tętnem i zanosiły do Orędowniczki naszej błagalne modły miłości i zbratania, dzień ten w wielu miastach był bardzo krwawym. Poniżej podajemy krótki przebieg wypadków. [...] Wczoraj około godz. 6 po poł. dał się nagle słyszeć straszny huk w stronie zachodniej, wkrótce znów padł cały szereg salw karabinowych oraz strzałów rewolwerowych. Ponieważ niewiadomo było na razie, zkąd owe strzały pochodzą, znajdujący się na ulicach nie wiedzieli, w którą stronę uciekać. Powstał ogromny popłoch. Wbiegano do bram domów i otwartych jeszcze sklepów, za chwilę bowiem żaluzje sklepów, głównie na ul. Piotrkowskiej, pospuszczano. Dopiero po chwili dowiedziano się, że rzucono trzy bomby w gmachu 3 cyrkułu policyjnego. Wewnątrz budynku znajdowali się podówczas wartujący żołnierze pułku pieszego, kozacy oraz policyanci, zajęci czynnością w kancelaryi cyrkułowej. Osoby te od porzuconych bomb najwięcej ucierpiały. Okazało się bowiem, że rannych ciężko zostało 5-ciu żołnierzy, lekko zaś trzech strażników policyjnych i jeden żołnierz. Niezależnie od tego raniona została znajdująca się w mieszkaniu na pierwszem piętrze żona komisarza cyrkułu, pani Pilipienko. Skutkiem podrzuconych bomb, dom, w którym mieści się cyrkuł, zaczął płonąć. Kilka ścian bocznych kancelaryi cyrkułowej runęło. Ogień zniszczył niektóre akta i dokumenty. Na ratunek pożaru nadbiegły oddziały straży ogniowej ochotniczej oraz straż miejska. Energicznie podjęta akcya ratunkowa zdołała wkrótce ogień opanować. Kancelarya III cyrkułu mieści się w dou narożny trzypiętrowym, przy zbiegu ulic Nowospacerowej i Rozwadowskiej, na parterze. Pierwszy pokój o 3 oknach zajmują referenci, następnie jest od strony ulicy Rozwadowskiej duży pokój o 4 oknach, w którym pracuje 3 urzędników i dyżurny rewirowy, dalej zaś gabinet komisarza. Bomby dwie były rzucone do pokoju od ulicy Rozwadowskiej. Siła wybuchu była tak wielka, że wyrwała ona wielki otwór w podłodze, powyrywała drzwi, okna, kawały muru. Meble i książki zostały porwane na strzępy. Kroksztyn od balkonu na Pierwszem piętrze został wyrwany z muru Wogóle cały ten pokój przedstawia jedno rumowisko. W chwili przybycia II oddziału straży ogniowej ochotniczej, ogień objął cały pokój, paliły się strzępy papieru, drzazgi mebli i podłogi. Po wypompowaniu 3 beczek wody, ogień zdołano ugasić do tego stopnia, że już przybyłe I oddział straży ogniowej ochotniczej i straż miejska nie brały udziału w akcji ratunkowej. W domu, znajdującym się na przeciwnej stronie ulicy, powylatywały wszystkie szyby, a nawet zostały powyrywane ramy okienne. Jak twierdzą naoczni świadkowie, bomby rzuciło kilku ludzi, z których jeden podobno zabity został na miejscu, inni zaś, lubo ranni, ratowali się ucieczką, kryjąc się w przeciwległym domu przy ulicy Rozwadowskiej. Wnet po wybuchu bomb wybiegło z cyrkułu kilkunastu żołnierzy, którzy zaczęli strzelać do uciekających, ci ostatni odstrzeliwali się również rewolwerami. Następnie wojsko dawało salwy do domu, w którym uciekający schronili się. Pękały i wylatywały szyby. Zewsząd rozlegały się krzyki. Podczas salw karabinowych mieszkańcy tego domu poukładali się plackiem na ziemi. Po półgodzinnej ciszy znów dały się słyszeć salwy karabinowe. To wojsko strzelało, biegnąc przez ulice Rozwadowską i Nawrot w kierunku Mikołajewskiej. Niezależnie od bomb, jaki padły w gmachu III cyrkułu, rzucono także bombę na ulicy Mikołajewskiej, która jednego z przejeżdżających kozaków zabiła na miejscu, a drugiego raniła. Dwóch rannych ludzi, podejrzanych o rzucanie bomby w cyrkule – przewieziono do szpitala małżonków Poznańskich. Nazwisko jednego z nich ujawniono: Kubicki. Wypadki postrzałów w ciągu wieczoru zdarzały się na różnych ulicach. I tak na ul. Aleksandryjskiej zabity został żołnierz oraz ranni ciężko strażnik policyjny i żołnierz. Na rogu Piotrkowskiej i Karola zabity został policyant. Zdarzyły się podobno jeszcze inne wypadki strzelania do wojska. Salwy karabinowe rozlegały się w różnych punktach miasta. Pogotowie ratunkowe udzieliło doraźnej pomocy osobom cywilnym na ulicach: Aleksandryjskiej czterem, Rozwadowskiej jednemu, Nawrot dwom, Widzewskiej dwom, Franciszkańsiej dwom, Wólczańskiej czterem, Nowo-Spacerowej pięciu, Mikołajewskiej trzem. Pomiędzy rannymi znajduje się mieszkaniec osady Jeżów, Edward Smoliniak. Wiele osób lżej rannych niekorzystało z pomocy Pogotowia, wobec czego trudno jest określić liczbę ofiar. W lesie Widzewskim został zabity kulą karabinową człowiek lat około 25-iu. Wielu rannych od nahajek. Wskutek wczorajszych wypadków, wiele osób, znajdujących się w odwiedzinach u rodzin na letniskach, nie przyjechało do Łodzi. Podróżni od strony Warszawy, Sosnowca i z kolei Dąbrowskiej, dowiedziawszy się o zajściach w Łodzi, nocowali w Koluszkach. Takich podróżnych o godz. 4 rano liczono przeszło 1oo. Po wybuchu bomby i strzałach na ulicach, setki osób podążało na dworce kolejowe i stacye kolei podjazdowych elektrycznych, aby uciec z miasta. Pociąg nr. 24 kolei fabryczno-łódzkiej przybył do Koluszek przepełniony. O godzinie 6-ej wieczorem, do domu pod № 14 przy ulicy Zawadzkiej, przyszło 2-ch młodych ludzi, którzy zażądali od właściciela domu rozpusty Cybucha, 5o rb. na cele partyjne. Kochanka Cycucha [?] wydostawszy się na ulicę wszczęła alarm, nadbiegł patrol ze stójkowym, obu napastników zabito, nazwisk nie stwierdzono, znaleziono przy nich rewolwery. O godzinie 7 minut 15, przez ulicę Aleksandryjską przechodził patrol, złożony z 2-ch żołnierzy i stójkowego, około domu № 11 i 13 do patrolu tego dano strzały, wszystkich trzech raniono w głowy. Stójkowemu Jaryszowi odebrano rewolwer. Stan zdrowia rannych beznadziejny. Ulica Zgierska od domu № 32 do Placu Kościelnego zamknięta dla ruchu kołowego. O godzinie 9 wieczorem dokonywano rewizyi w domu przy ulicy Mikołajewskiej № 56. Aresztowano sporo osób. O godzinie 9 wieczorem, w obrębie I-go cyrkułu wojsko dało kilkanaście salw, wskutek których ranni są: Perła Zalcman w prawą rękę, 14-letni syn stróża, Józef Moruzgała, Hersz Lichman i 48-letnia Chaja Węgrowska. Wczoraj od wieczora we wszystkich wagonach, przychodzących ze Zgierza, byli rewidowani pasażerowie. Ilość danych salw i ofiar trudno stwierdzić. [...] Podczas strzelaniny na ul. Rozwadowskiej zabita została 5-letnia Hawebal, którą wuj jej, Wrocławski, uciekając, niósł na ręku. Kula roztrzaskała dziewczynce głowę. [...] O 2o kroków od IV cyrkułu na ul. Karola został zabity stójkowy Artnichow. [...] Przy ul. Mikołajewskiej pomiędzy domami nr. 83-85 został raniony montier, Herman Rosche, kula zgruchotała mu nogę. [...] Wczoraj niektórzy dorożkarze, korzystając z popłochu, za kursy nawet bardzo małe kazali płacić sobie nieraz po 3 rb. [...] Wskutek strzelaniny na ulicy Aleksandrowskiej i Zgierskiej pociągi kolei elektrycznej podjazdowej kursowały tylko do Radogoszcza. Wielu pasażerów, nie mając odwagi iść do miasta, powróciło do Zgierza. Nieobecność zaś ich w domu przez całą noc, wywołała zaniepokojenie. [...] Zadanie dziennikarzy w razie katastrof, jak wczorajsza, jest nadzwyczaj ciężkie. Oprócz suchych danych o wypadku, czytelnicy wymagają osobistych poglądów i obserwacji. Wobec tego sumienny sprawozdawca zmuszony jest obserwować, a to nie zawsze możliwe, a często niebezpieczne, zwłaszcza gdy jeszcze temperament unosi dziennikarza. Wczoraj dwóch omało nie przypłaciło życiem. Reprezentacji agencyi petersburskiej, p. Kluczyński, udał się przed gmach cyrkułu wkrótce po katastrofie. Wzięto go za jednego z uczestników zamachu; miał już lufę skierowaną u sobie, mimo, że tłómaczył, kim jest. Na szczęście poznał go jeden z policyantów i uchronił od katastrofy. Spółpracownik naszego pisma p. Kamiński stał na rogu Nawrot i Piotrkowskiej w chwili salw o godzinie 9-ej i pół wieczorem. Kule świstały koło niego; ukrył się w jednym ze sklepów, dostał jednak silnego wstrząśnięcia nerwowego, nie śpiąc całą noc, dziś rano zemdlał. Zachodzi obawa, aby nie wywiązała się poważniejsza choroba. [...] Jak silnie były ostrzeliwane niektóre domu, dowodem tego plebania kościoła ewangelickiego św. Jana przy ulicy Mikołajewskiej. Jedna z kul wybiła szybę w oknie od kancelaryi i utkwiła w przeciwnej ścianie. Obok w gabinecie pastora Angersteina, kule powybijały szyby; 3 kule utkwiły w obrazie Chrystusa Pana, jedna w futrynie drzwi, jedna utkwiła pomiędzy kasą a biblioteką, jedna rozbiła szybę w drzwiach biblioteki, prebiła jej tył i utkwiła w ścianie. Na pierwszym piętrze w salonie pastora kule wybiły 2 dziury w szybach okien, jedna z nich przebiła drzwi, oberwała kawał muru w przedpokoju, druga utkwiła pod parapetem okna, 3 kule przebiły szyby i utkwiły w ścianie, 3 kule przebiły w drugim oknie szyby, 3 kule utkwiły w sofie, oprócz tego 4 kule utkwiły w ścianie. Do mieszkania pastora Manitiusa zabłąkały się 2 kule. Prawa wieża kościoła jest uszkodzona 4 kulami. Pastor Angerstein przesyła protokół całej tej napaści do konsystorza, a jednocześnie prosi policmajstra o wydelegowanie urzędnika dla przeprowadzenia śledztwa. W wielu mieszkaniach jak p. Bronikowskiego, róg Nawrot i Piorkowskiej, oraz innych kule poczyniły szkody”.

31 sierpnia, piątek. „Postrzał. Wczoraj około godz. 1o wieczorem był ścigany przez dwóch ludzi Stanisław Drzewień, lat 17, robotnik, którego dopędzono i przy zbiegu ulic Nawrot i Wysokiej dano do niego parę strzałów. Kula przebiła mu szyję i wyszła policzkiem. Lekarz Pogotowia, po udzieleniu mu doraźnej pomocy, odwiózł go w stanie groźnym do szpitala św. Aleksandra”.

Rok 19o7

9 stycznia, środa. „Na ulicy Nawrot po za Targową zabity został dzisiaj rano kulami rewolwerowymi jakiś robotnik, którego nazwiska dotąd nie ujawniono. Pogotowie do wypadku tego nie było wzywane”.

7 marca, czwartek. „Kary administracyjne. Na mocy postanowienia czasowego generał-gubernatora z dnia 3 marca, za nr. 865 właścicieli nieruchomości w Łodzi [...] 19) Franciszka Lewińskiego róg Nawrot i Widzewskiej nr. 41 [...] winnych niespełnienia żądań policyi i dotyczących utrzymywaniu swych nieruchomości w czystości i porządku, nie wywożenia śniegu i lodu z chodników, nie oczyszczania rynsztoków, śmietników i dołów kloacznych [...] ukarać grzywnami 1oo rubli każdego, z zamianą w razie niemożności zapłacenia tej sumy na zamknięcie w więzieniu na jeden miesiąc”.

15 kwietnia, poniedziałek. „Zamykanie sklepów. Wczoraj pod terrorem w okolicach Wodnego i Górnego Rynku, przez cały dzień sklepy były pozamykane, a nawet na targach nie pozwolono prowadzić handlu. Z tego powodu wynikło parę burzliwych zajść i doszło do strzelaniny na ulicy Nawrot”.

1o czerwca, poniedziałek. „Napad na sklep monopolowy. Ubiegłej soboty po południu, do sklepu monopolowego, na rogu ulicy Nawrot i Targowej № 47 [23?] wpadło trzech ludzi, uzbrojonych w rewolwery. Pokazali oni, aby zarządzająca sklepem 45-letnia Kazimiera Kuntze oddaliła się do drugiego pokoju, co też natychmiast spełniła. Bandyci otworzyli szufladę, z której zabrali 8o rubli gotówką, następnie rozbili kilkadziesiąt butelek z wódką, wartości 15 rubli, zażądali jeszcze od p. Kuntze klucza od szafy, gdzie przechowują się marki stemplowe. Klucza tego p. K. nie posiadała; bandyci uwierzyli na słowo i zadowalając się zdobytym łupem, odeszli najspokojniej nie ścigani przez nikogo” oraz „Najście. Wczoraj o godzinie 8-ej wieczorem do mieszkania blacharza Icka Nerlinga, zamieszkałego przy ul. Widzewskiej pod № 9o przyszło 3-ch młodych ludzi, którzy poczęli grozić i domagać się pieniędzy. Na krzyk Nerlinga o pomoc wybiegli mieszkańcy tego domu i goście znajdujący się w kawiarni co widząc napastnicy ratowali się ucieczką. Jednego z nich zdołano zatrzymać w ogrodzie miejskim przy ul. Mikołajewskiej. Przechodzący w tym czasie ulicą Widzewską jacyś ludzie zabrali z sobą napastnika i poprowadzili go na ulicę Nawrot”.

7 września, poniedziałek. „Bandytyzm. W ubiegłą sobotę po południu dokonano napadu na inkasenta firmy Biggego, p. Józefa Wolfa. Gdy p. Wolf powracał z obiadu, przed samym kantorem biura komisowego przy ulicy Wysokiem nr. 22, osaczyło go trzech młodych ludzi, z których jeden przyłożył rewolwer do piersi, dwaj inni zaś zaczęli go rewidować. Na szczęście p. Wolf niemiał przy sobie pieniędzy. Otrzymawszy od p. Wolfa odpowiedź, iż kasyer główny jest nieobecny w kantorze, gdyż zazwyczaj później przychodzi, bandyci oddalili się w stronę ul. Nawrot. Zauważono, że napadem kierował jakiś elegancko ubrany mężczyzna, który wskazał napastnikom p. Wolfa; na rogach rozstawieni byli towarzysze bandytów”.

21 listopada, czwartek. „Fatalny skok. Dziś o godz. 1o i pół rano na ul. Piotrkowskiej pomiędzy ulicami Nawrot i Przejazd, kobieta lat średnich, wyskoczyła z wagonu kolei elektrycznej miejskiej, w przeciwną stronę biegu wagonów, wskutek czego upadła i potłukła się bardzo mocno. Po udzieleniu jej pomocy przez przechodniów, odwieziona została dorożką do domu”.

1o grudnia, wtorek. „Bandytyzm. Wczoraj, o godz. 9-ej wieczorem, na rogu ulicy Nawrot i Wodnej, na powracającego inkasenta składów kolonialnych M. Ulinower, p. Józefa Jeszonera napadło czterech bandytów, którzy pod groźbą rewolwerów, zmusili do oddania portfelu, zawierającego 626 rb. I 1o kop. Bandyci, rozkazawszy, aby p. J. nie ruszał się przez pewien czas z miejsca szybko zbiegli. J. z przestrachu zemdlał; doraźnej pomocy udzieliło mu Pogotowie”.

Rok 19o8

18 kwietnia, sobota. „Place w Łodzi róg Nawrotu i Zagajnikowej, dowolnej wielkości, tanio do sprzedania. Wiadom. Łódź, kanc. Rej. W. Jonszera, Średnia 21”.

27 maja, środa. „Z powodu 2 interesów do sprzedania kawiarnia z całem urządzeniem i bilardem, róg Nawrot i Mikołajewskiej”.

19 października, poniedziałek. „(b) Z życia szkolnego. W jednej ze szkół prywatnych handlowych, przy ulicy Nawrot – postepowanie przełożonego nie licuje ani z zasadami humanitarnemi, ani współczesnej pedagogiki. Ów przełożony maltretuje każdego ucznia, okazującego słabe postępy w naukach. Zapalczywość swą kierownik uczelni posuwani niekiedy do tego stopnia, że policzkuje uczniów w klasie. Onegdaj zdarzył się fakt taki z 13 letnim uczniem A. K. – Niezadowolony z odpowiedzi młodego K., pan inspektor w obecności całej klasy uderzył go dwa razy w twarz, a następnie kazał mu klęczeć przez godzinę. Chłopiec, zalany łzami, przyszedłszy do domu, opowiedział o wszystkiem matce, która już nie posyła syna do szkoły, gdzie nie potrafią uszanować godności ucznia – człowieka, znieważając go czynnie”.

Rok 19o9

26 kwietnia, poniedziałek. „W sobotę ubiegła, o godz. 7-ej wieczorem, w lokalu własnym przy zbiegu ulic Nawrot i Targowej, pod przewodnictwem p. Ignacego Lange i przy udziale 42 osób odbyło się zebranie członków miejscowej spółki komandytowej. Zebrani debatowali nad obmyśleniem sposobów, mających na celu podniesienie rozwoju handlu w sklepie”.

7 maja, piątek. „Dnia 5 go maja o godz. 8 wieczorem zgubiono portmonetkę czarną z 15 rublami w przejściu ul. Piotrkowską od Nawrot do Rozwadowskiej. Uprasza się o odniesienie za nagrodą 5 rb. do Administracyi „Rozwoju”.

15 maja, sobota. „Świeże wody mineralne, sole, pastylki etc. – wszystkich źródeł już nadeszły do Składu aptecznego St. Majewski dawniej P. Królikowski Piotrkowska róg Nawrot”.

8 czerwca, wtorek. „Bardzo tanio kilka tysięcy dachówek do sprzedania z budowni p. Majznera, Widzewska № 1o5 róg Nawrot”.

4 grudnia, sobota. „Młody czy stary, słaby czy jary, Wielki czy mały, przygodnie czy stały, Bogaty czy biedny, skromny czy wybredny, Gruby i cienki panie i panienki, Wszyscy u firmy Bajon, Wihan z Spólnikiem Ubiorą się tanio, modnie i z szykiem. Bajon, Wihan i Ska. Łódź, Piotrkowska № 126, róg ul. Nawrot. Magazyn ubiorów męskich, damskich i dziecinnych”. Poniedziałek, 2o grudnia. „Wyrzucony jest pieniądz, jeśli kupić tanie bezwartościowe ubranie. U nas wykonywa się tylko lepszą męzką, damską i dziecinną garderobę i sprzedaje się od dziś do świąt – po znacznie zniżonych cenach. Marynarkowe ubrania od rb. 13,5o do 25. Zimowe palta od rb. 21 do 48. Spodnie od rb. 4,5o do 8. Kamizelki fantazyjne od rb. 3,25 do 5,5o. Szlafroki od rb. 15. Pamnieńskie saczki od rb. 8 do 14. Paletka dla chłopców od rb. 7 do 12. Ubranka dziecinne od rb. 3,5o do 8. Ubranka uczniowskie od rb. 7 do 1o. Szynele od rb. 15 do 2o. Dam. plusz. żakiety od rb. 22 do 7o. Dam. czarne żakiety od rb. 18 do 27. Dam. okrycia od rb. 14 do 4o. Dam. spódniczki od rb. 3 do 2o. Damskie bluzki od rb. 2 do 1o. Halki od rb. 3 do 14. Mufki futrzane od rb. 2,5o do 3o. Kołnierze od rb. 5 do 4o. Wyrób wykwintny. Właściciele sami fachowcami. Bajon, Wihan i Ska. Piotrkowska № 126 róg Nawrot”. Wtorek, 8 kwietnia 1913. „Wymówienie pracy. Wczoraj pracownicy f. krawieckiej Wihan i S-ka róg Piotrkowskiej i Nawrot wymówili pracę za dwa tygodnie, z powodu niemożności pracowania w tak niehygienicznych warunkach, jakie w zakładzie tym panują. Oprócz tego żądają grzeczniejszego obchodzenia się właścicieli z pracownikami. Pracownia mieści się w ciemnej niskiej i ciasnej piwnicy, więc cały dzień praca trwa przy oświetleniu gazowem, co bardzo ujemnie działa na wzrok. Właściciel nietylko, że niechciał uwzględnić słusznych żądań pracowników, ale ich jeszcze grubiańsko potraktował, co zmusiło ich do wymówienia pracy”. [patrz Przejazd 2]

6 grudnia, poniedziałek. „(a) Aresztowania. Agenci wydziału śledczego aresztowali: [...] Piotra Łagowskiego, Józefa Rogozińskiego i Franciszka Anteckiego, oskarżonych o zabójstwo Andrzeja Łuczaka (róg Nawrot i Wodnej)”.

Rok 191o

„S. Szerszeński, Łódź, Mikołajewska 69 (róg Nawrot). Egzystuje od r. 1898. Zakład rysunkowy deseni tkackich oraz wyrób kartonów Jacquardowych”.

5 marca, sobota. „Do wynajęcia od 1-go kwietnia 3 duże pokoje i kuchnia z wszelkiemi wygodami. Wysoka № 28 przy Nawrot”.

14 marca, poniedziałek „Dwa place pomiędzy Rokicińską a Nawrot są do sprzedania. Informować się: „Promień”, Piotrkowska 81”.

5 kwietnia, wtorek. „Do wynajęcia zaraz 3 pokoje, kuchnia, z wszelkiemi wygodami. Wysoka 28 przy Nawrot w pałacyku.

16 kwietnia, sobota. „(p) Pogotowie ratunkowe wzywano pomiędzy innemi do następujących wypadków: - Ogólnemu osłabieniu wczoraj uległy cztery osoby, z których jedną odwieziono do szpitala Poznańskich, jedną do mieszkania przy ul. Nawrot”.

2o lipca, środa. „(h) Z ulicy. Przed paru dniami na ul. Piotrkowskiej pomiędzy ulicami Główną i Ewangelicką, a nawet do ulicy Nawrot, deszcz zaniósł kostki drewniane, W tym czasie kolej elektryczna miejska przystąpiła do naprawy toru po stronie numerów nieparzystych, rozebrała więc pewną przestrzeń bruków. Jedna strona zniesiona przez deszcz, druga rozebrana, a wskutek tego ruch kołowy wstrzymany i dzieje się to na ulicy Piotrkowskiej, w miejscu ruchliwem i nader Ważnem w przemyśle”.

6 września, wtorek. (h) Łatanina w końcu lipca i w początkach sierpnia, kilkunastu robotników naprawiało bruk drewniany na ulicy Piotrkowskiej od Ewangelickiej do Nawrot. Sztukowano, łatano jak było można. Spadł jeden dobry deszcz zniósł kostki drewniane z powierzchni betonowej i dziś na nowo rozpoczęto roboty przy naprawie bruku. Postawiono ponownie szeregi robotników, którzy rozpoczęli układanie starych kostek. Na jak długo ta praca wystarczy, trudno na razie dać odpowiedź, bo deszcze ulewne to chroniczne zjawisko bieżącego lata”.

Rok 1911

25 lutego, sobota. „(p) Przywaleni parkanem. Sądzicie może, iż w Łodzi szalał wczoraj huragan ten sam, co przed tygodniem w Niemczech lub Austryi… Broń Boże. Dął wiatr zwykły… i ten spowodował, że parkan przy ulicy Nawrot, róg Przędzalnianej, wywrócił się, przygniatając dwóch chłopców: siedmioletniego Jana Michalskiego i ośmioletniego Zygmunta Andrzejewskiego, dzieci robotników. Jaś ma okaleczoną głowę i twarz, Zygmuś prócz tych samych uszkodzeń uległ złamaniu prawej nogi. Andrzejewskiego odwieziono do szpitala Anny Maryi. A co będzie z właścicielem, jak z kart ustawionego parkanu? Będzie się zasłaniał silną wichurą…”.

13 kwietnia, czwartek. „3 piękne pokoje z kuchnią i wszelkiemi wygodami do wynajęcia od 1 lipca. Pałacyk, Wysoka 28 przy Nawrot”.

11 maja, czwartek. „5 rubli nagrody! Zegarek srebrny oksydowany ze stalową dewizką został zgubiony d. 1o b.m. o godz. 11 rano w przejściu ul. Piotrkowską, między Nawrot a Przejazd, uczciwego znalazcę uprasza się o odniesienie do rejenta Mogilnickiego, Średnia № 3”.

24 maja, środa. „(a) Zabłąkany chłopiec. Onedgdaj na roku ulic Targowej i Nawrot zauważono błąkającego się chłopca, lat około 5 ciu, który nie umiał objaśnić, gdzie mieszkają jego rodzice. Chłopcu na imię Adaś, ubrany w szare spodenki, bluzkę w kratki, białe z czernemi i czapeczkę granatową. Zabłąkanego chłopca zabrano do biura III cyrkuły policyjnego”.

9 czerwca, piątek. „(a) Znalezione. Uczniowie szkoły handlowej Towarzystwa popierania średniego wykształcenia, Aleksander Milsz i Adolf Lewenhaupt znaleźli na ulicy Mikołajewskiej, około Nawrot portfel, w którym znajdowało się gotówką 239 rb. Oraz bilet loteryjny Król. Polskiego № 15o. Znalazcy wręczyli portfel strażnikowi policyjnemu D. Dukinowi, który złożył go w 3-im cyrkule policyjnym”.

11 września, poniedziałek. „(f) Jeszcze o ul. Wysokiej. Kilka dni temu pisaliśmy o zanieczyszczeniu ul. Wysokiej do Miedzianej śmieciami. W tym wypadku winien jest przedsiębiorca miejski. Jakże jednak dziwić się mamy jednostce, która dla korzyści niedbale spełnia swe obowiązki, jeżeli magistrat sam, głowa miasta, daje przykład lekceważenia najprymitywniejszego porządku. Na tej samej ulicy Wysokiej pomiędzy Miedzianą a Nawrot leżą place miejskie, przy ulicy zaś Nawrot znajdują się posesye obywateli. Przed tymi domami znajdują się rynsztoki, dalej jednak rozpoczynają się place magistrackie, obok których, mimo przepisów obowiązujących, niema rynsztoków. Kanał, do którego spływają ścieki z ul. Wysokiej, przechodzi ulicą Miedzianą, dalej zaś skręca na place magistrackie. Ponieważ przy nich brak rynsztoka, więc też obywatele ul. Nawrot, nie mogąc korzystać ze swoich, poprzekopywali rowki na place magistrackie i tam wypuszczają ścieki. Na polu tworzy się cuchnąca kałuża. Czy magistrat, który myśli obecnie o oświetleniu ulicy Wysokiej nie zechciałby także urządzić przy swych placach rynsztoków?”.

7 listopada, wtorek. „Do sprzedania pralnia z powodu wyjazdu. Dowiedzieć się róg ul. Nawrot i Wysokiej w piwiarni”.

Rok 1912

2 stycznia, wtorek. „Pokój ładny, umeblowany, z oddzielnem wejściem zaraz do wynajęcia. Juljusza nr. 22, m. 1o róg, Nawrot”. 13 kwietnia w sobotę – „Dwa pokoje z kuchnią w czystym spokojnym domu (pałacyku), w ogrodzie, do wynajęcia od 1-o lipca. Wysoka 28 przy Nawrot”.

21 marca, czwartek. „Krwawa walka z bandytami. Napad dokonany wczoraj na inkasenta to. akcyjn. L. Geyera zuchwałością swą przeszedł wszystkie inne, jakie kroniki łódzkie notowały. Na najruchliwszej ulicy, w biały dzień bandyci napadli i nie obawiając się niczego, skierowali konia w pustą ulicę, aby urzeczywistnić swe zamiary. Z powodu spóźnionej pory i braku miejsca w numerze wczorajszym nie mogliśmy dać wszystkich szczegółów napadu tego, które zamieszczamy dopiero dziś. [...] Zarząd tow. akc. L. Geyer, w obawie przed rabunkami, urządził specjalną bryczkę do przewożenia większych sum pieniężnych. Dla zamaskowania pod tylnem siedzeniem bryczki urządzona jest żelazna pancerna skrzynia, od której jeden klucz znajduje się u kasyera fabrycznego, a drugi w banku. Po otrzymaniu pieniędzy z kasy Banku Państwa w ilości 2o tys. rubli, kasyer udał się do kantoru fabryki, na bryczkę zaś, zaprzężoną w jednego konia, którym powoził stangret Michał Krysiak, siadł inkasent Natalenko. Kiedy bryczka z pieniędzmi dojeżdżała do ulicy Radwańskiej, nagle wskoczyło na nią trzech młodych ludzi i zagroziwszy N. i Kr. rewolwerami, rozkazali skręcić w ulicę Brzeźną, a następnie Mikołajewską. Przejechawszy 2o kroków od ulicy Brzeźnej zatrzymali bryczkę i rozkazali N. i K. zejść z iej, poczem przyniesionym ze sobą dłutem i dużych rozmiarów młotem probowali rozbić skrzynię, lecz im się to nie udało. Bandyci byli dobrze poinformowani o sposobie przewożenia pieniędzy, gdyż nie żądając klucza od N., co nieświadomy napewnoby uczynił, odrazu wzięli się do rozbijania skrzyni. Kiedy ta im się nie poddawała, usunęli Natalenkę i Krysiaka dalej od bryczki i podłożyli pod skrzynię nabój wybuchowy. Siła wybuchu była straszna; cały przód bryczki został strzaskany, szyby w poblizkiej fabrczyczce powylatywały, skrzynia jednak pozostała nienaruszona. Bandyci podłożyli drugi nabój, lecz i ten nieskutecznie. Skrzynia powyginała się tylko. [...] Na odgłos wybuchu wybiegli na ulicę robotnicy i, widząc bandytów, rzucili się ku nim, aby ich schwytać. Bandyci ostrzeliwując się, zaczęli uciekać i skręciwszy w poblizką ulicę Gubernatorską, robotnicy zaś nie przestali ich ścigać. W jednym z domów przy ulicy Gubernatorskiej, u swej narzeczonej bawił stójkowy, który posłyszawszy huk i wystrzały wyjrzał oknem i zobaczył uciekających bandytów. Stójkowy ów wyskoczył oknem i puścił się w pogoń za bandytami, strzelając do nich z mauzera. Bandyci, zobaczywszy stójkowego zaczęli krzyczeć do niego: „nie strzelaj kacapie, bo cię zabijemy”, lecz stójkowy razem z robotnikami gonił ich w dalszym ciągu. Dobiegłszy do Widzewskiej bandyci skręcili w ulicę Fabryczną, ostrzeliwując się ciągle pościgowi. Dobiegłszy do parku „Źródliska” jeden z bandytów wpadł do niego, dwaj zaś skręcili w ulicę Przędzalnianą i pobiegli w kierunku ulicy Rokicińskiej. Bandyta, który zmykał przez park, porzucił palto, które podniosła pogoń; znaleziono w nim nabity brauning i kilkadziesiąt naboi. Do pościgu przyłączyli się jeszcze dwaj inni posterunkowy stójkowi. Na rogu ulic Przędzalnianej i Rokicińskiej uciekający bandyci połączyli się na chwilę, po czym dwóch z nich uciekało ulicą Rokicińską w kierunku Widzewa, trzeci zaś biegł ul. Przędzalnianą w kierunku ulicy Nawrot. Za tym ostatnim goniło trzech stójkowych, strzelając do niego bezustannie. Dobiegłszy do ulicy Nawrot, bandyta skręcił w nią i uciekał w kierunku lasu. Ulica ta pod lasem jest niezabudowana. Są tam puste place, na które wywożą gruzy i śmieci. Bandyta, widocznie będąc rannym, ukrył się za jedną kupę Kruzów i przyjął nadbiegających stójkowych gradem kul. [...] Jeden ze stójkowych ukrył się w rowie, dwaj zaś za płotem i wtedy zaczęła się wzajemna wymiana strzałów, których dano z obydwóch stron do stu. Po upływie jakiejś pół godziny strzały ze strony bandyty ucichły. Przedsiąwszy wszelkie środki ostrożności, policya podeszła do bandyty i przekonała się, że jest on zabity. Obok zwłok znaleziono 27 wystrzelonych gilz, w zastygłych jego dłoniach dwa brauningi, przez ramię zaś przewieszony mauzer; na pasku od mauzera widać było wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, krucyfiks, oraz napis: „A.B.P.N.M.P. pójdźcie do mnie, który w smutku zostajecie a ja was pocieszę”. W szerokim pasie, którym przepasany był bandyta, znaleziono 157 naboi, 7 proklamacyi rewolucjonistów-mścicieli, regulamin i program tej partyi. Żadnych dowodów osobistych przy zabitym nie znaleziono, tak, że osobistości jego nie udało się stwierdzić. Jest to mężczyzna, liczący około 25 lat życia, średniego wzrostu, ciemny blondyn, z jasnymi niedużymi wąsami, krótko ostrzyżony. Ubrany był w czarny szewiotowy garnitur marynarkowy, szare palto jesienne, sznurowane kamasze z firmą „A. Szpoin – Łódź ul. Dzielna № 1”. [...] Za uciekającymi w kierunku Widzewa dwoma bandytami biegli zawezwani telefonicznie konni strażnicy i jednego z nich udało im się przytrzymać na polu pod wsią Andrzejowem. Przy rewizyi znaleziono przy nim zawinięty w papier proch. Po przyprowadzeniu go do wydziału śledczego, do winy się nie przyznał i zeznał, że nazywa się Roman Gralewski, ma lat 17, mieszka przy rodzicach we wsi Wienczyn, gm. Nowosolna, skąd przybył do Łodzi, w celu wyszukania sobie pracy. Uciekał przed policyą, ponieważ bał się policyantów. Śledztwo w tej sprawie prowadzi sędzia śledczy 2 rewiru, p. Rubcow, który kazał zdjąć fotografię ze zwłok zabitego bandyty. Stan ranionego przypadkowo Emila Lange jest zadowalający”. Piątek, 22 marca. „(d) Po krwawej walce z bandytami. Prowadzone energiczne przez wydział śledczy śledztwo stwierdziło, że wczoraj na miejsce gdzie był zabity bandyta przybyło dwóch młodych ludzi i zaczęli się wypytywać kto strzelał i zabił bandytę. Nieznajomi odgrażali się policyi i pokazywali brauningi. Jednego z nich aresztowano na ul. Piotrkowskiej obok domu nr, 13o, broni jednek przy nim nie znaleziono. Aresztowany zeznał, że nazywa się Józef Wbuczyński, ma lat 25 i jest zawodu kelnerem. Osadzono go w areszcie. Aresztowany w tej sprawie od Andrzejowem Roman Gralweski, zdaje się być niewinnym i z tym napadem nie ma nic wspólnego. Zeznania jego są zgodne z prawdą. Po załatwieniu formalności będą prawdopodobnie wypuszczony na wolność. Jak się dowiadujemy podczas wymiany strzałów przy pościgu ranioną została na Widzewskiej ulicy 9 letnia Lidya Wichner, zamieszkała przy rodzicach przy ul. Widzewskiej nr. 16o. Rana nie jest niebezpieczna”.

3o marca, sobota. „Pokój frontowy, umeblowany, tanio zaraz do wynajęcia. Juljusza 22, róg Nawrot, Wiadomość u stróża”.

11 maja, sobota. „Za 28o rb. 2 pokoje z kuchnią, przedpokojem, wodociągiem i zlewem; schody oświetlone elektrycznością. Mieszkanie słoneczne, suche i ciepłe, do wynajęcia od 1-go lipca. Wiadomość u W. Gałeckiego, II piętro, Targowa 47 – róg Nawrot”.

14 czerwca, piątek. „Dwa magle zaraz do sprzedania Widzewska 94, róg Nawrot”.

2o czerwca, czwartek. „(c) Zebranie krawców. W nadchodzący poniedziałek o godzinie 4 po południu w domu Millera u zbiegu ulic Nawrot i Juliusza odbędzie się zebranie członków cechu majstrów krawieckich, na którem po przyjęciu składek członkowskich będą zapisani do cechu uczniowie, czeladnicy i nowi majstrowie”.

28 sierpnia, środa. „(d) 15-letni jubileusz. Skromny, przez nikogo nie wychwalany, obchodził swój 15-letni jubileusz… śmietnik na ul. Wysokiej. Przed 15 laty od ul. Nawrot do ul. Rokicińskiej wytknięto ulicę i przez cały ten czas ulica ta jest śmietnikiem, do którego okoliczni mieszkańcy wyrzucają śmieci. Zimą, gdy śnieg pokryje ziemię, widać tylko doły i wzgórza; zato latem niemożebnem jest przejść przez tę ulicę, taka woń i zaduch zalatują z niej. Już nieraz na łamach pism miejscowych była podnoszona kwestya zanieczyszczenia ulicy tej, lecz municypalność miasta udaje głuchą i nic nie robi, aby usunąć śmietnik i uregulować tę ulicę, która, nawiasem mówiąc, jest dość ważną arteryą komunikacyjną. A może magistrat chce, aby śmietnik ten obchodził 25-letni jubileusz?”.

11 września, środa. „(h) Nowe bruki. Ulica Mikołajewska od Nawrot do Głównej otrzymała nowy bruk z kostek granitowych. Szczeliny zaś pomiędzy ułożonemi kostkami w miejsce cementu, są zalewane smoła, jako materiałem o wiele mniej wrażliwym na mróz i lepiej spajającym kostki. Nowy bruk jeszcze w tym tygodniu ma być oddany do użytku publicznego. Taki sam bruk ma otrzymać ulica Nowomiejska od Nowego Rynku do Ogrodowej. Na ulicy Milionowej, której zabrukowanie uległo kilkotygodniowej przerwie, obecnie roboty wznowiono i jest nadzieja, że barykady z brukowców, utrudniające ruch kołowy na tej ulicy, będą nareszcie usunięte”.

5 grudnia, czwartek. „Jest do sprzedania filia piekarska z powodu wyjazdu. Wiadomość ul. Nawrot róg Wysokiej”.

Rok 1913

W spisie członków Zarządu i Komisji Rewizyjnych z lat 191o-193 ŁKS umieszczony: Loba Aleksander, 1891, kupiec, ul. Nawrot; wyznania rzymskokatolickiego. [2]

19 lutego, środa. „Łódzka uczciwość. (d) Niejaki p. H. właściciel sklepu przy ul. Nawrot, wnosząc do jednej z miejscowych instytucji finansowych pieniądze świadomie nie dodał mu 5 rb. Kasjer na razie nie zauważył i powstałe manko wpłacił potem do kasy z własnej kieszeni, zaś pan H. wielce uradowany z dokonanej szczęśliwie „finansowej operacji”, pochwali się z tem przed swym wspólnikiem właścicielem takiegoż sklepu, p. F. poczem zakonkludowali, że „zarobione” 5 rb. Trzeba przepić. Poszli zatem do jednego z barów i tam za uczciwie „zarobione” pieniądze „wlali się” dość przyzwoicie a że trunkirozwiązują języki, zatem historją zarobienia pochwalili się przed obecnymi – podnosząc swój spryt – igrywając się z kasjera. Niestety, wśród obecnych w barze znajdował się znajomy kasjera, który mu o całej historii zakomunikował. Kasjer oburzony na tak nieetyczne postępowanie nie szukając rekompensaty dla siebie, zakomunikował o powyższem sędziemu śledczemu, który na zasadzie zeznań świadków, pociągnie solidnych kupców do odpowiedzialności sądowej za świadome oszustwo”.

2 kwietnia, środa. „Rozbiegane konie. (bt) Wczoraj o godzinie 7 wiecz. stangret zamieszkałego przy ulicy Radwańskiej nr. 25 p. Siewczyńskiego, Antoni Flakowski przejeżdżał ulicą Piotrkowską powozem w parę koni. Na rogu ulicy Przejazd konie przestraszyły się i skręciły nagle w bok, łamiąc dyszel powozu. Ułamany dyszel powozu zaczął bić po nogach konie, które wystraszywszy się tego poniosły powóz w kierunku ulicy Nawrot. Stangret nie był w stanie powstrzymać rozhukanych rumaków. Nie dojeżdżając do ul. Nawrot powóz, pozbawiony kierownika-dyszla uderzył w przejeżdżający tramwaj i odrzucony został przez wagon na konie, które padły na bruk. Siłą uderzenia stangret wysadzony został z kozła i padł na trotuar ranny [nieczytelne] zabrało go również pogotowie dla zwierząt, drugi zaś zabity został na miejscu. Wartość koni wynosi 6oo rubli”.

9 kwietnia, środa. „(h) Zamknięcie ulicy. Z powodu naprawy bruku ulica Piotrkowska pomiędzy Nawrot a Główną zamknięta została dla ruchu kołowego”.

26 kwietnia, sobota. „ Święto kwiatka na „Gniazdo” Tow. Opieki nad dziećmi. Prace około organizacji „święta kwiatka” raźno postępują. Na wtorkowem posiedzeniu obsadzone zostały ostatecznie wakujące dzielnice. Brak tylko jeszcze par sprzedających, od których w znaczne mierze powodzenie zależy, ale nie wątpimy, że szlachetny cel „Gniazda” dla biednych, bezdomnych sierot przyciągnie liczny zastęp chętnych do pracy, że staną oni zwartym szeregiem w dniu 8 maja, by z całą gorliwością poświęcić czas swój i siły tej dobrek zabawie. Następujące panie dzielnicowe przyjmować będą od dnia dzisiejszego zapisy par kwestujących: [...] Dzielnica VII od Nawrotu do Pustej, Główna, Orla, Ewangelicka, Wodny Rynek – pp. W. Gablerowa (Orla 16, 4-8), M. Rosińska [Rosicka], (Orla [19]). Dzielnica VIII. Od Nawrotu do Pasaż Majera, Przejazd i t.d. – pp. Gołaszewska (kancelarja „Gniazda” Przejazd 84, 6-8), Alwasowa (Orla 5, 3-6) [...]”.

29 kwietnia, wtorek. „Przejechania. [...] W fabryce Silbersteina przy ulicy Piotrkowskiej nr. 258, przejechany został Stanisław Karwowski, który odniósł przytem złamanie trzech żeber. Pogotowie przewiozło go do szpitala fabrycznego przy ul. Nawrot”.

31 maja, sobota. „Ul. Piotrkowska Nr. 126 róg Nawrot do wynajęcia od zaraz duży o 7 oknach frontowy sklep z wygodnie urządzoną suteryną. Wiadomość u właściciela domu”.

3 czerwca, wtorek. „(h) Z ulicy Piotrkowskiej. Roboty przy układaniu bruków drewnianych doprowadzono już do ulicy Nawrot, pozostaje jeszcze do naprawy część od ulicy Nawrot do ul. Przejazd. Spodziewać się należy, że o ile roboty pójdą w tempie jak dotychczas, naprawa skończy się za jakie dwa tygodnie”.

14 czerwca, sobota. „W obawie katastrofy. Swojego czasu podaliśmy wiadomość, że mury 5 piętrowego domu przy zbiegu ulic Nawrot i Mikołajewskiej rysują się, grożąc zawaleniem. Na wzmiankę tę otrzymaliśmy odpowiedź, według której wszelkie niebezpieczeństwo nie miał miejsca a chodziło o usunięcie drobnych usterek. Że jednakże „sprostowanie” to nie zupełnie zgodnem było z prawdą świadczy notatka podana we wczorajszym „Rozwoju”, którą przytaczamy: „…Prawie codziennie na już otynkowanych filarach ukazują się szczeliny, które murarze skrzętnie zasmarowywują. Pracę tę, z dużem zajęciem, obserwuje, ale tylko z daleka, bojąc się katastrofy, przechodząca publiczność. Jak się dowiadujemy, filary te wzmocnione będą słupami żelaznymi, około ustawienia których rozpoczęto już pracę. Tylną ścianę, wyciągniętą pierwotnie do tej samej wysokości, obniżono o jedno piętro; widocznie mury były za wysokie i obawiano się, że nie wytrzymają ciężaru”.

13 sierpnia, środa. „Poranienie. Na przechodzącą ulicą Nawrot róg Przędzalnianej Marjannę Regło, robotnicę fabryczną lat 52, napadł jakiś nieznany osobnik i uderzył ostrem narzędziem, wskutek czego R. odniosła rany głowy”.

25 sierpnia, poniedziałek. „Odpowiedzi Redakcyi. P. Bolesławowi K. w Vienne. Stosownie do Manifestu popisowi, którzy nie stawili się dla odbycia powinności wojskowej w swoim czasie mogą stawić się jeszcze do 1 stycznia 1914 roku i nie będą pociągnięci do odpowiedzialności. Dezerterzy z wojska podlegają karze. (e) P. Karolowi C. w Widzewie. Firma „Semi Emal”, która przeniosła się obecnie z ul. Nawrot na ul. Zachodnią nr. 62, założona przez żydów-litwiaków, wysyła w istocie portrety za opłatą 4o k., nie każdy jednak z nich podobny jest do fotografii. Portrety te są przeniesieniem podobizny z nadesłanej fotografii, za pomocą aparatu fotograficznego w zwiększonym formacie na papier specyalny. Wykonuje się je zagranicą, dlatego też długo na nie trzeba czekać. Wartość portretów wraz z papierowemi obramowaniami (passe-partou) nie przewyższa kilkunastu kopiejek. Ogłaszanie, że portrety te są „prawie” naturalnej wielkości, wysyłane są zupełnie „darmo”, jako próbne, jest zwykłem nabieraniem naiwnych…”

9 września, wtorek. „Do wynajęcia sklepy Widzewska 1o7 róg Nawrot”.

11 września, czwartek. „To i owo. Wczorajszy dzień. Mieliśmy już w Łodzi wybory: czterokrotne wybory posłów do Dumy. Kto brał bodaj we wszystkich czterech kampanjach, myli się, sądząc, iż ma pojęcie o prawdziwej agitacji, o istotnej walce wyborczej. Trzeba było wczoraj być na ulicy Mikołajewskiej, Nawrot, Ewangelickiej, - być, przyglądać się i słyszeć, by nabrać wyobrażenia o rzeczywistym „parlamentaryzmie”. Niczem wobec wczorajszych scen – wybory prezydenta Stanów Zjednoczonych! Brak jeszcze tylko było udziału kobiet w tych zapasach dzieci, bo prawie „dzieci” – złożyły jednak dań na ołtarzu obowiązku społeczno-religijnego… Ochłońmy jednak na chwilę z wrażeń wczorajszych i zastanówmy się na tem dlaczego wybory nadrabina łódzkiego poruszyły całe zbiorowisko miejscowej ludności żydowskiej, dlaczego agitatorom tak łatwo było rozpętać namiętności a żar i zapał wzniecić w ludziach, którzy więcej do handlu, niż do polityki (choćby najbardziej wewnętrznej, domowej) zazwyczaj zdradzają zdolności? Czem jest rabin dla mas żydowski? Pomińmy tu stronę religijną, obyczajową… Wszak nie te względy odgrywały wczoraj rolę, nie one zaważyć miały na szali… To – rzecz wiadoma i zupełnie pewna. Skoro zas sprawa nie jest kwestją wyznania i obrzędów, ma znaczenie inne. Istotnie: tkwi tu sens inny; sprawa ma podkład szerszy, ogólniejszy. Sprawa ta nie jest i nie może być obojętną dla tych którzy bezpośrednio w wyborach nie brali udziału i pośrednie nie byli zainteresowani. Istnieje pewien związek między tymi wyborami a całokształtem życia gminy żydowskiej w Łodzi, tem samem więc dotyczy i całego miasta, w którem ludność żydowska stanowi czynnik wielce pokaźny. Wybory nadrabina są przegrywką, wstępem, zapowiedzią walki o berło rządów w gminie. Wybory dozoru, władz gminnych – znajdują się na porządku dziennym – jako następny pukt, - najbliższy z kolei. Gmina żydowska w Łodzi jest bardzo liczna, ale też i bardzo biedna i nieszczęsna, gdyż najbiedniejsi nic z niej nie mają, nic prawie gmina dla nędznych mas nie czyni. Ludzie średnio i mało zamożni płacą stosunkowo wiele na „potrzeby” gminy, stoją jednak a uboczu od tych potrzeb i od systemów ich zaspokajania. Ludzie zamożni i bogaci (a gmina liczy takich bardzo wiele) mało łożą na te cele, opodatkowani etatem nierównomiernie nizkim obojętni są na biedę i nędzę współbraci. Tak brzmi sąd ogólny, powszechny… Vox populi… Tak było – dotąd. A jak będzie odtąd? Czy nowy nadrabia będzie miał moc i siłę, wpływ i wolę, środki i sposoby – zreformowania zarządu gminnego w pożądanym kierunku? Czy też zajmie on stanowisko wyłącznie jako pasterz duchowy swej olbrzymiej owczarni, pozostawiając sprawy kultury życiowej innym? Wiele było różnorodnych haseł, pod których sztandarem przeszły wczorajsze wybory. I jakkolwiek dziś już wiadomem będzie, który rabin został wybrany, i gdyby nawet uznać wybory te jako ostateczne, nikt nie będzie już teraz w stanie orzec, jakie hasło jest zwycięskiem i czego nadal spodziewać się można. Co i kiedy przyniesie ulgę i pomoc, jakąkolwiek bodaj ku lepszemu zmianę w życiu stutysięcznej masy biedaków, z których składa się znaczna większość tutejszej gminy żydowskiej – nadal nie wiadomo. Głodni, chorzy, ciemni nędzarze – wznoszą serca, pełne nadziei, ku Kalwarji. Lecz jak często już spotykał ich bolesny zawód? Jak często – „góra – mysz urodziła”? Sceptyk”.

7 listopada, piątek. „Gdzie można się ubrać tanio i elegancko? W świeżo otworzonym magazynie N. Szmajewicza przy ul. Piotrkowskiej № 126 (róg Nawrot), gdzie się na składzie nowości jako to: palta angielskie najnowszego wyrobu (Szuwałow) od najskromniejszych do najelegantszych, kostiumy, spódniczki, palta pluszowe, po bajecznie tanich cenach, ponieważ właściciel jest sam fachowcem i wszystko pod jego własnym kierunkiem się robi, to też wykończenie jest staranne, a ceny przystępne. Prosimy się przekonać. Obejrzenie nie zobowiązuje do kupna”.

16 grudnia, wtorek. „Masażysta i specjalista kąpieli leczniczych (Długoletni współpracownik pierwszorzędnych zakładów kuracyjnych krajowych i zagranicznych) Juljusz Słodziński (uczeń prof. Zabłudowskiego w Berlinie), Łódź, Widzewska 94 m. 4 (róg Nawrot)”.

Rok 1914

27 stycznia, wtorek. „Rabunek. Na ulicy Targowej nr. 42 obok Nawrot wczoraj wieczorem o godzinie 7-ej i pół, napadnięto na sklep korzenny Arjel Bujnowskiego i zrabowano z szuflady 12 rb. Gotówką, wyrok na 45 rb. I weksle. Gdy żona Bunowskiego wyszła na chwilę ze sklepu, weszło 4-ch mężczyzn do sklepu i zabrali całą zawartość szuflady. Wszelkie poszukiwania pozostały na razie bez rezultatu. Skradziony stempel firmowy porzucono na ulicy”.

17 marca, wtorek. „Z tramwaju. Na rogu ulic Nawrot i Piotrkowskiej spadł z tramwaju na bruk robotnik Adam Kaźmierski, lat 55. K. odniósł rany twarzy”.

18 marca, środa. „(x) Krewki szynkarz. Na ul. Nawrot istnieje jeden z szynkarzy, który napada na dzieci w wieku szkolnym i tłucze je niemiłosiernie batem. Kilka dni temu poranił twarz siedmioletniemi chłopczykowi. Przeciwko brutalnemu szynkarzowi wdrożono sprawę sądową”.

22 maja, piątek. „Zamach samobójczy. Gustaw Szefel, majster fabryczny lat 53, poderżnął sobie gardło brzytwą. W stanie groźnym przewieziono go do szpitala fabrycznego przy ul. Nawrot”.

1 sierpnia, sobota. „Lekarz Dentysta Rena Rozemnan b. asystentka lek.-dent. Heberfelda Mikołajewska 5o, róg Nawrot przyjmuje codziennie od 1o-11 od 3-8 wiecz. W niedzielę i święta od 1-1o”. 27 lipca zaczęła się I wojna światowa…

25 lipca, sobota. „Zginął chłopiec w granatowych majteczkach boso i bez czapki w granatowym fartuszku. Nazywa się Wacław Jaworski lat 4 mieszka róg Przędzalnianej [26] i Nawrot, duża kamienica 3-cie piętro”.

3 sierpnia, poniedziałek. „(h) Rozbicie samochodu. Dziś rano u zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot samochód najechał na słup telefoniczny, wskutek czego szofer został poraniony, a samochód uległ uszkodzeniu”. [Jakby tego było mało ledwie kilka dni wcześniej wybuchła I wojna światowa…]

16 sierpnia, niedziela. „Z barykad przy ul. Widzewskiej. Wczoraj żona łódzkiego dziennikarza p. W., przechodząc wieczorem pomiędzy ścianami mrocznych korytarzy, uformowanych ze stosów kamieni przy ul. Widzewskiej, koło ul. Nawrot, upadła tak nieszczęśliwie, że uległa poważny, potłuczeniom nóg, biodra i głowy. Kiedyż wreszcie ul. Widzewska zwolniona zostanie od tych namacalnych, pozostawiających często dość bolesne skutki, dowodów dbałości municypalności o wygody miasta?”.

Rok 1915

19 marca, piątek. „Ofiara wybuchu. (o) Niejaki Władysław Dankowski, 17 lat, zamieszkały przy Wodnym rynku pod Nr. 11, wraz ze swym kolegą, niewiadomego nazwiska, przy ul. Widzewskiej pod Nr. 4o ze sklepu Sławy skradli trzy pistolety straszaki, nabijane korkowemi nabojami, dającymi wiele huku, służące do odstraszania złodziejów. Dunkowski schował pistolety do kieszeni, zaś naboje korkowe wsunął w nogawkę spodni i skarpetki. Na rogu ulic Juljusza i Nawrot wskutek tarcia naboje z wielkim hukiem eksplodowały w nogawce, sprawca wybuchu padł na ziemię w kłębach dymu, kolega jego w panicznym strachu rzucił się do ucieczki. Dankowskiemu eksplozja nabojów rozerwała nogawki od spodni, które zaczęły się palić. Płomienie ugasili posterunkowi milicjanci, którzy ofiarę wybuchu z popaloną nogą bez spodni dostarczono na odwach V dzielnicy milicyjnej, wraz z pistoletami i resztą nabojów”.

21 lipca, środa. „Lekarz – dentysta Rena Rozenman b. asystentka lek.-den. Haberfelda Mikołajewska 5o róg Nawrot przyjmuje od 1o-1 i od 3-7-ej”.

31 lipca, sobota. „Niedoręczone listy do odebrania w 3 oddziale straży ogniowej Mikołajewska 54 [...] „Niedoręczone listy do odebrania w 3 oddziale straży ogniowej Mikołajewska 54 [...] Henryk Kühn, Nawrot [...]”.

26 sierpnia, czwartek. „Obwieszczenie. Na skutek rozporządzenia z dnia 12 lipca zameldowane zapasy miedzi, mosiądzu, bronzu, niklu, cyny, cynku, aluminium, ołowiu i antymonu na miejsce zbiorowe odstawiać trzeba. Właściciele domów lub zawiadowcy tychże, którzy przy następujących ulicach mieszkają, jako przy: Wschodniej od Średniej do Dzielnej, Nowo Targowej całej, Targowym Rynku, Targowej aż do rogu Nawrot, Dzielnej od nr. 1 aż do końca (prawa strona), Piotrkowskiej od nr. 54 aż do nr. 124 (lewa strona), Nawrot od nr. 2 aż do końca (lewa strona), Krótkiej całej, Passażu Majera cały, Przejeździe całym, Kolejowej całej, Składowej całej, Tramwajowej całej, Skwerowej od Dzielnej aż do dworca, Wierzbowej od Dzielnej aż do Nawrot Zagajnikowej od Dzielnej aż do Nawrot, Mikołajewskiej od Dzielnej aż do Nawrot, Widzewskiej od Dzielnej aż do Nawrot, Juljusza od Nawrot aż do Przejazdu, Wodej od Przejazdu do Nawrot, Wysokiej od Przejazdu aż do Nawrot, Nowo Przędzalnianej od Przejazdu do Nawrot zameldowane przedmioty jako to: Statki kuchenne, przedmioty gospodarcze wszelkiego rodzaju, jak n.p. kotły do gotowania i zaprawianie, patelnie, formy do pieczenia, miski, kotły do prania, wanny kąpielowe (z wyjątkiem wanien cynkowych), piece i wszelkie inne przedmioty i ile możności wolne od części żelaznych, w czasie od czwartku dnia 26-o sierpnia aż do soboty dnia 4-go września z wyjątkiem niedzieli – od 9 do 12 przed południem, i od godziny 2 do 7 po poł. w śpichlerzu przy Mikołajewskiej nr. 8 oddać muszą. Urządzenia kąpielowe trzeba samemu odmontować. Następujące ceny za polski funt, natychmiast po odstawieniu i sprawdzeniu wagi płaci się za pokwitowaniem: 1. za koprowinę 58 fen., 2. za mosiądz 44 fen., 3. za bronz 53 fen., 4. za aluminium 86 fen., 5. za nikiel 163 fen., 6. za antymon 24 fen., 7. za cynę 122 fen., 8. za cynk 2o fen., 9. za ołów 15 fen., 1o. za blachę cynkową 12 fen., 11. za metal biały 35 fen., 12. za nowe srebro 55 fen. Łódź, dnia 24 Sierpnia 1915 r. Cesarsko Niemiecki Prezydent Policji von Oppen”.

Rok 1916

25 maja, czwartek. „Ogłoszenie. Na zasadzie rozporządzenia policyjnego z dnia 26 stycznia 1916 r. odbędzie się szczepienie ospy dzieciom, urodzonym w roku 1915, według następującego planu: [...] X dzielnica policyjna. Miejsce szczepienia – Widzewska 117. Lekarz szczepiący ospę – dr. Knichowiecki. 29 maja od godz. 6 i pół rano. Sprawdzenie 5 czerwca od g. 6 i pół rano. Ulice: Główna, Milsza, Nawrot, Rokicińska do nr. 2o, Widzewska. Sprawdzenie 6 czerwca od g. 6 i pół rano. Ulice: Dobra, miedziana, Mikołajewska, Milsza, Nowa, Piotrkowska, Przędzalniana, Targowa, Wodna, Wodny Rynek, Wólczańska. 31 maja od godz. 6 i pół rano. Ulice: Św. Anny, Długa, Juljusza, Lipowa, Pańska, Rozwadowska, Wodna, Wysoka, Złota”.

18 czerwca, niedziela. „Obwieszczenie o dopłatach za metale. Dopłaty za zakupione metale przez powiatowy wydział gospodarczy Cesarsko-niemieckiego prezydium policji w czasie od 13 sierpnia 1915 r. do 1 marca 1916 r. uskutecznione zostaną przy kasie wojennego wydziału surowców w Warszawie, oddział w Łodzi [...] w piątek, dnia 23 czerwca 1916 roku dla dostawców z ulic: Nawrot, Ogrodowej [...] we wtorek, dnia 27 czerwca 1916 r. dla dostawców z ulic: Spacerowej, Nowo-Spacerowej, Przędzalnianej, Przejazd, Poprzecznej, Placowej, Prywatnej, Płockiej [...] Dopłaty będą wydawane tylko za odstawione z gospodarstw użyteczne przedmioty gospodarcze z miedzi, mosiądzu, aluminium, niklu i cyny. Nie tyczy ono więc fabryk, warsztatów i handlarzy metali. Zwraca się uwagę na to, że należne kwoty tylko w ustalonych dniach wypłacone zostaną i że spóźnione żądania uwzględniane nie będą. Łódź, d. 17 czerwca 1916 r. Wojenny Wydział Surowców w Warszawie, Oddział w Łodzi”.

Rok 1917

24 kwietnia, wtorek. „Dzień znaczka. W niedzielę, dnia 29 kwietnia odbędzie się w Łodzi na dochód Koła Pomocy dla Legjonistów uliczna sprzedaż „znaczka”, wyobrażającego artystycznie wykonany wizerunek żołnierza polskiego. Dla lepszego zorganizowania kwesty miasto podzielone zostanie na 15 dzielnic a każda dzielnia oddana pod zarząd niżej wymienionym paniom: [...] 8) od Przejazd do Nawrot – p. Ada Sobolewska [...] 1o) od Nawrot do Pustej – p. St. Rudzka [...] Osoby życzące sobie wziąć udział w sprzedaży znaczka, zgłaszać się mogą w biurze Koła Pomocy, ul. Spacerowa 4o od godz. 5-ej do 9-ej wieczorem. W razie niepogody kwesta odbędzie się w najbliższą niedzielę”.

13 września, czwartek. „Zgubiono przechodząc ul. Nową, Nawrot i Sienkiewicza, Ciemną, skórkową portmonetkę, w której było: 2 złote damskie pierścionki, 1 obrączka zwyczajna, 1o-o Markówka, dwa papierki po rub. 3, dwa po r. 5 i trochę drobnych. Uprasza się uczciwego znalazcę o odniesienie za nagrodą na ul. Sienkiewicza 83 m. 32 1 p. do Teofili Pawełek. Pieniądze nie moje”.

Rok 1918

14 grudnia, sobota. „Mleczarnia „Wrzos” Piotrkowska 1oo, róg Przejazd. Prócz śniadań, obiadów i kolacji a la carte, poleca znane ze swej dobroci w niedzielę i czwartki Flaki. Podczas obiadów i kolacji przygrywa muzyka. Kuchnia pod kierunkiem pierwszorzędnego kuchmistrza”.

Rok 1919

„Elektrotechniczne biura i składy” - Brauer i Rogoziński.

16 lutego, niedziela. „Niepożądany gość. a) Ukazał się na bruku łódzkim lejtnant Borke, były członek niemieckiego sądu polowego, który wielokrotnie przyczyniał się do kwalifikowania oskarżonych na śmierć. Zamieszkał on w okolicy Nawrot, gdzie ukrywany jest przez życzliwych hakatystów”.

13 marca, czwartek. „Dorożkarz № 3. Zwracamy pilną uwagę naszej władzy policyjnej na żyda dorożkarza № 3, którego wypada stanowczo pozbawić prawa do jeżdżenia dorożką. Oto fakt: następujący: Ze środy na czwartek, dnia 27 lutego pociąg idący z Warszawy zatrzymano w Łowiczu parę godzin, tak że przybył około północy do Łodzi. Wskutek tego tramwaju już nie było, tylko dorożki. Pociagiem tem jechały dwie panie p. M. W. i p. I. K., które zmuszone były wynająć dorożkę, którą zgodzono za 25 mk. Dorożką tą powoził żyd. Miał on nr. 3. Aby taniej dorożka wypadła, przybyła jeszcze trzecia osoba na ulicę Sienkiewicza. Żyd zgodził się je odwieść. Najpierw wysadzono pasażera przy ulicy Sienkiewicza, a potem dwie młode panie miał odstawić dorożkarz na ulicę Piotrkowską nr. 275. Na rogu Piotrkowskiej i Nawrot stała grupa młodych ludzi. Jeden z tych w białej studenckiej czapce, kiwnął na żyda. Żyd stanął. Student wręczył mu świstek pieniędzy, co spostrzegła p. I.K. Była godzina 1 w nocy. Strach dziwny objął panie w dorożce. Student udawał rewidenta, przyjrzał się siedzącym, pytał, co znajduje się w walizce i wreszcie dawszy jakiś znak żydowi, kazał jechać. Żyd wolno ujechał parę kroków i stanął, obejrzał się i począł wołać na studenta, żeby dał mu papierosa. Wtedy student zbliżył się, a żyd tymczasem pasażerki zapewniwszy, że dalej nie pojedzie, zsiadł z kozła. Wówczas student (?) wskoczył na kozioł i zaciął konia. Jedna z pań widząc co się dzieje wyskoczyła z dorożki i zaczęła krzyczeć. Druga już w pędzie wyskoczyła, student pojechał dalej z walizą, a potem zawrócił. Po zagrożeniu, przez jedną z pasażerek, że natychmiast uda się do policji, żyd zgodził się jechać dalej. Przybywszy na miejsce kazał sobie zapłacić zamiast 25 mk. Zgodzonych, 4o. Panie były ze wsi, nieznały Łodzi, na drugi dzień musiały jechać dalej. Sprawa więc dopiero teraz została wyświetlona. Musimy zwrócić tu uwagę władzy policyjnej, że pomiędzy tym studentem (?) a żydem istniał jakiś związek, gdyż obcemu nie powierzyłby żyd konie i dorożki. Prócz więc stanowczego, surowego ukarania dorożkarza, odebrania mu prawa wożenia pasażerów, wypadałoby ustalić, jaki stosunek może łączyć obydwóch tych ludzi. To jest rzecz arcy ciekawa. Student zdaje się był żydem. W każdym razie nikczemnego dorożkarza powinna spotkać surowa kara”.

8 kwietnia, wtorek. „Dyrekcja Towarzystwa Kredytowego miasta Łodzi. Obwieszczenie. W zastosowaniu się do § 22 Ustawy Towarzystwa, Dyrekcja podaje do powszechnej wiadomości, że zażądane zostały pożyczki na nieruchomości: [...] 2. pod Nr. 1185 przy ul. Targowej i Nawrot przez Juljusza Auricha, odnowiona z konwersyą Rub. 14,ooo i dodatkowa z przeszacowania i na nowe budowle Rub. 6o,ooo [...] Wszelkie zarzuty przeciwko udzieleniu zażądanych pożyczek stowarzyszeni zechcą przedstawić Dyrekcji w przeciągu dni 14 od daty wydrukowania niniejszego obwieszczenia”.

22 kwietnia, czwartek. „Zaginęła suczka rasy wilk średniego wzrostu, około ulicy Nawrot. Znalazcę uprasza się odprowadzić za wynagrodzeniem na ul. Główną № 42 Szendel”.

29 sierpnia, piątek. „Zgubiono w środę złoty zegarek damski z czarną dewizką na ul. Nawrot lub Piotrkowskiej. Poszkodowana uprasza zwrócić jej drogą pamiątkę za nagrodą do kancelarji szpitala na Sienkiewicza dla Kalinowskiej”.

16 września, wtorek. „ Dyrekcja Towarzystwa Kredytowego miasta Łodzi. Obwieszczenie. W zastosowaniu się do § 22 Ustawy Towarzystwa, Dyrekcya podaje do powszechnej wiadomości, że zażądane zostały pożyczki na nieruchomości: 7) pod nr. 13o6a przy ul. Nawrot, przez Ewę Ganc, odnowiona z konwersją Rub. 12,ooo i dodatkowa z oszacowania rb. 8o,ooo. Wszelkie zarzuty przeciwko udzieleniu zażądanych pożyczek stowarzyszeni zechcą przedstawić Dyrekcji w przeciągu dni 14 od daty wydrukowania niniejszego obwieszczenia. Łódź, dnia 13 września 1919 r.”.

29 września, poniedziałek. „Są do sprzedania kotły, bufety i różne rzeczy po kuchniach. Obejrzeć można w Stowarzyszeniu spożywczem „Czeladź Ślusarska”, Targowa № 25 róg Nawrot”.

Rok 192o

29 października, piątek. „Sklep do sprzedania w dobrym punkcie. Przędzalniana nr. 16 wejście z Nawrot”.

Rok 1921

23 kwietnia, sobota. „Komitet Plebiscytowy. Zebrane w dniu Górnego Śląska dn. 13 marca r.b. oprócz ogłoszonych poprzednio: Zorganizowana przez Ligę Kobiet Polskich Pogotowia Wojennego sprzedaż znaczków i miljonówek dała wynik nastepujący: przy stoliku № 1 na Placu Wolności mk. 16526 - stolik № 2 na Zawadzkiej mk. 3612 – stolik № 3 na rogu Cegielnianej i Piotrkowskiej mk. 11923 fen. 5o – stolik Nr. 4 w Widzewie mk. 3389 – stolik № 5 mk. 165oo – stolik № 6 przy cukierni Gostomskiego mk. 17666 oraz mk. 1o248 fen. 5o – stolik obok cukierni Urlichsa mk. 2757o – stolik № 8 na rogu Przejazd i Piotrkowskiej mk. 23573 – także mk. 13o68 fen. 5o przy stoliku № 9 – stolik № 1o róg Andrzeja i Al. Kościuszki mk. 3987 fen. 5o, stolik № 11 – mk. 6423 – stolik № 12 róg Piotrkowskiej i Nawrot mk. 5o393 – stolik № 13 mk. 41o3 – stolik № 14 mk. 9949 fen. 5o, stolik № 15 róg Piotrkowskiej i Placowej mk. 18543 fen. 5o p. W. Rucińska mk. 3oo. Z sum tych wpłynęło do Komitetu Plebiscytowego Okręgu Łódzkiego za znaczki i nalepki Mk. 198756 oraz za losy Loterji Miljonówek Mk. 39o2o ogółem czyni Mk. 237776”.

28 maja, sobota. „Otrucie. a) Na rogu Piotrkowskiej i Nawrot otruł się kwasem octowym i karbolem 18 letni Tomasz Westerlich. Lekarz pogotowia odwiózł desperata do szpitala przy ul. Drewnowskiej. Przyczyną samobójstwa brak środków do życia i pracy po powrocie z wojska”.

Rok 1922. Niedziela, 20 sierpnia. „Przetargi uliczne. Zabrukowanie kostką granitową ulicy Sienkiewicza od ul. Nawrot do ulicy Przejazd około 315o mtr. 2 bruku ma być powierzone w drodze publicznego przetargu. Warunki przetargu można przejrzeć w Oddziale Brukarskim Magistratu m. Łodzi, ul. Nowo-Targowa Nr. 24 w godzinach biurowych i mogą być tamże nabyte w miarę posiadania po cenie 15o.- mk. za egzemplarz. Oferty należy podawać do dnia 29 sierpnia 1922 roku o lo-ej rano w kopertach zamkniętych, zaadresowanych: Do Magistratu, Wydział Budownictwa, z oznaczeniem przedmiotu przetargu. Oferty zostaną otwarte w Wydziale Budownictwa, Plac Wolności Nr. 14, pokój Nr. 38, w oznaczonym terminie w obecności ubiegających się osób. Ostateczny termin powierzenia roboty upływa po 3-ch tygodniach. Magistrat, Wydział Budownictwa”.

Piątek, 1 grudnia. „Pod samochodem. l) Przy zbiegu ulic Nawrot i Piotrkowskiej na przechodzącego przez jezdnię Grulke Adolfa zam. we wsi Wiączyń, powiatu łódzkiego, najechał samochód prowadzony przez Działoszyńskiego Stefana, Targowa 36, skutkiem czego G. uległ obrażeniu ciała. Winnego pociągnięto do odpowiedzialności”.

Rok 1923

8 marca, czwartek. „Zarząd Gminy Starozakonnej m. Łodzi podaje do wiadomości, że II część rejestru poborczego na 1923 rok, zawierająca płatników z ulic: Cymera, Emilji, Engla, Ewangelicznej, Fabrycznej, Fajfra, Feliksa, Fiszera, [...], Nawrot, Nowaka, Nowocegielnianej, stosownie do istniejących przepisów, zostają wyłożone do przeglądu w przeciągu 8 dni t.j. od dnia 8 do dnia 16 b.m. w kancelarji Gminy przy placu Wolności 6, w godzinach od 9 do 12 w południe. Łódź, dn. 6 lutego 1923 r.”.

12 marca, poniedziałek. „Wydaję obiady. Ul. Kilińskiego 95, wejście z Nawrot, sklep”.

7 kwietnia, sobota. „Co zrobił magistrat robotniczy dla miasta? 1) Wprowadził przymus szkolny i powszechne nauczanie. W czasie swojej kadencji podwoił ilość oddziałów szkolnych i umieścił w szkołach powszechnych 61,ooo dzieci proletarjackich. Wyrwał ulicy i ciemnocie rzesze dziecięce i wychowuje pokolenie, które będzie chlubą dla klasy robotniczej i państwa. Fakt ten powinien napełnić dumą klasę robotniczą, że magistrat łódzki wprowadził tę reformę, którą w b. Kongresówce nie wprowadziło żadne miasto. 2) Otworzył kilka przytułków dla dzieci i pozyskał je dla oświaty i pracy pożytecznej. W 192o r. otworzył przy ul. Milsza 51 Internat na 15o miejsc. 3) Założył Dom Wychowawczy dla dzieci chorych na jaglicę na 15o dzieci ratując je od ślepoty a inne dzieci w szkołach powszechnych od zarażenia. W 192o Boczna 5 uruchomił przytułek dla podrzutków, obliczony na 1oo miejsc. 4) Dnia 1 kwietnia 1922 przy ul. Karolewskiej 51 uruchomił I miejski internat wychowawczy na 12o miejsc. 5) Dnia 1 sierpnia otworzono 1 miejski internat wychowawczy na 12o dzieci. 6) Dnia 7 sierpnia 1922 roku otworzono miejski dom wychowawczy dla młodzieży na 5o miejsc wraz z nauką rzemiosła. 7) Dnia 1o listopada 1921 r. otworzył internat dla moralnie zaniedbanych chłopców, wyrywając ich z kryminału i aresztu. 8) Dnia 19 marca 1923 roku otworzono internat dla moralnie zaniedbanych dzieci. 9) Podczas wakacji magistrat wysyła dzieci jagliczne do Witkowic, gruźliczne do Zakopanego, skropuliczne do Buska. Ratuje tym sposobem najbiedniejsze dzieci robotnicze od kalectwa i śmierci. 1o) Uruchomił dom noclegowy dla mężczyzn, Łagiewnicka 25. 11) Dom noclegowy dla kobiet, ulica Główna 62, 12) Schronisko dla repartjantów, ulica Główna 62. 13) Wybudowano olbrzymi gmach szkolny przy ul. Zagajnikowej. 14) Doprowadzono pod dach szkoły przy ul. Marysińskiej. Konstantynowskiej, Kielma i Targowej, doprowadzono do pierwszego piętra przy ul. Drewnowskiej, zało­żono fundament pod nowy gmach szkolny przy ul. Cegielnianej. 15) Wykonano budowę łaźni miejskiej przy ul. Nawrot i Wysokiej. 16) Założono nowy park sportowy 3 maja na Widzewie. Wykończono park szkolny Źródliska, kupiono olbrzymi zakład hodowlany dla roślin i krzewów, założono szkółki drzewek. Posadzono kilka tysięcy drzewek na ulicach miasta. 17) Podwojono liczbę łóżek w szpitalach miejskich. 18) Wprowadzono podatki bezpośrednie. 19) Uruchomiono Miejską Bibljotekę Publiczną. 20) Założono trzy bibljoteki i świetlicę dla dzieci szkół powszechnych. Oto jak w świetle cyfr przedstawia się działalność łódzkiego magistratu. Burżuje, kamienicznicy i paskarze nie potrzebują tych instytucji, dlatego są niezadowoleni i rzucają oszczerstwa na działaczy samorządowych. Proletarjat jednak winien ocenić ten gigantyczny wysiłek samorządu dla dziecka robotniczego i opieki społecznej. Katon”.

11 lipca, środa. „ Listy z Łodzi. Wstęp, który ma uzasadnić potrzebę pisania listów z Łodzi. Cokolwiek o Łodzi, łodzianach i łodziankach. Ulica Piotrkowska i zapowiedź dalszych listów. Zwykle dzieje się tak: Gdy jakiś dziennikarz, czy literat dorobił się podczas całorocznej pracy cokolwiek pieniędzy, a znacznie więcej suchot czy czegoś innego, to wyjeżdża sobie na własne ryzyko, a na koszt jakiegoś towarzystwa opieki nad zwierzętami do badu, kurortu, lub zgoła do sanatorjum dla umysłowo chorych. A że w takiej poczciwinie dziennikarskiej tkwi jakieś zwierzęce wprost przywiązanie do swych czytelników, pieniędzy i redaktorów, wówczas dla nabicia sobie czasu, a innym smaku estetycznego, pisze listy, które mogą być albo głupie albo mądre, jak zresztą wszystko na świecie. I w ten sposób pierwszy lepszy mieszczuch, czytając te korespondecje, wyjeżdża III klasą swojej wyobraźni do Zakopanego, Kocborowa, Karlsbadu, czy Gaiłkówka i rozkoszuje się tem, czem się autor rozkoszuje, żałując jednocześnie lub nie, że nie ma już siły robić tego, o czem się ze względów wznioślejszych zwykle nie piszę, a co da się tylko wyczytać pomiędzy wierszami. Listy takie, prócz wielu innych, mają jeszcze i tę zaletę, że ludzie mogą się dowiedzieć z nich wielu rzeczy. I tak: mężowie — co robią ich żony, właściciele solidnych firm — jak tam żyją ich mniej solidni inkasenci, wreszcie policja. — co robi sam autor listów... Zazdroszczę niewymownie wyżej wspomnianą [brak tekstu] pasję do tego rodzaju korespondecji, a że brak mi narazie wyłuszczonych poprzednio warunków, więc zamierzam pisać listy z Łodzi, co uważam za nader pożyteczną i mądrą rzecz. Bo zamiejscowe pisma jeszcze korespondencji z Łodzi nie drukowały, co wcale nie przeszkadza temu, że żaden szanujący się łodzianin tych gazet nie czyta, a nikt listów nie pisze. Czy przypisać to ignorancji względem naszego miasta, czy czemuś innemu — nic wiem, dość, że nawet warszawskie pisma, które poświęcają całe kolumny sprawom Turka, Zgierza i Konstantynowa, nie poświęcają ani jednej szpalty korespondencji z nadłódczanego grodu. Choć opowiadają ludzie, że pewna gazeta stołeczna przysłała raz do Łodzi swego spółpracownika, aby stąd „robił” dla nich listy. Spółpracownik przyjechał, trzy tygodnie wogóle milczał i łykał powietrze, a potem napisał do swego redaktora taki list: „Łódź jest to bardzo zajmujące miasto, a dolary znów spadły, więc nie wiadomo co robić. Tłumy ludzi spacerują po ulicach, przeto należy się spodziewać, że będzie haussa, albo baissa. Szajblerowskie i zawierciowskie — poszły o 5o proc. w górę, a widzewskie jeszcze więcej. Będzie pewno gorzej, a może lepiej, kto wie? Na mieście przyjmują pół gotówką, pół wekslami, a dyskonto dochodzi 1o promille...” i t. d. i t. d. Bo ten dziennikarz zmądrzał podobno w Łodzi, co się w tej branży rzadko zdarza, z czego wszystkie pisma są zadowolone i dobrze prosperują. Zmądrzał — i puścił się z początku na giełdę, potem na. heinzlowskie prześcieradła, a wreszcie z córką pewnego kupca, z którą musiał się potem ożenić. W końcu puścił już także dziennikarz [brak tekstu] uzdrawiająco na jego usposobienie i humor („u mnie miljon nie gra roli…”). Sądzę więc, iż nader szlachetni i mocno sympatyczni mieszkańcy nadłódczanego grodu zrozumieją moje poświęcenie dla nich żywić będą dla mnie w swych piersiach (o, łodzianki, łodzianki!..) głęboką wdzięczność, gdy będą mogli czytać coś o swym mieście, które tak ukochali i o sobie i o żonach, co są pewne, mniej pewne i wcale niepewne, o ulicach, które się polewa i które się reperuje i o wszystkiem, wszystkiem, wszystkiem... Na południu od Zgierza, prawie na pół noc od Rudy Pabjanickej i w bok od Kochanówki (nie posądzajcie mnie o złośliwość...) leży piękne duże miasteczko Łódź, które pewno dlatego tak dziwnie zostało nazwane, że założyli je łodzianie, którzy zaraz poczuli, iż można zrobić na tem niezły interes. O położeniu Łodzi— nic się ponadto nie mówi, o położeniu łodzian — można powiedzieć, że „owszem” (dolar 115), co się zaś tyczy położenia łodzianek, to o tem przyzwoiciej będzie nie mówić wcale. Pozatem zaznaczyć trzeba, że Łódź znajduje się w Europie z przyzwyczajenia, choć z głębokiego przekonania nic ma kanalizacji. Łodzianie są sympatyczni choć niektó­rzy mają jeszcze do dzisiejszego dnia zmartwienie, że nic zakupił przed wojną kilku wagonów lodów, których porcja kosztuje dziś 1o tysięcy mkp., albo kilka bel weluru. Po części są umartwieni (giełda), pełni nie pokoju i niepewności (zmienny kurs), a czasem bardzo zadowoleni (zmienny kurs, giełda). Łodzianki mają ładną cerę, codziennie wieczorek u znajomych, najmodniejsze suknie a także największe powodzenie w Sopocie, w Ciechocinku i na Wiśniowej Górze. Lubią chłopców, ciastka u Gostomskiego i pytać się sentymentalnie: „A coby pan ze mną ze mną robił, gdybyśmy byli razem na samotnej wyspie?”. Wogóle są miłe, z lepszych domów i dobrze urodzone. Dzieci w Łodzi jest bardzo dużo, matki znane, ojcowie poszukiwani w celu pociągnięcia do odpowiedzialności sądowej, co nie jest wcale przyjemne. Ma Paryżanin swoje bulwary, Berlińczyk – Unter den Linden, każdy zaś z krwi i ducha łodzianin szczyci się niebywale ulicą Piotrkowską. Naiwni, powołując się na nazwę sadzą, iż Piotrkowska prowadzi do Piotrkowa, mniej atoli naiwne łodzianki wiedzą z doświadczenia, że prowadzi ona poczęści do upadku, ale się z tego powodu nie martwią, bo się od tego dostaje zmarszczek na czole. Piotrkowska dzieli się zasadniczo na trzy części: Piotrkowską zarobkującą (od Placu Wolności do Moniuszki), Piotrkowską odpoczywającą, albo próżnującą (od Moniuszki do Nawrotu) i Piotrkowską, która leży narazie odłogiem i nie ma dla Łodzi większego znaczenia. Ponieważ łodzianie rozpadają się także na podobne kategorje, więc można śmiało powiedzieć, że Piotrkowska jest wykładnikiem życia Łodzi. Prócz tego jest jeszcze w Łodzi dużo ulic, wykładanych kostką granitową, drewnianą i wogóle bez bruków, ale za to z kamieniami, lecz żadna nie ma już tego znaczenia i nie cieszy się takim powodzeniem, jak Piotrkowska. Łódź przeżywa podczas lata wiele emocji, które jeżeli są ładnie opisane, będą na pewno się podobały. O to się będę starał w następnych listach, które się niebawem ukażą. Spleen”.

23 sierpnia, czwartek. „Sprzedamy ewentualnie wydzierżawimy przy ulicy Nawrot Tkalnię mechaniczną w Ruchu, składającą się z 16 warsztatów angielskich, gładkich i kolorówek szerokości: 42, 54, 56, 6o, 66, 7o cali ang. z mechanicznym snowadłem, wszelkiemi pomocniczymi maszynami, jak również dodatkowemi częściami. Oferty sub. „6ooo” do Administracji „Repubiki”.

Rok 1924

21 lutego, czwartek. „Przyjmę pana na mieszkanie z utrzymaniem. Kilińskiego 1o8, sklep z Nawrot”.

Kronika policyjna. Onegdaj o 12-ej w nocy przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot 31-letni szofer Aleksander Gleser, będąc w stanie nietrzeźwym wszczął kłótnię o kobietę z przodownikiem P.P., podczas której przodownik ugodził szofera szablą w brzuch z prawej strony. Zawezwany lekarz pogotowia, po udzieleniu poszkodowanemu pomocy, odwiózł go w stanie ciężkim do szpitala przy ulicy Drewnowskiej”.

18 czerwca, środa. „Usiłowanie samobójstwa. 48-letnia Tekla Mathas w mieszkaniu swem przy ul. Nawrot podcięła sobie szyję brzytwą, otrzymawszy ranę ciętą szyi z prawej strony. Lekarz pogotowia po udzieleniu desperatce pomocy, odwiózł ją w stanie ciężkim do szpitala Poznańskich”.

27 czerwca, piątek. „Prawo i życie. Echa święta 1-go maja. Co rok robotnicza Łódź obchodzi św. 1 maja, co rok pochód robotników przeciąga przez miasto z transparentami i okrzykami które wyrażają pobożne życzenie manifestantów, wreszcie co rok prawie epilog święta majowego rozgrywa się przed kratkami sądowemi. Wczoraj właśnie jak jut doniósł „Express" rozpoczęła się w sądzie okręgowym rozprawa przeciwko 17 uczestnikom pochodu majowego w roku 1923, przyczem na ławie oskarżonych zasiedli Adolf Hajn, Franciszek Buczyński, Zelig Rasz, Chaim Tadelis, Stefan Przybylski, Chaim Birnbaum, Majer Gincberg, Mordka Zylberberg, Dawid Judkowicz, Estera Berlińska, Chaim Szeps, Ryszard Heldrowicz, Henoch Zelcer, Chaim Szlamowicz, Motel From, Róża Frajdenrajch i Franciszek Pasierbiak. Wszystkim oskarżonym prokuratorja zarzuca przestępstwa z art. 126 i 129 k. k., a mianowicie, iż podczas pochodu w dniu I maja głosili hasła zmierzające do obalenia istniejącego w państwie ustroju i na cześć Rosji sowieckiej, oraz międzynarodówki komunistycznej. Sąd bada oskarżonych oddzielnie każdego, przyczem większość z nich podaje się za bezwyznaniowców. Oskarżony Rasz twierdzi, iż do pochodu przyłączył się u zbiegu ulic Nawrot i Kilińskiego, żadnych okrzyków antypaństwowych nie wznosił i nie wie dla czego go aresztowano. Oskarżony Chaim Tadelis twierdzi, iż wracał do domu z wizyty, gdy nagle aresztowano go. Majer Gincberg wogóle udziału w życiu politycznym nie brał i nie wie dlaczego go aresztowano; gdy szedł spokojnie ulicą. To samo zeznaje oskarżony Zylberberg, gdyż aresztowano go w chwili, gdy miał odebrać pewną sumę pieniędzy. Dawid Judkowicz był już raz aresztowany podczas strejku, lecz obecnie żadnego udziału w manifestacjach antypaństwowych nie brał. Estera Berlińska dwukrotnie karana aresztem za kradzież, oraz za agitację komunistyczną, również twierdzi, iż nie wie dlaczego ją aresztowano. Henoch Zelcer oświadczył, iż aresztował go jeden z tych, którzy nosili tablice z odezwami. Pozostali oskarżeni w różny sposób zaprzeczają udziałowi swemu w manifestacjach komunistycznych. Ponieważ do sprawy wezwano 34 świadków, sprawa potrwa prawdopodobnie 2 dni. b. Dalszy ciąg procesu w dniu dzisiejszym. Wyrok spodziewany jest wieczorem”. Sobota, 28 czerwca. „ Prawo i życie. Echa święta 1-go maja. Po przesłuchaniu oskarżonych rozpoczęto

badanie świadków, po większej części funkcjonariuszy urzędu śledczego. Zeznawali oni odnośnie do wszystkich podsądnych, iż widzieli lub słyszeli ich podczas manifestacji, udawadniali udział ich w inkryminowanem im przestępstwie. Szerszych wyjaśnień udziela sądowi p. podkomisarz Bartel, pod którego kierownictwem prowadzone było śledztwo. Po zamknięciu przewodu sądowego zabiera głos prokurator Markowski, który w dłuższem przemówieniu, omówiwszy punkt po punkcie przestępstwa inkryminowane oskarżonym, domagał się surowej kary dla podsądnych, Z obrońców przemawiał pierwszy adw. Duracz, z Warszawy. Mówca zaznacza na wstępie, iż nie zgadza się z zdaniem prokuratora, i oskarżonym dobrze się wiodło w więzieniu gdyż nie wygląd zewnętrzny może o tem decydować. Przechodząc do meritum sprawy, obrońca przypomina cały szereg manifestacji i zaznaczył, iż podburzające okrzyki wnosił jeden człowiek, a inni tylko powtarzali, prawie przy każdym z oskarżonych znajdowało się kilku funkcjonariuszy defenzywy. Również oświadcza obrońca, iż nie widzi obrazy w okrzyku: „Niech żyje Trocki, lub Lenin!” tak samo, jak nie byłoby obrazy w okrzyku: „Niech żyje Ferdynand rumuński!” Na tych okrzykach państwo nie traci, więc też podsądny nie Adw. dr. Brajter z Warszawy przypomniał sądowi demonstracje w Krakowie zdążające do oderwania Galicji od Austrji, jednak demonstrantów nikt nie aresztował. Również okrzyki, „za Polską robotniczą” nie są karygodne, gdyż konstytucja nie wyjaśnia nam, iż Polska ma być kapitalistyczną lub inną. Adw. Kempner opowiadał, Jak rodzice oskarżonych z płaczem przychodzili do niego, by ratował ich dzieci, które od kilkunastu miesięcy już siedzą w więzieniu. Śledztwo nie wykazało nic, coby uprawniało defenzywę do aresztowania kljentki obrońcy, która liczy obecnie 16 lat. W końcu obrońca wzywa sąd, by nie łamał życia oskarżonej 1 pozwolił jej dalej kształcić się pod okiem rodziców. Adw. Dobranicki, obrońca oskarżonego Szlamowicza, który nawet po polsku mówić nie umie, dowodzi, iż klijent jego nie mógł brać jakiegokolwiekbądź udziału w manifestacji, wobec czego prosi o uniewinnienia. Adw. Opaliński również dowodził niewinności oskarżonego Pasierbiaka i prosił o uniewinnienie go. Po przemówieniach obrońców sąd za rządził przerwą, po której rozpoczęła się. narada. (b) Wyrok. Po naradzie sąd o godz. 5 po południu ogłosił wyrok, na mocy którego skazani zostali Adolf Chaim Arno, Zajk Rasz, Ryszard Odorowicz, Motel Tran po 1½ roku więzienia, Stefan Przybylski, Estera Berlińska — po 1 roku i 3 miesiące twierdzy, Franciszek Buczyński, Chaim Tadelis, Chaim Birnbaum, Majer Ginsberg, Mordka Zylberberg, Chaim Szeps, Henoch Zelcer — po 3 miesiące więzienia, Róża Frajdenrajch i Dawid Judkiewicz - uniewinnieni”.

7 sierpnia, czwartek. „Kupię sklep niezbyt duży przy ul. Piotrkowskiej, pomiędzy Nawrot i Dzielną. Oferty do Admin. „Republiki” „Okazicielowi kwitu No 5525”.

23 sierpnia, czartek. „Sprzedamy ewentualnie wydzierżawimy przy ulicy Nawrot Tkalnię mechaniczną w Ruchu, składającą się z 16 warsztatów angielskich, gładkich i kolorówek szerokości: 42, 54, 56 6o 66, 7o° cali ang. z mechanicznym snowadłem, wszelkiemi pomocniczymi maszynami, jak również dodatkowemi częściami. Oferty sub. „6ooo” do Administracji „Republiki”.

31 sierpnia, niedziela. „Poszukuję 6-8 pokojowe mieszkanie w okolicy Nawrot do kościoła St. Kostki. Of. pod I.S. proszę składać do red. „Głosu Polskiego”. „Fabryka żaluzyj drewnianych Aleksandra Kimpfel dawn. Jan Lesz w Łodzi, ul. Przędzalniana № 29 w pobliżu Nawrot. Fabryka egzystuje od 1896 r. Poleca: żaluzje drewniane, rolowe, listwowe, słoneczne i ścianki żaluzyjne zawijane. Warsztaty reparacyjne jak również przemalowanie żaluzyj. Polecam: pasy pancerne 1-go gatunku do żaluzyj wszelkiego rodzaju i sznury do żaluzyj słonecznych własnego wyrobu. Zamówienia na żaluzje wykonywa się w jak najkrótszym czasie”.

23 października, czwartek. „Przyjmę sześciu panów na obiady w prywatnym domu i tamże jednego pana na mieszkanie z utrzymaniem Kilińskiego 1o8, sklep z Nawrot”.

Rok 1925

4 maja, poniedziałek. „Parasolka czarna jedwabna została zostawiona w dorożce w środę dn. 29 kwietnia przy przejeździe z ulicy Nawrot na Dworzec Fabryczny o godz. 7 rano Łaskawy znalazca lub też dorożkarz zechce zwrócić za sowitym wynagrodzeniem. Ewangelicka 7, m. 19”.

2 lipca, czwartek. „ Wczorajsza ulewa zniszczyła doszczętnie bruki łódzkie. W dniu wczorajszym około godziny 7-ej po południu miasto nasze zostało nawiedzone przez olbrzymią ulewę, która trwała przeszło pół godziny. Wszystkie ulice miasta, a szczególnie Piotrkowska zostały kompletnie zalane wodą, która poczyniła tu i ówdzie poważne szkody, podmywając kostkę drewnianą przy rogach Przejazd, Nawrot, Głównej, Karola i Rozwadowskiej. Szczególnie ucierpiał wskutek ulewy niedawno odnowiony bruk pomiędzy ulicami Nawrot i Główną. Ruch tramwajowy został na pewien czas zupełnie przerwany, gdyż podmyta kostka zatarasowała szyny tramwajowe. Robota nad usuwaniem tego zatoru trwała przeszło pół godziny. Komunikacja piesza była przerwana do czasu, aż woda zupełnie opadła”.

2o lipca, poniedziałek. „ Łodzianie łakną świeżego powietrza, którego nie mogą dać im łódzkie ogródki, parki i aleje. Łódź w porze letniej jest inną gehenną dla tych, którzy nie mogą pozwolić sobie na wyjazd. W żadnym może mieście w Polsce nie odczuwa się letnią porą tak dotkliwie braku świeżego powietrza, jak w Łodzi! Gdy łodzianin zmęczony całodzienną pracą w swym zadymionym grodzie, pragnie wieczorem gdziekolwiek odetchnąć świeższym powietrzem, wówczas poczynają się piętrzyć przed nim trudności w taki zastraszający sposób, iż zmuszony jest przeważnie z zamiaru zrezygnować. Znajdujące się bowiem w śródmieściu ogródki, imitujące w bardzo licho „naturę”, nie mogą wystarczyć, nie mogą zadowolić człowieka, pragnącego rzeczywiście zdrowego nie nasiąkniętego miazmatami kurzu i dymu powietrza. Mało bowiem różnią się one od znajdujących się w pobliżu ruchliwych ulic, ten sam panuje tam zaduch, ta sama ciężka atmosfera, wobec której bezradne są nieliczne, anemiczne drzewka i krzewy, na które nałożono ciężki obowiązek stworzenia jakiejś oazy wśród piętrzących się kamienic i fabryk. Jeśli więc łodzianin, którego do ogródków pchnęła nie chęć usłyszenia muzyki lub spożycia kolacji, ale pragnienie wypoczynku wśród innej atmosfery znajdzie się w takim „ogródku”, wówczas z pewnością przekona się, że to czego szukał, tam znaleźć nie może. Rezygnując więc z „ogródków”, postanawia udać się do jakiegoś parku. Najbliższy, znajdujący się bardzo blisko od centrum miasta – jest park Sienkiewicza. Ale… spójrzmy, jak tam wygląda w godzinach wieczornych. Po wszystkich alejach wałęsa się „młodzież”, zachowując się w taki sposób, iż wywołuje swem postępowaniem conajmniej oburzenie! Głośne śmiechy i okrzyki są na porządku dziennym. Młodzież, przechadzająca się przeważnie większemi grupami, wypowiada głośno niedelikatne przeważnie uwagi o wszystkich osobach, przyczem nie mają żadnego szacunku wobec kobiet i starszych mężczyzn! „Młodzieńcy” nie dają spokoju żadnej przechodzącej kobiecie! Jak widzimy więc z przytoczonego powyżej obrazu, park Sienkiewicza nie może być terenem rzeczywistego odpoczynku dla łaknących spokoju łodzianina. Pozostają więc parki znajdujące się dalej od centrum miasta. Jeśli ktoś zdobędzie się na to by tłoczyć się w przepełnionym tramwaju i szczęśliwie wreszcie zeń wysiada, znajdzie, naprzykład w parku Poniatowskiego, większy spokój, niż gdzieindziej. Całe szczęście bowiem tkwi w tem, że park ten jest duży! Ta sama bowiem „młodzież”, „urzęduje” również i tutaj, jednakże wobec wielkości parku można w nim znaleźć zakątki, w których Łodzianin może nieco odetchnąć. Jednakże uprzedzamy wszystkich: Nie chodźcie do parku w dni świąteczne! W takie dni bowiem tłoczące się tu tłumy podrostków zabiorą każdemu iluzję odpoczynku. Zostawmy więc w spokoju park i – wyjdźmy na nasze ulice. Przechadzanie się po Piotrkowskiej a głównie od rogu 6-go Sierpnia do Nawrot połączone jest z takiemi trudnościami, iż w godzinach wieczornych przy braku nadzwyczajnej zwinności staje się zupełnie niemożliwe. Snujące się tłumy, wśród których znów przeważa wrzaskliwa „młodzież” zniewalają człowieka od nadzwyczajnej powolnego poruszania się i deptania po czyichś nogach. O sobie zapomina się całkowicie. Tłum kieruje jednostką, nadaje jej szybkość ],a często płynące fale ludzi dzielą się jednostką w ten sposób, iż jedna z nich bierze jedną część, pozostawiając resztę drugiej fali! Rezygnując z takiego spaceru wyruszamy na boczne ulice, znajdujące się w śródmieściu. Tu znów rzuca się nam w oczy charakter prowincjonalny naszego grodu! Życie kamienic bowiem w pogodne, wieczorne godziny przenosi się z dusznych pokojów na ulicę! Na chodnikach stoją krzesła, na których spoczywają ludzie, rozlegają się śpiewy, czasem organki lub harmonja porozumiewają się ze sobą głośno przeciwległe strony ulic, a tłumy dzieci i starszych gospodarując się na chodnikach nie kłopoczą się nawet o zostawieniu miejsca dla przechodniów! Każde czuje się tu swobodnie! Boczne ulice bądźcobądź wielkomiejskiej Łodzi upodabniają ją do Pipidówki, która tak chyba wygląda w godzinach wieczornych, gdy wszyscy jej obywatele kończą całodzienną pracę! Cóż więc ma czynić łodzianin pragnący spędzić wolny w wieczornych godzinach czas? Cóż daje mu wówczas nasza wielkomiejska Łódź? Dol.”.

21 sierpnia, piątek. „Za obrazę policjanta pół roku więzienia. Dnia 14 maja 1925 roku, posterunkowy, stojący przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot, został zawezwany do domu przy ul. Piotrkowskiej nr. 133 przez p. Borkowską, która oświadczyła mu, że syn jej bije męża. Posterunkowy Sobierajski, przyszedłszy na miejsce wypadku ujrzał pijanego człowieka który w bardzo awanturniczy sposób zachowywał się w mieszkaniu bowiem Bogu ducha winnym rzeczom nie dał spokoju łamiąc je. Ludzie, którzy przyszli uspokoić awanturniczego sąsiada, również poobrywali potężne razy, a na głos posterunkowego, by się uspokoił i zaprzestał bijatyki, nie zwracał wcale uwagi, tylko w dalszym ciągu niszczył rzeczy. Zebrani sąsiedzi zmuszeni byli pomóc posterunkowemu związać krewkiego Władzia, poczem pozostawili go na miejscu. Po wyjściu policjanta na ulicę, pijakowi udało się wyswobodzić z więzów o pobiegł za posterunkowym. P. Władysław postanowił ukarać policjanta za to, że ten ośmielił się w jego mieszkaniu własnem związać go. Niewiele namyślając się, uderzył policjanta w twarz, zrywając jednocześnie rzemyk od czapki. W dniu wczorajszym sprawa powyższa znalazła się na wokandzie sądu. Zapytany przez sąd Władysław Borkowski czy przyznaje się do znieważenia policjanta, odpowiedział ze skruchą, że w tym feralnym dniu był cokolwiek „wstawiony”, nie wie co robił i prosi o łagodny wymiar kary… który by mu nie przeszkodził w jego pracy. Sąd pod przewodnictwem sędziego p. Zaborowskiego, skazał oskarżonego na 6 miesięcy więzienia z zawieszeniem kary na trzy lata. (a)”.

25 września, piątek. W rodzinie Plucińskich przyszedł na świat przyszły aktor Tadeusz. Ojciec Władysław był urzędnikiem miejskim, według słów aktora (niepotwierdzonych) był kierownikiem w Wydziale Kultury i Oświaty Magistratu M. Łodzi. Matka, Eugenia z domu Olszewska była z pochodzenia Austriaczką. W 1923 urodziło im się pierwsze dziecko, Mirosława. Adres domu, w którym mieszkali jest nieustalony. Wiadomo, że Tadeusz urodził się w znajdującym się tam mieszkaniu i tam również został ochrzczony: „Krótko po urodzeniu poważnie zachorowałem i podobno jedną nogą byłem na tamtym świecie. Mama, widząc, co się dzieje, i przeczuwając, że może być ze mną różnie, z rozpaczy pokropiła mnie święconą wodą, którą ktoś przyniósł z kościoła w butelce. Ojciec opowiadał, że płakała i powtarzała: „Synku, daję ci na imię Tadeusz”. Wydarzyło się to w mieszkaniu przy ulicy Nawrot, gdzie rodzice jakiś czas po ślubie żyli w dwóch pokojach z kuchnią i łazienką. Poród przyjęła położna, którą ojciec zamówił do domu. A mama zdobyła się na gest pokropienia mnie wodą święconą bardziej z rozpaczy i strachu niż z wary. Z tamtego dnia nie pamiętam nic, dla mnie wszystko zaczyna się na ulicy Przejazd, gdzie spędziłem szczenięce lata, wspaniałe, barwne, może wyidealizowane… Ale wspomnienia o nich powinny być właśnie takie”. [3] [Patrz Przejazd 4o]

2 października, piątek. „Niebezpieczeństwo napowietrzne w Łodzi. Łodzianie przechodzący przez ulice miasta, wini nie tylko spoglądać w dół, t.j. na chodniki, które roją się od wybojów, dołów, dziur etc., lecz także w górę, gdyż i tam czyhają na nich ciągle najrozmaitsze niebezpieczeństwa. Na rogu ul. Nawrot i Sienkiewicza na 28-letniego robotnika Henryka Szmidta, spadła bela. Lekarz pogotowia po udzieleniu poszkodowanemu pomocy, odwiózł go do jego mieszkania przy ul. Juljusza 28”.

4 października, niedziela. „ Ul. Nawrot już wkrótce będzie skanalizowana. Mieszkańcy odetchną z ulgą. W przyszłym tygodniu zostaną ukończone prace kanalizacyjne na ulicy Nawrot w odcinku od ulicy Sienkiewicza do Kilińskiego. Narazie ruch uliczny jest zatamowany lecz prace postępują w bardzo szybkim tempie naprzód. P.”.

15 grudnia, wtorek. „ Hallo! Taxi! 28 miejsc postoju dorożek samochodowych. Liczniki są zaplombowane, ale mimo to wskazana jest czujność publiczności. Przed kilku dniami podaliśmy wiadomość, że w magistracie m. Łodzi odbyła się lustracja wszystkich dorożek samochodowych w liczbie 6o. Po skontrolowaniu liczników zostały one zaplombowane i zobowiązano szoferów do przestrzegania istniejących przepisów o ruchu kołowym oraz, by każda dorożka miała na latarni i drzwiczkach kolejny numer. Taksówka sześcioosobowa winna mieć przy liczniku chorągiewkę czerwoną, zaś czteroosobowa – niebieską, a nie – jak donosiliśmy mylnie w pierwszej wzmiance – odwrotnie. Policyjny urząd ruchu kołowego w osobie kierownika p. Chróścickiego wydał rozporządzenie, mocą którego miasto podzielone zostało na razie na 28 miejsc postoju taksówek. Miejsca te są następujące: [...] Nawrot, róg Piotrkowskiej – 4 [...]”.

Rok 1926

22 stycznia, piątek. „ Na karuzeli życia tak się to dziwnie kręci. Ekscentryczna przygoda łódzkiego trubadura. Założył się o 1o złotych, że wystąpi z mandoliną na łódzkich podwórkach. Wysztkie warunki spełnił i wygrał nietylko zakład lecz i… żonę . Łódź – stagnacyjny gród kominów fabrycznych – uważany jest za miasto, w którem wszystko obraca się jedynie dokoła interesów handlowych. A jednak w tem mieście, mimo tego rodzaju opinji przyjezdnych, dzieją się niekiedy historie, które stanowić mogłyby niezwykle interesującą fabułę romansów. Jedną właśnie z takich rzeczywistych historii, która miała miejsce ostatnio w Łodzi - podajemy poniżej: [...] Początek akcji rozegrał się w jesieni ubiegłego roku. Pewnego dnia spotkali się na ulicy Piotrkowskiej dwaj młodzieńcy p. M.H. nauczyciel szkoły powszechnej z przyjacielem swym z lat dziecięcych, panem T.K. Pan T.K., przystojny i elegancki młodzieniec, skarżył się przed dawnym swym przyjacielem na ciężkie czasy i kryzys przemysłowy, który pozbawił go pracy. Rozmawiano dość długo, przechadzając się po ulicach. W trakcie rozmowy p. M.H. odezwał się żartem do kolegi, iż ten gra na mandolinie i mógłby przecież w ostateczności występować na podwórkach i w ten sposób zarabiać na utrzymanie. Pan T.K. uśmiechnął się do przyjaciela, zaznaczając jednakże, gdyby chodziło o zakład, zgodziłby się na to. Pan K. założył się wreszcie z p. H. iż będzie grał i śpiewał na dziesięciu podwórzach łódzkich i jeśli spełni warunki zakładu, to otrzyma wzamian od przyjaciela 1o złotych. Jako warunek uskutecznienia zakładu p. K. pozostawił sobie prawo [nieczytelne] 1o podwórz, na których miał gościnnie wystąpić. Wzamian za to p. H. zażądał od przyjaciela by ten prosił natarczywie o jałmużnę na wszystkich podwórzach. Zakład ostatecznie doszedł do skutku. [...] Nazajutrz o godzinie jedenastej rano p. K. wyruszył w zniszczonym ubraniu z mandoliną w ręku. W odległości kilkunastu kroków śledził go p. M. Mandolinista skierował się na ulicę Nawrot. Wszedł do jednego z domów ze spuszczoną głową, usiadł przy studni i począł grać smętne melodje. Po wyczerpaniu repertuaru muzycznego p. K. począł śpiewać. Na podwórzu zebrała się gromadka dzieci, która śledziła go z ciekawością, nikt jednak prawie poza tem nie zwrócił nań uwagi i wszystkie okna pozostały zamknięte. Grajek prosił o wsparcie – z jakiegoś okna rzucono mu kilka groszy. To samo powtórzył w kilku następnych domach. Młodzieńca upokarzała sytuacja, w której się znalazł jednakże postanowił wytrwać do końca. Szóstym z kolei był również jeden z domów przy ulicy Nawrot. Młodzieniec usiadł przy studni i począł grać jakąś rzewną piosenkę. [...] Przyglądając się z podełba życiu podwórka p. K. dojrzał nagle w oknie parterowem oficyny jakąś niezwykle piękną młodą dziewczynę, elegancko ubraną, która bacznie mu się przyglądała. W pierwszych chwili chciał przestać grać. Upokorzenie, jakiego doznał, odebrało mu zupełnie chęć do wygrania zakładu. Młoda dziewczyna lituje się na pewno nad nim – myślał młodzieniec – lituje się nad… żebrakiem! Postanowił jednak wytrwać. Po odśpiewaniu kilku piosenek, nie bacząc na to, iż pilnie był obserwowany przez nieznaną mu niewiastę, począł prosić o wsparcie.. Wówczas nieznajoma otworzyła na chwilę okno i spoglądając nań z litością rzuciła mu złotówkę. Młodzieniec stracił się zupełnie. Podbiegł natychmiast do okna, pragnąc wytłumaczyć wszystko młodej dziewczynie, lecz było już zbyt późno… Okno zostało zamknięte i niewiasta zniknęła. [...] Z ciężkim sercem opuścił pan K. to podwórze. Młoda dziewczyna wywarła na nim niezwykłe wrażenie, o to właśnie, iż była świadkiem jego upokorzenia sprawiło mu ogromną przykrość. Pan K. miał jednak silną wolę. Nie bacząc na wszystko, udał się po kolei do czterech następnych domów, gdzie zebrał niewielką ilość drobnych monet i w ten sposób zakład wygrał. Pan M.H., który obserwował go przez cały czas z pewnej odległości, wręczył mu 1o złotych i dwaj przyjaciele po czułem pożegnaniu rozstali się. Pan K. nie mógł zapomnieć o pięknej nieznajomej, dowiedział się jej nazwiska i udał się do najbliższej kwiaciarni, gdzie kupił kwiaty za otrzymane 1o złotych. Śliczny koszyczek Fijołków wraz z kartką, w której wyjaśnił jej całą historję swej wędrówki po podwórzach, odesłał jej przez chłopca. Nieznajoma nie przyjęła kartki, ani prezentu. Pana K. nie zraziło jednak tego rodzaju postępowanie. Nazajutrz bowiem, wysłał obszerny list w którym wyłuszczył szczegółowo powód który skłonił go do żebraniny, wyjaśnił, iż chodziło jedynie o zakład i podał swe nazwisko oraz dokładny adres. List ten panna Halina W. (tak się bowiem nazywa) przeczytała. O „żebraku” tym pamiętała zresztą dobrze. Przystojny o inteligentnym wyrazie młodzieniec w zniszczonym ubraniu z mandoliną w ręku – utkwił jej w pamięci. Nie odpowiedziała mu jednak. [...] Pan K. pragnąc za wszelką cenę zapoznać się z nią, krążył codziennie po ulicy Nawrot. Pewnego dnia spotkał ją. Po przedstawieniu się na ulicy wywiązała się dłuższa, szczera rozmowa. Rozmawiali ze sobą przez szereg godzin. Od tego dnia spotykali się codziennie. Nić sympatji, która łączyła ich pierwszego, wyjątkowego spotkania, zmieniła się w żywiołową miłość. W zeszłym tygodniu p. K. prosił o rękę p. Haliny W. jej rodziców. Państwo W., którzy wiedzieli o ich oryginalnem poznaniu się poinformowani o stosunkach rodzinnych, przyjęli jego oświadczyny. I oto w ubiegły wtorek odbył się huczny ślub pana K. z panną Haliną W. Młodzi małżonkowie mieszkają chwilowo w domu jej rodziców. Nie trzeba chyba dodawać jak wielkie wrażenie wywołała w domu, gdzie mieszka młoda para, ta dziwna i doprawdy ekscentryczna historja. – p –”.

31 stycznia, niedziela. „ Czy ma pan moją Stuzłotówkę?”. Stuzłotówka na spacerze. Dziś od godziny 1-ej do 3-ej po południu Stuzłotówka spacerować będzie po ulicy Piotrkowskiej. Kto podejdzie pierwszy i zapyta o nią, ten otrzyma nagrodę . Od kilku dni szerokie sfer naszych Czytelników są do głębi poruszone… Telefony redakcyjne dzwonią bez przerwy… Po drutach płyną pytania nerwowe, niespokojne, dyszące niezmierną ciekawością… - Co z tego wyniknie? Co to będzie takiego? Prosimy bardzo o wyjaśnienia ... - Nic nie możemy powiedzieć - tajemnica. trochę cierpliwości, a wszystko się wyjaśni... Przechodzi dzień, dwa, trzy, a ciekawość rośnie do niebywałych rozmiarów ... Znowu te same pytania - te same odpowiedzi … Wreszcie dzisiaj uchyla „Express” rąbka elektryzującej, a tak niezwykle miłej tajemnicy… Słuchajcie! Intrygowały Was ogłoszenia, które każdego dnia przynosił „Express”… Gdzie w obecnej chwili znajduje

się Twoja stuzłotówka? Twój banknot loo-złotowy wyszedł wczoraj z redakcji „Expressu” i spacerował po ulicy Piotrkowskiej! Jeśli masz odrobinę sprytu znajdzie się w twym portfelu!”. Zainteresowanie niezwykłe, niecierpliwe, wyczekujące. Czy jest w tym coś dziwnego? Banknot stuzłotowy „przechadza się” po pryncypalnej ulicy naszego miasta, sięgniesz po niego ręką i - już go masz w kieszeni. Jest to najnowszy najbardziej bodaj fascynujący konkurs „Expressu”. A oto jego warunki: Dziś, punktualnie o godz. l-ej w poł. wyruszy na miasto mężczyzna i przechadzać się będzie przez dwie godziny na odcinku ulicy Piotrkowskiej od Traugutta do Nawrot, po stronie numerów. parzystych. Będzie on miał w kieszeni zalepioną kopertę, opatrzoną pieczęciami wydawnictwa, która zawierać będzie banknot 1oo-złotowy. Banknot ten przeznacza „Express” dla Ciebie, Czytelniku, który potrafisz po niego sięgnąć. A uczynić to należy w sposób następujący: Mając przygotowany w ręce dzisiejszy numer „Expressu” trzeba podejść do owego mężczyzny i zapytać: - Czy ma pan moją 1oo-złotówkę. Jednocześnie należy pokazać wspomniany egzemplarz „Expressu”. Po załatwieniu tych krótkich formalności, mężczyzna ów wręczy Ci, Czytelniku lub Czytelniczko „Expressu” kopertę ze 1oo-złotowym banknotem. Na spacer więc Czytelnicy i Czytelniczki! Szukajcie owego pana, który ma w kieszeni 1oo-złotówkę, przeznaczoną dla najbardziej spostrzegawczego i sprytnego Czytelnika „Expressu”. Niezwykły ten „spacer” trwać będzie od godziny 1-ej do 3-ej popołudniu”. Poniedziałek, 1 lutego – „ P. Neuhauz schwytał stuzłotówkę, która pod pieczęciami „Expressu spacerowała wczoraj po ulicy Piotrkowskiej. Brawo, panie Neuhauz, śmiałością i sprytem schwytał pan 1oo zł., które inni nieuważnie pominęli. W dniu wczorajszy, w godzinach od 1-3 po południu Stuzłotówka „Expressu” w kieszeni studenta matematyki, p. Aleksandra Goldberga, spacerowała sobie po ulicy Piotrkowskiej… Jak zwykle w niedzielę, mieszkańcy tłumnie wylegli na „deptak”. Tym razem jednak ilość spacerujących była znacznie wyższa, niż dotychczas. – Czy pan ma moją Stuzłotówkę? – padały zewsząd pytania, kierowane masowo do ludzi znajomych i nieznajomych. A Stuzłotówka spacerowała sobie spokojnie, dobrze ukryta w kieszeni i otulona w kopertę z pieczęciami „Expressu”. P. Goldberg zaczepiany był niejednokrotnie stereotypowem pytaniem, cóż jednak, kiedy aż do godziny 2 min. 34 nikt równocześnie z zadawanym pytaniem nie ukazywał numeru „Expressu”. Tak np. p. M. Stiller, który wyszedł wraz ze Stuzłotówką z domu, nie domyślił się, iż należy okazać przy pytaniu „Express”. P. Lubrancki (Zielona 28), który kilkakrotnie zaczepiał Stuzłotówkę, zapewniał tylko, że ma „Express” w kieszeni, ale nie okazał go przy pytaniu. Dopiero o godz. 2 min. 34 przed bramą domu nr. 116 przy ulicy Piotrkowskiej do Stuzłotówki podszedł jakiś młodzieniec i, trzymając „Express” w ręku zapytał śmiało: - Czy pan ma moją Stuzłotówkę? – A czy „Express” pański jest dzisiejszy? – Owszem, proszę… - Służę panu, oto koperta… Czy mogę prosić o pańskie nazwisko? - Nazywam się Neuhauz, mieszkam przy ul. Zielonej nr. 28… Liczę lat 17. P. Neuhauz okazał swój dowód osobisty i otworzył kopertę, w której znajdował się stuzłotowy banknot. Spryt, odrobina szczęścia i śmiałość – sprawiły, że sto złotych znalazło się w posiadaniu p. Neuhauza. Uszczęśliwiony pobiegł do domu, demonstrując Stuzłotówkę wobec tumów zebranej publiczności”.

2o kwietnia, wtorek. „Zgubiono broszkę „kokardkę” wysadzaną brylancikami w drodze z Cegielnianej przez Piotrkowską na Nawrot. Łaskawy znalazca zechce za dobrem wynagrodzeniem zwrócić do dentysty przy ul. Piotrkowskiej № 12o m. 4”. „Mieszkanie 2 pokoje z kuchnią ul. Piotrk. (pomiędzy Andrzeja a 6 Sierpn.). Obszerne piwnice jasne suche z elektr. oświetl. (pom. Andrzeja a 6 Sierpn.). Mieszkania 3 pokoje z kuchnią Kilińskiego (pom. Nawrot a Przejazd): sala fabryczna parter 2oo mtr. kw. Kilińskiego (pom. Nawrot a Przejazd) natychmiast do wynajęcia. Oferty do „Republiki” T.B.”.

23 czerwca, środa. „ Tłumy ludzi snują wieczorami po łódzkim „deptaku”. Miejsce randek i wypoczynku młodego pokolenia. Tajemniczy czar „Pietryny” zniewala tłumy spacerowiczów . Kto nie zna łódzkiego „deptaka”, na którym koncertuje się ruch uliczny, największy w całem mieście? Zaledwie zapada zmierzch, a już wy pełzają z różnych stron postacie spacerowiczów i dążą na osławiony niezbędny spacerek. I Łódź posiada swój wiedeński „Prater”, berlińską aleję „Unter Linden”, paryski „Boulevard des Italiens”. Tern środowiskiem miejskiem, ku któremu dążą dumne rzesze jest nasza łódzka Piotkowska ulica, - promenada młodzieży ze wszystkich dzielnic miasta. Nie wiadomo, kto zapoczątkował ten spacer i kiedy to się stało, ale faktem jest, że odbywa się on codziennie, regularnie, niemal - z urzędu ... Nikt ze spacerowiczów nie naznacza tu sobie spotkania, a jednak wszyscy sami się tu spotykają. Nikt nie określa miejsca, ani czasu, ale każdy już wie o jakiej porze i na jakim odcinku. - Gdzie się spotkamy? - Na Piotrkowskiej ... Taka odpowiedź już wystarcza. Oznacza ona, że randka będzie na odcinku pomiędzy Grand-Hotelem a rogiem Nawrot. O jakiej porze? Codziennie od 8-ej do 11-ej wieczór, - zimą wcześniej, latem później. I oto o wyznaczonej przez zwyczaj godzinie zaludnia się ulica na całej szerokości, a raczej wąskości, i gęsty tłum krok za krokiem posuwa się zwolna ocierając się o siebie ... Idą dwa zwarte rzędy - jeden „w dół”, a drugi „w górę”. Jedni wracają, - a drudzy idą, ażeby - wrócić. Systematycznie, stale, nieodwołalnie, codziennie ... W tłumie przeważa młodzież różnego wieku, najczęściej - kilkunastoletnia. Młodziutkie pensjonarki spacerują pod rękę, otoczone chmarą adoratorów. Co chwila wybucha śmiech, i kokieteryjna rozmowa zachęca do zawarcia znajomości. Młodociani donżuani „dowalają się”. Z miejsca i z żywą gestykulacją opowiadają swym bogdankom o przebiegu ostatniego meczu. W ten sposób bawi się nasza młodzież i używa „świeżego” powietrza na wydeptanym bruku. Bez drzew, bez zieleni, bez ławki dla odpoczynku - spacerują niezliczone gromady do późnego wieczora, gdy obawa przed zamknięciem bram i zmęczenie zakończą wieczór ... A w niedziele i święta odbywa się spacer „dodatkowy” w południe, wtedy już z udziałem osób starszych, spragnionych ruchu i odrobiny słońca. Oto łódzkie pola elizejskie… Parki zamknięte wieczorami i brak od odpowiednich skwerów zmuszają łodzian do tułania się po ulicy. Nie każde miasto może się poszczycić takim „deptakiem”, jak Łódź. I nie każde miasto posiada tak wytrwałych i nieznużonych mieszkańców, którzyby potrafili przez długie godziny snuć się wzdłuż jednego odcinka ulicy. Takie to już widać - miasto ta nasza Łódź. Już chyba nic tego nie zmieni... I z pewnością po wielu, wielu latach któreśtam z rzędu pokolenie będzie prze chodziło taki sam kurs ulicy Piotrkowskiej...”.

1 sierpnia, niedziela. „W dniu dzisiejszym zostaje otwarta filja cukierni J. Piątkowskiego Piotrkowska 126 (róg Nawrotu), telefon 36-33”.

16 września, czwartek. „Od zaraz lub od 1-go stycznia poszukujemy frontowego sklepu składającego się z jednej dużej Sali lub mniejszego sklepu i paru pokoi przy ulicy Piotrkowskiej od ul. Nawrot. Oferty do administracji pod „Ameryka”.

9 listopada, wtorek. „Nr. 4747 Dyrekcja Towarzystwa Kredytowego miasta Łodzi podaje do powszechnej wiadomości, że niżej wyszczególnione nieruchomości w m. Łodzi położone, z powodu niezapłacenia raty lipcowej 1926 r. wystawione zostały na sprzedaż przez publiczne licytacje, odbywać się mające o godzinie 11-ej z rana, w kancelarji Wydziału Hypotecznego, przy ulicy Średniej, pod nr. 427 w m. Łodzi, przed wyznaczonymi notarjuszami, a mianowicie: [...] pod nr. 1314b przy ulicy Nawrot obciążona pożyczką Towarzystwa zł. 91oo, od której zaległość wynosi zł. 1445 gr. o6 vadium do licytacji złożyć się mające wynosi zł. 182o; licytacja rozpocznie się od sumy zł. 1365o; termin sprzedaży wyznaczono na dzień 9 marca 1927 r. przed notarjuszem Władysławem Jeżewskim [...] W razie, gdyby dzień wyznaczony dla sprzedaży był świątecznym, sprzedaż odbędzie się dnia następnego. Łódź, dnia 28 października 1926 roku. Prezes (-) Gustaw Klukow, Dyrektor Biura (-) L. Gajewicz”.

24 listopada, środa. „ Kawałek Europy na ul. Piotrkowskiej. Co się dzieje na tajemniczym odcinku między ulicami Nawrot i Przejazd? Łódź otrzyma w najbliższym czasie nowe bruki z taniego krajowego materjału. Od pewnego czasu na odcinku ulicy Piotrkowskiej między Nawrot i Przejazd dzieją się jakieś tajemnicze rzeczy. Od świtu aż do zmroku pracują robotnicy, rozkopano całą ulicę, wstrzymano ruch kołowy, pozwalając przejeżdżać tylko tramwajom w stronę Górnego Rynku słowem – coś się robi, ale nikt nie wie co właściwie. Po mieście krążą pogłoski, że buduje się w tym miejscu „kawałek Europy”… Brzmi to trochę dziwacznie i określenie to nic nie wyjaśnia, a raczej gmatwa zrozumienie rzeczy, gdyż niektórzy sądzą, że powstaną na tem miejscu amerykańskie drapacze nieba, 56-cio piętrowe kamienice, w których może się zmieścić 15 tysięcy ludzi, czyli cała ludność małej mieściny prowincjonalnej. Co znaczy to szumne i w błąd wprowadzające określenie: „kawałek Europy”?... Poprostu – magistrat łódzki przeprowadza nowy eksperyment… Próbuje… Może się uda… Buduje nowe bruki. W dziejach naszego miasta, w przyszłej historjozofji, powierzchnia ulic zajmie prawdopodobnie lwią część książki. Bruki zmieniają się u nas częściej niż książki w bibljotece, niż przekonania polityczne i prezydentów ministrów. Każda jednak próba kończyła się zazwyczaj kompromitacją. Po kilku tygodniach tworzyły się na nowo szczerby i doły, a podczas ulewniejszego deszczu klocki odrywały się od powierzchni ziemi i jak stado dzikich kaczek pływały sobie po całym mieście. Eksperymentu brukarskie kosztowały miasto bardzo drogo, wobec czego zaczęto zastanawiać się nad niezawodnym sposobem zabrukowania ulic łódzkich, ażeby raz na zawsze kwestję tę ostatecznie załatwić. Zastanawiano się tak długo, dopóki czegoś nie wymyślono. W sukurs naszym władzom miejskim przyszła pani I. Iwanowska, dr. chemji, była asystentka dr. Curie-Skłodowskiej, która wynalazła nowy materjał brukarski nazwany „celasfaltem”. Jest to materjał nieprzemakalny, niełamliwy i oporny na kruszenie dzięki odpowiednim związkom chemicznym, wchodzącym w skład celasfaltu”. „Celasfalt” wyrabiany jest w polskiej rządowej rafinerji „Polmin” w Drohobyczu, wobec czego jest o wiele tańszy. Dotychczas bowiem kostki granitowe używane do brukowania ulic łódzkich sprowadzano aż ze Szwecji. Oczywiście, że taki towar zagraniczny kosztował o wiele drożej. Koszt jednego metra kwadratowego bruku z kostki granitowej wynosił 48 złotych, z celasfaltu zaś tylko 18 i pół złotego! Tak samo różnica kosztów zaznacza się również przy ewentualnym remoncie lub naprawianiu bruków. Poza tem brukowanie ulic łódzkich materjałem krajowym ma jeszcze tę dobrą stronę, że podnosi naszą wytwórczość i przyczynia się w znacznym stopniu do zmniejszenia bezrobocia. Chodzi tylko o to, czy ten nowy eksperyment magistracki znowu nie zawiedzie. Miejmy nadzieję, że jest to już ostatnia próba. Gdyby wypadła ona pomyślnie, w takim razie magistrat przystąpiłby prawdopodobnie do dalszego remontu ulicy Piotrkowskiej. Nie mielibyśmy już wówczas do czynienia z tajemniczym „kawałkiem Europy”, lecz prawdziwą, całkowicie europejską Łodzią. – ak.- ”.

16 grudnia, czwartek. „ Plan postoju dorożek samochodowych i konnych. Rozporządzenie Komisarjatu Rządu, obowiązujące z dniem 15 b.m. Komisarjat Rządu na m. Łódź za naszem pośrednictwem podaje do wiadomości wykaz postojów i dopuszczalną ilość na postojach dorożek samochodowych i konnych na ulicach miasta Łodzi, obowiązujący z dniem 15 grudnia 1926 roku. Plan postoju dorożek konnych i samochodowych jest następujący: […] Nawrot róg Piotrkowskiej – 3 auta. Zamenhofa róg Wólczańskiej – 4 konne. Nawrot róg Sienkiewicza – 6 konnych. Nawrot róg Kilińskiego – 8 konnych. Nawrot róg Targowej – 4 konne. Ewangelicka róg Piotrkowskiej – 15 aut. Anny róg Piotrkowskiej – 1o konnych. Sienkiewicza róg Głównej – 4 konne. Kilińskiego róg Głównej (od strony Nawrot) – 8 konnych. Targowa róg Głównej – 4 konne. Przędzalniana róg Głównej – 4 konne. Karola róg Wólczańskiej – 6 konnych. Karola róg Żeromskiego – 4 auta. Karola róg Piotrkowskiej – 6 aut. Pusta róg Piotrkowskiej – 1o konnych. Pusta róg Kilińskiego – 2 auta. Wodna róg Rokicińskiej – 6 aut. Fabryczna róg Kilińskiego – 4 konne. Brzeźna róg Piotrkowskiej – 6 konnych. Kątna róg Wólczańskiej – 4 konne. Emilji róg Piotrkowskiej – 4 auta i 4 konne. Czerwona róg Piotrkowskiej – 4 auta. Górny Rynek (przy skwerze od strony Piotrkowskiej samochody, a od strony ul. Rzgowskiej dorożki konne) – 4 auta i 4 konne. Kilińskiego róg Napiórkowskiego – 4 auta. Dworzec Łódź-Fabryczna – 4 auta i 4 konne. Dworzec Łódź-Kaliska – 4 konne. Uwaga! Zezwala się na postój dorożek samochodowych bez ograniczenia przed lokalami publicznemi od godz. 23 do 6 rano z wyjątkiem ul. Piotrkowskiej i Narutowicza”.

27 grudnia, poniedziałek. „Pasażer, który dn. 2o grudnia o godz. 4.45 tramwajem № 11, jechał w stronę Chojen i przy ul. Nawrot prosił i otrzymał korespondencję w stronę Widzewa, proszony jest zgłosić się do mnie, ul. Łączna 42 Kania, gdyż za wydanie powyższej korespondencji zostałem pociągnięty do odpowiedzialności”.

Rok 1927

26 stycznia, środa. „Zarząd Gminy wyzn. żydowskiej m. Łodzi podaje do wiadomości, że III część rejestru poborczego na 1926 r., zawierająca płatników z ulic: Al. Kościuszki, Al. 1 Maja, Andrzeja, Św. Anny, Ewangelickiej, Gdańskiej, Juljusza, Karola, Kątnej, Kopernika, Łąkowej, Lelewela, Łomżyńskiej, Łowickiej, Moniuszki, Narutowicza, Nawrot i Nowocegielnianej zostaje wyłożona, stosownie do istniejących przepisów, do przeglądu w przeciągu 8 dni, t.j. od 26 stycznia do 3 lutego r.b. w kancelarji Gminy przy Pl. Wolności No6 w godzinach od 9 do 11 przed poł. Reklamacje przyjmowane będą do dnia 11 lutego r.b. Późniejsze reklamacje uwzględniane nie będą. Łódź, dnia 25 stycznia 1927 roku”.

23 kwietnia, sobota. „Od Nawrot do Przejazd ruch kołowy wstrzymany. Komisarjat rządu na m. Łódź komunikuje, iż z powodu przedrukowywania jezdni od ul. Nawrot do ul. Przejazd (prawa strona w kierunku Placu Wolności) ruch kołowy na tym odcinku (dla pojazdów kierowanych w stronę Placu Wolności) został całkowicie wstrzymany. Wszelkie pojazdy, zmierzające w kierunku Placu Wolności będą kierowane w boczne ulice celem ominięcia wskazanego odcinka na ul. Piotrkowskiej. Nadmienia się, że ruch kołowy po stronie przeciwnej Piotrkowskiej (dla pojazdów kierowanych w stronę Placu Reymonta) nie doznaje żadnych ograniczeń”.

24 czerwca, piątek. „ Na Piotrkowskiej o 1-ej w nocy. Wróblewski wypowiedział wojnę masonerji. [...]” - patrz Przejazd 38.

17 lipca, niedziela. „Zarząd Gminy wyzn. żydowskiej m. Łodzi podaje niniejszym do wiadomości płatników składki gminnej, że w II i III części rejestru poborczego na 1926 roku, zawierające płatników z ulic: Piotrkowskiej, Cegielnianej, Dobrej, Emilji, Górnego Rynku, Gubernatorskiej, Karolewskiej, Szosy, Keniga, Kruczej, Napiórkowskiego, N. Zarzewskiej, Pabjanickiej Szosy, Przędzalnianej, Rokicińskiej, Rokicińskiej Szosy, Różanej, Rzgowskiej, Senatorskiej, Sieradzkiej, Słowiańskiej, Suwalskiej, Sosnowej, Szarej, Targowej, Tylnej, Warszawskiej, Wodnej, Wodnego Rynku, Wysokiej, Czerwonej, Głównej, Juliusza, Karola, Kątnej, Kopernika, Łąkowej, Lelewela, Łomżyńskiej, Łowickiej, Moniuszki, Narutowicza, Nawrot i Nowo-Cegielniajej zostały przez Ministerstwo W.R. i O.P. zatwierdzone i wzywa podatników zamieszkałych przy powyższych ulicach do wpłacenia należnych składek w terminie 2-tygodniowym do kasy Łódzkiego Banku dyskontowego przy ul. Piotrkowskiej 43. Po upływie tego terminu składka podwyższona zostanie w myśl reskryptu Ministerstwa W.R. i O.P. z dnia 6.II i 25.II 1924 roku o 2o[nieczytelne] wraz z kosztami (15 proc.) i karami za zwłokę ściągnięta zostanie w drodze egzekucji przymusowej. Łódź, dnia 15 lipca 1927 roku”.

Środa, 2o lipca. „ Muzykalna choroba czy niesamowite dzieje kury pani Galant. [...] O godzinie 4-tej nad ranem posterunkowy policji zauważył na ulicy Nawrot jakiegoś osobnika, któremu polecił się zatrzymać. Nieznajomy usłuchał i zatrzymał się przy bramie jakiegoś domu. – Skąd pan wraca? – spytał go policjant. – Ze spaceru. Jestem chory na żołądek – brzmiała odpowiedź. W tej chwili przedstawiciel władzy usłyszał jakiś dziwny dźwięk. – To właśnie jeden z objawów mojej choroby – wyjaśnił nieznajomy. Policjant zamienił się momentalnie w lekarza i postanowił zbadać „muzykalną chorobę”. Gdy zbliżył się do przytrzymanego z pod marynarki wyskoczyła kura, która wyzwolenie swe obwieścia głośnem gdakaniem. Młody jegomość nie udawał już chorego, natomiast puścił się w pogoń za kurą. Schwytano go wraz z ptakiem domowym na ulicy Piotrkowskiej. Okazało się, iż kura została skradzion p. Wandzie Galant. Był to 36-letni Emil Fogiel, z zawodu tkacz, sześciokrotnie karany za kradzieże. Wczoraj znalazł się on przed sądem okręgowym, który po rozważeniu sprawy skazał go na rok i sześć miesięcy więzienia z pozbawieniem praw”.

Niedziela, 4 września. W „Expressie Wieczornym Ilustrowanym” ukazał się wierszowany komentarz łódzkiego dziennikarza i rysownika Wacława Drozdowskiego uzupełniony dwoma rysunkami: „Tomy można spisać o tem,/ Co zrobili z tym Nawrotem:/ Góry, doły, wodospady,/ Przejść ulicę – nie dasz rady!/ tutaj piach, tam gruzu fura,/ A mieszkańcom cierpnie skóra:/ W razie ognia czy wypadku/ - Samolotem rypaj bratku! / Weźmy oto zagranicę:/ Tam brukują też ulice./ Ale zawsze jedna strona/ Dla dojazdu jest zwolniona,/ Tylko w łódzkim Magistracie/ Wszystko naraz – i nic nie macie”.

Wtorek, 13 września. „ Zabawa pijaka na ulicy. Trzej obrońcy płci pięknej. Wczoraj wieczorem przy zbiegu ulic Nawrot i Wodnej awanturował się zaczepiając przechodzące kobiety, jakiś pijak. Płeć piękna uciekała z krzykiem ku niezmiernemu zadowoleniu chwiejącego się na nogach. Swawoli pijaka przyglądało się trzech panów. W pewnej chwili rzucili się na wesołka i przewróciwszy go na ziemię zaczęli się nad nim znęcać. Krzyki bitego zaalarmowały przechodniów. Na widok podbiegających z pomocą „dzielni obrońcy” płci pięknej ratowali się ucieczką. Poturbowanego pijaka, który odniósł kilka tłuczonych ran głowy odprowadzono do lokalu VIII komisariatu policji, gdzie zawezwany lekarz pogotowia ratunkowego po nałożeniu opatrunku odwiózł go do Zbiorni Miejskiej. Nazwiska poturbowanego, jak i sprawców pobicia nie ujawniono dotychczas”.

24 września, sobota. „ W żółwim tempie prowadzone są roboty na ul. Nawrot. Od wielu tygodni już ulica Nawrot zamknięta jest dla ruchu kołowego z powodu przeprowadzonych tam prac kanalizacyjnych, a obecnie układania jezdni. Roboty te prowadzone są w żółwim tempie i mieszkańcy tej ulicy narażeni są na ciągłe niewygody, nie mogąc ani dojeżdżać do miejsca zamieszkania, ani przewozić towarów. (b)”.

2 października, niedziela. „Wieczorem przy zbiegu ulic Wysokiej i Nawrot zdarzył się następujący wypadek. Ulicą szedł pijany osobnik i w pewnej chwili przystanął pod płotem. W tem czasie przechodził tamtędy funkcjonariusz i podszedłszy do niego wydobył notes i kazał mu zapłacić za nieprzestrzeganie przepisów 3 złote. Nieznajomy włożył rękę do kieszeni z zamiarem zapłacenia, lecz w ostatniej chwili zmienił zamiar i rzuciwszy się na policjanta zadał mu kilka uderzeń w brzuch. Po tym czynie awanturnik rzucił się do ucieczki, a kiedy przechodnie zatrzymali go rzucił się na nich ze scyzorykiem w dłoni. Obezwładniono go jednak i odprowadzono do pobliskiego komisariatu policji. Nazywa się on Kazimierz Barański”.

16 października, niedziela. „ Awanturniczy żebrak gorzko odpokutuje za swą popędliwość. [...] Stefan Cieślowski, od szeregu lat już „pracował” jako żebrak i nigdy się nie skarżył na brak zarobków. Codziennie rano przed pójściem na „posterunek” przy ulicy Nawrot spędzał godzinę w knajpie, gdyż jak twierdził, wódka dodawała mu animuszu i chęci do pracy. Pewnego dnia po śniadaniu, jak zwykle czatował na „litościwe osoby” przed jednym z domów przy ulicy Nawrot. Tym razem nie miał jednak szczęścia. W ciągu całego przedpołudnia nie zarobił ani grosza. Gdy więc zauważył jakieś dwie eleganckie panie, począł je natarczywie prosić o jałmużnę. – Czy wam nie wstyd żebrać – rzekła jedna z nich – widzę, że jesteście młodzi i moglibyście pracować! – Proszę nie pyskować! Dawać forsę i basta! – zawołał Cieślowski, przysuwając się do nieznajomych. Jedna z pań oburzona jego zachowaniem wezwała policjanta. Żebrak widząc, że nic już nie zarobi, rzucił się na drugą „kljentkę” i pobił ją dotkliwie. Na szczęście po chwili zjawił się posterunkowy, który zabrał go do komisarjatu. Cieślowski wczoraj znalazł się przed sądem, który skazał go na 4 miesiące więzienia”.

28 października, piątek. „Przejechania. [...] Przy zbiegu ulic Nawrot i Juljusza dostał się pod koła wozu 14-letni Henryk Milajka, zamieszkały przy ulicy Słowiańskiej 23. Pogotowie stwierdziło dotkliwe obrażenie cielesne i w stanie dość ciężkim przewieziono go do domu”.

28 października, sobota. „O godzinie 5 po południu przy zbiegu ulic Targowej i Nawrot najechany został wozem 14 letni Henryk Mikołajek, zamieszkały przy ulicy Słowiańskiej 29. Chłopiec uległ złamaniu prawej nogi”.

31 października, poniedziałek. „Przy zbiegu ulic Sienkiewicza i Nawrot Dostał się pod koła samochodu 27 letni Brunon Alfred Hile, zamieszkały przy ulicy Przejazd 72. Hile ma pokiereszowane piersi i ręce”.

18 grudnia, niedziela. „Niedole i troski łodzianina. Smutne jest życie łodzianina, jeśli porówna się życie w Łodzi z życiem w jakimkolwiek mieście na Zachodzie Europy. Nie jesteśmy zbyt wybredni i wiemy, że „pomalutku, aż do skutku”. Ale europeizacja Łodzi idzie strasznie „pomalutku”. Dozorcy domowi ciągle jeszcze żelaznym drągiem t.zw. „sztangą” zbijają z chodników ulicznych stwardniały śnieg, ciągle jeszcze przedpotopowemi miotłami zamiatają kurz i „sikawkami”, albo zgoła konewkami podlewają latem ulicę. Zagranica używa do uprzątania kurzu ulicznego specjalnych samochodów o szczególnej konstrukcji. Wiele rzeczy w Łodzi nie przypomina zupełnie Europy. Nowe władze miejskie, tak buńczucznie zapowiadające pomyślność swych rządów mają wiele okazji do okazania swych umiejętności. Oto mieszkańcy dzielnicy potopowej niedaleko Widzewa (ulice Nawrot i Zagajnikowa) żalą się nam na skandaliczne porządki tam panujące. Np. przy końcu ulicy Nawrot, przy rogu Zagajnikowej znajdują się place. Pomimo wydanego swego czasu zarządzenia, aby wszystkie place znajdujące się w mieście zostały odgrodzone od ulic, wspomniane place przy zbiegu ulic Zagajnikowej i Nawrot odgrodzone nie są. Place te są ulubionym miejscem „zwozicieli śniegu”. Uprzątany staroświeckim sposobem śnieg z ulic śródmieścia zwożą oni na owe place. Rzecz zrozumiała, że przy jednej okazji zwozi się na te place oprócz śniegu najrozmaitsze nieczystości i śmieci. Nieczystości te zarówno latem jak i zimą gniją i zatruwają powietrze. Staje się to męczarnią dla mieszkańców okolicznych domów. Zwracamy się więc już nie z apelem lecz z żądaniem do czynników miarodajnych (Magistratu, Komisarjatu Rządu i t.p.), aby w myśl ministra Składkowskiego ten wysoce antysanitarny stan rzeczy jak najrychlej usunąć! Czystość przynajmniej pozorna w śródmieściu, a brudy na krańcach miasta nie rozwiązują kwestii hygieny”.

Rok 1928

1o stycznia, wtorek. „ Rozkwit Łodzi. Gigantyczny pasaż ma być wybudowany w centrum. Wielki popyt na lokale handlowe w śródmieściu. Przy ul. Piotrkowskiej Nr. 75 stoi mały parterowy domek drewniany, który stanowi dziwny kontrast na tle sąsiadujących z nim domów 3 i 4-pietrowych, zaś w podwórzu znajduje się fabryka, a za nią wolna przestrzeń i wyjście niezabudowane na Aleje Kościuszki. Właściciel tej posesji po naradzie postanowił zużytkować cały ten teren w sposób iście amerykański i naszkicowano plan narazie prowizoryczny, na iście amerykańską modłę. Domek drewniany, jak również i fabryka mają być usunięte całkowicie, a z terenu całego od ulicy Piotrkowskiej do Alei Kościuszki ma być utworzony pasaż, wzdłuż którego staną wysokie budowle na 6-7 pięter, przyczem parter, pierwsze i drugie pietra mieścić będą domy towarowe i sklepy, dwa wyższe piętra – biura, a reszta lokale mieszkalne. Całe przejście z ul. Piotrkowskiej na Aleje Kościuszki wzdłuż domów towarowych będzie pokryte szklanym dachem, przyczem wejścia z obu ulic urządzone zostaną w oryginalny sposób na wzór amerykańskich wejść do kompleksów handlowych. Oczywiście, że cały ten plan będzie zrealizowany przez specjalnie na ten cel utworzone konsorcjum z kapitałem zagranicznym, a całkowite urzeczywistnienie tego planu nastąpi w ciągu 3-4 lat. W najbliższych już dniach, po likwidacji szeregu firm w centrum miasta, powstaną nowe sklepy i zakłady publiczne. Wśród pośredników lokali panuje niebywały ruch w poszukiwaniu nowych sklepów dla różnych oddziałów firm warszawskich i niemieckich, gdyż te ostatnie liczą się z rychłem zawarciem traktatu handlowego polsko-niemieckiego, a co zatem pójdzie – ożywieniem stosunków handlowych i utworzeniem oddziałów wielkich firm berlińskich w Łodzi. Przeszkodą przy szukaniu lokali jest fakt, że pożądane są lokale tylko na ul. Piotrkowskiej od Zielonej do Nawrot, gdzie, jak twierdzą fachowcy, wyzyskany jest każdy lokal i każdy wolny metr przestrzeni, a jednak tylko w tej okolicy nowe formy liczą na powodzenie, znając psychologię łodzian, dla których wszystko, co znajduje się poza wyżej wymienionymi ulicami jest już… na krańcach miasta. (b)”.

14 lutego, wtorek. „Młody człowiek zatruł się alkoholem. Wczoraj w godzinach popołudniowych przy zbiegu ulic Nowej i Nawrot znaleziono jakiegoś młodego mężczyznę zdradzającego słabe oznaki życia. Przewieziono go dorożką do lokalu 8 komisarjatu dokąd wezwano pogotowie. Lekarz stwierdził zatrucie alkoholem i w stanie nieprzytomnym pozostawił go na miejscu. Młodzieniec nie miał przy sobie żadnych dokumentów, to też nie zdołano ustalić jego nazwiska, ani też miejsca zamieszkania”.

4 marca, wtorek. „ Humor wyborczy na ulicach Łodzi. Migawkowe zdjęcia dokonane przez fotografów „Expressu” . Dzień onegdajszy, stanowiący tak poważną chwilę w dziejach rozwoju politycznego naszego państwa obfitował w szereg charakterystycznych scenek, które rozgrywały się na ulicach Łodzi. Kilka takich obrazków podaliśmy we wczorajszym numerze „Expressu”, odkładając resztę z braku miejsca i czasu do numeru niniejszego. [...] Najpopularniejszym środkiem agitacji były t. zw. „żywe transparanty”. Do tej propagandy angażowano zazwyczaj ludzi pozbawionych pracy, którzy za kilka złotych spacerowali przez dzień cały środkiem jezdni, dźwigając agitacyjny plakat, przylepiony do deski, osadzonej na wysokim drągu. Przy rogu Wólczańskiej i Zawadzkiej zatrzymują się dwie takie ofiary – dwaj starzy, zgarbieni izraelici i pomarszczonych, zmęczonych twarzach. – Ciężko idzie – powiada jeden z nich – ale, daj Boże, żeby codziennie były wybory… Dziesięć złotych dziennie to sumka… Na tydzień byłoby 7o złotych, Miesięcznie około 3oo-tu… Już można byłoby żyć… ale skąd wziąć codzienne wybór? [...] Przy rogu południowej i Wschodniej stoi jakiś młody agitator z listy numer 24. Wczoraj sprzedawał jeszcze pastę do obuwia lub karmelki, a dziś z tym samym zapałem namawia do bezpłatnego kupna numerków, krzycząc na całe gardło: - Najlepsza lista w Łodzi, numer 24! Do mnie proszę państwa, do mnie! Najlepsza lista! [...] Przed południem na Piotrkowskiej był wielki spacer. Młode zgrabne łodzianki samotnie włóczyły się po ulicy. Nie obchodzi ich agitacja uliczna. Ich misja jest o wiele dyskretniejsza. Spacerują i patrzą. Pracują tylko ich oczy. Piękne oczy agitują. Intrygują i zmuszają młodzieńców do zwrócenia na nich uwagi. Między wzrokiem młodych, powabnych dziewcząt a wzrokiem zaintrygowanych młodzieńców wywiązuje się milcząca rozmowa. – Czy pan odda na nas swój głos? – pytają oczy kobiet. – Na kogo?... – odpowiada wzrok mężczyzn. Wówczas cicha agitatorka wsuwa mu nieznacznie numerek do kieszeni. Zanim przechodzień zorjentuje się w sytuacji, jej już niema – a numerek tkwi w kieszeni. Dyskretny obowiązek. [...] Przy rogu Nawrot i Sienkiewicza jakiś młodzieniec tłumaczy kilku robotnikom: - Nie dajcie się oszukać! Pamiętajcie, że numerek musi być zupełnie czysty… Nawet bez kropki, bo w przeciwnym razie traci ważność… Pamiętajcie więc… Zupełnie czysty… Oo tak jak ten – i wyjmuje dwudziestkę czwórkę – Patrzcie, tak jak ten. Macie, abyście wiedzieli… Biorą… Niektórzy orjentują się w sytuacji i zaraz numerek odrzucają, inni chowają do kieszeni by potem wrzucić do urny. Różne drogi agitacji. [...] Przed jednem z biur wyborczych. Z lokalu wybiega jakiś młodzieniec w futrze i woła: - Panowie, kto ma jedynkę! Otacza go zaraz tłum agitatorów: - Dlaczego pan nie zagłosuje na inną listę? – Bo na każdej z nich figurują kobiety. – Więc cóż z tego? – A ja jestem zapalonym wrogiem kobiet. [...] Przed stołem stoi jakiś otumaniony, wylękniony wyborca. Stoi i myśli o tym wielkim czynie, jaki spełnia w tej chwili. – Gdzie pan mieszka?.. – Na Traugutta… - Jaki numer? Milczy uparcie. – Pytam pana jaki numer?.. Zaciska zęby, jakgdyby się obawiał, że tajemnica sama wyleci mu z ust. Wreszcie zwraca się pocichu do stojącego za nim wyborcy: - Głosuję na listę nr. 37, nie wiem, czy mam mu powiedzieć? [...] Na ulicy. – Panie, idź pan głosować! – zwraca się jakiś agitator do przechodnia – Oddaj pan swój dług ojczyźnie! – Ja już swój dług oddałem – odpowiada wyborca – żeby tak inni oddali mi swoje długi!”.

22 maja, wtorek. „Na ulicy Nawrot padła z wyczerpania 19 letnia Elza Draeger, bez stałego miejsca zamieszkania. Karetka odwiozła ją do szpitala Zbiorni Miejskiej”.

16 lipca, poniedziałek. „ Przy zbiegu Piotrkowskiej i Nawrot zapalił się wagon tramwajowy. Panika wśród pasażerów – wypadku nie było . [...] Onegdajszej nocy przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot zapalił się wagon tramwajowy. Pożar nastąpił w chwili, gdy tramwaj nocnej linji B kursujący z Placu Reymonta do Placu Kościelnego znajdował się w pełnym ruchu. Gdy z pod buforów buchnęły płomienie wśród pasażerów nastąpiła niesłychana panika, wszyscy poczęli cisnąć się do okien szukając tam ratunku. Nieszczęśliwym wypadkom zapobiegł motorniczy, który natychmiast wstrzymał wagon. Jak ustalono został on spowodowany krótkiem spięciem. Po upływie kilkunastu minut na ulicy Piotrkowskiej została przywrócona normalna komunikacja tramwajowa”.

27 lipca, piątek. „Samotna pani przyjmie na mieszkanie dwie panie lub panienki. Przędzalniana 26 m. 24 róg Nawrot”.

17 sierpnia, piątek. „ Co się dzieje na ulicy Piotrkowskiej. Kto potrafi wyjaśnić dręczącą wszystkich zagadkę? Stan ulic naszego miasta jest odwieczną bolączką Łodzi. Rokrocznie rozkopuje się bruki, rokrocznie przeprowadza prace inwestycyjne, mimo to niema zdaje się ulicy, o której możnaby powiedzieć, że posiada taki bruk, jaki mieć powinna ulica wielkiego miasta. Jaka jest tego przyczyna - niewiadomo. Faktem pozostaje, że robi się u nas dużo w tym kierunku, wydaje się na to poważne sumy bez konkretnego jednak rezultatu. To też gdy przed dwoma laty na odcinku ulicy Piotrkowskiej od ul. Nawrot do Przejazd po obu stronach ułożono bruk z celasfaltu odnieśliśmy wszyscy wrażenie, że przecież zmieni się jednak stan naszych ulic. Bruk ten bowiem, używany we wszystkich miastach zachodu, wydawał się niezwykle praktyczny i pozwalał mniemać, że nie będzie się tak szybko rozsypywał jak kostka drewniana czy nawet kamienna. Tymczasem już po upływie roku, celasfalt zaczął pękać. Początkowo utworzyły się szczeliny, później poczęły odskakiwać całe kawały, a na początku bieżącego lata co krok napotykało się na olbrzymie wyrwy. Minęło jednak całe niemal lato, a stanem jezdni nikt się nie zainteresował. I wczoraj dopiero rozpoczęto prace na tym odcinku. Ale cóż tam robią? Nie łata się dziur tym samym materjałem celasfaltem, lecz poprostu rozłupuje bardziej jeszcze dotychczasowy bruk, zasypując wyrwy żwirem i smołą. Tam ma podobno zostać przez cały rok. Nie trzeba być fachowcem, by domyśleć się co z tego wyniknie, gdy nadejdą deszczowe jesienne pogody. Zgóry można przewidzieć, że na tym odcinku ul. Piotrkowskiej, który jest tak ważną arterją komunikacyjną, ruch kołowy będzie zupełnie niemożliwy. Jesteśmy zdania, że dopuścić do tego nie należy. Póki czas, póki mamy pogodę, bruk na tej ulicy powinien być doprowadzony do takiego stanu, by przynajmniej przetrwał porę zimową. Żwir bowiem, nawet polany smołą, według osiągniętych przez nas informacji, pod żadnym pozorem tak długo nie wytrzyma. E. Lukar.”.

27 listopada, wtorek. „Za wysokiem wynagrodzeniem. W niedzielę chodząc ulicą Sienkiewicza, Nawrot, Piotrkowską do Głównej lub w tramwaju Nr. 7 zdążającym w stronę Górnego Rynku został zgubiony sznurek pereł. Uczciwy znalazca zechce zadzwonić 69-67”.

Rok 1929

19 marca, wtorek. „Ogłoszenie. Magistrat m. Łodzi podaje niniejszem do wiadomości pp. Właścicieli posesji przy ul. Piotrkowskiej na odcinku od Placu Wolności do ul. Nawrot - ul. Zamenhofa, t.j.; od Nr. 1 do Nr. 127 oraz od Nr. 2 do Nr 124 i przy ul. Nawrot na odcinku od ul. Piotrkowskiej do ul. Sienkiewicza. t. j. od Nr. 1 do Nr. 15 oraz od Nr. 2 do Nr. 16, że w sezonie roku bieżącego. t. j. w międzyczasie od dnia l lipca 1929 roku do 1 października 1929 roku jezdnie na wyżej wymienionych odcinkach ulic otrzymają nawierzchnie asfaltowe o profilu poprzecznym bez rynsztoków, obecnie istniejących. W związku z powyższem wszelkie odprowadzania wód z poszczególnych posesji sposobem nawierzchniowym do ścieków ulicznych zostaną wzbronione. Wobec tego, że odprowadzanie wód z posesyj będzie mogło być uskuteczniane jedynie przez przyłączenie się do istniejącej miejskiej sieci kanalizacyjnej - Magistrat m. Łodzi wzywa Panów Właścicieli posesyj by roboty, związane z przyłączeniem ich posesyj do miejskiej sieci kanalizacyjnej uskutecznili przed rozpoczęciem robót asfaltowych. t.j. w terminach: a) do dnia 1 czerwca 1929 roku na ulicy Piotrkowskiej na odcinku od ulicy 6 sierpnia - ul. Traugutta do ul. Zamenhofa - ul. Nawrot, t. j. od Nr. 65 do Nr. 127 oraz od Nr. 72 do Nr. 124; b) do dnia 1 lipca 1929 roku na ulicy Piotrkowskiej na odcinku od ul. Cegielnianej do ul. 6 Sierpnia - ul. Traugutta, t. j. od Nr. 29 do Nr. 63 oraz od Nr. 34 do Nr. 7o; c) do dnia l sierpnia 1929 r. na ul. Piotrkowskiej na odcinku od Placu Wolności do ul. Cegielnianej t. j, od Nr, 1 do Nr. 27 oraz od Nr. 2 do Nr. 32 i na ul. Nawrot na odcinku od ul. Piotrkowskiej do ul. Sienkiewicza, t. j. od Nr. 1 do Nr. 15 oraz od Nr. 2 do Nr. 16. gdyż po oznaczonych terminach wszelkie koszta naprawy nowej nawierzchni ulicy. powstałe wskutek przyłączeń posesyj do sieci kanalizacyjnej ponosić będą pp. Właściciele poszczególnych posesyj jak również będą ponosić konsekwencje, które wynikną wskutek zabronienia wypuszczania ścieków domowych do rynsztoków ulicznych. Bliższych informacyj, tyczących przyłączenia pasesyj do miejskiej sieci kanalizacyjnej, udziela Wydział Kanalizacji i Wodociągów Magistratu m. Łodzi. Magistrat m. Łodzi”.

22 marca, piątek. „ Znów wypadek tramwajowy. Przyczepny wagon „czwórki”… woli jezdnię od szyn. W dniu wczorajszym o godzinie 13 min. 4o znów miał miejsce wypadek tramwajowy, który na szczęście nie pociągnął za sobą żadnych skutków, za wyjątkiem kilkunastominutowego wstrzymania ruchu tramwajowego. Dodatkowy wagon „czwórki” skręcającej z ul. Piotrkowskiej w ul. Przejazd, wyskoczył z szyn. Wypadku z ludźmi, jak również żadnych uszkodzeń wagonu nie było”.

1 kwietnia, poniedziałek. „ Nie korzystać z ubikacji, bo woda zaleje mieszkania. Jak wiadomo, w dniu jutrzejszym rozpocznie się na ul. Piotrkowskiej, na jej odcinku od Pl. Wolności do Nawrot, włączanie posesji do sieci kanalizacyjnej. W związku z tem wydział kanalizacji i wodociągów zwraca jeszcze raz uwagę lokatorom tych posesji, by począwszy od dnia dzisiejszego aż do czasu przyłączenia do sieci kanalizacyjnej, nie czerpali wody z wodociągów po godz. 4-ej popoł. i nie korzystali z ubikacji, których funkcjonowanie jest połączone z odpływem wody. Nieprzestrzeganie tego zarządzenia spowodować może zalanie mieszkania”.

7 kwietnia, niedziela. „Nowe bruki w śródmieściu. Jak się dowiadujemy, w okresie od lipca do października magistrat postanowił wykończyć ułożenie asfaltu na Piotrkowskiej od Placu Wolności do Nawrot i ulicę Nawrot. Niezależnie od tego na ulicy Sienkiewicza od Narutowicz do Przejazd ułożony będzie bruk z kostki granitowej w tym samym czasie. (b)”.

7 maja, wtorek. „Plan elektrycznego oświetlenia ulic na r. 1929. Plan oświetlenia elektrycznego ulic na rok 1929 obejmuje: oświetlenie 2o ulic w dzielnicy Widzew, 55 ulic w dzielnicy Bałuty i Radogoszcz, 15 ulic w dzielnicy Chojny oraz zainstalowanie elektrycznego oświetlenia ulicznego na 5 kilometrach ulic śródmieścia, zgodnie z umową koncesyjną. Ogółem w dzielnicy Widzew oświetlonych zostanie około 9 klm. ulic, w dzielnicach Bałuty i Radogoszcz około 16 klm. ulic i w dzielnicy Chojny około 7 klm. ulic, razem więc oświetlonych zostanie na przedmieściach 32 klm. ulic. Ulice te oświetlone będą - według umowy dodatkowej zawartej w dniu 11 kwietnia r. b. Zgodnie z umową, ulice wjazdowe, mianowicie: Nowogrodzka (Widzew), Ceglana, Engla, Sierakowskiego (Bałuty), Rzgowska, część uJicy Śląskiej oraz część ulicy Łącznej (Chojny), oświetlone zostaną lampami 5oo-watowemi, t. j. otrzymają analogiczne oświetlenie, jak ul. Piotrkowska. Lampami 500-watowemi oświetlone również zostaną, że względu na swą ważność, jako arteryj komunikacyjnych ulice Kunicera i Niciarnianą na Widzewie, prowadzące do „Widzewskiej Manufaktury” i „Widzewskiej Niciarni”. W śródmieściu natomiast projektowane jest oświetlenie elektryczne ulic Nawrot, Ewangelickiej, Głównej, Sienkiewicza, Orlej i Targowej”.

11 maja, sobota. „Światło w Łodzi obejmuje coraz więcej ulic. [...] Jak się „Express” dowiaduje, został już dokładnie opracowany i zatwierdzony plan elektrycznego oświetlenia ulic w roku bieżącym. Plan ten obejmuje oświetlenie 2o ulic w dzielnicy Widzew, 55 ulic w dzielnicy Bałuty, i Radogoszcz, 15 ulic w dzielnicy Chojny oraz zainstalowanie elektrycznego oświetlenia ulicznego na 5 klm. ulic śródmieście zgodnie z umową koncesyjną. Ulice wjazdowe, jak Nowogrodzka (Widzew), Ceglana, Engla, Sierakowskiego (Bałuty), Rzgowska, część ulicy Śląskiej oraz część ulicy Łącznej (Chojny) oświetlone zostaną lampami 5oo-watowemi t.j. otrzymają analogiczne oświetlenie jak Piotrkowska. Lampami 5oo-watowemi oświetlone również zostaną ze względu na swoją ważność jako arterji komunikacyjnych, ulice Kunicera i Niciarniana na Widzewie, prowadzące do „Widzewskiej Manufaktury” i „Widzewskiej Niciarni”. W śródmieściu natomiast projektowane jest oświetlenie elektryczne ulic: Nawrot, Ewangelickiej, Głównej, Sienkiewicza, Orlej i Targowej”.

4 czerwca, wtorek. „Asfaltowanie ulicy Piotrkowskiej. W r. b. Magistrat przeprowadzić ma asfaltowanie ul. Piotrkowskiej na odcinku od Placu Wolności do ul. Nawrot oraz Placu Wolności. W związku z tem, Magistrat postanowił powierzyć wykonanie robót asfaltowych z asfaltu twardo-lanego w dwóch warstwach ogólnej grubości 5 cm., firmie Polskie Towarzystwo Asfaltowe w Warszawie. Koszty robót wraz z konserwacją, płatną w okresie ostatnich 5 lat gwarancyjnych, wynoszą zgórą 1 miljon zł., zaś powierzchnia, podlegająca asfaltowaniu ok. 21,ooo mtr. kwadr. W r. b. przedsiębiorca otrzyma 3o % należności, na pozostałe zaś 7o% udzielony będzie Magistratowi kredyt roczny; licząc od dnia przyjęcia całości wykonywanych robót, za odsetki dyskontowe, stosowane przez Bank Polski, nie wyżej jednak 9 % rocznie”.

23 czerwca, niedziela. „Tanio do sprzedania w Głownie 2 gospodarki rolne z nowemi zabudowaniami, ziemia I i II klasy, łąki i ogród owocowy. Informacji udzieli Artur Reper, Sienkiewicza 5o, róg Nawrot, w składzie gilz Dwuwatki, tel. 23-39”.

27 czerwca, czwartek. „Ul. Piotrkowska zamknięta na 3 tygodnie. Na odcinku od Placu Wolności do ul. Nawrot jednia wylana będzie asfaltem. Rynsztoki pozostają, gdyż wiele domów nie zostało jeszcze włączonych do sieci kanalizacyjnej. Zgodnie z umową, zawartą między magistratem a przedsiębiorstwem asfaltowym, w poniedziałek, dnia 1 lipca rozpocznie się praca [...] zrywanie dotychczasowej nawierzchni na jezdni pomiędzy ul. Nawrot a Andrzeja. Na czas prac odcinek ten zostanie na trzy tygodnie zamknięty dla ruchu kołowego, choć wydział budownictwa poczynił starania, by dla uniknięcia przerw w ruchu, prace odbywały się najpierw po jednej stronie jezdni, a następnie po drugiej. [...] Wylanie asfaltem całej ulicy Piotrkowskiej do Placu Wolności potrwa 3-4 miesiące (b)”.

2 sierpnia, piątek. „Dziś około godziny 1 w nocy ulica Nawrot była widownią mrożącego krew w żyłach wydarzenia. Ulicą tą tylko w jednej koszuli biegła boso z drewnianą siekierą w dłoni kobieta lat około 4o wzywając ratunku. Obok niej biegł nieduży chłopiec. Z głowy kobiety spływała struga krwi. Zwabiony krzykiem pełniący służbę przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot posterunkowy X Komisariatu Policji szybko zbliżył się do biegnących. Jak się okazało była to Marjanna Smolarska, zam. Sienkiewicza 71, która mąż będąc w stanie pijanym w przystępie gniewu schwycił siekierę i ostrzem uderzył nią w głowę żony. Kobieta miała tylko siłę, że zdołała wyrwać siekierę z rąk swojego oprawcy i w raz synem wybiegła na ulicę szukając pomocy. Wezwany lekarz Pogotowia udzielił poszkodowanej kobiecie pomocy. Marcinem Smolarskim, znanym awanturnikiem i katem żony i dziecka zainteresowała się policja”. Inna gazeta przedstawiała nieszczęśliwą rodzinę jako „Smolarków”.

15 sierpnia, czwartek. „Sprzedam sklep – herbaciarnię, Kilińskiego 1o4, róg Nawrot. Pośrednicy pożądani”.

1 września, niedziela „Poszukiwany 1 pokój elegancko umeblowany z elektrycznością możliwie przy rodzinie, pomiędzy ulicami Pl. Wolności a Nawrotem. Oferty sub „L.Ł.”.

13 października, niedziela. „Sprzedam sklep nadający się na zakład fryzjerski i sklep spożywczy zaraz z powodu wyjazdu, ul. Przędzalniana 26 wejście z ulicy Nawrot. Józef Kosochacki”.

23 października, środa. „Przyłączenie domów do sieci kanalizacyjnej [...]. Starostwo grodzkie w Łodzi stwierdziło, że wielu właścicieli nieruchomości przy ulicy Piotrkowskiej (od Placu Wolności do Nawrot), którzy na konferencji w magistracie zobowiązali się przyłączyć swe kamienice do sieci kanalizacyjnej do dnia 14 grudnia r.b. dotychczas nie wszczęło jeszcze żadnych prac. Jak nam komunikują, żadnemu z właścicieli domów nie udzieli prolongaty terminu. Ci, którzy do dnia 14 grudnia nie przyłączą swych kamienic do sieci kanalizacyjnej, zostaną ukarani bezwględnem aresztem”. I: „Sklep do odstąpienia przy ulicy Sienkiewicza w pobliżu Nawrot. Wiadomość: telefon 79-o4 w godz. 5-6”.

15 października, wtorek. „ Uwiódł 6-letnią dziewczynkę. Sąd skazał 57-letniego zboczeńca na 6 mies. więzienia . Państwo W., zamieszkali przy ulicy Nawrot, wnieśli do policji potworne oskarżenie. Donieśli oni, że 57-letni Karol B. od dwuch lat już zwabia do siebie ich sześcioletnią córeczkę i dokonuje z nią czynów lubieżnych. Państwo W. dowiedzieli się o tem zupełnie przypadkowo. Któryś z ich sąsiadów zauważył pewnego popołudnia, że B. zabrał do siebie dziewczynkę, częstował ją cukierkami i następnie począł ją rozbierać. Donieśli oni o tem państwu W. Gdy wieczorem pan W. począł wypytywać córeczkę po co przychodzi do B. dziecko opowiedziało ojcu okropne rzeczy. P. W. natychmiast udał się do policji. W wyniku przeprowadzonego dochodzenia B. został pociągnięty do odpowiedzialności karnej i stanął przed sądem okręgowym. Sprawę rozważano przy drzwiach zamkniętych. Sąd skaza B. na 6 miesięcy więzienia. das.”.

2 listopada, sobota. „Późnym wieczorem u zbiegu ulic Nawrot i Targowej napadnięty przez nieznanych sprawców odniósł szereg ran klatki piersiowej i głowy 3o-letni mężczyzna niewiadomego nazwiska. Rannego umieszczono w szpitalu przy Zbiorni Miejskiej. Sprawców napadu poszukuje policja”.

5 listopada, wtorek. „Przejechania. Wczoraj przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot został przejechany przez samochód 29-letni tragarz Moszek Wagenholc (Cegielniana 65). Doznał on ciężkich obrażeń cielesnych. Wezwano doń pogotowie, które po udzieleniu pierwszej pomocy przewiozło go do domu”.

8 listopada, piątek. „Nie wyskakiwać z tramwaju. W dniu wczorajszym przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot wyskakując z tramwaju, upadła na bruk uliczny i doznała ciężkich potłuczeń 48-letnia Wanda Skowrońsk, Kijowa [Kijowska] 87”.

17 grudnia, wtorek. „ Powtarza się historia ulicy Nawrot. Jeden kilometr wstydu. Świeżo wyasfaltowany odcinek szosy do Rudy Pabjanickiej pokrył się wyrwami”. Winna była angielska firma „Strade”, która stosowała nowy system polegający na wykładaniu asfaltu bezpośrednio na kamień, tzw. kocie łby bez użycia podłoża betonowego.

Rok 193o

7 lutego, piątek. „Muzyka na ulicach. Na ulicy Piotrkowskiej, pomiędzy ulicami Nawrot a Przejazd, co wieczora tłumy ludzi spacerują przy dźwiękach muzyki. To radjo z wystawy Philipsa raczy przechodniów muzyką taneczną, lekką i miłą. Ludzie spracowani tęsknią do takiej ożywiającej i miłej rozrywki. Widzieliśmy tam ludzi wystających godzinami i oczywiście delektujących się muzyką. Dla ludzi zamożnych muzyka jest rzeczą powszednią i dostępną. Wystarczy w najgorszym razie mały radioaparat, patefon, jeśli nie ma koncertu. Codziennie można mieć muzykę w kawiarni na dancingu. Dla człowieka biednego, dla bezrobotnego muzyka jest wysokim luksusem, a jeśli jest on bardziej muzykalny - rzadką, ale wielką rozkoszą. Miasto Łódź wydaje corocznie na cele kulturalne około miljona złotych, w tem 6oo.ooo złotych na sam teatr. Czy nie znalazłyby się fundusze, niewielkie, a jednak wystarczające w zupełności, najbiedniejszej ludności trochę muzyki? Proponujemy, krótko mówiąc, umuzykalnienie Łodzi, t. j. ustawienie w kilkunastu rozmaitych punktach miasta radioaparatów z głośnikami megafonowemi dla nadawania wieczorami koncertów. W szczególności w dzielnicach robotniczych byłaby to inowacja powitana z entuzjazmem. Lekką muzykę każdy rozumie i kocha. Dałaby ona chwilę artystycznego zadowolenia i rozrywki człowiekowi zapracowanemu i zatroskanemu. Koszt takich urządzeń jest minimalny, obsługa również. Starczy kilkanaście tysięcy złotych rocznie na całe miasto, by „umuzykalnić” je na wskroś. Bylibyśmy pierwszem takiem miastem w Europie. Kto podniesie ten projekt na najbliższem posiedzeniu rady miejskiej? Jego realizacja jest tania, łatwa, przeznaczona literalnie dla wszystkich, dla najszerszych mas, a przedewszystkiem dla tych, którzy nie mogą pozwolić sobie na żadną inną przyjemność, na najtańsze przedstawienie teatralne, na groszowy bilet do taniego kina. Szczególnie latem podczas pięknych pogód muzyka na ulicach, skwerkach, placach, w ogrodach publicznych będzie czemś doprawdy miłem i niezastąpionem. Zresztą, poświadczy to każdy człowiek muzykalny. Prosimy wszystkich ludzi niemuzykalnych, aby nie zabierali w tej chwili głosu – i wtedy jesteśmy pewni sukcesu”.

25 lutego, wtorek. „Spis miejsc do rozklejania afiszów koncesjonowanego Biura Rozklejania Afiszów w Łodzi, ul. Gdańska Nr 57. [...] 6o. R. Juljusza 2o – Nawrot [...] 21o. R. Sienkiewicza 67 – Nawrot”.

11 marca, wtorek. „Zgubiono bransoletkę łańcuszkową wysadzaną kamieniami, na odcinku od Kilińskiego, między Nawrot a Kolejową. Uczciwy znalazca zechce złożyć swój adres w redakcji „Republiki” sub. „Bransoletka”.

25 marca, wtorek. „Wypadł z dorożki. W dniu wczorajszym przy zbiegu ulic Kilińskiego i Nawrot wypadł z dorożki 45-letni pracownik fryzjerski Stefan Pełka, zamieszkały przy ulicy Kilińskiego 135. Doznał on dotkliwych potłuczeń. Wezwane pogotowie udzieliło mu pomocy lekarskiej”.

1 kwietnia, wtorek. „Strzelanina na ulicach Łodzi. [...]. Wczoraj około godz. 9-ej wieczorem nieliczni przechodnie na ul. Nowej usłyszeli kilkanaście szybko po sobie następujących strzałów rewolwerowych. Od ul. Nawrot biegł szybko ul. Nową jakiś mężczyzna, który co chwilę odwracał się i strzelał w stronę kilku ścigających go mężczyzn. W pewnym momencie uciekający wpadł na znajdujący się przy ul. Nowej naprzeciw fabryk Agińskiego i Liebermana – niezabudowany plac, położony między ulicami Nową a Przędzalnianą. W odległości trzydziestu kilku metrów od chodnika znajduje się dwumetrowej wysokości płot, oddzielający posesję, znajdującą się przy ul. Przędzalnianej. Uciekający biegł w stronę płotu nie przestając ostrzeliwać się. Strzelali również w jego kierunku ścigający go mężczyźni zbliżają się ku niemu, zaś rana postrzałowa nogi nie pozwała mu na dalszą ucieczkę skierował lufę rewolweru w skroń i pociągnął za cyngiel. Po kilku chwilach ścigający go mężczyźni dobiegli leżące w kałuży krwi ciało mężczyzny, który nie dawał żadnych oznak życia. Według relacji reporterów, „Republiki” sprawa pościgu i samobójstwa w polu przy ul. Nowej przedstawia się następująco: Uciekający 24-letni Feliks Trafalski, bez stałego miejsca zamieszkania, był już od kilku dni poszukiwany przez wywiadowców policji śledczej, gdyż zostało ustalone, że był on jednym z uczestników napadu rabunkowego na biura firmy B-cia Mazur przy ul. Południowej nr. 46, oraz na mieszkanie rzeźnika Rodego przy ul. Aleksandrowskiej nr. 114. Mimo usilnych poszukiwań wywiadowcy nie mogli ująć Trafalskiego gdyż nie był on nigdzie meldowany, a widząc, że jest poszukiwany przez policję, stale zmieniał swe miejsce pobytu. Wczoraj około godz. 9-ej wieczorem kilku wywiadowców urzędu śledczego, spotkał Trafalskiego przy zbiegu ul. Nawrot i Nowej. Mimo wezwań wywiadowców, Trafalski nie zatrzymał się, lecz zaczął uciekać i ostrzeliwać się z rewolweru. Na miejsce zjechały władze policyjno-śledcze z komendantem insp. Elzesserem-Niedzielskim, nadkomisarzem Weyerem i kierownikiem pierwszej brygady p. Kołodziejskim na czele oraz pogotowie ratunkowe. Lekarz stwierdził dwie rany postrzałowe, a mianowicie: jedną ranę głowy w okolicy prawej skroni przyczem kula przeszyła głowę na wylot oraz ranę postrzałową prawego podudzia. Po udzieleniu Trafalskiemu doraźnej pomocy został on przewieziony do szpitala św. Józefa, gdzie zmarł po kilkunastu minutach nieodzyskawszy przytomności. (B)”.

11 czerwca, środa. „Światło elektryczne na przedmieściach. W dniu wczorajszym przystąpiła elektrownia do zainstalowania oświetlenia elektrycznego na całym szeregu ilic na przedmieściach. Plan instalacyjny opracowany przez magistrat przewiduje przeprowadzenie świata elektrycznego na 13 klm. ulic przedmieścia oraz 5 klm. w śródmieściu. Na ulicach znajdujących się na Bałutach i Chojnach, zainstalowane zostaną lampy 1oo, 3oo i 5oo watowe. Takież lampy otrzyma dzielnica między ulicami Nawrot, Karola, Główną, Pustą, Kilińskiego, Żeromskiego”.

5 lipca, sobota. „Ślepe ulice tamują rozwój Łodzi. [...] Sprawa regulacji naszego miasta wciąż jeszcze wywołuje ogólne zainteresowanie w Łodzi. Nic zresztą dziwnego. Pozornie mogłoby się wydawać, że to są kwestje, interesujące tylko pewną warstwę naszego społeczeństwa, właścicieli nieruchomości i przemysł z jednej strony, oraz magistrat z drugiej strony. Tymczasem regulacja miasta musi siłą rzeczy budzić zainteresowanie wśród najszerszych mas, a to ze względu na pewne, zawarte w niej zagadnienia, o których właśnie zamierzamy dziś pisać. Gdy prof. Michalski ułożył swój plan regulacji w Łodzi powszechnie nazwano go nierealnym i niemożliwym do przeprowadzenia. Zapomniano jednak wówczas o jednem, co stwierdził zresztą sam prof. Michalski, że projekt ułożony przez niego nie wkracza w szczegóły. Był tylko wytyczną dla ułożenia właściwego planu, którego autorem miało być samo społeczeństwo łódzkie. Społeczeństwo, zdaniem prof. Michalskiego powinno najlepiej odczuwać swe potrzeby i w szeregu wniosków dać magistralowi podstawę do opracowania właściwego planu. Tym czasem społeczeństwo nasze nic wie, co zrobić z tym fantem. A co najgorsze właśnie, że nie wie, co zrobić z tym, fantem i magistrat łódzki. I oto mamy na przykładzie skutki - ciągle trudności, piętrzące się przed realizacją tego planu, który w poszczególnych swych punktach obejmuje interesy wszystkich obywateli naszego miasta. Po trzechletniej pracy mamy dopiero uchwalony szkicowy projekt, który w zasadzie nic nam nie daje, nie stwarza bowiem stanu prawnego, a przyczynia się tylko do zahamowania budownictwa mieszkalnego. Tymczasem opóźnienie takie może się bardzo fatalnie zemścić. Śródmieście, gęsto zabudowane, nie odczuwa obecnie braku planu regulacyjnego, ale należy zastanowić się, że dookoła Łodzi znajduje się szereg wiosek, które stanowią organiczną całość z naszem miastem, które, miast rozbudowywać się planowo, rozwijają się w najwyższym stopniu chaotycznie. Chojny, Retkinia, Stoki, Juljanów - wszędzie zaobserwować możemy niezmiernie dzikie budownictwo, prowadzone bez żadnego planu, bezładną parcelację, która przyczynia się do tego, iż przedmieścia nasze będą tak samo niewłaściwie zabudowane, jak i obecne śródmieście. Właściciele gruntów na przedmieściach łódzkich, chłopi, pragnący jak najwięcej pieniędzy uzyskać z parcelacji swoich sadów, kroją tak małe działki, że trudno przypuścić, by na tem miejscu mogła kiedykolwiek powstać nowoczesna dzielnica miasta. A to wszystko jest skutkiem tego, iż nie umiano się we właściwy sposób zabrać do opracowania planu. Szkicowy projekt, który został niedawno przedstawiony radzie miejskiej powinien był już być opracowany co najmniej przed półtorarokiem —do dnia dzisiejszego mielibyśmy więc stan prawny, który nie dopuszczałby do tworzenia się takich dziwolągów, jakie wyrastają na przedmieściach Łodzi. Oczywiście nie należy przesądzać, czy opracowany plan regulacji odpowiadałby istotnym interesom Łodzi i czy zadowoliłby wszystkie warstwy naszego społeczeństwa, ale nie wiadomo też, czy i obecny plan, po dokonaniu wszelkich możliwych poprawek, będzie odpowiadał interesom naszego miasta. Lepszy jest jednakże plan zły, aniżeli kompletny chaos, który powoduje, że setki mieszkańców Łodzi, którzy pragnęliby podjąć budowę domów mieszkalnych, co mogłoby przyczynić się do złagodzenia głodu mieszkaniowego, zmuszeni są dokładać budowę na czas nieograniczony, nie mogąc uzyskać zatwierdzenia swego planu przez wydział budownictwa. Z planem regulacyjnym wiążą się też trudności komunikacyjne. Wadliwość naszych ulic, to jest właśnie rzeczą bodajże najważniejszą, albowiem rzeczą interesującą istotnie wszystkich. Mamy w Łodzi cały szereg t.zw. ślepych ulic, ulic, które nie mają wylotów, pozwalających na bezpośrednie przechodzenie z jednej arterii komunikacyjnej na drugą. Jest to jedna z największych bolączek naszego miasta, a mimo to nikt dotychczas sprawą tą się nie zajął. Inicjatywę w tym wypadku powinien był siłą rzeczy podjąć magistrat. Niestety, z niewiadomych przyczyn, nie zajął się tą sprawą, ku wielkiej szkodzie dla naszego miasta. Ślepe uliczki powstawały stąd, że obywatele, posiadający grunty, które pragnęli sprzedać możliwie z największym zyskiem, parcelowali je przecinając pośrodku wąską uliczką. Wychodzili oni z zupełnie słusznego założenia, że grunty położone około ulicy przedstawiają większą wartość. Uliczka ta dochodziła jednak do gruntów sąsiada i tam się urywała. Stąd też powstał właśnie cały szereg takich ślepych ulic. O ile ślepe ulice znajdują się w pobliżu innych arterii komunikacyjnych, dających dogodne połączenie, jak to się dzieje z niektóremi uliczkami w śródmieściu, np. Moniuszki, Traugutta i t.d.— nie stwarzają żadnych zgoła przeszkód, gdy jednak przyczyniają się do zaniknięcia połączenia pomiędzy dwiema arteriami komunikacyjnemi — stają się wówczas błędem kolosalnym. Ulice takie zmuszają ludność do obchodzenia i nadrabiania stale znacznej drogi, a z drugiej strony nie pozwalają na właściwe zużytkowanie placów położonych przy tych ulicach na przeprowadzenie dogodnych połączeń tramwajowych i t.d. Dla przykładu weźmy chociażby ul. Zarzewską. Na przestrzeni wielu kilometrów nie ma ona połączenia z ul. Rokicińską, mimo, iż Rokicińska biegnie równolegle. Podobnie nie ma połączenia z ul. Rokicińską na olbrzymiej przestrzeni ul. Brzezińska. Ul. Kilińskiego nie może się połączyć z ul. Zagajnikową, Zagajnikowa z ul. Kunicera. Ul. Nawrot jest również „ślepa”. Tuż przy ul. Zagajnikowej znajduje się niezabudowany i nieogrodzony plac porośnięty trawą. Plac ten, stanowiący własność prywatną, uniemożliwia przejazd z tak ruchliwej ulicy, jaką jest Nawrot na ulicę nie mniej ruchliwą, jak Zagajnikową. Ponieważ nadto Zagajnikowa ma o wiele wyższy poziom, aniżeli Nawrot, a na obcym placu miasto nie może pobudować studzienek, cała woda, wszystkie nieczystości z ul. Zagajnikowej spływają na ul. Nawrot, tworząc tam wielkie kałuże, w czasie deszczu niemożliwe do przebrnięcia dla okolicznych mieszkańców. Jakież jest rozwiązanie sprawy „ślepych ulic? Rozwiązanie jest bardzo łatwe, leży ono jednak w kompetencji magistratu, który nie wiadomo dlaczego, wykazuje zupełną obojętność w tym kierunku. Dziś błąd ten jeszcze jest do naprawienia, ale najmniejsza zwłoka spowodować może, że Łódź nie zdoła nigdy przebić przedłużenia dla ślepych ulic i stworzyć dogodne arterie komunikacyjne. Na zasadzie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej miasto ma prawo zmusić właściciela placu, który leży na drodze ważnej arterii komunikacyjnej do sprzedania mu tego placu. W danej chwili Łódź nie posiada pieniędzy na to, aby place wszystkie, które tworzą ślepe ulice, wykupić. Gdyby jednak wykup tych placów przewidziany został w planie regulacyjnym, gdyby miasto uprzedziło właścicieli, że takie place podlegają wykupieniu według takiej to a takiej, ustalonej stawki i że nie wolno będzie na nich nic absolutnie budować — z czasem place te mogłyby się stać własnością miasta i kwestja ślepych ulic byłaby niemal zupełnie rozwiązana. Magistrat tego dotychczas nie zrobił, a tym czasem każdy dzień przynieść może przekreślenie tych wszystkich planów. Każdy człowiek ma prawo na swoim skrawku budować. Nikt nie może mu tego zabronić, ani magistrat, ani żadna władza wyższa. O ile istnieje prawomocny plan regulacyjny, wolno zabronić budowy na tych miejscach, które przeznaczone są w planie na inny cel. O ile uprawomocnionego planu nie ma, lecz istnieje jeszcze obowiązujący projekt, nikt nie zdoła zabronić komukolwiek budowy na własnym kawałku ziemi. Każdy będzie mógł się odwołać do władzy wyższej, do urzędu wojewódzkiego, do ministerstwa, do Trybunału Administracyjnego i postawić na swojem w myśl prawa własności. Jest to właśnie największym błędem, że nikt dotąd nie pomyślał, aby ulice te, które mają być w przyszłości wykupione, wyplanować, by uzyskać w myśl rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej prawa nabytu, ustalić ceny, które mogą być w przyszłości wyższe i w ten sposób zabezpieczyć interesy miasta, jak również interesy ogółu ludności. Magistrat, jak już zaznaczyliśmy, nie myślał dotychczas o tem, bałamucąc 3 lata nad ułożeniem szkicowego projektu regulacyjnego. Dłużej jednak zwlekać nie warto. Sprawą ślepych ulic należy zająć się jak najrychlej i stworzyć pod tym względem stan prawny, abyśmy po wieczne czasy nie musieli pokutować za tę wadliwą i chaotyczną gospodarkę budowlaną, jaka panowała dotychczas w Łodzi. Sum.”.

18 lipca, piątek. „ Przebijanie „ślepych” ulic. Akcja „Republiki” odniosła właściwy skutek . Przed kilku dniami poruszyliśmy sprawę t. zw. „ślepych” ulic w Łodzi. Zwróciliśmy uwagę, że ulice te stanowią jedną z największych bolączek naszego ruchu komunikacyjnego. Apel nasz nie pozostał bez echa. Władze miejskie zainteresowały się sprawą ślepych ulic, a przede wszystkiem temi z nich, które mogą być uregulowane. Do takich ulic należy w pierwszym rzędzie ul. Nawrot, która dotąd nie miała żadnego zgoła połączenia z ul. Zagajnikową, zamykając się wielkiem placem. Ostatnio płot zamykający ten plac został zniesiony. Bezpośrednio po ukazaniu się naszego artykułu omawiającego te sprawy, w magistracie odbyła się konferencja, w wyniku której postanowiono otworzyć wylot ulicy Nawrot i przebić tę ulicę. W bieżącym tygodniu na plac, który dotychczas czynił ulicę Nawrot „ślepą”, a który znajdował się między ulicami Nową i Zagajnikową, zostały już zwiezione płyty betonowe dla ułożenia chodników, oraz kamień polny do wybrukowania jezdni. Uregulowanie wylotu tej ulicy będzie miało niezwykle doniosłe znaczenie dla ruchu komunikacyjnego. W pierwszym rzędzie nadmienić należy bowiem, że na ulicy tej panuje bardzo ożywiony ruch. Następnie mieści się tam huta szkła na monopol szeregu fabryk oraz kościół, licznie uczęszczany. Na tem nie należy się jednak ograniczyć. Drugą wielką przeszkodą komunikacyjną jest zamknięcie wylotu ulicy Nowej. Następnym więc z kolei posunięciem powinno być otwarcie tego wylotu, aż do połączenia z ulicą Rokicińską. Nie wątpimy, że i to nastąpi w najkrótszym czasie. (s)”.

29 sierpnia, piątek. „Przy zbiegu ulic Nawrot i Wodnej poturbowany został przez rówieśników 16-letni Mieczysław Keller, zam. Targowa 24 odnosząc kilkanaście powierzchownych ran kłutych. Rannego przewieziono do lecznicy Kasy Chorych”.

Wrzesień - róg Juljusza i Nawrot – „Wytwórnia luster Alfred Teschner - lustra Trema”.

26 października, niedziela. „Przejechanie. Na ulicy Nawrot została przejechana przez samochód 37-letnia Antonina Świetlicka. Doznała ona ciężkich uszkodzeń cielesnych. Pogotowie, po udzieleniu pierwszej pomocy, przewiozło ją do szpitala. Woźnicy policja spisała protokół, pociągając go do odpowiedzialności karnej”.

Rok 1931

W jednym z domów stojących przy ulicy Nawrot między ulicami Piotrkowską a Targową mieszkali Andrzej Grądzki (na pierwszym piętrze) i Leon Lipka (na czwartym). Byli oni postaciami z powieści Jerzego Nałęcza „Trójkąt Baphometa”, „powieści na tle niesamowitych przeżyć pozagrobowych. Akcja rozgrywa się w pałacach, dancingach, suterenach, poddaszach i w labiryncie podziemnej Łodzi”. Rzecz drukowana była na przełomie 1931 i 1932 roku na łamach „Dziennika Łódzkiego”. Lipka był „bardzo zdolnym technikiem, a jednak nie mógł znaleźć żadnej pracy. Kołatał od firmy do firmy i wszędzie spotykał się z odmową. Głodny, obdarty, brudny spędzał wieczory w podrzędnych knajpkach, gdzie przygodni znajomi zafundowali mu od czasu do czasu kieliszek wódki”. [4] Któregoś dnia został zwerbowany przez członków kryminalnego gangu do szpiegowania Grądzkiego. Andrzej Grądzki, liczący wówczas lat 25, wynajmował przy ulicy Nawrot mieszkanie wspólnie z reporterem „Przeglądu Codziennego” Leszkiem Wirgą, dla którego był siostrzeńcem. Wirga prowadził śledztwo w sprawie tajemniczego zabójstwa znanego łódzkiego przemysłowca Karola Wolnera. Po pewnym czasie zaangażował się w nie również Grądzki… Na dodatek był on narzeczonym sekretarki Wolnera, Neli Kierzkowskiej, z którą spotykał się w mieszkaniu przy ul. Nawrot…

9 lutego, poniedziałek. „Około godziny 11 wieczorem u zbiegu ulic Nawrot i Piotrkowskiej upadła doznawszy zwichnięcia ręki Marta Filszer, zam. Przy ul. Piotrkowskiej 123. Pomocy udzielił jej lekarz MPR”.

14 marca, sobota. „Fotele, łóżka, leżanki, tapczany, materace, krzesła wykonuje tanio i na dostępnych warunkach tapicer A. Brzeziński. Sienkiewicza 52, róg Nawrot”. W 1932 - „Na raty od 5 złotych tygodniowo każdy może dostać materace, otomany, tapczany, kozetki, krzesła, fotel-łóżko. Solidne wykonanie tylko u tapicera A. Brzezińskiego, Sienkiewicza 52, róg Nawrot”. W niedzielę, 28 stycznia 1934 roku - „Fotel-łóżko, tapczany, otomany, materace, kozetki, krzesła, stoły, solidne wykonanie, ceny niskie, tylko u tapicera A. Brzezińskiego, Sienkiewicza 52, róg Nawrot”.

9 sierpnia, niedziela. „Fatalny skok. Przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot 3o-letnia Ruta Holendrowa, robotnica (Zawiszy 7), wskakując do tramwaju wypadła na bruk uliczny i doznała ciężkich uszkodzeń cielesnych. Zajęło się nią pogotowie”.

7 października, środa. „Niemka (Reichdeutsche) udziela lekcji (gramatyka, literatura i konwersacja) po cenach niskich, Juljusza 2o m. 24, róg Nawrot, Tel. 143-84”.

16 października, piątek. „ Tragedja łódzkiego pośrednika handlowego. Po czterdziestoletniem pożyciu małżeńskiem rozszedł się z żoną, która zabrała mu pieniądze . (d) Przeżycia 64-letniego J.F. [J.E.?], łódzkiego pośrednika handlowego, zamieszkałego przy ul. Nawrot, śmiało można porównać s historją życia Dawida Goldera, bohatera głośnego filmu francuskiego, który obecnie jest demonstrowany na polskich ekranach. Pan J.E. od czterdziestu lat jest żonaty. Przed wojną był felczerem i stale ordynował w ambulatorjach fabrycznych kilku większych zakładów przemysłowych w Łodzi. Materjalnie powodziło mu się bardzo dobrze. Pewnego dnia wezwano go do chorej na szkarlatynę córeczki robotnika fabrycznego. Pan E. zajął się dzieckiem i przez dłuższy okres stale do niego przychodził. Dziewczynka wyzdrowiała. Nieszczęsny felczer zaraził jednak szkarlatyną dwoje własnych dzieci. Lekarze nie zdołali ich uratować. Pan E. stracił swe ukochane maleństwa i pozostał tylko z żoną. Od tego czasu nie pracował on już w swoim zawodzie… Przez pewien okres nie był wogóle zdolny do żadnej pracy, a gdy wreszcie jakoś pogodził się ze swym losem, stał się pośrednikiem handlowym. Pan E. posiadał duże znajomości w sferach przemysłowych i handlowych i był obdarzony dużemi zdolnościami kupieckiemi, to też pośrednictwo poczęło mu przynosić duże zyski. Mijały lata… [...] Pan E. nie miał więcej dzieci. Kochając nad życie swą małżonkę, która była jedynym jego powiernikiem i przyjacielem, oczywiście ją obdarzał najgłębszem zaufaniem. Gdy z biegiem czasu dość często zapadał na zdrowiu, postanowił zabezpieczyć swą żonę na starość. W tym celu, pewnego dnia udał się do rejenta i sporządził testament, na mocy którego po jego śmierci żona miała odziedziczyć cały majątek. Pan S. [?] miał stale w domu duże sumy pieniędzy. Pieniądze leżały w szufladzie, klucz od szuflady był ukryty w pewnej skrytce, o której prócz małżonki i jego samego nikt nie wiedział. Pozatem pan S. miał również pieniądze w safesie jednego z banków polskich. Przed rokiem pan S. wyjechał na przeciąg kilku dni do Warszawy. W mieszkaniu pozostała tylko małżonka. Gdy wrócił do Łodzi, nie mógł znaleźć kluczy od szuflady, w której znajdowały się pieniądze. – Gdzie jest kluczyk? – spytał żonę. Niewiasta, w odpowiedzi na to pytanie, pokazała mu figę. – Teraz ja tu będę rządziła! – oświadczyła. – Ty nie będziesz miał dostępu do pieniędzy! Pan E. w pierwszej chwili nie mógł zrozumieć o co chodzi. Nie mogło mu przecież wpaść do głowy, że małżonka, z którą przez czterdzieści lat żył pod jednym dachem, czyha na jego pieniądze. Rozpoczął się okres sprzeczek i awantur. Pan E. wreszcie się rozchorował i kilka tygodni spędził w klinice „Unitas”. Małżonka nawet go tam nie odwiedziła. Gdy powrócił do zdrowia, natychmiast unieważnił sporządzony testament, nie chcąc, by żona odziedziczyła po nim majątek. Upłynęło znów kilka miesięcy. Pani E. znów zdołała pozyskać zaufanie swego męża. Pan E. zaczął już żałować, że unieważnił testament. Lecz pewnego dnia nieoczekiwanie przejrzał podwójną grę swej połowicy. Gdy udał się do banku, w którym przechowywał pieniądze, stwierdził, że z safesu zostały podjęte wszystkie jego oszczędności. Pieniądze mogła wziąć tylko jego żona. Ona bowiem jedynie wiedziała, gdzie się znajduje kluczyk do safesu. Pan S. nie mógł się jednak z nią porozumieć. Niewiasta, dowiedziawszy się, że mąż jej był w banku, uciekła z domu. Pan E. znów się rozchorował. Znajomi poradzili mu, by zwrócił się do prokuratora, więc tak uczynił. Władze odszukały niewiastę. Okazało się, że ukryła się ona u swoich krewnych. Stwierdzono, że istotnie zabrała pieniądze z safesu i umieściła je na swoje nazwisko w safesie innego banku łódzkiego. Pan E. wystąpił obecnie przeciwko żonie na drogę sądową, oskarżając ją o przywłaszczenie. O pogodzeniu się niema obecnie już mowy. Pan F. po czterdziestu latach wspólnego pożycia, stracił żonę, którą zawsze uważał za najwierniejszego przyjaciela. Teraz jest już zupełnie samotny i opuszczony przez wszystkich…”.

5 grudnia, sobota. „ Operacja udała się, operator siedzi. Złodzieje na przystanku tramwajowym . W dniu wczorajszym na przystanku tramwajowym przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot chciał wsiąść do tramwaju linji nr. 1o inż. Brzozowski z Warszawy bawiący chwilowo w Łodzi w celach handlowych. Przy wejściu do wagonu panował dość duży tłok. W pewnym momencie inż. Brzozowski uczuł z tyłu dotkliwy ból. Gdy się gwałtownie odwrócił, ku swemu przerażeniu ujrzał on jakiegoś osobnika, trzymającego w ręku portfel inżyniera. P. Brzozowski rzucił się na złodzieja i pomimo tego, że został okaleczony żyletką, udało mu się jednak portfel odebrać. Złodzieja zatrzymano. Okazał się nim Bereg Jankielewicz, zam. przy ul. Wolborskiej 7. W portfelu inż. Brzozowskiego znajdowało się 1ooo zł. gotówką i 15oo zł. wekslami oraz różne dokumenty. Złodzieja oddano w ręce władz śledczych”.

17 grudnia, czwartek. „Przejechanie. (d) Przy zbiegu ulic Kilińskiego i Nawrot pod koła taksówki dostała się Janina Borczyk zamieszkała przy ulicy Kilińskiego 123. Pogotowie po udzieleniu pierwszej pomocy, przewiozło poszkodowaną do domu. Szoferowi policja spisała protokół, pociągając go do odpowiedzialności karnej”.

Rok 1932

3o stycznia, sobota. „Przejechanie (d) Przy zbiegu ul. Piotrkowskiej i Nawrot pod koła autobusu dostał się 32-letni Michał Białosiński, zam. przy ul. Bednarskiej 14. Doznał on ciężkich uszkodzeń cielesnych. Pogotowie po udzieleniu pierwszej pomocy przewiozło go do szpitala Poznańskich”.

1 lutego, poniedziałek. „ Za wybijanie szyb pociągnięto do odpowiedzialności kilka osób. (gr) W piątek, dnia 29 b.m. podczas częściowego uruchomienia tramwajów [po strajku tramwajarzy] zdarzyły się liczne wypadki wybici szyb w tramwajach i eksplozji petard podłożonych pod wozy. W związku z tem aresztowano: 18-letniego Mijlecha Abramowicza (Północna 14), 19-letniego Henocha Izraelewicza (Franciszkańska 9), 19-letniego Joska Kutasa (Podrzeczna 6), 2o-petnią Mirjam Wrońską (11 Listopada 33), 22-letnią Aglę Olsztajn (Fajfra 15), 21-letnią Bajlę Karmioł (Berka Joselewicza 18), 22-letniego Joska Wilczyńskiego (Cegielniana 65) oraz 23-letnią Ruchlę Zajbert (Fajfra 15). Część aresztowanych była już karana więzieniem za działalność komunistyczną, część zaś notowana Est przez policję jako przynależna do partji lewicowych. Wybito szyby – jak już donosiliśmy – w wagonach tramwajowych przy ul. Nowomiejskiej w dwuch wypadkach, ponadto na stacjach krańcowych w Widzewie i na Placu Reymonta. Petardy podkładane były na ul. Piotrkowskiej przy Placu Wolności, pomiędzy Narutowicza a Cegielnianą oraz przy ul. Nawrot. Powyżej podani aresztowani odpowiadają za wybicie szyb, mające na celu sterroryzowanie pracowników tramwajowych. (g)”.

3 marca, czwartek. „Sensacja! Pokazy naturalnych sztuk fakirów arabskich. Odporność ciała na wszelkie ostrza, szkła, itp., ul. Piotrkowska róg Nawrotu. Wstęp 25 gr.”.

3o lipca, sobota. „Czteropokojowe mieszkanie w wygodami, ul. Nawrot przy Piotrkowskiej tylko za komorne. Kwart. zł. 44o poleca biuro „Polruch”, Al. Kościuszki 27, tel. 141-o1”.

4 września, niedziela. „Posiadam sklep przy ul. Nawrot blisko Piotrkowskiej, szukam Spólnika specjalistę w branży galanteryjnej lub materiałów piśmiennych z małym kapitałem. Oferty sub „Spólnik” do „Republiki”.

29 grudnia, czwartek. „Zarząd Gminy Wyznaniowej Żydowskiej m. Łodzi podaje niniejszym do wiadomości, że w VI części listy składek na 1932 rok, zawierają płatników z ulic: [...] Nawrot [...]. Zostaje w myśl istniejących przepisów, wyłożona do wglądu na przeciąg 8 dni, t.j. od dnia 29 grudnia 1932 roku do dnia 6 stycznia 1933 roku włącznie w kancelarji Gminy przy pl. Wolności nr. 6 w godzinach od 1o-ej do 1-ej po południu. Łódź, dn. 28 grudnia 1932 roku”.

Rok 1933

16 marca, czwartek. „ Nowy podział Łodzi na 22 rewiry egzekucyjne. – Zarządzenie to wchodzi w życie z dniem 1 kwietnia. Zarządzeniem prezesa sądu okręgowego w Łodzi z dnia 15 marca r.b. łódzki okręg sądowy podzielony został na 22 rewiry egzekucyjne w sposób następujący: [...] 3 rewir obejmuje teren okrążony północną stroną ul. Rokicińskiej do ul. Sienkiewicza, wschodnią stronę ul. Sienkiewicza od ul. Głównej do ul. Ewangelickiej, północną stronę ulicy Ewangelickiej od ulicy Sienkiewicza do ul. Piotrkowskiej, wschodnią stronę Piotrkowskiej od ulicy Ewangelickiej do ulicy Nawrot, południową stronę ulicy Nawrot od ulicy Piotrkowskiej do ulicy Kilińskiego, wschodnią stronę ulicy Kilińskiego od ulicy Nawrot do ul. Przejazd, południową stronę ulicy Przejazd od ul. Kilińskiego do Zagajnikowej, wschodnią stronę ul. Zagajnikowej od ulicy Przejazd do toru kolejowego, południową stronę toru kolejowego od ul. Zagajnikowej do granicy miasta i granice miasta do ul. Rokicińskiej. 4 rweir obejmuje terytorium okrążone zachodnią stroną ul. Zagajnikowej, północną stroną ulicy Przejazd, zachodnią ulicy Kilińskiego, północną – ul. Nawrot, wschodnią ul. Piotrkowskiej południową ul. Traugutta, południową ul. Kolejowej, ul. Kilińskiego południową stronę toru kolejowego do ul. Zagajnikowej”.

22 marca, środa. „Poszukuję od zaraz pokoju z meblami lub bez mebli dla bezdzietnej pary małżeńskiej z używalnością telefonu, łazienki w centrum miasta (od Zielonej do Nawrot) ewentualnie w centrum miasta, ewentualnie z obiadami. Oferty sub. „Doktór”.

23 marca, czwartek. „Zginęła suczka (ratlerek) w okolicach Sienkiewicza od Nawrot-Przejazd. Odprowadzić za wynagrodzeniem Piotrkowska 64 F-a Skierniewicz. Nieprawego właściciela ścigać będzie sądownie”.

6 kwietnia, czwartek. „Przy zbiegu ulic Przędzalnianej i Nawrot została ciężko ranna Regina Stodólska (Cegielniana nr. 96), prostytutka. Lekarz odwiózł ja do lokalu komisarjatu. - Stodólska pobita została przez jakiegoś przygodnego znajomego”.

28 lipca, piątek. „ Granit na ulicach Łodzi. Wszystkie jezdnie zostaną przedrukowane. (i) Jak się dowiadujemy, zarząd miasta zajął się obecnie poważnie sprawą uporządkowania i doprowadzenia do dobrego stanu jezdni na wszystkich ulicach. Ponieważ naprawa ulic kamieniem polnym nie daje dobrego rezultatu, gdyż jezdnie te ustawicznie się psują, postanowiono opracować plan zabrukowania wszystkich ulic kostką granitową. Roboty rozpoczną się wczesną wiosną przyszłego roku. Równocześnie zwrócono uwagę na jezdnię asfaltową na ul. Piotrkowskiej. Według opinji fachowców, jezdnia asfaltowa w Łodzi zupełnie nie nadaje się do użytku, ponieważ duży ruch kołowy, a co najważniejsze, ruch ciężkich wozów, powoduje ustawicznie jej psucie. Towarzystwo asfaltowe, które ułożyło jezdnię, przyjęło gwarancję na 5 lat i istotnie z roku na rok dokonywa napraw, ale jak widać naprawy te nie zdolne są doprowadzić jezdni do dobrego stanu, gdyż po kilku miesiącach tworzą się nowe dziury i wyboje. Wobec powyższego, postanowiono więcej jezdni asfaltowej w Łodzi nie urządzać. Ulica Piotrkowska na całej długości od Nawrotu, otrzyma nawierzchnię granitową, która jest najtrwalsza i najmocniejsza. W przyszłości zaś, gdy zniszczy się całkowicie asfalt, na jego miejsce również zostanie ułożony granit”.

3 września, niedziela. „ Ogłoszenie Zarządu Miejskiego M. Łodzi z dnia 1 września 1933 roku o przymusie kanalizacyjnym. W myśl Zarządzenia Ministra Robót Publicznych w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych z dnia 2 września 1930 r. w sprawie przepisów miejscowych o skanalizowaniu i połączeniu nieruchomości z kanałami ulicznemi oraz o warunkach korzystania z tych kanałów w mieście Łodzi (Łódzki Dz. Woj. Nr. N 28 z dni. 27.XII.1930 r. poz. 335) Zarząd Miejski m. Łodzi podaje do publicznej wiadomości, iż z dniem niniejszego ogłoszenia zostają oddane do do użytku kanały miejskie na następujących ulicach lub ich częściach: […] 11) Kilińskiego od Kolejnej do Nawrot N. Pol. 71-111 i 62-105 […] 12) Przejazd od Sienkiewicza do Kilińskiego Nr. Pol. 11-19 i 20-38 13) Nawrot od Sienkiewicza do Kilińskiego Nr. Pol. 17-41 i 18-38 […] 14) Sienkiewicza od Ewangelickiej do Nawrot Nr. Pol. 69-83 i 52-60a […]”.

19 września, wtorek. „Śmierć na ulicy. Dwa nagłe wypadki (gr) Wczoraj w godzinach popołudniowych miejskie pogotowie ratunkowe wzywane było dwukrotnie do nagłych zasłabnięć, przyczem w obydwu wypadkach lekarz skonstatował śmierć. […] Drugi, podobny tragiczny wypadek, zanotowano również na ulicy, przy zbiegu ul. Nawrot i Przędzalnianej. I tym razem nie udało się lekarzowi, który przybył natychmiast po wezwaniu na miejsce uratować chorego. Nad ustaleniem nazwisk obu denatów pracują władze”.

8 października, niedziela. „ Podział miasta na okręgowe biura meldunkowe (ak) – Biuro ewidencji ludności zarządu m. Łodzi podaje do wiadomości, że z dniem 1 października r.b. zostaje dokonany nowy podział terytorjalny miasta na okręgowe biura meldunkowe. Podział ten przedstawia się następująco: […] Biuro meldunkowe numer 3 mieści się przy ulicy Nawrot 93. Obwód meldunkowy numer 3 obejmuje komisarjaty: VIII, IX i XI […]”.

8 października, niedziela. „Dyrekcja Towarzystwa Kredytowego m. Łodzi podaje do powszechnej wiadomości, że niżej wyszczególnione nieruchomości w Łodzi położone, obciążone pożyczkami Towarzystwa za niezapłacone raty wraz z zaległościami, wystawione zostały na sprzedaż przez publiczne licytacje odbywać się mające o godz. 11-ej z rana przed niżej wymienionymi Notrajuszami, przy Wydziale Hipotecznym Sądu Okręgowego w Łodzi. Zbiór wyjaśnień i warunki licytacyjne znajdują się w księgach hipotecznych, odpowiednich nieruchomości oraz w biurze Dyrekcji Towarzystwa Kredytowego m. Łodzi i tamże przeglądane być mogą. W razie, gdyby dzień, wyznaczony dla sprzedaży był świątecznym, sprzedaż odbędzie się dnia następnego. Nr. hipoteczny nieruchomości: 988-F, 988-G, Vadium 13ooo, Licytacja zacznie się od sumy 975oo, Przed notariuszem B. Witkowskim, Dnia 2.1.34 r.”.

14 października, sobota. „Zawiadomienie! Niniejszem zawiadamia się Sza. Kljentelę, iż dziś otwarta została Cukiernia „Mała Ziemiańska” przy ul. Sienkiewicza 52 róg Nawrot pod osobistem zarządem J.S. Jasińskiego, b. kierownika cukierni Ziemiańskiej w Warszawie i w Łodzi. Poleca się pierwszorzędnej jakości wyroby cukiernicze własnego wypieku po cenach konkurencyjnych oraz wyśmienitą Czekoladę, Kawę, Herbatę i t.d. Z poważaniem J.S. Jasiński”.

28 grudnia, piątek. „ Zderzenie aut na rogu ulic Sienkiewicza i Przejazd. (gr) Donosiliśmy wczoraj o zderzeniu aż trzech pojazdów motorowych przy zbiegu ulicy Andrzeja z Aleją Kościuszki. Z dnia wczorajszego mamy do zanotowania dwa nowe tego rodzaju wypadki, tym razem przy zbiegu ulic Sienkiewicza i Przejazd. Na obu ulicach panuje ożywiony ruch kołowy. Wskutek nieostrożności kierowców, którzy nie zwolnili biegu swych wozów i nie dawali sygnałów – doszło do dwóch wypadków, które szczęśliwym trafem, poza szkodami materjalnemi i lekkiemi obrażeniami jednego z szoferów – nie pociągnęły za sobą ofiar w ludziach. W pierwszymi wypadku zderzyły się dwie taksówki. Wóz Nr. ŁD. 857, prowadzony przez Alfreda Hanke, zdążał od strony ulicy Nawrot. Auto Nr. ŁD. 1493 jechało od strony Kilińskiego. Oba wozy wpadły na siebie. Szoferzy wyszli ze zderzenia bez szwanku, auta jednak uległy poważnym uszkodzeniom. Policja spisała protokół. Drugi wypadek miał miejsce w kilka godzin później, niemal dokładnie na tem samem miejscu. Tym razem zderzył się wóz ciężarowy z Kalisza, idący od strony ul. Moniuszki, prowadzony przez szofera Stanisława Kurzajkę, z taksówką, zdążającą ku ulicy Kilińskiego. Oba wozy zostały w skutek zderzenia mocno uszkodzone zaś szofer taksów, Mieczysław Ritter odniósł lekkie okaleczenia. Czterej szoferzy pociągnięci zostali do odpowiedzialności karnej”.

Rok 1934

6 stycznia, sobota. Lokal na Piotrkowskiej przy Nawrocie poszukiwany. Zgłoszenia do redakcji pod „A.R.”.

22 stycznia, poniedziałek. „Pożar taksówki. Wóz spłonął doszczętnie. Stosunkowo rzadko notowany wypadek wydarzył się wczoraj na jezdni na ulicy Piotrkowskiej tuż koło rogu ul. Nawrot. Około godziny siódmej, ku przerażeniu i zdumieniu przechodniów, przejeżdżająca taksówka zajęła się nagle ogniem i w jednej chwili stanęła w płomieniach. Szofer taksów, noszącej numer 46 nie odniósł szwanku - jednak jeszcze przed przybyciem II oddziału straży ogniowej - cała karoserja wozu spłonęła doszczętnie. Wypadek skupił tysiące przechodniów, którzy z wielkiem zainteresowanie, przyglądali się temu niezwykłemu pożarowi”.

16 lutego, piątek. „Bójki niedzielne. […] Przy zbiegu ulicy Nawrot i Dowborczyków podczas bójki został uderzony tęmpem narzędziem [nieczytelne Zygmunt Krawczyk, zamieszkały przy ul. Kilińskiego Nr. 164. Krawczyk odniósł rany tłuczone oraz ogólne obrażenia cielesne. Wezwany lekarz Pogotowia Ratunkowego udzielił Krawczykowi pomocy w lokalu komisariatu policji państw. i pozostawili [nieczytelne] bójki na miejscu”.

11 marca, niedziela. „Nieumeblowanego pokoju przy rodzinie od Nawrot wzwyż, poszukuję. Oferty „N.K.”.

13 marca, wtorek. Przy zbiegu ulic Sienkiewicza i Nawrot przejechany został przez taksówkę 55-letni Alfred Feidberg (Przędzalniana 12). Przejechany odniósł złamanie ręki oraz ogólne potłuczenia ciała. Lekarz pogotowia przewiózł ofiarę wypadku do szpitala w Radogoszczu w stanie bardzo ciężkim”.

3 kwietnia, wtorek. „Zarząd Gminy Wyznaniowej Żydowskiej m. Łodzi podaje niniejszym do wiadomości, że II część listy składek na 1934 rok, zawierają płatników z ulic: [...] Nawrot [...]. Zostaje w myśl istniejących przepisów, wyłożona do wglądu na przeciąg 8 dni, t.j. od dnia 3 kwietnia 1934 roku do dnia 12 kwietnia 1934 roku włącznie w kancelarji Gminy przy ul. Pomorskiej Nr. 18 w godzinach od 1o-ej do 1-ej po południu. Łódź, dn. 2 kwietnia 1934 roku”.

1 lipca, niedziela. „Fryzjer i fryzjerka do zakładu fryzjerskiego potrzebni. Róg Wysokiej i Nawrot”.

27 maja, niedziela. „Na przystanku tramwajowym przy zbiegu Piotrkowskiej i Nawrot, nieznany złodziej wyciągną z kieszeni Abramowi Friedemu (6-go Sierpnia 33) portfel zawierający 7o zł., 9 dolarów oraz 6 odcinków pożyczki dolarowej”.

27 maja, niedziela. „Sklep z urządzeniem na Piotrkowskiej między Przejazd a Nawrot do oddania. Komorne bardzo niskie. Dzwonić można codziennie między 2.3o-3.3o – 19944”.

2 lipca, poniedziałek. „Ubiegłej nocy, około godziny 1 ul. Zagajnikowa przy Nawrocie posłyszała kilka strzałów rewolwerowych. Gdy mieszkańcy domów, przy których strzelano wyjrzeli przez okna na ulicę, zauważyli dwóch uciekających mężczyzn, za którymi biegł strzelając policjant. W pewnym momencie padł na ziemię jeden z uciekających, po chwili padł i drugi. Na ulicy powstała panika. Leżących na ziemi postrzelonych mężczyzn i policjanta otoczył w jednej chwili tłum ludzi. Zaalarmowano niezwłocznie pogotowie ratunkowe. Przybyły w chwilę później lekarz stwierdził u obu mężczyzn rany postrzałowe uda i po udzieleniu pierwszej pomocy przewiózł ich na kurację do szpitala. Rannymi okazali się 22-letni Aleksander Karger, robotnik, zamieszkały przy ul. Emilji 5o oraz brat jego, 31-letni Eugeniusz Karger, robotnik, zamieszkały przy ul. Zagajnikowej 59. Stan braci Kargerów nie budzi poważniejszych obaw. W jakich okolicznościach Kargerowie zostali postrzeleni wyjaśni niewątpliwie dochodzenie wszczęte przez Komisariat Policji Państwowej w Łodzi”. We wtorek, 3 lipca sprawa wyjaśniła się: „ Pijacy napadli na policjanta, który w obronie własnej zmuszony był do użycia rewolweru. Wczoraj około północy, przy zbiegu ulic Zagajnikowej i Nawrot zmuszony był posterunkowy, pełniący służbę na skrzyżowaniu tych ulic, użyć broni w obronie własnej. W rezultacie napaści kilku pijanych napastników na posterunkowego dwaj bracia Eugenjusz i Aleksander Krager zostali ranni w uda. Szczegóły tej napaści przedstawiają się jak następuje: Ulicą Zagajnikową ku Nawrot zmierzało liczne, już na pierwszy rzut oka, pijane towarzystwo. Pijacy zachowywali się niezwykle głośno, krzyczeli, śpiewali i biegali po chodniku, zakłócając spokój w całej okolicy. Na uwagę posterunkowego, by się uspokoili – wszyscy jak na rozkaz poczęli mu wymyślać, dwaj bracia Krager rzucili się nań w pięściami. Posterunkowy dwukrotnie ostrzegł napastników, że jeśli od niego nie odstąpią i nie uspokoją się – użyje broni. Za trzecim razem posterunkowy strzelił wreszcie w górę, jednak bez wrażenia na napastnikach, którzy z tem większą energią go zaatakowali. W rezultacie, widząc, że pod naporem pijanych awanturników ulegnie – posterunkowy strzelił w ich kierunku, mierząc jednakże w nogi. Na odgłos strzałów całe towarzystwo rozbiegło się. Do braci Karger przybył lekarz pogotowia, który skonstatował u 31-letniego Eugeniusza przestrzelenie podudzia prawego. Starszy z braci został ulokowany w pobliskim szpitalu im. Prezydenta Mościckiego. Młodszy został odwieziony do mieszkania przy ul. Emilji 5o. (g)”.

1 lipca, niedziela. „Pokój elegancki niekrępujący, I piętro, telefon do wynajęcia, może być na kilka godzin dziennie. Sienkiewicza 52, m. 2 róg Nawrot”.

11 sierpnia, sobota. „ Chłopiec spadł z huśtawki. Straszny wypadek przy ul. Nawrot. Wczoraj około godziny 1o-ej przed południem na huśtawka publicznych zainstalowanych prze zbiegu ulic Nowej i Nawrot, wydarzył się okropny wypadek, którego ofiarą padł 11-letni chłopiec – Kazimierz Górski, zamieszkały przy rodzicach przy ul. Nowej 38. Mały Górski huśtał się, stojąc w łódce huśtawki. W pewnej chwili chłopiec wychylił się zbytnio, czy też chciał zmienić pozycję w locie huśtawki, dość, że manewr ten mu się nie udał i Górski został z potężną siłą jakby wystrzelony z huśtawki. Ciało chłopca zatoczyło łuk i uderzyło o rusztowanie. Potem dopiero nieszczęśliwy chłopiec runął na ziemię. Do nieprzytomnego Górskiego wezwany został lekarz pogotowia. Zlanego krwią lekarz opatrzył prowizorycznie i, stwierdziwszy wstrząs mózgu, wewnętrzny wylew krwi i liczne ciężkie obrażenia – przewiózł go w stanie nie rokującym nadziei do szpitala Anny Marji. Policja spisała o tym strasznym wypadku protokół. (gr)”.

24 sierpnia, piątek. „Posiadając przy ul. Nawrot frontowy lokal z telefonem przyjmę jakikolwiek warsztat pracy. Oferty „Spółka”.

25 sierpnia, sobota. „ Rewiry egzekucyjne komorników podlegających właściwości Sądu Grodzkiego w Łodzi. W dniu wczorajszym p. prezes sądu okręgowego zarządził nowy podział rewirów egzekucyjnych komorników [...] Nowy podział wejdzie w życie z dniem 1 września b.r. i zmniejsza ilość rewirów z 22 na 2o, z czego 16 rewirów obejmuje czynności zwykłe, XVII i XVIII rewiry wyłącznie dla czynności egzekucyjnych z nieruchomości miasta Łodzi, upadłości i spisu inwentarza po zmarłych, z czego XVII obejmuje numery parzyste wszystkich ulic i XVIII nieparzyste, zaś rewiry XIX i XX obejmują miejscowości podmiejskie, należące do sądu grodzkiego w Łodzi. [...] III Rewir obejmuje terytorjum m. Łodzi okrążone wschodnią stroną ulicy Piotrkowskiej, od ulicy Nawrot do ulicy Głównej, północną stroną ulicy Głównej i Rokicińskiej, do granicy miasta, granicą miasta od ulicy Rokicińskiej do toru kolejowego, torem kolejowym do ulicy Przejazd, południową stroną ulicy Przejazd od toru kolejowego do ulicy Kilińskiego, wschodnią stroną ulicy Kilińskiego od ulicy Przejazd do ulicy Nawrot, południową stroną ulicy Nawrot od ulicy Kilińskiego do ulicy Piotrkowskiej. Rewir ten powierzono kom. Wacławowi Koszelikowi. IV Rewir obejmuje terytorjum m. Łodzi okrążone wschodnią stroną ulicy Piotrkowskiej od ulicy Traugutta do ulicy Nawrot, północną stroną ulicy Nawrot od ulicy Piotrkowskiej do ulicy Kilińskiego, zachodnią stroną ulicy Kilińskiego od ulicy Nawrot do ulicy Przejazd, północną stroną ulicy Przejazd od ulicy Kilińskiego do toru kolejowego, torem kolejowym do granicy miasta, granicą miasta od toru kolejowego do ulicy Pogranicznej, południową stroną ulicy Pogranicznej i Małachowskiego do ulicy Zagajnikowej, zachodnią stroną ulicy Zagajnikowej od ulicy Małachowskiego do ulicy Prez. Narutowicza, południową stroną Prezydenta Narutowicza od ulicy Zagajnikowej do ulicy Składowej, wschodnią i południową stroną ulic Składowej od ulicy Narutowicza do ulicy Kilińskiego, wschodnią stroną ulicy Kilińskiego od ulicy Składowej do ulicy Strzeleckiej, południową stroną ulicy Strzeleckiej od ulicy Kilińskiego do ulicy Traugutta i południową stroną ulicy Traugutta od ulicy Strzeleckiej do ulicy Piotrkowskiej. Rewir ten powierzono kom. St. Zajkowskiemu”.

31 sierpnia, piątek. „ Autem dookoła Łodzi. Wszędzie wre praca: budujemy kanalizację i wodociągi. – Bruki kosztują miljony złotych. – Piękna szosa do Łagiewnik . Przedwczoraj, jak donosiliśmy, odbyła się wycieczka dziennikarska na wszystkie odcinki robót publicznych prowadzonych obecnie w Łodzi [...] Największą uwagę w czasie wycieczki zwracamy na bruki. Jest to bowiem wielka bolączka Łodzi. Oglądamy, w jaki sposób odbywa się naprawa i konserwacja jezdni i przytem dowiadujemy się bardzo ciekawego szczegółu. Zabrukowanie małego odcinka ulicy między Główną a Nawrot kosztuje ćwierć miljona złotych [...]”.

2o września, czwartek. „ Pogrzeb s.p. K.W. Scheiblera odbędzie się dziś o godz. 2 po południu . Wczoraj przewieziono do Łodzi zwłoki ś.p. Karola Wilhelma Scheiblera. Zwłoki przewieziono z Anglji do Francji statkiem, a stamtąd, w specjalnym wagonie, pociągiem do Łodzi. Ponieważ zakłady przemysłowe Scheiblera i Grohmana mają własną bocznicę kolejową, wagon z prochami Zmarłego odstawiono na bocznicę na Wodnym Rynku i o godzinie 3-ej popołudniu odbyła się uroczystość eksportacji zwłok do kościoła św. Jana. Takich tłumów nie widzieliśmy od chwili pogrzebu komendanta straży ogniowej ś.p. dr. Grohmana. Cały Wodny Rynek zapełniony był mrowiem ludzkiem. Wzdłuż ulic, którędy przejeżdżał kondukt, ustawiły się nieprzejrzane szpalery publiczności. O godzinie 3-ej na Wodny Rynek przybyli przedstawiciele władz administracyjnych i samorządowych, delegacje pracowników, majstrów i robotników zjednoczonych zakładów, delegacje rezerwistów i harcerzy. Gdy przybyli członkowie rodziny, przy dźwiękach orkiestry wniesiono trumnę. – Przez cały czas przewożenia zwłok ulicą Główną do Sienkiewicza, biły dzwony kościelne. Przed kościołem św. Jana stanęła warta honorowa rezerwistów i strażaków. Trumna spoczywała na wozie strażackim, przybrana zielenią i wieńcami. Po ustawieniu jej w kościele na katafalku, publiczność rozeszła się i bicie dzwonów ustało. Uroczysty pogrzeb odbędzie się dziś po południu o godzinie 2-ej odprawione zostanie w kościele św. Jana nabożeństwo, poczem wyruszy kondukt na stary cmentarz ewangelicki. Kondukt przejdzie ulicami Sienkiewicza, Nawrot, Piotrkowską, przez Plac Wolności i 11-go Listopada na cmentarz. Czoło orszaku żałobnego stanowić będzie straż ogniowa, której wice komendantem był Zmarły. Za karawanem postępować będzie rodzina, przedstawiciele władz państwowych, konsulowie państw obcych, liczne delegacje i wszyscy robotnicy i pracownicy zjednoczonych zakładów Scheiblera i Grohmana”. Piątek, 21 września. „[...] Tysięczne tłumy wylęgły wczoraj na ulicę Piotrkowską, od Nawrot do Placu Wolności, w oczekiwaniu na pogrzeb ś.p. Karola Wilhelma Scheiblera. Aczkolwiek pogrzeb zapowiedziany był na godzinę 2 po poł., zaroiły się chodniki już o godzinie 1-ej. Ludzie cierpliwie czekali, mimo, że minęła godzina 2 i 3 a kondukt jeszcze nie ukazał się u wylotu ulicy Nawrot. [...] Zahuczały dzwony, gdy wynoszono trumnę z kościoła i ustawiono ją na wozie strażackim i były przez cały czas posuwania się konduktu żałobnego. Jak liczny był kondukt – świadczy fakt, iż przemarsz jego, na jednym miejscu trwał przeszło godzinę. A jeszcze później ciągnęły się długie sznury samochodów zamykające orszak żałobny, zdążający na miejsce wiecznego spoczynku. Kondukt otwierały delegacje z wieńcami. 19 delegacji i 19 wieńców, olbrzymich, wspaniałych. Straż ogniowa wojewódzka, związek rezerwistów, oddziały sokoła, szkoły. Specjalną uwagę zwracała na siebie przybyła z Zagłębia Dąbrowskiego delegacja górnicza z kopalni „Saturn” w barwnych, oryginalnych strojach z czerwonemi pióropuszami na czapkach. Łódź poraz pierwszy oglądała górników polskich w tych strojach toteż widok ich budził powszechne poruszenie. Maszerowały dalej oddziały Czerwonego Krzyża oraz delegacje uczniów szkół, w których kształcą się dzieci Zmarłego. Za delegacjami postępowały szeregi straży łódzkiej. Oddział za oddziałem maszerowały przy dźwiękach orkiestry. Aż wreszcie ukazał się ciągniony przez dwie pary koni wóz strażacki obwieszony wieńcami, na którym stała jasna dębowa trumna. [...] Na trumnie przytroczona była czapka strażacka. Za tym wozem drugi, uginający się pod ciężarem niezliczonej ilości wieńców, później trzeci i czwarty z wieńcami. Bezpośrednio za trumną postępowała najbliższa rodzina, żona i dzieci Zmarłego, krewni, znajomi. Szły długie szeregi pracowników zjednoczonych zakładów Scheiblera i Grohmana, majstrów i robotników. Zwracała na siebie uwagę grupka starych robotników, emerytów, którzy pracowali w fabryce w czasach, gdy Zmarły był jeszcze małym chłopcem. A z tyłu, powoli jechał długi sznur aut. Gdy czoło konduktu było już przy Placu Wolności, z ulicy Nawrot wyjeżdżał dopiero ostatni samochód. Ruch kołowy i pieszy na ulicy Piotrkowskiej był całkowicie zamknięty. [...] U wylotu wszystkich przecznic czuwała konna policja, utrzymując wzorowy porządek”.

3o września, niedziela. „ Pod koła samochodu wpadł przechodzień na ulicy Nawrot. Wczoraj o godzinie 11.4o rano u zbiegu ulic Kilińskiego i Nawrot zdarzył się tragiczny wypadek. Ulicą przychodził jakiś starszy pan opierając się o laskę. Spieszył się bardzo, by przejść na drugi chodnik, mimo to jednak, wskutek jakiejś wady w nodze, kroczył stosunkowo wolno, nagle z ulicy Nawrot wyjechało na pełnym gazie i skręciło w ulicę Kilińskiego tak raptownie, że przechodzień nie zdążył już ani cofnąć się, ani pośpieszyć naprzód. W jednej chwili znalazł się pod kołami. W stanie b. ciężkim odwieziono go do szpitala św. Józefa. Rany nazywa się Ferdynand Gross. Uległ on złamaniu podstawy czaszki”.

29 września, sobota. „Około godziny 8 wieczorem przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot wydarzył się niecodzienny wypadek samochodowy. Mknący samochód osobowy obok posesji nr 118 wpadł nagle na chodnik i wywrócił stojący tam kiosk z papierosami. Dzierżawca kiosku, Józef Kucki, zamieszkały przy ul. Narutowicza 8 odniósł wskutek wypadku ogólne ciężkie obrażenia ciała. Zawezwany lekarz MPR po udzieleniu pierwszej pomocy przewiózł dzierżawcę na kurację do domu. Wskutek wypadku odniósł również obrażenia jeden z klientów kupujących papierosy. Pan ów nie skorzystał jednak z interwencji Pogotowia i odjechał do domu. Zatrzymany szofer samochodu oświadczył, że maszynę zarzuciło nagle wskutek defektu kierownicy. Czy tak było w istocie ustali niewątpliwie wszczęte przez policję dochodzenie”.

9 października, wtorek. „Brzmi – jak bajka. Łódź zmienia swój wygląd. Nowe ulice, parki, zieleńce, stadjony, baseny i skwery. Plan robót publicznych na rok 1935-ty. [...] Na rok przyszły miasto zażądało 7oo tysięcy złotych, aby wreszcie przystąpić do budowy ulepszonych bruków w śródmieściu. Przede wszystkiem mają otrzymać kostkę granitowo-betonową – taką samą, jaką w bieżącym roku otrzymają ulice 6 sierpnia i Traugutta – Al. Kościuszki od ul. Legjonów do Andrzeja, ulica Moniuszki i ul. Pierackiego. Te ulice natomiast, na których panuje większy ruch kołowy, a więc Piotrkowska od Głównej do Nawrot oraz Legjonów od Piotrkowskiej do Wólczańskiej, otrzymają pełne kostki granitowe”.

31 października, sobota. „Przy zbiegu ulic Kilińskiego i Nawrot, wskutek złamania się osi wozu, naładowanego miotłami spadł na bruk i uległ ciężkim obrażeniom Wojciech Ludwisiak, lat 53, zamieszkały przy ulicy Północnej 21”.

2 grudnia, niedziela. „Pokój niekrępujący, słoneczny, telefon, do wynajęcia, może być na kilka godzin dziennie, Sienkiewicza 54, m. 2 róg Nawrot”.

6 grudnia, czwartek. „ Oskarżony rzucił się na sędziego. Nienotowany dotąd wypadek w sądzie łódzkim. Łódź, 5.12. Na sali II sądu grodzkiego w Łodzi, pod przewodnictwem sędziego Woyno odbywała się rozprawa przeciwko 23-letniemu Kazimerzowi Zwierzchowskiemu, który dnia 14 sierpnia br. przy zbiegu ulic Mickiewicza i Nawrot uprawiał oszustwo, polegające na grze w trzy karty i zatrzymany został przez urzędnika policji śledczej. Zwierzchowski jest znanym recydywistą. Już w czasie rozprawy wszczynał on awantury ze świadkami i usiłował ulotnić się z sali. W czasie ogłaszania wyroku chwycił krzyż ze stołu sędziowskiego i rzucił się z nim na sędziego Woynę. Awanturnik roztrzaskał krucyfiks o stół a następnie stawiał tak silny opór, że kilku adwokatów i policjantów odniosło obrażenia. Zakuto w kajdanki Zwierzchowskiego i wyniesiono z sali sądowej do karetki, a następnie przywieziono do więzienia. Za dotychczasowe oszustwa Zwierzchowski skazany został na 8 miesięcy więzienia, a teraz będzie miał nowe dochodzenie za zamach na sędziego, przerwanie rozprawy i nieposzanowanie sądu”.

12 grudnia, środa. „Dziś o g. 6 rano przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot najechany przez samochód odniósł ogólne obrażenia ciała 27-letni Alfons Śliwka, piekarz zamieszkały przy ul. Wysokiej 18. Ofierze wypadku pomocy udzielił lekarz MPR”.

Rok 1935

6 stycznia, niedziela. „Nowe lodowiska hokejowe. W dniu dzisiejszym nastąpi inauguracja lodowiska hokejowego Union Touring przy ul. Nawrot, meczem o mistrzostwo Łodzi między zespołami Union Touringu a SKS. Mecz rozpocznie się o godz. 10 przed poł.”.

28 marca, czwartek. „Poszukuję dużej Sali lub 2 małych na skład, Nawrot, Zamenhofa, Ewangelicka, Anny. Oferty do Administracji pod „A.R.”.

29 maja, środa. „W godzinach popołudniowych spadła z wozu i odniosła ogólne obrażenia 45-letnia Kazimiera Muraszczyk, służąca zamieszkała przy ul. Wodnej 37”. Skrzyżowanie Nawrot i Kilińskiego.

26 czerwca, środa. „Piwiarnia do sprzedania Kilińskiego 1o4 róg Nawrot”.

„Fala Łódzka”, red. Benedykt Stefański: „Co właściwie krokodyl jada na obiad. Radjosłuchaczątka łódzkie i wujcio radjowy. Siedzę przy biurku i segreguję stosy listów, służących mi za materjał i punkt wyjścia przy redagowaniu skrzyneczki radjowej [...] Tematy zainteresowań radjosłuchaczątek, powtarzam, są różne. I tak jedno dziecko zadaje w swym liściku pytanie tyczące się budowy radja. Inne zaś interesuje się życiem psa Burka. Trzecie dziecko chciałoby wiedzieć, dlaczego „Strąby głos wujcia wychodzi”, a jeszcze inne niebawem zada pytanie, wzorem słonia z bajeczki Rudyarda Kiplinga, co właściwie krokodyl jada na obiad? Wszystkie te tematy są interesujące, już choćby jako wykwit wyobraźni dziecka, wiecznie głodnego poznania. Interesuje mnie tedy, czy zdrowie Kazia z Nawrotu poprawiło się po wycięciu migdałów w szpitalu, jak również i to, czy Jasia z ulicy Napiórkowskiego wywabiła już plamę z atramentu na sukience i strasznie mnie zaciekawia, czy Józio z Chojen dostał trójkę z arytmetyki...”.

8 sierpnia, czwartek. „Skrzynka do listów. De Redakcji „Il. Republiki”. W miejscu. W związku z notatką p.t. „Roszczenie robót publicznych” – zamieszczoną w Nr. 2o7 „Il. Republiki” – z dnia 30 lipca 1935 roku Pan Prezydent prosi Sz. Redakcję o zamieszczenie poniższego wyszczególnienia: 1) wykończenie studzien artezyjskich do wodociągów miejskich, 2) budowa kanałów na następujących ulicach: a) przedłużeniu Żeromskiego od licy Skrzywana do Bandurskiego, b) przedłużeniu ul. Trębackiej od Cegielnianej do Pomorskiej; c) na ul. Pomorskiej od Trębackiej do [nieczytelne] na Budach Stokowskich; d) na ul. Południowej do Sterlinga; e) na ul. Sterlinga od pl. Dąbrowskiego do Południowej; f) na ul. Brzeźnej, g) na ul. Nawrot. Do wymienionych robót będą przyjmowani robotnicy za pośrednictwem Obwodowego Biura Pośrednictwa Pracy w miarę zapotrzebowania, uzależnionego od rozwoju robót”. za Tymczasowego Prezydenta miasta Mieczysław Kalinowski dyrektor Zarządu Miejskiego”.

11 sierpnia, niedziela. „ Po wódce awantura zakończona ciężkiem kalectwem. Przy zbiegu ulic Nawrot i Dwoborczyków miała miejsce wczoraj krwawa awantura. Z pobliskiej restauracji wyszło dwóch osobników. Byli bardzo podchmieleni i w tym stanie zaczęli zaczepiać przechodniów. M.in. zaczepili także przechodzącego Władysława Wawrzonka (Łączna 29), a gdy ten ostro zareagował, obrzucili go stekiem ordynarnych wymysłów. Być może zajście skończyłyby się na ten, gdyby jeden z pijanych nie uderzył Wawrzonka pięścią w bok. Wawrzynek dał mu ostrą odprawę. Wtedy obydwaj rzucili się na niego i pobili tak okrutnie, iż padł in zemdlony na ziemię. Nim ktokolwiek z przechodniów zdążył interweniować, awanturnicy zbiegli. Lekarz pogotowia stwierdził złamanie szczęki i wstrząs mózgu u Wawrzonka i przewiózł go w groźnym stanie do szpitala. Za sprawcami policja czyni poszukiwania”.

7 września, sobota. „Nasz reporter zanotował… Na ulicy Nawrot padł z osłabienia i głodu 2o-letni bezrobotny Antoni Bartosik, którego lekarz pogotowia skierował w stanie osłabionym do szpitala zapasowego”.

15 września, niedziela. „Do sprzedania sklep kolonialny w dobrym punkcie. Wiadomość ul. Dowborczyków 21 [róg Nawrot]”.

4 października, piątek. „Dyrekcja Towarzystwa Kredytowego miasta Łodzi podaje do powszechnej wiadomości, ze niżej wyszczególnione nieruchomości w Łodzi położone, obciążone pożyczkami Towarzystwa, za niezapłacone raty wraz z zaległościami, wystawione zostały na sprzedaż przez publiczne licytacje, odbywać się mające o godz. 11-ej z rana przed niżej wymienionymi notariuszami przy Wydziale Hipotecznym Sądu Okręgowego w Łodzi. Zbiór objaśnień i warunki licytacyjne znajdują się w księgach hipotecznych odpowiednich nieruchomości oraz w biurze Dyrekcji Towarzystwa Kredytowego m. Łodzi i tamże przeglądane być mogą. W razie gdyby dzień wyznaczony dla sprzedaży był świątecznym, sprzedaż odbędzie się dnia następnego. Nr. hipoteczny nieruchomości 9o8-db/ Przy ulicy Nawrot/ Vadium 7ooo/ Licytacja rozpocznie się od sumy 525oo/ Przed notariuszem A. Rżewskim/ Dnia13 stycznia 1936. Nr. hipoteczny nieruchomości 938-FG/ Przy ulicy Nawrot/ Vadium 13ooo/ Licytacja rozpocznie się od sumy 975oo/ Przed notariuszem K. Okszą-Strzeleckim/ Dnia13 stycznia 1936”.

Rok 1936

9 lutego, niedziela. „Portrecista fotografów stołecznych wykonywa portrety po cenach bardzo niskich. Lewianowski, Przędzalniana 26, róg Nawrot”.

4 marca, środa. „Pod pręgierz. Defilada żydofilów. W dalszym ciągu naszej defilady szabesgojów popierających Żydów podajemy nazwiska następujących osób: Pani Neuman, opiekunka szkoły powszechnej 41 zamieszkała przy ul. Radwańskiej 53 kupowała jabłka i pomarańcze na zabawę mającą się odbyć w szkole u Żyda w halach targowych (sklepik nr. 128) pomimo, że obok żydowskiego sprzedawcy znajdowało się wiele straganów chrześcijańskich, sprzedających owoce po takich samych cenach. Posterunkowy P.P. nr. 1135 kupił mydło do prania u Żyda w halach targowych (budka 225). Pani Helman, zamieszkała przy ul. Braterskiej 7 kupiła wiadro u Żyda w halach (budka 153). Pani dyr. Müller, zamieszkała przy ul. Kątnej 42 kupiła u Żyda w halach (budka 153) wiadro i szczotki do mycia podłóg, omijając stragany i budki chrześcijańskie. Helena Kaminówna druhna z K.S.M. oddział „Katedra” oraz jej matka kupowały różne artykuły u Żydów w halach targowych. Uczennica szkoły wieczorowej z ul. Nawrot, Regina Kosowska zamieszkała przy ul. Nowo Zarzewskiej 31 oraz jej koleżanka Antczakówna (Suwalska 23) kupowały sztuczkę białego towaru u Żyda w halach targowych (budka 33o-331). Wszystkie te wymienione osoby jak z powyższego wynika popierają usilnie handel żydowski w nowo otwartych halach targowych”.

19 kwietnia, niedziela. „Spadła z wozu i odniosła złamanie ręki 5o-letnia Szajndla Gerszownowicz, zamieszkała przy ul. Przejazd 39. Przewieziono ją do szpitala miejskiego na Radogoszczu”. Róg Nawrot i Targowej.

21 czerwca, niedziela. Najechany rowerem odniósł ogólne obrażenia ciała Bertold Szwarchold zam. Piotrkowska 23”. Róg Nawrot i Dowborczyków.

21 sierpnia, środa. „Wczoraj na ulicy Nawrot dostała bólów porodowych przechodząca Janina Małachowska i nim zdążyło przyjechać pogotowie, urodziła dziecko płci męskiej”.

15 września, wtorek. „W dniu dzisiejszym około godziny 9 rano liczni przechodnie ul. Targowej przy zbiegu Nawrot byli świadkami mrożącego krew z żyłach wypadku. Oto z okna trzeciego piętra narożnego domu przy ul. Targowej 23 wyskoczyła na bruk jakaś kobieta. Desperatka poniosła śmierć na miejscu wskutek zmiażdżenia czaszki. Zawezwany niezwłocznie lekarz dyżurny MPR stwierdził zgon desperatki. Okazała się nią 57-letnia Alicja Szel. Zwłoki Szelowej zabezpieczone zostały przez policję, która wszczęła dochodzenie”.

19 września, czwartek. „Zamach samobójczy. Wczoraj w cukierni przy rogu Nawrot i Piotrkowskiej w godzinach popołudniowych jeden ze stolików zajęła samotna kobieta w wieku ok. 23 lat, która po spożyciu podwieczorku wydobyła flaszeczkę i wychyliła jej zawartość. Zawezwane pogotowie miejskie zabrał desperatkę do szpitala w Radogoszczu, gdzie okazało się, że napiła się ona jodyny. Nazwisko i przyczyny zamachu denatki nie zostały dotychczas ustalone”.

16 listopada, sobota. „Kupuję książki używane (różne). Wiad. u gazeciarza, ul. Piotrkowska 124, róg Nawrot”. To samo w niedzielę, 18 kwietnia 1937.

11 grudnia, piątek. „3o-letni lekarz Jan Wichliński, zamieszkały przy ul. Wodnej 28 najechany został przez wóz u zbiegu ulic Sienkiewicza i Nawrot. Poszkodowany odniósł duże rany dartej prawej stopy”.

Rok 1936

23 stycznia, czwartek. „Poszukuje się trzech pokoi z kuchnią, okolica Nawrot, Targowa 19 mieszkania 35”.

26 stycznia, niedziela. „Książki używane różne kupuję. Wiadomość: Piotrkowska nr 124, róg Nawrot u gazeciarza”.

13 czerwca, sobota. „Poszukuję 3 pokoi z kuchnią. Okolica Nawrot do Kilińskiego lub Sienkiewicza od Przejazdu do Głównej. Oferty sub L.T.”.

4 września, piątek. „3o-lecie krwawej środy w Łodzi. Na nadchodzącą niedzielę, dn. 6 bm. PPS organizuje wielkie uroczystości, związane z 3o-leciem krwawej środy. W związku z tem spodziewany jest przyjazd do Łodzi zarówno członków jak i sympatyków PPS i klasowych związków oraz członków bratnich organizacji i stronnictwa ludowego. O godzinie 8 rano odbędą się zbiórki w poszczególnych dzielnicach oraz siedzibach związkowych. O godzinie 8 rano zbiórka wszystkich organizacji na Wodnym Rynku, skąd o godzinie 1o.3o wyruszy pochód, który przejdzie ulicami Targową, Nawrot, Kilińskiego, Narutowicza, Piotrkowską, 11 Listopada na groby poległych z roku 19o5. Na grobach wygłoszone zostaną przemówienia”. Niedziela, 6 września – „Dziś obchód „Krwawej Środy”. W dniu dzisiejszym Polska Partja Socjalistyczna i klasowe związki zawodowe obchodzą uroczyście rocznicę „Krwawej Środy”. Obchód ten miał początkowo odbyć się w dniu 15 sierpnia, został jednak odroczony do dnia dzisiejszego. Z samego rana odbędzie się zbiórka manifestantów na Wodnym Rynku, gdzie uformuje się pochód z OKRPPS i stowarzyszeniem więźniów politycznych na czele. Dalej kroczyć będą kolejne dzielnice partji, związki klasowe i organizacje TUR. Pochód przejdzie ulicami Targową, Nawrot (nie Główną, jak poprzednio planowano), Kilińskiego, Południową, Piotrkowską, Pl. Wolności, 11 Listopada na groby bojowników o wolność na Polesiu Konstantynowskiem, gdzie po złożeniu wieńców i okolicznościowych przemówieniach zostanie rozwiązany. O godzinie 14-ej odbędą się na boisku TUR przy ul. Letniej 5 wielkie pokazy gimnastyczno-sportowe organizacji socjalistycznych. O 18-ej odbędzie się w sali Filharmonji wielka akademia, na której przemawiać będą delegat CKW, PPS, Kwapiński, b. pos. Szczerkowski i in. Po przemówieniach wykonana będzie część artystyczna”. Poniedziałek, 7 września. „ Krwawe zajścia w Łodzi w czasie wczorajszej demonstracji socjalistycznej. Jedna osoba została zabita na ulicy Narutowicza. Komunikat oficjalny. Łódź, 6.9 (PAT) – W dniu 6 września r.b. P.P.S. urządziła obchód z okazji 3o-lecia t. zw. ‘Krwawej Środy’. O godz. 1o,3o wyruszył z Wodnego Rynku pochód, w którym wzięło udział ok. 85oo osób. Pochód przeszedł ulicami: Targową, Nawrot, Kilińskiego, Południową, Placem Wolności, 11 Listopada na Polesie Konstantynowskie. Porządek w pochodzie utrzymywała milicja P.P.S. W czasie pochodu w kilku punktach doszło do incydentów między grupami stojącemi na chodnikach a milicją porządkową. Przy zbiegu ulic Narutowicza i Kilińskiego grupa członków Stronnictwa Narodowego usiłowała zaczepić uczestników pochodu, w związku z czem wywiązała się bójka między napastnikami i milicją. W wyniku bójki został ranny Koper Stefan, lat 24, zamieszkały przy ul. Krawieckiej 3. Pozatem na ul. Narutowicza obok Placu Dąbrowskiego zostali pobici przez uciekających członków Stronnictwa Narodowego przypadkowi przechodnie, a mianowicie Geldhorn Szmul, lat 37, zam. przy ul. Głównej 57, który doznał lekkich obrażeń ciała oraz Glicenstein Jakub, lat 47, zam. przy ul. Składowej 13, który naskutek otrzymanych ran zmarł w szpitalu. Pozatem doszło do drobnych incydentów na ul. 11 Listopada przy ul. Cmentarnej i ul. Św. Jerzego oraz ul. Naftowej, gdzie uczestnicy pochodu poturbowali stojących na chodniku za to, że nie zdjęli czapek w czasie przemarszu pochodu, przyczem wybito kilkanaście szyb, m.in. w firmie „Karpaty”. W związku z bójką na ul. Narutowicza władze wszczęły śledztwo dla wykrycia sprawców, przyczem zatrzymanych zostało 11 osób”. Imponujący pochód. Wczoraj robotnicza Łódź manifestowała z okazji 3o-lecia rocznicy ‘Krwawej Środy’. PPS, klasowe związki zawodowe, stowarzyszenia b. więźniów politycznych i pokrewne wzięły udział w pochodzie, który przeszedł ulicami miasta. O godzinie 1o.30 na Wodnym Rynku zebrały się tysiączne rzesze członków i sympatyków ruchu robotniczego z transparentami, wieńcami i sztandarami. Sformowano pochód, na czele którego stanęli przedstawiciele O.K.R.P.P.S. ze sztandarem z 19o5 r. Przy dźwiękach orkiestr pochód ruszył ulicami Targową, Nawrot, Kilińskiego, Południową, Piotrkowską na Plac Wolności, a stąd ulicą 11 Listopada na Polesie Konstantynowskie na groby poległych bojowników. Czoło pochodu otwierały delegacje organizacji z wieńcami. Poza Łodzią reprezentowane były: Piotrków, Tomaszów, Zgierz, Aleksandrów, Pabjanice i Konstantynów. Uwagę zwracała w pochodzie delegacja ‘Frontu Polskiego’ (grupa naprawiaczy). Wzniesiona pięść. Na Polesiu Konstantynowskiem do zgromadzonych tłumów przemówił prezes łódzkiego O.K.R. p. Chodyński, następnie z ramienia Stowarzyszenia b. więźniów politycznych – b. poseł Kwapliński, z ramienia klasowych związków – St. Goliński, poczem pp. Szewczyk, Żdziechowski i sekretarz O.K.R. – Wachowicz. Po przemówieniach odśpiewano pieśni, poczem na grobach bojowników o wolność złożono przysięgę, że od dziś wszyscy członkowie PPS nosić będą na znak solidarności czerwone odznaki w klapach marynarek, a witać się będą podniesioną pięścią. Prowokowanie pochodu. Manifestację robotniczej Łodzi w rocznicę „Krwawej Środy” nie obeszły się bez zajść, sprowokowanych przez bojówki endeckie, gęsto rozstawione na trasie pochodu. Niemal co 2oo metrów manifestanci niepokojeni byli przez grupy wyrostków z pod znaku Stronnictwa Narodowego i gdyby nie skuteczne interwencje milicji porządkowej, która gęstym szpalerem otoczyła pochód, niewątpliwie drobne incydenty przerodziłyby się w poważne zajścia. Nie zawsze jednak udawało się zepchnąć bojówki, a w tych wypadkach gdy dochodziły one do głosu, trasę pochodu znaczyły ślady krwi nierzadko przygodnych przechodniów. Bojówkarze endeccy uzbrojeni byli w ‘paragrafy’ w postaci rurek gazowych, kastetów i ciężkich lasek, nie przebierali w środkach, prowokując tłum do wystąpień. Pierwszy incydent zanotowano w czasie przemarszu pochodu przez ulicę Kilińskiego w pobliżu parku im. Sienkiewicza. Grupa wyrostków zaatakowała kamieniami młodzież, kroczącą z tyłu pochodu. Milicja pepesowska zmuszona była cofnąć się, a dzięki energicznej postawie zajście zostało szybko zlikwidowane bez ofiar. Zajścia przy ulicy Narutowicza. Kiedy czoło pochodu znalazło się przy zbiegu ulic Kilińskiego i Narutowicza, ukryci w okolicznych bramach endecy w liczbie około 1oo osób i uzbrojeni zaatakowali pochód. Wywiązała się bójka. Skonsygnowana milicja porządkowa natarła na endeków, wypychając ich wgłąb ulicy Narutowicza, aż pod gmach sądu okręgowego. W czasie utarczek posypały się z chodników kamienie, które zraniły kilka osób. Po obu stronach Narutowicza w kilkunastu mieszkaniach i sklepach wybite zostały szyby. Jeden z uczestników utarczki raniony nożem w brzuch, padł na chodnik z wyprutemi jelitami. Milicjanci zdołali odebrać wypieranym endekom broń. Zamordowanie przechodnia. W czasie, gdy starcie przy zbiegu ulic Kilińskiego i Narutowicza osiągnęło punkt kulminacyjny z tramwaju, zdążającego w kierunku remizy wysiadł 54-letni Jakób Glicensztajn, właściciel przedsiębiorstwa przewozowego (Składowa 13). Na J. Glicensztajna, napadli endecy. Raniony nożem w skroń padł na bruk, tracąc przytomność. Równocześnie zaatakowano drugiego przechodnia, niejakiego 37-letniego Szmula Goldhorna. Zaalarmowano pogotowie ratunkowe miejskie, którego lekarz stwierdził u Glicensztajna stan bardzo ciężki i przewiózł go w agonji do szpitala okręgowej ubezpieczalni społecznej. W chwili przenoszenia na łóżko szpitalne Glicensztajn zmarł. Goldhorn lżej ranny przebywa w szpitalu. Pozatem ranni zostali kamieniami, pałkami i nożami: 28-letni Zygmunt Żrobek (Miedziana 13), 19-letni Bronisław Petliczek (Poznańska 2o), 24-letni Stefan Koper (Chojny, Krasińskiego 3) i 25-letni Stanisław Kubiak (Sporna 12). Rannych opatrzył lekarz pogotowia ratunkowego miejskiego, przewożąc Kopera w stanie groźnym do szpitala ubezpieczalni społecznej. W związku z temi zajściami władze prokuratorskie wszczęły śledztwo, celem wykrycia sprawców. Zatrzymano 11 osób pod zarzutem udziału w zajściu. Starcia uliczne. Następne incydenty zanotowano przy zbiegu ulic Kilińskiego i Cegielnianej, gdzie jednak milicji porządkowej udało się bez większego wysiłku odeprzeć ataki bojówek endeckich. Przy zbiegu ulic Cegielnianej i Piotrkowskiej znów doszło do starć, które towarzyszyły następnie pochodowi aż do Placu Wolności. Na tym odcinku raniono wielu przypadkowych przechodniów. Lekarz pogotowia ratunkowego opatrzył: Stanisława Stańczyka, dozorcę domu przy ulicy Cegielnianej 3 i Wacława Majaka (Pryncypalna 4), a nadto kilku osobom udzielili pomocy lekarze prywatni. Po raz piąty zaatakowały grupy endeckie pochód w chwili gdy czoło przekroczyło ulicę Cmentarną. Z chodników posypały się kamienie i prowokacyjne okrzyki. Milicje pepesowska w pogoni za napastnikami wpadła do domu przy ulicy Cmentarnej 3 gdzie w jednem z mieszkań ukryli się bojówkarze. Doszło do starcia, w wyniku którego rannych zostało kilku endeków. Incydent podobny powtórzył się przy ulicy Jerzego, kiedy z chodnika padły obelżywe słowa pod adresem manifestantów. Zranienie demonstranta. Kiedy pochód mijał ulicę Naftową z domu towarzystwa naftowego „Karpaty” z jednego z okien mieszkania rzucono w manifestantów duszę od żelazka, która zraniła jednego z uczestników pochodu. W odpowiedzi na to milicjanci PPS wtargnęli do budynku, wybijając szyby w oknach parteru i I piętra oraz uszkadzając wewnętrzne umeblowanie. Na ostatnim etapie pochodu na ulicy 11-go Listopada ciężko rani zostali: 2o-letni Borys Markiewicz, ślusarz (Wolborska 21) doznał on ciężkich urazów jamy brzusznej i pęknięcia jelit oraz licznych obrażeń głowy. Markiewicza przewieziono do lokalu 4 komisarjatu policji, dokąd wezwano pogotowie ratunkowe miejskie. – Lekarz stwierdził bardzo groźny stan ślusarza i przewiózł go do szpitala św. Józefa. Dalej ranni zostali 18-letni Helmut Kąkiel (Jerzego 2o), 39-letni Wincenty Małysek (Mielczarskiego 35). Napady na lokale. W sobotę i niedzielę bojówki endeckie dokonały napadów na lokale i członków PPS, lecz we wszystkich wypadkach otrzymali należytą odprawę. W sobotę o godz. 7 wieczorem na opuszczających masówkę przy ul. Suwalskiej 16 napadła grupa członków Stronnictwa Narodowego, obrzucając socjalistów kamieniami. Przybyła na pomoc milicja z lokalu partyjnego szybko rozproszyła napastników. Z soboty na niedzielę w nocy około godziny wpół do drugiej na lokal dzielnicy prawej przy ulicy Podleśnej 28 napadła grupa złożona z 3o endeków. Dyżurujący w lokalu milicjanci w liczbie 15 osób zdołali szybko odeprzeć atak. Wreszcie wczoraj o godzinie 8 wieczorem na lokal przy ulicy Fabrycznej 7 natarła grupa natarła grupa Stronnictwa Narodowego, którzy zostali rozproszeni. Aresztowanie p. Akawie. W czasie starcia manifestantów z bojówką endecką na ul. Narutowicza, zatrzymany został zamieszkały na tejże ulicy pod nr. 56 p. Akawe pod zarzutem prowokacji. W kilka godzin później p. Akawe został zwolniony, okazało się bowiem, że padł ofiarą pomyłki i z zajściem nie miał nic wspólnego”. Środa, 9 września. „ Echa zajść niedzielnych. Sprawcy mordu z ulicy Narutowicza wkrótce będą ujawnieni. W związku z niedzielnemi zajściami w Łodzi, które pociągnęły za soba m.in. śmierć Jakuba Glicensztajna, który jak wiadomo, został ciężko poraniony przez endeków na ulicy Narutowicza przy Placu Dąbrowskiego, w dniu wczorajszym udała się do starostwa grodzkiego delegacja żydowskiej partji ludowej (folkistów) w osobach adw. Józefa Wajemana, mgr. Balberyszeskiego i Piotra Chari. Delegacja, w czasie nieobecności starosty dr. Wrony, przyjęta została przez p. starostę. Delegacja przedstawiła p. wicestaroście szczegółowe okoliczności, w jakich zginął Jakub Glicensztajn, członek partji ludowej. W dalszym ciągu adw. Wajeman wskazał, że jest to już drugi wypadek, kiedy członek „folkistów” ponosi śmierć w wyniku napadów endeckich na ulicach miasta. Pierwszy taki wypadek zdarzył się w roku ubiegłym, kiedy to na ul. Zgierskiej został poraniony i zmarł w szpitalu niejaki Miodecki. Delegacja prosiła, aby starostwo dołożyło wszelkich starań w kierunku wzmożenia bezpieczeństwa ludności żydowskiej. W odpowiedzi na to p. wicestarosta oświadczył, iż władze starościańskie pilnie śledzą pożałowania godne ekscesy endeków. Starostwo – oświadczył dalej p. wicestarosta – wydało specjalne zarządzenia, aby nie dopuścić w przyszłości do żadnych aktów terroru w stosunku do jakiejkolwiek grupy ludności. W sprawie Glicensztajna, władze śledcze prowadzą specjalne dochodzenie, celem ujęcia sprawców i należy się liczyć, że jeżeli nie w ciągu godzin, to w ciągu najbliższych dni sprawcy mordu z ulicy Narutowicza oddani będą w ręce sprawiedliwości”. Piątek, 18 września. „ Mordercy Glicensztajna ujęci. Bojówka endecka pod wodzą studenta Michalaka dokonała napadu na ul. Narutowicza w rocznicę „Krwawej Środy”. Jak już donosiliśmy, w czasie demonstracji urządzonej przez łódzką PPS z okazji 3o rocznicy „Krwawej Środy” doszło do zajść na ul. Narutowicza. Grupa członków Str. Narodowego po starciu z milicją pepesowską, uciekając wgłąb ul. Narutowicza, pobiła obok Pl. Dąbrowskiego, przypadkowych przechodniów: 37-letniego Szmula Goldhorna (Główna 57) oraz 47-letniego Jakuba Glicensztajna (Składowa 13). Na skutek odniesionych ran Glicensztajn zmarł w szpitalu. Władze policyjne wszczęły energiczne dochodzenie, zmierzające do wykrycia sprawców zabójstwa Glicensztajna, pobicia Geldhorna i wybijania szyb na ul. Narutowicza. Żmudna praca policji dała wreszcie w dniu wczorajszym rezultaty i zakończyła się wielkim sukcesem. Zatrzymani zostali członkowie Str. Narodowego, którzy zorganizowali napad na pochód PPS i brali czynny udział w zajściach na ul. Narutowicza, przy pobiciu przechodniów. Jak ustalono autorami zajść byli członkowie sekcji młodzieżowej Str. Narodowego, przemianowanych ostatnio na Sekcje Wychowania Politycznego. Organizatorem zajść okazał się Zbigniew Michalak, lat 25, zamieszkały przy ul. ks. Brzózki 75, student ze Lwowa, który przybył przed rokiem do Łodzi i stanął na czele Sekcji Wychowania Politycznego Str. Narodowego. Ponadto w zajściach brali udział: Walenty Królikowski, zam. przy ul. Wawelskiej 8, właściciel sklepu, prezes zlikwidowanego obecnie koła Str. Narodowego im. Chrobrego przy ul. Sterlinga 31. Berthold Miller, lat 35, murarz, zam. przy ul. Pomorskiej 8o, członek koła im. Chrobrego. Stanisław Domagała, lat 35, murarz, zam. przy ul. Krawieckiej 19, członek koła Bałuty. Henryk Dąbrowski, Nowe Piaski, Retkinia, kierownik Sekcji Wychowania Politycznego i jego podwładni, młodzi ludzie w wieku lat 18-21. Józef Jesiorka, Nowe Piaski, Retkinia. Piotr Kujan, Stare Piaski, Rokicie. Marjan Szczepaniak, Rokicie [czy tożsamy z porywaczem Budzynera w 1937 roku? Patrz „Historie narożne”, 20 i 21 kwietnia]. Stanisław Wieczorek, Stare Piaski, Retkinia. Zenon Kobuszewski, Stare Piaski, Retkinia. Zenon Siciński, ul. Kwiecista, pod Retkinią. Wszyscy wyżej wymienieni członkowie Str. Narodowego zostali po przesłuchaniu pod silnym konwojem przewiezieni do więzienia”. Sobota, 22 maja – „Antczak skazany na 12 lat za zabójstwo Glicensztajna i Chelemnera oraz usiłowanie zabójstwa Grynsztajna i Czarskiego. Sąd przyznał rodzinom ofiar symboliczną złotówkę. Wczoraj o godz. 2o,15 po całodziennej rozprawie w sądzie okręgowym w Łodzi zapadł wyrok na Jana Antczaka, zabójcę Jakóba licensztajna i Szymona Chelmenera, oraz usiłowanie zabójstwa Fiszla Grynsztajna i Karola Czaryskiego i skazany: za zabójstwo Jakóba Glicensztajna na 6 lat więzienia (art. 225 § 2), za zabójstwo Szymona Chelmnera na 1o l. więzienia (art. 225, § 1), za usiłowanie zabójstwa Fiszla Grynsztajna na 5 lat więzienia, za usiłowanie zabójstwa Kopla Czaryskiego na 5 lat więzienia. Na poczet kary sąd zaliczył skazanemu areszt prewencyjny od 31 grudnia 1936 r. Sąd przyznał powództwo w wysokości symbolicznej złotówki na rzecz Glicensztajna i Chelemnera. Leokadia Smoluchowa uznana została winną utrudniania ujęcia Antczaka i skazana na 5 miesięcy aresztu z zawieszeniem na 3 lata. W ustnych motywach przewodniczący stwierdził, iż sąd doszedł do wniosku, że Antczak działał w chwili zabójstwa Glicensztajna pod wpływem silnego wzruszenia, które było wynikiem słyszanych okrzyków, jakie padły z pochodu, oraz bójki, jaka wynikła na ulicy Narutowicza i rany jakiej doznał. Z tego względu sąd zastosował w danym wypadku § 2 art. 225. Wina oskarżonego we wszystkich wypadkach została udowodniona zarówno przez jego przyznanie się, jak i przez świadków. Sąd, biorąc pod uwagę, stwierdzony przez biegłych fakt, iż Antczak jest psychopatą, ograniczył się do minimalnego wymiaru kary. Wina Smoluchowej została również ustalona, a wobec jej dotychczasowej niekaralności, sąd zawiesił karę. Antczak przyjął wyrok spokojnie, a wychodząc z sali podniósł rękę, żegnając się z najbliższymi”.

8 listopada, niedziela. „5 zł. trwała Ondulacja wykonana aparatami parowemi z gwarancją. Zakład fryzjerski Targowa 132 I-szy od Nawrot. Obsługa pierwszorzędna”.

21 grudnia, poniedziałek. „Ryba Morska Łódź, ul. Sienkiewicza nr. 52 (narożnik Nawrot) poleca: na Święta dorsze, flądry, sielawy, szproty, piklingi, moskaliki, rolmopsy, ryby śnięte itp. Hurt, detal”.

Rok 1937

15 stycznia, piątek. „Anko! Czekałem w piątek dnia 8.I. o 4-ej na Nawrot. Wyznacz ponowne spotkanie listem do admin. pisma pod „J.59”. Ogłoszenie ukazało się również w sobotę.

Niedziela, 7 lutego. „Kursy kroju, szycia, mierzenia i modelowania Liny Kaufman. Sienkiewicza 67 róg Nawrot tel. 113-51 Absolwentki mają prawo zdawania egzaminów do cechu krawieckiego”. Niedziela, 8 stycznia 1939 - „Kursy kroju, szycia, mierzenia i modelowania Liny Kaufman. Sienkiewicza 67 róg Nawrot. Kancelaria czynna codz. od godz. 9-18, tel. 113-51. Nowy kurs kroju rozpoczyna się 2o stycznia 1939 r.”.

1o lutego, środa. „ Ostatki w Łodzi. Królowie, gejsze, Pat i Patachon defilowali po ulicach . Wczoraj z okazji ostatków Łódź, tradycyjnym zwyczajem, bawiła się na ulicy. Około godz. 7-ej wiecz. miasto, a zwłaszcza ulice śródmieścia Przybrały niezwykły wygląd. Przedewszystkiem dlatego, że po kilku suchych dniach, spadł znów śnieg, okrywając miasto bielą. Najludniej i najrojniej było na odcinku Piotrkowskiej od 6-go Sierpnia do Nawrot, gdzie już około 8-mej można było zaobserwować pierwszych ‘przebierańców’. Nie panował jednak tak wielki ścisk jak niegdyś przed laty, a to z tego powodu, ze lwia część rozbawionych łodzian skoncentrowała się na odcinku Alei Kościuszki, dokąd magistrat przeniósł w zeszłym roku zabawy ludowe. Wśród barwnego tłumu można było zaobserwować kobiety, przebrane na mężczyzn i mężczyzn – na kobiety. Pozatym przedefilowało wiele „cyganek”, „cowbojów”, „chinek” w kwiecistych kimonach, „szeików arabskich”. Obok „króla” w złotej koronie kroczyła majestatycznie gejsza. Nie brakło także panów w cylindrach i słomkowych kapeluszach, komików filmowych, z których – oczywiście – na czoło wybijali się Pat i Patachon. Dzięki licznie skonsygnowanej policji idealny spokój panował w całym mieście”.

Fatalne skutki ślizgawicy. Kilka osób odniosło ciężkie obrażenia. Wczorajsza ślizgawica na ulicach miasta była fatalna w skutkach. [...] Przy zbiegu ulic Nawrot i Kilińskiego wskutek upadku uległ ogólnym obrażeniom cielesnym 44-letni Stanisław Podębski (Wodna 19). [...] Wszystkim ofiarom powyższych wypadków pierwszej pomocy udzielili lekarze pogotowia ratunkowego. Należy zaznaczyć, iż w ciągu dnia wczorajszego funkcjonariusze policji sporządzili kilkudziesięciu dozorcom domów protokóły za nieposypywanie piaskiem chodników i jezdni”.

18 kwietnia, niedziela. „Do wynajęcia 1 duży pokój o 2 oknach, front, I piętro z poczekalnią, telefonem, róg Sienkiewicza i Nawrot. Wiadomość: telefon 12o-78”.

Plan porwania zrodził się w cukierni „Źródło” (Przejazd 1): „[...] Zeznania Barucha. W roku 193o pracując w farbiarni Millera, poznał Bucholca. Pod koniec roku opuścił fabrykę po ukończeniu praktyki i odtąd łączyły do z Bucholcem tylko luźne stosunki towarzyskie. W ubiegłym roku przypadkowo spotkał Bucholca na ulicy. Wstąpili do cukierni „Źródło” i tu przy szklance herbaty poczęli się uskarżać na ciężkie czasy. Bucholc spytał wówczas, czy nie możnaby „urządzić” jakiegoś „kawału”, który dałby trochę pieniędzy. Wówczas właśnie zrodził się plan porwania Budzynera. Nie wierzył, że projekt się uda, ale nie widział innego sposobu zdobycia pieniędzy, a był w tym czasie wyjątkowo przyciśnięty. Aczkolwiek Budzyner jest z nim spowinowacony, widywał go rzadko, a w „Baruchówce” trzymał się umyślnie na uboczu, żeby nie rozpoznał jego głosu [...]” - Wtorek, 2o kwietnia. „ Skradziono człowieka! Historia porwania i uprowadzenia S. Budzynera, to jakby fragment kryminalnego filmu. 5 łódzkich gangsterów zasiądzie jutro na ławie oskarżonych. W dniu jutrzejszym w sądzie okręgowym w Łodzi rozpatrywana będzie niezwykle sensacyjna sprawa, pierwsza tego rodzaju w Polsce, a mianowicie proces o porwanie dorosłego człowieka Simona Binema Budzynera, syna byłego senatora i przemysłowca łódzkiego. Na ławie oskarżonych zasiądą Karol Bucholc, Stanisław Olszewski, Henryk Baruch, Feliks Balczyński i Marian Szczepaniak. [...] Dnia 16 grudnia ub. roku w godzinach porannych w gabinecie Szimona Budzynera zadzwonił telefon. Ktoś, którego głosu Budzyner nie znał, przedstawił mu się przez telefon jako Jaszuński, kolega z czasów studenckich w Warszawie. Nieznajomy oznajmił Budzynerowi, że przyjechał do Łodzi w sprawach handlowych i chciałby się z nim spotkać. Chociaż Budzyner nie przypominał sobie nazwiska Jaszuński, jednak sądząc, że musi być to ktoś rzeczywiście z jego znajomych z czasów studiów, zgodził się na spotkanie o godz. 19-ej przed fabryką, przy ul. Wodnej. O oznaczonej porze wyszedł na ulicę. Przed fabryką podszedł do niego jakiś wysoki młody człowiek w meloniku, który przy przywitaniu się wymienił nazwisko Jaszuński i oświadczył, że przyjechał do Łodzi w sprawach handlowych brata swego, przeto prosi, aby Budzyner wsiadł do jego samochodu i pojechał z nim razem na ul. Piotrkowską. [...] Budzyner po chwili wahania, zgodził się na tę propozycję i wsiadł do stojącego przed domem auta. Samochód ruszył z miejsca, kierując się ul. Targową do Głównej, następnie wpadł w Rokicińską i skręcił w Przędzalnianą. Przez cały czas, towarzysz Budzynera starał się go zainteresować rozmową na jakieś poważne handlowe tematy, jakby chcąc odwrócić uwagę od trasy, jaką jechał samochód. [...] W chwili, kiedy auto znalazło się przy zbiegu ulic Przędzalnianej i Nawrot szofer zwolnił biegu i do maszyny wskoczyło 3-ch mężczyzn w kapeluszach wciśniętych na oczy. W tym samym momencie rzekomy Jaszuński uderzył w twarz Budzynera i zawiązał mu chustką oczy. Samochód jechał dalej i po dłuższej jeździe zatrzymał się przed jakąś willą. Budzynera wprowadzono do jednego z pokojów i tam powiedziano mu, że celem jego porwania była chęć uzyskania wysokiego okupu [...] Następnie rozkazano mu napisać list do matki, by przyjęła podyktowane jej warunki okupu. [...] Tego samego dnia, kiedy porwano Budzynera, około północy jakiś osobnik wręczył dozorcy domu przy ul. 6 Sierpnia 4, Mieczysławowi Uptasowi list, zaadresowany do Marii Budzynerowej i polecił mu niezwłocznie list doręczyć. Uptas polecenie wykonał. Pani Budzynerowa, po otwarciu koperty znalazła w niej list, pisany na maszynie, treści następującej: „Zawiadamiamy panią, że syn jej znajduje się w naszej mocy. Jeżeli do godziny 1-ej pop. dnia 17-go nie dostaniemy 5oo.ooo zł. pozbawimy ich syna życia. Jeżeli zawiadomi pani policję, syn straci życie w najokropniejszych męczarniach, a zemsta nasza spadnie na całą waszą rodzinę. Jesteśmy silni, jesteśmy wszędzie. Pieniądze proszę włożyć do walizki zamkniętej na klucz. Z walizką postąpi pani ściśle według wskazówek, które otrzyma pani dodatkowo. Gdyby ktokolwiek spowodował zatrzymanie jednego z nas, lub gdyby cośkolwiek dostało się do prasy, syn pani umrze, a na dowód jego śmierci przyślemy pani jego głowę. Ponieważ znamy wasz stan materialny, wszelkie targowanie się nie ma celu, a chęć zyskania na czasie może być w skutkach tragiczna”. W końcu listu następował opis banknotów, w jakich gangsterzy życzyliby sobie otrzymać okup. List podpisany był: Obóz Narodowo – Radykalny. Do listu tego dołączona była kartka napisana własnoręcznie przez Budzynera treści następującej: „Jeżeli mamusia nie wypłaci żądanej sumy, to będę trupem, jeżeli złoży zameldowanie w policji to też będę trup. Niech się mamusia śpieszy, Ben”. Po przeczytaniu tych dwóch listów p. Budzynerowa porozumiała się z zięciem swym Salomończykiem, który natychmiast udał się do policji i złożył zameldowanie. Policja wszczęła dochodzenie, roztaczając obserwację nad domem, gdzie mieszkali Budzynerowie, dając jednocześnie polecenie meldowania natychmiast gdyby gangsterzy wszczęli pertraktacje w drodze telefonicznej. [...] Przewidywania policji okazały się słuszne, gdyż już rano szwagier uprowadzonego dr. L. Kon dał znać wydziałowi śledczemu, że sprawcy porwania rozmawiają telefonicznie z panią Budzynerową. Prowadzący dochodzenie st. przod. Joachimiak ustalił, że z telefonem państwa Budzynerów 2o9-o5 rozmawia ktoś z aparatu 21-522, zainstalowanego w cukierni Piątkowskiego [właściciel sieci cukierni m.in. przy ul. Przejazd 2]. Natychmiast skierowano tam wywiadowców, którzy jednak przybyli za póź№ [...] O godz. 1-ej w południe gangsterzy drugi raz zwrócili się do pani Budzynerowej, tym razem dzwoniąc z cukierni „Carlo”. Ponieważ p. Budzynerowa oświadczyła, iż tak wielkiej sumy nie może złożyć, nastąpiły targi przez telefon i gangsterzy opuścili coś z żądanego pół miliona. I tym razem pertraktacji nie ukończono, wobec czego gangsterzy oświadczyli, że zadzwonią jeszcze raz celem ostatecznego porozumienia się. [...] St. przodownik Joachimiak wydał wówczas polecenie p. Budzynerowej by starała się możliwie jaknajbardziej przedłużać rozmowę, sam zaś z kilkoma wywiadowcami, mając do dyspozycji samochód, oczekiwał wiadomości. Kilka minut po godzinie 14-ej dano znać policji, że rozmowa telefoniczna jest wszczęta. Ustalono natychmiast, że telefon Budzynerów połączony jest z aparatem cukierni Piątkowskiego na Pl. Wolności – niezwłocznie udała się tam policja. Przybyli wykładowcy zastali w rozmównicy dwuch mężczyzn, jak się następnie okazało, Karola Bucholca prowadzącego rozmowę oraz jego towarzysza Stanisława Olszewskiego. Obu zatrzymano. Na pytanie, gdzie jest Budzyner, Bucholc odpowiedział: „W willi „Baruchówka” w Andrespolu”, pilnowany przez Henryka Barucha oraz szofera taksówki nr. 273. [...] Po odwiezieniu obu zatrzymanych do aresztu, funkcjonariusze policji udali się niezwłocznie samochodami do Andrespola, celem uwolnienia Budzynera. ‘Baruchówka’ otoczona została przez wywiadowców. Posesja Baruchów składa się z dwuch will: drewnianej i murowanej. W chwili, gdy funkcjonariusze policji wkroczyli na podwórze, z willi murowanej wybiegł jakiś osobnik, jak następnie ustalono, Henryk Baruch, który usiłował zbiec. Został jednak ujęty. Posiadał on klucz do willi drewnianej i oświadczył, że tam znajduje się Budzyner. Po otwarciu drzwi, policja wkroczyła do wnętrza. W jednym z pokojów, w którym okiennice były szczelnie zamknięte, odnaleziono Budzynera pilnowanego przez szofera, Feliksa Balczyńskiego. Na widok policji szofer zerwał się ze stołka i powiedział „Ja mu nic złego nie zrobiłem”. [...] Barucha, Balczyńskiego i Budzynera przewieziono do wydziału śledczego. Taksówka, którą przewieziono Budzynera do Andrespola, stała przed domem, w którym był on więziony. Miała numer boczny zaklejony papierem, koloru podobnego do karoserii, numer zaś rejestracyjny ŁD. 1274 był umyślnie opryskany błotem. W ten sposób policja łódzka ujęła czterech gangsterów. Znaleziono przy nich jeszcze jeden list, adresowany do Budzynerów, w którym domagali się wydania walizki, zaznaczając, że gdyby posłaniec na czas nie wrócił, zastosują represje. [...] Ustalono poza tym, że tym, który podawał się za Jaszuńskiego – kolegę Budzynera, był Stanisław Olszewski. W trakcje dalszego dochodzenia, policja zatrzymała piątego uczestnika planu uprowadzenia, Mariana Szczepaniaka, wspólnika Balczyńskiego do taksówki, który pomagał gangsterom przez zbadanie drogi, którą jechać miała taksówka, dostarczenia papieru dla zaklejenia bocznego numeru auta i t.d. Ta piątka zasiądzie jutro na ławie oskarżonych, w procesie, który w Łodzi wzbudził wielkie zainteresowanie”. Środa, 21 kwietnia – „Sylwetki pięciu łódzkich gangsterów. Dziś rozpoczyna się proces o porwanie syna byłego senatora Budzynera [...] Karol Bucholc, syn Adolfa i Marii z Welssendów, liczy obecnie lat 32. Urodził się w Piotrkowie. Ma za sobą bujną przeszłość kryminalną. Był karany za fałszerstwo, szantaż i zakłócenie spokoju publicznego. W r. 1923 odbył pierwszą karę: 3 miesiące więzienia za fałszerstwo weksli, w roku 1931 odsiedział 4 miesiące za szantaż, a ostatnio ukarany został dwutygodniowym aresztem za zakłócenie spokoju publicznego. Mieszkał ostatnio z żoną w domach ZUPU przy ul. Dygasińskiego 8. Był pracownikiem kontraktowym fabryki pluszu Millera w Pabianicach. Stanisław Olszewski, syn Stanisława i Julianny z Szewelów, liczy obecnie 33 lata. Jest łodzianinem. Ostatnio mieszkał na Radogoszczu przy ulicy Zielonej 25, pracując w firmie Warrant, gdzie zarabiał 15 zł. tygodniowo. Niedawno wstąpił ponownie w związku małżeńskie. Jego pierwsza żona porzuciła go przed kilku laty zabierając dziecko. Nie był dotąd karany. Henryk Baruch, syn Leona i Gustawy z Gliksmanów ma lat 26, jest łodzianinem. Stanowi ciekawą sylwetkę. Jego życie to typowe staczanie się po równi pochyłej. Pochodzi z ogólnie szanowanej rodziny. Uczęszczał do gimn. Oświata, lecz szybko skończył ‘karierę szkolną’. Próbował różnych zajęć, lecz nigdzie nie zagrzał miejsca. Pozostając na utrzymaniu rodziców, dostał się w towarzystwo podejrzanych mężczyzn i nie lepszych kobiet. Bywał w podrzędnych lokalach. Wreszcie poślubił fordanserkę. Pożycie z nią było fatalne. Usiłował pozbawić się życia, zażywając truciznę w restauracji Świtezianka przy zbiegu ulic Andrzeja i Al. Kościuszki. Został uratowany. W lutym ub. roku rozszedł się z żoną. Nastąpiło pogodzenie z rodziną. Baruch miał otrzymać posadę, lecz lekkomyślny młodzieniec wybrał śliską drogę dla zbogacenia się. Feliks Balczyński, syn Józefa i Marianny ma lat 31, pochodzi z pod Włocławka. Jest z zawodu szoferem. Był karany za kradzież, oszustwo i przywłaszczenie, łącznie pięć razy. Dnia 18 lipca 1933 r. za kradzież kolejową we Włocławku, skazany został na dwa lata więzienia z pozbawieniem praw na lat pięć. W Łodzi Balczyński jest od niedawna. Został zaangażowany przez właściciela taksówki nr. 273 Wojciecha Feliksiaka i wraz z Marianem Szczepaniakiem prowadził na zmianę auto. Jest kawalerem. Marian Szczepaniak, syn Józefa i Marianny z Heclowskich, liczy lat 31. Z zawodu jest szoferem. Był karany dwoma tygodniami aresztu za zakłócenie spokoju publicznego [...]”.„Wyrok na łódzkich gangsterów. Wszyscy oskarżeni zostali uznani winnymi i skazani. Bucholc na 5 lat, Baruch na 4 lata, Olszewski i Balczyński po 3 lata i Szczepaniak na 18 miesięcy więzienia”.

Niedziela, 2o czerwca. „ Z życia organizacyj. Z Tow. Śpiewaczego „Echo”. Zarząd zawiadamia swych członków, że w poniedziałek, dnia 21 bm. o godz. 19 J.E. ks. biskup Włodzimierz Jasiński w związku z wizytacją parafji Św. Krzyskiej będzie wizytował w lokalu naszym chóry parafjalne, wobec czego zarząd zaprasza swych członków popierających, czynnych, jak również i sympatyków na powyższą uroczystość”.

26 kwietnia, poniedziałek. „Zebranie Stronnictwa Narodowego w Łodzi. W niedzielę, dnia 25 b.m., o godz. 1o przed południem, odbędzie się w sali Stronnictwa Narodowego, koło Śródmieście przy ul. Targowej 5, publiczne zebranie Stronnictwa Narodowego z referatami n.t.: „Żydzi i ich formacje”. Przemawiać będą – delegat zarządu głównego Stronnictwa Narodowego oraz pp.: adw. Kowalski, Czernik, Belka i inni. Odezwa Stronnictwa Narodowego. Polacy! Dzień 3 Maja w historii Narodu Polskiego jest piękną kartą przykładu działania zdecydowanej woli społeczeństwa polskiego, zmierzającej do odrodzenia i wyzwolenia Ojczyzny z pod przemożnych wpływów obcych agentur. Wpływy te musiały się skończyć utratą największego skarbu Narodu – utratą niepodległości. Zdradzieckie knowania sąsiadów, a przede wszystkim interes światowej polityki żydostwa, zawsze zmierzającej do zguby Polski, osiągnął wreszcie swój zbrodniczy cel – podział Polski na trzy ociekające krwią i łzami zabory. Historia się powtarza. W obecnych czasach stoimy znowu w orbicie zachłannej polityki tego samego odwiecznego wroga. Żydostwo poprzez szerzenie haseł dzikiej walki klasowej, godzącej w zdrowy instynkt narodowy, i szeroko uprawianą agitację tak zwanej demokracji, anarchizuje nasze społeczeństwo, czyniąc je podatnym do przyjęcia marksistowskiego wyznania – komunizmu, będącego zupełnym oddaniem mas w niewolę imperialistycznej, zażydziałej Rosji. W Polsce nie może, choćby ze względu na jej wyjątkowe położenie geograficzne, powtórzyć się błąd Hiszpanii, w której po przez dojście do władzy tak zwanego „frontu demokratycznego” umożliwiono rządy żywiołom żydo-komunistycznym, siejącym mord, grabież i pożogę. W stosunkach, jakie wytworzyły się dzisiaj w Polsce, nie ma miejsca na bezczynność, niejasność myśli politycznej, niezdecydowane działanie czy wyczekiwanie końca toczącej się walki. Dzisiaj wszystkich Polaków, jeśli chcą mieć Polskę wielką i silną, obowiązuje bezkompromisowa i twarda walka z tym wszystkim, co prowadzi nas pod bardziej wyraźną czy mniej wyraźną formę do żydowsko-komunistycznej dyktatury. Polacy! Dla wykazania zdecydowanej postawy w odparciu wszystkich sił odśrodkowych, osłabiających Polskę, dla zgniecenia reakcyjnych żywiołów żydo-komunistycznych, dla wykazania jasnej, niezłomnej i szczerej woli w wykuwaniu Katolickiej, Narodowej i Wielkiej Polski w dniu 3 maja wszyscy Polacy stajemy w szeregach walczącej armii Narodu – w szeregach Stronnictwa Narodowego! Niech życie Wielka Polska! Stronnictwo Narodowe w Łodzi. Porządek uroczystości obchodu rocznicy Konstytucji 3 Maja, urządzanej przez Stronnictwo Narodowe w Łodzi, jest następujący: Zbiórka dzielnic: Dzielnica Północna: Koła S.N. Bałuty, Żubardź, Radogoszcz. Miejsce zbiórki przy ul. Brzezińskiej 8 o godz. 8; wymarsz do katedry o godzinie 8.3o ulicami: Brzezińską, Franciszkańską, Kilińskiego, Nawrot i Piotrkowską. Dzielnica Śródmieście: Koła S.N. Śródmieście im. B. Chrobrego, Widzew, im. J. Kilińskiego. Miejsce zbiórki przy ul. Targowej 5 o godz. 8.3o, wymarz do katedry o godz. 9 ulicami: Targową, Nawrot i Piotrkowską. Dzielnica Południowa: Koła S.N. im. R. Dmowskiego, im. Wacławskiego, Południe. Miejsce zbiórki przy ul. Krasickiego 4 o godz. 8.3o. Wymarsz do katedry o godz. 9 ulicami: Krasickiego, Rzgowską, placem Reymonta i Piotrkowską. O godz. 1o rano nabożeństwo w katedrze łódzkiej. O godz. 1 przemarsz dzielnic w porządku: dzielnica Północna, Śródmieście i Południowa ulicami: Piotrkowską, placem Wolności, gdzie zostanie złożony wieniec u stóp pomnika Tadeusza Kościuszki, Nowomiejską, Zgierską na Rynek Bałucki, na którym po wygłoszeniu przemówień nastąpi rozwiązanie pochodu”.

25 sierpnia, środa. „Samotna pani poszukuje pokoju z telefonem nie wyżej II piętra w okolicach Piotrkowskiej między Cegielnianą a Nawrotem. Oferty sub. „Wypłacalna” do admin. „Głosu Porannego”.

3o sierpnia, poniedziałek. „ Walka z furiatem przy zbiegu Piotrkowskiej i Nawrot. Wczorajszej nocy przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot jakiś młody, elegancko ubrany mężczyzna dostał nagle ataku furii. Młodzieniec w nieludzki sposób krzyczał i wył. Zbudziło to okolicznych mieszkańców, którzy zaalarmowali pogotowie. Furiat nie pozwolił się jednak wprowadzić do karetki, tak, że sanitariusze zmuszeni byli stoczyć z nim formalną walkę i wreszcie go obezwładnili. Umysłowo chory odwieziony został do zbiorni miejskiej. Nie posiadał on przy sobie żadnych dokumentów, to też narazie nie zdołano ustalić jego tożsamości”.

15 września, środa. „Dziś witamy wojsko wracające z ćwiczeń do Łodzi . W dniu dzisiejszym po uciążliwym trudzie i znoju wracają z ćwiczeń oddziały wojska, stacjonujące w Łodzi, które społeczeństwo łódzkie witać będzie całym sercem. Uroczystości powitania odbędą się według następującego programu: O godz. 16.3o przed bramą tryumfalną przy zbiegu ulic Dąbrowskiej i Zapolskiej zbiorą się przedstawiciele zarządu miejskiego i federacji ze sztandarami. O godz. 17-ej wojsko w imieniu własnym i społeczeństwa powita prezydent Goldewski, po czym oddziały na czele federacją przemaszerują ulicami Dąbrowską, Rzgowską, Pl. Reymonta, Piotrkowską, na której przed posesją Nr. 1o4 odbędzie się o godz. 18 defilada przed przedstawicielami władz państwowych, wojskowych i samorządowych. Po defiladzie wojsko przemaszeruje do Pl. Wolności i ul. 11 Listopada. Podkreślić należy, że szpalery dziatwy szkół średnich i powszechnych ustawione będą na ul. Piotrkowskiej od Placu Reymonta do ul. Nawrot, przy czym szkoły średnie powinny ustawić się po stronie numerów parzystych, zaś szkoły powszechne - po stronie nieparzystej. Organizacje i związki proszone są o liczne przybycie ze sztandarami i ustawianie się wzdłuż ul. Piotrkowskiej od ul. Nawrot do Placu Wolności. Związku sfederowane w P.Z.O.O., które będą maszerowały przed czołem powracających oddziałów wojska, dojdą do Placu Wolności, gdzie ustawią się na brzegu Placu okalającego pomnik, tj. frontem do gmachu zarządu miejskiego. Zaznaczyć należy, że przy bramie tryumfalnej podczas uroczystości powitania zostaną wypuszczone gołębie”.

27 września, poniedziałek. „Kelner postrzelony na ul. Nawrot. Obfity plon krwawych bójek i napaści niedzielnych. Wczoraj około godziny 4.3o nad ranem przy zbiegu ulic Nawrot i Dowborczyków, na powracającego w stanie podchmielonym do domu 24-letniego kelnera Sergiusza Fajersztajna (Lipowa 48) napadło kilku osobników. Rozległo się kilka strzałów rewolwerowych. Strzelał jeden z napastników. Ugodzony kulą w brzuch, kelner runął na ziemię. Zaalarmowany lekarz pogotowia, po nałożeniu prowizorycznych opatrunków, przewiózł Fajersztajna w stanie b. groźnym do szpitala św. Józefa. Ze względu na niemożność przesłuchania postrzelonego, śledztwo, zmierzające do ujęcia sprawców natrafia na duże trudności. Dochodzenie trwa”.

25 października, poniedziałek. „Sześć ofiar ruchu kołowego. Tragiczny wypadek przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot. Przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot usiłujący przekroczyć jezdnię 55-letni Józef Modranek (Śląska 78), wpadł pod koła przejeżdżającej taksówki. Modranek doznał uszkodzeń głowy i tułowia. Lekarz pogotowia ratunkowego Czerwonego Krzyża, po nałożeniu opatrunków, przewiózł ofiarę wypadku do domu. Szoferowi taksówki policja spisała protokół [...]”.

27 października, piątek. „Przejechana przez samochód. Wypadek przy zbiegu Nawrotu i Piotrkowskiej. Wczoraj przy zbiegu ulic Nawrot i Piotrkowskiej wydarzył się tragiczny wypadek. W miejscu tym chciała przebić jezdnię 24-letniaRóża Machtiger, fryzjerka (Nowomiejska 19). Na widok tramwaju wpadła pod samochód. Okrwawioną ofiarę wypadku opatrzył lekarz pogotowia. Szoferowi policja spisała protokół”.

4 grudnia, sobota. „ Nowa ulica w śródmieściu pomiędzy ulicą Nawrot i Przejazd. Jak się dowiadujemy, zarząd miejski postanowił otworzyć nową ulicę w śródmieściu, pomiędzy ulicami Nawrot i Przejazd, nawprost parku Sienkiewicza. Ulica ta ciągnąć się ma w przyszłości od ulicy Sienkiewicza do Piotrkowskiej. Na razie będie to ulica zamknięta, ponieważ na ul. Piotrkowskiej znajduje się w tym miejscu dom pod nr. 1o4. Nowa ulica, na której już wznoszone są domu, otrzymała nazwę Świętokrzyskiej. Równocześnie dowiadujemy się, że do inspekcji budowlanej wpłynęło wczoraj podanie o zatwierdzenie planu budowy nowego, największego kina w Łodzi, właśnie na tej ulicy Świętokrzyskiej. Kino, według planu, obliczone jest na 113o miejsc. (i)”.

5 grudnia, niedziela. „Poszukuję pokoju dla bez mebli z używalnością wygód przy rodzinie w pobliżu ulic Sienkiewicza, Nawrot. Oferty do adm. „Pracująca”.

14 grudnia, wtorek. „Regulacja wielu ulic w Łodzi. Niektóre zostaną poszerzone lub przedłużone. Miasto nabywa niezbędne place i tereny. Jak się dowiadujemy, w dniach najbliższych odbędzie się specjalne posiedzenie w sprawie regulacji szeregu ulic w Łodzi. Chodzi mianowicie o przedłużenie niektórych ulic, poszerzenie innych, przebicie nowych itd. W tej dziedzinie Zarząd Miejski prowadzi bardzo ożywioną działalność, pragnąc w stosunkowo najkrótszym czasie uregulować te ulice, które są bądź całkowicie, bądź też częściowo niezabudowane, a tym samym mogą być dostosowane do ogólnego planu rozbudowy miasta. Najbliższe zamierzenia, jak nas informują, idą w następującym kierunku: przede wszystkim poszerzona ma być ulica Kilińskiego. W najbliższych dniach zostaną podjęte pertraktacje z właścicielami placów na tej ulicy. O ile pertraktacje doprowadzą do zgodnego porozumienia, tereny te będą wykupione i w ciągu kilku najbliższych lat ulica będzie poszerzona. Gdyby zaś pertraktacje nie odniosły rezultatu – miasto wystąpi do władz nadzorczych o wywłaszczenie. Drugą sprawą jest poszerzenie ulicy i ułożenia chodnika na ul. Nawrot, na odcinku między Targową a Wodną. Celem uregulowania tej ulicy wykupiony będzie pas gruntu o powierzchni 326 mtr. kw. Uregulowana będzie następnie ulica Wilsona, na przedmieściu Zdrowie. Ma ona być znacznie poszerzona i zabrukowana już w przyszłym sezonie. Ponieważ pertraktacje z właścicielami terenów nie dały pozytywnego rezultatu zarząd miejski już wystąpił do urzędu wojewódzkiego z wnioskiem o wywłaszczenie właścicieli. Przedłużona zostanie ulica Żeromskiego. Jak wiadomo na tej ulicy po raz pierwszy zastosowano ustawę o wywłaszczeniu – przejęte place będą przebite w przyszłym sezonie. Przedłużona będzie Al. Kościuszki, od Bandurskiego do Żwirki. W chwili obecnej już została przebita tam ślepa uliczka. Pertraktacje z właścicielami pozostałych terenów rozpoczną się w najbliższym czasie. Uregulowany będzie plac Reymonta – w przyszłym sezonie zabrukowany zostanie on nieregularną kostką bazaltową. I wreszcie uregulowana będzie ulica Pawła, która cieszy się szczególną frekwencją przechodniów – jezdnia zostanie sprofilowana i uwałowana. (i)”.

23 grudnia, czwartek. „Dziś o g. 8 rano u zbiegu ulic Piotrkowskiej, Nawrot i Zamenhofa tramwaj linii 1 idący w kierunku placu Reymonta zderzył się z wozem ciężarowym naładowanym drzewem opałowym. Wóz przejeżdżał właśnie jezdnię w poprzek, zmierzając w ul. Zamenhofa. Równocześnie drugi, załadowany belami papieru przecinał ul. Piotrkowską w kierunku ul. Nawrot. Wskutek zderzenia się z tramwajem wóz został rozbity i wpadł na wóz z papierem. Przód tramwaju został bardzo poważnie uszkodzony. Bieg tramwajów w obu kierunkach na całej ul. Piotrkowskiej został zatarasowany na przeciąg kilkunastu minut”.

Rok 1938

1 kwietnia, piątek. „ Obwieszczenie Zarządu Miejskiego z dnia 1 kwietnia 1938 r. o oddaniu kanałów miejskich do użytku publicznego . Zarząd Miejski w Łodzi podaje do publicznej wiadomości, iż, zgodnie z § 2 Zarządzenia Ministra Robót Publicznych w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych z dnia 2 września 193o r. w sprawie przepisów miejscowych o skanalizowaniu i połączeniu nieruchomości z kanałami ulicznym oraz o warunkach korzystania z tych kanałów w m. Łodzi (Ł.Dz.Woj.Nr. 28, poz 335), zostają oddane z dniem 1 kwietnia 1938 r. do użytku publicznego kanały miejskie na następujących ulicach lub ich częściach: [...] 12. Nawrot od Wodnej do Przędzalnianej nr. poł. 77-95 i 8o-1oo [...] W myśl powołanego na wstępie § 2 przepisów miejscowych, właściciele nieruchomości przylegających do wyżej wymienionych ulic lub ich części, obowiązani sa skanalizować swe nieruchomości i połączyć je z miejską siecią kanalizacyjną w terminie jednego roku, licząc od dnia 1 kwietnia 1938 r. pod skutkami zastosowania wykonania zastępczego, jako środka przymusowego, przewidzianego w art. 4 lit. C Rozp. Rzplitej z dnia 22.3.28 r. o post. przym. w adm. (Dz.U.R.P. Nr. 36, poz. 342) zmienionego Rozp. Prrez. Rzplitej z dni. 28.12.34 r. (Dz.U.R.P. Nr. 11o, poz. 976) oraz § 3 cyt. przep. miejscowych). Tymczasowy Prezydent Miasta w/z/ Kazimierz Kozłowski” oraz: „ Dr Mandelsowa ranna w wypadku samochodowym. W dniu onegdajszym w godzinach wieczornych na ul. Nawrot miało miejsce zdarzenie taksówki, w której jechała dr. S. Mendelsowa, lekarka chorób dziecięcych z autem osobowym, powożonym przez szofera jednego ze znanych w Łodzi przemysłowców. W chwili, gdy taksówka znalazła się przy zbiegu ulic Nawrot i Piotrkowskiej auto osobowe z gwałtowną siłą najechało na taksówkę. Na skutek silnego wstrząsu lekarka uderzyła głową o siedzenie szofera i zalała się cała krwią. Powstało wielkie zbiegowisko. Po chwili zjawił się pełniący służbę posterunkowy policji, który spisał protokół. Ranną przewieziono inną taksówką do jej mieszkania. Okazało się, na szczęście, że dr. Mandelsowa doznała jedynie lżejszych ran czoła i głowy. W dniu wczorajszym w stanie jej zdrowia nastąpiła już znaczna poprawa. Policja wszczęła dochodzenie celem ustalenia, który z szoferów ponosi winę za wypadek”.

2 kwietnia, sobota. „Wichura nad Łodzią i okolicą. W ciągu dnia wczorajszego, szczególnie w godzinach rannych, rozszalała się nad Łodzią i okolicą silna wichura, która wyrządziła znaczne szkody. Na terenie Łodzi porywiste wiatry zerwały wiele anten radiowych, w niektórych miejscach zerwane zostały pokrycia dachów, w innych powywracane parkany. Wichura była również powodem kilku nieszczęśliwych wypadków. Na ulicy Targowej 28 [róg Nawrot], silny wiatr przewrócił parkan, przygniatając trzy przechodzące kobiety. Ranne zostały 37-letnia Maria Niedźwiedź, Główna 67, 32-letnia Helena Tokińska, Targowa 15, i 65-letnia Apolonia Cyran, Felińskiego 19. Wszystkie trzy odniosły potłuczenia i zewnętrzne obrażenia całego ciała. We wsi Stoki, wichura poczyniła również znaczne szkody i była powodem nieszczęśliwego wypadku, któremu uległa 18-letnia Helena Cyrańska, przygnieciona przez dach zerwany z ojcowskiej zagrody. Lekarz pogotowia Czerwonego Krzyża stwierdził u denatki złamanie krzyża i rany brzucha. [...] W wielu miejscowościach wiatr powyrywał drzewa. Obfity deszcz, który towarzyszył wichurze, zalał suteryny na przedmieściach, między innymi na Bałutach i na Widzewie”.

3 kwietnia, niedziela. „Dla lekarza, dentysty lub adwokata gabinet i poczekalnia do wynajęcia. Kilińskiego róg Nawrot. Tel 155-77”.

7 maja, sobota. „Na ulicy Nawrot najechana została przez rowerzystę 25-letnia Ruta Teichman, zam. przy ulicy Wólczańskiej Nr. 43. Lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził u poszkodowanej rany głowy. W stanie b. osłabionym przewieziono ją do domu. Nieostrożnego rowerzystę pociągnięto do odpowiedzialności”.

4 czerwca, sobota. „Usiłował skraść dwa cielęta. Niezwykła kradzież została wczoraj udaremniona przez kontrolera rzeźni miejskiej. Stefan Grabowski, kontroler rzeźni widać z przyzwyczajenia zwrócił uwagę na stojącą u zbiegu ulic Nawrot i Sienkiewicza resorkę, ładowaną cielętami. W pewnym momencie Grabowski zauważył jak z resorki, pozostawionej bez opieki, usiłuje wydostać jakiś wyrostek dwa cielęta. Złodziej, spostrzegłwszy, że jest obserwowany, rzucił się do ucieczki. Zatrzymano go w pościgu, w którym wzięli udział przechodnie. 18-letni Lajb Prusinowski został osadzony w areszcie”.

13 czerwca, poniedziałek. „Pożar samochodu. Nocy wczorajszej przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot wybuchł pożar w samochodzie prywatnym stanowiącym własność Karola Somya (Piotrkowska 192) i prowadzonym przez właściciela. Gdy samochód zamierzał skręcić w ulicę Piotrkowską z nieustalonych dotychczas przyczyn zajął się karburator, a następnie silnik samochodu. Na ratunek przybył III oddział straży ogniowej, który zdołał w ciągu pół godziny pożar ugasić. Samochód uległ poważnemu uszkodzeniu”.

26 lipca, wtorek. „Nowe dwa postoje dla samochodów prywatnych. Starosta grodzki łódzki podaje do wiadomości osób zainteresowanych, iż w związku ze wzrostem ilości samochodów prywatnych wyznaczył w centrum miasta, wyłącznie dla tego rodzaju samochodów dwa postoje, a mianowicie: 1) przy ulicy Moniuszki róg Piotrkowskiej dla 15 samochodów. 2) przy ulicy Nawrot róg Piotrkowskiej dla 2o samochodów, z tym, iż samochody mogą zatrzymywać się nie bliżej, niż 1o metrów od rogu ulicy Piotrkowskiej. Istniejący zaś dotychczas postój dorożek: 1) konnych na ul. Moniuszki zostaje przeniesiony na ul. Sienkiewicza róg Przejazd; 2) postój samochodów na ul. Nawrot zostaje przeniesiony na ul. Zamenhofa, gdzie dorożki samochodowe będą urządzać postój łącznie z dorożkami konnymi”.

3o lipca, sobota. „Przy zbiegu ulic Sienkiewicza i Nawrot najechany został przez samochód 28-letni Teofil Twardy, zam. przy ul. Sosnowej Nr. 2o”.

28 sierpnia, niedziela. „Poszukuję 2-pokojowego lub dużego 1-dno pokojowego lokalu handlowego na parterze lub pierwszym piętrze pomiędzy ulicami: Kilińskiego, Nawrot-Zamenhofa, Żeromskiego, Zawadzką-Południową w cenie do 1.ooo złotych rocznie. Wiadomość do Republiki sub.: „Dom przemysłowo-handlowy”.

9 października, niedziela. „Przy zbiegu ulic Nawrot i Nowej spadł z wozu 6o-letni Józef Kiedrzyński (Żeromskiego 9) tak nieszczęśliwie, iż odniósł rany głowy, twarzy i rąk. Rannego opatrzył lekarz pogotowia ratunkowego”.

3 grudnia, sobota. „Kwesta uliczna na Pomoc Zimową odbędzie się w niedzielę, 4 b.m. [...] Kwestować będą przy stolikach w następujących punktach: [...] 2. Stolik przy rogu Piotrkowskiej i Nawrot: od godz. 1o do 12 – zastępca dowódcy Okręgu Korpusu [...]”.

7 grudnia, środa. „Na ulicy Nawrot został dotkliwie pobity Mateusz Kamiński, woźny Zarządu miejskiego. Poszkodowany odniósł rany głowy i twarzy. Pogotowie udzieliło mu pierwszej pomocy w lokalu 8-go komisariatu”.

Rok 1939

8 stycznia, niedziela. „Na marginesie. Łódzki „Kiepura”. Niezwykła scena przy ul. Nawrot. W piątek, w święto Trzech Króli, rozegrała się na ulicy Nawrot, na odcinku pomiędzy Piotrkowską a Sienkiewicza ciekawa scenka, jakby żywce przeniesiona z południa Italii. Ulicą kroczyło wolno w kierunku Sienkiewicza trzech grajków podwórzowych. Idąc, grali na banjolach i śpiewali refreny popularnych przebojów muzycznych. Nie wielu przechodniów darzyło ich datkami, ale niepeszący się tym młodzieńcy grali i śpiewali dalej. I oto w pewnej chwili zbliżył się do nich jakiś elegancko ubrany pan. – Jak idzie? – zapytał. – Nieszczególnie – odparł jeden z muzyków. – My to zaraz poprawimy – odezwał się nieznajomy z uśmiechem. Zapytał czy znają oni arje operowe, wymieniając im kilka nazw. A gdy spotkał się z przeczącą odpowiedzią, zaczął nucić półgłosem te arje, każąc muzykom dobierać melodie na banjolach. Zdumieni muzycy, nie wiedząc jeszcze, ku czemu zmierza nieznajomy, skwapliwie zaczęli grać. Tymczasem wokoło zaczęli gromadzić się ciekawi. Naukowa trwała krótko, dwie minuty zaledwie. I w pewnej chwili nieznajomy dał znak, że zaczyna śpiewać. Rozległy się wspaniałe tony pieśni. Nieznajomy przy akompaniamencie banjo śpiewał tak czystym i pięknym tenorem, że budził powszechny podziw i aplauz. Na cichej zazwyczaj ulicy Nawrot zapanowało poruszenie. Od strony Piotrkowskiej i Sienkiewicza zaczęli nadbiegać ludzie i wkrótce utworzył się wielki tłum, przysłuchujący się oryginalnym popisom ulicznym. Datki zaczęły sypać się jak z rogu obfitości. Nieznajomy śpiewak nie przyjmował ich jednak – wskazywał tylko ruchem ręki na biednych muzyków, by im wręczano pieniądze. Po odśpiewaniu trzech aryj, nieznajomy zatrzymał przejeżdżającą taksówkę, pożegnał się szybko ze zdumionymi i ucieszonymi muzykami i żegnany oklaskami słuchaczy, szybko odjechał. Kim był ten nieznany śpiewak, posiadający tak fenomenalnie piękny głos i tak oryginalnie produkujący się na ulicy, na rzecz biednych grajków podwórzowych nie zdołaliśmy sprawdzić (s)”.

15 stycznia, niedziela. „Specjalny papier na zasłony do okien. Papier czarny o szer. 225 cm. na zasłony do okien sprzedawany jest w cenie zł. o,3o za mtr bieżący w następujących punktach: o godz. 9-19 w sklepie LOPP ul. Piotrkowska 149 tel. 1o68o; w Biurze Pisania Podań B. Kraśnicki ul. 11 Listopada nr. 41, w składzie papieru B. Olejniczak, ul. Sienkiewicza 52 róg Nawrot, w „Składzie Rozmaitości” Piotrkowska 309 i Rzgowska 87; od godz. 17-2o; w Zarządzie Miejskim Pl. Wolności 14 - V Dzielnica OPL pokój nr. 5; w I Biurze Meldunkowym ul. Łagiewnicka 37a”.

„Załącznik Nr 3-a. do przepisów służbowych straży pożarnej w Łodzi. (Rozkaz Komendy O.S.P. Nr 27 z dnia 3 grudnia 1938 roku). N a podstawie § 8 rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 16 października 1937 roku Dz. U.R.P. nr 78 z dnia 17 listopada 1937 roku, poz. 573, ustalam poniższy plan rozmieszczenia i liczebności sił straży pożarnej miasta Łodzi. § 1. Miasto Łódź dzieli się dla celów przeciwpożarowych na dzielnice, te zaś na odcinki przeciwpożarowe. § 2. Podział miasta na dzielnice przeciwpożarowe jest następujący: [...] Dzielnica IV, odcinek nr 13: „Nawrot od Sienkiewicza do Kopcińskiego, Kopciń­skiego, Żelazna, Fabryczna, Przędzalniana, Boczna, Tylna, Sienkiewicza do Nawrotu”.

Środa, 8 lutego. „Ogłoszenie. Dyrekcja Towarzystwa Kredytowego Miasta Łodzi w myśl § 99 (8#) ust. 2 Ustawy Towarzystwa zawiadamia niżej wymienionych właścicieli i wierzycieli, mających ujawnione prawa w wykazach hipotecznych następujących nieruchomości: [...] nr. hip. 1296 Itta Sznycer [...] jako nie mających obranego miejsca prawnego zamieszkania, iż nieruchomości powyższe w m. Łodzi położone obciążone pożyczkami Towarzystwa Kredytowego m. Łodzi położone obciążone pożyczkami Towarzystwa Kredytowego m. Łodzi – na zasadzie § 96 (§ 78) Ustawy tegoż Towarzystwa wystawione zostały na licytacje publiczne z powodu nie zapłacenia raty lipcowej 1938 r. i poprzednich. Licytacje niżej wymienionych nieruchomości łódzkich odbędą się przed Notariuszami przy Wydziale Hipotecznym Sądu Okręgowego w Łodzi (ur. Pomorska 21) o godz. 11-ej w terminach niżej wyszczególnionych. Nr. hip. 1296 / ulica Nawrot i Sienkiewicza / Wysokość pożyczki 2o6.2oo / Suma, od której rozpocznie się licytacja Zł. 3o9.3oo / Wadium Zł. 41.24o / Termin licytacji 8 maja 1939 / Notariusz J. Zaborowski [...] Przystępujący do licytacji obowiązany jest złożyć do rąk notariusza odbywającego licytację wadium. Nie utrzymujący się przy licytacji będą mieli zwrócone wadium. Pragnąc brać udział w licytacji mogą stawać do tejże licytacji osobiście, lub przez pełnomocnika urzędowanie zalegalizowanego. Zbiór objaśnień i warunki licytacyjne znajdują się w dokumentach poszczególnych nieruchomości, oraz w Biurze Dyrekcji Towarzystwa Kredytowego m. łodzi (ul. Pomorska nr. 21) i tamże przeglądane być mogą. W razie gdyby dzień wyznaczony do licytacji był świąteczny – sprzedaż odbędzie się dnia następnego. Łódź, dnia 6 lutego 1939 r. Dyrekcja Towarzystwa Kredytowego m. Łodzi”.

7 marca, wtorek. „Przy zbiegu ulic Dowborczyków i Nawrot zderzył się samochód osobowy z wozem, naładowany piaskiem. Auto uległo poważniejszemu uszkodzeniu, osoby jadące w nim wyszły na szczęście z wypadku bez szwanku. Wóz z piaskiem został rozbity”.

2 kwietnia, niedziela. W kweście na pomoc zimową uczestniczył „od godz. 10-ej do 12-ej – dyr. Izby Skarbowej, od godz. 12-ej do 14-ej – prezydent miasta” – przy stoliku ustawionym przy zbiegu Piotrkowskiej i Nawrot”.

8 maja, środa. „ Nowy bruk na Piotrkowskiej. Asfalt okazał się niepraktyczny. Od ulicy Nawrot i Zamenhofa w górę ułożona będzie kostka granitowa. A. Kościuszki otrzyma nawierzchnię betonową. Plan robót brukarskich w Łodzi na sezon bieżący, przewiduje w pierwszym rzędzie, jeśli chodzi o śródmieście, przebudowanie ulic Piotrkowskiej i Al. Kościuszki [...] Jeśli chodzi o ulicę Piotrkowską, eksperyment z jezdnią asfaltową dał ujemne rezultaty. Gdy decydowano się przed kilku laty na jezdnię asfaltową, ówczesny zarząd miejski nie wziął zupełnie pod uwagę, że ul. Piotrkowska jest nie tylko magistralą łódzką, ale także centrum, przedsiębiorstw handlowych i poczęści przemysłowych. Nie zastanawiano się więc nad tem, ze nie uda się usunąć z tej ulicy ruchu wozów ciężarowych, a tem samem, że jedyną praktyczną i trwałą nawierzchnią może być tylko kostka granitowa. Z tego względu przedłużenie ulicy Piotrkowskiej, od ul. ul. Nawrot i Zamenhofa w górę postanowiono zabrukować kostką granitową. Pierwszy etap przewiduje zabrukowanie w ten sposób odcinka od Nawrot do Głównej. Roboty wstępne na tym odcinku już zostały zakończone. Obecnie, po rozebraniu dotychczasowej nawierzchni, ułożony zostanie podkład betonowy pod kostkę poczem dopiero ułożona będzie kostka. Ponieważ równocześnie na odcinku ty, mają być ułożone rury wodociągowe – aby nie opóźnić robót brukarskich, postanowiono ułożyć je nie na środku ulicy, lecz pod chodnikami. Nowe chodniki otrzyma ten odcinek w roku przyszłym [...]”.

Przed wrześniem 1939: „Idziecie we trójkę przez park Sienkiewicza do Kilińskiego i w prawo – do Nawrotu. Przechadzasz koło domu Hemera. Zrobiło ci się nagle żal tego poszturchiwanego i tak bardzo osamotnionego kolegi z tamtej szkoły. Co się z nim teraz dzieje? Pojutrze będą go może lać na ulicy mołojcy od Śnykwy, gdy go ojciec wypchnie z domu do kina. – Odprowadzicie mnie do chałupy? Ładna pogoda, co? – No, jak – pyta Heniek – Odstawimy go do rogu Wodnej! Teraz stoicie w ostrym słońcu obok Łaźni przy rogu Wodnej. Machno gada bez przerwy. Sam sobie odpowiada na zadawane przez siebie pytania. Trudno wam się rozstać ze sobą” [5]

Przed wrześniem 1939: „Miecio Hemer mieszkał w połowie trasy do twego domu tuż za szewcem, gdzieś nosił buty do naprawy, w kamienicy oddzielonej dwoma niskimi domkami od obszernego skweru. Miecio siedział w klasie przed tobą. Patrzysz na jego nigdy nie czesane włosy, pokryte łupieżem, na jego twarz jakby nie domytą, pokrytą wągrami. Dlaczego ma zawsze takie oczy zaspane? Hemer nie miał przyjaciół. Podczas pauzy stał zawsze samotnie w końcu korytarza, tuż przy ubikacjach, i dłubał w zamyśleniu w nosie. Koledzy lali go, tarmosili, popychali, podobnie jak ty. Nawet się nie bronił. Uśmiechał się blado i chował głowę w ramiona. Uczył się bardzo dobrze. Gdyby nie ta gimnastyka i śpiew, które mu psuły cenzurę, należałby do prymusów. Ojciec jego był zamożny, a przecież „finansowa” elita klasy nie włączała go do swego grona... To było kilka lat temu, kiedy razem z nim, przypadkiem, wracałeś ze szkoły do domu. Kopiesz przed sobą, wymijając przechodniów, jakiś odłamek kamienia, z zabobonnym postanowieniem doprowadzenia tej kamiennej piłki aż do czerwonego Domu Starców i Kalek. Hemer wlecze się za tobą i niesie ci teczkę. Ostatnim potężnym kopniakiem osadziłeś kamień pod murem i patrzysz teraz z uśmiechem triumfu na Hemera. Hemer tego wszystkiego nie rozumie. Spojrzał na ciebie spod zmęczonych powiek i mówi: - Ty widziałeś już kryształek? - Jaki kryształek? Z byka spadłeś? - No, taki, co drucikiem trafiasz w kryształek i przez słuchawki słychać, jak mówią. Takie radio. - Radio? Słyszałem o czymś takim, ale to nie u nas. Nie widziałem. - Wstąp do mnie, to ci pokażę. Zobaczysz! - Szukaj głupiego! Straus też mi kiedyś mówił, że ma w domu orzech kokosowy taki, że ledwie się mieści w pokoju. Zaciągnął mnie do siebie, a ten orzech taki, że można go wziąć do ręki. Podobno tam było kiedyś mleko. - Ale chodź do mnie, to ci pokażę. Jak nie będzie, możesz mnie zlać. Dobra? Znów prowadzisz przed sobą jakiś napotkany kamyk. Jak ten Hemer mieszka? - myślisz. Jeszcze u niego nigdy nie byłeś. Wacek pokazywał Ci kiedyś w tym podwórzu, jak na balkonie Hemerów zbudowano z desek kuczki. A twój ojciec nosi chałat? - Coś ty? On jest niewierzący. Póki była matka, to były i kuczki, i koszerna kiełbasa, i maca, i chodzili do synagogi słuchać kantora. A teraz nie wiem, jak będzie. On mówi, że jest ateista, bezwyznaniowy. - A co, twoja mama umarła? - Nie. Tylko on się z nią rozwiódł. Ojciec mieszka teraz ze swoją kochanką. Ona mnie nie lubi. Ojciec też coraz mniej mnie lubi. Daje mi na kino, żebym poszedł sobie do kina. - Przecież takich, jak my, nie wpuszczają samych do kina. Chyba że do „Oświatówki”. - On o tym wie, ale chce, żebym ja sobie poszedł z mieszkania. Świeci słońce popołudniowe, ostry cień pod nogami i nagle czujesz, jakby cię wciągano w czarny, mglisty tunel, gdzie trudno chwycić oddech. Pierwszy raz urealniają się w czarne bryły takie słowa, jak „rozwiódł się, ateista, bezwyznaniowy, kochanka”, słowa, które może obiły ci się kiedyś o uszy, ale które były abstrakcją, i to nie z tego świata, nie z tej planety. Jak światoburczo, mrocznie i nierealnie brzmiało słowo „niewierzący”. Czy naprawdę są tacy ludzie? Jak oni wyglądają? Pytasz: - A ty jesteś wierzący? - Ja w nic już nie wierzę... Jakby ci grot zatruty utkwił w piersiach. Spojrzałeś ukradkiem na twarz Hemera. - To dlaczego chodzisz na religię do pana Szapiro? - Przecież muszę mieć stopień, no nie? Mijacie zielony skwer, sklep z nożyczkami, scyzorykami, łańcuchami, potem duży sklep pana Hemera, gdzie za szybą wystawową widać tajemnicze, precyzyjne przyrządy, instrumenty z dziedziny techniki elektrycznej. Potem ochładza was cień długiej bramy i wchodzicie schodami na drugie piętro. Drzwi otwiera kudłata służąca, opryskliwa, nieprzyjemna. - Czegój tak we dwóch dzisiaj. Ni ma was więcej? - Nie twoja sprawa. Zjeżdżaj do kuchni - burczy w odpowiedzi Miecio. I otwiera drzwi do pokoju. Mieszkanie obszerne, wielopokojowe, lśniące meble, obok balkonu pianino, na kredensach kryształowe wazony, figurki, na ścianach obrazy, ale wszystko tu w nieładzie, zakurzone, brudne. Z kuchni zalatuje zapach pieczonej gęsi. Chodź do mojego pokoju - mówi. I tu bałagan niesamowity. Nie zasłana pościel na łóżku, na stoliku porozrzucane w nieładzie książki, zeszyty, farby, zabawki. - N o to pokaż mi ten kryształek. Miecio nałożył ci słuchawki na uszy i w skupieniu manipuluje przy małym, lśniącym aparaciku. I teraz słyszysz jakieś trzaski i chrobotanie, jakby kto po napiętej tekturze skrobał paznokciem. - No i co? Guzik! - mówisz. Oni pewnie teraz nie nadają. Jest przerwa. Jak mi nie wierzysz, to możesz mnie zbić. Do pokoju wszedł nagle pan Hemer. Cześć, chłopaki! Chodźcie coś zjeść przed obiadem. - Ale ja, proszę pana, muszę do domu, bo... - Świat się nie zawali. Chodźcie, chodźcie! Do obiadu jeszcze daleko. Służąca postawiła na stole chleb, masło, jakieś długie, suche kiełbaski i - aż cię przebiegł dreszcz - bielutkie, kwadratowe płatki macy. - Jeszcze nie jadłeś koszernej kiełbasy - mówi pan Hemer. - Nie bój się, jedz, to bardzo czysto robione. A maca, to amerykańska. Nie brzydź się. Popatrz na to pudełko. To robione w fabryce. Pan Hemer w uśmiechu odsłania białe, piękne zęby. Jego krucze włosy są z lekka sfalowane. Raz po raz zza rękawa połyskują złote spinki. - No, co tam w budzie, chłopaki? - I uśmiecha się. - Dobrze, że przyszedłeś. To ty jesteś ten Filozof? - Tak mnie przezywają w klasie. - Nie przejmuj się. To lepiej brzmi niż Dziubas, jak nazywacie mojego kochanego drągala. Wy go tam szturchacie w szkole, prawda? Proszę cię, przynajmniej ty mu nie dokuczaj. To jest dobre dziecko. On jest biedny, bardzo biedny. Wasze twarze stały się purpurowe. - To przecież tylko tak dla żartów mówi Miecio. - Ja go też biję! Masz w ustach pełno nie pogryzionej, koszernej kiełbasy, boisz się ją połknąć, rośnie ci w ustach. Wyjmujesz z kieszeni chusteczkę i pod pozorem wycierania nosa wypluwasz w nią kiełbasę. - Był u mnie w magazynie wasz kolega. Kupił kilka części do kryształka. Chce sam zbudować aparat. Mietek, ty mu zaniesiesz resztę części i słuchawki. Niech buduje. Z niego jeszcze wyrośnie inżynier. - Tato, on nie przyjmie za darmo. - Słuchaj, Filozof. Ty weźmiesz te części i powiesz mu, że razem będziecie budować. Jak zaczniecie zarabiać, to mi zapłacicie. Zgoda? Przyjdź tu jeszcze dzisiaj po obiedzie, dam wam po dwa złote, pójdziecie sobie razem na lody, do kina... - Mnie nie wolno od nikogo brać pieniędzy - mówisz spuszczając głowę. - Mamusia o tym nie musi wiedzieć. Powiesz, że idziesz odrabiać lekcje do Miecia. - Ale ja nie mogę kłamać, proszę pana. - A w szkole to belfrów nie oszukujecie, co? Jak ja miałem tak jak wy dziesięć, jedenaście lat, to stale rąbałem ojcu z szuflady - jeszcze wtedy były kopiejki - na czekoladę i cukierki. Ani ojciec od tego nie zbankrutował, ani mnie żaden Pan Bóg głowy nie uciął. Życie to jest życie. Inaczej człowiek zginie! No, jak, przyjdziesz? - I Pan Bóg nigdy pana nie ukarał? - Oj, dzieciaki, dzieciaki! Powiem ci tak na ucho: żadnego Boga nie ma. Boga wymyślił sobie człowiek. Byłeś tym zdaniem porażony”. [6]

Rok 1942

29 września, czwartek. „Damenhüte sowie Kinder- und Herrenhüte werden gereinigt, umgeformt und umgerarbeit nach den neuesten Wiener Modellen. Große Auswahl in Damen- u Kinderbüten. Charlotte Dems, Modistin. Damenhutgeschäft mit Eiger. Werkstatt, Meisterhausstraße 6o (Ecke Adolf-Hitler-Straße) Ruf 152-85”.

Rok 1945

11 listopada, niedziela. „ Wznowienie działalności Sekcji Farmaceutycznej. Dnia 4 b.m. o godz. 11 w sali Państwowego Zakładu Higieny ul. Wodna 4o odbyła się uroczysta inauguracja Naukowej Sekcji Farmaceutycznej. Uroczystość zagaił mgr. A. Marcinkowski, powołując na przewodniczącego mgra W. Wagnera. W prezydium zasiedli prezes Sekcji Farmaceutycznej Związku Zawodowego Pracowników Zdrowia mgr Krukowski i proezes Okręgowej Izby Lekarskiej dr Marzyński, imieniem Stronnictwa Demokratycznego mgr St. Zagórski oraz wyżej wymienieni asesorowie. Do szczelnie wypełnionej przez przedstawicieli świata farmaceutycznego sali dłuższe odczyty wygłosili dr R. Rembieliński n.t. „Rys historyczny rozwoju Sekcji Naukowej” i prof. dr J. Muszyński n.t. „Rola roślin w dietetyce i lecznictwie”, wzbudzając gorący poklask audytorium. Referaty z uwagi na ich szczerze wartości społeczne zamieścimy na łamach naszego tygodnika. Jednocześnie wyrażamy szczere życzenie pod adresem Naukowej Sekcji Farmaceutycznej, aby jej prace przyczyniły się do pogłębienia zawodowej wiedz wśród farmaceutów, bo w ich rękach częstokroć spoczywa zdrowie i życie szerokich mas społeczeństwa, tak mocno nadszarpnięte tragedią ostatnich sześciu lat”. Referat dra Rembielińskiego ukazał się w niedzielę, 9 grudnia: „[...] W roku bieżącym upływa szesnaście lat od chwili powołania do życia Sekcji Naukowej przy ówczesnej organizacji Łódzkiego Stowarzyszenia Aptekarzy. Działalność tej zasłużonej dla farmacji łódzkiej placówki naukowej placówki naukowej przerwał najazd niemiecki we wrześniu 1939 roku. Odwieczny wróg polskości włączył miasto nasze do Rzeszy wedle starej wypróbowanej metody, stosowanej do wszystkich ziem polskich, wchłoniętych kolejno przez zaborczy imperializm germański. Rozwiązując organizację zawodową, wróg zniszczył równocześnie poważny dorobek naszej Sekcji Naukowej. Zniszczył zarazem spuściznę wielu pokoleń aptekarstwa łódzkiego. Palił polskie księgozbiory aptek łódzkich, czasopisma, roczniki, przedmioty pamiątkowe. Wywiózł zbiory muzealne, bibliotekę centralną z jej unikatami literatury farmaceutycznej. Po złamaniu naszej państwowości wróg przystąpił do systematycznego niszczenia narodu polskiego i zacierania wszelkich śladów polskości na ziemiach odwiecznie polskich. Kto nie zdążył uciec lub ukryć się, tego czekał obóz w Radogoszczu lub na Łąkowej, sąd wywożono do tzw. Generalnej Guberni lub do obozów śmierci. Ofiarami zbrodni hitlerowskich padło wielu członków Sekcji Naukowej, członków Łódzkiego Stowarzyszenia Aptekarzy i bratniej pomocy Związku Zawodowego farmaceutów, pracowników. Oto czcigodne nazwiska kolegów i koleżanek, którzy padli na posterunku, broniąc honoru Polaka, wierni do końca obowiązkom swym wobec Ojczyzny: 1. Bartoszewska Maria wraz z matką – zginęły w obozie w Rwensbrück. 2. Bitny-Szlachta Teofil z Żarnowa – zginął w obozie w Grossrosen. 3. Blaumstein N. – zginął w Oświęcimiu. 4. Epsztajn Maksymilian – zginął w ghetcie warszawskim. 5. Górecki Stanisław – zginął w 1944 r. jako por. AK w akcji powstańczej w Warszawie na Żoliborzu. 6. Kahane Jakób – zginął w Oświęcimiu. 7. Jankielewicz Szymon – zginął w ghetcie warszawskim. 8. Jasińska Maria – pracownica apteki Cymera, powiedzona w więzieniu przy ul. Kopernika. 9. Kon Samuel – wywieziony z Oświęcimia zmarł w drodze do krematorium pod Dreznem. 1o. Kownacki Alojzy – zamęczony w więzieniu łódzkim, zmarł w Łodzi. 11. Kowalczyk Józef ze Zgierza – zginął w Dachau. 12. Koliński Józef – podchorąży, zginął od bomby niemieckiej pod Rzgowem podczas ewakuacji sanitariatu łódzkiego. 13. Kowalski Antoni – zginął w Dachau. 14. Kulisz Antoni z Warty – zginął w Dachau. 15. Kulesza Czesław z Grajewa – rozstrzelany z całą rodziną: żoną, dwojgiem dzieci i teściową. 16. Mazurkiewicz Jan – zginął jako oficer aptekarz od bomby niemieckiej w szpitalu Ujazdowskim. 17. Ostrowski Aleksander – zginął w ghetcie warszawskim. 18. Perelman Abram – zginął w ghetcie warszawskim. 19. Podrygalski Bronisław – prezes Zw. Obrony Kresów Zachodnich, zginął w Dachau. 2o. Rembieliński Antoni – bity i męczony w Sobkowie, umarł w Łodzi. 21. Rozenblum Michał, senior – zginął w ghetcie warszawskim. 22. Stanilewicz Tadeusz – zginął w Katyniu. 23. Sykulski Stanisław, z Końskich – zginął w Oświęcimiu. 24. Zylber Julian – rozstrzelany w ghetcie warszawskim w aptece, wraz z całym personelem i wielu, wielu innych kolegów i koleżanek, których nam brak i których los dotychczas jest nam nieznany. Umarli śmiercią naturalną: 25. Charemza Antoni. 26. Niewiarowska Helena. 27. Rawita-Witanowski Michał, właściciel apteki w Piotrkowie, nestor historyków regionalnych, autor licznych prac monograficzno-historycznych. 28. Szymański Apoloniusz – czcigodny nasz prezes Łódzkiego Stowarzyszenia Aptekarzy. Dziś, gdy po sześciu latach niewoli przystępujemy do wznowienia działalności Sekcji Naukowej, rzućmy okiem wstecz, na podstawie ocalałego materiału, na krótki okres jej istnienia. Sekcja powstała w 1929 roku, w epoce odrodzenia farmacji polskiej. Głębokie przeobrażenia, jakie zaszły w naszym zawodzie pod wpływem wielkich reformatorów studiów farmaceutycznych, uczonych tej miary, jak prof. dziekan Br. Koskowski, prof. dziekan J. Muszyński, prof. Wł. Mazurkiewicz, prof. Tad. Koźniewski, których nazwiska tak chlubnie zapisały się w dziejach nauki polskiej, musiały znaleźć odbicie w naszym mieście, drugim po stolicy największym skupieniu farmaceutów. Założycielem Sekcji Naukowej, jej pierwszym prezesem i niestrudzonym opiekunem jest insp. Wagner, który zrealizował ideę harmonijnej współpracy farmacji naukowej z farmacją zawodową. W czasie prac przygotowawczych, gdy jeszcze plan organizacji nie był całkowicie skrystalizowany, grono kolegów zajęło się przygotowaniem materiału naukowego do ćwiczeń laboratoryjnych. W tym celu zwrócono się do właścicieli aptek z apelem o wypożyczenie mikroskopów, biuret, wagi analitycznej i odczynników. Należy podkreślić, że ogół kolegów wykazał wydatną pomoc organizującej się Sekcji i wziął liczny udział w ćwiczeniach i słuchaniu wykładów. Na jednym z pierwszych posiedzeń wyłoniono komisję do opracowania regulaminu w ramach Łódzkiego Stowarzyszenia Aptekarzy i ustalono [...] program pracy [...]. Inauguracyjne otwarcie Sekcji nastąpiło 2o. XI. 1929 roku. Na uroczystość otwarcia przybyli: ówczesny naczelnik Wojewódzkiego Urzędu Zdrowia – Dr Skalski, insp. farm. Mgr Marcinkowski, Dr Ładyński, przedstawiciele przemysłu farmaceutycznego, Dr Broniatowski, przedstawiciele prasy i liczne grono kolegów właścicieli i pracowników aptek. Posiedzenie zagaił insp. Wagner, podkreślając cele i zadania nowozałożonej Sekcji Naukowej. Jako prelegent wystąpił z odczytem kol. Nowak z Częstochowy, zasłużony działacz na niwie społeczno-zawodowej. Realizując swój plan pracy, Sekcja przystąpiła do zorganizowania wykładów i ćwiczeń z dziedziny mikroskopii, analizy miareczkowej i badania dobroci leków. Ćwiczenia wraz z wykładami prowadzili: kol. Dr Rychterówna – badania leków, Gertner – mikroskopowe i makroskopowe oznaczanie surowców, Dr Rembieliński – analiza miareczkowa. W krótkim czasie Sekcja zyskała nader czynnego członka i wybitnego naukowca w osobie kol. Inż. Piotrowskiego, który objął kierownictwo kursów. Posiedzenia prezydialne Sekcji odbywały się w terminach dwutygodniowych, posiedzenia referatowe raz w miesiącu. Na jednym z posiedzeń miesięcznych omawiane były zagadnienia dotyczące obrony przeciwgazowej, udziału w niej farmaceutów orz sprawy ustawodawstwa aptekarskiego. W charakterze prelegentów wystąpili: ppłk. Bartoszkiewicz i adw. Dikstein. Należy nadmienić, iż referat mec. Diksteina na temat ustawodawstwa aptekarskiego, przesłany w artykule sprawozdawczym do redakcji miejscowej pracy i „Wiadomości Farmaceutycznych” – wywołał żywe zainteresowanie kół zawodowych i spowodował artykuły polemiczne w prasie fachowej. Kolejno na posiedzeniach miesięcznych w pierwszym roku istnienia Sekcji odczyty wygłosili m.in.: Dr Rychterówna, Inż. Piotrowski, Dr Bodalski na temat „Metody oznaczenia Kumaryny”. Dr Grondowski – „Biologiczne badanie środków leczniczych”, Dr Lipiec „Izotopia i ciężka woda”. Dr Rembieliński „Rola farmaceutów francuskich w czasie wielkiej wojny” i Dr Siniecki – „Nowe zdobycze w preparatyce galerowej”. (Dokończenie nastąpi”. Nie nastąpiło.

3 lutego, niedziela. „Dnia 3 lutego rb. w niedzielę, o godz. 11-ej rano odbędzie się w sali Państw. Zakładu Higieny przy ul. Wodnej 4o [róg Nawrot], kolejne posiedzenie sekcji, na którym wygłoszony będzie odczyt inż. mgr farm. A. Piotrowskiego na temat: „Zadania przemysłu farmaceutycznego”.

31 grudnia, poniedziałek. „Nagroda 5,ooo zł. W wigilię 24 b.m. a trasie ul. Przejazd – Sienkiewicza do rogu ul. Nawrot zgubiono zegarek na rękę, podłużny złoty, f-my I.W. C. Schaffhausert n. 1oo7117. Wiadomość tel. 135-6o”.

Rok 1946

5 lutego, środa. „Znów pijany szofer. Szofer M. Baranowicz (Jaracza 9) prowadząc w stanie nietwrzeźwym auto, spowodował na rogu ul. Nawrot i Piotrkowskiej zderzenie z dorożką Piotra Dąbrowskiego (ul. Prusa 7). Dorożka uległa zniszczeniu. Szofera zatrzymano”.

3o marca, sobota. „Ulice, na których nie wolno handlować. Na zasadzie art. 3 i 4 ustawy z dnia 7 października 1921 r. (Dz.U.R.P. Nr 69, poz. 656) o przepisach porządkowych na drogach publicznych w brzmieniu rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 lutego 1928 roku (Dz.U.R.P. Nr 18 poz. 151) zakazuję uprawiania handlu obnośnego i z wózków na niżej wymienionych ulicach, placach i terenach miasta Łodzi, a mianowicie: [...] 19) na ulicy Nawrot od ul. Piotrkowskiej do ul. Kilińskiego [...] Uprawianie wzmiankowanego handlu na pozostałych ulicach i innych terenach miasta Łodzi dopuszczalne jest po uzyskaniu odpowiednich zezwoleń z Działu Technicznego – Oddział Ruchu Drogowego i z Oddziału Przemysłowego przy Starostwie Grodzkim Śródmiejsko-Łódzkim. Niestosujący się do powyższego karani będą z mocy art. 21 powyższej ustawy w drodze administracyjnej grzywną do 1o.ooo zł. lub aresztem do 6 tygodni względnie obu tymi karami łącznie. Łódź, dnia 18 marca 1946 r. Za Prezydenta miasta Łodzi (-) Eugeniusz Ajnenkiel”.

28 maja, wtorek. „ Ze sportu. Niezdrowe stosunki panują w piłkarstwie łódzkim. Że w piłce nożnej od dłuższego już czasu panuje niezdrowa atmosfera przekupstwa i kaperunku lepszych zawodników wiedzieliśmy już nie od dzisiaj. Tajemnic tych strzegły jednak kluby zazdrośnie. Trzeba było być niekiedy detektywem, a i dziennikarzem, aby wpaść na trop i zdobyć dowód rzeczowy. Przypadek przychodzi jednak często z pomocą w różnych okolicznościach. Oto najlepszy przykład. Niedawno, jednemu z klubów łódzkich, którego drużyna piłkarska rywalizuje z drużynami dwóch innych klubów o mistrzostwo Łodzi zachciało się zorganizować zakonspirowane zebranie, dostępne tylko dla nielicznej garstki wtajemniczonych, którego celem miało być uzdrowienie stosunków w piłkarstwie łódzkim. Myśl skądinąd godna uznania i pochwały. Powołano już podobno jakiś KUS (Komitet Uzdrowienia Stosunków), który jednak zdaje się trwał bardzo kusy okres czasu, skoro w „Dzienniku Łódzkim”, ukazał się list otwarty zarządu jednego z najstarszych klubów łódzkich publikujący siedem grzechów głównych inicjatorów „poprawy stosunków w piłkarstwie”. Z listu tego dowiadujemy się ciekawych rzeczy tyczących naszego piłkarstwa, a więc że istnieją rozgrywki międzyklubowe nie tylko na boisku, że do rozgrywek tych wciąga się też osoby prezesów, ludzi stojących na poważnych stanowiskach, którym z pewnością nie są znane „machlojki” panów kierowników, że niektóre kluby uciekają się do „perfidnych insynuacyj” w swej rywalizacji sportowej, że szkalują na oficjalnych (ale tylko dla osób zaufanych) zebraniach zasłużonych działaczy sportowych, stojących na czołowych stanowiskach w piłkarstwie łódzkim, że kwitnie handel żywym towarem (kupowanie graczy), oraz płacenie przez klub premii pieniężnej za strzelenie bramki i wreszcie punkt siódmy, najciekawszy – rzucający jaskrawe światło na zabagnione stosunki w piłkarstwie łódzkim – pozwolimy sobie przytoczyć dosłownie: „Według oświadczenia członka ŁKS ob. Wdowiaka, starania o dokonanie transakcji ewen. przegrania meczu przez drużynę ŁKS w spotkaniu z ZZK i odsprzedania kilku zawodników, miały rzeczywiście miejsce. W piątek, dnia 1o maja rb. w godzinach rannych zgłosił się do niego przy ul. Nawrot ob. Kawałek, a następnie ob. Świątek, obaj członkowie ZZK, proponując za ustalonym wynagrodzeniem uchylenie się Łącza i Barana od gry w dniu 12 maja rb. pod pretekstem choroby, co poparto świadectwem lekarskim. Sprawa przejścia zawodników Barana, Łącza, Hogendorfa i Czyżewskiego do ZZK miała być omówiona po meczu. Jako motyw wysunięto, że ŁKS nie zadba o tych zawodników, a w ZZK będą mieli dobrze i otrzymają w ciągu 24 godzin mieszkanie, zwracają się do niego gdyż wiedzą, że otacza ich swoją opieką i ma wpływ na nich. Następne spotkanie wyznaczył na sobotę rano w celu zdemaskowania menerów, ci jednak widocznie strwożeni, nie stawili się więcej”. Komentarze dalsze są chyba zbyteczne. Wszystko jest jasno wyłożone na papier. Jedna tylko sprawa może budzić pewne zastrzeżenia czy istotnie menerzy ZZK zlękli się wsypy; czy też cena ŁKS-u była za wysoka? Z. Kr.”.

Rok 1947

12 lutego, środa. „Zderzenie platformy z tramwajem. Wczoraj w południe na rogu ulic Piotrkowskiej i Nawrot nastąpiło zderzenie platformy załadowanej węglem z tramwajem linii Nr. 7 jadącym w stronę Placu Reymonta. Skutki zderzenia mogłyby pociągnąć za sobą szeregu ofiar, gdyby nie przytomność motorniczego. Woźnica platformy widząc nadjeżdżający tramwaj, zamiast zatrzymać się, usiłował przeciąć mu drogę. Motorniczy, zdając sobie sprawę z grożącego niebezpieczeństwa, puścił w ruch hamulce, jednak ze względu na niewielką odległość nie mógł zatrzymać wagonu, zdążywszy zaledwie wyskoczyć. Nastąpiło zderzenie. Platforma została częściowo uszkodzona; woźnica umknął. Przód tramwaju uległ zgnieceniu i wyleciały wszystkie szyby. Ofiar w ludziach na szczęście nie było”

19 czerwca, czwartek. „ Z kroniki milicyjnej. Milicjant przejechany przez motocykl. Niecodzienny wypadek miał miejsce wczoraj na skrzyżowaniu ulic Piotrkowskiej i Nawrot. Kontrolerzy „Filmu Polskiego” dokonywali właśnie kontroli w kinie „Tęcza”, mającej na celu likwidację pokątnych handlarzy biletami. W pewnej chwili jakiś chłopiec handlujący biletami rzucił się do ucieczki. W pogoń za nim rzucili się kontrolerzy i milicjant, będący mimowolnym świadkiem zajścia. Podczas gonitwy milicjant dostał się na rogu ul. Nawrot pod motocykl i doznał złamania nogi. (O)”.

23 listopada, niedziela. „ Likwidacja wojennych straszydeł. Kres „żywota” łódzkich basenów i schronów przeciwlotniczych . Przez długi czas opinia publiczna naszego miasta domagała się likwidacji obiektów tzw. biernej obrony przeciwlotniczej, czyli w pierwszym rządzie pozostawionych przez Niemców basenów wypełnionych wodą. Baseny te, będąc z jednej strony zbytecznym przeżytkiem, spowodowały cały szereg ofiar w ludziach. Kronika wypadków notowała wielokrotnie zatonięcia w basenach. Tonęły dzieci kąpiące się tam w dni upalne, korzystali z basenów samobójcy. Obecnie oddział rozbiórek przy Starostwie Grodzkim Śródmiejsko – Łódzkim przystąpił do likwidacji pewnej ilości basenów. Polega ona na przebiciu betonowego dna i boków basenu, wypuszczeniu wody, a następnie zasypaniu basenu gruzem i ziemią. Około 2o robotników zatrudnionych jest w chwili obecnej w różnych punktach miasta. Likwiduje się baseny: na rogu Piotrkowskiej i Brzeźnej, na Piotrkowskiej 18o, na Sienkiewicza przy Abramowskiego, na rogu Nawrot i Kopcińskiego, przy ul. Narutowicza 116, Wigury nr 26 u Lipowej 78. Trudność dla władz starościańskich stanowi fakt, że okoliczna ludność korzystając z mroków wieczornych wysypuje do basenów śmieci. M.in. mieszkańcy ul. Abramowskiego zrobili sobie z basenu przy ul. Sienkiewicza formalne zsypowisko śmieci. Abstrahując od tego, że władze starościańskie będą tego rodzaju praktyki karały grzywnami administracyjnymi, musimy apelować do samych mieszkańców by we własnym interesie zaprzestali wyrzucania śmieci do basenów. Zsypiska śmieci w środku miasta, to zatruwanie powietrza i torowanie drogi chorobom zakaźnym. Mieszkańcy ul. Abramowskiego i innych ulic w pobliżu basenów powinni zaprzestać wysypywania do nich śmieci, by nie zatruwać siebie i własnych dzieci Likwidacja wymienionych wyżej basenów, która ukończona będzie jeszcze w grudniu br. nie rozwiązuje całkowicie sprawy. Basenów jest na terenie śródmieścia dużo więcej. Będą one likwidowane stopniowo, w miarę przeznaczonych na ten cel funduszów. Obok basenów ulegną likwidacji i niektóre schrony przeciwlotnicze, jak np. schron podziemny przy Al. Kościuszki 118. Dla uzupełnienia działalności oddziału rozbiórek przy Starostwie dodać należy, że prowadzi on obecnie rozbiórkę domów przy Pl. Wolności 6 i 7, grożących zawaleniem. (o)”.

Rok 1948

22 stycznia, czwartek. „P ark Sienkiewicza zostanie rozszerzony. Projekt przejścia z ul. Nawrot na ul. Daszyńskiego . Najładniejszym i najbardziej uczęszczanym parkiem w śródmieściu jest Park Sienkiewicza. W ciepłe dni trudno tu o miejsce na ławce. Park ten jest bowiem „oazą” dla mieszkańców śródmieścia. Jakże często w upalne dni lata wpada się tam choć na chwilę, aby odetchnąć świeżym powietrzem lub przejrzeć gazetę w cieniu drzew. Nawet w zimie park ten, w przeciwieństwie do innych, nie jest opustoszały. Pełno tu zawsze spacerowiczów i przechodniów, którzy skracają sobie drogę z Kilińskiego na Sienkiewicza. Zarząd Miejski od dawna projektuje rozszerzenie terenu parku. Obecnie sprawa ta przeszła w stadium realizacji. Do parku przylega szereg posesji, których fronty wychodzą na ulice: Kilińskiego, Nawrot, Sienkiewicza i Daszyńskiego, a niezabudowane place graniczą z parkiem. M. innymi chodzi tu o posesję przy ul. Daszyńskiego 6 [?], 17 oraz od strony Sienkiewicza o posesję, na której mieści się kino „Tatry”. Prócz rozszerzenia parku aktualna jest także kwestia utworzenia przejścia od ulicy Daszyńskiego i Nawrot. W tym wypadku zamierzenia Zarządu Miejskiego zbiegają się z życzeniami mieszkańców okolicznych domów, którzy wystosowali zbiorowy list do Zarządu Miejskiego, domagając się utworzenia tych przejść. Specjalnie aktualną i stosunkowo łatwą do zrealizowania jest kwestia przejścia od ul. Daszyńskiego. Wchodziły tu w grę posesja przy ul. Daszyńskiego 17, na której mieści się jedynie parterowy budynek oraz duży ogród. Posesja ta jest opuszczona, pozostałaby więc tylko kwestia uregulowania tej sprawy z właścicielem, gdyż budynek musiał by naturalnie zostać rozebrany. W ten sposób po włączeniu do parku posesji przy ul. Daszyńskiego 17, uzyskałoby się tak bardzo przez okolicznych mieszkańców upragnione przejście. Prawdopodobnie w najbliższych miesiącach projekt ten zostanie zrealizowany. Przejście od strony Nawrot nasuwa poważniejsze trudności, gdyż okoliczne posesje są zamieszkane tak, że realizacja tego planu wymaga dłuższego czasu. Ze względu na warunki mieszkaniowe w Łodzi i na nasze słynne „łódzkie” powietrze sprawa powiększenia Parku Sienkiewicza i udostepnienia go jak największej ilości mieszkańców ma ze względów zdrowotnych poważne znaczenie, zaś utworzenie przejścia ze strony ulic Daszyńskiego i Nawrot ogromnie ułatwi komunikację na tym odcinku. J.[erzy] Wil.[mański]”.

8 kwietnia, czwartek. „Poszkodowani winni zgłosić się. 8 marca br. ok. godz. 13.5o na ul. Kilińskiego między ul. Stalina i Nawrot samochód potrącił mężczyznę, jadącego na stopniu tramwaju. Mężczyzna ten upadł na ziemię, pociągając za sobą drugiego pasażera. Obu poszkodowanych odwiozło pogotowie do szpitala. Ponieważ milicja prowadzi w tej sprawie dochodzenie, celem ustalenia okoliczności wypadku, obaj poszkodowani proszeni są o zgłoszenie się do Kompanii Ruchu Komendy MO przy ul. Żeromskiego 88, pokój 13”.

Rok 195o

22 stycznia, niedziela. „Mały pokój oddam za pokój z kuchnią, śródmieście, wygody. Koszty remontu zwrócę. Oferty Dziennik Łódzki, Piotrkowska 96 pod „Nawrot”.

9 sierpnia, środa. „Zamienię mieszkanie 1 pokój Nawrot na inną dzielnicę. Oferta Dziennik Łódzki „Samotna”.

Rok 1952

17 stycznia, czwartek. „Reflektorem po Łodzi. Skórkowe rękawiczki. Kochany Reflektorku! Kupiłem sobie przed świętami rękawiczki. Skórkowe, ciepłe, na flaneli. Za 94 zł. W sklepie u zbiegu Nawrot i Kilińskiego. Po dwóch dniach spruł mi się jeden palec. Żona zaszyła. Następnego dnia popruły się dwa następne palce (w kolejności dowolnej – piąty z trzecim). Żona zaszyła. Po kilku dniach spruł się inny jeszcze palec. Żona zaszyła, ale powiedziała, że już ma tego dosyć i że to już ostatni raz. I rzeczywiście, następnych już nie zaszyła. Więc chodzę teraz w podartych i ciekaw jestem na jak długo mi wystarczą, a także, czy ktoś pomyśli, żeby lepie zszywać rękawiczki zanim się je odda do sprzedaży. Twój zbolały E.S.”.

11 grudnia, czwartek. [Po meczu reprezentacji pięściarskich Polska – Finlandia] „ Zakorkowana ulica i przymusowy spacer kilku tysięcy ludzi. Niesportowe refleksje po sportowej imprezie . Ul. Stalina i Armii Czerwonej wyglądała przedwczoraj jak jakaś najruchliwsza arteria komunikacyjna w co najmniej dwumilionowym mieście. Sznury samochodów rzucające snopy światła, tramwaje obwieszone do ostatnich granic możliwości, auta ciężarowe, autobusy wiozły widzów do hali „Widzewskiej” na mecz pięściarski Łódź-Helsinki. Równocześnie puste już pojazdy wracały z powrotem w stronę miasta. Nic w tym dziwnego, że w pewnych punktach ul. Armii Czerwonej nastąpiły „zakorkowania”, gdyż nikt nie pomyślał o tym, by zdążające z Widzewa w stronę ul. Piotrkowskiej pojazdy mechaniczne kierować w bok – ul. Kopcińskiego do Nawrot. W ten sposób powstałby ruch jednokierunkowy przynajmniej w połowie całej trasy. Ale dowóz prawie 7.ooo widzów na tak poważną imprezę jest stosunkowo łatwy, gdyż zdyscyplinowana publiczność łódzka jedzie na „Wimę” wcześniej, a więc w ciągu ca 1,5 godziny trwa transport tej ilości ludzi. Natomiast powrót do miasta po imprezie jest znacznie gorszy. Wtedy trzeba w ciągu kilkunastu minut odtransportować kilka tysięcy ludzi. Przedwczoraj ci, którzy nie dysponowali samochodami udali się do miasta… pieszo. Wprawdzie kilka wozów tramwajowych zabrało znikomą ilość pasażerów, ale tramwaje zapasowe w ilości 8 pociągów przybyły na Widzew z 2o-minutowym opóźnieniem. Organizator zawodów Przedsiębiorstwo Imprez Sportowych zamówiło dodatkowe wozy na godz. 2o.31, czyli nieco za późno. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne ma poważne trudności z węzłem widzewskim. Jednotorowa linia z mijankami, żadnego zapasowego „żeberka” przy pętli dla pociągów dodatkowych – oto główne bolączki ruchu na tym odcinku. Tramwaje mogą jedynie przyjechać na Widzew i nie zatrzymując się ani chwili - wracać. Gdy stoją na linii przed halą, oczekując na pasażerów, następuje automatycznie zupełny zastój w ruchu. Dlatego dyrekcja MPK wina w najbliższym czasie wybudować drugi tor od „Wifamy” do pętli na Widzewie oraz „żeberko” dla kilku pociągów rezerwowych. Widzowie po masowych imprezach w hali „Włókniarza” muszą mieć zapewniony normalny powrót do miasta. Kilkumetrowe piesze pielgrzymki w późnych godzinach wieczorowych odstraszają publiczność od przyjazdu na Widzew na najciekawsze nawet imprezy. (SK)”.

Rok 1953

13 marca, piątek. „ Łódzka „szkoła matek” wzorem dla całego kraju – nowy szpital dziecięcy przy ul. Nowej . Pierwsza i przez długi czas jedyna – „szkoła matek” powstała w Łodzi, w grudniu 1949 r., przy Centralnej Poradni Ochrony Macierzyństwa i Zdrowia Dziecka. Kształcące się w niej kobiety zapoznawały się z metodami racjonalnej pielęgnacji, odżywiania i wychowywania dzieci, a szczególnie niemowląt. W ciągu tego okresu czasu przez szkołę przeszło ok. 7 tys. kobiet (nierzadko odwiedzali ją także ojcowie). W ubiegłym roku przy szkole zorganizowane zostały 4-godzinne kursy dla uczennic – absolwentek szkół zawodowych. W bieżącym roku kursy te ukończą uczennice 18 zawodowych szkół łódzkich. Opierając się na doświadczeniach łódzkiej szkoły matek, uruchomiono podobną w Lublinie. Ostatnio zaś Ministerstwo Zdrowia przystąpiło do uruchomiania szkół matek na terenie całego kraju. Ogółem ma ich powstać 12o. [...] 15 bm. w pięknie wyremontowanym i odnowionym budynku przy ul. Nowej (róg Nawrot) otwarty zostanie nowy szpital dziecięcy dla niemowląt. Szpital ten, posiadający 6o łóżek, będzie znajdował się pod nadzorem kliniki dziecięcej im. Korczaka. Szpital otwarty będzie w budynku, gdzie dawniej mieścił się żłobek, zaś żłobek ten przeniesiony został do willi, mieszczącej się przy ul. Głogowej na Julianowie. (w)”.

13 sierpnia, czwartek. „ U źródeł nieszczęśliwych wypadków na jezdniach łódzkich. Łodzianie nie umieją odpowiednio zachowywać się na jezdni, nadomiar zaś złego niektórzy nasi kierowcy pojazdów mechanicznych, woźnice i dorożkarze nie żyją zawsze w zgodzie z przepisami o ruchu drogowym. Stąd właśnie duża ilość nieszczęśliwych wypadków na ulicach Łodzi. A przecież mimo, że w Warszawie panuje dużo większy ruch niż na ulicach Łodzi, mieszkańcy stolicy szybciej przyswoili sobie obowiązujące przepisy, są ostrożniejsi przy przekraczaniu jezdni, zwracają uwagę na sygnały świetlne i tramwaje – tak, że warszawska kompania ruchu MO ma o wiele mniej pracy niż analogiczna jednostka w Łodzi. [...] Bywały w naszym mieście tygodnie nauki chodzenia po ulicach. Instruowano przechodniów o obowiązujących przepisach przekraczania jezdni, zapoznawano z funkcjonowaniem sygnałów świetlnych itp. Rezultaty tej edukacji nie są zadowalające. W miesiącu lipcu zanotowano w Łodzi około 5o nieszczęśliwych wypadków na jezdni, a w czerwcu było ich aż około 7o. Łodzianie – w olbrzymiej większości – uważają, że jezdnia jest do ich dyspozycji, podobnie jak chodnik. Przechodzimy przez ulicę nie na skrzyżowaniach. Gdy wkraczamy na jezdnię zwracamy zazwyczaj głowę na prawo, a właśnie powinniśmy patrzeć w lewo, bo pojazdy jadą prawą stroną. Biegniemy niepotrzebnie na oślem (zwłaszcza kobiety) wpadamy pod pojazdy, potrącamy innych. [...] Mężczyźni celują w „sporcie” wyskakiwania z tramwajów będących w biegu, przeważnie na skrzyżowaniach ulic, gdzie tramwaj nie zatrzymuje się. Dotyczy to zwłaszcza następujących punktów: Piotrkowska róg Nawrot i Zamenhofa, przy Czerwonej, Południowej, na rogu Zachodniej i Ogrodowej, na Pl. Wolności i Niepodległości. Słynni „skoczkowie” czynią to z fantazją i brawurą, nie zwracają zupełnie uwagi, że ze tramwajem jadą dość szybko samochody lub motocykle, skaczą wprost pod koła pędzących pojazdów. [...] Na skrzyżowaniach ulic, gdzie zainstalowane są sygnały świetlne nie wszyscy czekają, aż zabłyśnie zielone światło, uprawniające przechodniów do przechodzenia jezdni. Łodzianie przechodzą najczęściej na drugą stronę ulicy właśnie wtedy, gdy światło jest czerwone lub żółte (co oznacza „stój”) – bo im się śpieszy. Naturalnie o potrącenie przez samochód czy pojazd konny nie trudno. [...] Nie zawsze jednak winę za wypadki ponoszą nieostrożni przechodnie. Duża część kraks obciąża kierowców pojazdów mechanicznych i konnych. Szoferzy samochodów osobowych i ciężarowych nie szanują zazwyczaj pierwszeństwa przejazdu dla samochodów uprzywilejowanych, a więc dla straży pożarnej, pogotowia ratunkowego i samochodów MO jadących „pod pełnym sygnałem” do wypadków. Kierowcy innych pojazdów powinni w chwili przejazdu tych aut, zjechać zupełnie na prawą stronę jezdni, zaś jazdę zwolnić do minimum lub stanąć w miejscu. Sławne są w Łodzi tzw. „skrzyżowania śmierci”. Są to skrzyżowania ulic na których zanotowano największą ilość kraks. Należą do nich róg Nowotki i Kilińskiego, Żeromskiego i Curie-Skłodowskiej, Obrońców Stalingradu i Zachodniej, Nowomiejskiej, Ogrodowej i Północnej, Zielonej i Gdańskiej, wreszcie Plac Niepodległości przy wlocie Piotrkowskiej na Napiórkowskiego. Ulice Łodzi są stosunkowo wąskie, zła jest widoczność ruchu na skrzyżowaniach i dlatego kierowcy pojazdów powinni wyżej wymienione rogi, gdzie nasilenie ruchu pojazdów jest stosunkowo największe, zwolnić jazdę do takiej szybkości, by w każdym momencie móc stanąć w miejscu. Na podstawie obserwacji służby ruchu MO stwierdzono, że szoferzy i prowadzący motocykle rozwijają wzdłuż całej Piotrkowskiej i Pabianickiej zbyt wielką szybkość i nie stosują się do przepisu zezwalającego na jazdę powyżej 4o km na godzinę. Z tych powodów zanotowano dużą ilość nieszczęśliwych wypadków. [...] Najgroźniejszą jednak plagą jest prowadzenie pojazdów w stanie nietrzeźwym. Mimo szeregu rygorystycznych zarządzeń i wyroków skazujących, w większości wypadków kraks stwierdzono, że nastąpiły one z powodu nietrzeźwości szoferów. Oto kilka przykładów „fantazyjnej jazdy” pod dobrą datą. Jerzy Targoński, kierowca państwowego samochodu marki „Skoda” uraczywszy się pokaźną porcją alkoholu jechał Piotrkowską z kawaleryjską fantazją. Mroził krew w żyłach przechodniów wyczyniając na jezdni najrozmaitsze esy-floresy, aż wreszcie straciwszy panowanie nad maszyną wyrżnął w sygnalizator straży pożarnej przy zbiegu Piotrkowskiej i Traugutta, pokaleczył trzy osoby, w tym jedną śmiertelnie. Upił się również kierowca prywatnego samochodu marki „Opel” Ryszard Naja (zamieszkały w Aleksandrowie)., i w tym stanie siadł do kierownicy. Był tak zamroczony, iż nie widział jadącego przed nim wozu konnego, w który wyrżnął z całą się pokaleczył kilka osób, samochód rozbił na drzazgi. Jadąc nie zauważył, że… zgubił błotnik i prawe drzwi od samochodu. Kierowca Zygmunt Kowalczyk (zamieszkały ul. Budzińskiego 4o) pod wpływem alkoholu spowodował tragiczny wypadek. Pędził Wólczańską z zawrotną wprost szybkością i wpadł na przechodnia przechodzącego jezdnię, zabijając go na miejscu. Widząc, co się stało zbiegł. Podobnie postąpił kierowca Edward Duda (zamieszkały ul. Letnia 3/5), który prowadząc w stanie nietrzeźwym samochód osobowy uderzył w tył wozu konnego, rozbił samochód i wóz, kalecząc kilka osób. Milicja Obywatelska odbiera prawa jazdy notorycznym opojom i eliminuje ich z grona kierowców na podstawie wyroków sądowych. Walka z pijaństwem wśród szoferów trwa z niesłabnącą siłą, gdyż nie można dopuścić do tego, by do kierownicy przy samochodzie zasiadali ludzie nietrzeźwi narażając innych na utratę życia lub kalectwo i niszczyli cenny sprzęt państwowy. Zarówno przechodnie jak i kierowcy pojazdów powinni ściśle stosować się do przepisów ruchu ulicznego i drogowego, a wtedy unikniemy szeregu nieszczęśliwych wypadków przynoszących nierzadko kalectwa lub nawet śmierć na jezdniach naszego miasta”. [7]

Rok 1957

2 maja, czwartek. „Ulice Łodzi przed wiecem… Chyba wszyscy pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, mając do pomocy kilkanaście polewaczek, nie byliby w stanie tak wyszorować i oczyścić Łodzi przed świętem majowym, jak to uczyniła przedwczorajsza krótka, lecz silna ulewa. Łódź obudziła się wczoraj schludna i czysta, skąpana w blaskach majowego słońca. Chłodny był to ranek, ale pogodny. Kilka minut po godzinie ósmej ruch zaczął się na ulicach 7oo-tysięcznego miasta. Spieszą na zbiórki do fabryk robotnicy. Szybkim truchcikiem biegną do szkół dzieci, podążają harcerze. Przed zakładami i instytucjami gromadzą się pracownicy, by o godz. 8.3o zebrać się w dzielnicowych miejscach zbiórek. Na ulicy Wólczańskiej w stronę Placu Niepodległości maszeruje kilka barwnych grup. Idą Zakłady Filcowe, szkoły - kierują się w stronę ul. Zarzewskiej, gdzie wyznaczano punkt zborny dla dzielnicy Chojny. Dużo większy tłok panował na ul. Sienkiewicza przy Nawrot, gdzie ustawiło się czoło pochodu dzielnicy Śródmieście. Z przeciwnej strony maszerują pielęgniarki PCK, młodzież szkolna z kilku liceów i szkół podstawowych. Wszystkie grupy kierują swe kroki w stronę Placu Zwycięstwa, gdzie odbędzie się wiec centralny. Aleja Kościuszki tonie w proporcach i transparentach. Tu zebrała się dzielnica Polesie. Maszerują zakłady Rychlińskiego, Dywizji Kościuszkowskiej, Głażewskiego, idą kolejarze. Na transparentach widzimy napisy: „Niech żyje przyjaźń narodów budujących socjalizm!”. Widzimy grupę instruktorów harcerskich w tradycyjnych mundurach, równym, dziarskim krokiem maszerującą w stronę ulicy Głównej. Radosne jest tegoroczne święto majowe. Obchodzimy je w innych warunkach niż poprzednie święta. Wielu uczestników grup marszowych niesie kolorowe kwiaty. Gdy podjeżdżamy bliżej, Placu Zwycięstwa, tłok na wszystkich ulicach jest niesamowity. Trudno się przecisnąć. Porządek i ład kolumn marszowych jest wzorowy. Kilka minut przed godziną dziesiątą opustoszały ulice Nawrot, Sienkiewicza, Zamenhofa, Al. Kościuszki, Piotrkowska, Tuwima. Uczestnicy wielkiego wiecu dotarli już do Placu Zwycięstwa. Sk.”.

5 września, czwartek. „Ja w sprawie neonów… Wieczorem często spacerujemy ulicami miasta. Mimo woli kierujemy swe oczy na świecące neony. Przyjemnie jest je oglądać. Niektóre są ładnie wykonane i dodają uroku, ponurej zazwyczaj ulicy. Neony zainstalowane zostały, aby reklamować towary poszczególnych punktów handlowych i ożywić miasto. Tymczasem… . Przejdźmy paręset metrów ul. Piotrkowską. Przekonamy się, że pali się tylko część neonów. Przy skrzyżowaniu z ul. Nawrot z neonowej reklamy tenisowej powstał swego rodzaju puchar. W innych miejscach świecą się tylko niektóre litery i nie lada sztuką jest odczytanie nazwy sklepu. W jeszcze innych neony palą się wyłącznie w pewne wieczory. Tak jest z neonem „Orbisu”, ul. Piotrkowska 67, sklepu elektrotechnicznego MHD przy ul. Piotrkowskiej 91 i innych. Wszystkim przecież zależy, aby nasze miasto wyglądało jak najładniej, by było jasno oświetlone. Dużą rolę mogą tutaj spełnić neony. Trzeba tylko pamiętać o ich zapalaniu i konserwowaniu. Na instalację reklam świetlnych wydatkowano sporo pieniędzy. Wydano je chyba po to, by neony były czynne. (zp.)”.

6 listopada, środa. „ Miasto opasze okrężny gazociąg. Już w przyszłym roku dotrze do Łodzi śląski gaz . Pod koniec 1946 roku łódzka gazownia miała ok. 15 tys. odbiorców. Jest to mniej więcej taka sama liczba jak w roku 1938. W tej chwili liczba rodzin korzystających w Lodzi z gazu wynosi 34.ooo, a więc przeszło dwukrotnie więcej niż przed wojną. Zapotrzebowanie na gaz wzrasta: co roku do sieci gazowej przyłącza się czterokrotnie więcej izb, niż przed wojną. Jednakże potrzeby są większe niż obecne możliwości łódzkiej gazowni. Dlatego też nie wszystkim, którzy wyrażają w tej chwili chęć korzystania z dobrodziejstw gazu – można ów gaz udostępnić. [...] Już od trzech lat do sieci gazowej podłącza się jedynie domy z nowego budownictwa. Wydaje się, że dyrekcja gazowni wyszła tu ze słusznego założenia – na skutek małych możliwości przerobowych, nie można podłączyć wszystkich domów, to należy się przede wszystkim nastawić na podłączanie domów nowych. Posiadają one szereg urządzeń gazowych i mają wyrażać wyższy standard mieszkaniowy. Mieszkańcy starych domów muszą więc na gaz poczekać. [...] Możliwość podłączenia do sieci gazowej starych budynków nastąpi dopiero wtedy, kiedy do Łodzi zacznie płynąć gaz budowanym gazociągiem ze Śląska. Według zamierzeń Okręgu Gazownictwa w Zabrzu, który jest inwestorem tej budowy, gazociąg ma być oddany do użytku w końcu przyszłego roku. Łódzka gazownia - jak wiadomo - nie rozbudowuje się, a jedynie nastawia na przejmowanie gazu śląskiego. A więc, wcześniej niż w końcu roku 1958 nie będzie można rozpocząć podłączania starych budynków do sieci gazowej. Zanim zacznie płynął śląski gaz… trzeba poczynić w Łodzi szereg przygotowań na jego „przyjęcie”. W tym celu zbuduje się m.in. gazociąg okrężny który jak gdyby opasze całe nasze miasto. Część gazociągu okrężnego jest już zbudowana. W tej chwili ulicami Nawrot, Zamenhofa, Żeromskiego – poprzez Park Poniatowskiego, koło Dworca Kaliskiego, aż na Karolew, gdzie znajduje się nowowybudowany zbiornik – buduje się cięciwę tego gazociągu. Na linii gazociągu okrężnego powstaje stacja pomiarowo-redukcyjna (na. Kurczakach), która będzie bezpośrednio przyjmowała śląski gaz oraz kilka mniejszych stacji redukcyjnych, których zadaniem będzie przekazywanie gazu z sieci średniociśnieniowej do sieci niskośnieniowej. Stacje te będą czuwać również nad tym, by ciśnienie gazu było zawsze równomierne i odpowiednio wysokie. A więc zniknie wreszcie zmora dzisiejszych czasów – ciągłe wahania ciśnienia, a często jego spadek do tego stopnia, że nieraz nie można ugotować obiadu… [...] Obecne możliwości łódzkiej gazowni nie wystarczają nawet na to, by natychmiast zaopatrywać w gaz wszystkie oddawane do użytku nowe bloki. I tu musi obowiązywać „kolejka”. Tak np. w tej chwili podłącza się do sieci „Adasia” przy ul. Piotrkowskiej oraz kilka nowych bloków na ul. Limanowskiego. Natomiast osiedle na ul. Pięknej i Obywatelskiej musi jeszcze poczekać do końca br., kiedy to zostanie ukończona budowa wyżej wspomnianej „cięciwy”. (g)”. Na zdjęciu Leona Olejniczaka: „Ulica Nawrot. Fragment budowy gazociągu, który połączy gazownię ze zbiornikiem na Karolewie”.

Rok 1958

18 lutego, wtorek. „Pokój 25 m. kw. słoneczny z balkonem, kuchnia przegrodzona na pokoik 11,5 m. kw. i kuchenkę około 6 m. kw. III piętro przy Nawrot – zamienię na mniejsze pokój z kuchnią, I piętro – dzielnica obojętna. Oferty pisemne „27o9” Biuro Ogłoszeń, Piotrkowska 96”.

12 marca, środa. „ Ograniczenia ruchu konnego nastąpi w centrum miasta, a zwłaszcza na ul. Piotrkowskiej. Zarządzenie to jest właściwie pierwszą fazą uchwały podjętej przez Radę Narodową m. Łodzi i opublikowanej w nr 2 Dziennika Urzędowego z dnia 23 lutego br. Uchwała ta mówi o ograniczeniu ruchu kołowego na głównych ulicach śródmieścia. Po ul. Piotrkowskiej również i w kwadracie: Al. Kościuszki, Zachodnia, Nawrot, Narutowicza i Kilińskiego obowiązywać będzie zakaz jazdy dla wozów konnych, ciężkich samochodów towarowych oraz traktorów. Wozy o specjalnym zleceniu będą miały wydawane jednorazowe przepustki, zezwalające na wjazd do śródmieścia. Nie poddajmy się jednak zbyt optymistycznym złudzeniom. Na pewno od pierwszego dnia sytuacja na jezdniach śródmieścia nie ulegnie radykalnej poprawie. Wczoraj np. mimo formalnego działania zakazu ul. Piotrkowską defilowały sobie spokojnie zarówno ciężkie wozy konne, jak i chłopskie furmanki. Podobnie jak i mimo obowiązującego zakazu przejazdu traktorów obok szpitali wciąż zdarzają się okazje do interwencji. I to mimo nałożonych wysokich kar wyznaczonych za naruszenie przepisu – 1.5oo zł grzywny lub 6 tyg. Pracy poprawczej. (wy)”.

12 marca, środa. „ Ograniczenia ruchu konnego nastąpi w centrum miasta, a zwłaszcza na ul. Piotrkowskiej. Zarządzenie to jest właściwie pierwszą fazą uchwały podjętej przez Radę Narodową m. Łodzi i opublikowanej w nr 2 Dziennika Urzędowego z dnia 23 lutego br. Uchwała ta mówi o ograniczeniu ruchu kołowego na głównych ulicach śródmieścia. Po ul. Piotrkowskiej również i w kwadracie: Al. Kościuszki, Zachodnia, Nawrot, Narutowicza i Kilińskiego obowiązywać będzie zakaz jazdy dla wozów konnych, ciężkich samochodów towarowych oraz traktorów. Wozy o specjalnym zleceniu będą miały wydawane jednorazowe przepustki, zezwalające na wjazd do śródmieścia. Nie poddajmy się jednak zbyt optymistycznym złudzeniom. Na pewno od pierwszego dnia sytuacja na jezdniach śródmieścia nie ulegnie radykalnej poprawie. Wczoraj np. mimo formalnego działania zakazu ul. Piotrkowską defilowały sobie spokojnie zarówno ciężkie wozy konne, jak i chłopskie furmanki. Podobnie jak i mimo obowiązującego zakazu przejazdu traktorów obok szpitali wciąż zdarzają się okazje do interwencji. I to mimo nałożonych wysokich kar wyznaczonych za naruszenie przepisu – 1.5oo zł grzywny lub 6 tyg. Pracy poprawczej. (wy)”.

15 czerwca, poniedziałek. „W śródmieściu. Na ulicach Łodzi duży ruch. To przecież miasto interesu, handlu, pieniężnych kalkulacji, wszelakiego rodzaju „geszeftów”. Dymy fabryczne przesłaniają niebo brudną szarawą mgłą, kurz gęsty osiada na nieświeżych, jakby od urodzenia już zwarzonych liściach drzew, z rzadka tkwiących u nabrzeża chodników, ludzie zaaferowani, niecierpliwi, biegną w nie słabnącym pośpiechu, przystają w rozszwargotanych grupkach, tłoczą się, pędzą, potrącają na wąskich trotuarach. Po drewnianym bruku Piotrkowskiej — dudnią koła dorożek. Trzyosobowe, jedno 1 parokonne, oznaczone numerami na latarniach i na tyle powozowego pudła, często rozklekotane i nienazbyt czyste — zawsze jednak znajdują pasażerów. Jest ich w mieście już około tysiąca. Zgrzytając na zakrętach, dzwoniąc uporczywie przenikliwym dzwonieniem na niesfornych przechodniów — suną po szynach elektryczne tramwaje. Z dziesięciu istniejących linii czynnych jest w roku 1912 — osiem; a żadna nie omija ulicy Piotrkowskiej. Biała jedynka, czerwona dwójka, żółta, na górnej tablicy formą gwiazdy oznaczona trójkę, zielona czwórka, szóstka niebieska i kombinacyjne: siódemka biało-czerwona , ósemka czerwono-niebieska i dziesiątka niebieska i biała — wszystkie, w tym czy innym punkcie włączają się w ruch pryncypalnej ulicy, wpływają w nią półokrągłym lukiem z coraz to innej przecznicy z Dzielnej, z Głównej, z Andrzeja... Za „jedne 5 kopiejek” można odbyć podróż nie lada! Taka czwórka, na przykład, która ma kurs najdłuż­szy, od Helenowskiego Parku po Górny Rynek — idzie ulicami: Północną, Targową, Średnią, Nowym Rynkiem, Piotrkowską, Główną, Widzewską, Zarzewską — pół łódzkiego świata pokaże jadącemu w ciągu swej czterdziestominutowej podróży! Wieczorem, kiedy na ulicach jest ciemno, bo latarnie są w Łodzi ciągle jeszcze dosyć rzadkie i skąpe — jak kolorowe ognie migają w szybko mknących tramwajach duże latarnie umieszczone na obu platformach wagonu z szybkami odpowiedniej barwy. Pojawiają się, nikną, zawisają na chwilę nieruchomo i znów płyną niby w powietrzu ponad samą jezdnią — kolorowe, migotliwe, ułudne... Piotrkowską przepływa w ogóle najpełniejsza fala łódzkiego życia. Ta nienazbyt szeroka, chociaż pryncypalna ulica, skupia przecież wzdłuż swego biegu wszystkie najważniejsze elementy miejskiego życia. Na przestrzeni od Nowego Rynku do Nawrotu zabudowana zwartą ścianą wysokich, kilkupiętrowych, ozdobnych nieraz kamienic z szerokim i oknami wystaw sklepowych, mających już niekiedy europejski prawie zakrój — dalej dopiero, ku południowi, wciąż jeszcze przygarnia do swych obu boków małe przeważnie, niskie, parterowe, drewniane domki o spadzistych dachach — pozostałość przeszłości. Przy samym swym prawie końcu dopiero, rozszerzając się w plac dość duży, otacza piękny kształt niezupełnie wykończonej jeszcze katolickiej świątyni — kościoła św. Stanisław a Kostki, którego budową dawno już jeszcze w 19o2 roku się zajęto. Ten plac, w osiemdziesiątych latach zwany „Placem Szpitalnym” — w tym miejscu znajdował się bowiem łódzki szpital powiatowy, który i teraz w 1912 roku istnieje jako szpital miejski pod wezwaniem św. Aleksandra — na planach Łodzi jeszcze w 1841 roku był wyszczególniony, ma więc za sobą spory kawał historii... I teraz często zwracają się nań oczy i ciągną doń serca łodzian: chlubą robotników i rzemieślników łódzkich jest dzwon nowego kościoła, podobno co do rozmiarów jeden z największych w Królestwie, powstały ze składek przez nich w ich robotniczym świecie zbieranych. Odlany w łódzkiej fabryce Johna, ozdobiony godłami rzemieślniczymi czeka należnego sobie miejsca, zawieszony tym czasowo w drewnianym, piętrowym budynku. Jeszcze nieduża przestrzeń do przebycia — i oto gmachy Geyerowskiej słynnej „białej fabryki” po obu stronach ulicy doprowadzają nas do południowego krańca Piotrkowskiej — na „Górniak” - Górny Rynek. Zawrócimy chyba z powrotem. Kraciasta szachownica ulic doprawdy nie ma wdzięku. Jednakowym, schematycznym układem wita nas Brzeźna i Radwańska — jej przedłużenie po drugiej stronie Piotrkowskiej, tak samo rozplanowane: Pusta i Karola, Główna i św. Anny, Nawrot i Rozwadowska, Przejazd i św. Andrzeja, Krótka i Benedykta, Dzielna i Zielona. Cegielniana i Nowo-Cegielniana, i Południowa i Zawadzka. Zawsze pod kątem prostym przecinają Piotrkowską, zawsze łączą się jakby w pary pokrewne sobie kierunkiem , ale obce imieniem, zawsze płynie między nimi nurt hałaśliwy, głośny, niezmordowany nurt łódzkiego śpieszącego się życia. Jakże stara jest niekiedy historia tych nieładnych, wciąż jeszcze źle zabrukowanych i niedbale utrzymanych ulic. Brzeźna, biegnąca ongiś wzdłuż kanału, już przy drugiej regulacji miasta w 1842 roku jest w aktach Łodzi wymieniona. Pusta — w roku 1841, Główna w 1842, Nawrot, Przejazd — zaznaczone są, również w tych samych latach. O Zielonej wiadomo, że do r. 1873 nazywała się „Dzielna“, tak samo jak jej „ciąg dalszy”. Najstarsze zaś z tych „dopływów” Piotrkowskiej — to Południowa i Cegielniana, biorąca swą nazwę od istniejących w tym samym miejscu pierwszych miejskich cegielni, w latach dwudziestych ubiegłego wieku, z inicjatywy prezesa Rembielińskiego wystawionych i w roku 1821 jeszcze ulicą „Pod cegielnią” zwana. Wszystkie one, jak wąskie strumienie, zasilają główne i najstarsze, od najdawniejszych lat w tym samym kierunku wiodące koryto tej niestrudzenie płynącej, falą ludzkich spraw nabrzmiałej rzek i — jaką jest ulica Piotrkowska. Patrząc w wieczornym mroku na sunące jej środkiem i różnobarwnym błyskiem kolorowych latarń i bieg swój znaczące elektryczne tramwaje — z trudem wyobrazić sobie można jej daleką przeszłość: pełen wybojów, rozdeptany. błotnisty „trakt Piotrkowski”, który dopiero w roku 1826 „ulicą Piotrkowską” nazwany został. Pięknie rozwija się perspektywa ulicy Piotrkowskiej, z trzeciego piętra „wspaniałego”, nowoczesnego Grand Hotelu widziana. W prawdzie w samym jej sercu, obok rogu Przejazdu, prawie na wprost ulicy św. Andrzeja psują harmonię nowoczesnej całości dwa małe, parterowe domeczki, przysiadłe niziutko - wśród wysokich kamienic — ostatni już prawie w tej dzielnicy rudyment przeszłości — nie dysonans ten inne za to łagodzą budowle. Gdy się w druga stronę obrócić, łatwo dojrzeć można po przeciwległej stronie jezdni, pod numerem 67, wydłużony kształt starego zasobnego hotelu ,,Victoria”. Dwupiętrowy, z szeroką bramą wjazdową, mieści wewnątrz aż siedemdziesiąt pokojów, posiada „elektryczne oświetlenie, kąpiele w domu, restaurację przy hotelu... Zaś gdy ze swego obserwacyjnego punktu w „Grandzie” spojrzymy w głąb krótkiej rzeczywiście ulicy Krótkiej, przy której rogu właśnie Grand-Hotel się wznosi, zupełnie już wielkomiejski — i to na miarę zagranicy — uderzy nas widok. Ze zdumieniem zawiśnie spojrzenie na łódzkim drapaczu nieba, domu siedmiopiętrowym, w którym modny hotel Savoy się mieści... No cóż, jest już przecież rok 1912! Dawno, pradawno minęły czasy drewnianych, prostych domów zajezdnych i karczem, w których podróżny nocleg i pożywienie znalazł, a czasem nawet i pojazd do dalszej drogi podnajął. W dawnych tradycjach Łodzi śpią snem niemal nienaruszanym wspomnienia o dwóch, z osiemnastego jeszcze wieku datujących się karczmach łódzkich — dworskiej i plebańskiej, na rynku Starym miasteczka Łodzi i w domu proboszczowskim, w pobliżu placu Kościelnego istniejących siadywali w nich ponoć nad kubkiem miodu czy miarką okowity, przy skwierczącym knocie niedużej lampki, najstarsi łódzcy bajarze — Chometek i Dometek i stare gadki łódzkie, „kiedy dzień spotykał się z wieczorem, zebranej czeladzi prawili”. [8]

19 listopada, środa. „Dwa duże pokoje, kuchnia, wygody, parter (Piotrkowska przy Nawrot) – zamienię na 2 lub 3 pokoje z wygodami, do drugiego piętra. Warunki do omówienia. Tel. 3o6-87, od godz. 14”.

Rok 1961

8 marca, środa. „Kronika wypadków. Na skrzyżowaniu ulic Kopcińskiego i Nawrot kierowca motocykla IE47-77 Henryk Marczak (Nowotki 293)} nie uszanował pierwszeństwa przejazdu i spowodował zderzenie z samochodem ciężarowym IB-o4o1. Na skutek kraksy Marczak doznał rany tłuczonej głowy, wstrząsu mózgu i ogólnych potłuczeń. Przewieziono go do Szpitala im. Jonschera. (s)”.

Rok 1963

4 maja, sobota. „Czerwone skrzynki”. Jeśli mieszkasz na Widzewie – napisz o pracy ADM! Kioski „Ruchu”: nr 8o (Plac Zwycięstwa, róg ul. Targowej i Głównej), nr 1o5 (ul. Armii Czerwonej 27/29), nr 98 (ul. Armii Czerwonej 98), nr 94 (róg ul. Czechosłowackiej i ul. Ludwika), nr 18 (ul. Nowogrodzka 28), nr 5o (ul. Armii Czerwonej 114), nr 71 (ul. Fabryczna 16 róg Przędzalnianej), nr 33 (ul. Przybyszewskiego 11o), nr 44 (ul. Przybyszewskiego 82), nr 87 (ul. Nawrot róg ul. Wodnej). Kioski „Ruchu” nr 89 (ul. Skalna róg ul. Bazaltowej), 49 (ul. Pieniny róg ul. Przełęcz), 91 (ul. Telefoniczna 62 róg ul. Weselnej)”.

Rok 1964

9 sierpnia, niedziela. „Kronika wypadków. Wczoraj na skrzyżowaniu ul. Nawrot i wysokiej samochód ciężarowy prowadzony przez Kazimierza Kowalskiego (zam. Aleksandrów, ul. Świerczewskiego 3) potrącił 76-letnią Katarzynę Grzybek. Staruszka w wyniku odniesionych obrażeń, po przewiezieniu do Szpitala im. Biegańskiego zmarła. (aw)”.

Rok 1965

18 marca, czwartek. „ W pracowni architekta dzielnicowego „Śródmieście” na planszach. W dużym pomieszczeniu pracowni architekta DRN Łódź – Śródmieście pełno tablic z rysunkami fragmentów dzielnicy. Niektóre z nich np. przejście przy ŁKD, lub skrzyżowanie Al. Kościuszki z ul. Zieloną już stały się rzeczywistością. Inne czekają na realizację. Oto 4 plansze. Pierwsza to uporządkowanie otoczenia Parku Sienkiewicza w granicach ulic Sienkiewicza, Tuwima, Kilińskiego, Nawrot. Obecnie zajmuje powierzchnię 3 hektarów, a w najbliższym czasie powiększy się o 1 hektar. Po całkowitym uporządkowaniu tego terenu – dzięki wyburzeniu starych budynków powierzchnia jego obejmie około 5 ha. Projektuje się m.in. wykonanie przejścia do parku od ul. Nawrot. Na następnej planszy pełnej zielonych plam i brązowych prostokątów naszkicowano projekt przebudowy ul. Sienkiewicza na odcinku od ul. Nawrot do 8 Marca. Przewiduje się poszerzenie jezdni i urządzenie miejsc postojowych dla samochodów. Również i tu „na złom” pójdą stare budynki, a ich miejsce zajmie zieleń. W najbliższym czasie ulegnie zmianie wygląd skrzyżowania ul. Orlej i Sienkiewicza. W tej chwili trwa już jego przebudowa. Zgodnie z następną planszą, na uporządkowanie czeka skrzyżowanie ul. Piotrkowskiej z ul. Nawrot. Zaraz po wyburzeniu dwóch budynków parterowych urządzony zostanie tu postój taksówek. Oddzielne plansze dotyczą skrzyżowania ulicy A. Struga i Al. Kościuszki. Po wyburzeniu domu przy Al. Kościuszki 43 nastąpi poszerzenie skrętu w ul. Struga, ponadto tu właśnie stanie pawilon handlowy, co pozwoli na zlikwidowanie wolno stojących kiosków. Tematem dwóch następnych rysunków technicznych są projektowane pasaże. Jeden powstanie między Al. Kościuszki a ul. Wólczańską (w pracowni Polesia projektuje się jego dalszy ciąg do ul. Żeromskiego) – drugi między Główną a ul. Roosevelta. Na miejscu dwóch starych domów jeszcze w tym roku, a najpóźniej w przyszłym powstanie plac zabaw dla dzieci, przejście dla pieszych oraz zieleniec. Powiększone zostanie też boisko szkolne. Projektuje się również przebudowę terenu między ulicami Sienkiewicza, Traugutta, Kilińskiego i Tuwima. Wiele budynków stojących na tym miejscu ulegnie rozbiórce. „Na złom” przeznaczono m.in. domu przy ul. Kilińskiego od nr 81 do 85. Tu powstanie przejście dla pieszych do Dworca Fabrycznego. W pierwszej kolejności urządzony też zostanie w miejscu dawnej rupieciarni s-pni „Zbieracz”. Ten zielony fragment łączyć się będzie z zielenią przy ŁDK. Między ul. ul. Tuwima i Traugutta przygotowuje się teren pod wysoki biurowiec a później hotel. Bardzo ładnie wygląda z perspektywicznym ujęciem pawilonu mieszczącego restaurację „Europa”. Na razie „Europa” jest tylko na rysunku, ale już niedługo łodzianie zobaczą ją na rogu Al. Kościuszki i ul. Żwirki tuż obok punktowców. W Kasprzak”. [9]

11 maja, wtorek. „Kronika wypadków. Przy zbiegu ulic Targowej i Nawrot potrącony został przez samochód ciężarowy nr IO 46o4 Luder Białostocki (Próchnika 34). Mężczyzna po przewiezieniu do szpitala zmarł. Kierowcę zatrzymano do dyspozycji prokuratora. (ki)”.

24 września, piątek. „Kronika wypadków. [...] Na ul. Nawrot pod samochód wpadła 6-letnia Jolanta Grzegorczyk (Targowa 18). Dziewczynkę przewieziono do Szpitala im. Korczaka”.

Rok 1966

18 marca, sobota. „ Chuligańskie ekscesy po występach „Hollies” i „Louvres”. Wczoraj około godziny 22 tłum młodzieży, po wyjściu z Hali Sportowej, gdzie odbywały się występy angielskiego zespołu big-beatowego „Hollies”, „Louvres”, składający się z około 1.ooo osób wtargnął na ulicę Piotrkowską usiłując dzikimi wrzaskami, wulgarnymi słowami i awanturniczą postawą zakłócić spokój publiczny. Następnie około 1.ooo-osobowa grupa chuliganów rozpadła się na mniejsze, które skierowały się w stronę placów Wolności i Niepodległości oraz ulic Nawrot, Głównej, Żeromskiego i Wólczańskiej. Dzięki szybkiej interwencji pogotowia MO oraz funkcjonariuszy komend dzielnicowych sytuacje udało się opanować. Tym razem milicja podeszła do „rozrabiającej” młodzieży pobłażliwie, ale w przyszłości podobne ekscesy będą traktowane z całą surowością prawa. (reg)”.

21 marca, wtorek. „Z ukosa. Mocne uderzenie w kulturę. Pamiętnego dnia po występach „The Hollies”, o godzinie 23, stanęła przede mną spragniona kultury nastolatka. Wypieki, błyszczące oczy, włosy w nieładzie – przerażona usiłowałam znaleźć jakieś antygrypowe medykamenty. – Nie trzeba – wionęło zachrypniętym szeptem – to z wrażenia i od krzyku. – Jednego faceta chyba zabrało pogotowie – padło po chwili. – Zdjął marynarkę, kamizelkę i koszulę. Tak nim rzucało, że nie mógł przestać. – Ale jakie wrażenia z samego koncertu? – zapytałam. – Świetny, trochę tylko za słabo było słychać. – Jasne, zawsze jak coś dobrego, to nawala radiofonizacja – skomentowałam. – Nic nie nawaliło, krzyk zagłuszał – wyjaśniła spoglądając z zainteresowaniem na nie wtajemniczoną. Lulu była genialna, trochę się tylko wystraszyła jak jeden facet wskoczył na scenę i złapał ją za nogi, a za nim skoczyło pięciu milicjantów. Fajne zamieszanie – płynęła dalej opowieść. Relacje nastolatki uzupełniły doniesienia prasowe – „The Hollies” kontra łódzcy „animalsi”, „Piotrkowska opanowana przez młodocianych chuliganów”, „Bezsenna noc mieszkańców ulic sąsiadujących z Pałacem Sportowym” itd., itp. Owego pamiętnego dnia niemało napracowali się łódzcy milicjanci. Trudno było interweniować zdecydowanie i ostro. Ostatecznie tysięczny pochód rozgwizdanych i rozkrzyczanych entuzjastów „big beatu” miał na swoje usprawiedliwienie zafascynowanie kulturą. Trzeba było jednak jakoś namówić ich do pójścia do domu, aby zgodnie ze wszystkimi prawidłami mogli w spokoju przekontemplować artystyczne wzruszenia, jakich doznali. Gwoli wyjaśnienia. Rozważania powyższe spisuję w takt radiowych „Rytmów Młodych”. Rzeczywiście fantastyczna muzyka. I fantastyczne poczucie bezpieczeństwa – nikt nie może strzelać sympatycznym „Chochołom” pod nogi, nikt ich znienacka nie złapie, a moje mimowolne wyłuskiwanie rytmu opanuję najprawdopodobniej bez pomocy Pogotowia Ratunkowego. Jedyna wątpliwość, to – czy wobec tego zasługuję na miano osoby kulturalnej? I. Śledzińska”. [10]

7 maja, sobota. „ Mikroparkingi. Przebudowa skrzyżowań. 3o podświetlonych znaków drogowych . Największy ruch pojazdów mechanicznych w rejonie śródmieścia Łodzi przypada na godz. 14-16. Wtedy po ulicach krąży ok. 5o tys. aut, motocykli i skuterów. Najbardziej niebezpiecznymi punktami stają się wówczas skrzyżowania. Np. skrzyżowanie Al. Kościuszki z Zieloną w ciągu godziny mija blisko 2 tys. pojazdów pędzących we wszystkich kierunkach. W I kwartale br. zanotowano w Łodzi 94 wypadki drogowe, z czego 28 przypadło na śródmieście. Wiele z nich zdarzyło się właśnie na niebezpiecznych skrzyżowaniach. Co robi się, aby temu zapobiec? – z tym pytaniem zwróciliśmy się do mgr inż. Ryszarda Piotrowskiego, kierownika Wydz. Komunikacyjnego DRN Łódź-Śródmieście. Władze śródmieścia myślą nad tym, aby poprawić warunki drogowe. Jeszcze w tym roku stosunkowo małym nakładem kosztów przebuduje się 7 skrzyżowań, dzięki czemu będą one szersze i wygodniejsze. Dotyczy to ul. Wschodniej róg Nowotki, Nawrot – Sienkiewicza, Piotrkowskiej – Brzeźnej, Narutowicza – Pl. Dąbrowskiego, Narutowicz – Tramwajowej, Wschodniej – Jaracza i Narutowicza – Uniwersyteckiej. Aby umożliwić w śródmieściu parkowanie wozów tworzyć się będzie mikroparkingi. W tym roku powstanie 1o takich miejsc postojowych m.in. przy ul. 22 Lipca róg Wólczańskiej, Armii Ludowej – Jaracza, Piotrkowskiej róg Brzeźnej, Piotrkowskiej 234 i 245, przy ul. Sienkiewicza przed Stacją Pogotowia Ratunkowego. Następne zamierzenie, to budowa podcieni na skrzyżowaniu Narutowicza z Piotrkowską, Piotrkowskiej z Andrzeja Struga oraz Obr. Stalingradu z Zachodnią. Ważną sprawą są znaki drogowe. Jest ich na terenie śródmieścia 2 tysiące, ale nie zawsze dobrze widoczne, wiele jest zniszczonych. W tym roku wymieni się 4oo na nowe, a 3o będzie podświetlonych. Do tej pory posiadamy tylko4 podświetlone. Wydział Komunikacji zwrócił się do zakładów pracy z apelem o włączenie się do tej akcji. Pierwsze zgłosiły swój akces PTHW nr 1. Jeśli do tego dodać, że zgodnie z planem szereg odcinków ulic śródmieścia otrzyma szlachetną nawierzchnię, będzie przebudowanych, a także lepiej oświetlonych, to można mieć nadzieję, że warunki drogowe w centrum naszego miasta ulegną niewątpliwej poprawie. (Kas)”.

15 grudnia, czwartek. „ Przed rozpoczęciem budowy wiaduktu na ul. Kopcińskiego. Przebudowa ul. Tramwajowej. W 1968 r. ulica Kopcińskiego zostanie zamknięta dla ruchu kołowego. Rozpocznie się bowiem budowa wiaduktu na ul. Kopcińskiego (trwać będzie ona dwa lata). W tym czasie cały ruch drogowy przebiegać będzie ulicą Tramwajową, Wysoką do Armii Czerwonej. Ponieważ ulica Tramwajowa nie jest właściwie do tych nowych zadań przygotowania prowadzi się tam szereg prac. I tak br. ukończone zostaną roboty na skrzyżowaniu Tramwajowej i Tuwima. Jeszcze przed końcem roku znikną na tym odcinku „kocie łby”. Skrzyżowanie otrzyma ponadto rtęciowe oświetlenie. W przyszłym roku asfaltową nawierzchnię i nowe oświetlenie otrzyma pozostała część ul. Tramwajowej aż do ul. Narutowicza. Jednocześnie z robotami drogowymi trwają prace przy wymianie torów tramwajowych przed zajezdnią MPK. Całość prac nie powinna trwać dłużej niż trzy – cztery miesiące (a)”.

Rok 1967

5 stycznia, czwartek. „ Dalszy rozwój łódzkiego ciepłownictwa. Na koniec br. ok. 139o budynków będzie podłączonych do EC. Nowe magistrale sieci cieplnej . Z każdym rokiem obserwujemy w Łodzi rozwój inwestycji cieplnych. Plan inwestycyjny na lata 1967-1968 przewiduje m.in. dalszą modernizację EC I, rozbudowę EC II przez ustawienie dziewiątego kotła i siódmej turbiny oraz kontynuację budowy nowej elektrociepłowni EC III. W zapotrzebowaniu ciepła uwzględnione zostało nowe budownictwo mieszkaniowe i usługowe oraz część budynków zlokalizowanych w zasięgu sieci cieplnej a posiadających własne kotłownie. W tym roku przewiduje się z budownictwa istniejącego podłączenie ok. 3o budynków mieszkalnych do sieci cieplnej oraz około 1o różnych obiektów użyteczności publicznej. Zamierza się także podłączenie w br. kotłowni lokalnych w I i II osiedlu mieszkaniowym przy ul. Wierzbowej. Na koniec br. do sieci ciepłowniczej podłączonych zostanie ok. 139o budynków mieszkalnych. Wybuduje się 12,2 km sieci ciepłowniczej nie licząc odcinków podłączeniowych do budynków. Z tego 1,7 km sieci magistralnej, 8,4 km osiedlowej i 2,1 km sieci parowej. Sieć [nieczytelne] wody gorącej budowana będzie: w śródmieściu dla rejonu ul. ul. Głównej i Sienkiewicza, w rejonie ul. Tuwima (podłączenie sieci z EC I z siecią EC II), w rejonie ul. ul. Rzgowskiej i Lokatorskiej Liczba ludności korzystającej z ciepła z elektrociepłowni wyniesie na koniec br. ok. 273,7 tys. osób, tj. 37 proc. ogółu mieszkańców Łodzi, a w 1968 roku ok. 3o4,7 tys. (41 proc.). (j.kr.)”.

15 lutego, środa. „Kronika wypadków. Wczoraj na przystanku przy zbiegu ulic Kilińskiego i Nawrot wypadł z tramwaju linii 5 dziesięcioletni R.W. (Armii Czerwonej 7a). Chłopiec doznał zmiażdżenia lewej stopy i przebywa w Szpitalu im. Pasteura”.

23 maja, wtorek. „Kronika wypadków. Na ulicy Sienkiewicza przy Nawrot potrącona została przez motocykl 71-letnia Helena Pętkowska (Sienkiewicza 48). Ofiarę wypadku z ogólnymi obrażeniami przewieziono do Szpitala im. Barlickiego”.

Rok 1968

2o marca, środa. „Kronika wypadków. [...] Na ul. Nawrot został potrącony przez samochód 43-letni Zdzisław K. zam. przy ul. Traktorowej. Pomocy udzieliło mu pogotowie”.

15 maja, środa. „Kronika wypadków. [...] Przy zbiegu Przędzalnianej i Nawrot, kierowca samochodu MS 3255 Henryk B. ze Szczecina spowodował zderzenie z motocyklem IX 7442, kierowca którego Antoni M. (Próchnika 41) doznał obrażeń ciała”.

Rok 1969

25 kwietnia, piątek. „Kronika wypadków. (…) Na skrzyżowaniu ulic Wysokiej i Nawrot, na skutek nieuszanowania pierwszeństwa przejazdu przez kierowcę samochodu „Trabant” doszło do zderzenia z motocyklem. Motocyklista doznał obrażeń ciała i przebywa w Szpitalu im. Progowa”.

18 czerwca, środa. „Kronika wypadków. Przy zbiegu ulic Nawrot i Kilińskiego kierowca samochodu ciężarowego BO 4265 potrącił na przejściu dla pieszych 66-letnią Henrykę Korzeniowską (Nowotki 48). Kobieta doznała obrażeń ciała i przebywa w szpitalu”.

27 czerwca, piątek. „Kronika wypadków. (…) Na ulicy Nawrot w tramwaju linii 9/5 złamała się oś. Zatrzymanie ruchu trwało 5o minut”.

Rok 197o

23 maja, sobota. „Kto znalazł notatki? Onegdaj na ul. Kilińskiego (między Tuwima a Nawrot) lub na ul. Nawrot (między Kilińskiego i Targową) zgubiono zeszyt z notatkami do pracy magisterskiej n.t. „Interwencji wojsk ONZ”. Na zeszycie figuruje nazwisko Alicja Juśkiewicz. Student Wydziału Prawa UŁ. Zygmunt Chabowski prosi o wiadomość uczciwego znalazcę zeszytu na nr telefonu 341-1o „Dziennik Łódzki” w godz. 9-15”.

14 czerwca, niedziela. „Kronika wypadków. […] „Świadkowie wypadku jaki miał miejsce 11 bm. o godz. 21.3o na ul. Przędzalnianej przy Nawrot, gdzie zderzyły 2 samochody, w wyniku czego 2 osoby doznały obrażeń, proszeni są o zgłoszenie się do WKRD pokój 11b lub telefonicznie na numer 516-o2”.

28 lipca, wtorek. „Kronika wypadków. Wczoraj o godz. 11.2o na skrzyżowaniu ul. Przędzalnianej i Nawrot samochód „Wartburg PO 8o87 nie uszanował pierwszeństwa przejazdu i zderzył się ze „Starem” IP 3446. Kierowca Romuald Ł. z Poznania doznał ciężkich obrażeń ciała, natomiast jego żona 35-letnia Danuta poniosła śmierć. Lżej ranne zostały dwie córki”.

2 sierpnia, niedziela. „Kronika wypadków. […] O zgłoszenie się pod ten sam adres [WKRD MO ul. W. Bytomskiej 6o, p. 14 lub tel. 516-83] proszeni są świadkowie wypadku, jaki miał miejsce wczoraj o godz. 2o na skrzyżowaniu ul. Sienkiewicza i Nawrot. W miejscu tym, na przejściu dla pieszych została potrącona 12-letnia dziewczynka przez czerwony motocykl”.

Rok 1971

27 kwietnia, sobota. „Kronika wypadków. W Łodzi na ul. Nawrot 75-letnia Marta W. (Tarkowa 47) na skutek nieostrożnego wejścia na jezdnię potrącona została bokiem samochodu „Nysa”. Kobieta doznała lekkich obrażeń”.

Rok 1975

1 kwietnia, wtorek. „Z ukosa. „Słowo honoru…” Zaalarmowali nas, co prawda dość późno, bo w przedświąteczną sobotę, mieszkańcy ul. Nawrot, iż nie zanosi ale, aby podczas świąt był gaz w ich kuchniach. Otóż 15 lutego rozpoczęto wymienianie gazociągu na tej ulicy, w bramach powieszono zawiadomienia, iż 29 marca gaz znowu popłynie do mieszkań, więc wszyscy się cieszyli, bo wiadomo jak to w święta bez gazu.. A tu tymczasem robota, a gazu ani widu, ani słychu... Zatelefonowali do gazowni, ale i tam zbyto ich niczym. Zatelefonowaliśmy i my, ale niestety u dyrektora gazowni zrozumienia nie znaleźliśmy, Usiłował on nam bowiem wytłumaczyć, iż roboty się przeciągnęły na skutek nieprzewidzianych okoliczności, ponieważ stan rurociągów okazał się gorszy niż, można było przypuszczać, że w dodatku zły jest stan instalacji wewnątrz budynków itd., itp. Chcielibyśmy tu być bardzo dobrze zrozumiani, więc powiadamy, że nie chodzi nam o te przysłowiowe śliw­ki, tylko o to „po coś tam łaził”?! Nie chodzi o to, że roboty są trudne, że brak rąk do pracy, że zły stan instalacji - lecz właśnie o zdolność przewidywania. Nie jesteśmy specjalistami z dziedziny gazociągów, ale przecież w Lodzi każde dziecko wie, że w śródmieściu, w starym budownictwie stan instalacji gazowej, wodociągowej, a do niedawna i elektrycznej był nie tyle zły, co… fatalny! Rury są stare, o małych średnicach, skorodowane czyli przeżarte rdzą, albo też pozatykane na skutek wiele dziesiątków lat trwającej eksploatacji. Każde dziecko to wie, a nie wiedzą tego specjaliści? Po co komu więc ten optymistyczny termin, którego nie można było dotrzymać? Bo albo fachowcy przewidzieli wszystko i mogli ustalić taki termin, który byłby dotrzymany, albo też nie przewidzieli i w związku z tym… zrobili z gęby przysłowiową cholewę. I nie to jest irytujące, że roboty się przeciągają (być może także na skutek wadliwego ich prowadzenia), ale to, te się szasta terminami wyssanymi z palca, że się wprowadza w błąd, mami ludzi, którzy w przeciwnym wypadku jakoś by sobie to świąteczne życie inaczej zorganizowali. Zapewniali nas mieszkańcy zainteresowanych posesji, iż w bramach wisiały zawiadomienia z tym niefortunnym terminem, podpisane przez prowadzącego roboty i dyrekcję gazowni. Sprawdziliśmy w poniedziałek, czyli wczoraj: w kilkunastu posesjach: zawiadomienia te zostały usunięte. I brawo! To się nazywa szybka orientacja. I niestety, nie jest ona w stanie zmienić fatalnego wrażenia, jakie wywarł na nas i na części łodzian ten przykry incydent ze słowem honoru łódzkiej gazowni… J. Potęga”. [11]

4 kwietnia, piątek. „Kronika wypadków. [...] godz. 18.35 skrzyżowanie ulic Piotrkowskiej i Tuwima. Kierowca „Warszawy” potrącił przechodzącą przy zielonym świetle Annę N. Piesza z urazami głowy przewieziona została do Szpitala im. Jordana. Świadkowie wypadku proszeni są o zgłoszenie się w BKRD MO ul. Włady Bytomskiej 5o, tel. 716-82”.

11 kwietnia, piątek. „Kronika wypadków. [...] Przy zbiegu ulic Nawrot i Kopcińskiego, kierowca „Nysy” 31/78 IB Zbigniew B. (Hutora 23) potrącił na przejściu dla pieszych 15-letnią Krystynę J. Pomocy udzieliło jej pogotowie”.

Rok 1976

28 sierpnia, sobota. „Z Łodzi w kilku zdaniach. [...] Osoby, które w okresie od 15 stycznia do 17 lipca 1976 r. na terenie Wodnego Rynku przy zbiegu ulic Wodnej i Nawrot zostały okradzione z pieniędzy, proszone są o zgłoszenie się w KD MO Łódź-Widzew (ul. Wysoka 45, pokój 42) codziennie w godz. 9-15, celem złożenia zeznań”.

5 listopada, poniedziałek. „Kronika wypadków. Godz. 7.3o, skrzyżowanie ulic Nawrot i Kilińskiego. Przechodził jezdnię przy czerwonym świetle Roman S. Wpadł on pod „Trabanta” i doznał złamania nogi. Przebywa w szpitalu w Zgierzu”. Środa, 22 grudnia. „O godz. 17.2o na skrzyżowaniu ulic Sienkiewicz i Nawrot kierowca „Wołgi” 9878 IO potrącił Wacławę Z., lat 78. Staruszce pomocy udzielono w pogotowiu”.

Rok 1977

17 stycznia, poniedziałek. „Kronika wypadków. [...] Godz. 14.45 skrzyżowanie ul. ul. Nawrot i PKWN. Zatoczył się bok „Żuka będący wstanie nietrzeźwym Julian S. Z urazami czaszki przewieziono go do Szpitala im. Pasteura”. Sobota, 5 marca. „O godz. 12.oo na skrzyżowaniu ulic Kopcińskiego i Nawrot, Tadeusz T. lat 5o, potrącony został przez „Fiata” doznając otwartego złamania nogi”. Wtorek, 14 czerwca. „Godz. 7.3o. Na skrzyżowaniu ulic: Nawrot – Wodna kierowca „Fiata” IF 9346 Józef D. nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu i zderzył się z motorowerem, kierowanym przez Andrzeja O. Motorowerzysta doznał obrażeń ciała”.

3o kwietnia, sobota. „Łódź w dniu Święta Pierwszomajowego. [...] Handel. W dniu 1 maja sieć handlowa oraz zakłady gastronomiczne czynne będą jak w każdą niedzielę. Dodatkowo otwarte będą sklepy ogólnospożywcze, mięsno-wędliniarskie, delikatesowe oraz lokale gastronomiczne usytuowane przy centralnych miejscach zbiórek, na trasach pochodu w godzinach 8-14. W grę wchodzą placówki przy następujących ulicach: Armii Czerwonej i Głównej od Promińskiego do Piotrkowskiej, Nawrot od Piotrkowskiej do Sienkiewicza, Tuwima i Narutowicza od Piotrkowskiej do Kilińskiego, Nowotki od pl. Wolności do Kilińskiego, pl. Wolności i Nowomiejska, Obr. Stalingradu od pl. Wolności do Gdańskiej, Zielona od Piotrkowskiej do Wólczańskiej, A. Struga od Piotrkowskiej do Gdańskiej, Świerczewskiego od Piotrkowskiej do al. Politechniki, Wschodnia od Północnej do Narutowicza, Sienkiewicza od Narutowicza do Wigury, Piotrkowska od pl. Wolności do pl. Niepodległości (Sieradzkiej), al. Kościuszki, Zachodnia do ul. Ogrodowej, Wólczańska od Próchnika do Worcella i Próchnika od Piotrkowskiej do Wólczańskiej. Niezależnie od punktów stałych, czynne będą punkty ruchome w następujących rejonach ulic: Ogrodowa przy Zachodniej, al. Kościuszki przy Zamenhofa i Mickiewicza, 22 Lipca przy al. Kościuszki, pl. Reymonta, pl. Zwycięstwa – Targowa, Główna – Piotrkowska, Wschodnia przy Północnej, Brzeźna przy Piotrkowskiej i Wólczańska przy Świerczewskiego. Na trasach zbiórek i przemarszu czynne będą ponadto saturatory wózkowe i kioski ze sprzedażą lodów i „małej gastronomii”. 3o kwietnia w sobotę, wszystkie sklepy mięsne czynne będą od godz. 7. Zalecone jest właściwe zabezpieczenie w żywność i napoje ośrodków świątecznego wypoczynku w dniach od 28 do 3o kwietnia, a także w dniu 1 maja. W związku z okolicznościowymi imprezami artystyczno-rozrywkowymi, które odbywać się będą 1 maja, uruchomione zostaną bufety ruchome na samochodach w: parku 1 Maja (Ruda), przy Amfiteatrze (ul. Małachowskiego), godz. 16-21 na Sikawie (przy ul. Janosika godz. 17-21), w parku na Julianowie i Arturówku (godz. 16-21), w parku Poniatowskiego (godz. 15-19.3o) i na Zdrowiu koło muszli (godz. 14-21). W pozostałych ośrodkach punkty handlowe i gastronomiczne czynne będą zgodnie z programem na sezon letni 1977 r.”. Imprezy kulturalne. Z okazji święta 1 Maja odbędzie się cały szereg imprez kulturalnych. M.in. Dzielnicowy Dom Kultury Łódź-Polesie organizuje dziś, w sobotę 3o b.m. atrakcyjne imprezy rozrywkowe w muszli na Zdrowiu. Od godz. 16.3o do 18 koncert laureatów dzielnicowego przeglądu amatorskich zespołów artystycznych, od godz. 18 do 19 koncert orkiestry dętej ORMO. W dniu 1 maja w godz. 15-16 spektakl Teatru Lalek „Pinokio”, godz. 16-17 koncert muzyki polskiej w wykonaniu studentów PWSM, godz. 17-18 koncert estradowy zespołu wokalno-instrumentalnego „Dominanta” i od godz. 17 dyskoteka na kąpielisku „Fala”. W przypadku niepogody DDK zaprasza do pomieszczeń przy al. 1 Maja 87. Amfiteatr widzewski w niedzielę od godz. 17 organizuje koncert rozrywkowy pt. „W majowe święto”. Wystąpią amatorskie zespoły artystyczne”.

2o czerwca, poniedziałek. „Nowe sklepy branżowe powstaną w Łodzi. Pięknie wyeksponowane nowości w sklepach branżowych i fabrycznych cieszą się zrozumiałym powodzeniem wśród łodzian. Nic więc dziwnego, że sklepów tych będzie w naszym mieście coraz więcej. O jednym z największych – domu obuwia „Hermes”, który w końcu bieżącego roku zostanie oddany do użytku przy ul. Głównej obok „Juventusu” już pisaliśmy. Branża skórzana projektuje także zbudowanie dużego pawilonu o powierzchni 847 m. kw. na ul. Kwiatowej. Patronat nad sklepem obejmą ŁZPS „Skogar”. Zjednoczenie Przemysłu Jedwabniczo-Dekoracyjnego planuje już w IV kwartale br. przystąpić do budowy pawilonu z NRD w okolicach ul. ul. Rydla i Nałkowskiej na Dąbrowie. Tam przeniesiony zostanie sklep „Dywilanu” z ul. Nowotki i z pewnością pewnie dywany i tkaniny dekoracyjne będą tam wreszcie porządnie eksponowane. Oddanie do użytku – w III kwartale 1978 r. W 1979 roku przy ul. Piotrkowskiej 125, uruchomiony zostanie sklep branżowy pod administracją ZTK „Teofilów”. Nowy salon „Telimeny” powstanie prawdopodobnie w 198o roku przy projektowanym kwadracie ul. ul. Kilińskiego, Głównej, PKWN i Nawrot nowym zakładzie produkcyjny. Natomiast zjednoczenie Przemysłu Odzieżowego zainteresowane jest wykupem lokalu przy ul. Piotrkowskiej (róg ul. Zamenhofa), gdzie powstałby sklep ZPO „Palla” oraz sprzedawana byłaby odzież z „Dany”, „Daminy”, „Modaru” i „Ekipo” (ms)”.

1 sierpnia, poniedziałek. „Pospiesznym na Widzew-Wschód. Od 3 sierpnia zgodnie z postulatami mieszkańców na Widzew-Wschód jeździć będzie pospieszny autobus „S”. Łączyć będzie Retkinię z tym osiedlem, a trasa pobiegnie przez Śródmieście – ul. ul. Nawrot, Armii Czerwonej, Rokicińską, Puskina, Przybyszewskiego”. Wtorek, 2 sierpnia. „F” na Widzew-Wschód. Jeszcze raz informujemy, że od 3 sierpnia zgodnie z postulatami mieszkańców, na osiedle Widzew-Wschód kursować będzie z Retkini autobus pospieszny „F”.

7 września, środa. „Kronika wypadków. [...] O godz. 9.2o na ul. Nawrot przy Wysokiej Edward J., kierując „Żukiem uderzył w wózek dziecięcy, z którego wypadło 2-miesięczne niemowlę. Dziecko doznało stłuczenia głowy i przebywa w szpitalu”.

Rok 1978

12 maja, piątek. „Kronika wypadków. [...] O godz. 12.4o przy zbiegu ulic Sienkiewicza i Nawrot kierowca „Żuka” 4313 IS Jerzy M. potrącił przechodzącą jezdnię Janinę Ch. Poszkodowaną przewieziono do szpitala”.

18 maja, czwartek. „Kronika wypadków. [...] O godz. 18.3o na skrzyżowaniu ulic Sienkiewicza i Nawrot kierowca „Daci” 7823 IW Jan Sz. jadąc przy czerwonym świetle spowodował kolejno zderzenie z „Fiatem” i „Syreną”. Pasażer „Syreny” 8-letni Michał K. doznał urazów głowy, które opatrzono mu w pogotowiu. Straty ok. 7 tys.”.

12 lipca, środa. „Kronika wypadków. [...] O godz. 14.o6 na skrzyżowaniu ulic Sienkiewicza i Nawrot Sławomir K. przechodząc nieprawidłowo jezdnię potrącony został bokiem „Żuka”. Pomocy udzielono mu na pogotowiu”.

1 października, niedziela. „Już osiem lat działa powołana z inicjatywy łódzkich rzeźbiarzy jedyna w kraju pracownia ceramiczna Zakładów Artystycznych „Art” ZPAP. Tworzy się tu różnokolorowe i różnokształtne płytki (z mas fajansowych), które następnie możemy podziwiać w Łodzi – np. w „Hortexie”, w nowej aptece przy ul. Głównej i poczcie, w Parku Staromiejskim (zegar słoneczny!), a także w nowoczesnych zakładach pracy, np. w „Bistonie” i ZTK „Teofilów”. W najbliższym czasie ceramika ozdobi ściany cukierni przy ul. Nawrot i Piotrkowskiej oraz hali sportowej w Pabianicach”.

Rok 198o

15 kwietnia, wtorek. „Nonszalancja i brawura przyczynami wypadków. 4 bm. na ul. Nawrot nietrzeźwy kierowca „Fiata 125” potrącił 71-letnią kobietę; poniosła ona śmierć. 5 bm. na ul. Rokicińskiej „Fiat 1926” wpadł w poślizg i wjechał do rowu; kierowca samochodu doznał złamania kręgosłupa. 6 bm. w Piątkowisku kierowca motocykla WSK spowodował zderzenie czołowe z motorowerem; w wyniku wypadku cztery osoby przebywają w szpitalu. 7 bm. na ul. Pabianickiej, kierowca samochodu „BWM” nie dostosował szybkości do panujących warunków, stracił panowanie nad pojazdem, wjechał na chodnik, uderzając o mur; cztery osoby doznały obrażeń ciała. To tylko kilka przykładów wypadków drogowych z pierwszego tygodnia kwietnia. Wszystkie one spowodowane zostały nonszalancją i nieprzestrzeganiem przepisów ruchu drogowego. Milicjanci zwracają też uwagę na wzrastającą liczbę wypadków powodowanych przez rowerzystów i motorowerzystów. (z)”.

28 kwietnia, poniedziałek. „Kronika wypadków. „[...] Niedziela [...] Godz. 18.55. Na skrzyżowaniu ulic: Wysoka – Nawrot z nieustalonych przyczyn doszło do zderzenia „malucha” ŁKA 5463 z „Fiatem 126p” LDE 5914 (taksówka). Dwoje dzieci z „malucha” doznało poważnych obrażeń. Straty 5o tys. zł. świadkowie proszeni są do WRD MO w Łodzi, ul. Wł. Bytomskiej 6o, tel. 715-86”.

2 września, wtorek. „Kronika wypadków. Godz. 8.o5. Przy zbiegu ulic Kopcińskiego i Nawrot kierowca „Fiata” LDA 97o K Wiesław G. potrącił na przejściu 8-letniego Adama S. Dziecko przewieziono do szpitala”.

16 września, wtorek. „ Zakończono śledztwo w sprawie katastrofy na ul. Kilińskiego. Prokuratura Rejonowa dla dzielnicy Łódź – Widzew zakończyła śledztwo w sprawie katastrofy, która wydarzyła się 11 lipca o godz. 14.45 w rejonie skrzyżowania ul. Kilińskiego z ul. Nawrot, gdzie doszło do zderzenia autobusu „Sanos” z jadącym w kierunku Julianowa tramwajem linii „4”. Jak już szczegółowo informowaliśmy, w wyniku wypadku rannych zostało 2o osób, w tym kierowca „Sanosa” i motorniczy. Straty materialne oszacowano na 236,5 tys. zł. Według ustaleń prokuratury, winę za spowodowanie tego wypadku ponoszą 32-letnia Teresa S. i 34-letnia Halina K., które wbiegły na jezdnię w miejscu nie przeznaczonym dla pieszych i mimo czerwonego światła, zmuszając kierowcę „Sanosa” do raptownego hamowania zakończonego poślizgiem i czołowym zderzeniem z nadjeżdżającym z przeciwka tramwajem. Obu kobietom prokuratura zarzuca, że „nieumyślnie spowodowały zderzenie mające postać katastrofy w ruchu lądowym”. Teresa S. i Halina K. wyjaśniły, że spieszyły się aby dobiec do przystanku i wsiąść do jadącego za „czwórką” tramwaju linii „1”, którym chciały wrócić do domu. W najbliższych dniach Prokuratura Rejonowa dla dzielnicy Łódź – Polesie sporządzi akt oskarżenia przeciwko obu kobietom i skieruje go do Sądu Rejonowego w Łodzi. (kt)”.

1 października, środa. „W niedzielę wybryk – we wtorek wyrok. 28 bm. przed godz. 15 przechodzący ul. Piotrkowską łodzianie z oburzeniem obserwowali zachowanie grupy chuliganów, spośród których dwaj na odcinku od al. Schillera do ul. Nawrot tłukli szkło i gięli słupy znaków drogowych. Szybko na miejscu znaleźli się funkcjonariusze ZOMO, którzy ujęli Leszka Mańkowskiego (zam. przy ul. Wólczańskiej 164) i Jarosława Płaczkowskiego (zam. przy ul. Piotrkowskiej 189). Wczoraj, w trybie przyspieszonym, przed Sądem Rejonowym odbyła się rozprawa. Leszek Mańkowski skazany został na rok ograniczenia wolności z okresem próby na lat i grzywnę 3,5 tys. zł. Jarosław Płaczkowski otrzymał tę samą karę, z tym, że zapłaci 1o tys. zł. grzywny. (m)”.

Rok 1981

15 kwietnia, środa. „Zanim dojdzie do tragedii. W tych dniach, po południu, na rogu ulic Jaracza i Wschodniej przechodnie nagle usłyszeli głuchy łoskot spadającego na chodnik gruzu. Okazało się. że to od ściany znajdującego się tutaj budynku oderwał się kilkukilogramowy płat tynku. Szczęśliwie nikogo wtedy w tym miejscu nie było, mimo że zwykle o tej porze w tym miejscu przechodzi wielu ludzi. Podobny wypadek zdarzył się kilka dni wcześniej przy zbiegu ulic Tuwima i Piotrkowskiej. Kilka osób doznało okaleczeń głowy. Jeszcze wcześniej tynk odpadł z budynku stojącego przy ulicy Struga. Tam także były drobne okaleczenia. Charakterystyczne jest w przytoczonych wypadkach to, że stały się one w miejscach, gdzie jest szczególnie nasilony ruch samochodowy. Spaliny wiek tych elewacji to główna przyczyna tego, że na chodniki opada gruz. Zdarzyło się to dotychczas w trzech miejscach, ale przecież jutro może zdarzyć się czwarty i ten stanie się przyczyną tragedii. Zwracamy się więc do instytucji odpowiedzialnych za elewacje o ich jak najszybszy przegląd i zabezpieczenie tych najniebezpieczniejszych. Wypadki odpadania tynków w pewnym okresie były dosłownie plagą Krakowa. Wszystko wskazuje na to, że i w Łodzi przyszedł ten dodatkowy problem, wymagający możliwie szybkiego załatwienia”.

26 sierpnia, środa. „Kronika wypadków. [...] Godz. 15.45. Na skrzyżowaniu ulic Kilińskiego i Nawrot kierowca samochodu „GAZ” Wojciech W. ruszając spod świateł sygnalizatora najechał na nogę jedenastoletniej Kasi K. Na szczęście dziewczynka doznała niegroźnego stłuczenia stopy”.

5 listopada, czwartek. „Kronika wypadków. „Godz. 1o.5o. Na skrzyżowaniu ulic Nawrot i Targowej Mirosława W. prowadząc nieostrożnie „Fiata 126p” na przejściu dla pieszych potrąciła Jadwigę N. Piesza doznała ogólnych obrażeń ciała”.

Rok 1982

8 września, środa. „ Zamknięcie ul. Nawrot – zapowiedź perturbacji w śródmiejskim ruchu. Wszelkiego rodzaju budowy w śródmieściu powodują konieczność zamykania – i to na wiele lat – łódzkich ulic, co powoduje zakłócenia ruchu w centrum. Przykładem tego może być choć ażby zamknięcie przed laty ul. Zamenhofa na odcinku od ul. Piotrkowskiej do al. Kościuszki. Efekt tego taki, że budowane tam bloki nie wyszły jeszcze z fundamentów, a utrudnienie ruchu trwa już lat kilka i na kolejnych kilka lat się zanosi. Zapowiada się teraz zamknięcie kolejnej ulicy w centrum – Nawrot na odcinku od ul. Sienkiewicza do ul. Piotrkowskiej, gdzie prawdopodobnie wiosną rozpocznie się budowa dwóch bloków mieszkalnych. Cykl produkcyjny tych dwóch posesji przewiduje zakończenie prac po 6 latach od momentu rozpoczęcia. Jakie będą konsekwencje tego stanu rzeczy? Bardzo złe dla kierowców. Otóż w ten sposób wyłączona zostanie w części z ruchu ulica łącząca śródmieście ze wschodnimi rejonami Łodzi. Spodziewać się należy, że ruch pojazdów koncentrować się teraz będzie na ulicach Tuwima i Struga. Do wiosny przyszłego roku, kiedy to ma nastąpić zamknięcie dla ruchu części ul. Nawrot jest jeszcze trochę czasu. Warto więc zastanowić się na d konsekwencjami tego kroku i pomyśleć nad optymalnymi rozwiązaniami problemu. Najprostszą sprawą byłoby przyjęcie takiej technologii budownictwa w śródmieściu, by nie łączyła się ona z koniecznością zamykania ulic. Może prowadzące te prace przedsiębiorstwo budowlane pomyśli o korzystnym dla sprawy rozwiązaniu organizacyjnym. Tu zawsze są jakieś rezerwy. A jeśli nie? Wtedy na serio trzeba zastanowić się nad powtarzającym się postulatem wyłączenia z ul. Tuwima i Struga tramwaju nr „24”. Z pewnością wpłynie to na zwiększenie przepustowości tych ulic. Rozważyć też należy możliwość przywrócenia ruchu samochodów ul. Zieloną na odcinku od ul. Piotrkowskiej do al. Kościuszki. Zdajemy sobie sprawę z tego, że będą to rozwiązania połowiczne ale mogą one choć w niewielkim stopniu zmniejszy stale rosnące niedogodności komunikacyjne w centrum Łodzi. (ms)”.

Rok 2o11

Relacja Juliusza Budryna: „Pana matka, Anna Budryn była – jak Katarzyna Kobro – Rosjanką? – Ależ nie, była Polką w 9o procentach, z domieszką krwi szwedzkiej i francuskiej. Jej przodkowie Krzyżanowscy wywodzili się z Ponidzia, a gdy przenieśli się na Ukrainę, przyjęli wschodni obrządek. Matka była prawosławną Polką, mieszkała w Łodzi, wyszła za mąż za Rosjanina Dymitra Budyna, też prawosławnego, który jako polski oficer zginął w Katyniu. – Jak doszło do jej spotkania z Katarzyną Kobro? – Poznały się w Moskwie, w gimnazjum, w czasie pierwszej wojny światowej. – A jak pana mama znalazła się w Moskwie? – To było tak. Mój dziadek Jan Krzyżanowski przyjechał do Łodzi w 19o7 roku. Został naczelnikiem poczty głównej przy Tuwima. Niestety żył jeszcze tylko trzy lata, zmarł na atak serca. Przez jakiś czas babcie, Maria Krzyżanowska z domu Andrusow vel Andersson, pozostała w Łodzi W 191o roku dwie starsze córki odesłała do Płocka do swojej matki, a trzy młodsze zabrała ze sobą do Tomaszowa, gdzie dostała posadę nauczycielki. Kiedy została kierowniczką szkoły podstawowej w Łodzi, ściągnęła też do domu córki z Płocka. Po wybuchu pierwszej wojny światowej władze rosyjskie ratowały przede wszystkim inteligencję, wtedy jeszcze Rosjanie uważali, że nie są ważne maszyny, tylko materiał ludzki. Babcię ewakuowali jako dyrektorkę szkoły. Z córkami, swoją matką i ciotką – w sumie osiem kobiet – pojechały najpierw do Orła, później do Moskwy. – I w Moskwie Anna i Katarzyna uczyły się w jednej klasie? Tak, choć mama urodziła się w 1897 roku, a Katarzyna Kobro była o rok młodsza. Trafiły na półtora roku przed maturą do jednej klasy [...]. – A jak koleżanki z klasy odnalazły się w Polsce? – Spotkały się w łódzkiej cerkwi! To była już końcówka lat trzydziestych. Obie miały mężów i dzieci. Nika Strzemińska była malutką dziewczynką, ja miałem kilka lat. Mama i Kobro znały się przed laty jako panienki, a ty spotkały się dwie dorosłe kobiety. [...] - Moja matka [Anna Budryn] była bardzo przedsiębiorcza. Ojciec zginął w Katyniu, ona została z dwoma synami i matką, miała dom i nas wszystkich na głowie. Jeszcze przed wojną prowadziła nieduży interes, najpierw sprzedaż resztek tkanin, później artykułów krawieckich. Miała sklep na ulicy Orlej. Kiedy przyszli Niemcy, zabrali ten sklep, a mamie udało się zachować tylko tyle, ile mieściło się na ręcznym wózku. Przywiozła te towary do naszego domu na Julianowie. A Niemcy sprowadzani do Łodzi to byli na przykład ludzie z Rygi. Nie znali niemieckiego, ale jako Niemcy dostawali i mieszkania, i miejsca pracy. Pewna pani, nazywała się Iwanow, dostała w taki sposób sklep na Nawrot. Potrzebowała kogoś, kto by jej ten sklep prowadził. I tym zajęła się moja mama. Świetnie sobie radziła, bo umiała handlować, biedy nie zaznaliśmy. No i mogła pomagać Katarzynie Kobro. U Strzemińskiego zamówiła portret babci i kopię martwej natury holenderskiej, by mógł zarobić pieniądze na utrzymanie rodziny. – A Katarzyna Kobro zarabiała w czasie wojny, szyjąc zabawki. – Tak, właśnie moja mama dostarczała jej resztki materiałów. Kobro sama te zabawki sprzedawała. W czasie wojny ich przyjaźń stała się żywa. Katarzyna Kobro z córką przyjeżdżały do nas na Julianów”. [12]

Rok 2o16

16 października, niedziela. „Derby Łodzi 2o16 i protest kibiców Widzewa: Zamieszki i awantura w centrum Łodzi. Protest kibiców Widzewa zakończył się zamieszkami i awanturą na Piotrkowskiej. Zamknięta była trasa W-Z. Policja zatrzymała najbardziej agresywnych uczestników zamieszek. W południe kibice Widzewa protestowali przed UMŁ. Powodem protestu był brak zgody na wejście kibiców Widzewa na mecz derbowy z ŁKS na stadionie przy al. Unii. Setki kibiców Widzewa zgromadziły się w niedzielę na Piotrkowskiej przed budynkiem Urzędu Miasta Łodzi. Gdy organizatorzy ogłosili zakończenie protestu, kibice odpalili race i zaczęli wulgarnie w policję zabezpieczającą zgromadzenie. Zaraz po tym kibice zaczęli uciekać przez pasaż Schillera oraz plac Komuny Paryskiej w stronę parku Sienkiewicza i ulicy Kilińskiego. Tłum przemieszczał się ulicą Kilińskiego a następnie Nawrot w stronę ulicy Dowborczyków. Właśnie na ulicy Nawrot w stronę policjantów poleciało wszystko, co kibice mieli pod ręką. Były to szklane butelki, kamienie, a nawet puszki z piwem. Ostatecznie kibice przebiegli ulicą Dowborczyków do alei Piłsudskiego. Tutaj pokonali trasę W-Z i wbiegli m.in. na teren Galerii Łódzkiej. Kibice porozdzielali się na mniejsze, kilkudziesięcioosobowe grupy. Jedną z nich funkcjonariusze legitymowali później na Kilińskiego. - Do tego zabezpieczenia policja przygotowywała się od dawna. Inicjowaliśmy wiele spotkań z przedstawicielami obu klubów. Bazując na wcześniejszych doświadczeniach, rozpoznaniu środowiska i różnych sygnałach przewidzieliśmy reakcje na wszelkie naruszenia prawa. Łódzkich funkcjonariuszy wspierali policjanci z Radomia, Bydgoszczy i Warszawy. Miasto monitorowane było z pokładu policyjnego śmigłowca - mówi mł. insp. Joanna Kącka, rzecznik KWP w Łodzi. W trakcie zabezpieczenia derbów i przed meczem policjanci wylegitymowali ponad pół tysiąca osób. Wystawiono łącznie 1o6 mandatów karnych za różnego rodzaju wykroczenia. Ich kwota to 11 tysięcy złotych. Wobec 2o osób skierowano wnioski do sądu o ukaranie. - Spośród 3o zatrzymanych 8 odpowie za przestępstwa (4 udział w bójce, 2 znieważenie funkcjonariuszy, 1 posiadanie narkotyków, 1 wtargnięcie na murawę), materiały wobec 7 nieletnich skierowano do sądu rodzinnego ich samych wczoraj przekazano prawnym opiekunom, wobec 15 dorosłych zatrzymanych podczas zakłócenia ładu i porządku w centrum Łodzi w poniedziałek sąd rozpatrzy wnioski w trybie przyspieszonym - mówi Joanna Kącka. Zatrzymanych zostało łącznie 3o osób. Wśród nich jest aż siedem osób nieletnich, w tym licealista, który miał być pobity na Dąbrowie, jak donoszą media. Przez kilkadziesiąt minut zamknięta była trasa WZ na odcinku Kilińskiego - Sienkiewicza, później zamknięto również skrzyżowanie z al. Kościuszki. Policjanci sterowali ruchem na zamkniętych skrzyżowaniach. Funkcjonariusze starali się nie dopuścić do przedostania się kibiców Widzewa pod stadion przy al. Unii”. [13]

Rok 2o18

23 lipca, poniedziałek. „ Początek przebudowy ul. Tuwima i Nawrot. Kolejne ulice w centrum Łodzi zamknięte dla ruchu. Rozpoczęła się przebudowa ulic Tuwima pomiędzy Kilińskiego i Targową oraz Nawrot pomiędzy Piotrkowską i Kilińskiego. Zmieniła się organizacja ruchu w rejonie tych ulic. To kolejne utrudnienia dla kierowców w centrum Łodzi. Nieprzejezdne są odcinki Kościuszki, Gdańskiej, Pogonowskiego, Jaracza, Narutowicza, ronda Solidarności, a także utrudnienia pojawiają się przy budowie Nowowęglowej. Łącznie na terenie Łodzi znajduje się 35 miejsc, gdzie są utrudnienia w ruchu spowodowane remontami dróg. W poniedziałek 23 lipca wykonawcy przejęli ulice Tuwima i Nawrot pod plac budowy. To kolejny remont i przebudowa ulic w ramach rewitalizacji. Łączny koszt prac na Tuwima i Nawrot to blisko 14 mln zł. Prace powinny zakończyć się przed końcem tego roku. - W ramach inwestycji przebudowane zostaną ulice i sieci pod nią - mówi Agnieszka Kowalewska-Wójcik, dyrektor Zarządu Inwestycji Miejskich. - Po zakończeniu prac będą szerokie chodniki, dużo wysokiej zieleni w postaci szpalerów drzew, jak również niska zieleń, czyli rośliny ozdobne. Będą nowe ławki, kosze na śmieci, zatoki parkingowe. Zmienią się miejsca dla przystanków autobusowych. Przy Tuwima pojawią się ponadto skwery przy skrzyżowaniach z Dowborczyków i Targową powstaną skwery. Dziki parking u zbiegu Tuwima i Targowej zamieni się w plac zabaw, gdzie znajdzie się też miejsce na dużo ławek. Prace przy Nawrot zaczną się najpierw w na odcinku od Sienkiewicza do Kilińskiego. Tam też ma być dużo zieleni. Rozpoczęcie przebudowy tych ulic to konieczność zmiany organizacji ruchu. Remontowane odcinki mają zapewnione tylko wjazdy docelowe, ale w poniedziałek od rana kierowcy nie przejmowali się zakazami wjazdu. Na czas przebudowy ulica Nawrot będzie dwukierunkowa od Kilińskiego do Wysokiej. Natomiast ulica Tuwima i Struga są dwukierunkowe od al. Kościuszki do Kilińskiego. Jeździć możemy również ul. Kilińskiego pomiędzy Tuwima, a Nawrot. Zmienionymi trasami jeżdżą tam autobusy 8o, 83 i N3. - W pierwszym dniu zamknięcia Tuwima i Nawrot nie było większych utrudnień w ruchu - mówi Maciej Sobieraj, zastępca dyrektora Zarządu Dróg i Transportu. - Większość kierowców wiedziała, że pojawią się zmiany. Kto nie widział, ten na pewno dostrzegł linie separacyjne namalowane w kolorze żółtym. Odcinek Kilińskiego między Tuwima i Nawrot, którym jeżdżą samochody i tramwaje, nie był zakorkowany. Tramwaje nie zanotowały większych opóźnień. Największe korki tworzyły się od rana na Sienkiewicza. Tam kierowcy próbowali ominąć zamknięte ulice. Dodatkowo przeniósł się tam ruch z Kościuszki, która jest zamknięta od Zamenhofa do Struga w kierunku północnym. Prawdopodobnie ruch zostanie tam wznowiony w środę rano. Zamknięty odcinek Jaracza również powoduje komplikacje. ZDiT proponuje ominąć plac budowy Włókienniczą, bo na Rewolucji 19o5 r. ruch jest znacznie większy. Kierowcy narzekają również na zwężenia ulic przy rondzie Solidarności, gdzie trwa przebudowa kanalizacji sanitarnej. Utrudnienia skończą się tam niebawem, ale pojawi się zwężenie na zachodnim pasie Kopcińskiego, gdzie zaczną się prace na drodze rowerowej. Przebudowa Narutowicza przebiega zgodnie z planem. Ruch został przesunięty na północną jezdnię w okolicach Muszyńskiego. Zakończenie prac planowane jest na 31 sierpnia. Utrudnienia są również w związku z przebudową skrzyżowania Gdańskiej z Ogrodową. Objazd prowadzony jest Drewnowską. Przy budowie Nowotargowej kłopoty może sprawiać budowa łącznicy między Kopcińskiego i Wydawniczą”. [14]

Rok 2o19

7 maja, poniedziałek. „ Blisko rok po pierwotnym terminie zakończy się remont ul. Nawrot. Zarząd Inwestycji Miejskich zapowiedział, że w przyszłym tygodniu zakończy się rewitalizacja ul. Nawrot od ul. Piotrkowskiej do ul. Kilińskiego, a ulica otwarta będzie dla ruchu. Dokładną datę otwarcia ulicy uzależniają od warunków pogodowych. Czy tym razem uda się zakończyć prace zgodnie z zapowiedziami? Pierwotnie ulica miała być gotowa pod koniec ubiegłego roku... Na razie na ul. Nawrot sadzone są 54 klony polne oraz 3 tys. krzewów oraz bylin - berberysów, cisów, róż i jeżówek. Trwa budowa skrzyżowania ulic Nawrot i Sienkiewicza. Brakuje też ostatniej warstwy asfaltu pomiędzy ulicami Sienkiewicza a Kilińskiego. Na ul. Nawrot przebudowano infrastrukturę podziemną, jest nowy chodnik, wydzielone miejsca parkingowe, nowe oświetlenie, elementy małej architektury, zamontowano także system nawadniania zieleni”. [15]

2 października, środa. „ Ulica Nawrot miała być oddana po remoncie z końcem zeszłego roku. Później kilka razy przesuwano termin zakończenia prac . Zarząd Inwestycji Miejskich przekonuje, że ulicą będzie można pojechać w październiku, ale nie podaje konkretnego terminu. Opóźnienia związane z remontem Nawrot zaczęły się jeszcze w ubiegłym roku, gdy podwykonawca dla PGE nie wywiązał się z przebudowy sieci energetycznej. Wiosną deklarowano, że prace zakończą się w lipcu. W lipcu informowano, że dojdzie do tego we wrześniu. Obecnie pada termin październikowy, ale bez podania konkretnej daty. - Prace na ulicy zakończyły się. Położona jest warstwa ścieralna, rozpoczęło się sadzenie drzew. Pozostała budowa wyniesionego skrzyżowania Nawrot z Sienkiewicza. Wykonawca deklaruje, że skończy w październiku - powiedział Tomasz Andrzejewski, rzecznik prasowy ZIM. Na duże opóźnienia natrafiają przebudowy Rokicińskiej i Śmigłego-Rydza. Obie inwestycje zakończą się pół roku po pierwotnym terminie ukończenia prac. Rokicińska ma być oddana do użytku w czerwcu przyszłego roku, natomiast Śmigłego-Rydza dopiero na początku 2o21 roku. Być może uda się oddać przed terminem Ogrodową. Prace miały trwać do końca roku. Wykonawca zapowiada, że skończy przebudowę w listopadzie. Północna część jezdni jest zrobiona. Na południowej układane są krawężniki i podbudowa pod układanie asfaltu”. [16]

Rok 2o2o

15 maja, piątek. „(WW) Groźny wypadek na skrzyżowaniu ulic Nawrot i Dowborczyków. Do groźnego zdarzenia doszło po godz. 13 na skrzyżowaniu ulic Nawrot i Dowborczyków w Łodzi. W godzinach popołudniowych na skrzyżowaniu Dowborczyków i Nawrot zderzyły się dwa auta, bus z osobówką. Siła uderzenia była tak duża, że citroen przewrócił się na bok. Na szczęście nikomu nic się nie stało i całe zdarzenie zakwalifikowano jako stłuczkę. Uszkodzeniu, oprócz wyżej wspomnianych pojazdów, uległa także latarnia. Na miejscu policja ustala okoliczności wypadku, a strażacy usuwają jego skutki”. [17]

5 sierpnia, środa. „ Zderzenie na skrzyżowaniu Kilińskiego i Nawrot! Poważne utrudnienia. W godzinach porannych w Łodzi na skrzyżowaniu ulic Kilińskiego i Nawrot doszło do zderzenia dwóch aut osobowych. Ze wstępnych informacji wynika, że nikt nie ucierpiał i zdarzenie zakwalifikowano jako kolizję. Sprawca jadący samochodem renault po zderzeniu wpadł na hydrant. Jak podała policja samowolnie oddalił się z miejsca zdarzenia. Komunikacja miejska MPK. Ruch tramwajów wstrzymano na ul. Kilińskiego przy ul. Nawrot w kierunku do ul. Tuwima. Zatrzymano również ruch autobusów na ul. Nawrot przy ul. Kilińskiego w kierunku do ul. Wodnej. Tramwaje kierowane objazdem. Linia:- 1, 5 - od węzła Klińskiego/Piłsudskiego ulicami: Piłsudskiego, Piotrkowska-Centrum, Mickiewicza, Kościuszki, Zielona, Narutowicza na właściwe trasy. - 18 - od węzła Piłsudskiego/Kilińskiego ulicami: Piłsudskiego, Kopcińskiego, Narutowicza na właściwe trasy. Autobusy linii – 8o, 83 - od węzła Nawrot/Kilińskiego ulicami: Kilińskiego, Rodzin Poznańskich, Rodziny Scheiblerów, Tuwima na właściwe trasy. Zmiana tras w podanych kierunkach. Ruch zostanie wznowiony za zgodą służb miejskich”. [18]



[1] „Czerwona latarnia. Pieśni robotnicze”, zebrał E. Ajnenkiel, Łódź 1964

[2] Jacek Strzałkowski „Łódzki Klub Sportowy 19o9-2oo9. Sto lat istnienia w tym 85 kłamstwa”, Łódź 2oo9

[3] „Na wieki wieków amant. Tadeusz Pluciński w rozmowie z Magdaleną Adaszewską”, Warszawa 2o14

[4] Jerzy Nałęcz „Trójkąt Baphometa”, „Dziennik Łódzki”, 2 lutego 1932

[5] tamże

[6] tamże

[7] Zb. Skibicki „U źródeł nieszczęśliwych wypadków na jezdniach łódzkich”, „Dziennik Łódzki”, 13 sierpnia 1953

[8] Helena Duninówna „W śródmieściu”, „Odgłosy”, 16 czerwca 1958

[9] W. Kacprzak „W pracowni architekta dzielnicowego „Śródmieście na planszach”, „Dziennik Łódzki”, 18 marca 1963

[10] I. Śledzińska „Mocne uderzenie w kulturę”, „Dziennik Łódzki”, 21 marca 1966

[11] J. Potęga „Z ukosa. „Słowo honoru…”, „Dziennik Łódzki”, 1 kwietnia 1975

[12] Marzena Bomanowska „7 rozmów o Katarzynie Kobro”, Łódź 2o11

[13] Jarosław Kosmatka „Derby Łodzi i protesty kibiców Widzewa: Zamieszki i awantury w centrum Łodzi”, https://expressilustrowany.pl/derby-lodzi-2016-i-protest-kibicow-widzewa-zamieszki-i-awantura-w-centrum-lodzi-zdjecia-film/ar/10746504 , 16 października 2o16

[14] Marcin Bereszczyński „Początek przebudowy ul. Tuwima i Nawrot. Kolejne ulice w centrum Łodzi zmknięte dla ruchu”, „Dziennik Łódzki”, 23 lipca 2o18

[15] Anna Janiszewska „Blisko rok po pierwotnym terminie zakończy się remont ul. Nawrot”, https://expressilustrowany.pl/blisko-rok-po-pierwotnym-terminie-zakonczy-sie-remont-ul-nawrot-zdjecia/ar/c1-14481239 , 7 października 2o19

[16] Marcin Bereszczyński „Sadzą drzewa na Nawrot. Sprawdź, kiedy ulica zostanie oddana do użytku”, „Dziennik Łódzki” - https://dzienniklodzki.pl/sadza-drzewa-na-nawrot-sprawdz-kiedy-ulica-zostanie-oddana-do-uzytku/ar/c1-14469125 , 2 października 2o19

[17] (WW) „Groźny wypadek na skrzyżowaniu ulic Nawrot i Dowborczyków”, https://expressilustrowany.pl/grozny-wypadek-na-skrzyzowaniu-ulic-nawrot-i-dowborczykow-zdjecia/ar/c16-14973480 , 15 maja 2o2o

[18] (WW) „Zderzenie na skrzyżowaniu Kilińskiego i Nawrot! Poważne utrudnienia”, https://expressilustrowany.pl/zderzenie-na-skrzyzowaniu-kilinskiego-i-nawrot-powazne-utrudnienia-wideo-zdjecia/ar/c16-15112912 , 5 sierpnia 2o2o


Kolejne numery: