Ulica Przejazd
Numer 38
Rok 1898
4 marca, piątek. „Z poczty. Kwestya lokalu dla tutejszego kantoru pocztowo-telegraficznego znajduje się obecnie w stadium takiem, że zarząd pocztowy jest w chęci nabycia placu, na którym zbudowałby odpowiedni lokal na biura i mieszkania dla urzędników. Użyto by na to funduszów skarbowych, które z czasem spłaconoby częściowo. Ostateczna decyzya w pomienionej sprawie nastąpi niebawem. Kilku właścicieli placów złożyło swoje oferty r.r. st. Boguckiemu, naczelnikowi warszawskiego okręgu pocztowego, który, jakto już donosiliśmy bawi w Łodzi”.
Środa, 3o marca. „Gmach pocztowy. Sprawa pomieszczenia biur łódzkiego oddziału poczt i telegrafu znajduje się znów w nowem stadyum. Oto zarząd poczt i telegrafu w Warszawie traktuje kupno wielkiego domu o dwóch frontach, których jeden wychodzi na ul. Spacerową, drugi zaś na Wólczańską. Właściciele tej nieruchomości przedstawili głównemu zarządowi poczt i telegrafu projekt opracowany przez budowniczego p. Dawida Landego, mający na celu dokonanie odpowiednich przeróbek na biura pocztowe, przyczem urządzona ma być hala oszklona, mająca pomieścić wszystkie oddziały poczty i telegrafu w ten sposób, ażeby umożliwić jaknajszybsze załatwianie oparacyi pocztowych. W gmachu projektowanym mieścić się będą mieszkania dla wszystkich urzędników pocztowych. Właściciele nieruchomości żądają za nią 2oo,ooo rubli. Koszty zaś przebudowania domu wynosić mają około 8o,ooo rs.”.
Rok 19oo
28 lutego, środa. „Gmach pocztowy. Jak wiadomo, budowa własnego gmachu dla pomieszczenia biur tutejszego oddziału poczt i telegrafu na zakupionym placu przy ul. Przejazd i Widzewskiej, została zdecydowaną. Rozmaite przeszkody technicznej natury spowodowały, że do robót około projektowanej budowy gmachu przystąpią dopiero z wiosną r. p. Główny zarząd poczt i telegrafu zajął się obecnie rozpatrzeniem szkicowo sporządzonych planów, poczem dopiero zdecydowanem będzie wypracowanie ostatecznych planów. Według projektu budowa gmachu łódzkiego oddziału poczt i telegrafu kosztować ma 24o,ooo rubli”.
25 czerwca, poniedziałek. „Gmach pocztowy. Jak się dowiadujemy, sprawa budowy gmachu poczt i telegrafu w Łodzi ma być wkrótce załatwiona. Oczekiwane jest rychłe zatwierdzenie ostateczne planów budowy gmachu, który stanie przy zbiegu ulic Przejazd i Widzewskiej. Jest to sprawa bardzo pilna. Teraźniejszy oddział poczty i telegrafu; mieszczący się w wynajętym gmachu przy ulicy Mikołajewskiej, jest tak ciasny i niewygodny, iż cierpią na tem zarówno interesanci, jak i urzędnicy tej instytucyi. W południowych godzinach, kiedy panuje ruch największy, z trudnością dostać się można do okienka danego wydziału; powstaje skutkiem tego ścisk i nieporozumienie wśród interesantów z powodu gwałtownego torowania sobie drogi łokciem lub pięścią. To też do wydziału przyjmowania depesz wyznaczono w ostatnich czasach dwóch urzędników, gdyż dotychczas jeden nie był w stanie szybko obsłużyć tak znacznej liczby interesantów, jaka naraz zgłaszała się do telegrafu”.
24 listopada, sobota. „Statystyka pocztowa. Z tutejszego głównego kantoru pocztowo-telegraficznego wysłano w ciągu października ogółem 12,996 depesz, w tej liczbie 9,114 wewnątrz kraju. Za depesze wewnętrzne wpłynęło w tymże czasie 4,4o7 rb. 48 kop., za zagraniczne zaś 7,892 rb. Do wysłania przyjęto 42,98o poleconych posyłek, 2,211 przekazów na sumę 62,ooo rb., 1,419 pakietów, 3,795 listów pieniężnych z zawartością 114,218 rb. Wydano w ciągu października 3,62o przekazów na sumę 2o7,63o rub. 59 k., 2,4oo listów pieniężnych z 43,ooo rb., 2,73o posyłek, ocenionych co do wartości na 1m532,18o rub. Ogólna liczba przysłanych do Łodzi poleconych przesyłek równa się 59,165 sztukom, w tej liczbie 3,115 z zagranicy”.
Rok 19o3
7 lipca, wtorek. „Przeniesienie poczty. Wczoraj do wieczora tutejszy urząd pocztowo-telegraficzny funkcyonował w dotychczasowym gmachu przy ulicy Mikołajewskiej. Wieczorem zaczęto przenosić biura do nowego gmachu na rogu Widzewskiej i Przejazd. Dziś od rana wszelkie czynności pocztowo-telegraficzne załatwiane są w nowym gmachu”.
21 września, poniedziałek. „Poświęcenie poczty. Dziś o godz. l po południu odbyło się uroczyste poświęcenie gmachu poczty i telegrafu, wzniesionego na rogu ulicy Przejazd i Widzewskiej. Obecni byli naczelnik warszawskiego okręgu poczt i telegrafu rz. r. st. Bogucki, naczelnik poczt i telegrafu z Piotrkowa, przedstawiciele różnych instytucyj łódzkich i cały personel biurowy poczty i telegrafu”.
Rok 19o5
21 stycznia, sobota. „Telefon „Łódź-Warszawa”. O użyteczności sieci telefonicznej „Łódź – Warszawa” świadczy najwymowniej sprawozdanie za rok ubiegły 19o4 z działalności tej instytucyi w Łodzi. Wykazuje ono, że ogólna liczba rozmów stanowi 15,976, mianowicie: z głównego gmachu przy ul. Widzewskiej [Przejazd 38] i oddziału przy ul. Zielonej 7,445, z mieszkań abonentów 8,525 i z lokalu Giełdy łódzkiej 6. Dochód, jak wpłynął za powyższe rozmowy od 14 stycznia 19o4 do 14 stycznia 19o5 roku wyniósł 11,917 rb. 8o kop.”.
22 marca, środa. „Główna poczta prosi oddawcę 1o-iu przesyłek na imię Ripharda do Monpelier we Francyi, oddanych w grudniu na tutejszą pocztę, o zgłoszenie się do wydziału przesyłek tejże poczty”.
29 kwietnia, sobota. „Ładne porządki! Od dawna już mieszkańcy naszego miasta skarżą się na nieudolne funkcyonowanie poczty, która systematycznie zatraca korespondencye i przesyłane przedmioty. W ostatnich czasach ofiarą nieporządków tych padła mieszkanka Łodzi K. A., której w drodze z Łodzi do Warszawy, zginęło 6o pocztówek ręcznie malowanych, na jedwabiu i kartonach. P. A. pocztówki te wysłała do jednego ze sklepów w Warszawie, gdzie miały być spieniężone, przedstawiały zaś wartość kilkudziesięciu rubli. Celem łatwiejszego wykrycia nieprawego posiadacza pocztówek nadmieniamy, iż były one cyfrowane literami K. A.”.
2o czerwca, wtorek. „Bilard francuski w dobrym stanie, gramofon koncertowy tanio do sprzedania; obejrzeć można w każdej porze Przejazd № 38 w podwórzu na dole, Stołowa”.
5 sierpnia, sobota. „Sprzedam rower tanio, używany, w dobrym stanie, za przystępną cenę. Przejazd, w gmachu pocztowym, stróż wskaże”.
24 października, wtorek. „Poczta. Po zasięgnięciu na miejscu informacyi, dowiedzieliśmy się, że tutejszy oddział pocztowy, nie otrzymał dotychczas żadnych rozporządzeń, , jakie wywołane będą bezrobociem na kolejach skarbowych w Cesarstwie. Wszelkie przesyłki przyjmowane są przez łódzki zarząd pocztowy w normalnych warunkach. Lubo zewsząd napływają telegraficzne zawiadomienia o bezrobociu i utrudnieniach przy wysyłania przesłyłek kolejowych ubocznymi sposobami, a między innemi i końmi, to jak tutejszy zarząd pocztowy nie ma dotychczas żadnego zgoła oficyalnego zawiadomienia od departamentu pocztowego. Z chwilą otrzymanie odnośnego rozporządzenia drogą telegraficzną, łódzki kantor pocztowy zastosuje się ściśle do wskazówek. Tutejszy zarząd pocztowy twierdzi, że strejk na kolejach nie potrwa długo i że wszystko wkrótce wróci do stanu normalnego. Dotychczas do tutejszego oddziału pocztowego przybywają z różnych miast Cesarstwa korespondencye prawidłowo. Dziś np. przyszły korespondencye z miast następujących; z Rostowa z datą wysłania 2o b. m,; z Borysoglebska z datą 2o b. m.; z Odessy, z datą 18 b. m.; z Rewia, z datą 22 b. m.; z Umania, z datą 22 b. m.; z Rebka, z datą 23 b. m.; z Moskwy, z datą 21 b. m.; z Rygi, z datą 22 b. m.; z Petersburga z datą 21 b. m.; z Władywostoku, z datą 19 b. m.”.
9 listopada, czwartek. „Z poczty. Przekazów, adresowanych po polsku poczta łódzka nie przyjmuje dotąd, jakkolwiek na innych pocztach w Królestwie, a nawet w gub. grodzieńskiej są one przyjmowane. Czemu? - O puszki do listów dopominają się mieszkańcy ulicy Rokicińskiej, którzy muszą nosić korespondencyę aż na róg Przędzalnianej. – Czy poczta łódzka nie pomyśli czasem i urządzeniu oddziału pocztowego w okolicy fabryk widzewskich? Dzielnica ta coraz bardziej się zaludnia, ludność coraz bardziej czuje potrzebę łączności ze światem, należałoby dopomódz tej potrzebie, ułatwić jej zaspokojenie. Wartoby otworzyć i oddział pocztowy gdzieś w okolicy tak zw. Górki Widzewskiej (ul. Rokicińska)”.
13 grudnia, środa. „Nietykalność osobista. Dzisiejszej nocy aresztowani zostali: naczelnik stacyi telefonów Łódź-Warszawa inżynier Niemirowski, urzędnik klasy 2-ej biura telegrafu Prądzyński, oraz pracowniczka tegoż telegrafu panna Wyszkowska”. Wtorek, 6 lutego 19o6 – „Naczelnik łódzkiej stacyi telefonów „Warszawa – Łódź”, inżynier p. Wacław Niemirowski z powodu słabości zdrowia podał się do dymisyi. Na jego miejsce naczelnik warszawskiego okręgu poczt i telegrafu mianował p. Urbańskiego, mechanika stacyi telegraficznej w Łodzi” oraz „Z powodu wyjazdu jest do sprzedania całkowite umeblowanie. Wiadomość: Stacya telefonu Warszawa-Łódź Przejazd 38” – czy to inż. Niemirowski?
15 grudnia, piątek. „Z poczty i telegrafu. W dniu wczorajszym naczelnik łódzkiego oddziału poczty i telegrafu zawezwał wszystkich pracowników i oświadczył im, że odczuwa ich niedolę materyalną i chętnie wypłaci pół pensyi za 14 dni, zażądał jednak, aby zobowiązali się do przystąpienia zaraz do pracy. Co zaś do wynagrodzenia za czas bezrobocia, nie jest upoważnionym. Po wysłuchaniu tej przemowy, pracownicy jednomyślnie oświadczyli, że do pracy nie przystąpią, zanim nie zacznie pracować Moskwa, Petersburg i Warszawa”.
Rok 19o6
8 marca, czwartek. „Z poczty. Naczelnik łódzkiego oddziału poczty i telegrafu p. Baumgarten otrzymał od warszawskiego okręgu zawiadomienie, że filie pocztowe okręgu Królestwa Polskiego z dniem dzisiejszym nie mają prawa przyjmowania żadnych przesyłek pieniężnych i wartościowych. Wszelkie tego rodzaju przesyłki należy skierować do kantoru centralnego, który wyekspediuje do miejsca przeznaczenia. We wzmiankowanych filiach pocztowych ilość znajdujących się marek nie może przewyższać 1oo rubli. Rozporządzenie powyższe wywołane zostało wypadkami rabunku, dokonywanego w filiach pocztowych”.
9 lipca, poniedziałek. „Aresztowany na poczcie. Dziś rano przechodził ulicą Przejazd mężczyzna przyzwoicie ubrany, który zauważył, iż jest śledzonym przez 2 ludzi i jak się okazało, agentów ochrony; wszedłszy do przedsionka pocztowego, został aresztowany.
3o lipca, poniedziałek. „Defraudacya na poczcie. W sobotę po południu w łódzkim centralnym kantorze poczty wykryto brak dwóch przesyłek pieniężnych na ogólną sumę 1,177 rb. Pakiety miały być przesłane do Granicy i Sosnowca. Sprawę tę oddano do wydziału śledczego. Oprócz tego przybył na śledztwo dyrektor kancelaryi warszawskiego pocztowo-telegraficznego okręgu p. Zieliński, z Warszawy. W ciągu ubiegłego roku nie pierwszy to wypadek kradzieży listów wartościowych”.
23 października, wtorek. „Z poczty. W biurze poczty i telegrafu, w d. 25 b.m. o godz. 11 rano, odbędzie się licytacya na dostawę węgla kamiennego do ogrzewania gmachu pocztowo-telegraficznego oraz 26 tegoż miesiąca licytacja na dostawę materiałów do pakowania. W ty celu zarząd poczty i telegrafu wzywa pp. kupców i handlujących w Łodzi, pragnących wziąć udział w zapowiedzianej licytacyi”.
27 grudnia, czwartek. „Przed pocztą. Dziś w południe tutejszy nauczyciel muzyki Izrael Krawczyński chciał wejść do gmachu pocztowego od ulicy Przejazd. Niewiadomo co zaszło między Krawczyńskim a wartującym żołnierzem, dość, że ten ostatni strzelił. Kula ugodziła w rękę Krawczyńskiego oraz raniła ciężko konia dorożkarskiego”.
Rok 19o7
Naczelnikiem poczty został Jan Krzyżanowski. Zmarł trzy lata później [patrz Ulica Nawrot, historie narożne, 2o11]
13 marca, środa. „Aresztowania. Wczoraj o godz. 11 m. 3o przed południem na poczcie przy zbiegu ulicy Widzewskiej i Przejazd, wojsko aresztowało Antoniego Kurka, przy którym znaleziono 27 naboi rewolwerowych”.
26 marca, wtorek. „Serdaki zakopiańskie wiosenne guńki, peleryny i czapo dziecinne – gustowne i tanie poleca Helena Lipińska Przejazd 38 m. 1o”. Środa, 3 lipca. „Z powodu skończenia sezonu – wyprzedaję w sylu Zakopiańskim Guńki, Serdaki, Peleryny i Czapeczki dziecinne po bardzo zniżonej cenie do 7 lipca. Przejazd, poczta główna m. 1o, Lipińska”. Sobota, 21 sierpnia 19o9 - „W magazynie zakopiańskim potrzebne panienki do haftu ręcznego i do szycia na maszynie. Helena Lipińska, Przejazd № 38 m. 1o, poczta”.
22 kwietnia, poniedziałek. „Potrzebna zdolna maszynistka do pończoch, Przejazd 38 m. 14”.
1 czerwca, sobota. „Z poczty i telegrafu. Znów władze wydały rozporządzenie, utrudniające interesantom oddawanie depesze na telegraf, oraz wejście na stacyę telefonów „Łódź – Warszawa”. Oto w gmachu głównym od ulicy Przejazd, u drzwi wejściowych, prowadzących do biura telegrafu i stacyi telefonów, postawiono na warcie żołnierza, który wpuszcza na schody po jednej osobie, pozostałe zaś muszą wyczekiwać swojej kolei. Nie pomagają tłómaczenia niektórych osób, że chcą iść na stacyę telefonów, innych znów, że mają depesze terminowe. Wartujący żołnierz oświadcza, że spełnia rozkazy władzy. Wynikają różne nieporozumienia, a nawet starcia z żołnierzem, który, zachowując groźną postawę, zamierza się kolbą lub bagnetem. Czyżby istotnie władze wydały rozporządzenie, utrudniające interesantom załatwianie spraw w biurze telegraficznem i telefonów?”.
28 czerwca, piątek. „Echa postrzału. Postrzelony wczoraj rano na dziedzińcu gmachu pocztowego (Przejazd), przez dragona głuchowskiego pułku, pocztylion Jan Cieplucha zmarł w dwie godziny po wypadku. Śmierć nastąpiła skutkiem przecięcia arteryi biodrowej. Współczujący niedoli osieroconej żony z pięciorgiem dzieci urzędnicy poczty zebrali pośród siebie w dniu wczorajszym 5o rubli na rzecz rodziny zmarłego. Składki w dalszym ciągu są zbierane”.
21 października, poniedziałek. „Z poczty. Naczelnik kantoru pocztowo-telegraficznego w Łodzi r. st. Szell komunikuje nam, że na zasadzie nowych zarządzeń korespondencya polecona będzie przyjmowana w dni powszednie od godziny 8-ej rano do godz. 2-ej po poł. i od 5-ej do 7-ej wieczorem, w święta I-go rzędu korespondencya wcale nie będzie przyjmowana. W sprawie przyjmowania korespondencyi przepisy nie uległy zmianie. [...] Kumunikuje również nam r. st. Szell, że w kancelarii centralnego kantoru pocztowo-telegraficznego (ulica Widzewska róg Przejazdu) dnia 24 b.m. odbędzie się o godzinie 1-ej rano licytacya na dostawę węgla kamiennego na opał gmachów pocztowych”.
Rok 19o8
3 lutego, poniedziałek. „Strzały na ulicach. Dzisiejszej nocy na ulicy Przejazd po dokonaniu rewizyi policyanci dali kilka strzałów, wartownik zaś przed gmachem pocztowym nie wiedząc kto strzelał dał trzy wystrzały z karabinu, raniąc w nogę powyżej kolana stójkowego Osikę”.
27 lutego, czwartek. „Z poczty. Zebrane dane o obrotach na poczcie łódzkiej wymownie świadczą, że instytucya ta, dająca nadzwyczaj poważne zyski, nie jest jednakże obsłużoną należycie, a to wskutek małego personelu urzędników i listonoszów. W roku 19o7 z operacyi na poczcie i telegrafie w Łodzi osiągnięto 598,ooo rb; wydano na utrzymanie personelu, budynków, światło i opał, oraz inne 87,ooo rb., pozostał czysty zysk 511 tysięcy rubli. Personel poczty i telegrafu składa się z 94 urzędników, 28 listonoszów i 29 roznosicieli depesz. Dwudziestu ośmiu listonoszów doręczyło w ciągu roku 1o milionów listów zwyczajnych, 7oo tysięcy listów poleconych i 4oo tysięcy awizacyi, wobec czego na jednego listonosza wypada dziennie doręczyć 1,1oo listów lub awizacyi. Depesz doręczono 24o,ooo, zatem na jednego roznosiciela wypada dziennie około 25 depesz. Prawie że taką samą ilość tekstów i depesz otrzymano do wysłania, nie licząc przekazów pieniężnych. Cyfry powyższe najlepiej dowodzą, że obsługa na poczcie i telegrafie jest za małą na tak wielkie miasto. Zdaniem znawców stosunków pocztowych, na tak dużą ilość listów i depesz, liczba roznosicieli winna być podwojoną, jak również i powiększony personel urzędników. Przy obecnym zaś składzie pracowników, bez względu na ich najlepsze chęci, nie są oni w możności we właściwym czasie zaspokoić wymagań interesantów. Naczelni poczty wystąpił do władz o powiększenie personelu. [...] Główny zarząd poczt i telegrafu, przychylił się do starań naczelnika oddziału łódzkiego poczty i telegrafu, aby zaangażował lekarza specyalistę chorób wewnętrznych, z którego porad koszystaćby mógł cały personel pracowników na poczcie i telegrafie”.
6 marca, piątek. „Z poczty. Jutro biura pocztowe będą czynne tylko od godz. 8-ej do 1o-ej rano z powodu kościelnego święta prawosławnego”.
9 września, środa. „(x) Telefony miejskie. Pierwsze kable telefoniczne założone już zostały na ulicy Przejazd przed paru dniami. Dalsze kable będą ułożone najdalej w ciągu kilku tygodni, poczem będzie przystąpienie do urządzenia stacyi na 2-giem piętrze centralnego gmachu poczty. Stacya telefoniczna będzie mogła obsługiwać 5,ooo abonentów. Roboty prowadzone są pod energicznem kierownictwem inż. Kazimierza Siedlera z uwzględnieniem najnowszych wymagań techniki. Opłata abonamentowa telefonów miejskich po ukończeniu robót przy instalacji nowej stacyi ma być zniżoną”.
Rok 19o9
14 stycznia, czwartek. „(=) Telefony międzymiejskie. Czytamy w „Gońcu Porannym” co następuje: „Dochodzą do nas ciągłe skargi interesantów na wadliwe działanie stacyi telefonów „Łódź – Warszawa”. W teraźniejszych warunkach, gdy w gmachu centralnym przy ul. Przejazd, w ciasnym pokoju znajduje się komutator linii „Łódź – Warszawa”, obok zaś ustawiono aparat, stanowiący niby stacyę „Łódź – Kalisz”, a w przyległym dokonywają się roboty około zaprowadzenia stacyi telefonów miejskich – wszelkie rozmowy telefoniczne są bardzo utrudnione, a na swą kolej trzeba wyczekiwać długo. Gdy w dodatku zawiadowca stacyi podczas napływu interesantów znacznie próby działania aparatów, częstokroć pół a nawet i godzinę czekać trzeba na połączenie. Doczekawszy się wreszcie połączenia interesant przekonywa się, że aparat źle działa. Żadne reklamacje w tym względzie nie pomagają. Pan zawiadowca Lewanowicz pozostaje głuchy na wszystko. Reklamującemu interesantowi p. Lewanowicz odpowiada: „Nic mnie nie obchodzi czy rozmowa była prowadzona prawidłowo, bez przeszkód – stał pan przy aparacie, więc trzeba płacić”. Wczoraj zdarzył się wypadek, że kilku interesantów czekało od g. 1 do 2 na połączenie dlatego, że p. Lewanowicz robił próby działania przewodników w komunikacyi z Łowiczem. Gdy zwrócono p. Lewanowiczowi uwagę, iż niewłaściwe jest narażanie interesantów na stratę czasu p. L odrzekł: „Komu się nie podoba czekać, może iść do domu”. Należy nadmienić, że od kilku interesantów pobrano z góry pieniądze. Do rozmowy długi czas ich nie dopuszczono”.
3 maja, poniedziałek. „(a) Poczta i telegraf w Łodzi. Jak wykazuje sprawozdanie urzędowe, dochody łódzkiego oddziału poczt i telegrafu za rok ubiegły 19o8, wynoszą ogółem rb. 869, 286, mianowicie: w biurze centralnem pocztowem (ul. Przejazd ) rb. 649,374; w I ej filii (ul. Brzezińska) rb. 72,879; w II ej filii (ul. Wólczańska) rb. 75,738; w III ej filii (ul. Benedykta) za pięciomiesięczny okres istnienia rb. 66,295. Przyjęto depesz w oddziale centralnym telegraficznym miejskim 4,857 sztuk, krajowych 184,9o2, międzynarodowych 47,5o6; wysłano depesz krajowych 123,892, międzynarodowych 29,625. Dochód z oddziału telegraficznego rb. 141,86o. W filiach wysyłane są tylko depesze. W I-ej filii wysłano: 6,9o2, międzynarodowych 6oo; z II-ej krajowych 7,692 międzynarodowych 2,8oo; w III krajowych 18,6o9, międzynarodowych 3,635”.
21 maja, piątek. „(x) Z poczty łódzkiej. Postęp ogarnął najszersze kręgi, skoro zdołał dotrzeć nawet na pocztę łódzką. Dowodem fakt, że po głośnych nawoływaniach prasy, które rozległy się dwa lata temu, liczba skrzynek do listów na ulicach miasta wzrosła z 38 do 46. Wprawdzie całe dzielnice naszego miasta są pozbawione tej dogodności, z której gdzieindziej korzysta ludność najbardziej zabitych deskami zakątków, ale to trudno, ludność naszego miasta sama sobie winna, bo wystarcza podać prośbę do p. naczelnika poczty w Królestwie Polskiem, zaopatrzoną w kilkadziesiąt podpisów, aby skrzynka została umieszczoną, naturalnie po zbadaniu na miejscu przez umyślnie wysłaną komisyę, czy owa skrzynka jest rzeczywiście potrzebną. Gdy chodzi o oddział pocztowy – obecnie przybywa nowy na Rynku Geyerowskim – droga jest bardziej uciążliwa, bo prócz starań i podpisów, trzeba zebrać tyle monety, by starczyło na lat parę na wynajęcie lokalu dla oddziału pocztowego. Dlatego też miasto nasze ma dotąd zaledwie trzy oddziały prócz poczty głównej, co chyba jest również zamało, jak zamało jest wózków, rozsyłanych na miasto w celu wyjmowania listów ze skrzynek, jest ich bowiem w ruchu zaledwie 4. Jest to jedna więcej przyczyna małej liczby skrzynek do listów, gdyż cztery wózki nie mogą dość szybko objechać całego miasta tak rozległego jak Łódź. O listonoszach, o ich nazbyt małej liczbie, przeciążeniu pracą i opóźnianiu się przez to korespondencyi wzmiankować można w dwu słowach, gdyż rzecz ta jest aż nadto znaną wszystkim, wszystkim daje się we znaki i ulega tak wolnej poprawie, jak przyrost liczby skrzynek do listów. A jednak poczta należy do najbardziej dochodowych gałęzi gospodarki państwowej. [...] Na zawiadomieniach pocztowych, zwanych w gwarze łódzkiej „powiastkami” czytamy, że poczta jest otwarta, w celu odbioru korespondencyi w niedziele i święta Wniebowstąpienia i inne od godziny 8-ej do 11-ej rano. Tymczasem przepis ten uległ zmianie i poczta bywa zamykaną już o godz. 1o-ej. Sądzę, a ze mną chyba każdy logicznie myślący, że o ile przepis uległ zmianie, to i blankiet pocztowy powinien być albo zmieniony, albo też jeśli chodzi o oszczędność druków, stemplem tuszowym choćby winno być odbite, że czynności na poczcie trwają tylko do 1o rano. Tak robią wszędzie”.
22 czerwca, wtorek. „Student Petersburskiego Uniwersytetu wychowaniec Gimnazyum Łódzkiego poszukuje korepetycyi. Ul. Przejazd 38 m. 4”.
13 sierpnia, piątek. „(b) Jubileusz. Wczoraj obchodził jubileusz 4o-letniej służby naczelnik poczt i telegrafów w Łodzi, rzeczywisty radca stanu K.W. Szell. Koledzy ofiarowali jubilatowi brylantowy pierścionek. Wieczorem w hotelu Manteufla odbyła się kolacja, na której byli obecni urzędnicy pocztowi zarówno z Łodzi jak i z okolic”.
23 września, czwartek. „Zarząd Kalisko-Łódzkiej linii telefonicznej zawiadamia o otwarciu komunikacyi telefonicznej pomiędzy Kaliszem a Łodzią z pośrednimi punktami: Sieradz, Zduńska Wola, Łask i Pabianice i zaliniowymi: Zgierz, Tomaszów, Stawiszyn, Rychwał, Konin, Turek, Dobra i Władysławów. Opłata za 3-minutową rozmowę z Kalisza do Łodzi i odwrotnie wynosi 5o kop. a do miast pośrednich lub pomiędzy niemi 3o kop. Opłata wnosi się z góry jednorazowo lub abonamentowo. Rozmowy mogą być prowadzone z własnego zwykłego aparatu lub też z miejskiej stacyi telefonicznej. – O ile osoba wzywana nie posiada własnego telefonu, otrzymuje zawiadomienie przez umyślnego posłańca. W Łodzi stacya mieści się w gmachu poczty, ul. Przejazd, II-ie piętro”.
25 września, sobota. „(x) Do uczciwości! Wczoraj, d. 24 września, urzędnik na głównej poczcie przyjmujący przekazy, omylił się o 1oo, wyraźnie o sto rubli. Ta pomyłka przyprawia biednego człowieka o zupełną ruinę. Odwołuje się on tedy za pośrednictwem „Rozwoju” do szlachetności interesanta, który zapewne przez zapomnienie pieniędzy tych nie wniósł, aby wspaniałomyślnie naprawił pomyłkę”.
6 października, środa. „(c) Kradzież. W mieszkaniu urzędnika łódzkiego oddziału poczt i telegrafu, przy ulicy Rozwadowskiej № 15, Augusta Lasockiego – spełniono wczoraj kradzież różnych rzeczy na znaczną sumę”.
1 grudnia, środa. „(h) W sprawie telefonów. Związek przemysłowców wysłał telegraficznie zażalenie do departamentu poczt i telegrafów, oraz naczelnika warszawskiego okręgu pocztowo-telegraficznego, na niedokładność obsługi i działalności telefonów, która naraża abonentów na duże straty. Skutkiem tego wydelegowany został do Łodzi starszy mechanik, który jutro przed południem na stacyi telefonów będzie przyjmował wszystkich, ktoby miał jakąkolwiek reklamacyę w sprawie złej obsługi telefonów”.
3o grudnia, czwartek. „4ooo rubli bez ryzyka potrzebne są zaraz do rozszerzenia wyrobionej i dobrze już postawionej w Łodzi firmy handlowej (artykuły codziennej potrzeby, masowy), dającej poważny zysk. Pożądany wspólnik (może być i wspólniczka) cichy lub czynny z udziałem w pracy, chrześcijanin, najchętniej człowiek inteligentny. Oferty pod adresem: Łódź, Główna Poczta, skrzynka № 4. Pośrednicy wykluczeni”.
Rok 191o
14 lutego, poniedziałek. „Fałszywe marki pocztowe. Ukazały się w sprzedaży fałszywe 7-io kopiejkowe marki pocztowe. Zauważył je główny kantor pocztowy i kilkanaście sztuk przesłał do władz policyjnych. Śledztwo ujawniło u jednej z poważniejszych firm przemysłowych znaczną ilość podrobionych marek pocztowych nabytych w jakimś sklepie przez chłopca, będącego na usługach firmy. Do wykrycia marek fałszywych posłużył fakt następujący: Urzędnik pocztowy zakwestyonował listy z naklejonemi markami, przysłane przez firmę handlową Beniamin Goldman (Piotrkowska 8o). chłopca, który przyniósł owe listy, aresztowano. Początkowo wyjaśnił on, że nabył marki w centralnym kantorze pocztowym przy ulicy Przejazd, a następnie, że u jakiegoś żyda, wskazując zarazem na adres jego. Rewizya w kantorze firmy G. wykryła zapas takich 7-kopiejkowych marek za kilka rubli, skonfiskowano je i dla wykrycia sprawcy oczyszczania marek zarządzono energiczne śledztwo. Marki w arkuszach różnią się od prawdziwych tem, że są fabrykowane na lichym papierze i nie posiadają wodnych znaków. Podobno policya śledcza jest już na tropie do wykrycia istniejącej w Łodzi fabryki 7-io kopiejkowych marek pocztowych”.
19 lutego, sobota. „Ś.p. Teofil Jakubowski Urzędnik Poczty, opatrzony śś. Sakramentami, zmarł po długiej chorobie dnia 19 lutego 191o roku o godzinie 2 po poł., przeżywszy lat 62, O dniu pogrzebu nastąpią oddzielne zawiadomienia”.
15 kwietnia, piątek. „(a) Wycofanie marek pocztowych. Naczelnik poczty komunikuje nam, że stosownie do rozporządzenia głównego zarządu poczt, marki pocztowe dawnej formy zostają zupełnie wycofane z obiegu z dniem 14 maja r.b., i że wydziały pocztowe przyjmować będą nadal korespondencie tylko z markami nowej formy. Publiczność więc powinna wziąć to pod uwagę i do powyższego terminu zużyć zapasy posiadanych marek pocztowych”.
7 maja, sobota. „(a) Z telefonów „Łódź-Warszawa”. Dotychczasowy zawiadowca stacyi „Łódź-Warszawa” p. Wołk-Lewanowicz, z rozporządzenia władzy wyższej został przeniesiony na posadę mechanika remontu wydziału telegraficznego w Warszawie. Obowiązki zawiadowcy stacyi telefonu „Łódź-Warszawa” pełni chwilowo p. Wojciechowicz”.
Rok 1911
6 lutego, poniedziałek. „(a) Aresztowanie. W gmachu centralnego oddziału pocztowego, przy rogu ulicy Przejazd i Widzewskiej aresztowano 18 letnią Bertę Jugelmann, pochodzącą z Grodziska i 2o letniego Jana Scibata z Piotrkowa, podejrzanych o usiłowanie okradzenia interesantów, odbierających przesyłki pieniężne. Aresztowano ich w chwili, gdy się wzajemnie porozumiewali”.
Rok 1912
27 sierpnia, wtorek. „Wyjeżdżając sprzedam niedrogo: pianino, kredens, stół, krzesła, łóżka, umywalnie. Przejazd 38 m. 14, oficyna”.
14 listopada, czwartek. „(x) Z poczty. Łódzki centralny urząd pocztowy wysyła codziennie średnio po 1,ooo posyłek, a bywają dni, w których ilość ich dochodzi do 3,ooo. Szybkie przyjmowanie takiej ilości przesyłek, przy zastosowaniu ustanowionej manipulacyi, wymagającej przeprowadzenia każdej posyłki przez książki i wypisania pokwitowań wobec braku sił roboczych, było nadzwyczaj utrudnionem i wywoływało niezadowolenie wśród publiczności, zmuszonej oczekiwać na swoją kolej całem godzinami. Obecnie naczelnik warszawskiego okręgu pocztowo-telegraficznego zawiadomił naczelnika urzędu pocztowego łódzkiego, że zarząd główny poczt i telegrafów na zasadzie postanowienia p. ministra spraw wewnętrznych z dnia 24 lipca r.b. pozwolił ustanowić w łódzkim centralnym urzędzie pocztowym i jego oddziałach przyjmowanie posyłek bezwartościowych i cennych do 1oo rb. Na zasadzie książek prywatnych wskazanej formy. System ten znacznie ułatwi i przyspieszy przyjmowanie posyłek od osób prywatnych. Wymienione książki sprzedawane są w kancelarii centralnego urzędu pocztowego”.
Rok 1914
1o lutego, wtorek. „Czarny kwadrat” F.F. 1ooo. (b) Od dłuższego już czasu stali bywalcy pierwszorzędnych restauracji i kabaretów zauważyli młodego człowieka, który lubił się bawić, szastał pieniędzmi na prawo i lewo i w ogóle nie skąpił sobie niczego. Towarzystwo dam, gra w karty i inne przyjemności, pochłaniały, rzecz prosta, większe sumy pieniędzy. Był to syn właściciela domu i obywatela z Tomaszowa, więc przypuszczano, że pieniądze na te hulanki czerpie od rodziców. Młody człowiek z początku przyjeżdżał prawie co tydzień w sobotę do Łodzi, zatrzymywał się w pierwszorzędnych hotelach i bawił się przez sobotę i niedzielę, następnie zaś powracał do Tomaszowa, gdzie zajmował posadę buchaltera i plenipotenta w fabryce niejakiego Szenkera. Przed czterema miesiącami Szenker z powodów osobistych wymówił mu posadę i młodzian pozostał na bruku. W czasie tym widywano go rzadko w Łodzi. Przyzwyczajony do życia bez troski o jutro, nie mogąc dostać posady, młodzian postanowił wszelkimi sposobami zdobyć jednak pieniądze i w tym celu wpadł na zwykły pomysł. Postanowił zdobyć pieniądze lekką drogą. W tych dniach właśnie fabrykant Maurycy Halpern w Tomaszowie otrzymał przez pocztę list następującej treści: „Pan wyśle w czwartek d. 5-II 14 r. 1ooo (tysiąc) papierkami w liście zwyczajnym „poste restante” F.F. 1ooo do Łodzi, inaczej śmierć pana nie minie. Policja nie uratuje, tylko wyrok przyśpieszy. F.F. 1ooo”. Przypuszczając, że jest to dzieło jakiejś organizacji bandyckiej, Halpern, nie bacząc na pogróżki w liście, powierzył tę sprawę policji, która przesłała cały list do tamtejszego wydziału śledczego. Do wyśledzenia tej sprawy, naczelnik wydziału śledczego, p. Rachmaninow wyznaczył agentów, którzy poczęli obserwować na poczcie odbierających listy „poste restante”. Pod wskazanym w liście adresem był wysłany odpowiedni list i agenci oczekiwali kilka dni zjawienia się adresata, lecz napróżno. Z początku przypuszczano, że to ktoś sobie zakpił z Halperna i miano już zaniechać dalszej obserwacji, lecz wczoraj około godziny 11 rano, obserwujący agent zauważył, iż do okienka odpowiedniego urzędnika na poczcie podszedł posłaniec miejski nr. 23 i zażądał wydania mu listu z adresem F.F. 1ooo z Tomaszowa. List został mu wydany i posłaniec poszedł ulicą Przejazd w kierunku Piotrkowskiej. Przewidując, że posłaniec był tylko podstawioną osobą, agenci poszli za nim i zauważyli, że na rogu ulicy Nowomiejskiej podszedł do niego drugi posłaniec nr. 11, który porozmawiał z nim chwilkę, po czem odszedł, ten zaś, który odebrał list poszedł dalej i zatrzymał się dopiero na rogu ulic Piotrkowskiej i Głównej. Po chwili podszedł do niego jakiś elegancko ubrany mężczyzna i zapytał o list, który też posłaniec mu oddał. Otrzymawszy list, nieznajomy skierował się do stojącej na rogu dorożki, lecz w tejże chwili agenci aresztowali go. W kancelarji wydziału śledczego, dokąd go odprowadzono, okazało się, że jest to pan A.R. Przy rewizji osobistej znaleziono przy nim rewolwer automatyczny systemu „mauzera”, na który nie miał pozwolenia, weksle z podpisami różnych osób, kwity lombardowe na sumę 299 rb. i inne rzeczy, nic zresztą za sprawą nie mające wspólnego. R. do winy się przyznał. Jak się okazało, przyjechał do Łodzi później o kilka dni i zatrzymał się w hotelu „Klukasa”, ażeby się upewnić, że list został wysłanym i już jest w Łodzi. Osadzono go w więzieniu a sprawę skierowano do sędziego śledczego”. Szantażysta nazywał się Alfred Reszke, lat 28.
4 czerwca, czwartek. „Usiłowane samobójstwo. (r) Wczoraj wieczorem, w biurze telegraficznem przy ul. Przejazd, zażył 2o-letni urzędnik N.N. większą dozę jodyny. Lekarz Pogotowia udzielił pierwszej pomocy. Przyczyny nieznane”.
9 sierpnia, poniedziałek. „Niedoręczone listy do odebrania w 3 oddziale straży ogniowej Mikołajewska 54 [...] Helena Zurske, Przejazd 38”.
2o sierpnia, czwartek. (i) Z poczty. Poczta i telegraf w Łodzi są nieczynne, jednakże w mieście naszem pozostali poczytlioni, którzy dwa razy dziennie wyjmują pocztę ze skrzynek na mieście. Listy do rodzin żołnierzy powołanych na wojnę, wysyłane są końmi do najbliższej funkcyonującej stacyi pocztowej”.
28 sierpnia, piątek. „(k) Z poczty. Od dnia wczorajszego począwszy na łódzkiej poczcie głównej rozpoczęto pracę przy segregowaniu i wysyłaniu korespondencyi pocztowej, zalegającej od dni kilkunastu. Ze względu na olbrzymią pracę przy segregowaniu korespondencyi, wydawanie marek, przyjmowanie i wydawanie przekazów pieniężnych oraz wszelkie operacye pocztowe rozpoczęte zostaną dopiero za dni kilka. Jutro listonosze dostarczą łodzianom zaległą z 2-ch tygodni korespondencyę. Dzisiaj otwarty został wydział wydawania korespondencyi zwyczajnej i poleconej kontowej (wejście od ul. Widzewskiej). Właściciele skrzynek numerowanych winni wypróżnić takowe, gdyż są one przepełnione korespondencyą i pismami, co utrudnia segregacyę urzędnikom wydziału. – Na stacyi telefonicznej przywrócono normalne łączenia wszystkich abonentów łódzkiej sieci telefonicznej w ciągu całej doby, a więc i w porze nocnej. Telefon Łódź-Warszawa otwarty został do użytku publiczności. Funkcyonuje również połączenie telefoniczne z Konstantynowem, Aleksandrowem, Zgierzem, Pabianicami, Łaskiem, Lutomierskiem. Komunikacya telefoniczna z Kaliszem jeszcze nie została przywróconą. Telegraf jest czynny tylko dla depesz służbowych. Do usług publiczności telegraf oddany zostanie dopiero za dni kilka”.
29 września, wtorek. „(a) Z poczty z telegrafu. Listy zwyczajne w tutejszym oddziale pocztowym przyjmowane są w dalszym ciągu do wysłania, oraz nadchodzące z różnych stron do Łodzi doręczane są adresatom. Zawieszone są tylko czynności dotyczące przesyłek i przekazów pieniężnych. Liczba wydawanych codziennie depesz dochodzi do 2,ooo”.
1 października, czwartek. „(a) Z poczty i telegrafu. Wczoraj część urzędników łódzkiego oddziału pocztowego powróciła do Łodzi. Czynni są oni wspólnie z urzędnikami telegrafu. Niektóre pracownice wytrwale pełnią swe obowiązki”.
„(x) Z telefonów. Z powodu zbyt małej liczby pań telefonistek pozostałych w Łodzi, obsługiwanie wszystkich abonentów jest niemożliwe; wobec tego łączone są tylko posterunki Milicyi, redakcye pism, instytucie obywatelskie i biura urzędowe”.
7 listopada, sobota. „(d) Uruchomienie poczty. Naczelnik łódzkiego kantoru pocztowo-telegraficznego p. Łopatinskij powraca do Łodzi w poniedziałek i z chwilą jego przyjazdu będą załatwiane wszelkie operacye pocztowe”.
9 listopada, poniedziałek. „(k) Z poczty. Urzędnicy łódzkiego biura pocztowego w dniu wczorajszym przesłali do Warszawy samochodem wszystką korespondencyę, zebraną ze skrzynek ulicznych”.
1o listopada, wtorek. „(k) Z poczty. W łódzkiem biurze pocztowo-telegraficznem obecnie korespondencya zwyczajna i polecona przyjmowana jest podług nowej taryfy pocztowej. Listy zwyczajne zamknięte muszą być opatrzone markami 1o kopiejkowymi za każdy łut wagi, zaś pocztówki markami 4-ro kopiejkowemi”.
„(h) Dziś od rana kursują po mieście wózki, by wybrać listy złożone w skrzynkach na mieście i odwieźć je na pocztę dla wysłania podług adresów”.
11 listopada, środa. „(k) Z poczty. Na poczcie łódzkiej panuje od rana do nocy gorączkowy ruch. Codziennie przywożone są wagonami kosze listów i posyłek. Większość poczty adresowana jest dla żołnierzy armii czynnej. Ponieważ do Łodzi nie powrócili wszyscy urzędnicy pocztowi, przeto znajdujący się na służbie zajęci są dzień i noc przy sortowaniu korespondencyi, upadają wprost ze znużenia”.
17 listopada, wtorek. „(a) Z poczty. Dziś po raz pierwszy otrzymaliśmy z poczty gazety. Przyszły mianowicie niektóre gazety warszawskie, wileńskie, kijowskie i piotrogradzkie. Nie otrzymaliśmy jednakże ani jednego czasopisma tygodniowego i ani jednej gazety prowincyonalnej”.
„(x) Z poczty i telegrafu. Dziś od rana wszyscy listonosze i woźni wysłani zostali na miasto, w celu doręczenia adresatom nadesłanym w sobotę i niedzielę listów i depesz. Pomocnik naczelnika łódzkiego oddziału poczty i telegrafu p. Mayer udał się do Warszawy po pensyę dla urzędników”.
15 grudnia, wtorek. „(k) Druga poczta polowa w Łodzi. W gmachu centralnej poczty łódzkiej przy ul. Przejazd, róg Widzewskiej urządzono drugi oddział wojskowej cesarskiej poczty polowej. Przy poczcie urządzony jest również oddział telegraficzny”.
Rok 1915
19 sierpnia, czwartek. „Z poczt i telegrafów. (h) Na poczcie głównej na rogu ul. Widzewskiej i Przejazd wywieszono zawiadomienie treści następującej. Wydawanie i przyjęcie depesz od dn. 18 sierpnia będą dokonywane przy ul. Pasaż Majera 4. Gmach telegrafu jest otwarty dla publiczności dzień i noc. Cesarski urząd pocztowy (podp.) Jagła”.
Rok 1916
22 stycznia, sobota. „Z poczty (h) W lokalu głównej poczty przy ulicy Przejazd pod № 38, wywieszono zawiadomienie treści następującej: „Niemieckie władze będą wysyłać w niektórych sprawach listy bez opłaty pocztowej. Za przesyłkę tych listów winien płacić odbiorca. Należność będzie notowana niebieskim ołówkiem na każdej korespondencji. Oprócz tej taksy pocztowej za wręczenie każdej korespondencji pobiera się dopłata, jak poprzednio”.
12 listopada, niedziela. „Z poczty. Skrzynki pocztowe, znajdujące się na miejscowej poczcie zostaną oddane do użytku publicznego za opłatą 12 mk. rocznie, szczegóły znajdą czytelnicy w dzisiejszym obwieszczeniu. Wszyscy ci, którzy korzystali dawniej ze skrzynek pocztowych proszeni są o oddanie kluczy od skrzynek pocztowych. Zgłoszenia, mogą być równie piśmienne, przyjmowane są na miejscowej poczcie, wejście z ul. Przejazd”.
Rok 1918
12 listopada, wtorek. „Łódź wolna. [...] Władze komunalne przystąpiły do odbierania wszystkich instytucji społecznych. W imieniu władz miejskich radny Kokeli wraz z adw. Pełką dokonali przyjęcia urzędu pocztowego. Do godziny 1o w nocy żadne depesze dotychczasowego telefonatu z biura cenzury niemieckiej już nie nadeszły” [patrz Przejazd 5].
25 listopada, poniedziałek. „ Kronika łódzka. Uroczyste otwarcie poczty. Wczoraj o godz. 8 i pół rano w kościele św. Krzyża odbyło się nabożeństwo na intencję pomyślnej pracy w pierwszej polskiej instytucji pocztowej w Łodzi. Po ukończonej wotywie i wzniosłem przemówieniu od ołtarza przez ks. Rybusa, zebrani udali się do gmachu poczty głównej, gdzie w obecności komisarza rządowego br. z Bnina Bnińskiego, burmistrza Kernbauma, przewodniczącego Rady Miejskiej, inż. Sułkowskiego, lekarza powiatowego d-ra Skalskiego, komendanta straży ogniowej d-re A. Grohmana, dyrektora elektrowni inż. Golca, syndyka m. Łodzi adw. Pełki i innych, odbył się dalszy ciąg uroczystości, a mianowicie poświęcenie całego gmachu, złożenia przez przedstawicieli Rady Miejskiej i zarządu miejskiego inż. Sułkowskiego i burmistrza Kernbauma chleba i soli”.
13 listopada, środa. „Uruchomienie poczty. Na gmachu pocztowem wywieszono wczoraj ogłoszenie, że od 13 b.m. poczynając, zacznie poczta normalnie funkcjonować już w polskim ręku”.
Rok 1919
3 stycznia, piątek. „Polska dla polaków. Związek zawodowy pracowników poczty, telegrafu i telefonów w Łodzi wysłał w dniu dzisiejszym na imię ministerjum i Związków zawodowych następującą depeszę: „Łódzki okręgowy Związek pracowników poczty, telegrafu i telefonów wraz z przyległymi Związkami z Sieradza, Konina, Zd. Woli, Żychlina, Dąbia, Koluszek, Kłodawy, Izbicy, Sompoplna i innych, podtrzymując hasło „Polska dla polaków”, przyłacza się do protestu kolegów kolejarzy przeciw zażydzaniu kolei i w ogólności wszystkich instytucyi państwowych Rzeczypospolitej Polskiej. Wymagamy niezwłocznego usunięcia wszystkich żydów z ich protektorami ze stanowisk. Wznosimy okrzyk precz z zydami. Przewodniczący T. Ciesielski. Sekretarz R. Piekarski”.
Rok 192o
Łódzka Delegatura Poczt i Telegrafów. Prezes Dyrekcji inż. Kazimierz Zajdler „(przyjmuje od 11 do 1 po poł. z wyjątkiem niedziel i świąt)”, jego numer telefonu – 1. Wiceprezes – Wacław Wandurski, „zastępca prezesa podczas jego nieobecności”, jego numer telefonu – 2.
Siedziba Poczty. Dyrektor – Bolesław Michalski „(przyjmuje interesantów w godzinach biurowych)”. Numer telefonu do kancelarii – 3.
27 października, sobota. „Dobrzański Juljan zagubił paszport polski wyd. w m. Skulsku, Przejazd 38”.
Rok 1922
„2o Telefony, kierownik gab. Przejazd 38. 3 kierownik, mieszkanie, Juljusza 23. 4 kancelaria Przejazd 38. 6 wydział rachunkowy, Przejazd 38. 8 biuro naprawy, Przejazd 38. 4o4 kontrola stacji miejskiej, Przejazd 38. 6o biuro, Przejazd 38. 451 technik Smolicki, mieszkanie, Juljusza 38. 5 technik Rustasik, Przejazd 38. 4o3 oddział maszynowy, Przejazd 38. 4oo krosy, Przejazd 38, biuro budown. przedowdn., Przejazd 38. 4o6 rozmównica, Przejazd 38. Kontrola stacji zamiejskiej, Przejazd 38, technik Kustosik J., mieszkanie, Przejazd 38. 1 biuro budowy, kierownik, Przejazd 38. 4o1 biuro budowy, Przejazd 38. 5o1 Telegraf, kierownik gab. Przejazd 38. 1o kierownik, mieszkanie, Przejazd 38. 5o2 kancelarja, Przejazd 38. 5oo wydział techniczny, Przejazd 38. 5o3 kierownik ruchu, Przejazd 38. 5o4 sala aparatów, Przejazd 38, 5o5 naddawanie i przyjmowanie depesz, Przejazd 38. 5o6 naddawanie i przyjmowanie depesz, Przejazd 38”.
23 lutego, czwartek. „Zabawa. W sobotę dnia 25 b.m. o godz. 1o w lokalu Urzęd. Państw. telefon. (Sienkiewicza 4o) urzędniczki telef. Państw. urządzają wieczornicę. Bilety do nabycia w biurze telef. (Przejazd 38)”.
5 listopada, niedziela. „Ruch na poczcie 5, 6, 11 i 12 listopada. b) Dziś i jutro oraz w dniach 11 i 12 listopada jako w dnie wyborów, wydział przyjmowania przesyłek poleconych i sprzedaż znaczków w głównym urzędzie pocztowym będzie czynny całą dobę bez przerwy. W godzinach urzędowych wejście jak zwykle przy zbiegu ulic Kilińskiego i Przejazd, zaś w godzinach nieurzędowych z ulicy Przejazd na parterze. (o)”.
19 grudnia, wtorek. „Z poczty. b) Urząd pocztowy Łódź I-a podaje do publicznej wiadomości, że od dnia 1 stycznia 1923 roku będą doręczane adresatom do domów listy wartościowe i przekazy z pieniędzmi do sumy 1oo,ooo mk. Opłata za doręczenie będzie wynosić za list wartościowy lub przekaz do sumy 5o tysięcy marek 5o marek, do sumy 1oo tysięcy mk. 1oo marek. Osoby życzące sobie odbierać przekazy z Urzędu Pocztowego, powinny zawiadomić o tem Główny Urząd Pocztowy przed 25 grudnia rb. i opłacić abonament skrzynki pocztowej, wynoszącej 5 tysięcy mk. miesięcznie”.
Rok 1923
2o maja, niedziela. „Poczta a święta. Dziś w pierwszy dzień Zielonych Świątek urzędy pocztowe będą nieczynna, za wyłączeniem wydziału listowego (Przejazd 38, I-sze piętro), w którym adresaci mogą otrzymywać przesyłki pośpieszne i gazety. Dnia 21 maja w II-gi dzień świąt urzędy pocztowe będą czynne od godz. 9-ej do 11-ej rano”.
15 czerwca, piątek. „Z poczty. (bip) Z dniem 16 bm. na poczcie tutejszej przyjmowane będą przesyłki pieniężne przekazami do miljona marek. Również przesyłki wartościowe zostają podwyższone do miliona mk. Z dniem 16 bm. będą przyjmowane oszczędności w kasie pocztowej w walucie złotej”.
31 października, wtorek. „Na poczcie łódzkiej kradziono dolary. Główny inspektor w Warszawie p. Cyrkowicz zameldował o kradzeniu dolarów z listów pocztowych przez pracowników poczty w Łodzi. W sprawie tej zatrzymano 2 pracowników Jana Jarosza i Wacława Prusickiego. Śledztwo w toku, o czem zawiadamia urząd pocztowy”.
23 listopada, piątek. „Z Poczty. Od dnia wczorajszego Urząd Pocztowy przy nadawaniu paczek i listów wartościowych zagranicznych oblicza franka złotego szwajcarskiego po kursie 39o,ooo mkp.”.
3o listopada, piątek. „Z Poczty. Od dnia dzisiejszego za korespondencję zagraniczną (nadawanie paczek i listów wartościowych). Urząd Pocztowy oblicza franka złotego szwajcarskiego po kursie 69o,ooo mkp. (pap)”.
11 grudnia, wtorek. „Z poczty. W związku z pobieraniem cła w złocie od przesyłek pocztowych Urząd Pocztowy na opłaty celne przyjmuje oprócz monet złotych we frankach, markach, funtach szterlingach, rublach, także efektywne banknoty dolarowe licząc dolara za 4 marki 2o fen. zł.”.
3o grudnia, niedziela. „Z poczty. Od dnia 1 stycznia 1924 r. Urząd Pocztowy będzie podawał codziennie kurs franka złotego obowiązujący dla podatków, danin i opłat skarbowych. Kurs ten będzie wywieszany codziennie o godz. 8 rano na głównej sali Urzędu”.
Rok 1924
13 stycznia, niedziela. „Oficjalny kurs franka z dnia 15 włącznie. Dyrekcja Poczt i Telegrafów komunikuje nam, iż kurs franka szwajcarskiego dla podatków i danin państwowych został do dnia 15 b.m. ustalony na 1,89o,ooo mkp. (pap)”.
16 czerwca, poniedziałek. „Z poczty. W ostatnich dniach na poczcie tutejszej daje się zauważyć wzmożony ruch paczkami zagranicznemi, wysyłanemi do Łodzi z Czech, Austrji i Niemiec. Paczki te zawierają po większej ilości galanterję i manufakturę i wszystkie magazyy poczty są niemi przeładowane. Jak się okazuje, są to towary lepszego gatunku, niż niejscowe, i nawet po opłaceniu cła są one 4o proc. tańsze od produkcji krajowej. Jednak wiele z tych paczek pozostaje na poczcie, gdyż brak gotówki nie pozwala kupcom na wykupywanie paczek. Poczta tymczasem owe paczki przechowuje i pewnym jest, że gdy paczki owe zostaną wykupione, oraz gdy dalsze nadchodzić będą w zwiększonej ilości, ceny tych wyrobów zapewne zostaną obniżone. (bip)”.
31 grudnia, środa. „Podwyższenie opłat pocztowych od paczek. Minister Przemysłu i Handlu wydał rozporządzenie, podnoszące opłaty pocztowe w obrocie paczkowym. Opłaty te wynoszą: od paczek do wagi 1 klg. 5o gr., 1-5 klg. 15o gr – 1o klg. 6oo gr. Rozporządzenie to wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 1925 r., a wywołane jest między innemi dążnością do odciągnięcia ruchu pocztowego od nadmiernego obrotu paczkowego, tłumaczącego się poniekąd względną taniością opłat pocztowych dotychczas”.
Rok 1925
6 marca, piątek. „ Echa olbrzymich nadużyć na poczcie łódzkiej. Sensacyjna sprawa w łódzkim sądzie okręgowym. W miesiącach kwietniu, maju i czerwcu 1921 roku nadchodziły na pocztę główną w Łodzi wielkie ilości paczek nadawanych w Kongresówce i Małopolsce. Paczki te nadchodziły pod adresem niektórych urzędników poczty i osób Postronnych. Zawierały one tytoń, cukier, a liczba ich dochodziła dziennie do 6o-ciu sztuk. Ponieważ w tym czasie wolnym obrót wyżej wspomnianymi towarami był niedozwolony, przeto ministerstwo Poczt i telegrafów wydało kilka rozporządzeń, zaznajomiło z treścią tych rozporządzeń podwładnemu organa i poleciło o wszystkich pomienionych wypadkach przemytnictwa zawiadamiać urząd walki z lichwą i spekulacją, względnie urzędy akcyzowe, które towary te konfiskowały i winnych przestępstwa karały. Dwa stronnictwa urzędnicze na poczcie. Pewna ilość urzędników pocztowych nie stosowała się do rzeczonych przepisów i zajmując się osobiście przemytnictwem ułatwiała go też i osobom postronnym, osiągając z tego zysk w formie zysków i wynagrodzeń pieniężnych. Skutkiem tego przemytnictwa doszło do takich rozmiarów, że w urzędzie poczty powstały dwie partje urzędników wzajemnie się zwalczających sumiennych i nawołujących do zaprzestania nadużyć oraz nieuczciwych i coraz zuchwałej gwałcących swoje obowiązki. W celu ułatwienia przemytnikom odbierania paczek z urzędu nie wymagano od nich formalności jakie w danym wypadku były obowiązków. Listy przesyłkowe, które listonosz doręczyć miał adresatom do domów dawano im wprost w urzędzie co ułatwiało przemytnikom odbieranie ripost z poczty takich przesyłek, które adresowane były na nazwiska fikcyjne. Przemytnikom oddawano paczki pocztowe w takich miejscach poza obrębem poczty, gdzie wstęp osobom postronnym jest zupełnie wzbroniony i to w godzinach urzędowych. Paczki z „makiem”. Przemytnicy wchodzili do składów tylnemi drzwiami od strony podwórza w tym czasie, kiedy posterunkowi 8-go komisariatu poczęli zwracać uwagę na wydawanie paczek w miejscu przeznaczonem do tego, dla osób uprzywilejowanych. Zawartość paczek określona była jako mak, by w ten sposób utrudnić kontrolę, wygląd paczek wskazywał jednak na to, że zawierają one inny materiał, a w poważnej ilości cukier. W pewien czas potem przemytnicy, którym się zdawało, że kompletnie opanowali pocztę, zaniechali nawet takich środków ostrożności, że paczki były słabo pakowane i materjał w nich zapakowany t. j. cukier wysypywał się przy najmnieiszem dotknięciu. Prowadzone energiczne dochodzenie ustaliło, że osobami postronnemi byli: Pacanowski, Drukier, Bergier. Rola Pacanowskiego ograniczała się do tego, że pośredniczył on pomiędzy stronami i otrzymywał od adresatów pieniężne wynagrodzenie. Przeprowadzona rewizja w mieszkaniu Pacanowskiego wykazała, że był on w posiadaniu kwitów przesyłkowych na adres jakiegoś Rozentala, mieszkającego przy ulicy Piotrkowskiej 31. Sfałszowany podpis. W trakcie dochodzenia zawezwano Rozentala do urzędu śledczego pytając czy nie może dać wyjaśnień odnośnych do kwitów. Rozental zdziwił się niepomiernie, skoro pokazano mu kwity i oświadczył, że żadnych tranzakcji nie prowadzi oraz że nie zna nadawcy. Zarządzona ekspertyza sądowa wykazała, że istotnie charakter pisma Rozentala nie zgadza się zupełnie z charakterem wypisanym na kwicie. W dalszym ciągu dochodzenia Pacanowski przyznał się do sfabrykowania kwitu podając na swe usprawiedliwienie to, że nic chciał, by zamieszkały w Pyzdrach niejaki Zisman Helfgot, od którego przesyłki przychodziły, wiedział, że on zawiera tranzakcje handlowe z kim innym. Na tropie tajemnicy. W czerwcu 1921 posterunkowy policji państwowej Cholewa będąc na służbie zaobserwował na poczcie głównej jakiegoś osobnika którego zachowanie wskazywało, że nie ma zbyt czystego sumienia. Cholewa podszedł do owego człowieka i poprowadził go z sobą na posterunek, polecając uprzednio posterunkowym: Gąsiorowi i Podlaskiemu zaobserwować cały ruch na poczcie. Po kilku minutach w gmachu zjawił się jakiś osobnik, którego policjanci przyaresztowali i jak się okazało czynny członek bandy przemytniczej Drukier. W drodze do komisariatu Drukier chciał ofiarować posterunkowym 5oo marek oraz 1o funtów cukru, by tylko policjanci zwolnili go. Dnia 19 czerwca 1921 roku policjant Chwastniewski zauważył na poczcie jakiegoś osobnika, którego zachowanie było nader podejrzane. Tajemnicza paczka. Człowiek ów trzymał pod pachą jakąś paczkę i na widok policjanta rzucił się do ucieczki. Skoro posterunkowy podążył wślad za uciekinierem, ów podbiegł do okienka, przy którym wydawano paczki pocztowe i trzymaną przez siebie paczkę rzucił, wybijając przytem szybę. Jakież było zdumienie Chwastniewskiego, gdy na żądanie, by spisano protokuł, urzędnicy Kosmalski, Głydziak i Nieradko oświadczyli, że koszty stłuczonej szyby są niewielkie. Gdy posterunkowy Chwastniewski kategorycznie zażądał, by protokuł był natychmiast sporządzony, urzędnicy acz niechętnie spełnili jego żądanie. Po sprawdzeniu wszystkich paczek pocztowych, okazało się, że zawiniątko rzucone przez człowieka, jak się później okazało Lejzera Bergera zawierało przemycany tytoń. Prócz tego w trakcie dochodzenia wyszło na jaw, że Berger dawał stale „łapówkę” urzędnikowi Olbrychowskiemu, który brał czynny udział w przemycaniu towarów podlegających opłatom. W końcu Olbrychowski zaznaczył, nietylko od Bergera, ale także i Neumana brał łapówkę i że paczki przysyłane były wypisywane na nazwisko niejakiego Grynsteina. Między innymi na lawie oskarżonych zasiedli także Szustowski, roznosiciel listów i urzędnik 9-ej kateg., którzy ułatwiali przemytnikom wykonywania im nieznanego procederu drugi - Władysław Kosmalski dał nawet swe własne mieszkanie, które z czasem przeinaczyło się na oficjalne biuro przemytnictwa. W końcu czerwca 1921 r., Kosmalski, Głydziak i Nieradko wydali urzędnikom urzędu walki z lichwą i spekulacją kilka paczek z cukrem, znajdujących się w tym czasie w urzędzie poczty, gdy resztę zaś schowali, chroniąc je przed konfiskatą. Stało się to na skutek interwencji Pacanowskiego, który w tym celu zbierał od właścicieli paczek po 1ooo marek więcej od osoby. Przewód sądowy. Sprawa powyższa była tematem rozpraw sądu okr. dnia wczorajszego pod przewodnictwem wiceprezesa Bolesława Witkowskiego w asystencji s. o. Wilkowskiego i Rasia. Ławę obrońców zajęli: Kempner, Biłyk, Fichna, Kobyliński i Okwieciński Urząd prokuratorski reprezentuje dr. Stachowski. O godz. 1o-ej wszedł na salę sąd, który po sprawdzeniu personalji, oskarżonych przystąpił do odczytywania aktu oskarżenia. Oskarżeni do winy przeważnie nie przyznają się, przyczem każdy z oskarżonych zwala winę na swego współtowarzysza. Do sprawy zawezwano przeszło 8o świadków. Prawdopodobnie sprawa potrwa kilka dni, gdyż oskarżeni wypierają się wszelkich zarzucanych im nadużyć”. Sobota, 7 marca. „Echa nadużyć pocztowych. Drugi dzień rozpraw. W dniu wczorajszym, jako w drugim dniu rozpraw sądowych przeciwko bandzie kontrabandzistów, działających w porozumieniu z urzędnikami poczty głównej zostali przesłuchani świadkowie, z których zeznań wynika co następuje: Zgłaszający się na pocztę główną klijent z przesyłką pocztową oddaje paczkę w odnośnym okienku, otrzymuje w zamian kwit od przyjmującego paczkę urzędnika. Skoro zawartość paczki nie budzi w urzędniku żadnego podejrzenia, iż zawiera ona przemycany towar, urzędnik łącznie z numerem paczki i adresem wypisuje t. zw. list polecony, który otrzymuje urząd poczty miasta, do którego paczka jest skierowana, wpierw nim przesyłka nadejdzie. To zarządzenie ma na celu przygotowanie urzędników odnośnej poczty, oraz by w ten sposób uniknięto kradzieży przesyłkowych podczas drogi, jak również badania zawartości przesyłki w drodze. Skoro jednak przyjmującemu urzędnikowi paczkę, wydaje się ona podejrzaną, to obok rubryki: adres i nadawca, wypisuje on: „zbadać przy odbiorze” wówczas urzędnik odbierający paczkę w innem mieście winien w porozumieniu z przełożonymi władzami zakwestionować przesyłkę. Powiadomiwszy kwitem odbiorcę paczki, należy w jego obecności przesyłkę otworzyć, i wówczas, skoroby się podejrzenie przemycania towarów zrealizowało zawiadomić urząd walki z lichwą i spekulacją wojenną. Tak postępowano w roku 1921 w czasie, gdy podobne wypadki, jak treść sprawy powyższej były na porządku dziennym. W dalszym ciągu świadkowie określają stopień winy każdego z podsądnych w różnej mierze, Być może, że wina oskarżonych nie była nawet tak wielką, lecz uprzytomnić sobie należy, że urzędnicy byli podzieleni na dwa stronnictwa: lewe i prawe, szykanowali się wzajemnie, kopali dołki pod swymi kolegami, tak, że rozmiar winy gradacyjnej urósł do niebywałych rozmiarów. Zdarzało się, że gdy ujawniono nadużycia na poczcie, ustawiano przed gmachem posterunek, pomysłowi odbiorca przychodzili regularnie po odbiór przemycanych towarów tylnem wejściem, prowadząc nadal swój niecny proceder na szkodę skarbu państwa. Inni świadkowie ze strony obrony stwierdzają, że niektórzy z oskarżonych przychodzili do okienek i zamiast łapówki dawali urzędnikom na szpagat i papier rzekomo dla rozerwanych paczek, które jednak należało oddać zainteresowanym w należytym porządku. Świadek, były naczelnik wydz. magazynowego zeznaje, że na podwórzu pocztowem wytworzył się istny jarmark, gdzie sprzedawano mąkę, cukier groch i tytoń, przyczem głównym sprzedawcą był Pacanowski, który zbiegiem czasu absolutnie nie krępował się i przyprowadzał do „swego składu” coraz to nowych odbiorców. Świadek przypomina nawet sobie, że mówione było na poczcie, iż należy zbierać pieniądze na cel wykupienia z urz. walki z lichwą skonfiskowanych towarów. Chaos, dezorganizacja, bezprawie, panujące na poczcie, rozzuchwaliły przemytników do tego stopnia, że w końcu czerwca 1921 roku zupełnie jawnie mówiono o tranzakcjach przeprowadzanych pomiędzy osobami postronnemi, a urzędnikami. Gdy urzędnicy bardzo trzeźwo patrzący na rzeczy zwracali się z napomnieniami do swych kolegów, ci odpowiadali, że żadnych represji ponosić nie będą, albowiem nie są powiadomieni o nowych okólnikach, które chowa sobie dyrektor poczty, nie pokazując nikomu, jak sanktuarium. W czerwcu 1921 r. podobna korupcja opanowywała coraz szersze kręgi urzędników, aż wreszcie wdrożenie energicznego śledztwa położyło kres tym wielkim nadużyciom na poczcie głównej łódzkiej. W dniu jutrzejszym prawdopodobnie zapadnie wyrok. (p)”.
19 kwietnia, niedziela. „ Tajemnicza paczka na oknie poczty naprowadziła na ślad olbrzymich nadużyć. Dnia 29 maja 1924 r. około godz. 1o wiecz. posterunkowy 8 komisarjatu policji państwowej, Bronisław Bończyk, pełniąc służbę przed gmachem głównej poczty zauważył, że jedno z nieoświetlonych okien urzędu pocztowego na parterze, wychodzące na ulicę Przejazd jest otwarte, zaś na parapecie leży paczka przesyłkowa, wysunięta cokolwiek poza okno. Ponieważ zachodziło podejrzenie, iż paczka ta została umyślnie podłożoną, posterunkowy udał się do urzędnika poczty głównej p. Lacha i razem z nim podszedł do okna, celem zabrania paczki W tejże samej chwili do otwartego okna urzędu podeszła jakaś kobieta, obejrzała się kilka razy, zbliżyła się do samego okna, spostrzegłszy jednak, że ukazały się w nim nieznane osoby, cofnęła się szybko i odeszła. Posterunkowy Bończyk momentalnie wybiegł z gmachu pocztowego, udał się w ślad za kobietą i spotkał ją koło latarni, w oddaleniu o 5o kroków od urzędu. Po wylegitymowaniu okazało się, że jest to właścicielka pobliskiej piwiarni Anna Nowicka. W krytycznym czasie w urzędzie pocztowym prócz Michała Lacha pełnili służbę Marjan Kulesza i Franciszek Czarnecki, pozatem kilku niższych urzędników, między innymi zaś — Karol Timel. Ten ostatni w krytycznej chwili był w innym pokoju i wogóle dnia tego zdradzał silne zdenerwowanie. Kierownik 3-go wydziału pocztowego polecił przeto innym swym stałym funkcjonariuszom dawać baczną uwagę na działalność Timela, gdyż jako członek innego wydziału spełniał on dobrowolnie czynności urzędnika 3 wyd. i to w godzinach nadetatowych. Nadto, gdy woźny Szczepan Wietrzyk zauważył, że jedno okno jest otwarte, zwrócił się do Timela z prośbą, by je zamknął, gdyż może z urzędu coś zginąć, ten jednak odparł, że jest duszno, gorąco, i że okno musi być otwarte. Paczka, leżąca na oknie, jak się później okazało pochodziła z innego wydziału pocztowego, wartości jej jednak nie ustalono. Następnego dnia t j. 3o maja Karol Timel do pracy się nie stawił i odtąd więcej na poczcie się nie pokazywał. W toku dochodzenia i śledztwa we wspomnianej sprawie ujawniły się i inne czyny Timela a mianowicie Marcin Retke, przełożony Timela, zameldował niezwłocznie po opuszczeniu przez tego ostatniego pracy, że podejrzany o w y danie paczki — Timel pożyczył od niego 2oo złotych, otrzymanych tytułem awansu w znaczkach pocztowych. Znaczki te Timel sprzedawał odbiorcom paczek i inkasowaną z nich gotówkę nie wpłacał do kasy, a przywłaszczał sobie, czem to Skarb państwa poniósł stratę 2oo złotych. 22 maja 1924 r. o godz. 1o wiecz. komisarjat pocztowy w osobie Zygfryda Kasprzaka spostrzegł, że Karol Timel wyjął coś w rodzaju chustek z jednej prawdopodobnie paczki zagranicznej, a nadto badał i inne przesyłki pocztowe, mimo, iż czynność ta nie wchodziła w zakres jego obowiązków służbowych. Przy odezwie warszawskiej dyrekcji pocztowej 1 telegr. z dnia 9 sierpnia 1924 r. nadesłano wykaz usterek, z którego widać, że przekaz pocztowy do Poznania na imię Domagały został zapisani do „księgi przyjęć”. Stefanja Domagała, zeznała, że rzeczywiście w końcu lutego 1924 r., otrzymała 2 przekazy po 18o.ooo.ooo marek od swego ojca Bronisława Łosińskiego. — Również i Łosiński zeznał, że wystał do córki tę sumę, nadając ją w oddziale pocztowym, na stacji kaliskiej w Łodzi. Z zeznań Józefa Płuciennika, dyrektora urzędu poczt i telegrafów „Łódź III wynika, iż Timel zapisał do księgi przyjęć tylko jeden z wymienionych przekazów. Z zatrzymanych pieniędzy w kwocie 36o.ooo.ooo mk., natomiast oba przekazy oznaczył jednakową liczbą przyjęć, kierując je do Poznania. Na skutek powyższej manipulacji Timela, skarb poniósł stratę 18o.ooo.ooo marek. Przy rewizji w mieszkaniu Timela ujawniono 3 mtr. towaru na ubranie, 6 mtr. białego towaru. Timel wyjaśnił, iż towar otrzymał w podarunku od Dawida Hindelsteina. Ostatni potwierdził, że dał Timelowl towar z własnej woli, kiedy on byt kierownikiem oddziału poczty na stacji kaliskiej, lecz bez chęci uzyskania jakichkolwiek udogodnień. Z zeznań św. Szwalbego wynika, że Timel często odmawiał ekspedytorom przyjęcia paczek pod pozorem, że w wagonie nie ma miejsca, natomiast firmie „Bergrin i Lindelsteln” nigdy nie odmówiono i traktowano, lako uprzywilejowaną. W dniu wczorajszym sąd okręgowy pod przewodnictwem sędziego Wilkówskiego, w asystencji sędziów Zienkiewicza i Thuma rozważał sprawę powyższą co do Timela i Nowackiej ( o usiłowanie kradzieży). Oskarżony Timel nie przyznaje się do żadnego z inkryminowanych mu czynów. Św. Bończyk zeznał, że gdy zauważył kobietę o wyglądzie podejrzanym zawiadomił władzę pocztową, która wdrożyła śledztwo. Prócz tego świadek zeznał, że w chwili gdy wprowadzono (Nowacką) do pokoju, Timel prosił go, by zaniechał „całej sprawy, gdyż nie warto o tem mówić”. Św. Kulesza, zeznaje, że kierownik poczty polecił mu już oddawna uważać na czynności Timela, gdyż ostatnio zaczął „zaglądać do kieliszka” i zaniedbywał swe czynności. Przewodniczący udziela głosu przedstawicielowi urzędu prokuratorskiego. Prokurator Rudolf Kawczak przemówienie swe skoncentrował wokół określenia czynności służbowej i skreślił przed sądem skutki niedbalstwa służbowego, które pociągają za sobą podobne konsekwencje. Sąd po wysłuchaniu obrony, skazał Timela na półtora roku więzienia, Nowicką zaś uniewinnił. As”.
28 kwietnia, wtorek. „ Tajemnicza kradzież w telefonach zamiejskich. O mały włos Łódź nie została odcięta od świata. Aresztowanie gońca. – Policja prowadzi energiczne śledztwo. Wczoraj późnym wieczorem rozeszła się w mieście sensacyjna wiadomość o rzekomych nadużyciach w urzędzie telegraficznym. Wedle obiegających pogłosek zdefraudowana suma pieniędzy wynosić miała około 1ooo dolarów. Po otrzymaniu tej wiadomości, która odrazu wydała się nam bardzo podejrzaną, współpracownik nasz rozpoczął dochodzenie na własną rękę, W celu wyświetlenia istoty rzeczy. W pierwszym rzędzie zwróciliśmy się do kierownika urzędu telegraficznego, który wiadomość te zdementował. Nie poprzestając na tern, dochodzenie swoje prowadziliśmy w dalszym ciągu Jakoż udało .nam się stwierdzić, że pogłoski kursujące po mieście istotnie materjały w sobie pewną dozę prawdy. Jak się bowiem okazało nadużyć w urzędzie telegraficznym nic popełniono, natomiast niezwykłej i mgłą tajemniczości okrytej kradzieży dokonano na stacji telefonów zamiejscowych, Według posiadanych przez nas wiadomości, nocy przedwczorajszej nieznany sprawca dokonał podobno kradzieży głównej części aparatu telefonicznego, przy pomocy którego uskutecznia się rozmowy zamiejscowe. O fakcie tym zawiadomiono natychmiast władze policyjne, które wszczęły w tej sprawie energiczne śledztwo. - W trakcie dochodzenia ułamek skradzionej części aparatu telefonicznego znaleziono na śmietniku w obrębie którego znajduje się budynek stacji telefonicznej. Dzięki temu właśnie Łódź nie została odcięta od świata, gdyż połączeń telefonicznych nie przerwano. Podczas wstępnych dochodzeń podejrzenie padło na chłopca, który w urzędzie telefonicznym pełnił funkcje gońca. Chłopca tego aresztowano. Dalszych szczegółów ze względu na spóźnioną porę narazie brak. Jak nas informują władze śledcze prowadzą w tej tajemniczej sprawie energiczne dochodzenie”.
25 lipca, sobota. „Dlaczego niedomaga poczta w Łodzi? [...] Specjalny wywiad „Republiki Ilustrowanej z p. dyrektorem łódzkiego urzędu pocztowo-telegraficznego. Niejednokrotnie na łamach prasy miejscowej ukazywały się artykuły, w których pełno było utyskiwań na funkcjonowanie naszych urzędów pocztowych. Pełno w nich było narzekań na trudności, jakie ma do przebycia każdy obywatel naszego miasta przy załatwianiu jakiejkolwiek bądź sprawy na poczcie. Chcąc choć w części oświetlić te niezdrowe u nas stosunki pocztowe zwróciliśmy się do p. dyrektora urzędu pocztowo-telegraficznego w Łodzi, który udzielił nam całego szeregu niezmiernie ciekawych informacji. — Jedną z większych trudności — rozpoczął pan dyrektor — jest strona prawodawcza naszego pocztownictwa, która, ze względu na różnorodności reglamentacji prawnej w trzech b. zaborach,, utrudnia w znacznej mierze jednolitość pracy. W państwach zachodnich pocztownictwo jest znacznie lepiej zorganizowane i lepiej przystosowane do wymogów ludności. Jakby odzwierciedleniem tego służyć może Poznań, Pomorze, Górny Śląsk i częściowo również Małopolska. Nic też dziwnego, że w dzielnicach tych organizacja i działalność urzędów pocztowych znacznie lepiej się przedstawia. U nas natomiast sprawa pocztownictwa znajduje się wciąż jeszcze w stadjum tworzenia. Kongresówka nie posiadała tak jak dzielnice zachodnie, wspaniałych gmachów pocztowych rozgałęzionych filji w różnych dzielnicach miast co jest wielkiem udogodnieniem dla ludności. Chcąc zrównać się w tym względzie z naszemi dzielnicami zachodniemi w wielu miastach Kongresówki przystąpiono do budowy nowych centrali i filji pocztowych. W samej Łodzi daje się również odczuwać brak filji urzędów pocztowych. Przyczynia się do tego brak odpowiednich lokalów. Ministerstwo zezwala bez ograniczeń na otwieranie iilji, lecz nie uznaje kupna lokali, a jak wiadomo lokale — trudno jest obecnie z wolnej ręki otrzymać. Najwięcej daje się odczuwać w naszem mieście brak filji na krańcach miasta, zwłaszcza, w stronie Starego Miasta i Górnego Rynku. Prace w urzędach pocztowych w stosunku do pracy przedwojennej znacznie się zmieniły. Powodem tego jest wzmożenie się ruchu przekazowego. Dział przekazowy przed wojną załatwiał dzień nie do 4oo przekazów, podczas gdy obecnie ilość ta powiększyła się do 5 tysięcy. Objaw ten łatwo daje się wytłomaczyć charakteryzuje on obecną zmianę warunków handlu. Dawniej rozwinięty był bardziej handel „en gros”. Transporty towarów odbywały się przeważnie w ładunkach wagonowych ewentualnie — w skrzyniach lub belach, poczta zaś wykonywała tylko czynności pomocnicze, jak przesyłanie listów transportowych i t. p. Handel dzisiejszy jest silnie rozdrobniony. Przesyłanie towarów odbywa się W lwiej części pod postacią paczek pocztowych. Do szeregu czynności, które wzmaga ją działalność poczty, przybywa jeszcze inkasso. Tutaj na każdym kroku napotyka się wielkie trudności. Poczta jest niejako pośrednikiem pomiędzy hurtownikiem i detalistą przeto staje się od nich do pewnego stopnia zależną. A bardzo często zdarzają się wypadki, że w czasie, kiedy towar znajduje się już w drodze, pomiędzy kontrahentami następuje zmiana warunków kupna, wobec czego detalistą nie chce zamówionego towaru odebrać. Skutkiem tego składy pocztowe często bywają przeładowane niedoręczonemi paczkami. Dużo pracy przyczynia urzędom pocztowych inkaso weksli; kupcy chętnie się w tych sprawach posługują pocztą ze względu na niskie koszta, oraz załatwianie przez pocztę czynności protestowych, zajęć i wkładów. Poważne trudności w działalności urzędu pocztowego w Łodzi zjawiają się z powodów komunikacyjnych, a mianowicie niedostateczności linji pocztowych Dotychczas linje komunikacyjne pocztowe szły przeważnie ze wschodu na zachód, obecnie zaprowadza się już podobne linje z północy na południe. Zaprowadzono wagony pocztowe na linji Łódź-Warszawa, Łódź-Kraków. Łódź-Lublin — Lwów. W najbliższym czasie wagony pocztowe uruchomione zostaną również na innych linjach, W końcu swoich wyjaśnień pan dyrektor wykazał przyczyny,, dla których wytwarza się przy okienkach na poczcie w niektóre dnie wielki natłok publiczności. A więc największą ilość osób w urzędzie pocztowym zauważyć można na początku tygodnia. Przyczyny tego szukać należy w tem że wiele osób zwłaszcza mieszkających w dzielnicach Starego Miasta, nie załatwia w sobotę żadnych czynności handlowych, odkładając je na byle dzień po niedzieli. G.”.
13 października, wtorek. Z obwieszczenia o „Przymusowych Licytacjach” za niewpłacone podatki – wyznaczonych na 14 października: „Majewski L., Przejazd 38, tremo”.
Rok 1926
12 lutego, piątek. „ Postawmy na ulicach kosze – piecyki dla ubogich i bezdomnych, którzy giną w nocy z mrozu! Zupełnie nieoczekiwanie, bez specjalnego uprzedzenia po dłuższym okresie względnego ciepła, zawitał znowu do nas wszechpotężny mróz... Biuletyn meteorologiczny zapowiada, że jeszcze niekoniecznie, że wkrótce mróz pięknie w floresy przystroi szyby okienne. Ludzie ubodzy i bezdomni z trwogą czekają tej chwili, gdy trzeba będzie schronić się przed zimnem, nie mają bowiem dokąd pójść. Na poczcie głównej, na dworcach kolejowych i we wszystkich urzędach państwowych cale masy bezdomnych grzeją się przy kaloryferach, spędzając całe dni w ten sposób w cieple i pod dachem. Niektórzy uważają już te miejsca za swe stale mieszkanie, niektórzy mają już na zawsze zamówione stanowiska przy kaloryferze i nikt nie śmie ich nawet zająć. Gorzej jest jednak w nocy. Pocztę zamykają wieczorem, w każdym razie woźny, patrzący w ciągu dnia przez palce na przybłędów, z nastaniem nocy silą musi ich wypędzić z lokalu, to samo dzieje się na dworcach, gdzie policjant po godzinie dwunastej, wyprasza z budynku stacyjnego podejrzanych gości. Biedni ludzie nie mają się więc gdzie ukryć przed zimnem i niejednego z nich budzi policjant na ławce w Alejach Kościuszki, chroniąc nierozważnego włóczęgę od ostrego zaziębienia, a czasem nawet od niechybnej śmierci na mrozie. Zagranicą znaleziono na to radę, rozpalając w nocy węgiel w kilku punktach miasta w żelaznych koszach-piecykach. O czemś podobnem pomyślała już również Warszawa. Możeby Łódź uczyniła coś w tym kierunku? Niech się grzeje biedota, niech prostuje skostniałe dłonie przy rozpalonych piecykach na ulicach miasta! ab”.
12 marca, piątek. „Samosąd „ogonkowy”. Pięścią w skroń za próbę ominięcia kolejki. W lokalu głównej poczty przed jednym z okienek sformował się długi ogonek. Pan Mordka Toporek, zamieszkały przy ulicy Północnej 1o nie chciał jednak czekać spokojnie na swą „kolejkę” i próbował dotrzeć do okienka. W tej chwili ktoś z publiczności uderzył go pięścią w skroń tak silnie, iż stoczył się na kamienną posadzkę i stracił przytomność. Zatelefonowano po pogotowie, którego lekarz udzielił mu pomocy w gmachu poczty”.
31 marca, środa. „Piąta lista zdobywców premji piątego bezpłatnego konkursu premiowego „Expressu” [Wieczornego Ilustrowanego]. 3 kilo mąki wygrała „Wojciechowska Marja, Przejazd 38”.
6 kwietnia, wtorek. „Włamanie na poczcie łódzkiej. Jak dowiaduje się „Il. Republika”, w nocy z soboty na niedzielę, urząd pocztowy w Łodzi, stał się terenem kradzieży z włamaniem, dokonanej przez nieznanych przestępców. Suma zrabowanych pieniędzy jest nieznaczna. (s)”. „Express Wieczorny Ilustrowany”: „Włamanie do łódzkiego urzędu pocztowego. [...] Włamywacze łódzcy cieszyli się w swoim czasie ustaloną sławą w świecie przestępczym, jako pierwszorzędni „fachowcy”. Ich występy na terenie warszawskim przysparzały wiele kłopotu władzom policyjnym, a niejednokrotnie sygnalizowano z wielkich miast europejskich, iż łódzcy włamywacze dokonali tam jakiejś roboty. Czasy się zmieniły. Nasze żelazne kasy zawierają przeważnie protestowane weksle, które, jak wiadomo, niewielką mają wartość nawet w świecie legalnym, nie tylko nielegalnym i co i co „zdolniejsi” włamywacze wynieśli się daleko, by „zarabiać na chleb” w lepszych warunkach. Pozostało trochę nowicjuszy, a policja zrzadka natknie się na dobrze jej znaną z dawnych czasów pierwszorzędną „robotę”, jak np.: przy dokonanej w ubiegłym roku kradzieży z włamaniem w firmie Szenker i S-ka przy ul. Pomorskiej. [...] Jak wiadomo, święta stanowią najlepszy okres dla włamywaczy. Kontrola kas jest słabsza, bo gdzież człowiekowi, szczególnie najedzonemu, przyjdzie do głowy psuć sobie odpoczynek troską o majątek? Przytym w biurach niema personelu, a więc zanim rzecz się wykryje złoczyńcy są już daleko. To też niechybnie włamywacze, gotując się do „dobrego uderzenia” podczas świąt Wielkiej nocy, porządnie głowili się nad zagadnieniem: - Gdzie można dziś jeszcze znaleźć w Łodzi pieniądze? A może w urzędzie pocztowym? – padła odpowiedź w formie pytającej. Istotnie włamanie w urzędzie pocztowym zostało dokonane w nocy z soboty na niedzielę. Złoczyńcy przez wyłom w murze od podwórza dostali się do wnętrza gmachu, a mianowicie do pomieszczeń, gdzie w żelaznych kasach znajdują się banknoty, a bilon w woreczkach rozłożony jest na półkach. [...] Nadzór nad pieniędzmi zorganizowany jest w ten sposób, iż pomiędzy dwoma pokojami, gdzie znajdują się kasy, położony jest mały pokoik, który w ścianach swych posiada niewielkie otwory. W pokoiku tym stale przesiaduje funkcjonarjusz, obserwujący przez owe otwory pocztowe kasy, przyczem specjalny przyrząd kontroluje, czy urzędnik nie zasypia swych obowiązków. Podczas ubiegłych świąt w kasach znajdowało się bardzo wiele gotówki. W jednej tylko z szaf było przeszło pół miljona złotych. O samym przebiegu włamania nic nie wiadomo, gdyż dyżurujący urzędnik zeznał, że nic absolutnie nie widział, a więc prawdopodobnie zasnął. Otwór w murze jest niewielki i włamywacz lub włamywacze z pewnością nie grzeszą tuszą. Według zasięgniętych przez nas w źródłach urzędowych informacji złodzieje skradli zaledwo jeden woreczek z bilonem, wartości 2oo złotych, a mianowicie 2ooo sztuk dziesięciogroszówej i zostali spłoszeni przez przechodzących funkcjonarjuszy pocztowych. Sam fakt włamania zauważony został w niedzielę w południe przez urzędnika, który przyszedł do biura, by sortować listy t. zw. „expressy”, które mimo święta musiały być doręczone adresatom w poniedziałek. Pozatym wyłom w murze dostrzegło trzech funkcjonariuszy. Zostali oni aresztowani wraz z urzędnikiem, który pilnował kas. Po mieście kursowała wczoraj pogłoska, iż suma kradzieży jest znacznie wyższa. Włamania dokonali „niefachowcy” gdyż pozostawili na miejscu przestępstwa narzędzia, koszulę oraz kamizelkę, co według opinji rzeczoznawców, nigdy nie zdarza się zawodowym włamywaczom. Włamanie powyższe wzbudziło w mieście szerokie zainteresowanie i było szeroko komentowane. – s –”.
11 kwietnia, niedziela. Alicja Wittwiczówna w piątym bezpłatnym konkursie premiowym „Expressu Wieczornego Ilustrowanego” wygrała „2 bilety kinematograficzne”.
18 czerwca, piątek. Jan Michałowski wygrał w siódmym konkursie „Łódzkiego Expressu Wieczornego” 3 kilo mąki.
3o sierpnia, niedziela. „Gdzie mój rower? (w) Marjan Kaźmierczak zamieszkały przy ulicy Nowo-Cegielnianej 48 zostawił rower w podwórzu poczty przy ulicy Przejazd 38 i udał się do budynku. Po powrocie roweru już nie zastał. Natychmiastowe poszukiwania nie dały pożądanego wyniku, rower znikł. Zawiadomiony o dokonanej kradzieży odnośny komisarjat P.P. wszczął poszukiwania. Poszkodowany wyrządzoną szkodę oblicza na sumę dwustukilkudziesięciu złotych”.
27 listopada, sobota. „ Olbrzymia afera z przekazami pocztowemi. Łódzki Urząd Pocztowy w odpowiednim momencie malwersację wykrył. Główny oszust, Szaja Bazyljan, został schwytany . W dniu wczorajszym ekspozytura Urzędu Śledczego w Łodzi powiadomiona została o aresztowaniu fałszerza przekazów pocztowych, który grasował na terenie Łodzi i usiłował podejść tu Urząd Pocztowy oraz szereg poważnych firm włókienniczych. Szczegóły tej olbrzymiej afery przedstawiają się następująco: Przed dwoma tygodniami do pewnej firmy wyrobów włókienniczych w Łodzi zgłosił się młody, elegancko ubrany mężczyzna, którego wygląd zewnętrzny wzbudzał całkowite zaufanie i przedstawiwszy się jako Chaim Abramowicz, kupiec z Łunińca, ziemi wołyńskiej, wyraził gotowość zakupienia większej partji towarów. Po dłuższych targach zdecydował on, iż cena mu odpowiada, lecz musi się przed dokonaniem tranzakcji porozumieć ze swymi wspólnikami, posiadającymi w Łunińcu wielką firmę p.n. „Oszczędność”, wobec czego właściwe zamówienie nadeśle drogą pocztową. Tego samego dnia odwiedził on również i drugą firmę w Łodzi, gdzie przedstawił się jako Bassman, kupiec z Chorodziei i powtórzył tę samą historję, co i w firmie poprzedniej. W poniedziałek, dnia 23 b.m. nadszedł faktycznie do pierwszej z wymienionych firm list z Łunińca, w którym firma „Oszczędność” pisała, iż zamawia towar na sumę 8.7oo złotych oraz przesyła równocześnie przekazem pocztowym 9.15o zł. Ponadto firma „Oszczędność” wyszczególniała nazwy towarów, które zamierzała nabyć i polecała towar ów Abramowiczowi, który się po niego osobiście zgłosi wraz z nadwyżką 45o złotych wyszczególnionych w przekazie. Następnego dnia firma łódzka otrzymała zawiadomienie z Urzędu Pocztowego, że pieniądze nadeszły i są do odebrania. Jeden z właścicieli firmy udał się natychmiast na pocztę. W tej chwili, gdy doszedł do okienka i zażądał wydania mu pieniędzy, podeszło do niego dwóch wywiadowców policji śledczej i poprosili go o udanie się z nimi do gabinetu naczelnika poczty. Tam oczekiwał już komisarz policji, p. Milka, który przystąpił do przesłuchania kupca. Okazało się, iż przekaz ów był fałszywy. Od dłuższego czasu bowiem kursowały na poczcie fałszywe przekazy, wobec czego urzędnicy mieli polecenie zwracania specjalnie bacznej uwagi na przekazy. Ponieważ nie praktykuje się, by przy pomocy przekazów pocztowych przekazywać poważniejsze sumy Urząd Pocztowy w Łodzi musiał zwrócić uwagę na fakt, że z tak zapadłych mieścin kresowych, jak Łuniniec i Chorodzieje nadeszły tak olbrzymie sumy na przekazie. Skomunikowano się więc telegraficznie z tamtejszymi urzędami pocztowemi i dowiedziano się, że stamtąd podobnych sum nie nadawano, wobec czego powiadomiono o tem Urząd Śledczy w Łodzi. Urząd Śledczy polecił przeprowadzenie dochodzenia komisarzowi Mice, który skomunikował się z tamtejszemi władzami policyjnemi i dowiedział się, że firma „Oszczędność” ani w jednem, ani w drugiem miasteczku nie istnieje. Postanowiono więc przy pomocy firm łódzkich przyłapać oszusta. A mianowicie w składach tych pozostawiono wywiadowcę policji śledczej, który uchodząc za pracownika firmy, wzgl. Za kontrolera ksiąg handlowych, miał za zadanie przytrzymać fałszerza w chwili, gdyby ten zgłosił się po odbiór towarów i zaaresztować go na miejscu. Fałszerzowi powinęła się jednak noga wcześniej. Został on zaaresztowany w Warszawie, poczem fotografję jego w czterech pozach przysłano do Łodzi. Według tych fotografji został on natychmiast przez właścicieli zainteresowanych firm poznany. Okazało się, że właściwem jego nazwiskiem jest Szaja Bazyljan. Zarówno nazwisko Abramowicz, jak i Bassman było fałszywe. Afera jego sięga olbrzymich sum, bo oto, jak się dowiadujemy, zdołał on w wyżej opisany sposób narazić na stratę kilkaset tysięcy złotych Urząd Pocztowy w Warszawie i w szeregu innych miast w kraju”.
Rok 1927
4 lutego, piątek. „ Pożar w miejskiej stacji telefonicznej. 2ooo abonentów pozbawionych połączenia. Szkody wynoszą kilkadziesiąt tysięcy. Rozmowy międzymiastowe możliwe jedynie z aparatów publicznych. Ubiegłej nocy około godziny 12 miasto nasze zostało zaalarmowane wieścią o pożarze wynikłym w centrali stacji telefonicznej przy ulicy Przejazd 38. Pożar wybuchł w komutatorze, w tak zwano łącznicy przejściowej na stacji telefonicznej miejskiej. Na wszczęty przez telefonistkę, obsługującą powyższą stację, alarm, zawezwano II oddział straży ogniowej, który pożar zlokalizował w ciągu kilkunastu niespełna minut. Na miejsce wypadku udał się natychmiast nasz współpracownik, któremu udało się zebrać wiele danych dotyczących pożaru, strat z tego powodu wynikłych, jak również przerw w rozmowach miejscowych i międzymiastowych. Oto garść informacyj, otrzymanych od dyrektora PAST p. Ulejskiego [patrz Przejazd 13] oraz inż. Rogowskiego, pracującego nad naprawą uszkodzeń. Część komuratora czyli łącznicy przejściowej została nader poważnie uszkodzona, przez co połączenia stacyj międzymiastowych z abonamentami miejskimi zostały uniemożliwione. Ogień wybuchł z niewiadomych dotąd przyczyn i oprócz komutatora zniszczyć część kabli miejscowych, przechodzących nad wspomnianym komutatorem, tak, iż trzecia część kabli miejskich, to jest około 2ooo abonentów łódzkich zostało pozbawionych rozmów telefonicznych. Przyczyny pożaru, jak to wspominaliśmy wyżej, narazie nie ustalono przypuszczalną jednak przyczyną może być krótkie spięcie spowodowane dopływem obcego prądu na stacji. Straty wynikłe przez pożar sięgają wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Rozmowy międzymiastowe abonentów miejskich bezpośrednie, tj. przez stację miejską zostały przerwane; połączenia międzymiastowe uskuteczniane są jedynie w ciągu dnia i nocy w rozmównicy przy ulicy Przejazd 38 (II piętro), jak również w Urzędach Pocztowo-Telegraficznych Łódź 4 przy ul. Piotrkowskiej 17, Łódź 6 przy ulicy Rokicińskiej, Łódź 7 przy ulicy Rzgowskiej, Łódź 8 przy ulicy Ogrodowej (Pałac Poznańskich). Urzędy powyższe czynne są przez dzień cały do godziny 6 wieczór. Prace nad naprawą komutatora i części miejscowych kabli trwają w szybkiem tempie, pod kierunkiem dyrektora Ulejskiego i inżyniera Rogowskiego. Naprawa uszkodzonych linji przypuszczalnie potrwa kilka dni, bowiem kable muszą być sprowadzone z Warszawy. O pożarze powiadomiono dyrekcję zarządu Głównego Telefonów w Warszawie i dzisiaj wieczorem spodziewany jest przyjazd specjalnej komisji fachowej, która zajmie się ustaleniem istotnej przyczyny pożaru, jak również strat”.
5 maja, czwartek. „ Popełniła zamach samobójczy. Została uratowana, ale nie chce wyjawić swego nazwiska. W bramie domu przy ulicy Przejazd nr. 38 zauważono wczoraj przed południem jakąś młoda niewiastę, przyzwoicie ubraną, leżącą na ziemi w stanie nieprzytomnym. Wezwany lekarz pogotowia stwierdził otrucie nieznaną trucizną. Po przepłukaniu żołądka przewiózł ją do szpitala Poznańskich. Denatka, gdy ją ocucono, nie chciała zdradzić swego nazwiska ani też powodu, który ją skłonił do popełnienia samobójstwa. W sprawie tej toczy się śledztwo policyjne”.
22 lipca, piątek. „ Krwawa zbrodnia warjata. W walce… z radjo i masonerją sztyletem ranił ciężko zakonnicę. [...] W dniu dzisiejszym o godzinie siódmej rano władze policyjne zaalarmowane zostały krwawym napadem na zakonnicę Leontynę Kacprzak. P. Kacprzak zauważyła przed gmachem poczty przy ulicy Przejazd młodego osobnika, który rozdawał przechodniom jakieś odezwy. Zakonnica zatrzymała się. W tej chwili nieznajomy zbliżył się do niej, błyskawicznym ruchem wydobył z kieszeni fiński sztylet i zadał jej cios w pierś, wołając: - Giń, masonko! Wszystkich was wymorduję! Zakonnica, zalewając się krwią, padła na bruk uliczny. Napastnika wstrzymali przechodnie. Nie stawił im zresztą oporu. Wezwane pogotowie przewiozło p. Kacprzak w stanie bardzo ciężkim do szpitala. Napastnika sprowadzono do urzędu śledczego, gdzie okazało się, iż był to Antoni Wojciechowski, były zecer, zamieszkały przy ul. Piotrkowskiej 71. Wojciechowski, oświadczył, iż rozpoczął energiczną walkę z wszechświatową masonerją, która przy pomocy fal radjowych przesyła swe tajemnicze rozkazy. Przypuszczając, iż jeden z jego sąsiadów jest masonem, Wojciechowski wczoraj po południu wtargnął do jego mieszkania, pobił wszystkich domowników i zniszczył meble. W ostatnich dniach zredagował on ulotki o treści zgoła niezwykłej, a mianowicie wypowiedział w nich walkę łódzkiej masonerji i aparatom radjowym. Odezwy te rozdawał na ulicach przez całą noc i dziś w godzinach porannych. – Gdy ujrzałem na ulicy Przejazd zakonnicę – zeznał aresztowany – domyśliłem się odrazu, iż ona należy do loży masońskiej. Postanowiłem ją zamordować. Wojciechowski zostanie zbadany przez psychjatrów. Jak się dowiadujemy życiu jego ofiary zagraża poważne niebezpieczeństwo”. Sobota, 23 lipca. „ Zbrodnicze urojenia szaleńca. Dlaczego Wojciechowski zranił sztyletem siostrę Kasprzakównę ? – Manja antymasońska doprowadziła go do zbrodni. – Wróg d-ra Kotzina. [...] Wczorajszy „Express” przyniósł wiadomość o krwawym napadzie na zakonnicę p. Leontynę Kacprzak, która padła ofiarą umysłowo chorego Antoniego Wojciechowskiego (Piotrkowska 71). O sprawcy zamachu podajemy kilka ciekawych szczegółów: Wojciechowski pochodzi z Radomia, skąd przed kilku laty wyjechał do Warszawy. W stolicy jako zecer pracował przez pewien czas w drukarni P.K.O., lecz wkrótce utracił posadę, gdyż zdradzał oznaki choroby umysłowej. Po kilku miesiącach umieszczono go w szpitalu warszawskim dla umysłowo chorych św. Jana Bożego. Po wyzdrowieniu w październiku ubiegłego roku przyjechał do Łodzi, gdzie zamieszkał wraz z żoną przy ul. Piotrkowskiej 71. [...] Wojciechowski starał się o pracę w drukarniach łódzkich. W przeciągu kilku dni pracował w drukarni „Expressu” lecz został wydalony wskutek nienormalnego zachowania się. Pracując jako zecer linotypowy, składał w oryginalny sposób. Po dwudziestu, trzydziestu wierszach rękopisu dawał swoje uwagi, nie mające nic wspólnego z treścią artykułu. Był to stek nonsensownych zdań, traktujących przeważnie o masonerji. Kierownictwo techniczne „Expressu” przypuszczało początkowo, że jest pijany. Wojciechowski tłumaczył się stale, iż nie dodaje żadnego zbytecznego słowa i składa tylko to, co jest w rękopisie. Ponieważ koledzy jego stwierdzili, iż nie pije wódki, kierownictwo drukarni „Expressu” doszło do wniosku, że Wojciechowski jest nienormalny. W tym czasie wydarzył się jeszcze następujący fakt, świadczący o stanie umysłowym Wojciechowskiego. [...] Udał się on do administracji naszego pisma z ogłoszeniem tej treści: „W najbliższych dniach będzie wystawiona w naszym mieście sztuka teatralna „Wielbłądzie udo”. W głównych rolach występują lekarze łódzcy”. Ogłoszenia tego oczywiście administracja nie chciała przyjąć. - Dlaczego? - denerwował się W. - Przecież zapłacę za ogłoszenie. Wiem napewno, że odbędzie się takie przedstawienie!.. Skończyło się na tem, iż musiano go wyprosić z lokalu administracji. Po utracie posady w „Expressie” Wojciechowski pracował w kilku innych pismach, lecz nigdzie nie mógł się utrzymać dłużej, niż przez kilka dni. Wojciechowski znalazł się w opłakanej sytuacji materjalnej. Utrzymywała go żona, która w domu przy ulicy Piotrkowskiej 71 posiada pracownię krawiecką. [...] W. całkowicie poświęcił się zagadnieniom, które doprowadziły go do obłędu. Loże masońskie i ich rola na terenie Łodzi – to było jego idee fixe. Kolegów w pracy zanudzał stale długiemi wywodami, pozbawionemi logicznych podstaw. Jeżeli któryś z nich niecierpliwił się i przerywał mu, spoglądał nań podejrzliwie. – Nie wiedziałem – mówił – że ty jesteś też masonem. Trudno, widzą, że jestem otoczony samymi wrogami. Pamiętajcie, nadejdzie dzień zapłaty, zgniecie wszyscy! Nie oponowano mu. – Warjat – utarła się o nim opinja. [...] Przed kilku tygodniami nadesłał on do redakcji „Expressu” list i dwa artykuły. Artykuły nadsyłane przez umysłowo chorych do dzienników nie są rzadkością. Redakcje zawalone są listami różnych manjaków, którzy w sążnistych artykułach, bądź polecają „zbawienne” recepty na sytuację gospodarczą kraju, rozwiązanie kwestji bezrobocia i innych bolączek, bądź też wskazują na zgubną działalność jakichś tajemniczych, nikomu nieznanych organizacji. Wojciechowski w elukubracjach swych zajął się wyłącznie masonerją. W liście nazywa masonów wrogami Polski, którzy przy pomocy gazów i fal elektrycznych powodują choroby. – Najniebezpieczniejszymi masonami są lekarze w zakładach dla umysłowo chorych i zakonnice w szpitalach – pisał Wojciechowski. Dzięki tym jego uwagom, nadesłanym do „Expressu”, wyjaśniony został powód jego zbrojnej napaści na zakonnicę p. Kacperkównę. [...] Pierwszy artykuł nadesłany przez W. traktuje o gazach. Strzępy pojęć fizycznych, pomieszanych z idjotyzmami pozwalają się domyśleć, że masoni ustawiają w różnych punktach miasta specjalne stacje, wysyłające gazy, które powodują choroby. Jedynym środkiem zapobiegającym działaniu gazów są „gumowe płyty”, pokrywające całe ściany mieszkania i… skondensowana wola. Drugi artykuł mówi o organizacji masonerji, która w swych „zbrodniczych” działaniach posługuje się gazami i falami „elektrycznemi”. [...] Wojciechowski wymienia cały szereg osób, które odgrywają [nieczytelne] rolę w łódzkiej masonerji. „Tajemniczymi szkodnikami Polski” są przeważnie lokatorzy domu przy ul. Piotrkowskiej 71, w którym mieszkał W. Są to dr. Kotzinowie, profesor Trębacz, dr. Landau i inni. Prócz mieszkańców tego domu „odszukał „ W. jeszcze kilku masonów. Właściciel składu futer p. Fiszelowicz i właściciel domu przy ulicy Moniuszki 5 p. Zakheins, według jego mniemania – to również „wielcy wtajemniczeniu”. Naczelnym masonem w Warszawie jest dr. Łapiński ze szpitala Jana Bożego. Wojciechowski prosił, by artykuły jego natychmiast ukazały się w druku, gdyż „rewelacje te niewątpliwie zainteresują miarodajne czynniki”. [...] Jak się dowiadujemy, W. od szeregu już miesięcy na terenie naszego miasta prowadził akcję propagandową. W dniu procesu zabójców Cynarskiego, Walaszczyka i Rydzewskiego, jakiś tajemniczy osobnik wyrzucił kilkanaście ulotek do pokoju adwokackiego w gmachu sądu okręgowego. Ulotki te nosiły tytuł: „Apel do społeczeństwa”. Sążniste „rewelacje” wyjaśniły rolę masonów w naszem społeczeństwie i udział tej organizacji w zamachu na życie prezydenta miasta Łodzi. Rydzewski i Walaszczyk to tylko ślepi wykonawcy rozkazów wielkich wtajemniczonych. Należy walczyć energicznie z masonami w imię „ustroju demokratycznego Rzeczypospolitej” – ogłosiły odezwy. (....) W konkluzji przestrzegały ulotki przed następującemi potężnemi środkami, któremi rozporządzają masoni, Syfilisem i radjo. Straszna choroba weneryczna nie istnieje, to tylko wymysł lóż masońskich. Dopiero po upływie dłuższego czasu stwierdzono, iż odezwy te podrzucił Wojciechowski, który również był ich autorem. [...] Mniej więcej w tym samym okresie czasu na schodach prowadzących do lokalu VII komisarjatu policji Wojciechowski „wymalował” listę najgroźniejszych masonów łódzkich, którą podał on również do wiadomości „Expressu”. Policja na razie nie mogła odszukać sprawcy. Przed trzema miesiącami doniesiono p. dr. Kotzimowi, iż na ścianie domu przy ulicy Gdańskiej 32 ktoś czarną farbą wymalował następujący napis: „Dr. Kotzin specjalista radjochorób i agent masonerji”. P. dr. K. w tym czasie nie słyszał jeszcze o Wojciechowskim, to też nie wiedział, kto rozpowszechnia o nim tego rodzaju brednie. Wojciechowski rozpoczął akcję propagandową na szeroką skalę. W domu, w którym mieszkał w klatce schodowej początkowo kopiowym ołówkiem uwiecznił wszystkich „przywódców masońskich”. Ponieważ napisy po kilku dniach się starły, „wymalował” masonów czarna farbą olejną. To samo uczynił w domu przy ulicy Piotrkowskiej 69 i w kilku kamienicach na przedmieściach Łodzi. [Piątek, 24 czerwca. „Na Piotrkowskiej o 1-ej w nocy. Wróblewski [!] wypowiedział wojnę masonerji. [...] Ubiegłej nocy i godzinie 1.3o na ulicy Piotrkowskiej przy rogu Nawrot zdarzył się oryginalny wypadek. Przechodzący ulicą o tej porze dyżurny policjant obok bramy domu przy ul. Piotrkowskiej 13o zauważył pewnego mężczyznę, który trzymał w jednym ręku pędzel, w drugim pudełko z farbą i kaligrafował na murze jakieś litery. – Co pan tu robi?... – zapytał policjant. – Ja… Nic… Piszę!... – Co pan pisze?... – Może pan przeczytać, proszę bardzo, odparł oryginalny pisarz nocny odsłaniając napis na musze. Policjant podszedł bliżej do muru i ujrzał wykaligrafowane czarnym tuszem litery, układające się w słowa: „Masonerja powoduje choroby!...”. Policjant spojrzał na dziwaka, walczącego o godzinie pół do drugiej w nocy z masonerją i zapytał: - Cóż to ma znaczyć? – To jest walka z masonerją – odparł dumnie dziwak. Szlachetnego rycerza mimo protestów odprowadzono do komisariatu, gdzie stwierdzono, że jest [to] 33-letni Antoni Wróblewski bezrobotny z Radomia. Co go sprowadziło do Łodzi a szczególnie co go natchnęło do walki z masonerją – niewiadomo”]. Walka Wojciechowskiego z masonami powoli stała się głośna. Kilku lokatorów domu, w którym mieszkał starało się, by go umieszczono w szpitalu, lecz sprawa ta nie została definitywnie załatwiona. Wojciechowski, zresztą nie wywierał wrażenia człowieka nienormalnego. Ci, którzy go bliżej nie znali, mogli z nim prowadzić dłuższe rozmowy, podczas których zupełnie nie zdradzał obłąkania. Nie wolno jednak było poruszać tematu, luźno bodaj związanego z masonerją. Wojciechowski zapalał się i plótł trzy po trzy. [...] Niewiadomo z jakiego powodu w ostatnich czasach uroił sobie, iż dr. Kotzin jest naczelnym szefem łódzkich masonów. Z tak „wysoką figurą” obawiał się stoczyć otwartą kampanję i rozpoczął walkę podstępną, podjazdową. Zaczęło się od tego, iż starał się lokatorów, których, nie uważał za masonów, przeciągnąć na swoją stronę. Nie znalazł jednak zwolenników i zrozumiał, że musi samotnie „bronić kraj przed potężnymi wrogami”. W tym czasie p. Kotzin spotykał go czasem na schodach. Wojciechowski z zaciśniętemi pięściami przyglądał mu się spode łba. W ciągu kilku ostatnich dni służąca doktora widziała go często na balkonie, znajdującym się w podwórzu. Obserwował mieszkanie lekarza, z którego „rozchodziły się zbrodnicze fale”. Wczoraj o godzinie 12-ej w nocy wypowiedział zdecydowaną walkę przeciwnikowi. Z balkonu strzelał z procy kamieniami do gabinetu doktora. Brzęk wybijanych szyb zbudził domowników. Wojciechowski ukrył się. O godzinie trzeciej w nocy skierował atak kamieniami na okna sypialni lekarza. Tym razem dr. Kotzin telefonicznie porozumiał się z policją. Przybyli posterunkowi wdrożyli śledztwo. Ponieważ nie było konkretnych dowodów winy Wojciechowskiego, wczoraj rano policja miała gruntownie zbadać tę sprawę. Tymczasem W. o świcie wymknął się z domu z paczką odezw „własnego wyrobu”. Przy zbiegu ulic Przejazd i Kilińskiego spotkał dwie zakonnice. Warjat w napadzie furji rzucił się ze sztyletem na p. Kacprzakównę i ciężko ją ranił. W urzędzie śledczym zachowuje się on zupełnie spokojnie. Nie żałuje swego czynu i twierdzi, że w ten sposób należy tępić wszystkich masonów na terenie Łodzi, ponieważ akcja propagandowa nie przynosi żadnych rezultatów. DOL”.
29 lipca, piątek. „ Aresztowanie sprawców napadu na listonosza Lewkowicza. Są to: 15-letni goniec poczty Kulawiński i rzeźnik Milczarek. Opryszki mieli w dniach najbliższych wyjechać do Argentyny. [...] Krwawy napad na listonosza Stefana Lewkowicza w biały dzień [11 lipca] w domu przy ulicy Piotrkowskiej 91 wywołał w całym mieście wstrząsające wrażenie. Lewkowicz otrzymał cztery ciosy w głowę tępem narzędziem, wskutek czego stracił przytomność. Przewieziony do szpitala Poznańskich dopiero przed sześciu dniami uzyskał przytomność. Lewkowicz wskutek strasznych przeżyć częściowo jednak utracił pamięć, to też nie można było od niego wydobyć żadnych zeznań, któreby rzuciły snop światła na okoliczności tajemniczego napadu. Policja w porozumieniu z dyrekcją poczty ustaliły, iż zrabowano mu dwadzieścia tysięcy złotych. Po kilkudniowem energicznem dochodzeniu stwierdzono, iż przekaz na złotówkę, który Lewkowicz odnosił do muzeum miejskiego przy ulicy Piotrkowskiej był fikcyjny. Szajka bandycka kilkakrotnie już próbowała obrabować listonoszy łódzkich, posługując się fikcyjnymi listami wartościowymi. Opryszki działali według następującego planu: W klatce schodowej domu do którego listonosz miał odnieść fikcyjny przekaz czatowano nań z bronią w ręku. Bandyci nie mieli jednak szczęścia. Zawsze im ktoś przeszkodził. Dopiero po kilkakrotnych nieudanych próbach obrabowali wreszcie Lewkowicza. Urząd śledczy, który ustalił szereg faktów z działalności sprytnych opryszków doszedł do wniosku, że ma do czynienia z nielada fachowcami. Policja znając już rysopis i nazwiska bandytów, przystąpiła do ich ujęcia. Opryszki ukrywali się jednak w mieszkaniach swych znajomych, to też trudno było ich pochwycić. Wczoraj po południu w gmachu poczty ujęty został 15-letni goniec poczty Zygmunt Kulawiński (Andrzeja 13), który stał na czatach przed domem przy ulicy Piotrkowskiej 91 podczas dokonywania napadu. Kulawiński starał się o zwolnienie z posady, gdyż w tych dniach zamierzał wraz ze sprawcą napadu zbiec do Argentyny. Ubiegłej nocy większy oddział policji śledczej pod dowódctwem nadkomisarza Weyera i kierownika I brygady aspiranta Lutostańskiego otoczył mieszkanie Józefa Milczarka (Wólczańska 179), który, jak stwierdzono, obrabował Lewkowicza. Milczarek, nie spodziewając się wizyty policji dał się ująć niemal bez oporu. Opryszek, z zawodu rzeźnik, nie był dotychczas notowany w policji. Odstawiony do urzędu śledczego przyznał się do udziału w napadzie rabunkowym”. Sobota, 3o lipca. „ Milczarek i Kulawiński przyznali się do winy i oddali zrabowane pieniądze . [...] Śledztwo w sprawie sprawców napadu na listonosza, Kulawińskiego i Milczarka, o których aresztowaniu doniósł już wczorajszy „Express”. Ubiegłej nocy wywiadowcy policyjni znaleźli na cmentarzu w Zarzewie trzysta kilkadziesiąt dolarów, które ukrył tam Kulawiński. W ten sposób policja odebrała im już niemal całą zrabowaną gotówkę. Brakujące kilka tysięcy złotych bandyci wydali na rowery, zegarki i drobiazgi galanteryjne. Narzędzie zbrodni, młotek, którym Milczarek zranił Lewkowicza, bandyci ukryli w ustępie domu przy ulicy Kopernika 1o. Młotek ten w ciągu dnia dzisiejszego zostanie wydobyty. Opryszków dotychczas nie konfrontowano z Lewkowiczem, ponieważ listonosz w dalszym ciągu cierpi na zanik pamięci. Kulawiński i Milczarek prawdopodobnie w poniedziałek zostaną przekazani władzom sądowym. W areszcie przy urządzie śledczym zachowują się zupełnie spokojnie. Przyznali się do winy i szczegółowo opowiadają o okolicznościach napadu”. W poniedziałek, 1 sierpnia na pierwszej stronie „Expressu Wieczornego Ilustrowanego” ukazały się podobizny wszystkich uczestników zdarzenia: Lewkowicza, Milczarka („rzeźnik wykonał napad”) oraz Kulawińskiego („woźny poczty uplanował napad”).
17 sierpnia, środa. „ Urzędy nasze, na które ongiś tak utyskiwano, w ostatnich czasach pracują bardzo sprawnie i dbają o to, by publiczność szybko mogła załatwić swoje sprawy. Minął już „złoty okres”, gdy urzędnik podczas godzin biurowych przy okienku pił herbatę i zajadał bułeczki, a interesanci czekali cierpliwie aż spożyje śniadanie. Obecnie jest już inaczej… Są jednak instytucje, które nie zastosowały się do zasadniczych zmian i dalej pracują w tem przekonaniu, że publiczność można sobie lekceważyć, gdyż znosi ona z pokorą wszelkie szykany. Do instytucji tych należy przede wszystkiem poczta główna, przy zbiegu ulic Kilińskiego i Przejazd. W gmachu pocztowym, z którego korzysta całe śródmieście, od rana panuje wielki ruch. Szczególnie przy okienkach, gdzie przyjmują przekazy pieniężne, cierpliwie wyczekują swej kolei interesanci. Nie wszyscy jednak chcą czekać. Niektórzy usiłują się dostać do okienka przy pomocy pięści, co się im często udaje, ku oburzeniu pozostałych interesantów. Urzędnik siedzący przy okienku ma angielską flegmę. Gdy publiczność protestuje przeciwko temu, by załatwiał interesantów, którzy nie stali w ogonku, odpowiada spokojnie: - Mnie jest wszystko jedno. Kto mi daje pieniądze, tego załatwiam. – Więc kto ma czuwać nad porządkiem? – pytają go. – Mnie to nie obchodzi – odpowiada. Zasadniczo nie jest to rzeczywiście jego sprawa. Ktoś jednak powinien dbać o to, by przy załatwianiu przesyłek pocztowych nie decydowała tylko silna pięść. Zdarza się często, iż niewiasty, które nie chcą brać udziału „w walce” czekają w ogonku po kilka godzin. Na poczcie niema bowiem nigdy posterunkowego, a woźni pocztowi nie zwracają zupełnie uwagi na utyskiwania publiczności. Przekazy pieniężne przyjmowane są zasadniczo przy kilku okienkach jednocześnie, w celu uniknięcia większego natłoku publiczności. Urzędnicy pracują jednak w oryginalny sposób Gdy któryś z nich wypełni cały arkusz, zamyka okienko na czas nieograniczony. Rozpoczyna się wówczas liczenie pieniędzy. Publiczność po bezskutecznych pertraktacjach ciśnie się do następnego okienka, przy którym stoi już ogonek. Dwa ogonki rozpoczynają ze sobą walkę, która częstokroć kończy się bójką i interwencja policji. Urzędnicy nie zwracają na to zupełnie uwagi. Oni „pracują”! Najwyższy czas, by urząd pocztowy w Łodzi stał się instytucją europejska. Dol.”.
4 października, wtorek. „Poród na ulicy. W dniu wczorajszym przed gmachem poczty głównej, przy ulicy Przejazd 38, Stefanja Urble, stała mieszkanka wsi Stoki, urodziła dziecko płci męskiej. Zawezwany lekarz pogotowia Kasy Chorych po udzieleniu położnicy pierwszej pomocy, odwiózł ją wraz z dzieckiem do kliniki położniczej przy ulicy Narutowicza”.
11 listopada, niedziela. „ Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna P.A.S.T. Spółka została założona w dn. 1 lipca 1922 r. przez udziały Rządu Polskiego i grupy kapitalistów miejscowych i szwedzkich. Rząd wniósł w charakterze udziału sieci telefoniczne w Łodzi, Lwowie, Zagłębiu Sosnowieckiem, Zagłębiu Borysławskiem, Lubinie i Białymstoku, który zostały ocenione i stanowiły 3/7 akcyj S-ki wydanych w zamian Rządowi. Następne 3/7 akcyj wnieśli gotówką akcjonarjusze szwedzcy, a 1/7 została wyznaczona dla publicznej subskrypcji. Tak powstała S-ka otrzymała koncesję na budowę i eksploatację wymienionych sześciu sieci oraz sieci Warszawskiej, którą nowa Spółka nabyła od dawnego koncesjonarjusza, Tow. Cedergren, płacąc za nią obligacjami 7-procentowemi. Po 25 latach koncesji, t.j. w dniu 1 lipca 1947 r. Rząd przejmuje wszystkie powyższe siecie po spłaceniu po cenie nominalnej akcyj, znajdujących się w rękach prywatnych Obecnie, po trzykrotnem powiększeniu kapitału akcyjnego, liczba akcyj wynosi 27.355 sztuk po 5oo zł. w zł. dawnych, t.j. po 86o zł. obecnych. Na czele władz Spółki stoi Zarząd, składający się z 7 członków i 5 zastępców, w tem 3 członków i 2 zastępców jest delegowanych przez rząd, a 4 członków i 3 zastępców wybranych przez akcjonarjuszów prywatnych. Z powyższych 12 osób 9 osób jest narodowości polskiej 3 – szwedzkiej. Komisja Rewizyjna składa się z 3 członków i 2 zastępców mianowanych przez Rząd i 2-ch członków i 1 zastępcy wybranych przez akcjonarjuszów prywatnych – wszyscy narodowości polskiej. Na swoich sieciach Spółka zatrudnia około 18oo osób, wliczając w to kierowników, urzędników, telefonistki i robotników. Cały ten personel jest wyłącznie przynależności państwowej polskiej. Rozwój P.A.S.T. szedł w szybkim tempie i przyrost abonentów był znaczny. Przy otrzymaniu koncesji w 1922 roku Warszawska sieć posiadała 26.746 abonentów, Łódzka – 1,725, Lwowska – 962 i pozostałe 4 siecie 1,745 abonentów. Na dzień 1 września r.b., liczba abonentów w Warszawie wynosi 37,267, w Łodzi – 7,932, we Lwowie – 5,8o5, i w pozostałych miastach 5,481. Podczas swej 6-letniej działalności Spółka musiała nietylko rozbudować siecie i centrale telefoniczne, ale dla należytej organizacji służby telefonicznej wybudować cały szereg domów, jak naprz. 4-piętrową oficynę w Warszawie, własne gmachy we Lwowie, Borysławiu, Lublinie i Łodzi. W tym ostatnim montuje się obecnie centralę automatyczną. Pozatem w Warszawie buduje się obecnie dom przy ul. Pięknej Nr. 19, w którym będzie urządzona automatyczna centrala telefoniczna dla południowej dzielnicy miasta. Pierwsze dwa lata były dla Spółki niepomyślne, gdyż dały deficyt, rok 1924 przyniósł 3 proc. dywidendy, lata 1925 i 1926 – 5 proc., a rok 1927 – 8 proc. Dywidendy tej akcjonarjusze nie otrzymali w gotówce, lecz akcjami nowych emisji, t.j. dywidenda została przeznaczona na powiększenie kapitału akcyjnego w celu dalszego powiększenia sieci i prowadzenia robót inwestycyjnych. P.A.S.T. dokłada wszelkich wysiłków, aby budować siecie telefoniczne doskonałe pod względem technicznym, stosując najnowsze udoskonalenia wprowadzane zagranicą i wszelkie ulepszenia zdobyte doświadczeniem własnych specjalistów, stara się dać telefon dogodny w użyciu, pierwszorzędną obsługę telefoniczną, a przedewszystkiem dąży do możliwie niskich taryf. Zabiegi pod tym względem dały pomyślne wyniki, gdyż opłaty telefoniczne u nas są niższe niż w krajach Europy zachodniej, pomimo tego, że budowa sieci w Polsce jest dużo kosztowniejsza niż zagranicą ze względu na wysokie cło na materjały telefoniczne. Przytem sprawność telefonów Spółki należy do rzędu najlepszych w Europie, co konstatują cudzoziemcy, mający sposobność porównania sprawności naszych telefonów z zagranicznemi. Biura zarządu telefonów łódzkich zostaną przeniesione do nowego gmachu w końcu r.b. Zarząd Telefonów Łódzkich Łódź, ul. Przejazd 38”. Piątek, 7 grudnia. „Zarząd Telefonów Łódzkich P.A.S.T. niniejszym podaje do wiadomości, że od poniedziałku dnia 1o grudnia b.r. Zarząd, Kasa i wszystkie biura przeniesione zostaną z dotychczasowego lokalu przy ul. Przejazd 38 do gmachu spółki przy ul. Al. T. Kościuszki 12. Wszyscy interesanci P.A.S.T.-ej przyjmowani będą zatem od poniedziałku już w nowym lokalu Al. T. Kościuszki 12 w godz. Jak dotychczas od 9 do 14-ej. Tamże należy kierować wszelką korespondencję”.
Rok 1928
13 lipca, piątek. „Okradziony w gmachu poczty. [...] Na głównej poczcie grasują stale kieszonkowcy. Wczoraj ofiarą złodziei padł p. Ch. Szwarcbaum, zamieszkały przy ul. Wschodniej 57, któremu skradziono portfel zawierający 17oo złotych. Pościg policyjny dotychczas nie dał żadnych rezultatów”.
Rok 1929
29 maja, środa. „ Cyk-pepiczek po występach w Europie i Azji – aresztowany w Łodzi. [...] P. Mojżesz Szepski, stojąc przed okienkiem w urzędzie pocztowym przy ul. Przejazd, spostrzegł, że jakiś osobnik sięga mu do kieszeni palta. Schwycił więc złodziejaszka za rękę i wszczął alarm. Doliniarz rzucił się do ucieczki. Wybiegł on na ulicę i chciał wskoczyć do tramwaju, lecz w tej chwili chwycił go policjant, który zabrał go ze sobą do komisarjatu. Schwytanym okazał się międzynarodowy złodziej kieszonkowy August Cyk, czech z pochodzenia. Rozpoczął on swoją karjerę w Pradze Czeskiej, gdzie poraz pierwszy odsiedział roczną karę więzienia. Gdy wydostał się na wolność, opuścił swą ojczyznę i rozpoczął wędrówkę po świecie. Był w Londynie, Paryżu, Brukseli, Gdański i nawet w dalekim Pekinie. Powodziło mu się na ogół bardzo dobrze. Kradł gdzie się dało i co się dało, a ponieważ był bardzo zręczny, więc bardzo rzadko miał do czynienia z policją. W ubiegłym roku ujęto go w Gdańsku na gorącym uczynku kradzieży w jednym z banków. Cyk zbiegł z komisarjatu policji i w ten sposób uniknął grożącej mu kary. Wyjechał do Polski. Po kilku tygodniowym pobycie w Poznaniu, zwrócił już na siebie uwagę miejscowej policji, wobec czego postanowił zmienić miejsce pobytu i udał się do Łodzi. Zaraz po przyjeździe do naszego miasta, gdy po raz pierwszy próbował szczęścia w gmachu urzędu pocztowego, znów został aresztowany i tym razem nie zdołał już umknąć. Znalazłszy się przed sądem Cyk nie przyznał się, iż chciał okraść p. Szepskiego. Sąd oparł się jednak na zeznaniach świadków i skazał go na 2 lata więzienia, darowując mu jedną trzecią kary na zasadzie amnestji”. [patrz Przejazd 46]
7 grudnia, środa. „ Fałszerstwa książeczek P.K.O uprawiał masowo pomysłowy oszust z Torunia. Aresztowany na poczcie w Łodzi osadzony został w więzieniu. Około godziny 1 po południu do urzędu pocztowego Łódź I (Poczta główna) przy ulicy Przejazd 38 przybył jakiś młody człowiek, który przy odpowiedniem okienku przedstawił książeczkę P.K.O. i zażądał wypłaty zł. 1oo.-. Urzędniczka w pierwszej chwili chciała uskutecznić wypłatę lecz po bliższem przyjrzeniu się skonstatowała, że jakieś sumy są w książeczce wyskrobane i inne dopisane. O spostrzeżeniu tem zakomunikowała niezwłocznie kierownikowi, który zaprosił do gabinetu owego osobnika, w międzyczasie zawiadomił policję. Po przewiezieniu aresztowanego do urzędu śledczego okazało się, iż jest on od dawna poszukiwany przez policję toruńską i warszawską oszust, który grasował na terenie prawie całej Polski. Podczas rewizji osobistej znaleziono przy nim paszport wystawiony na nazwisko Franciszka Dziarnowskiego lat 28 stałego mieszkańca Torunia oraz trzy legitymacje wystawione przez nieistniejący nigdy „Urząd robót publicznych Rzeczypospolitej Polsk.” na nazwiska Franciszka Dziarnowskiego, Franciszka Jaraszewskiego i Franciszka Jędrzejewskiego. Wszystkie wymienione wyżej legitymacje zaopatrzone były w fotografję Dziarnowskiego. W międzyczasie przeprowadzona ekspertyza kaligraficzna książeczki PKO, przedstawionej przez Dziarnowskiego przy okienku kasowem dała niebywale sensacyjne wyniki. Okazało się, że Dziarnowski wpłacał na konto swoje 1oo złotych a następnie podnosił pewne sumy, wywabiając po odebraniu pieniędzy wymienioną kwotę, zaś wpisując na stronie „ma” nowe pozycje. W ten sposób podnosił on po kilka tysięcy złotych na jedną książeczkę PKO, których miał kilka. Ustalono również, że Dziarnowski od kilku lat nic absolutnie nie robi a trudni się oszustwami. W mieszkaniu jego w Łodzi przeprowadzono rewizję, która ujawniła obecność przedmiotów potwierdzających w całej rozciągłości jego winę. Między innymi znaleziono hektograf, kolorowe ołówki, płyn do wywabiania atramentu, oraz szereg stempli nieistniejących urzędów, a przedewszystkiem stempel Urzędu Robót Publicznych Rzeczypospolitej Polskiej. Dziarnowskiego osadzono w areszcie do dyspozycji sędziego śledczego”.
Rok 193o
8 marca, sobota. „Pokój o 34-ch oknach [...] Wiadomą jest rzeczą, iż w mieście tak wielkiem, jak Łódź sprawne funkcjonowanie poczty jest warunkiem pierwszorzędnej wagi. Poczta wszak wpływa na tempo pracy, zacieśnia stosunki handlowe i prywatne, reguluje sprawy z najróżniejszych dziedzin — słowem w tym ogromnym mechanizmie miejskim odgrywa rolę wielkiego koła rozpędowego. Na terenie naszego miasta poczta poczyniła bardzo wielkie postępy choć przyznać trzeba, że wiele jest jeszcze do zdziałania w tej dziedzinie. Podczas gdy w Europie zachodniej powołuje się do życia pocztę pneumatyczną, która przenosi listy z jednej dzielnicy do drugiej w ciągu kilku minut, u nas tę samą czynność wykonują urzędnicy na własnych nogach. Śmieszne to, ale, niestety, prawdziwe, urzędnicy, którzy wyjmują listy ze skrzynek, posługują się... tramwajami, a tam, gdzie nie ma tramwaju muszą łazić na piechtę. W takich warunkach dyliżans pocztowy winien uchodzić co najmniej za ostatni krzyk techniki komunikacyjnej. Podobno czyni się jakieś starania, aby urzędnicy wyjmujący listy ze skrzynek mieli motocykle, ale, zdaje się, na razie zrobiono tylko tyle, że wystarano się o benzynę... Ostatnio dyrekcja łódzkiego urzędu pocztowego wprowadziła jedno ważne udogodnienie: oto postanowiono wypróżniać skrzynki pocztowe na ulicy Piotrkowskiej cztery razy dziennie. Czwarty raz listy wyjmowane są godzinie 1o-ej wieczorem. Zarządzenie to, które wprowadzono dopiero przed kilku dniami przyśpieszy znacznie wędrówkę listów – z Łodzi do miejsc przeznaczenia, albowiem dawniej listy te wyjmowano dopiero nazajutrz zrana, a tymczasem wieczorem po godzinie1o-ej z dworców łódzkich odchodzi jeszcze wiele pociągów. O tem, jaką rolę poczta odgrywa w naszem życiu świadczy wielki ruch, panujący na głównej poczcie. W ogromnym hallu wre jak w ulu. Nastrój niczem na dworcu na kilka chwil przed odejściem pociągu. Na głównej poczcie uruchomiono 34 okienka mimo to przy każdem okienku niemal ciągnie się ogonek interesantów. Dwa wielkie stoły służą interesantom jako podpory przy wypisywaniu adresów ewentualni listów. Zasadniczo, praca urzędników przy okienkach jest nudna i monotonna, tylko chyba dwaj urzędnicy na poczcie nie mogą skarżyć się na nudę: przy okienku radjofonicznem i „Posłe-Restante”. Oddział radiofoniczny na poczcie interesuje nas właściwie ze względu na istniejącą od niedawna stację przekaźnikową. Dotychczas jedyny urzędnik przy tem okienku niewiele miał pracy. Czasem ktoś tam podchodził, pogwarzył sobie i odchodził. Dziś przy tem okienku wre wytężona praca od rana do czasu zamknięcia poczty. Jeden urzędnik nie może sobie dać rady! Władze pocztowe zamierzają oddział ten znacznie rozszerzyć . Ba, dawniej załatwiało się przy tem okienku 15 interesantów dziennie, a dziś załatwia się1oo! Od 1-go lutego do dnia wczorajszego liczba radioamatorów w Łodzi powiększyła się o 115o osób. Urzędnicy Polskiego Radja przeprowadzają stale kontrolę na mieście i spisują radiopajęczarzom protokuły, za które grożą bardzo surowe kary (5ooo zł. grzywny i 6 miesięcy więzienia). W bieżącym miesiącu ma się również odbyć kontrola na terenie całej Łodzi. Drugie okienko, przy którem kipi życie zaopatrzone jest w napis obcojęzyczny „Poste-Restante”. Urzędnik siedzący za tem okienkiem nie może się skarżyć na brak urozmaicenia. Okienko „Poste-Restante” na poczcie to źródło tematów do najzabawniejszych komedii i najsensacyjniejszych dramatów. Okienko to posiada stałych interesantów oraz przypadkowych. Stali interesanci to młode dziewczęta, korespondujące w tajemnicy przed rodzicami, mężatki, ukrywające listy od przyjaciół przed zazdrosnem okiem męża, mężowie, utrzymujący kontakt z „przyjaciółkami” i t .d. Często na tle zazdrości dochodzi tam do gwałtownych scen. Oto mąż, dowiedziawszy się, że żona go zdradza i pozatem odbiera listy na poczcie od swego kochanka, chce zdobyć nazwisko rywala. Zwraca się więc do urzędnika i prosi o wydanie listów przeznaczonych dla jego żony. Urzędnik jest oczywiście obojętny względem bólu zazdrosnego małżonka i zasłania się przepisami, które nie pozwalają mu wydawać korespondencji obcym osobom. Interesant najpierw prosi, a gdy to nie skutkuje, poczyna się denerwować, wobec czego dochodzi do skandalu. Albo inny wypadek: przychodzi matka i prosi o wydanie listów dla jej córki znowu ta sama historia – urzędnik nie ma prawa. Do listów wysyłanych na „Post Restante” dopłaca się 1o groszy. Czasem interesantka nie ma akurat 1o groszy. Urzędnik nie chce wydać listu. Zrozpaczona interesantka gotowa jest w takim razie zostawić całą swą biżuterję, byleby tylko otrzymać intrygujący list. Wypadków takich i tym podobnych można byłoby przytoczyć bardzo wiele. Urzędnik z okienka Nr. 33 styka się bezpośrednio z życiem w jego najistotniejszych przejawach. (ab)”.
24 grudnia, środa. „Łódź w Święta [...] Urząd pocztowy w Łodzi czynny będzie dzisiaj do godz. 15-ej, działy nadawcze do godz. 17-ej, zaś kancelarja urzędu do godz. 12-ej w południe. W pierwszy dzień świąt nie będzie wogóle służby ani wewnętrznej, ani zewnętrznej. W piątek dział skrytek jedynie czynny będzie od godz. 9-11 i to wyłącznie dla wydawania korespondencji zwykłej i gazet. Wszystkie inne działy służby pocztowej pozostają w drugi dzień świąt nieczynne. W sobotę na poczcie praca odbywać się będzie normalnie”.
Rok 1931
27 września, niedziela. „ Unieszkodliwienie młodocianego fałszerza. Sprytny podrabiacz podpisów ujęty przed okienkiem PKO. W dniu onegdajszym zgłosił się do okienka wypłat PKO w urzędzie pocztowym w Łodzi przy ul. Przejazd 38 jakiś młody człowiek i przedstawił urzędnikowi książeczkę oszczędnościową, wystawioną na nazwisko 19-letniego Józefa Kacprzaka, mieszkańca wsi Helenów, gm. Leśmierz pod Ozorkowem. Młodzieniec poprosił o wypłacenie mu zł. 94 t.j. kwoty, na jaką opiewała suma oszczędności Kacprzaka. Urzędnikowi książeczka wydała się podejrzaną, to też przeprosił młodzieńca i porozumiał się z przełożonymi. Obaj urzędnicy ustalili, iż cyfry „94”, jak również odnośny napis „słowami” zostały napisane na miejsce innych cyfr i wyrazów, bardzo umiejętnie wywabionych. Wobec tego obok interesanta pojawił się posterunkowy, który odprowadził młodzieńca do komisarjatu. Podczas rewizji znaleziono przy młodzieńcu jeszcze jedną książeczkę oszczędnościową PKO, na nazwisko 19-letniego Tadeusza Kubarskiego, również mieszkańca wsi Helenów. Po dokładnem zbadaniu książeczki okazało się, iż była ona również sfałszowaną. Wobec tego przesłano młodocianego fałszerza do wydziału śledczego, gdzie ustalono jego tożsamość. Okazało się, iż jest to Józef Kacprzak, lat 19, mieszkaniec wspomnianej wsi. Następnie władze skierowały telefonicznie wezwanie do posterunku policji w Leśmierzu, dotyczące zatrzymania Kubarskiego, oraz przeprowadzenia rewizji w mieszkaniu Kacprzaka. W wyniku przeprowadzonej rewizji znaleziono u Kacprzaka w mieszkaniu dwie książeczki PKO, na nazwiska Stanisława Malinowskiego i Antoniego Pawłowskiego. Obu młodzieńców również zatrzymano w wyniku dochodzenia ustalono, iż ani Malinowski, ani też Kubarski i Pawłowski nie mieli nic wspólnego ani z oszczędnościami w PKO, ani też z fałszowaniem książeczek tej instytucji, wobec czego zostali wypuszczeni na wolność. Co do Kacprzaka ustalono, iż występował on w imieniu własnem, oraz trzech wymienionych rówieśników, przyczem operował przez czas dłuższy w ten sposób, iż wypłacał na daną książeczkę 1, 2 lub trzy złote, a następnie przerabiał cyfry i podejmował sumy wielokrotnie większe, mieszczące się w granicach zł. stu, albowiem kwotę tej wysokości podjąć można każdorazowo bez wypowiadania wkładu w centrali PKO. Zadanie Kacprzaka było ułatwione ze względu na zdolności w podrabianiu cudzych charakterów pisma, w ten sposób wypełniał rubryki w książeczce PKO, stosując rzut pisma urzędników oraz kwitował z odbiory „wkładów” podpisami znanych mu doskonale mieszkańców wsi Helenów. Wobec ustalenia, iż suma nadużyć, przeprowadzonych przy pomocy sfałszowanych wpisów w książeczkach OKO, przekroczyła 5ooo złotych, niebezpiecznego, acz młodocianego złoczyńcę przesłano do więzienia przy ul. Kopernika”.
Rok 1932
5 kwietnia, wtorek. „Pożar. (d) W dniu wczorajszym w śmietniku, znajdującym się na posesji poczty głównej przy ul. Przejazd 38 wybuchł pożar. Ogień ugasił przybyły II oddział straży. Pożar spowodowała posługacza poczty Maria Madaj, która wyrzuciła rozżarzony węgiel z popiołem do śmietnika”.
3o marca, środa. „ Jajko wielkanocne w Przedszkolu Rodziny Pocztowej przy Urzędzie Pocztowym Łódź I. W głównym urzędzie pocztowym urządzona została uroczystość dzielenia się tradycyjnem jajkiem wielkanocnem dla dzieci pracowników pocztowych, uczęszczających do wzorowo prowadzonego przedszkola przy stowarzyszeniu „Rodzina Pocztowa”, Koło Miejscowe. W uroczystości wzięli udział p. dyrektorowa K. Mikulska, jako przewodnicząca Rodziny Pocztowej, pp. J. Mikulski – dyr. Urzędu Pocztowego Łódź I, W. Taff - dyr. Urzędu Telegraficznego w Łodzi, Zarząd Rodziny Pocztowej oraz zaproszeni goście. W czasie uroczystości dzieci popisywały się deklamacjami i śpiewami, wykazując duży zasób talentu i przygotowania. Po wyczerpaniu programu przystąpiono do składania życzeń dzieciom, jakoteż zarządowi Rodziny Pocztowej. W końcu uroczystości zarząd obdzielił dzieci pisankami, zajączkami, słodyczami i t. p. Rozradowane oblicza milusińskich świadczyły wymownie o zadowoleniu dzieci, a mile spędzone chwile w podniosłym nastroju utrwalą się na długo w ich pamięci. Nadmienić jeszcze należy, że uczestnicy uroczystości mieli możność podziwiać robótki, rysunki, malowanki, wykonane bardzo udatnie przez dzieci, co również świadczy o fachowem prowadzeniu przedszkola”.
1o sierpnia, środa. „Poczta w Święta. W poniedziałek, dnia 15 b.m. wypada święto kościelne (Wniebowzięcia N.M.P.) i święto narodowe (rocznica odparcia hord bolszewickich z pod Warszawy). Wobec zbiegu dwuch dni świątecznych – korespondencja pocztowa, nieroznoszona w niedzielę, będzie rozniesiona w poniedziałek, tylko raz jeden, w godzinach popołudniowych. W obydwa dni świąt, jak w każdą inną niedzielę, czynny będzie tylko urząd pocztowy Łódź I, przy ul. Przejazd 38, załatwiając przyjmowanie i wydawanie wszelkiego rodzaju przesyłek. (p)”.
2 listopada, sobota. „Dalsza motoryzacja poczty łódzkiej. Jak nas informują, z dniem wczorajszym Urząd Pocztowy Łódź I uruchomił dwa motocykle, których zadaniem będzie śpieszne zwożenie korespondencji wyjmowanej ze skrzynek, umieszczonych w różnych punktach miasta, celem szybszego dostarczania jej do sortowni (p)”.
Mieszkał Jan Mikulski, tel. 1o514;
„Telegraf i Telefony Międzymiastowe”: 1o5o1 – gabinet dyr. W. Taffa; 1o5o2 – oddział rachunkoznawstwa telefonicznego; 1o5o3 – oddział ruchu telegraficznego; 1o5o4 – oddział ruchu telefonicznego; 1o5o5 – pośrednictwo telegraficzne; 1o5o6 – pośrednictwo telegraficzne; 19633 – centrala depesz, przyjmowanie i nadawanie telegramów’ 1963o – centrala międzymiastowa – przyjmowanie zgłoszeń na rozmowy międzymiastowe.
„Telegraf Telefon” Zarząd Techniczny obwodu Łódzkiego: 1oo24 – biuro; 1oo23 – gabinet kierownika; 1o5o7 – mieszkanie kierownika M. Broszkiewicza, Limanowskiego 75. Środa, 13 października 1965. „ Gratulujemy p. Maksymilianowi. Maksymilian Broszkiewicz, chociaż ukończył już 8o lat czuje się wciąż młody. To, że już w 1958 r. przeszedł na emeryturę nie przeszkadza mu absolutnie w kontynuowaniu żywej działalności na niwie społecznej. Społecznikiem był przecież zawsze. Jako pracownik okręgowego Urzędu Telekomunikacyjnego nr 1 w Łodzi założył koło PCK już w roku 1927 i przez długie lata w nim pracował. Koło to należy do dziś do najbardziej aktywnych. Obecnie Maksymilian Broszkiewicz jako członek Zarządu Miejskiego Oddziału PCK w Łodzi bierze czynny udział we wszystkich akcjach Czerwonego Krzyża. Wśród wielu odznaczeń p. Maksymiliana znajduje się Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi, Odznaka Honorowa PCK I i II klasy, Srebrny Medal Ministerstwa Łączności, Odznaka Honorowa m. Łodzi i Srebrna odznaka SFOS/ Z okazji wczorajszych imienin życzymy p. Maksymilianowi jeszcze długich lat życia w pełnym zdrowiu i dalszych owocnych wyników w działalności społecznej. (K.)”. Fotografię społecznika wykonał Leon Olejniczak.
Taryfa Domów Miasta Łodzi - właściciel Zarząd Pocztowo-Telegraficzny.
Rok 1935
17 stycznia, czwartek. „Szermierka. W dniu 17 bm. w świetlicy Pocztowego P.W. Przejazd 38 odbędą się dalsze spotkania szermiercze Pocztowego P.W., który tym razem spotka się z Wojskowym Klubem Sportowym. Spotkanie odbędzie się w trzech broniach: florecie, szabli i szpadzie”.
2o marca, środa. „ Poczta łódzka. Nowy reprezentacyjny gmach - Udogodnienia. Łódź, 19.3. Obecnie w łódzkim urzędzie pocztowym projektowane są daleko idące zmiany. Przedewszystkiem Łódź otrzyma wreszcie wielki, reprezentacyjny gmach poczty głównej, który stanie w Łodzi przy na Kościuszki. Dotychczasowy lokal poczty głównej przy zbiegu ulic Przejazd i Kilińskiego zamieniony zostanie na filję. Prócz tego projektowana jest na dworcu kaliskim budowa specjalnego pomieszczenia, w którem znajdować się będzie dworcowy urząd pocztowy, obejmujący wszystkie działy poczty i czynny przez całą dobę. Poza tem przewidziane jest uruchomienie dużej ilości oddziałów pocztowych w całej Łodzi. Na samej ulicy Piotrkowskiej powstaną dwie filje. Również projektowana jest budowa kiosków pocztowych na Placu Wolności i na Zielonym i na Wodnym Rynku. Przy kioskach tych zbudowane będą specjalne kabiny do rozmów telefonicznych. Postanowiono zorganizować specjalną pocztę miejscową, polegającą na tem, że na ulicach Łodzi wywieszonych zostanie 4o skrzynek pocztowych, przeznaczonych wyłącznie dla poczty miejscowej. Listy, wrzucone do tych skrzynek adresaci otrzymywać będą najpóźniej w dwie - trzy godziny od chwili wrzucenia. Doręczanie poczty w śródmieściu odbywać się będzie cztery razy dziennie, a na przedmieściach trzy razy dziennie. Na tramwajach podmiejskich zainstalowane będą skrzynki pocztowe, które będą opróżniane w Łodzi. Wszystkie te zmiany mają być zrealizowane do grudnia br.”.
25 czerwca, wtorek. „Z żałobnej karty. Ś.p. Jan Sas-Mikulski. Jak już donieśliśmy, w niedzielę po południu zmarł na anewryzm serca ś.p. Jan Sas-Mikulski, naczelny dyrektor poczty łódzkiej. Nabożeństwo za spokój duszy ś.p. zmarłego odbędzie się dziś o godz. 1o rano w kościele św. Krzyża . Kondukt pogrzebowy na stary cmentarz katolicki wyruszy z domu żałoby przy ul. Przejazd 38, o godz. 6-ej wieczorem. Zmarły, wielce zasłużony i cieszący się powszechnem szacunkiem dyrektor poczty łódzkiej, liczy zaledwie lat 51. Urodził się w Piotrkowie, gimnazjum ukończył w Częstochowie a następnie po ukończeniu wyższych studjów już przed kilkudziesięciu laty stawiał pierwsze kroki w pracy w pocztownictwie, gdzie szybko, dzięki wielkim zdolnościom i bystrości umysłu wybił się i zajął stanowisko kierownicze. Łódzka poczta jest drugą organizacją w Polsce po stołecznej. Pod okiem ś.p. dyr. Mikulskiego pracowała w Łodzi wielka armja pocztowców najrozmaitszych stopni – w łącznej liczbie około dwóch tysięcy. Ten wielki aparat pracował niezwykle sprawnie i rozwijał się ostatnio w tempie istotnie imponującym, właśnie dzięki energii, fachowości, a przedewszystkiem zrozumieniu potrzeb Łodzi na tem polu przez ś.p. dyrektora Mikulskiego. Organizowanie oddziałów pocztowych w centrum miasta i na jego peryferiach, motoryzacja poczty, powiększenie częstości roznoszenia poczty – poczta lokalna i wreszcie już zatwierdzony plan pod budowę centralnego urzędu pocztowego, prawdziwie godnego wielkiej Łodzi – przy Al. Kościuszki – te wszystkie poczynania już prawie w całości zrealizowane – były dziełem ś.p. Zmarłego. urzędnicy poczty – od najmniejszego do największego – szczerze opłakują zgon swego zwierzchnika. Bowiem ś.p. dyr. Jan Sas-Mikulski był nietylko zwierzchnikiem, ale opiekunem i powiernikiem wszystkich swych pracowników. Ujmujący wobec wszystkich, daleki od autokratyzmu – uczynny – był ś.p. Zmarły wzorem obywatela i urzędnika. Zostawił głęboki żal w sercach wszystkich, którzy go znali. Ś.p. Zmarły, kawaler Złotego Krzyża Zasługi, brał żywy udział w życiu społecznem Łodzi i między innemi stał na czele Pocztowego P.W. i Pocztowego C.K. Cześć Jego pamięci!”. Czwartek, 27 czerwca. „ Pogrzeb dyrektora poczty ś.p. Jana Sas-Mikulskiego. Onegdaj o godzinie szóstej wieczorem wielotysięczny kondukt żałobny odprowadził przez centralne ulice miasta na wieczny spoczynek ciało zasłużonego dyrektora poczty łódzkiej ś.p. Jana Sas-Mikulskiego. W pogrzebie wzięli udział prawie wszyscy wolni w tej chwili urzędnicy i funkcjonariusze poczty ze sztandarami, oddziały P.W. pocztowego z orkiestrą oraz b. liczni przedstawiciele władz ze specjalnie przybyłymi z Warszawy na czele oraz liczne rzesze znajomych i przyjaciół ś.p. Zmarłego. Nad otwartą mogiłą na starym cmentarzu katolickiem wygłosił gorące przemówienie ks. kapelan Mróz, przedstawiciel władz pocztowcy radca Wathausen, który podniósł zasługi ś.p. Zmarłego dla Państwa a w imieniu pracowników poczty żegnał serdecznie i z głębokim żalem Zmarłego szef p. Woźniak. Mogiła skryła się rychło pod masami kwiatów”.
1 lipca, poniedziałek. „ Usprawnienie działalności poczty. Łódź podzielona na 1o okręgów. Poczta czynna będzie bez przerwy od 8-ej rano do 8-ej wieczorem. Otwarcie nowego oddziału pocztowego przy ul. Moniuszki 4. Zgodnie z naszą zapowiedzią, zostaje z dniem dzisiejszym uruchomiony urząd pocztowy Łódź X, którego siedziba mieści się w domu przy ul. Moniuszki 4. Z chwilą uruchomienia urzędu pocztowego Łódź X, łódzkie władze pocztowe przystępują do stopniowego podziału miasta Łodzi na okręgu pocztowe, w myśl zatwierdzonego ostatnio przez ministerstwo poczt i telegrafów planu. Podział ten zostanie definitywnie zakończony w dniu 1 października r.b. W myśl zatwierdzonego planu centrala poczty w dalszym ciągu mieścić się będzie w gmachu przy ulicy Przejazd 38 i obsługiwać będzie pod względem doręczania poczty rewiry I, II, III, IV, V i VII. Urzędy pocztowe, należące do tych rewirów, mianowicie I. (Przejazd 38), II. (dworzec Łódź-Fabryczna), IV. (Zachodnia 67), V. (Wólczańska 149) i VIII. (gmach województwa przy ulicy Zachodniej) pełnić będą jedynie funkcje odbiorcze. Urzędy pocztowe Łódź III. (dworzec Łódź-Kaliska), Łódź VI (Rokicińska 36), Łódź VII. (Rzgowska 7), Łódź IX. (Dworska 1o) i Łódź X. (Moniuszki 4), załatwiać będą czynności odbiorczo-nadawcze i posiadać będą dla swych rewirów własnych listonoszy. Należy jeszcze zaznaczyć, iż urząd pocztowy Łódź III. Obsługiwać będzie okręg zachodni, Łódź VI – okręg wschodni, Łódź VIII – okręg południowy, a Łódź IX. – okręg północny. Podział ten przyczynić się ma niewątpliwie do usprawnienia komunikacji pocztowej w Łodzi. Z dniem dzisiejszym zaprowadzona zostanie we wszystkich działach pocztowych w Łodzi doniosła innowacja. Mianowicie w głównym urzędzie pocztowym urzędowanie odbywać się będzie od godziny 8 rano do godziny 8 wieczorem bez przerwy. W związku z tym przyjmowanie przesyłek pocztowych i przekazów telegraficznych za dodatkową opłatą uskuteczniane będzie na poczcie głównej od godziny 8 do 1o. W nowootwartych kioskach pocztowych na Placu Wolności i Placu Boenera przyjmowanie przesyłek poleconych za dodatkową opłatą odbywać się będzie dopiero od godz. 8 i trwać będzie do godz. 9 wiecz. W pośrednictwach pocztowych nr. 1 w hotelu Polonia, nr. 2 w hotelu Savoy, nr. 3 na dworcu autobusowym przy ul. Lutomierskiej 13 i nr. 4 na dworcu autobusowym przy ulicy Wólczańskiej 222-234 przyjmowanie przesyłek poleconych załatwiane będzie do godz. 8 wiecz.”.
25 listopada, poniedziałek. „Ny, to jest dla chłopskiego kljenta [...]. Bywam dość często na poczcie. W główny urzędzie pocztowym w Łodzi przy ul. Przejazd. Pewnego razy odbierałem przy okienku pieniądze. Listonosz nie zastał mnie w domu i zostawił kartkę. Musiałem pieniądze odebrać przy okienku. Stoi przede mną jakiś młody Żydek i także odbiera pieniądze. Czekam chwilę, Żydek wciąż stoi przy okienku i pisze. Zaglądam przez ramię i widzę stos żółtych przekazów pieniężnych. Żydek podpisuje jeden za drugim. Podpisał już może dziesięć albo piętnaście sztuk, a dwa razy tyle czeka jeszcze na kupce. Musiałem czekać prawie pół godziny aż skończył podpisywanie. Potem urzędniczka zaczęła rachować na „szczotach”, potem Żydek dostał kupę pieniędzy i powoli uważnie przeliczał je przy okienku. Wreszcie poszedł sobie i kolej przyszła na mnie. Załatwiłem się szybko z moim jednym chudym przekazem. Urzędniczka była bardzo uprzejma, a za mną nie było nikogo. Zapytałem, skąd ten szczęśliwy Żydek dostaje tyle posyłek pieniężnych. – To jest inkasent z jakiejś firmy wysyłkowej. Wysyłają na cały kraj paczki z manufakturą i za to dostają z całego kraju pieniądze. Czasem po sto przekazów dziennie przychodzi. Ogłaszają się po różnych chłopskich gazetach i tylko od chłopów dostają przekazy. Podziękowałem miłej panience z okienka bardzo uprzejmie i postanowiłem sobie, że przy sposobności przyjrzę się pracy tych firm wysyłkowych. Już bowiem kiedyś obiło mi się coś o uszy, jakieś nadużycia czy oszustwa, czy inne jakieś nabijanie chłopów w „butelkę”. Przypomniała mi się cała ta sprawa przed kilku dniami. Wpadła mi w ręce gazeta ludowa „Piast”. Jest to najpoważniejszy z pośród tygodników ludowych, wydawany przez stronnictwo b. posła i premjera Wincentego Witosa. Na ostatniej stronie widzę dwa duże ogłoszenia z sensacyjnemi nagłówkami „Za darmo 1o.ooo kostjumów damskich”. Z zaciekawieniem czytam oba ogłoszenia od początku do końca. Dowiaduję się z nich, że istnieją w Łodzi dwie firmy, które sprzedają różne pożyteczne rzeczy wprost za grosze. Bo proszę: za „jedne 9 złotych i 95 groszy” można otrzymać: 3 metry materjału na eleganckie męskie ubranie jesienne lub zimowe, albo kompletne ubranie męskie gotowe, 1 swetr męski gruby i ciepły, 1 koszulę męską lub parę kalesonów, 1 pasek od spodni, 1 parę skarpetek, 3 chustki do nosa, a kto nie chce skarpetek i chustek może dostać jedwabny krawat. Dla dam jest specjalny komplet damskich rzeczy i kosztuje 1o złotych i 7o groszy. Na tem nie koniec. Kto zamówi taki męski lub damski komplet otrzymuje na dodatek zupełnie za darmo jeden kompletny kostjum damski. Druga firma dodaje kostjum damski i jedną „bombonierę kosmetyczną”. Zanotowałem sobie starannie adresy obu tych firm. Trzeba je koniecznie poznać – pomyślałem. Przecież to prawdziwa filantropja a nie handel. Za 1o złotych bez pięciu groszy ubierają człowieka od stóp do głów, nie zapominając ani o pasku, ani o chustce do nosa, a ponadto dodają elegancki kostjum dla żony lub narzeczonej i „bombonierę kosmetyczną”. Tu w Łodzi pod bokiem istnieje ten raj taniości, a my o tem nic nie wiemy! Już lecę, umieram z ciekawości… Pierwszy adres brzmi: „Polska Manufaktura” – Łódź, ul. Pomorska 22/34. Śpieszę na Pomorską. Wyobrażam sobie po drodze, że zastanę jakieś olbrzymie przedsiębiorstwo, z wielkim szyldem, ze stosami materjałów i gotowych ubrań, z pracowniami krawieckiemi, mnóstwem pracowników. Jestem wreszcie na Pomorskiej. Patrzę na numery – jest numer 22. Dom, jak każdy inny, sklepu niema żadnego. Szukam szyldu. Jest szyld akuszerki czy lekarza i nic więcej. „Polskiej Manufaktury” ani śladu. Wchodzę do bramy. I tutaj niema żadnego szyldu. Wisi spis lokatorów. Szukam mieszkania nr. 34. Niema takiego. Wszystkiego jest 27 mieszkań. Co u licha? – myślę – pewnie w gazecie przekręcili. Widocznie ma być Pomorska 34, mieszkania 22. Idę. Pomorska 34 jest, ale całą tę nieruchomość zajmuje browar Anstadtów. Manufaktury niema tam żadnej. Wracam pod numer 22 i szukam dozorcy domowego. Omyliłem się i wszedłem do lokalu jakiegoś żydowskiego towarzyszenia „Bykur Cholim” czy coś podobnego. Wreszcie znalazłem pana dozorcę. Zapytuję, czy jest tu „Polska Manufaktura”. – Cosik takiego tam jest. Prawa oficyna, pierwsze wejście, drugie piętro, drzwi po prawej ręce, zaraz przy schodach. Idę. Jest drugie piętro, są drzwi po prawej ręce, przy schodach. Szyldu niema żadnego, drzwi niskie, jak kuchenne. Niema nawet numeru mieszkania, ale obok są drzwi, oznaczone numerem 16. Pewnie te drzwi należą do 16-go mieszkania i prowadzą do sublokatora, który odnajął część tego mieszkania z kuchennem wejściem. Zaczynam mieć wątpliwości: albo źle trafiłem, albo ta „Polska Manufaktura” jest bardziej interesująca niż myślałem. Na drzwiach jest dzwonek. Dzwonię. Otwiera mi nimfa kuchenna. Wchodzę. Obok wejścia otwarte drzwi do kuchni. Przede mną długi korytarz, zawalony stosami pudełek tekturowych, na końcu korytarza otwarte drzwi do jakiegoś większego pokoju. – Pan czego życzy? – Czy tutaj jest „Polska Manufaktura”? Zamiast nimfy kuchennej odpowiada mi starszy, mocno szpakowaty Żyd, który szybko przeszedł z owego pokoju na końcu korytarza. Dwoje umorusanych dzieciaków przybiegło za nim i, trzymając się jego spodni, patrzą na przybysza. – To tutaj, proszę pana, czego panu potrzeba? – Mam znajomego, który przeczytał pańskie ogłoszenie i napisał mi, żebym zobaczył, jak wyglądają te rzeczy za 9 zł. 95 gr. – Proszę pana – to nie dla pana. To dla proste chłopy wiejskie. Pan tego nie będzie nosił. Niema co oglądać! – Ale ja jednak chciałbym zobaczyć. – Teraz nie można. Tego pana co to jego jest, niema. Może jutro będzie. Szkoda pańskiego chodzenia, niema co oglądać. – Dlaczego żadnego szyldu nie macie? – Poco nam szyld – my tylko przez pocztę posyłamy. Do nas nikt nie przychodzi kupować. Tylko przez pocztę… - Może macie rację. Zawsze to przez pocztę bezpieczniej niż tak bezpośrednio… w razie czego… Drugi adres brzmiał: „Polska Tkanina” – Łódź, ul. Moniuszki 3. Oddział B. 18”. Ci to pewnie cały dom zajmują, kiedy mają tyle oddziałów w swojem przedsiębiorstwie. Będę pewnie po wszystkich piętrach szukał oddziału B 18. Jest ul. Moniuszki i dom nr. 3. Od ulicy niema żadnego szyldu „Polskiej Tkaniny”. Wchodzę do bramy i na podwórze. U wejścia do oficyny jest maleńki szyldzik z napisem „Polska Tkanina” wł. I. Eljasz. To już coś jest - myślę sobie. Na Polaka mi ten Eljasz nie wygląda, ale jest przynajmniej szyld. Idziemy dalej. Na parterze są jakieś drzwi, jakby do piwnicy. Tutaj to chyba nie jest. Idę na pierwsze piętro. Są jedne tylko drzwi żelazne bez żadnego szyldu. Idę na drugie piętro. Tam już strych i kupa połamanych gratów barykaduje ostatnie stopnie schodów. Wracam na pierwsze piętro. Drzwi żelazne nie są zamknięte. Otwieram i i jestem w jakimś wielkim składzie. Pytam, czy to „Polska Tkanina”. Ktoś odpowiada, że nie. „Polska Tkanina” jest na parterze. Schodzę na parter i otwieram owe piwniczne drzwi. Jestem w dużej na pół pustej Sali. W głębi stoi długi stół z surowych desek i kilka pudeł pod ścianą. Na pułkach kupki różnych materjałów. Wszystko zmieściłoby się na niewielkim ręcznym wózku. Bliżej wejścia stoi stół, przy nim siedzi młoda, mocno umalowana Żydówka, zajęta papierami. Obok niej średniego wieku Żyd. I tuta widzę ociąganie się i niechęć do pokazania mi owych skarbów za 1o złotych. To samo tłumaczenie, że to nie dla ludzi „miastowych”, a tylko dla prostych chłopów wiejskich, że te ubrania to ubrania „robocze” i że w ogóle niema co do oglądania. Ale w końcu pokazują mi owe „kompletne eleganckie ubrania męskie jesienne lub zimowe”. Najordynarniejszy „cajg” bawełniany z najobskurniejszej przędzy odpadkowej i szmacianej. Metr, conajwyżej po 8o lub 9o groszy. Uszycie także nie więcej, niż 8o groszy, może mniej. Swetr „gruby i ciepły” zrobiony z obrzydliwego barchanu – koszt kilkadziesiąt groszy. Koszula męska z najlichszej surówki, t. zw. „więziennej”. Szalik z tego samego barchanu – wąski pasek, wycięty z obrzynów, sprzedawanych pi kilkadziesiąt grodzy za kilo. Skarpetki i chustki do nosa – tej samej jakości. Cały komplet przedstawia wartość w najlepszym razie 6 złotych, a może i mniej, bo wszystko robione jest z resztek i odpadków, kupowanych na wagę. Wartość użytkowa żadna. Jeżeli takie „ubranie” zmoknie jeden raz, trzeba je wyrzucić, bo nawet na szmaty się nie nada. Można sobie wyobrazić, jak taki chłopek naiwny, który sprowadził sobie ów „komplet”, przeklina Łódź, gdy otrzyma paczkę i zacznie rozglądać się w tych skarbach. W ogłoszeniu powiedziano wprawdzie, że pieniądze otrzymuje się z powrotem, jeśli rzeczy się nie podobają. Ale o „jakości” ubrania chłop przekona się dopiero w noszeniu. A gdy raz się włożyło na siebie takie ubranie, niema już co zwracać. A skarżyć się do sądu także byłby trud i daremny koszt. Chłop zresztą boi się sądów. Żyd miałby gotowy argument, że za 1o złotych trudno wymagać czegoś lepszego. Cała rzecz polega na tem, że taki handel jest niemoralny, chociaż kodeks karny nie zabrania go wyraźnie. Oszustwa w pojęciu Prawnem niema w tem, bo za swoje pieniądze chłop dostał przedmioty, przedstawiające wartość pieniężną, zbliżoną do ceny kupna. Ale wartości użytkowej przedmioty te nie przedstawiają żadnej. Chłop jednak nie może tego ocenić na pierwszy rzut oka. Żyd zręcznie wyzyskuje luki w kodeksie karnym i wyrządza chłopu bolesną krzywdę. Współwinnymi Żyda są administracje pism ludowych, przyjmujące tego rodzaju ogłoszenia. Tam powinni wiedzieć, że za 1o złotych nie można dostać aż tyle rzeczy, i że musi w tem kryć się jakiś „trick”. Powinni tam również wiedzieć, że takie nazwy jak „Polska Manufaktura” lub „Polska Tkanina” zawsze są podejrzane, gdyż kryją się za niemi Żydzi. Prasa ludowa powinna bronić chłopów przed machinacjami Żydów i bardzo skrupulatnie powinna cenzurować nadsyłane jej ogłoszenia, gdyż inaczej łatwo stać się może narzędziem dla żydowskich kombinatorów, polujących na naiwnych chłopów. Najbardziej pożądanem byłoby jednak roztoczenie ścisłego nadzoru nad przedsiębiorstwami „wysyłkowemi”. W sklepie klient może spokojnie obejrzeć towar, zastanowić się, naradzić, zanim zdecyduje się kupić. W przedsiębiorstwie wysyłkowem kupuje się „kota w worku” i pada ofiarą. Przedsiębiorstwa wysyłkowe mają szerokie możliwości nadużycia zaufania i wykręcenia się kruczkami od odpowiedzialności za to. Dlatego powinny podlegać nadzorowi. Od czegoż wreszcie są izby przemysłowo- handlowe? W każdym razie na skandal publiczny zakrawa tolerowanie przedsiębiorstwie wysyłkowych, uprawiających szeroką reklamę po gazetach i gazetkach ludowych, a działających przytem w ukryciu, bez szyldów, w zakonspirowanych lokalach i zapewne w wielu wypadkach także i bez świadectw przemysłowych. J. Przędza”.
Rok 1936
1 stycznia, środa. „ Po obu stronach okienka. Co się dzieje na poczcie głównej. Człowiek, który odpowiada na 8oo pytań dziennie. Publiczność jest niecierpliwa i narzeka. Niesłuszne pretensje interesantów. Wyczerpująca praca urzędników. O ósmej rano, drzwi obrotowe na poczcie głównej są w nieustannym ruchu. Obracają się bez przerwy, wpuszczając i wypuszczając interesantów, którzy długim tasiemcem przemykają się przez przedsionek, by rozproszyć się w kopułowej Sali przy licznych okienkach. Jedenaście urzędów pocztowych pracuje w Łodzi, główny urząd znajduje się na bocznej ulicy dość daleko od magistrali, Piotrkowskiej, a mimo to panuje w nim ruch bardzo duży. Nawprost drzwi woźny załatwia interesantów: ludziom nie chce się spacerować wzdłuż Sali i odczytywać napisów, umieszczonych nad okienkami. Daleko łatwiej jest przecież rzucić w przejściu pytanie i otrzymać uprzejmą odpowiedź: - Okienko trzecie, okienko dwunaste, prawa strona. List wrzucony dziś będzie w Argentynie za siedem dni. Jutro odchodzi samolot z Warszawy. Do Francji trzeba nakleić znaczek za 6o groszy. Urzędnik, który odpowiada na wszystkie pytania, sporządził sobie własną statystykę. Nie dla użytku poczty, lecz dla siebie. Statystyka niezmiernie interesująca. Przeciętnie w ciągu dnia udziela 8oo informacyj. 2o proc. dotyczy taryfy pocztowej, 15 proc. – poczty lotniczej, 12 proc. – spraw P.K.O., 17 proc. – spraw związanych z „poste restante”, resztą – zwykłe pytania informacyjne, jak najszybciej znaleźć właściwe okienko. A przecież nie wszyscy interesami pytają. Są stali bywalcy pocztowi, często załatwiający tu najróżniejsze interesy. Ci wiedzą, że z lewej strony są okienka wpłat i wypłat, przekazów, czeków P.K.O., nawprost – sprzedaż znaczków pocztowych, wysyłanie listów poleconych, poczta lotnicza, z prawej strony przesyłki i okienko „poste restante”. Od pory dnia zależy, przy jakich okienkach jest największy ruch. W niektórych godzinach są one tak oblegane, że urzędnicy nie mogą sobie wprost dać rady z obsłużeniem wszystkich interesantów, w innych zaś – urzędnik nie może odpocząć przez kilkanaście minut i zająć się, uporządkowaniem swych papierów i ksiąg. Największy ruch panuje od godziny 12-ej do 2-ej po poł. we wszystkich niemal okienkach. To już jest kwestja zwyczaju, że właśnie w tych godzinach przychodzi większość interesantów, aczkolwiek wiedzą, że będą musieli długo czekać, wiele czasu stracić, podczas gdy w innych godzinach, mogą być obsłużenia szybko i bez zwłoki. Pretensje i żale. Spójrzmy na pocztę od naszej strony okienka. Przed każdem niemal okienkiem stoją większe i mniejsze grupki interesantów. Najwięcej ludzi tłoczy się przy sprzedaży znaczków pocztowych. Migają długie i szerokie skrawki zadrukowanego papieru. Wszelkie możliwe kombinacje, jakie można sobie wyobrazić, słyszy się tu przy zamawianiu: - 15 znaczków 5-groszowych, siedem 25-groszowych, czternaście groszowych. Następny. – Proszę pani, na list do Brazylji pocztą lotniczą, wiele muszę nakleić znaczków? – Trzeba list zważyć. – Więc jeszcze raz będę musiał wrócić? Interesant jest zły. Rzuca cierpkie słowa pod adresem urzędniczki. Że stał w „ogonku” już piętnaście minut i w ogóle, że to jest biurokracja. Gdy nie załatwiamy sami żadnej sprawy i mamy czas spokojniej z boku obserwować, jak interesanci załatwiają swe sprawy przy okienku – widzimy, że niesprawiedliwie często odnoszą się do urzędników. Bo istotnie – opłata listu na pocztę lotniczą, uzależniona jest od wagi listu. Jakżeż można wymagać od urzędniczki, która musi obsłużyć wielu interesantów, by wiedziała wiele znaczków ma wydać, skoro nie zna wagi listu? Specjalne okienko przeznaczone jest na krajowe listy polecone oraz na korespondencję poleconą, nadawaną masowo na t. zw. książki nadawcze. Na drewniany blat okienka padają pieniądze. Chwyta je zręczna, szybka ręka urzędniczki. Pośpiesznie zapisywane słowa na rozłożonych przed nią blankietach i interesant otrzymuje mały skrawek – dowód nadania przesyłki. Tempo, tempo. Urzędniczka nie ma czasu, gdyż pogania ją nieprzerywany napływ interesantów. Jeśli tylko ustanie na chwilę, już rozlega się wypowiedziane z przekąsem zdanie z naszej strony okienka: - Nic sobie z nas tu nie robią… Miłość w urzędzie. Około dziesięciu osób stoi przy okienku „poste restante”. Trzeba obserwować twarze ludzi, którzy zbliżają się do okienka. Przeważnie młodzież. Młoda niewiasta pyta nieśmiałem głosem: - List dla Zofji jest, proszę pani? Z jakiem nerwowem naprężeniem spoglądają jej oczy na ręce urzędnika, który mechanicznie przeszukuje paczkę listów na literę „Z”. – Proszę o list adresowany dla „Atamana” – mówi wysoki młodzieniec. Jest pewny siebie. Widać to po jego minie. Uśmiecha się, gdy urzędnik wręcza mu list, w wąskiej, długiej kopercie koloru lila. Dwie roześmiane, młode dziewczęta domagają się korespondencji dla „Niuty” i „Ziuty”. Otrzymane listy odczytują natychmiast, głośno dzieląc się wrażeniami: - To dopiero. On chce się ze mną spotkać. Miejsce przy okienku zajmuje inna niewiasta. Starsza. – Czy jest jeszcze coś dla „Tęsknej duszy”?... Był list. „Tęskniąca dusza” wzięła go i oddaliła się szybko z uśmiechem. Nie rozerwała koperty. Nieporozumienia. Przy okienku wypłat P.K.O. jakieś głośne rozmowy. Interesant denerwuje się – Książeczka wojskowa bez fotografji nie jest wystarczającym dowodem, nie będę mogła panu wypłacić – mówi urzędniczka. Interesant jest oburzony. – Jakto – książeczka wojskowa? – Ale bez fotografji proszę pana. Ludzie stojący w ogonku, niecierpliwią się. A interesant odchodzi dopiero po wyładowaniu swego gniewu i swego zdenerwowania. Przed okienkiem, gdzie przyjmowane są przesyłki, zawsze jest wielu interesantów. Są tu woźni, którzy wysyłają paczki firm, są prywatni nadawcy. Adresy nie zawsze pisane są wyraźnie. – Do kogo paczka? – pyta urzędnik, nie mogąc odcyfrować adresu. – Dla mojej córki, dla Janki. Odpowiedź wywołuje ogólną wesołość. Urzędnik tłumaczy cierpliwie, że chodzi o dokładny adres. Ale zajrzyjmy teraz na tamtą stronę okienka. Jakże inaczej wygląda cały ten wielki ruch z tamtej strony. Urzędnicy siedzą w zamkniętych kabinach. W jednej widzimy urzędniczkę, sprzedającą znaczki pocztowe. Podziwiać trzeba szybkość jej ruchów, gdy sięga do różnych przegródek i wydobywa stamtąd znaczki. Urzędniczka od poczty lotniczej waży każdy otrzymany list i określa wysokość jego ofrankowania. Wśród wysyłanych listów lotniczych, najwięcej jest adresowanych do Ameryki Południowej, chociaż koszt przesyłki jest duży – 4 zł. za każde 5 gramów. Dwie urzędniczki przyjmują pocztę poleconą. Gdy tak wędrujemy wzdłuż kabin, widzimy nieustanną, gorączkową pracę urzędników. Przez okienka zaglądają twarze coraz to innych interesantów, choć niezawsze im to się udaje – druków, przekazów. Ruchy urzędników są błyskawiczne. Chcą zadowolić klientów, choć niezawsze i mi się to udaje – często spotykają się z ostremi i niesprawiedliwemi wymówkami. Trochę tu ciasno w tym urzędzie. – Nie jest on przystosowany do wymogów 6oo-tysięcznego miasta. Ale to już chyba ostatni rok. Na wiosnę rozpocznie się budowa wielkiego, wspaniałego gmachu głównej poczty na Al. Kościuszki (s)”.
11 listopada, środa. „ Otwarcie świetlicy pocztowego przysposobienia wojskowego. Otwarto świetlicę Poczt. P.W. w Łodzi przy ul. Przejazd 38, II piętro, front. Otwarcia dokonał prezes naczelnik J. Mandecki, po czym referent kult.-oświatowy J. Woźniak wygłosił referat o znaczeniu życia świetlicowego. W części wokalno – artystycznej wystąpili: A. Rajpoldowa (śpiew), E. Wróblewska i G. Wichrowski (skecz), I. Bredlówna i St. Ciećwierski (deklamacja) i M. Wieczorkiewicz (skrzypce). W zakończeniu odbyło się symboliczne ognisko i tańce, które w miłym nastroju przeciągnęły się do późnego wieczora”.
Rok 1937
28 lutego, niedziela. „Akces do obozu płk. Koca. [...] Na ogólnym walnym zebraniu Poczt. P.W. w Łodzi, które odbyło się w dniu 24 lutego 1937 roku w świetlicy Orzy ul. Przejazd 38 – jednogłośnie uchwalono przystąpić do Obozu Zjednoczenia Narodowego, którego program zakreślił płk. A. Koc.”.
12 maja, środa. „Ostatnie dni zapisu do szkoły tele-technicznej. Urząd telegraficzno-telefoniczny w Łodzi przypomina, że w dniu 15 b.m. upływa termin składania podań o przyjęcie na dwuletni bezpłatny kurs w państwowej szkole tele-technicznej w Warszawie. Zainteresowani winni się zgłosić do tutejszego urzędu telegraficzno-telefonicznego przy ul. Przejazd nr. 38 (Pokój 43, lub 82) gdzie otrzymają bliższe informacje dotyczące warunków przyjęcia do wspomnianej szkoły”.
Mieszkał Zygmunt Tatarski, inżynier.
Siedziba Pocztowego Przysposobienia Wojskowego.
Rok 1945
8 lutego, czwartek. „Obwodowy Urząd Pocztowy Łódź I wzywa wszystkich byłych pracowników poczty, będących w posiadaniu toreb doręczycielskich do natychmiastowego zwrotu ich Urzędowi Pocztowemu, Łódź, ul. Przejazd 38”.
Rok 1946
29 października, wtorek. „ Z sądów. SA-mann z łódzkiej poczty ukarany więzieniem. Na wczorajszej rozprawie w Sądzie Specjalnym zapadł wyrok na SA-mann’a Władysława Westlicha. Westlich pracował podczas okupacji na poczcie w Łodzi, gdzie był „okiem i uchem” organizacji SA – śledził kolegów czy pracują wydajnie, podsłuchiwał co mówią i groził im obozem za sabotowanie pracy i za uprawianie polityki. Funkcjonariusz pocztowy Kazimierz Owczarek razem z kolegą – Polakiem wyjechali jak zwykle motocyklem, by opróżnić skrzynki na ulicach i przywieźć pocztę. Gdy nie wracali, w karnej ekspedycji wysłany został Westlich oraz dwóch jeszcze członków SA. Okazało się, że opóźnienie nastąpiło z winy kolegi Owczarka, który w międzyczasie się upił. Oskarżony Westlich potraktował „przestępców” z najwyższą brutalnością: jak zeznawał na rozprawie Kazimierz Owczarek, Westlich i jego kompani zbili go dotkliwie. Następnie Owczarek został zesłany do obozu. Sąd pod przewodnictwem sędziego Tadeusza Łuszczewskiego za współmierną do winy oskarżonego Westlicha uznał karę 8-miu lat więzienia. (p)”.
Rok 1947
12 czerwca, czwartek. „Brawo, poczta. W urzędzie pocztowym Łódź 1, chciałem onegdaj kupić przekaz na pieniądze. Skierowano mnie do okienka nr 18. Istotnie tabliczka informowała o sprzedaży znaczków i druków płatnych. Ale przed okienkiem stała długa kolejka. Patrzę, a tu nad okienkiem nr 15 napis podobny, a przed okienkiem pustki. Podchodzę więc uradowany i dowiaduję się, że… przekazów nie ma. A nad okienkiem jak byk: „Sprzedaż druków płatnych”. Cóż robić, stanąłem w kolejce przed okienkiem nr 18. I wtedy okazało się, że okienko to sprzedaje także znaczki „dla celów filatelistycznych”. I choć filateliści to, jak to się mówi popularnie, „nieszkodliwi maniacy”, nerwów mi nastrzępili co niemiara. Bo przede mną stało ich właśnie kilku. Jeden przez 15 minut wybierał jakieś „walce”, drugi dłuższy czas szukał „plamki na 37 znaczku arkusza”… A ja stałem, czekałem, wściekałem się, ale nic nie mówiłem, bo to ich święte prawo. Okienko nr 18 jest rzeczywiście dla filatelistów. Przed okienkiem nr 15 było w dalszym ciągu pusto…”.
1o października, piątek. „Zebrania i odczyty. [...] W lokalu przy ul. Daszyńskiego Nr 38, II-gie piętro, o godz. 17-ej ogólne zebranie sekcji emerytów pocztowych”.
Rok 1948
25 stycznia, niedziela. „Broszura o taryfie pocztowej. Urząd pocztowy Łódź 1 róg Daszyńskiego i Kilińskiego sprzedaje broszurę zawierającą taryfę pocztową, telegraficzną i telefoniczną oraz wyciągi z przepisów pocztowych, objaśniające stosowanie taryfy. Poza tym Rej. Urząd Telef. – Telegraf. Łódź Daszyńskiego 36 I piętro sprzedaje broszurę pt. „Zagraniczna taryfa telegraficzna i telefoniczna”. Cena broszury 1oo i 7o zł.”.
Rok 1949
4 marca, piątek. „Walne zebranie członków ZKS Pocztowiec (Łódź). 6 marca br. o godzinie 1o w sali przy ul. Daszyńskiego 38, odbędzie się doroczne Zwyczajne Walne Zebranie członków Z.K.S. „Pocztowiec” Łódź. Wzywa się wszystkich członków do obowiązkowego przybycia na wyznaczoną godzinę. Na porządku dziennym zebrania sprawa przejęcia Z.K.S. „Pocztowiec” przez Zrzeszenie Sportowe „Związkowiec” Łódź”.
21 lipca, czwartek. „List do redakcji. Podziękowanie. W dniu 18 b.m. po dokonaniu pewnej wpłaty na PKO w Urzędzie Pocztowym Nr 1 w Łodzi (okienko Nr 6), przez nieuwagę pozostawiłem resztę pieniędzy w sumie 8,ooo zł. przy wym. okienku i wróciłem do domu. Gdy po upływie godziny czasu, zauważyłem brak pieniędzy i wróciłem do Urzędu Pocztowego, urzędniczka, pracująca w okienku Nr 6, Jadwiga Górniakowa, po sprawdzeniu kasy, całą wspomnianą wyżej sumę pieniędzy zwróciła mi, nie chcąc przy tym przyjąć żadnego ofiarowanego jej wynagrodzenia. Pragnę tą drogą podziękować pani Jadwidze Górniakowej, urzędniczce Urzędu Pocztowego Nr 1 w Łodzi, zam. przy ul. Kilińskiego 89/24, za zwrot pieniędzy, które uważałem już za stracone (nie będąc pewnym, gdzie mógłbym je zgubić), a także dać wyra szacunku dla niej, za jej przykładną uczciwość. Pragnę jednocześnie wyrazić słowa uznania dla naczelnika w.w. Urzędu Pocztowego, M. Podgórskiego za odpowiedni dobór i urobienie podległemu mu personelu urzędniczego. A.M. Naziembło Łódź, Andrzeja Struga Nr 17 m. 7”.
17 września, sobota. „Notatnik Łódzki. [...] W Urzędzie Pocztowym nr 1 przy ul. Daszyńskiego 38 przy okienku nr 18 znajduje się w sprzedaży taryfa pocztowa telegraficzno-telefoniczna. Cena jednego egzemplarza wynosi 1oo zł.”.
Rok 1951
22 stycznia, poniedziałek. „Narada wytwórcza pocztowców. Wczoraj w świetlicy Koła Związku Pracowników Poczt i Telegrafów przy ul. Daszyńskiego 38 odbyła się narada wytwórcza pocztowców obwodu – Łódź 1. Tematem narady było omówienie dotychczasowych osiągnięć uzyskanych ze współzawodnictwa i racjonalizatorstwa oraz podjęcie nowych zobowiązań. Wiele uwagi poświęcono sprawie wzmożenia akcji kolportażowej listonoszów wiejskich. W ramach narady odbyło się także wręczenie nagrody w postaci płaskorzeźby – medalionu zwycięskiemu zespołowi Urzędu Pocztowego – Łódź 4, który zajął pierwsze miejsce we współzawodnictwie w II kwartale ub. r.”.
Rok 1953
4 kwietnia, sobota. „Informator świąteczny [...] Tramwaje łódzkie miejskie i dojazdowe będą czynne w dniu dzisiejszym normalnie jak w każdy dzień powszedni. W pierwszy dzień świąt 5.IV. kursować będą tramwaje i dojazdówki według rozkładu niedzielnego, zaś w poniedziałek 6.IV. – według świątecznego planu jazdy. W razie potrzeby tabor będzie powiększony m.in. zwiększy się ilość wozów 5.IV do Dworca Kaliskiego celem dowiezienia pasażerów na mecz piłkarski. Autobusy kursują w niedzielę i poniedziałek jak w dni świąteczne. [...] Poczta w sobotę 4.IV. funkcjonuje normalnie jak w każdy dzień powszedni. Natomiast w niedzielę 5 kwietnia br. wszystkie urzędy pocztowe na terenie m. Łodzi będą nieczynne przez cały dzień z wyjątkiem Urzędu Pocztowego nr 1 ul. Przejazd 38, gdzie nadawać będzie można jedynie telegramy i zamawiać rozmowy zamiejscowe. W dniu tym doręczane będą jedynie depesze, listy i przesyłki expressowe. Natomiast w dniu 6.IV. (poniedziałek) urzędy pocztowe czynne będą jak w niedzielę, od 8 do 11, zaś Urząd Pocztowy nr 1 przy ul. Przejazd 38 bez przerwy całą dobę, dla załatwienia telekomunikacji. W poniedziałek listonosze doręczą jednorazowo listy, a specjalni listonosze depeszowi – telegramy, listy i przesyłki expressowe. [...] W sobotę, 4 kwietnia br. autobusy PKS-u kursować będą wg. normalnego rozkładu jazdy oraz uruchomione zostaną dodatkowe wozy w godzinach popołudniowych na liniach, gdzie ruch pasażerski będzie wzmożony. W niedzielę, 5 kwietnia br. cały ruch autobusowy PKS-u zostaje zawieszony. Kursowanie autokarów wznowi PKS w poniedziałek, 6 kwietnia br., przy czym w teren wysłane zostaną dodatkowe wozy celem przywiezienia większych ilości pasażerów z okolic podłódzkich do miasta. Bilety kolejowe i autobusowe w „Orbisie” będzie można nabywać w sobotę od godz. 8-18. Ruch kolejowy odbywa się normalnie, według rozkładu. [...] Sklepy z artykułami spożywczymi i przemysłowymi otwarte będą w sobotę 4 kwietnia normalnie jak w każdy powszedni dzień. W dniu 5 kwietnia w pierwszy dzień świąt wszystkie sklepy, restauracje, bary, punkty zbiorowego żywienia będą nieczynne. Jeżeli kto zechce w tym dniu zjeść obiad na mieście może to uczynić wyłącznie w restauracjach dworcowych Łodzi Kaliskiej i Fabrycznej. W dniu 6 kwietnia otwarte będą, jak w każdą niedzielę, sklepy spożywcze dyżurujące, a restauracje i punkty zbiorowego żywienia czynne będą jak w każdą niedzielę. Kioski z papierosami, budki owocowe z napojami gazowymi mogą być 5 kwietnia nieczynne. Od woli właściciela budki zależy czy ją w niedzielę chce otworzyć czy nie. W drugi dzień świąt kioski i budki będą otwarte. [...] Apteki łódzkie dziś czynne będą do godz. 22.oo, zaś w nocy na 5 kwietnia dyżurować będzie 5 aptek. W pierwszy dzień świąt dyżuruje 7 aptek na terenie Łodzi, a w drugi dzień świąt 9 aptek. Apteka nr 41 przy Al. Kościuszki 48 czynna będzie bez przerwy. W pierwszy i drugi dzień świąt od godz. 10-18 zarządzono dyżury lekarskie w trzech Ośrodkach Zdrowia: przy ul. Łagiewnickiej 33-36, Al. Kościuszki 48 i Leczniczej 6. Lekarze dyżurujący załatwiać będą pacjentów, którzy się zgłoszą z przypadkami koniecznej interwencji lekarza. Do specjalnych wypadków nie nagłych wysyłany będzie lekarz do domu”.
Rok 1953. Środa, 8 kwietnia. „Stołówka nie z tej ziemi. W stołówce Obwodowego Urzędu Pocztowego, kierowniczką jest ob. W. O. Pracuje tu 5 osób przygotowując obiady dla 15o osób - z Biura Radiofonizacji Kraju, sąsiedniego Ośrodka Zdrowia, apteki społecznej itp. Wszyscy stołownicy jednogłośnie stwierdzają, że obiady są smaczne, pożywne i obfite. Ale jak wyglądają warunki sanitarne kuchni i t.zw. zaplecza stołówki? To ciekawe i godne obejrzenia obiekty. Tuż przed wejściem do kuchni szklany sufit w korytarzu zarośnięty jest brudem i kurzem. Szyby powybijane, przez szczeliny prześwituje błękit nieba. Z olbrzymich garnków – jak w każdej kuchni – buchają kłęby pary, które osiadają na ścianach, gdyż wentylator wyjęto z powodu zmiany napięcia prądu. Nowego nie wstawiono od tej pory. Przez dużą lukę w murze zagląda uśmiechnięte wiosenne słonko. Ściany kuchni, niedawno malowane, poszarzały z wilgoci i zacieków. Obok zlewu odleciał tynk ze ściany. Czyste są jedynie stoły i fartuchy personelu. Wchodzimy do magazynów i składów. W maleńkiej cuchnącej pleśnią piwniczce bez okna i światła dziennego pracuje ob. Maria Motyka, która
dzień w dzień przez 8 godzin obiera tu 1oo kg kartofli. Z utęsknieniem czka ona lata – wtedy swój „warsztat” (stołeczek i nóż) przeniesie na podwórko. Tuż obok tej obieralni znajduje się magazyn artykułów spożywczych. Między produktami leżą tu rozbite stare skrzynie, żeliwo, makulatura, zakurzone gary i pudełka tekturowe. Ściany są brudne, odrapane. Nieduża lodówka jest nieczynna, służy jako skład makaronu. - A gdzie przechowywane są warzywa i kartofle? – pytamy kierowniczki. – W schronie przeciwlotniczym, wybudowanym w czasie okupacji. Przechodzimy do schronu, który mieści się w ogródku na podwórku. Wejście do tego cuchnącego lochu zastawione beczkami po kapuście. Unosi się z nich niezbyt miła woń. Tuż za drzwiami schronu – piwnicy wkraczamy na… most z desek, gdyż po każdym deszczu woda po schodach wpływa wprost do składu kartofli, buraków, marchwi i pietruszki. Z powodu wilgoci kartofle puściły sumiaste wąsy – rosną jak na polu. Otrzymano całą partię ziemniaków zanieczyszczonych błotem, piaskiem i brudem, który wliczony jest do wagi netto. Kierowniczka stołówki musi zbierać piasek i błoto z kartofli, odważać, by w ten sposób wyliczyć się z rozchodu kartofli. W skrzyni leżą spleśniałe i zepsute pietruszki oraz inne warzywa. Wilgoć, woda deszczowa i pleśń powodują duże spustoszenie w tym składzie. Gniją niepotrzebnie artykuły żywnościowe, przeznaczone dla stołówki, w której jedzą obiady ludzie pracy. Stan ten trwa
już od dłuższego czasu. Mimo meldunków kierowniczki o tych antysanitarnych warunkach. Oddział Zaopatrzenia Robotniczego Urzędu Pocztowego (ul. Przejazd 12), który zaopatruje tę placówkę w
artykuły spożywcze i nadzoruje ją, nie kwapi się zbytnio z przeprowadzeniem koniecznych remontów, by jak najrychlej doprowadzić magazyny i składy stołówki do należytego sanitarnego stanu. Tego wymagają nie tylko najprymitywniejsze warunki sanitarne, ale również troska o należyte zabezpieczenie produktów żywnościowych przed gniciem i zepsuciem. Zb. Skb.”
Rok 1957
3 stycznia, czwartek. „ Coctail piłkarski. Zgłoszenie drużyn do mistrzostw. Ile komu przypadnie głosów. Trenerzy łączą się. Dziesięć lat z gwizdkiem na boisku . Do 15 stycznia koła sportowe powinny zgłosić do ŁOZPN swoje drużyny piłkarskie z zaznaczeniem w jakich klasach będą one brały udział w tegorocznych rozgrywkach o mistrzostwo. Wykonanie tego przez koła w oznaczonym terminie jest tym ważniejsze, iż wiąże się ono ściśle z ustaleniem ilości głosów, przysługujących kołom na walnym zebraniu ŁOZPN. Rozesłany został przez PZPN do okręgów ramowy statut, w którym między innymi mowa jest o sposobie obliczania głosów przysługujących klubom na walnym zebraniu okręgu. I tak – kluby posiadające drużynę pierwszoligową dysponują 5o głosami, za II ligę otrzymują 4o głosów, za III – 2o głosów. Kluby za każdą drużynę C i D-klasową (o ile taką posiadają), a każdy klub B i A-klasowy otrzymuje tyle głosów, ile posiada ich w sumie za zespoły C, względnie D klasy. Poza tym każdy zespół juniorów i trampkarzy klub otrzymuje po jednym głosie, lecz tylko w tym wypadku, jeśli drużyna taka rozegrała przynajmniej trzy czwarte wyznaczonych im spotkań mistrzowskich. Sędziowie piłkarscy ŁKKF i WKKF odbyli już wspólne połączeniowe zebranie w związku z powołaniem do życia Łódzkiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, a obecnie przyszła kolej na rady trenerów. Otóż trenerzy piłkarscy w Łodzi i województwa zbierają się jutro, tj. 5 stycznia br. w lokalu ŁKKF, Plac Komuny Paryskiej 5 o godz. 15, celem wysłuchania sprawozdań obu Rad Trenerów, połączenia się w jedną organizację i przeprowadzenie wyborów. W gronie sędziów łódzkich mamy 13 takich. Którzy w najbliższych dniach obchodzić będą jubileusz dziesięciolecia pracy sędziowskiej. Są to: B. Bretstein, S. Ekler, J. Górecki, H. Kaźmierczak, P. Karpiński, E. Lewandowski, St. Marciniak, J. Marcinkowski, J. Okołowicz, M. Manfil, E. Spychalski, Wł. Walczak i Cz. Zawierucha. Miła ta uroczystość odbędzie się podczas walnego zebrania sprawozdawczo-wyborczego Kolegium Sędziów dn. 9 stycznia o godz. 17 w świetlicy Miejskiego Zarządu Łączności ul. Tuwima 38. Jubilatom już dzisiaj składamy serdeczne życzenia dalszej nie mniej niż dotychczas owocnej pracy na niwie piłkarstwa łódzkiego i polskiego, w większości bowiem są to sędziowie klasy państwowej”. Piątek, 11 stycznia. „ Mogą być dumni ze swego dorobku. Miła uroczystość jubileuszowa łódzkich sędziów piłkarskich. Zebranie sprawozdawcze?... Nie, to była raczej wielka uroczystość zorganizowana z okazji obchody X-lecia pracy sędziowskiej kilkunastu łódzkich sędziów piłkarskich. Dominował jakże bardzo przyjemny i koleżeński nastrój, którego nic nie zdołało zmącić. Organizatorzy mogą być dumni, wszyscy bowiem wynieśli z tego zebrania jak najlepsze wrażenie. Do wytworzenia tak przyjemnego nastroju przyczyniła się w głównej mierze całoroczna praca Łódzkiego Kolegium Sędziów i jej wyniki, o których wszyscy dyskutanci wyrażali się w samych superlatywach. Sędziowie łódzcy mogą poszczycić się niemałym dorobkiem, gdyż w sędziowskiej kadrze, liczącej dzisiaj 121 osób, niemal połowa, gdyż 53 zaliczona została do klasy najwyższej, do sędziów rzeczywistych. Osiągnięcia byłyby nie do pomyślenia, gdyby w pracy swojej nie spotykali na każdym kroku życzliwej pomocy ze strony przewodniczącego ŁKKF mgr Torzewskiego, co podkreślono specjalnie i za co złożono mu podziękowanie. Tak niedawno powołano do życia PZPN, a jakże radykalnie zmieniły się stosunki łączące Warszawę z terenem oraz stopień zainteresowania się przedstawicieli władz centralnych tym, co się dzieje w większych ośrodkach kraju. Z dygnitarstwa, cechującego miniony okres, nie pozostało ani śladu. Prezes PZPN Glinka, wiceprezes Zatke, prezes Polskiego Kolegium Sędziów Sawicki nie omieszkali przybyć na tę uroczystość. Starzy, dziś już mocno osiwiali, działacze sportowi spotkali na zebraniu godnych siebie. Wzruszający był moment powitania ich z niemniej zasłużonymi działaczami łódzkimi - Konopką, Krachulcem, Dąbrowskim i Grabowskim, któremu przypadł zaszczyt przewodniczenia temu uroczystemi zebraniu. Na święto jubilatów nie omieszkały delegować swoich przedstawicieli Warszawa oraz Gdańsk, a poza tym napłynęło szereg depesze gratulacyjnych z innych kolegiów sędziowskich oraz dwóch niestety tylko klubów łódzkich, Widzewa i Victorii. Trzynastu jubilatów: B. Bretstein, S. Ekler, J. Górski, E. Lewndowski, St. Marciniak, J. Marcinkowski, J. Okołowicz. M. Panfil, E. Spychalski, Wł. Walczak i Cz. Zawierucha otrzymali dyplomy pamiątkowe z Łódzkiego Kolegium Sędziów i Polskiego Kolegium Sędziów oraz upominki i odznaki. Odznaki SPN GKKF za wieloletnią działalność sportową otrzymał również szereg działaczy sportowych z rąk prezesa PZPN Glinki”.
1o lutego, niedziela. „Czy poczta to miejsce spotkań „towarzyskich”. Szacowny skądinąd Urząd Pocztowy nr 1 w Łodzi przy ul. Kilińskiego, stał się – jak pisze nasz korespondent J.S. – miejscem spotkań młodych ludzi płci obojga. W wieczornych godzinach zajmują oni przez długi czas miejsca przy stołach do korespondencji – mimo iż sami nic nie załatwiają – wciągają krzesła za kabiny telefoniczne i przeszkadzają rozmawiającym. Na poczcie jest widno, ciepło i przyjemnie, ale to nie powód, żeby robić sobie z niej miejsce spotkań towarzyskich. I nie tylko towarzyskich… (lga)”.
18 kwietnia, czwartek. „Świąteczne utrapienia łódzkiej poczty. Na Poczcie Głównej ruch prawdziwie przedświąteczny. Przed każdym okienkiem stoją długie kolejki. Kabiny telefoniczne są wprost oblężone, a zdwojona ilość listów, telegramów, kart nie pozwala zapomnieć pracownikom poczty, że święta są za pasem. Przykładem ożywionej korespondencji świątecznej może być fakt, że samych listów zwykłych i poleconych łodzianie wysyłają dziennie ok. 15o tys., a paczek – 12 tysięcy. Do Łodzi natomiast przychodzi dziennie około 17o tysięcy najrozmaitszych przesyłek. Pracy jest więc mnóstwo. Te liczby ilustrują jednak tylko pierwsze dni tygodnia przedświątecznego - informuje nas zastępca naczelnika Poczty Głównej, pan Ciakało. Istny szał zaczyna się dopiero dwa a nawet jeden dzień przed świętami. I te spóźnione przesyłki są utrapieniem wszystkich pocztowców. Tworzą się zatory, których nie potrafi czasami zlikwidować zdwojona ilość pracowników. Dlatego też lepiej nie zwlekać z wysyłaniem listów czy kart świątecznych a korzyść będzie obustronna: dla adresata i pracownika poczty. I jeszcze jedna sprawa: dokładnie i czytelne adresowanie wszystkich przesyłek. Wydawałoby się, że rzecz oczywista. A tymczasem sama Poczta Główna otrzymuje dziennie tysiąc listów bez adresów i mimo, że specjalnie wytypowani pracownicy poczty starają się rozwiązać zagadkowe adresy, część przesyłek nigdy nie trafi do miejsca przeznaczenia. (st.)”. Na zdjęciach Leona Olejniczaka: „W długiej kolejce na Poczcie Głównej spotykamy pana Edwarda Ciukszę, znanego dyrygenta orkiestry mandolinistów” i „Tyle listów, telegramów, paczek! Pan Stanisław Jaworski – listonosz Poczty Głównej musi się dobrze nabiegać, aby wszystkim doręczyć świąteczne przesyłki”.
Edward Ciuksza (31 stycznia 19o5, Podstępna na Ukrainie – 21 lutego 197o). Muzyk. Grał na mandolinie. Wychował się w rodzinie muzykującej, początkowo w Podstępnej, potem w Wilnie. Ojciec jego był zawiadowcą kolejowym. Już w wieku siedemnastu lat Ciuksza założył i kierował Towarzystwem Mandolinowym „Kaskada”, którego orkiestra zagrała ponad tysiąc koncertów dla Radia Wilno. W 1945 cała orkiestra, wysiedlona z przez Rosjan z Wilna znalazła się w Łodzi, i wkrótce, jako Łódzka Orkiestra Mandolinistów pod dyrekcją Edwarda Ciukszy zdobyła wielką popularność – zanim to nastąpiło Ciuksza, jako absolwent studiów prawniczych pracował zawodowo jako notariusz. W 1954 uzyskał dyplom PWSM w Katowicach. Mieszkał w Łodzi przy ul. Piotrkowskiej 92. Orkiestra dała kilka tysięcy koncertów w kraju i za granicą, w radiu i na żywo, a działała do roku 1971.
2 maja, czwartek. „Jubileusz pocztowców. Nagrody pieniężne dla 416 osób. 5o, 4o i 25 lat pracy w jednym i tym samym zawodzie to szmat czasu. Tak wieloletnim stażem może nie bez dumy poszczycić się 416 pracowników zatrudnionych w resorcie łączności na terenie Łodzi i województwa. Dziesięciu spośród nich ma na swym koncie pół wieku pracy, 37 – 4o lat, pozostali po 25 lat. Najstarsi jubilaci: Marian Cieślik, Antoni Potocki, Feliks Macierzyński, Zofia Cygańska, Stefan Woźnicki, Feliks Przybysz, Michał Kordos, Marian Maurin, A. Jarosiński i M. Broszkiewicz zostali przyjęci przed dwoma dniami w Ministerstwie Łączności. Otrzymali dyplomy i nagrody pieniężne po 3ooo zł. Onegdaj zaś na akademii 1-majowej odbyła się zorganizowana przez Wojewódzki Zarząd Łączności i Zarząd Okręgowy Związku Zawodowego Pracowników Łączności uroczystość uczczenia pracowników o długoletnim okresie pracy. Na tej niecodziennej uroczystości 416 osób z 4o- i 25-letnim stażem otrzymało nagrody pieniężne. Do wiązanki życzeń da czcigodnych jubilatów dołączamy i swoje. (Kr.)”.
13 lipca, sobota. „Kogo okradła? 19-letnia Halina Świątek, zamieszkała w Łodzi, od dłuższego czasu trudniła się kradzieżą kieszonkową. Grasowała po sklepach, tramwajach, wykorzystując każde większe skupisko ludzi. Jej ulubionym miejscem „pracy” był jednak gmach Poczty Głównej, przy ul. Tuwima. Tutaj też w ub. miesiącu dokonała pechowej kradzieży 65o zł. której finał rozegrał się w Komendzie Dzielnicowej MO Śródmieście. Halina Świątek przebywa obecnie w więzieniu. Dla ułatwienia śledztwa milicja zwraca się do osób, które zetknęły się ze sprytną złodziejką, aby jak najszybciej zgłaszały się do Komendy Dzielnicowej MO Śródmieście (ul. Wysoka 45 pokój 25) w godz. od 8-14. Zwłaszcza chodzi tu o dwie kobiety, które Halina Świątek w maju br. okradła na Poczcie Głównej”.
12 października, sobota. „ Kilka pytań „Dziennika”. Odpowiada Karolina Ciołkowska urzędniczka z okienka nr 6 na Poczcie Głównej. – Każdy, kto bywa często na tej poczcie, zna panią „z widzenia” doskonale. Czy długo pracuje już pani w tym urzędzie? – Już jedenaście lat. Pracę na poczcie rozpoczęłam w 1946 roku. – Ile listów zagranicznych dziennie za pani pośrednictwem nadają łodzianie i do jakich krajów najczęściej? – Ilość listów trudno określić, nie jest ona bowiem jednakowa. W każdym razie – kilkaset. Większość z nich adresowana jest do odbiorców w Związku Radzieckim, Anglii, Francji, Włoszech i Austrii oraz USA. – Czy ilość wysyłanych za granicę przesyłek wzrasta czy maleje? – Z tego co widzę, przesyłek jest coraz więcej. I to nie tylko listów, ale książek, albumów, czasopism itd. A już przed świętami Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, ogonek przed moim okienkiem nie ma końca… - A jak jest w „Międzynarodowym Tygodniu Pisania Listów”? – Poszło w świat wiele efektownych pocztówek i widokówek, listów oklejonych ładnymi znaczkami, w czym celują filateliści. – Co po za tym chciałaby pani powiedzieć o swej pracy? – W rodzinach przedpołudniowych, kiedy mamy największe nasilenie ruchu, praca jest bardzo intensywna i męcząca, co nie zawsze chcą zrozumieć wiecznie spieszący się interesanci. Dlatego też muszę czasami wysłuchać cierpkich, choć w zasadzie niezasłużonych uwag. Lubię jednak swoją pracę, lubię bowiem ruch i te ciągle nowe twarze, pojawiające się w moim okienku… Rozmawiał (slb)”.
Rok 1958
2o września, sobota. „ Z okazji 4oo-lecia poczty. Dyliżans sprzed wieków na ulicach Łodzi. Z usług poczty korzysta dziennie przeciętnie około 3oo.ooo łodzian, a więc prawie co drugi mieszkaniec. Co dzień z Łodzi wychodzi 12o.ooo listów, a wychodzi około 1oo.ooo. Poczta jest więc dla prawie każdego bardzo bliska. Toteż na pewno imprezy związane z 4oo-leciem istnienia poczty zainteresują szerokie rzesze łodzian. A imprez przewiduje się sporo. Główną z nich będzie przejazd dawnego dyliżansu konnego z pasażerami ubranymi w historyczne stroje oraz pocztylionem, który na trąbce grać będzie hejnał. Dyliżans przejedzie trasą Wrocław – Kraków – Kielce – Piotrków – Łódź – Skierniewice – Łowicz – Błonie – Warszawa. Granice województwa łódzkiego przekroczy dyliżans w Sulejowie 21 października, około godziny 14, gdzie będzie uroczyście witany przez orkiestrę i społeczeństwo. W Sulejowie w tym dniu odbędą się wojewódzkie eliminacje listonoszów. Z Sulejowa dyliżans pojedzie do Piotrkowa, skąd w dniu 22.1o o godz. 7 rano odjedzie do Łodzi. Do naszego miasta przybędzie około godz. 15. Łódzka trasa dyliżansu przebiegnie prawdopodobnie ulicami: Rzgowską do Pl. Wolności, na Rynek Starego Miasta, gdzie odbędzie się jeśli pogoda dopisze, impreza z udziałem orkiestry i stąd do Poczty Głównej na ul. Tuwima 38. Następnego dnia z Łodzi dyliżans uda się do Skierniewic, gdzie weźmie udział w uroczystościach związanych z zakończeniem imprez z okazji 5oo-lecia istnienia miasta. Przez Nieborów i Łowicz uda się następnie dyliżans w kierunku Warszawy. Dnia 26 o godz. 1o stanie przed Pałacem Kultury. Tutaj odbędą się uroczystości z udziałem ministrów łączności z państw demokracji ludowej oraz z Włoch i Austrii, ponieważ kiedyś, za czasów zygmuntowskich, dyliżans kursował na trasie Kraków – Wenecja. Łodzian zainteresuje na pewno, że przed dyliżansem jechać będzie ruchoma, poczta ze specjalnym datownikiem, jedynym tego rodzaju w Polsce, którym stemplowana będzie korespondencja. Tu też będzie można kupić znaczki oraz monografie wydane z okazji 4oo-lecia istnienia poczty. Znaczki będzie można nabywać również ba wystawie filatelistycznej, która odbędzie się przy ul. Tuwima 38. Wystawa posiadać będzie lokalny datownik, podobnie jak urzędy pocztowe w miastach, w których zatrzyma się dyliżans. Imprezy łódzkie zakończy wojewódzka akademia dla pracowników łączności Łodzi i województwa. Przewidziane jest udekorowanie na niej kilkudziesięciu zasłużonych pracowników odznaczeniami państwowymi i żetonami honorowymi. Z okazji 4oo-lecia istnienia poczty łączyć się będzie również drugi międzynarodowy dzień pisania listów, który przypada na dni od 5 do 11 października i dzień znaczka pocztowego – 9 października bieżącego roku. (kas)”. Sobota, 11 października. „ Z szybkością 7 km/godz. Dyliżans pocztowy w drodze do Łodzi. W związku z obchodem w bież. miesiącu 4oo-lecia Poczty Polskiej – 1o bm. wyruszył z Wrocławia do Warszawy XIX-wieczny dyliżans pocztowy. Trasa prowadzi przez Opole, Katowice, Kraków, Kielce i Łódź. Weteran ubiegłowiecznej służby pocztowej jedzie z szybkością ok… 7 km na godz. Jego załogę stanowią ubrani w tradycyjne stroje dwaj pocztylioni. Wiozą oni m.in. list zamknięty w tulei, który dostarczony ma być do Warszawy w dniu centralnych uroczystości – 26 bm. Ponadto dyliżansem zabrało się z Wrocławia do Brzegu, gdzie nastąpić ma pierwszy nocleg, 12 pasażerów – ubranych w dawne mieszczańskie stroje. Dyliżans wzbudza duże zainteresowanie na trasie. Szczególnie oblegany jest przez miłośników filatelistyki, którzy pragną uzyskać pamiątkowy znaczek ze stemplem okolicznościowym”. Czwartek, 23 października. „ Kto żyw w Tuszynie ściągnął przed budynek pocztowy, aby powitać jubileuszowy dyliżans. Dzieci szkolne z chorągiewkami w rękach stworzyły długi szpaler. Stojący na rynku ruchomy punkt pocztowy otoczyli filateliści. i niefilateliści. Rozlega się okrzyk. Jedzie... jedzie! Za chwilę zza zakrętu ukazuje się charakterystyczna sylwetka dyliżansu. Żółto-czarny wehikuł z napisem „Poczta Polska” zaprzężony w czwórkę koni, pocztylioni dmący w trąbki i wychylające się z dyliżansu głowy staroświeckich dam i kawalerów… [...] Po popasie w Tuszynie, dyliżans udaje się w kierunku Łodzi. Ok. godz. 15 wjeżdża w granice miasta, by za pół godziny zjawić się na ulicy Piotrkowskiej i wywołać niebywałą sensację. Stają tramwaje, tłumy ludzi, zwłaszcza zaś młodzieży i dzieci oblegają chodniki na Piotrkowskiej… dyliżans powoli, witany okrzykami i kwiatami, udaje się na stary Rynek, gdzie odbędzie się ogólna uroczystość z udziałem władz miejscowych. Takiego tłoku na starym Rynku dawno już chyba nie było. Gdy dyliżans wjeżdża na plac przed trybuną – milicji i porządkowym z trudem udaje się uczynić dla niego miejsce. Załoga ubrana w dawne stroje z XVI wieku wchodzi na trybunę, gdzie znajdują się przedstawiciele partii i ojcowie miasta. Największą sensację budzi postać herolda, odróżniającego się od reszty załogi dyliżansu strojem, zwłaszcza zaś kapeluszem o niezwykle szerokim rondzie… Herold rozwija olbrzymi rulon papieru i odczytuje „Przywilej nadawczy Zygmunta Augusta z 18 października 1553 roku dla Prospera Prowany”: Okazuje się, że dyliżans, prócz pasażerów przywiózł także pocztę. Są to listy zwinięte w duże rulony, a mówiące o osiągnięciach naszych łódzkich pocztowców. Listy te, wraz z kwiatami otrzymują obecni na trybunie: I sekretarz KW PZPR Marian Miśkiewicz, sekretarz KŁ PZPR Tadeusz Głąbski, przewodniczący Prezydium RN m. Łodzi Edward Kaźmierczak, przewodniczący Prez. WRN Piotr Szymanek i dyrektor Łódzkiego Okręgu Poczty i Telekomunikacji Józef Gronostaj. Edward Kaźmierczak dziękuje pracownikom poczty za ich wysiłek. Jego przemowa też jest utrzymana w średniowiecznym stylu: „My, ojcowie sławetnego grodu nad Łódką, otwartym sercem witamy w naszych murach dyliżans, a rozstawne konie, służące pocztowej sprawie…”. Kończy słowami: „Nasi szlachetni poczmistrze niech żyją, niech rosną i kwitną – vivant, crescant, floreant”… Uroczystość zakończona. Załoga wsiada do dyliżansu i udaje się w gościnę do Urzędu Pocztowego przy ul. Tuwima, by jutro wyjechać do Warszawy. (g)”.
18 października, sobota. „ Dziś o 1o otwarcie wystawy pocztowo-filatelistycznej. W dniu dzisiejszym o godz. 1o w lokalu świetlicy przy ul. Tuwima 38 zostanie otwarta wystawa pocztowo-filatelistyczna z okazji 4oo-lecia Poczty Polskiej. Na wystawie zgromadzono plansze obrazujące rozwój poczty na przestrzeni wieków oraz różne urządzenia telekomunikacyjne, począwszy od aparatów Morse’a i najprostszych central telefonicznych, a skończywszy na nowoczesnych dalekopisach i centralach automatycznych. W gablotkach umieszczone będą bogate zbiory znaczków pocztowych, które zainteresują szczególnie filatelistów. Wystawa trwać będzie do 24 bm. w godzinach od 11 do 17. Wstęp bezpłatny. Dziś na wystawie po raz pierwszy odbędzie się stemplowanie korespondencji specjalnym datownikiem okolicznościowym przy użyciu tuszu koloru czerwonego. (K.)”.
3o października, czwartek. „ Jubilat – jubilatowi. Sekretariat ŁKS zawalony gratulacyjnymi depeszami i listami. Depesz i listów z gratulacjami w dalszym ciągu napływają setki do sekretariatu ŁKS. Nie sposób je wszystkie wyszczególnić. Wczoraj nadeszła depesza od gen. dyw. Janusza Zarzyckiego, składającego gratulacje w swoim imieniu oraz w imieniu Rady WF i Sportu MON. Również komendant MO w Łodzi, ppłk. Słabczyk, pogratulował jubilatom zdobycia mistrzostwa Polski. Do redakcji naszej zgłosiła się delegacja Obwodowego Urzędu Pocztowo-Telekomunikacyjnego w Łodzi, prosząc o przekazanie Łódzkiemu Klubowi Sportowemu upominku – dyplomu. Jest on wykonany ręcznie. Pracownicy Poczty obchodzący jubileusz 4oo lat swojej instytucji, składają swój dar ŁKS z okazji jego złotych godów i zdobycia mistrzostwa Polski. Niewątpliwie dyplom pocztowców znajdzie jedno z poczesnych miejsc wśród pamiątek świadczących o tym niezwykle ważnym wydarzeniu w życiu klubu. Zamieszczamy zdjęcie tego dyplomu, a obok niego podajemy pełny tekst: Łódzki Klub Sportowy. Drodzy Ełkaesiacy! Z okazji zdobycia tytułu mistrza Polski na rok 1958 – w rocznicę Waszych Złotych Godów i naszego 4oo-lecia Poczty Polskiej – przesyłamy Wam serdeczne gratulacje i życzenia dalszych stu lat prymatu na boiskach piłkarskich. Kibice i sympatycy z Obwodowego Urzędu Pocztowo-Telekomunikacyjnego w Łodzi. Łódź, 26.X.58 r.”.
Rok 1959
„Obwodowy Urząd Pocztowo-Telekomunikacyjny Łódź 1 Tuwima 38. 353 78 – dyr., 3 54 29 – z-ca dyr., 3 1o 47 – ref. kadr., 3 13 72 – kanc./ ref. kadr., 3 o5 o8 – dz. adm. gosp., 2 37 67 – dz adm. gosp., 2 17 o9 – kontrola obwodu, 2 o5 44 – ref. finans. księg., 2 12 52 – kier. oddz. I nadawczego, 3 o5 58 – oddz. I dz. reklamacyjny, 3 7o 85 – oddz. I dz. nadawczy paczek, 3 17 28 – oddz. II oddawczy/ kier. oddz., 3 17 59 – oddz. II dz. gazetowy, 3 o8 99 – oddz. II dz. przekazowy, 3 o2 74 – oddz. ekspedycja pocztowa, 3 36 o1 – oddz. IV kier. oddz. radiofonicznych, 3 76 11 – Oddz. IV okienko rejestr. głośn. Radiowęzła, 3 7o 38 – oddz. IV kontrola opłat radiofonicznych, 2 2o 3o – gł. wartownia, 3 13 72 – posterunek wartowniczy (brama), 3 o6 11 – rada miejscowa, 3 18 22 – PZPR POP”. „Urząd Telefonów Międzymiastowych i Telegrafu, Tuwima 38. 3 oo 82 – dyrektor/ sekretariat, 3 o2 76 – kier. oddz. konserw. urządz. telegraf., 3 19 o5 – kier. oddz. ruchu telegraf./ kontrola ruchu telegraf., 3 19 22 – kier. oddz. służby doręczeń przesyłek pośpiesznych, 2 8o oo – przejmowanie telegramów telefonem, 3 27 77 – kier. oddz. ruchu telefon. międzymiast., 3 99 33 – informacja/ reklamacja/ kontrola rozmów międzymiast., 3 54 33 – rozmównica międzymiast., 3 71 12 – ref. reklamacji: oo – Centrala Międzymiastowa (zamawianie rozmów międzmiast.), o1 – Centrala Podmiejska (zamawianie rozmów podmiejskich), al. Kościuszki 12, 2 84 4o – biuro zleceń: budzenie, przypominanie o terminach, 3 o3 12 – reklamacje rozmów podmiejskich”.
Rosiński Zygmunt, tel. 288oo.
Rok 196o
8 września, czwartek. „Odgłosy działań wojennych bardzo słabo dochodziły do opuszczonego miasta. Naloty nieprzyjacielskie ustały. 7 września przed południem miało miejsce krótkotrwałe ostrzeliwanie miasta, a popołudnie upłynęła spokojnie, tak jak dzień następny. 8 września 1939 r. ukazała się po raz pierwszy od czasu ewakuacji gazetka polska w Łodzi „Jednodniówka” wydana przez dziennikarza łódzkiego Rapcińskiego za zgodą działającego już Komitetu Obywatelskiego i Komendy Milicji Obywatelskiej. W godzinach wieczornych 8 września pojawił się na ulicach miasta pierwszy patrol niemiecki. Dotychczas nie wiedziano nic dokładnego o ruchach Niemców (krążyły tylko pogłoski, że są oni już w Pabianicach). Patron ten, eskortowany przez komendanta MO z Bałut zjawił się w gmachu Zarządy Miejskiego na Placu Wolności 14 o godz. 18. Dowodzący patrolem oficer wręczył przewodniczącemu Komitetu warunki podania się Łodzi Niemcom. Żądano m.in. 2o-3o zakładników, którzy będą odpowiedzialni za zachowanie się ludności wobec wojska i oddania do dyspozycji Niemcom poczty i elektrowni. Znamienną rzeczą był fakt podpisania tego dokumentu przed jego wręczeniem w Komitecie przez nieznane indywidua o nazwiskach niemieckich (w imieniu przedstawicielstwa miasta Łodzi). W odpowiedzi przewodniczący Komitetu Obywatelskiego ks. dr biskup Tomczak oświadczył (za pośrednictwem tłumacza), że osoby podpisane są nieznane i nie reprezentują ludności miasta: Komitet Obywatelski nie może przyjąć warunków kapitulacji, ponieważ władze polskie opuściły miasto bez wydania jakichkolwiek zarządzeń. Komitet nie panując całkowicie nad sytuacją w Łodzi, nie może gwarantować bezpieczeństwa wojsk. Będąca w stadium organizacji Milicja Obywatelska nie jest w stanie dotąd zapobiec grabieżom i rabunkom. Uzgodniono, że dalsze pertraktacje prowadzone będą z dowództwem niemiecki, a do ludności wydana zostanie odezwa wzywająca do spokoju podczas wkraczania wojsk niemieckich (co nastąpiło 9 września). Celem dalszych pertraktacji do dowództwa niemieckiego udali się delegaci Komitetu. Powrócili oni późnym wieczorem w towarzystwie podpułkownika niemieckiego, który unieważnił poprzedni dokument kapitulacyjny. W nocy z 8 na 9 września oddziały niemieckie obsadziły rejon poczty u zbiegu ulic Przejazd i Kilińskiego. Lecz dalej w głąb miasta Niemcy nie zapuszczali się. Tryumfalny wmarsz Niemców do Łodzi nastąpił dopiero 9 września 1939 r. Rozpoczął się on już w godzinach rannych. Maszerujące ulicą 11 Listopada do Placu Wolności oddziały niemieckie udekorowane były kwiatami, które pochodziły od volksdeustchów zamieszkujących na Cygance. Niemcy łódzcy starający się jak najmniej zwracać na siebie uwagę w pierwszym tygodniu teraz wystąpili demonstracyjnie, dekorując większość domów na Piotrkowskiej flagami hitlerowskimi. Na Placu Wolności urządzono poczęstunek dla żołnierzy Wehrmachtu. II część wojsk niemieckich wkraczała ul. Piotrkowską od strony ul. Rzgowskiej, witana na rogu Głównej przez velksdeutschów przywiezionych samochodami z Nowosolnej. Perfidna rola znacznej części łódzkich Niemców wystąpiła w całej pełni po zajęciu miasta przez okupanta. Jeszcze 8 września byli pozornie lojalni, lecz już 9 września, po wkroczeniu „oswobodzicieli” pozwalali sobie na ekscesy bijąc spotkanych na Placu Wolności Polaków i Żydów. 9. IX. 1939 r. w godz. popołudniowych miała miejsce manifestacja uczniów gimnazjum niemieckiego przed Grand Hotelem – kwaterą dowództwa niemieckiego. Tego dnia uzbrojone oddziału Selbschutzu (które już w nocy z 8 na 9 września demonstracyjnie przemaszerowały ulicą Piotrkowską) obsadziły szereg instytucji i magazynów. Dom Stowarzyszenia Śpiewaków Łódzkich przy ul. Piotrkowskiej 243 stał się główną kwaterą hitlerowskiej hakaty łódzkiej, w której szeregach łączyli się przedstawiciele większości 6o-tysięcznej niemieckiej kolonii łódzkiej. Centrala ta mająca ścisłe powiązania z kwaterą Volksverbundu (ul. Piotrkowska 157) i J.D.P. (ul. Piotrkowska 15) już od pierwszej chwili rozpoczęła denuncjowania Polaków przed okupacyjnymi władzami wojskowymi i policyjnymi za działalność przedwojenną. Oddawano ważne usługi w informowaniu o aktywniejszych działaczach polskich zarówno politycznych, jak gospodarczych i kulturalnych, wynajdywania rannych polskich żołnierzy, ukrywających się w szpitalach i domach prywatnych. Prowadzono systematyczną akcję przeciw Żydom i dopuszczano się ciągłych aktów gwałtu i terroru wobec ludności miasta. Już od pierwszych dni okupacji zdarzały się wypadki zabójstw i gwałtów, w których zresztą udział mieli przedstawiciele Wehrmachtu. Warto nadmienić, że przy całym nasileniu tej akcji hitlerowcy łódzcy nie zapomnieli bynajmniej o tych swoich rodakach, którzy przed wybuchem wojny zajmowali stanowisko opozycyjne wobec narodowego socjalizmu i odnosili się lojalnie wobec państwa polskiego. Z organizacji antyhitlerowskich mniejszości niemieckiej w Polsce działały: Deutsche Sozialistische Arbetitspartei Polens – odpowiednik niemieckiej socjaldemokracji na gruncie polskim oraz organizacja o charakterze lokalnym pod nazwą: Vereinigung der Deutschen in Polen. Zwolennicy i sympatycy tych organizacji jako „Volksdeutsche – renegaci” stali na pierwszym miejscu list proskrypcyjnych władz policyjnych (obok działaczy polskich organizacji lewicowych), lecz w tropieniu i denuncjowaniu miejscowi niemieccy nacjonaliści oddali równie cenne usługi, jak w przygotowaniach do akcji antypolskiej i antyżydowskiej. Również ostre prześladowania miały dotknąć przedstawicieli władz kościoła ewangelicko-augsburskiego i lojalnych wobec nich i państwa polskiego pastorów polskiej parafii ewangelickiej w Łodzi). Niezwłocznie po wkroczeniu Niemców do Łodzi wznowiono wydawanie znanego prohitlerowskiego dziennika łódzkiego „Freie Presse” (zawieszonego przez władze polskie 1. IX. 1939 r.), który od 21. IX 1939 r. zmienił tytuł na „Deutsche Lodzerzeitung” – organ niemieckich władz okupacyjnych w Łodzi w okresie wojny światowej. A przecież te początki okupacji w Łodzi nie należały do najgorszych okresów niewoli. Najgorsze miało dopiero nadejść. Mgr M. Cygański”. [1]
Rok 1963
9 października, środa. „Dziś Dzień Znaczka Pocztowego. Z okazji przypadającego dziś „Dnia Znaczka Pocztowego” oraz VII międzynarodowego Tygodnia Pisania Listów” (7-14 bm.) Urząd Pocztowy Łódź 1 (ur. Tuwima 38) stosuje specjalne stemple okolicznościowe oraz propagandowe („Listem na list odpowiadaj” i „Twój list zjedna ci przyjaciela”). (W.F.)”.
Rok 1965
24 stycznia, niedziela. „ Honorowa Odznaka m. Łodzi dla sztandaru łącznościowców. Wczoraj odbyła się podniosła uroczystość udekorowania sztandaru Zarządu Okręgu Związku Zawodowego Pracowników Łączności Honorową Odznaką m. Łodzi. Aktu dekoracji dokonał przewodniczący Prezydium DRN Łódź – Śródmieście, mgr Jacek Surmacki. W uroczystości uczestniczyli przedstawiciele dyrekcji Okręgu Poczty i Telekomunikacji w Łodzi, przedstawiciele władz partyjnych i związkowych”.
16 kwietnia, piątek. „Zebranie sędziów. Kolejne plenarne zebranie łódzkich sędziów piłki nożnej wyznaczono na 26 bm. Odbędzie się ono w lokalu przy ul. Tuwima 38 o godz. 18. Omówione zostaną sprawy organizacyjne oraz zagadnienia szkoleniowe”.
17 kwietnia, sobota. „Łódź w święta. Sklepy i kioski. Restauracje. Komunikacja. [...] Poczta, PKO. Niedziela, 18 kwietnia. Całą dobę czynna Poczta Główna (Tuwima 38). Przyjmowanie przesyłek poleconych, sprzedaż znaczków pocztowych, czynny telegraf i telefon. Przesyłki pieniężne nie będą doręczane. Kasy wszystkich oddziałów PKO nieczynne. Poniedziałek – 9 kwietnia. Poczta Główna czynna będzie podobnie jak w niedzielę. Poza tym w godz. 9-11 czynne będą tak jak w każdą niedzielę 4 urzędu pocztowe: ul. Armii Czerwonej 34, Piotrkowska 311/313, Zgierska 4 i Al. Politechniki 34. W godz. 1o-13 czynne będą kasy I Oddziału Miejskiego PKO (Al. Kościuszki 15)”.
28 kwietnia, środa. „Pocztowcy dają przykład. Jeden z kilkuset obwodów wyborczych mieści się w siedzibie dyrekcji Obwodowego Urzędu Pocztowo-Telekomunikacyjnego Łódź – 1, przy ul. Tuwima 38. Pocztowcy bardzo dbają o „swój” obwód – zajęli się dekoracją wejścia do lokalu wyborczego oraz upiększeniem jego wnętrza. Może również to wpłynęło na fakt, iż w ubiegłą niedzielę obwód pobił swoisty rekord: listy wyborcze sprawdziło tu ok. 16 proc. uprawnionych do głosowania”.
21 sierpnia, sobota. „Dlaczego zlikwidowano samoobsługę na poczcie? „Czy samoobsługa nie opłaca się?” – zapytaliśmy w notatce z dnia 13 lipca br. dyrekcję Okręgu Poczty i Telekomunikacji w Łodzi. Chodziło nam o to, że już od dawna na poczcie Głównej zniknęły umieszczone w swoim czasie skrzynki z drukami umożliwiające bez stania w kolejce nabywanie druczków. Jak nam wyjaśnia dyrekcja Okr. Poczt i Telekom. w Łodzi, niektórzy interesanci nie docenili tych udogodnień i po prostu brali druczki bez wrzucania do skrzynki 2o groszy. Manko z tego tytułu wynosiło 22o-27o zł. przy uzyskaniu dziennej sumy za sprzedane druki od 2o-4o zł. Ponadto skrzynka z drukami została uszkodzona przez chuliganów w takim stopniu, że nie nadaje się do dalszego użytku. I jak tu ludziom robić dobrze… (jkr)”.
Rok 1966
5 czerwca, niedziela. „ Z sądu. Wyrok w procesie o nadużycia na poczcie. Wczoraj, przed Sądem Woj. dla m. Łodzi zakończył się proces o nadużycie w Urzędzie Pocztowo – Telekomunikacyjnym Łódź I w wysokości 16o tys. zł. Dokonywały ich „panienki z okienka” w porozumieniu z kontrolerkami i kierowniczką urzędu – w okresie od 1 stycznia 1963 r. do 31 maja 1965 r. Wyrokiem Sądu kierowniczka A. Kozulska (Zduńska 15), skazana została na 4 lata więzienia, 15 tys. zł. grzywny i 3 lata utraty praw publicznych i honorowych praw obywatelskich; dwie kontrolerki: C. Jacko (A. Struga 28) i N. Jordan (Aleksandrowska 12) otrzymały kary po lat więzienia, 3 lata utraty praw a także zasądzono wobec nich częściowy przepadek mienia oraz kary grzywny 2o tys. i 1o tys. zł. Starsza asystentka H. Maślakiewicz (Felińskiego 15) skazana została na 3 lata więzienia, 1o tys. zł. grzywny i 2 lata utraty praw; M. Pruss (Gdańska 21) i K. Medyńska (Jaracza 64 – też starsze asystentki – ukarane zostały dwoma latami więzienia oraz grzywnami w wysokości po 5 tys. zł., a także pozbawione zostały praw na okres 2 lat. Pozostałe: T. Jezierska (Podgórna 53) i J. Drożdżewska (Przybyszewskiego 1o7) otrzymały po dwa lata więzienia i po 1ooo zł. grzywny oraz utratę praw na 2 lata – Sąd zawiesił im karę pozbawienia wolności na okres 2 lat”.
9 grudnia, piątek. „ Przedświąteczne udręki wysyłających paczki za granicę. Przedświąteczny szczyt najpierw dał znać o sobie w Urzędzie Celnym na Poczcie Głównej. Kolejki rosną tu z dnia na dzień i wiele osób po kilkugodzinnym staniu odchodzi z niczym, po to, by na następny dzień zjawić się przed Urzędem już o 5 i zająć lepsze miejsce w kolejce. Dlaczego tak się dzieje? dopytują się dzwoniąc do NTU liczni Czytelnicy. Dlaczego Urząd Celny nie zwiększy w okresie przedświątecznym personelu i nie rozładuje tłoku. Pretensje naszych Czytelników są słuszne, przyznaje to w pełni kierownictwo łódzkiego Urzędu Celnego, które ze swej strony zrobiło co mogło, przedłużając od 15 listopada czas urzędowania celników na Poczcie Głównej o 3 godziny dziennie. Niestety, jest to tylko półśrodek. Radykalnie zmienić sytuację mogłoby jedynie zwiększenie personelu, ale na to z kolei musi wyrazić zgodę Warszawa. Póki to nie nastąpi, łodzian czeka jeszcze wiele zmarnowanych godzin, spędzonych w kolejce”.
Rok 1967
9 września, sobota. „Kronika wypadków. […] Na ulicy Tuwima 38 na skutek raptownego zejścia na jezdnię potrącona została przez motocykl 58-letnia Wł. K. Doznała ona ogólnych ciężkich obrażeń ciała i przebywa w Szpitalu im. Barlickiego”.
14 września, czwartek. „Łódzka jesień świetlicowa. Łódzkie domy kultury i kluby przystąpiły – po wakacyjnej przerwie – do organizowania zajęć kulturalno-oświatowych. Pałac Młodzieży (Moniuszki 4 a) przyjmuje zapisy do świetnie rozwijającego się zespołu tańca, mającego na swym koncie wiele wojaży zagranicznych oraz do zespołów wokalnego i instrumentalnego. Dom Kultury Dzieci i Młodzieży (Zawiszy 39) przyjmuje codziennie, w godz. 15-18, zapisy do Harcerskiego Zespołu Pieśni i Tańca – zarówno dziewcząt, jak i chłopców. Zespół ten powrócił niedawno z 18-dniowego tournée po Bułgarii. W przyszłym roku wybiera się tam również na zaproszenie bułgarskiej TV. W Osiedlowym Domu Kultury (Wapienna 15) organizuje się dla dzieci i młodzieży zespoły: rytmiki i baletu, piosenki i muzyki, estrady poetyckiej oraz pracownie techniczne i kursy języków angielskiego, niemieckiego i francuskiego. Łódzki Dom Kultury (Traugutta 18) przyjmuje zapisy w godz. 12-18, do zespołów: recytatorskiego, tanecznego, chóralnego i wokalnego. Od 29 września wznawia w ŁDK działalność klub filmowy. Poza tym przystąpiono do zorganizowania kursów tańca towarzyskiego. Kabaret „Żart” – łącznościowców – i estrada poetycka tego klubu (Tuwima 38) zapraszają do pracy w swoich zespołach. „Energetyk” (Al. Politechniki 7) uruchamia dla młodzieży i dorosłych kluby: fotoamatorów, filmowców, teatru i poezji, plastyków oraz zespół tańca (piosenkarze i muzycy mile widziani). Mogą również zgłaszać się dzieci na rytmikę do zespołu teatralnego, pracowni malarstwa i fotograficznej. Przyjmuje również zapisy działający przy „Energetyku” FAN – Klub „Melodia, rytm i piosenka” w godz. 17-19. W Garnizonowym Klubie Oficerskim (Tuwima 34) rozpoczął pracę dyskusyjny klub filmowy. Zapisy w godz. 18-19. Dzielnicowy Dom Kultury (Limanowskiego 166) również przyjmuje, w godz. 1o-17 zapisy na kursy języków obcych oraz do zespołów różnego rodzaju. Bałucki Klub „Pod Żurawiem” ogłasza nabór recytatorów, piosenkarzy i muzyków. Zebraliśmy niektóre tylko informacje o przygotowaniach do pracy kulturalno-oświatowej w Łodzi. Wynika z nich, że zarówno dzieci, młodzież, jak i dorośli mają szerokie możliwości rozwijania swoich talentów zgodnie z zainteresowaniami. (wit)”.
Rok 1968
6 lipca, sobota. „ Na Dworcu Kaliskim drugi co do wielkości w kraju urząd rozdzielczy. Wieżowiec łącznościowców w Al. Kościuszki. „Główna” – wygodna i nowoczesna. Poczta zmodernizowana. Do końca 1967 r. zmodernizowano ogółem 256 placówek pocztowych na terenie Łodzi i województwa. Na 1968 zaplanowano przebudowę i remont 32 placówek (na terenie Łodzi dwie – Łódź 42 – ul. Rzgowska i Łódź 9 – ul. Zgierska). Prace te, choć poważne i bardzo istotne dla dalszego funkcjonowania urzędów pocztowych i wygody klientów, są drobiazgiem w porównaniu z innymi zamierzeniami modernizacyjnymi i inwestycyjnymi, planowanymi przez Dyrekcję Poczty i Telekomunikacji. Rozpoczęto już modernizację Poczty Głównej (związaną z bardzo daleko posuniętą zmianą funkcji poszczególnych pomieszczeń). Kosztem wyprowadzenia administracji z parteru budynku przy ul. Tuwima 38 uzyskano dodatkowe lokale. I tak Poczta Główna – po zakończeniu prac, które będą przeprowadzanie bez przerywania działalności urzędu – składać się będzie z trzech oddzielnych części, od wewnątrz nie połączonych. Będzie to (wejście narożne) poczta „normalna” z rozbudowanymi stanowiskami, od strony ul. Kilińskiego – dział nadawania paczek, od ul. Tuwima – telekomunikacja – wygodne kabiny dla rozmów miejscowych i zamiejscowych oraz poczekalnia dla oczekujących na połączenie. Remont już rozpoczęty – zakończony zostanie w 197o r. Niezależnie od wielkich zmian od frontu, na zapleczu kompleksu gmachów pocztowych przy rogu Kilińskiego i Tuwima przystąpi się niebawem do podniesienia o 2 kondygnacje znajdującego się tam parterowego budynku. Dzięki uzyskanym w ten sposób pomieszczeniom powiększy się metraż Klubu Łącznościowca. Równocześnie ambulatorium lekarskie będzie się mogło przekształcić w przychodnię. Łącznościowcy nareszcie nie będą mieli kłopotów z badaniami profilaktycznymi, nie mówiąc o normalnym leczeniu. W przyszłym roku planowana jest budowa kilkunastokondygnacyjnego wieżowca przy Al. Kościuszki naprzeciwko Urzędu Telefonów Miejscowych. Na parterze znajdzie się tam UPT Łódź 4. Wyżej – lokale dla dyrekcji Okręgu Poczt i Telekomunikacji Łódzkiego Przedsiębiorstwa Robót Telekomunikacyjnych Zarządu Stacji Radiowych i Telewizyjnych i łódzkiego oddziału Biura Studiów i Projektów Łączności. Najpoważniejsze wydatki czekają jednak łącznościowców w związku z planowaną budową Pocztowego Urzędu Dworcowego na stacji Łódź Kaliska. Niemała to inwestycja – około 1oo mln. zł. – i niezmiernie ważna zważywszy, że będzie tu urząd pocztowy połączony z rozdzielnią paczek, listów, czasopism dla całej Łodzi. Urząd ten istnieje wprawdzie, ale pracuje w godnych pożałowania warunkach. Budowa poczty związana jest ściśle z planowaną modernizacją dworca. Budowa Urzędu tak jak i nowego dworca, przebiegać będzie etapami. Koniec w 863 r. Urząd stanie przy zbiegu Karolewskiej i Kopernika po wschodniej stronie Towarowej. W pierwszej części – 6-piętrowej, zlokalizowany zostanie „normalny” urząd pocztowy z wieloma stanowiskami usługowymi i 11 kabinami telefonicznymi i rozbudowaną częścią socjalną dla pracowników. Natomiast w części tzw. technicznej – rozdzielać się będzie paczki, listy itp. Część ta otrzyma tunelowe połączenia z peronami PKP. W tej drugiej co do wielkości poczcie w kraju – po aktualnie budowanej na dworcu Warszawa-Wschodnia – przewiduje się daleko posuniętą modernizację wszelkich prac. Jeszcze jeden „drobiazg” – przy wszelkich pracach adaptacyjnych, modernizacyjnych urzędów pocztowych przewiduje się wszędzie polepszenie warunków sanitarnych i socjalnych. (AP)”.
Rok 197o
15 maja, piątek. „Nasze pogotowie reporterskie. Dla wygody naszych Czytelników – „Dziennik” uruchomił nocne pogotowie reporterskie. W godzinach od 19 do 21 z wyjątkiem sobót i niedziel, łodzianie mogą zgłaszać telefonicznie pod nr 395-59 wszelkie uwagi na temat zakłóceń w życiu miasta w późnych godzinach popołudniowych i wieczornych. Po godz. 21 na codzienny rajd po ulicach Łodzi wyrusza dyżurny reporter „Dziennika”. Wieczór na „Głównej”. Gdy po godz. 21 kilkadziesiąt łódzkich urzędów pocztowych kończy pracę, cały jej ciężar przenosi się na Pocztę Główną. Tutaj kierują swoje kroki łodzianie nie posiadający telefonów, a chcący uzyskać połączenie międzymiastowe, tutaj przez całą noc można dokonywać wpłat i (w większości) wypłat PKO, tutaj wreszcie wysyła się telegramy i przesyłki polecone. Całą noc Poczta Główna tętni życiem, chociaż czasami aż za bardzo. Przekonaliśmy się o tym wczoraj, odwiedzając urząd o godz. 21.3o. Uwagę naszą zwróciła grupka długowłosych młodzieńców, ubranych tak kolorowo, jak niechlujnie, ich głośne „dyskusje”, gęsto przeplatane łaciną, zwracały powszechną uwagę interesantów, nie mówiąc już o tym, że przeszkadzały dwojącym się i trojącym pracownikom poczty. Na co czekali i na kogo owi młodzieńcy – nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że nie mieli oni żadnego interesu związanego z działalnością urzędu. – Często nie możemy sobie dać rady z takimi właśnie młodzieńcami – mówi jedna z pracownic poczty. – Dziś jeszcze jest względny spokój, ale nieraz po prostu nie można pracować. Wreszcie rozbawieni „kudłacze” opuścili pocztę i możemy spokojnie obserwować pracę pań znajdujących się na dyżurze. Największym powodzeniem cieszą się oczywiście rozmowy międzymiastowe. Dosłownie ani przez moment panie zamawiające połączenia nie miały chwili wytchnienia. Poznań, Opole, Gdańsk, Kraków, Piotrków. Trafił się także jeden „rodzynek” – rozmowa z Brukselą (dopłata 288 zł.). Na brak pracy nie narzekała także pani, przyjmująca telegramy. Najmniejszy ruch był przy okienku PKO. Tutaj jedynie dwóch panów „pod dobrą datą” mozolnie wypełniało książeczkę z oczywistym zamiarem dalszego kontynuowania mile rozpoczętego wieczoru. Kiedy opuszczaliśmy Pocztę Główną, minęliśmy w przejściu jeszcze jedną idącą tam grupkę długowłosych. Chyba najwyższy już czas, by poczta służyła celowi, któremu jest ona przeznaczona, a nie była przytułkiem dla wałęsających się młodzieńców. (ms)”.
1o lipca, piątek. „Nowe podcienia na ul. Piotrkowskiej. Rozpoczęła się budowa podcieni u zbiegu ulic Piotrkowskiej i Zielonej. Wykonawcą jest MPRB nr 1. Nowe podcienia mają być dość duże – we wnęce zmieści się kilka kiosków. Prace przy urządzaniu podcieni mają być zakończone pod koniec października. Następne podcienia budowane będą w roku przyszłym. Powstaną one m.in. w rejonie wiaduktu przy ul. Kopcińskiego 44-46, na rogu ulic Tuwima i Kilińskiego oraz Al. Kościuszki i A. Struga. (k)”.
Rok 1981
21 maja, czwartek. „ Jubileusz Prasowych Zakładów Graficznych. Dzień Drukarza. 3o maja 1981 r. Prasowe Zakłady Graficzne Zakłady Graficzne w Łodzi (Armii Czerwonej 28) obchodzą jubileusz 35-lecia. W dniu tym w godzinach od 9 do 14 poczta uruchomi tam specjalne stoisko, gdzie będą do nabycia walory filatelistyczne, jak również będzie stosowany okolicznościowy datownik pocztowy. Datownik ten również będzie stosowany 3o maja w Urzędzie Pocztowo-Telekomunikacyjnym Łódź 1 przy ul. Tuwima 38, w okienku nr 16. Za zgodą Ministerstwa Łączności, na jednej z kart pocztowych dokonano dodatkowego nadruku „35-lecie Prasowych Zakładów Graficznych”. Karty pocztowe z nadrukami i koperty okolicznościowe można będzie nabyć w dniu jubileuszu w Prasowych Zakładach Graficznych. Inicjatorem upominków dla filatelistów w postaci datownika, karty pocztowej i koperty, jest Koło Filatelistyczne „Prasa” przy PZG. W bieżącym roku Dzień Drukarza obchodzony jest 31 maja. Okolicznościowe spotkania i akademie odbędą się w świetlicach zakładowych. 3o.V odbędzie się w klubie „Chochlik” uroczystość wręczenia odznaczeń zasłużonym łódzkim drukarzom. 24 maja o godz. 17 Międzyzakładowy Klub Pracowników Poligrafii „Chochlik” i Wydział Oświaty, Wychowania i Kultury Urzędu Dzielnicowego Łódź-Śródmieście zapraszają do Parku im. Poniatowskiego na koncert plenerowy pn. „Drukarze – miastu”. W koncercie wystąpią: Ewelina Kwaśniewska, Włodzimierz Zalewski, Krzysztof Hartwig, Anna Płoszaj, Stanisław Jaskółka, Stanisław Marian Kamiński, grupa baletowa „Anam”, zespół muzyczny „Bracia S.”. Koncert poprowadzi Janusz Gust”.
29 czerwca, poniedziałek. „Tylko dwie poczty czynne nocą. Jak nas poinformował Wojewódzki Urząd Poczty, od 1 lipca zostaną zlikwidowane nocne dyżury telekomunikacyjne w Urzędzie Pocztowym Łódź-4 przy al. Kościuszki 5/7. Urząd świadczyć będzie te usługi tylko w godz. 7-22. Natomiast przez całą dobę będzie można korzystać z usług telekomunikacyjnych w urzędach Łódź-1 (ul. Tuwima 38) i Łódź-7 (ul. Piotrkowska 311). Decyzja ta, przynajmniej w okresie wzmożonych wyjazdów łodzian na urlopy, nie wydaje się nam słuszną. Z pewnością spowoduje ona natłok chętnych do rozmów telefonicznych w godzinach nocnych i wydłuży kolejki w tych dwóch urzędach. Można było, jeżeli jest to tak konieczne, poczekać z wprowadzeniem tej decyzji chociażby do końca sierpnia. (s)”.
Rok 2o2o
17 kwietnia, piątek. „ Koronawirus na poczcie przy ul. Tuwima. „Listonosz poszedł roznosić emerytury jakby nigdy nic. Spedytorka z urzędu pocztowego nr 1 w Łodzi zaraziła się korona wirusem. 17 osób, które miały z nią kontakt, zostało wysłanych na kwarantannę. Pracownicy placówki mają jednak wątpliwości, czy oni i klienci poczty są bezpieczni. Do redakcji „Wyborczej” zgłosiła się grupa pracowników urzędu pocztowego nr 1 przy ulicy Tuwima w Łodzi. Byli bardzo zmartwieni. Opowiadali, że u spedytorki pracującej w placówce stwierdzono korona wirusa. Pracownik odpowiedzialny był za wydawanie listonoszom przesyłek. Miał kontakt z wieloma osobami, mówi jeden z naszych rozmówców”. [2]
Kolejne numery:
- Przejazd 1
- Przejazd 2
- Przejazd 3
- Przejazd 4
- Przejazd 5
- Przejazd 6
- Przejazd 7
- Przejazd 8
- Przejazd 9
- Przejazd 10
- Przejazd 11
- Przejazd 12
- Przejazd 13
- Przejazd 14
- Przejazd 15
- Przejazd 15a
- Przejazd 16
- Przejazd 17
- Przejazd 18
- Przejazd 19
- Przejazd 20
- Przejazd 21
- Przejazd 22
- Przejazd 23
- Przejazd 24
- Przejazd 25
- Przejazd 26
- Przejazd 27
- Przejazd 28
- Przejazd 29
- Przejazd 30
- Przejazd 31
- Przejazd 32
- Przejazd 33
- Przejazd 34
- Przejazd 35
- Przejazd 36
- Przejazd 37
- Przejazd 38
- Przejazd 39
- Przejazd 40
- Przejazd 41
- Przejazd 42-44
- Przejazd 43
- Przejazd 45
- Przejazd 46
- Przejazd 47
- Przejazd 48
- Przejazd 49
- Przejazd 50
- Przejazd 51
- Przejazd 52
- Przejazd 53
- Przejazd 54
- Przejazd 55
- Przejazd 56
- Przejazd 57
- Przejazd 58
- Przejazd 59
- Przejazd 60
- Przejazd 61
- Przejazd 62
- Przejazd 63
- Przejazd 64
- Przejazd 65
- Przejazd 66
- Przejazd 67
- Przejazd 68
- Przejazd 69
- Przejazd 70
- Przejazd 71
- Przejazd 72
- Przejazd 73
- Przejazd 74
- Przejazd 75
- Przejazd 76
- Przejazd 77
- Przejazd 78
- Przejazd 78g
- Przejazd 78d
- Przejazd 78b
- Przejazd 79
- Przejazd 80
- Przejazd 81
- Przejazd 82
- Przejazd 83
- Przejazd 84
- Przejazd 85
- Przejazd 86
- Przejazd 87
- Przejazd 88
- Przejazd 89
- Przejazd 89a
- Przejazd 90
- Przejazd 91
- Przejazd 92
- Przejazd 93
- Przejazd 94
- Przejazd 95
- Przejazd 96
- Przejazd 97
- Przejazd 98
- Przejazd 99
- Przejazd 100
- Przejazd 102
- Przejazd 103
- Historie narożne i inne