Ulica Przejazd

Pisał od roku 1998 Maciej Cholewiński

Ulica Przejazd

Numer 53

Rok 1898

25 października, wtorek. „Kto był obecnym wczoraj na pożarze fabryki Prusinowskiego, podziwiać mógł odwagę naszych strażaków, zwłaszcza II stałego oddziału. Szli w ogień, nie zważając na grożące im niebezpieczeństwo, narażając swe zdrowie i życie... Na szczęście, obyło się bez wypadku. Wartoby mimo to zastanowić się nad ubezpieczeniem strażaków od nieszczęśliwych wypadków. Wartoby - kwestyi nie ulega, ale czy to odniesie jaki skutek. Przecież obywatele miejscy uważają straż za zbytek pewnego rodzaju! Najlepszym dowodem, jak płacą składki, jak oponowali na posiedzeniu Towarzystwa Kredytowego przeciw udzieleniu zapomogi straży. Wątpić więc należy, czy zechcą pomyśleć o ubezpieczeniu tych, co ratują ich mienie. Może o tem pomyśli naczelnik straży, który nieraz już swoją energią przełamał egoistyczny opór pewnej kategoryi naszych łodzian, może wezmą tę sprawę do serca ci, którzy pieczołowitą opieką otaczają naszą straż. Dałby Bóg!”. Rok 19o3. „Prusinowski I., przędzalnia, Przejazd 53”.

Rok 19oo

18 maja, piątek. „Zaginął 4-letni chłopczyk jasno-bląd, w granatowem ubraniu, z gołą główką na imię Konstanty. Wiadomość ul. Przejazd № 53”.

Rok 19o6

19 marca, poniedziałek. „Smutne następstwa. Niedawno pisaliśmy o nader przykrem „Opłakanem Apostolstwie”, które zdarzyło się w Strykowie, gdzie rozszalałe żywioły rzuciły się na swoich braci z kijami w ręku, pociągając za sobą pięciu poległych i około 2o ranionych, obecnie mamy zanotowany znów fakt rozlewu krwi, zupełnie niepotrzebny, który pociągnął znaczną liczbę ofiar. – I o cóż tu poszło? zapytacie. – O przekonania polityczne! Jedni utrzymują, że do Dumy iść nie potrzeba i do wyborów dopuścić nie można. Drudzy są zdania przeciwnego. Niepotrzebnie pierwsi tak obstają przy swojem. Polacy i tak na razie nie są tam pożądani, nie wiadomo, czy łaskawy rząd zapominając o Najwyższym Manifeście – zechce ich tam puścić. Więc cała sprawa może zupełnie pójść po myśli tych, którzy działają w kierunku niedopuszczenia do wyborów. Czy wreszcie wybory mogą zmienić sytuację, czy udział w Dumie pogorszy sprawę? Ona i tak jest w tem studyum, że nic jej bardziej zaszkodzić nie można nad to, co jest obecnie i dziwię się tym polakom, którzy obawiają się aby ich bracia przez wejście do Dumy nie chcieli zaprzepaścić swój kraj, swoje ideały. Jeżeli z dotychczasowej presji pod rządem pruskim i austryackim wyszli polacy zwycięsko, jeżeli przetrwali rok 1848, jeżeli znakomicie opierają się wobec pruskiej hakaty, jeżeli przeszli różne ognie probiercze, to nie ma obawy, aby i tej próby nie przetrwali. Wszystko to niedługa przyszłość wykaże. [...] Bezstronnie patrzący człowiek musi przyznać, że zarówno przekonanie: „iść do Dumy”, jak i: „nie brać w niej udziału” są jednakowej wartości. Następstw pierwszego i drugiego kroku przewidzieć niepodobna. [...] Przeciwnicy wyborów do Dumy dopuścili się gwałtu. Nie będąc prawyborcami, chcieli przemocą wejść na salę zebrań, a gdy to się nie udało, zaczęli obrzucać lokale kamieniami i strzelać do sali. Dalsze szczegóły znajdą czytelnicy poniżej, obecnie podkreślamy fakt, że do wychodzących z zebrania strzelano, grożono nożami i kijami, a kilka osób poraniono. A byli to przeważnie wyrostki, a śród nich wiele osobników, należących do mętów społecznych. Ofiarą tej bratobójczej napaści padł p. Morsztynkiewicz, którego ciężko poraniono, oprócz tego niejednemu dostały się mniejsze lub większe siniaki. Ale wśród ludzi mącących znajdują się zawsze jednostki, albo bez krytycyzmu, albo ze złą wolą, którzy, nie bacząc na następstwa, zawsze i wszędzie wyrządzają szkody. Taki człowiek nie waha się złamać drzewka przy drodze, podpalić stogu zboża, zniszczyć najpiękniejsze lasy ogniem, bo w naturze jego leży wyrządzanie krzywdy, przynoszenie szkód jaknajwiększych bliźniemu. Janko-rozpruwacz dlatego zabijał ludzi, aby grzać sobie ręce w ich wnętrznościach. Takich zboczeń umysłowych możemy naliczyć wiele. Otóż do tych zboczeń umysłowych musimy zaliczyć ten brak zastanowienia, który napotykamy u wielu ogromnie nizko stojących osobników. Jeden właśnie z takich osobników, nie wiadomo, bo nie docieczono dotąd , czy to był prowokator, czy tylko człowiek zwyrodniały strzelił do kozaka Serafima Stepanowa, którego ranił w udo z tyłu. Wypadek zdarzył się o godzinie 3 i pół. W czasie wojennym wojsko ma słuszny czy niesłuszny rozkaz strzelania w każdym wypadku, ale ma; widząc więc, że został pokrzywdzony ich towarzysz, poczęło ono strzelać w różnych kierunkach i o różnej porze tak, że strzały padały aż do godziny niemal 6 i pół wieczór. Wobec tych strzałów ranieni zostali ludzie zupełnie niewinni, jak naprzykład Józefa Drudesz, mężatka lat 34, którą kula karabinowa dościgła w własnem mieszkaniu na ulicy Rawskiej nr 72, przerywając w sześciu miejscach kiszki. Wypadek ten zdarzył się około godziny 5 popołudniu. W tym samym czasie kula karabinowa ugodziła w klatkę piersiową trzydziestoletniego stolarza Łukasza Szmigielskiego. Rana ciężka. Na rogu ul. Przejazd i Wysokiej padł również od kuli karabinowej robotnik Jan Kulis, liczący lat 47. Po opatrzeniu przez Pogotowie ratunkowe samo podszedł do dorożki i odjechał do domu około godz. 5 i pół po południu. Koło godziny 4 i pół kula karabinowa raniła śmiertelnie przy domu nr. 2o na ulicy Nawrot córkę majstra fabrycznego Marnugę. W stanie agonii odwieziono ją do domu. Gustaw Hintz, syn robotnika, liczący lat 11, otrzymał postrzał karabinowy w kolano. Pogotowie odwiozło go do szpitala św. Aleksandra, gdzie dr. Krusze dopełnił opatrunku. Rana bardzo ciężka. Rodzice Hinza mieszkają przy ul. Przejazd № 53; chłopiec padł przy zbiegu tej ulicy z ul. Wysoką. W tem samem miejscu raniona została ośmioletnia córka rządcy domu Aniela Bolska, około godziny 6½ wieczorem. Podniesiono też ranionego kulą karabinową w tymże samem miejscu siedemnastoletniego Wacława Kozłowskiego, którego Pogotowie udzieliło pomocy. Koło godziny 6 ej wojsko dało salwę z ulicy Głównej w Widzewską; przytem zraniono 4o letniego Lejzora Rodbarta, zamieszkałego przy ul. Targowej № 65; ciężko ranionego odwieziono do szpitala. I oto jeden nieopatrzny strzał, skierowany być może ze zbytków, do kozaka, pociągnął tyle kalectw, z których wiele albo skończyło się śmiercią, albo ją pociągnie. Najbardziej skrajny rewolucyonista przyznać musi, że za wiele ofiar najniewinniejszych kosztował ten nieopatrzny strzał, wśród których padli rodzice, opiekunowie i żywiciele małych dzieci. Z liczby ranionych wnosić wypada, że strzały padały w różnych kierunkach, a mianowicie: w północnym (Przejazd), zachodnim (Nawrot) i południowym (Widzewska) i objęły dużą przestrzeń, boć od Przejazd do Rawskiej to około 2 wiorst drogi. Kule niosły i trafiały, kładąc po drodze starców, kobiety i dzieci. Kosztowna bardzo próbka wybryków, bo tyle krwi za nią niewinnie wylano! Pozatem jest kilka osób rannych, nieopatrzonych przez Pogotowie”.

1o grudnia, poniedziałek. „W strzelaninie jaka miała miejsce na ulicach Wodnej, Złotej i Wysokiej zginął Józef Strzynieczny. Przeniesiono go do jego mieszkania przy ul. Przejazd 53, gdzie próbował udzielić mu pomocy zawezwany lekarz. W drodze do szpitala Strzynieczny zmarł. Miał 33 lata. Był robotnikiem fabrycznym. [patrz Nawrot 67]

Rok 19o7

9 sierpnia, piątek. „Folwark do sprzedania za cenę przystępną w całości lub na parcelacyę, przestrzeni mórg 137, na prawach szlacheckich, położony między Łodzią, Pabianicami i Konstantynowem. Ziemia ogrodowa, budynki i inwentarz w dobrym stanie. Widomość od 6 do 8 po poł., ul. Przejazd 53 m. 49”.

21 października, poniedziałek. „Na ul. Przejazd nr. 53 Andrzej Skrzypek, furman, lat 55, w bójce uderzony kamieniem odniósł ranę głowy”.

2 grudnia, poniedziałek. „Ciężkie przejechanie. Na ul. Przejazd nr. 53 Wojciech Olszewski, robotnik, lat 28, przejechany został przez wóz tak nieszczęśliwie, że odniósł złamanie kości nosowej, przecięcie wargi na wylot i okaleczenie twarzy. Doraźnej pomocy udzielił lekarz Pogotowia, odsyłając go do szpitala Czerwonego Krzyża”.

Rok 1921

12 sierpnia, piątek. „Majchrzak Jan Przejazd 53 zgubił portfel zawierający paszporty rosyjski i niemiecki wydany w Łodzi dowód osobisty kolejowy oraz inne wartościowe papiery”.

Rok 1929

25 maja, sobota. „Przymusowe licytacje. Magistrat M. Łodzi – Wydział Podatkowy, niniejszem podaje do wiadomości, że w dniu 6 czerwca 1929 r. między godz. 9-tą rano a 4-tą po południu odbędą się przymusowe licytacje ruchomości u niżej wymienionych osób za niewpłacone podatki: [...] 3oo. Mróz A., meble”. Wymieniony powtórnie w sobotę, 22 czerwca – licytacja przewidziana była na 4 lipca i w piątek, 11 października – licytacja 23 października”.

Rok 1933

15 czerwca, czwartek. „Parokonny powóz Wiktorja, mało używany okazyjnie do sprzedania. Przejazd 53, tel. 233o6”.

Rok 1934

11 marca, niedziela. „Do akt Nr. Km. 2549 1933 r. Obwieszczenie. Komornik Sądu Grodzkiego, rewiru III-go Wacław Koszelik, zamieszkały w Łodzi, przy ul. Wólczańskiej 63 […] ogłasza, że w dniu 20 marca 1934 r. o godz. 11 w Łodzi przy ul. Przejazd Nr. 53, odbędzie się publiczna licytacja ruchomości, a mianowicie szafa do ubrań, kredens stołowy former, kanapa pokryta pluszem, toaletka, maszyna do szycie f-my „Singer”, oszacowanych na łączną sumę zł. 625 […]”.

9 czerwca, sobota. „Amerykan i powóz w dobrym stanie do sprzedania. Przejazd nr. 53”.

31 października, sobota. „Do akt Nr. Km. 2549/33 r. Obwieszczenie. Komornik Sądu Grodzkiego w Łodzi rew. III-go, Wacław Koszelik, zamieszkały w Łodzi, przy ulicy Wólczańskiej 63, na zasadzie art. 602 K.P.C. ogłasza, że w dniu 6 listopada 1934 roku, o godz. 11-ej w Łodzi przy ul. Przejazd Nr. 53, odbędzie się publiczna licytacja ruchomości, a mianowicie: szafa do ubrań, kredens stołowy, kanapa, toaletka, maszyna do szycia firmy „Singer”, oszacowanych na łączną sumę zł. 625, które można oglądać w dniu licytacji w miejscu wyżej oznaczonym. Łódź, dn. 3o października 1934 r. Komornik Wacław Koszelik. Sprawa małż. Sławińskich p-ko Józefowi Polczyńskiemu”. Czy Sławiński był felczerem z ul. Przejazd 46?

Rok 1935

23 lipca, niedziela. „Okazja. Powóz parokonny mało używany do sprzedania u właściciela, Przejazd 53”.

Rok 1937

Mieszkali: Polczyński Józef, stolarz; Rygier Ajzyk, szewc.

Taryfa Domów Miasta Łodzi - właściciel Zygmunt Gorczycki.

Rok 1946

„Spis kontrolny mieszkańców, którzy będą mieli prawo głosu w głosowaniu ludowym [Referendum ludowym]”: Leśniewski Michał (ur. 11.9.1889, dozorca, zameldowany „od 1938 r.”), Leśniewska Maria (ur. 25.3.19o4, przy mężu, zameldowana od 1938).

Rok 1947

2o kwietnia, niedziela. „Powszechna Spółdzielnia Spożywców w Łodzi podaje do widomości właścicieli ogródków działkowych i ogródków warzywnych, że P.S.S. sprzedaje doskonałe mieszanki nawozów sztucznych z Państwowych Zakładów w Chorzowie w cenie zł. 3o. – za 1 kg. w następujących punktach: W składach opałowych P.S.S. w Łodzi Nr. 1 ul. Daszyńskiego 53 [...]”.

Rok 1959

„Łódzkie Przeds. Budownictwa Miejskiego Nr 3, Goplańska 28 [...] 3 16 77 – mag. instalac., Tuwima 53”.


Kolejne numery: