Ulica Przejazd

Pisał od roku 1998 Maciej Cholewiński

Ulica Przejazd

Numer 54

Rok 1912

23 marca, sobota. „(x) Elektrownia łódzka z wiosną rozpocznie budowę jadalni na 5o osób, ambulatoryum, nowego pawilonu dla biur, przytem rozszerzy salę maszyn i kotłownię. Nadmienić tu wypad, że sala maszyn i kotłownia są tak postawione, że po usunięciu ruchomej ścianki żelaznej, można je przedłużać coraz dalej. Prócz powyższych budowli będzie postawiona oficyna mieszkalna i szopa dla automobilów”.

Rok 1913

14 marca, piątek. „Elektrownia Łódzka. Ponieważ zostało stwierdzone, że w wielu instalacyach używane są podrabiane (reperowane lub drutem okręcone) korki bezpiecznikowe, przeto ostrzega się W.P. Abonentów, że jest to ze względów bezpieczeństwa pożarowego jaknajsurowiej wzbronione. W instalacjach, gdzie tego rodzaju korki będą znalezione, dopływ prądu zostanie natychmiastowo przerwany, zaś abonent pociągnięty będzie do odpowiedzialności za niezachowanie przepisów bezpieczeństwa i niezależnie od tego za rwizyę policzonem my będzie po rb. 1 – za każdy podrobiony korek. Łódzki Oddział Towarzystwa Elektrycznego Oświetlenia z 1886 r.”.

11 lipca, piątek. „Z fabryk. W fabryce Brauera, przy ul. Przejazd № 54, porzuciło pracę 29 robotników”.

Rok 1914

2 listopada, poniedziałek. „(a) Elektrownia łódzka dla rannych. Hojny udział zadeklarował na rannych, do dyspozycyi Polskiego Komitetu pomocy sanitarnej, zarząd elektrowni łódzkiej, mianowicie: lokal na 5o łóżek, sumę 2ooo rubli jednorazowo, oraz 6oo rubli jako składkę miesięczną. Mamy nadzieję, że inne zamożne instytucye łódzkie pójdą za tym, godnym naśladowania przykładem”.

21 listopada, sobota. „(k) Wypadek. Przy Elektrowni zabity został odłamkami żelaza robotnik niewiadomego nazwiska i jakaś dziewczynka”.

17 grudnia, czwartek. „(k) Z elektrowni miejskiej. Zarząd łódzkiej elektrowni miejskiej wstrzymał udzielanie prądu elektrycznego tym abonentom, którzy zalegają w opłacie należności. Na reklamacye i skargi na powyższe postępowanie zarządu elektrowni, centralny komitet Milicyi obywatelskiej rozstrzygnął sprawę w ten sposób, iż zalecił dalsze udzielanie prądu tym obywatelom, którzy zapłacą co najmniej część należności za miesiąc”.

30 grudnia, środa. „Ofiara elektrowni. Na ręce prałata ks. Tymienieckiego ks. pastora Gundlacha złożyli: Monterzy, rzemieślnicy i robotnicy część przypadającej im rocznej gratyfikacjyi razem rb. 251 kop. 6o. Inżynierowie, personel biurowy i inni pracownicy, wynagradzani miesięcznie, ofiarowali ze swoich gratyfikacyi, jak następuje: połowę gratyfikacyi ofiarowali p.p. A. Bachmanówna, J. Weilówna, E. Mirówna, G. Ramke, S. Malinowski, S. Drecki, B. Kujat, inż. T. Tyrakowski, K. Fabiszewski, Z. Kujawski inż. L. Jętkiewicz, J. Zakrzewski, S. Rogacki, razem rb. 647 kop. 74, dalej ofiarowali p.p. W. Wilks, L. Brueckert, J. Zaniewski, B. Zaniewski, O. Albrecht, inż. L. Ginsberg, inż. J. Weinberg, I. Szczepanik, J. Wolski, H. Werner, A. Jeske, E. Siksne, H. Brendt, P. Reszke, J. Engelhardt, A. Speichler, B. Zarzycki, H. Piszke, A. Krauze, T. Brauer, H. Walter, T. Rudolf, J. Hoffman, S. Wojewódzki, P. Dombke, J. Wiśniewski, O. Kindermann, K. Zieliński, B. Ruszkowski, J. Witczak, E. Schultz, R. Brueckert, G. Netter, S. Zieliński, G. Deutschmann, E. Zirkwitz, E. Jerchau, P. Sobieraj, L. Meske, F. Wierszeń, O. Patzer, F. Gruenwald, A. Donadt, S. sieradzki, J. Radke, A. Weicht, O. Sachs, W. Szlązakowski, A. Mundt, razem rb. 328 kop. 4. Poza listą gratyfikacyjną ofiarowali p.p. dyr. S. Findeisen rb. 2oo, inż. J. Brzozowski rb. 75, inż. L. Jętkiewicz 1o, razem rb. 285, ogółem od personelu elektrowni rb. 1512 k. 138. Do tej sumy zarząd elektrowni dołączył od siebie rb. 3487 kop. 62, czyli, że ogółem ofiara elektrowni wynosi rb. 5,ooo, z których rb. 1,ooo na „Kęs chleba” i rb. 4,ooo na „Tanie kuchnie przy Stow. techników. Ofiary powyższe znamiennymi i wielce pocieszającymi są objawem w chwili szerzącej się coraz większej apatyi ogółu, braku inicyatywy i niezaradności zarazem dowodem, że mimo to, są jeszcze ludzie i wśród inteligencyi i wśród warstw pracujących w pocie czoła, w których nie zamarło poczucie obowiązków względem kraju i społeczeństwa. Ofiarność ta a zarazem jednomyślność w tym względzie wszystkich pracowników danej instytucyi nie będzie przykładem i wzorem dla innych. Szlachetnym ofiarodawcom my ze swej strony składamy niniejszym jak najserdeczniejsze „Bóg zapłać”. Zarząd Komitetu Obywatelskiego Niesienia Pomocy Biednym”.

Rok 1915

5 stycznia, wtorek. „Ślizgawica. W ciągu dnia wczorajszego wskutek ślizgawicy następujące osoby odniosły uszkodzenie: (…) Na ul. Długiej nr 85 Leopold Meske, pracownik Elektrowni, lat 34 poślignąwszy się, spadł ze schodów, przez co zranił się w czoło i nos, oraz dostał krwotoku”.

Rok 1918

1 grudnia, niedziela. „Łódzki Oddział Towarzystwa Elektrycznego Oświetlenia z 1886 roku (Elektrownia Łódzka) zawiadamia W.P.P. odbiorców i interesantów, że po ustąpieniu niemieckiego Zarządu przymusowego z ramienia Ministerstwa spraw Wewnętrznych utworzone zostało jako organ administracyjny dla spraw Elektrowni Kolegium Zarządzające w skład którego naznaczeni są p.p. inż. Leon Golc, inż. Teofil Tyrakowski, oraz adw. przys. Czesław Poznański. Łódź, dnia 16-go listopada 1918 roku”.

„Zakład Elektro-mechaniczny Braci Jaroszyńskich przeniesiony został z ulicy Juljusza № 14 na ulicę Przejazd № 54. Skład materjałów elektrotechnicznych. Wyrób wszelkich przewodników elektrycznych. Przewijanie i reperacja dynamo-maszyn i motorów. Wykonywanie instalacji oświetlenia siły pociągowej i sygnalizacji oraz wszelkich robót w zakres elektrotechniki wchodzących”. Rok 192o. Pod „Elektrotechniczne zakłady, biura, warsztaty i artykuły” – „Jaroszyńscy B-cia Stanisław i Bronisław Feliks”.

12 grudnia, czwartek. „Zarząd Elektrowni wzywa W.P.P. odbiorców, aby zatrzymywali swe motory i ograniczali do minimum zapotrzebowanie światła między godz. 4 z 7 wieczorem, a to w celu zmniejszenia obciążenia w godzinach największego obciążenia stacji, koniecznego dla oszczędzania i tak nader szczupłych zapasów węgla. Zarazem przypomina się W.P.P. odbiorcom, że zakaz korzystania z motorów dla wodociągów w tych godzinach trwa w swej mocy, zaś zużyta w czasie ograniczenia energia będzie liczona stosownie do kontraktów 5-cio krotnie”.

Rok 1919

12 stycznia, niedziela. „Zakład Elektro-mechaniczny Braci Tarkowskich przeniesiony został z ulicy Juljusza № 14 na ulicę Przejazd № 54. Skład materjałów elektrotechnicznych. Wyrób wszelkich przewodników elektrycznych. Przewijanie i reperacja dynamo-maszyn i motorów. Wykonywanie instalacji oświetlenia, siły pociągowej i sygnalizacji, oraz wszelkich robót w zakrez elektrotechniki wchodzących”.

2o stycznia, wtorek. „Przejęcie elektrowni przez Miasto. Uchwalono z dniem I stycznia 1921 r. przejąć na miasto Elektrownię Łódzką i w tym celu przesłać niezwłocznie Zarządowi Łódzkiego Oddziału Towarzystwa Elektrycznego Oświetlenia 1886 roku rejentalne zawiadomienie z żądaniem dokładnego spisu inwentarza majątku Elektrowni i wykazu, sum wydatkowanych na budowę i urządzenie zakładów elektrycznych”.

Rok 192o

3 lutego, wtorek. „Uchwalono [...] II. w sprawę podwyżki taryfy za energję elektryczną: 1. Rada Miejska, przychylając się do wniosku Magistratu № 141 z dn. 26 stycznia 192o r. postanawia: a) podwyższyć cenę za energję elektryczną do oświetlenia do 1o5. fen. za. kilowatgodzinę, w czem 15 fen. na rzec miasta, b) podwyższyć cenę za energję elektryczną do napędu niskiego napięcia do 85 fen. za kilowatgodzinę, w czem 1o fen. na rzecz miasta, c) podwyższyć cenę za energję elektryczną do napędu wysokiego napięcia do 8o fen. za kilowatgodzinę, w czem 1o fen. na rzecz miasta, d) pozostawić taryfę na oświetlanie ulic, oświetlanie i napęd w budynkach i lokalach miejskich w dotychczasowej wysokości, e) uzależnić podwyższenia z dniem 15 stycznia 192o r. płac zasadniczych wszystkim pracownikom i urzędnikom elektrowni o 5o5 w stosunku do płac grudniowych, f) stosować taryfę powyższą od nia 1 lipca 192o r., g) zwrócić się do Rządu Polskiego, jako prawnego przedstawiciela Łódzkiego Oddziału Towarzystwa Elektrycznego Oświetlenia z 1886 r., ażeby różnicę pomiędzy taryfą uchwaloną obecnie z taryfą maksymalną, przewidzianą w koncesji, po odliczeniu kwot podatku. które winny być co miesiąc wnoszone do Kasy Miejskiej, uznać za pożyczkę bezprocentową, udzieloną Towarzystwu Elektrycznego Oświetlenia 1886 r., która to pożyczka winna być uwzględniona w chwili skupu Elektrowni przez Zarząd Miejski, opłata koncesyjna, wynikająca z przyznanej podwyżki taryfowej, nie będzie obciążać rachunku wydatków ogólnych, z których uiszczana być winna pozostała część opłaty koncesyjnej, lecz fundusz nadwyżki, g) wezwań Magistrat do poczynienia odpowiednich kroków, aby kary nakładane przez Elektrownię za zużycie energii elektrycznej dla uruchomienia w dzień motorów w domach szły na rzecz miasta. Dezyderat: Rada Miejska wyraża życzenie, żeby Magistrat zwrócił się do Towarzystwa Elektrycznego Oświetlenia 1886 r. w przedmiocie podniesienia wynagrodzenia kategorji pracowników biurowych do wysokości, wynagrodzenia robotników wykwalifikowanych. Zgodnie z życzeniem większości Rady Miejskiej przewodniczący o godz. 9 min. 1o ogłasza posiedzenie za zamknięte. Przewodniczący: L Kern. Prowadzący protokół: P. Rundo”.

23 listopada, wtorek. „Praca” z d. 18 b.m. informuje: V d. 17 b. m. wybuchł strajk w Elektrowni miejskiej. Robotnicy włącznie z pracownikami biurowemi, zażądali podwyżki pensji i wszelkich poborów o 35 %. W dniu 17 b. m. odbyła się konferencje robotników i urzędników z zarządem i o godz. 12 w południe sprawa została całkowicie załatwiona praca miała być nieprzerywana. I kiedy się jednak zarząd elektrowni zwrócił do Urzędu Elektryfikacyjnego w Warszawie o zaakceptowanie przyznanej przez zarząd Łódzki podwyżki, Urząd Elektryfikacyjny podwyżki dla robotników podobno zaakceptował, urzędnikom natomiast odmówił. Wobec takiego postawienia sprawy przez Urząd Elektryfikacyjny pracownicy elektrowni postanowili rozpocząć strajk natychmiast, sprawa bowiem o podwyżkę już się ciągnie od 2 miesięcy. O godz. 8 wiecz. 17 listopada miasto Łódź zostało pozbawione światła, natomiast pracownicy postanowili pozostawić światło na kolejach żelaznych Łódź Fabryczna i Łódź Kaliska. Gdyby nie upór jednostek (p. Zarzycki) z Urzędu Elektryfikacyjnego do strajku nie doszłoby i Łódź nie byłaby pozbawiona światła. Strajk zakończył się w nocy dn. 18 b.m. po przyjęciu warunków pracowników”.

Rok 1922

26 października, czwartek. „Grupa jubileuszowa Elektrowni. Powszechną uwagę zwraca wystawiona w oknie restauracji „Louvre” grupa jubileuszowa fotografii ofiarowany przez współpracowników Elektrowni w dniu XV letniego jubileuszu dyr. Golcowi. Imponujących rozmiarów eksponat fotograficzny został wykonany świetnie przez jedną z miejscowych firm chrześcijańskich”.

4 grudnia, wtorek. „Porządki w łódzkiej elektrowni. Łódzka elektrownia nie należy do najlepszych. Co jakiś czas z jakiegoś powodu brak światła, a zarząd elektrowni, przerywając prąd nie uważa za stosowne uprzedzić publiczności za pomocą ogłoszeń, jak to czynią wszystkie solidne elektrownie. Wczoraj znów o godz. 4.4o został przerwany prąd. Elektrownia, nie chcąc być nagabywaną o termin wznowienia światła wyłączyła aparat telefoniczny i nie chciała odpowiadać na zapytania. Kiedy wreszcie udało się uzyskać połączenie z jednym z aparatów elektrowni na zapytania usłyszeliśmy bardzo niegrzeczną odpowiedź. Wogóle trzeba stwierdzić, że przymusowy zarząd jaki jest ustanowiony przez państwo nie wychodzi elektrowni na zdrowie”.

Rok 1923

18 sierpnia, sobota. „ Strajk w elektrowni zażegnany. Pracownicy otrzymali 33 proc. podwyżki na sierpień. Związek zawodowy pracowników elektrowni łódzkiej wystąpił z żądaniom podwyższenia płac o 58 proc, od dnia 1-go sierpnia, oraz aby pensje w przyszłości regulowane były według orzeczeń głównego urzędu statystycznego w Warszawie. Jako termin odpowiedzi wystawili pracownicy dzień 16 b. m. do godz. 1o-ej rano. Ponieważ do wyznaczonego terminu pracownicy odpowiedzi żadnej nie otrzymali, zwrócili się oni do zarządcy państwowego .elektrowni, który zainicjował konferencję, w której brali udział dyrektor Golc oraz przedstawiciele związku zawodowego z prezesem związku Andrzejakiem na czele, P. dyrektor Gołe oświadczył na konferencji, iż w sprawach tych decyduje rada nadzorcza elektrowni przy ministerstwie przemysłu i handlu w Warszawie, wobec czego jedynie ona jest upoważnioną do udzielania jakichkolwiek podwyżek. Jednak przedstawiciele pracowników zażądali natychmiastowego załatwienia, choćby sprawę podwyżki, zgadzając się na chwilową zwłokę co do dalszych punktów wystawionych żądań. Wobec tego jednak, że p. dyr. Golc nadal stał na poprzedniem stanowisku, konferencja została przerwana. Natychmiast po tej konferencji odbyło się zebranie pracowników elektrowni, na którem p. Andrzejak złożył sprawozdanie z odbytych pertraktacji z dyrekcją elektrowni i po dłuższej dyskusji uchwalono przystąpić następnego dnia, t. j . w piątek, do strejku narazie „włoskiego”. W dniu wczorajszym od rana .bezrobocie ogarnęło warsztaty elektrowni, biura, pracowników elektrowni na mieście, inkasentów, kontrolerów i t. p. Zatargiem w elektrowni zainteresowało się ministerstwo pracy i w dniu wczorajszym do inspektora pracy Kuliczkowkiego zwrócił się radca ministerialny p. Roszkowski, celem poinformowania się o przebiegu zatargu. Otrzymawszy wyczerpującą odpowiedź inspektora p. Roszkowski oznajmił, iż ministerstwo pracy interpelować będzie w sprawie zatargu w elektrowni łódzkiej ministerstwo przemysłu i handlu. (o). O godz. 4 po poł. odbyła się powtórna konferencja między dyrekcją elektrowni, a przedstawicielami związku pracowników, na której p. Gole zawiadomił zebranych, ze otrzymał od rady nadzorczej w Warszawie zawiadomienie, na zasadzie którego przyznano pracownikom elektrowni tutejszej podwyżkę za sierpień w wysokości 33 proc. i 5o proc. na rachunek wyrównania płac pracowników łódzkiej elektrowni z pracownikami warszawskiej, a dalsze wyrównanie płac nastąpi we wrześniu. Wobec tego odbyło się zebranie pracowników, na którem zdano sprawozdanie. Po dłuższej dyskusji jednomyślnie przyjęto propozycję dyrekcji 5 natychmiast pracownicy przystąpili do pracy”. Niedziela, 19 sierpnia. „ Widmo strejku w elektrowni. Ministerstwo przemysłu i handlu odrzuciło żądania pracowników elektrowni. Jak już donosiliśmy, strejk wioski w elektrowni został narazić zlikwidowany, ponieważ pracownicy uzyskali 1 i jednotrzecią zaliczki na poczet wyrównania płac pracowników tutejszych z płacami pracowników elektrowni warszawskiej. Otóż w dniu wczorajszym p. dyrektor Golc otrzymał z ministerstwa przemysłu i handlu zawiadomienie, że żądania pracowników elektrowni łódzkiej zmienione być nie mogą i ministerstwo proponuje jedynie 15 proc. od płac zasadniczych, jako zapomoga jednorazowa, natomiast sprzeciwia się regulacji płac według orzeczenia komisji statystycznej warszawskiej. O powyższem zawiadomiony został zarząd związku pracowników elektrowni, który po odbytej naradzie odrzuci! propozycję ministerstwa, utrzymując w dalszym ciągu swe pierwotne żądania, a mianowicie: bezwzględne wyrównanie płac z płacami pracowników w Warszawie, które są tam o 1oo wyższe, oraz dalsze podwyżki według orzeczeń warszawskiej komisji statystycznej. Wobec tego związek postanowił wydelegować do Warszawy przedstawicieli swych, którzy będą interweniowali w ministerstwach pracy, oraz przemysłu i handlu. Wobec zaostrzenia się zatarga wyjeżdża również do Warszawy p. dyrektor Golc Również w dniu wczorajszym nadinspektor pracy p. Wyrzykowski porozumiewał się telefonicznie w sprawie zatargu z radcą Roszkowskim w ministerstwie pracy oraz przemysłu prosząc o interwencją w ministerstwie przemysłu i handlu celem zlikwidowania zatargu i zapobieżenia katastrofalnym skutkom, jakie może za sobą pociągnąć strejk pracowników w elektrowni. (b)”. Czwartek, 23 sierpnia. „Zatarg w elektrowni trwa. Donosiliśmy już kilkakrotnie o zatargu w elektrowni, wynikłym na tle żądań pracowników, którzy w postulatach swych zażądali wyrównania plac Ich z płacami pracowników elektrowni warszawskiej, oraz regulacji płac co 2 tygodnie według orzeczeń głównego urzędu statystycznego w Warszawie. Ponieważ dyrekcja elektrowni w myśl instrukcji z Warszawy żądania te uchyliła, udała się w poniedziałek delegacja pracowników elektrowni w osobach prezesa związku p. Andrzejaka, oraz p. Krachulca, którzy Interpelowali w sprawie zatargu ministerstwo przemysłu i handlu. Delegację przyjął dyrektor departamentu p. Szwander na dłuższe] konferencji. podczas które] delegacja łódzka zmodyfikowała żądania swe w ten sposób. Iż zgodziła się, na regulacje zarobków według łódzkiej komisji do badania zmian kosztów utrzymania, Jednak delegacja domagała się bezwzględnie wyrównania płac. P. dyrektor, aczkolwiek uznał słuszność żądań pracowników elektrowni łódzkiej, jednak oświadczył, iż sam decydować o tem nie może i sprawę tę zadecyduje zebranie zarządców państwowych wszystkich elektrowni Rzplitej. Na zebranie to, zwołane przez ministerstwo zaproszony został również zarządca elektrowni łódzkie] p. Golc. Delegacja pracowników oświadczenie to przyjęła do wiadomości, zaznaczając po raz wtóry, Iż od wystawionych postulatów pracownicy łódzkiej elektrowni nie odstąpią. (b)”. I: „ Dyr. Golc uważa, iż zatarg jest zakończony, pracownicy elektrowni, że nie. W dniu wczorajszym do dyrektora Golca, zarządcy państwowego elektrowni łódzkiej przybyła delegacja pracowników elektrowni z prezesem związku p. Andrzejakiem na czele w związku z zatargiem na tle ekonomicznym. P. Gole oświadczył, iż na mocy uchwały konferencji zarządów wszystkich elektrowni polskich, postanowiono przyznać pracownikom elektrowni łódzkiej za pierwszą połowę sierpnia 46 procent podwyżki, a za drugą połowę 44 proc., oraz 15 proc. Jako Jednorazową za pomogę w obliczeniu od stawek lipcowych. Pracownicy oświadczyli 14 na podwyżki godzą się, Jednak uważają iż zatarg nie jest zlikwidowany wobec niezrównania ich pensji z zarobkami ich kolegów warszawskich. Co do 15 proc. zapomogi, to pracownicy elektrowni uważać to będą, nie jako zapomogę, lecz jako zadatek na poczet należnego Im wyrównania, od czego nie ustąpią. P. Golc oświadczył znów iż sprawa ta będzie rozważana przez radę nadzorczą elektrowni i uważa wobec tego zatarg za załatwiony ostatecznie. b.”. Środa, 7 listopada. „ Zatarg w elektrowni zlikwidowany. W dniu wczorajszym został całkowicie zlikwidowany zatarg między pracownikami elektrowni a zarządem. Ten ostatni zaakceptował żądania pracowników, którzy uzyskali w ten sposób stawki pracowników elektrowni warszawskiej”.

19 października, piątek. „Elektrownia Łódzka podaje do wiadomości p.p. abonentów, że wyłączne prawo do wykonywania instalacji zasilanych elektryczną energją z sieci posiadają niżej wymienione Biura Instalacyjne. [...] 17. Kruk Wł. Przejazd Nr. 14 [...] Weikert i Braun Nawrot Nr. 2o, tel. 18-97 [...] Wszelkie instalacje, przeróbki lub powiększania wykonane nie przez wyżej wymienione przedsiębiorstwa nie będą przyłączone, przyłączone zaś będą pozbawione prądu”. W 1922 prócz wyżej wymienionych prawo do wykonywania instalacji „Knapik, Schoenberger i S-ka, Biuro Techn. Przejazd 6”.

Rok 1924

5 sierpnia, wtorek. „ Zlikwidowanie związku pracowników elektrowni łódzkiej. Członkowie związku przystąpili do związku pracowników instytucji użyteczności publicznej w Polsce. Onegdaj odbyło się w gmachu Elektrowni łódzkiej, przy ul. Targowej 1, zebranie związku pracowników elektrowni łódzkiej. Na zebraniu tem obecny był delegat zw. pracowników instytucji użyteczności publicznej w Polsce p, Zdanowski. Po dwugodzinnej dyskusji, w czasie której przemawiali p. M. Andrzejak, p. Zdanowski i p. Szendel — obecni postanowili znieść związek pracowników elektrowni łódzkiej i przyłączyć się do związku pracowników instytucji użyteczności publicznej w Polsce z centralą w Warszawie. Związek ten zatacza coraz szersze kręgi — przyłączyły się do niego już związki: poczt, telegrafów i telefonów, elektrowni, gazowni, teatrów itd. Na zebraniu między innemi omawianą będzie obszernie „Ustawa o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia” i „Ustawa o ubezpieczeniu w razie nieszczęśliwego wypadku”.

24 października, piątek. „ Trzecia plaga egipska nawiedzić może Łódź gdyż pracownicy elektrowni grożą strajkiem. Jak już donosiliśmy, wybuchł zatarg między zarządem elektrowni, a jej pracownikami na tle wystawionych przez tych ostatnich żądań podwyższenia płac o 15 proc, czyli o wzrost kosztów utrzymania w ciągu ostatnich 3-ch miesięcy. W związku z tern odbyła się onegdaj konferencja między przedstawicielami zarządu elektrowni w osobach dyr. Golca i Dzieniakowskiego, a delegacją związków pracowników instytucji użyteczności publicznej z p. Andrzejakiem na czele. Na wstępie dyr. Golc oświadczył, że w sprawie tej zarząd elektrowni zwrócił się do władz nadzorczych w Warszawie, przyczem w myśl otrzymanych instrukcji postanowiono nie odstępować od zasady niepodwyższania płac i wzamian żądanych 15 proc, ministerstwa przemysłu i handlu oraz pracy proponowały 6 proc, od pensji październikowej jednorazowo. W odpowiedzi p. Andrzejak oświadczył, że obecnie związek zmienia pierwotne stanowisko i domaga się owych 6 proc, lecz nie jednorazowo, jako dodatek a liczenia ich do pensji, które w lipcu zostały zmniejszone, gdy komisja wykazała zniżkę. P. dyr. Gole znów oświadczył, iż sam zdecydować nie może i porozumie się z ministerstwem przemysłu i handlu. W końcu przedstawiciele pracowników oświadczyli, że o ile do dnia 1 listopada ministerstwo nie przychyli się w całości do ich żądań, to w całej elektrowni rozpocznie się strejk włoski. b”.

29 października, środa. „ Problem elektrowni łódzkiej. Spokorny – Bluetgen – Golc – Ullman – Arnt – Sułkowski – Gerlicz – Kucharski – Skulski – Tołłoczko – Lachmanowicz. Za łaskawe udzielenie mi materjału i tekstu umowy tow. akc. Siemens i Halik oraz obecnego projektu, łącznie z poprawkami pozwalam tobie wyrazić me podziękowanie p. wiceprezydentowi inż. Wojewódzkiemu. Żałuje, jednak bardzo, iż mimo mych usilnych próśb nie cc chciał mi udzielić bilansów, które umożliwiłyby przeprowadzenie gruntownej analizy finansowej projektu oraz ocenę korzyści tranzakcji, które — zdaniem p. wiceprezydenta Wojewódzkiego — odnosi miasto. Zamierzoną transakcję miasta, w sprawie elektrowni należy ująć z dwóch punktów widzenia, mianowicie: 1) co skorzysta materjalnie miasto, zawierając nową umowę, 2) w jakiej mierze nastąpi obniżenie obniżenie obecnych nadmiernie wygórowanych cen prądu. Sama kwestia „narodowości kapitału” odgrywa specjalnie w naszym kraju drugorzędne znaczenie. Kapitalnem zagadnieniem jest jedynie siła finansowa grupy zagranicznej, ze względu na konieczność wielkich inwestycji, które przy zakładach publicznej użyteczności nie powinny być czynione wyłącznie z dochodów bieżących, gdyż jest to możliwe jedynie przez wyzysk szerokich mas ludności miejskiej. Łódź jest obecnie dosadnym przykładem gospodarki elektrowni nieliczącej się z potrzebami konsumentów i obniżającej ich stopę życiową przez pobieranie nadmiernych cen prądu. Jasnem jest, iż podcina to przemysł, który konsumuje ok. 85 proc. produkcji prądu elektrowni, zaostrza kwestję bezrobocia, które powstało przedewszystkiem wskutek niezdolności konkurencyjnej, na którą wpływają wysoce koszty napędu maszyn. Godzi to również w finanse miasta, które pobierając pół proc. podatku obrotowego jest wysoce zainteresowane w nie zmniejszaniu się wpływów z niego. Tymczasem kryzys produkcji, w którego spowodowaniu odgrywa elektrownia wybitną rolę, podcina podstawy podatku a więc pośrednio budżetu miasta. Aby w pełni ocenić, ozy zamierzona umowa jest w stanie usunąć zgubne skutki obecnej gospodarki i przynieść korzyść gminie, należy sięgnąć do historji elektrowni do r. 1901. Agent Siemensa i Halske – aptekarz Spokorny. Elektrownia zawdzięcza pośrednio swe powstanie b. aptekarzowi łódzkiemu Spokornemu, który znalazłszy się w Berlinie potrafił związać się z tow. akc. Siemens i Halske. które znalazło oparcie o Deutsche Bank. Niemcy dali mu pełnomocnictwa i polecenie, aby za wszelką cenę wystarał się o koncesję na założenie elektrowni. Spokorny, który nie wzdragał się przed stosowaniem wszystkich możliwych zabiegów, aby dopiąć celu. Nie przebierając w środkach „per fas et no fas” dopiął do tego, iż A 2o marca 19oo roku został podpisany kontrakt, oddający monopol produkcji i sprzedaży prądu elektrycznego tow. akc. Siemens i Halske. Kontrakt jest szczytem bezwzględności w „eksploatowaniu” miasta. Cóż dziwo, skoro został zawarty na mocy nakazu „pana gubernatora piotrkowskiego” - jak to wyraźnie wspomina akt rejentalny. Klasyczne jest wprost postanowienie kontraktu, zobowiązujące firmę Siemens i Halske do zużycia maszyn i instalacji wyłącznie przez siebie budowanych. Dobrowolnie wykluczono wiec wszelki przetarg. Siemens i Halske wyzyskali to w pełni; dostarczając maszyny po cenach znacznie przewyższających ich wartość rynkową. Działali wiec bezpośrednio na szkodę miasta, które przy wykupie zapłacić będzie musiało znacznie wyższą cenę, anlżeliby to należało. Słuszność tych zarzutów została sprawdzona przez specjalną komisję obywatelską, powołaną swego czasu do zbadania tej sprawy. Od początku więc społeczeństwo łódzkie uważało elektrownię jako przedsiębiorstwo nie gardzące żadnymi środkami, o ile tylko zmierzają one do wyduszenia pieniędzy z terenu swej koncesji. Dyr. Elektrowni inż. Bluetgen. Z czasem jednak zaszła radykalna zmiana w opinji, gdy rządy objął dyr. Bluetgen. Doskonały administrator o wielkim zmyśle kupieckim, zrozumiał, iż rozwój elektrowni jest zależny od cen prądu. Nie bacząc na postanowienie kontraktu, iż najniższa stawka prądu dla celów technicznych wynosić ma 12,8 kop., dostarczał go fabrykom po cenach znacznie niższych, gdyż minimalna stawka wynosiła 2,9 kop. za kilowatt-godzinę co wzmagało konsumpcję. Mimo tej znacznej obniżki elektrownia dawała ogromne zyski. Jasnem więc jest, jak nadmiernie wysoko została ustalona stawka w kontrakcie, będącego wynikiem zgodnej współpracy Spokornego, działającego pod ochroną nakazu gubernatora piotrkowskiego. Natomiast polityka p, Golca, obecnego dyrektora, idzie wprost w odwrotnym kierunku. Wyśrubowane ceny prądu zmuszają wiele fabryk, które dotychczas pobierały go z elektrowni do ustawienia własnych generatorów, aby w ten sposób uchronić się przed wyzyskiem, formalnie chronionym teoretyczną a życiowo zupełnie błędną formułką, wedle której oblicza się obecne ceny. Skoro bowiem przy mniej nowoczesnych urządzeniach elektrowni, w porównaniu do tych, jakie znajdują się obecnie prąd do napędu oddawano po cenie 7,7 groszy (2,9 kop.), to jasnem jest, iż obecna cena wygórowana ku szkodzie całej ludności, przemysłu i gminy. P. Golc, zarządca państwowy. Po okupacji władze polskie objęły zarząd elektrowni ze względu na to, iż akcjonariuszami byli obywatele niemieccy, Towarzystwo oświetlenia elektrycznego z r. 1886, które nabyło cały pakiet akcji od Siemensa i Halskego. Gospodarka w elektrowni nie liczyła się z interesami ludności i przemysłu. Dzięki wysokim cenom prądu, mimo opieszałego inkasowania należności w czasach postępującej deprecjacji, zyski były tak ogromne, iż ustawiono nowe turbiny, kotły, chłodnic, kładziono kable i zbudowano dom. Takie gwałtowne powiększenie majątku nie nastąpiło dzięki dobrej gospodarce, której wyrazem był dyrektor Bluetgen, polegającej na zwiększenie produkcji przez dostawę taniego prądu, ale przez nadzwyczajne wyśrubowanie cen. Wszak obecna taryfa Golca jest prawie czterokrotnie wyższa od taryfy minimalnej Bluetgena. Polityka dręczenia konsumenta spowodowała również inną anomalję. Dzięki przyjęciu zasady, iż pensje zarządcy państwowego i urzędników są wielokrotnością płac robotników, doszło do tego, iż zarobki elektrowni łódzkiej w porównaniu do wartości świadczeń poszczególnych kategorji dochodzą do nieracjonalnie wysokich norm. Jak ma być inaczej, skoro w tem jest bezpośrednio zainteresowany zarządca państwowy oraz jego pomocnicy, jakoteż władze nadzorcze w ministerstwie, których wynagrodzenie stanowi również ułamek pensji zarządcy. Nie dziwota, iż w takiej atmosferze powstały spółki handlu artykułami elektrotechnicznemi, zakładane przez pracowników elektrowni. Firmy te są dostawcami elektrowni. Wystarczy wymienić spółkę „Ferroelectricum”, w której p. zarządca państwowy Golec jest czynnym wspólnikiem. Doskonały interes, gdzie podwładni dostawcy odbierają towar i dają zamówienia firmie zwierzchnika. Demoralizacja personelu i gospodarka, nielicząca się z interesami konsumentów .unicestwiła dobre tradycje dyrektora-Bluetgena. To jest bilans czynności p. Golca. Jak Ulman i Arnt dla elektrowni stali się szwajcarami. Skoro grupa akcjonariuszy towarzystwa 1886 r, przyszła do przekonania, iż nadszedł czas na rozmowę o ich własności, przystąpili niezwłocznie do dzieła. Prof. Ullman i p. Arnt szybko się zorjentowali, iż jako obywatele niemieccy narażeni by byli na sekwestr swej własności oraz zaprzyjaźnionej grupy. Wpadli na doskonały pomysł przeistoczenia się w obywateli szwajcarskich. Należało jednak ponieść pewne ofiary. W tym celu grupa Ullman-Amt oraz nowo przygarnięty Choire, reprezentujący 51 proc. akcji towarzystwa z r. 1886, oddali komisji odszkodowawczej w Paryżu 32 proc. akcji, stanowiących „własność obywateli niemieckich”. Dzięki staraniom prędko się z tem załatwiono i komisja odszkodowawcza zarządziła licytację w Paryżu, co ogłoszone było w Monitorze. Jednak z polskich poddanych nikt się nie stawił do licytacji i grupa Ullman-Arnt skupiła pośrednio te akcje. Stanowisko Generalne Prokuratorji Rzeczypospolitej. Gdy grupa Ullmana pomyślnie załatwiła kwestję swej narodowości, podjęła kroki, aby zawładnąć znowu elektrownią W tym celu zwracała się trzykrotnie do Generalnej Prokuratorji Rzeczypospolitej z prośbą o wyrażenie zgody na odbycie ogólnego zebrania. Urząd ten jednak zadecydował, iż jest to niemożliwe, gdyż towarzystwo 1886 r, jest towarzystwem zagranicznem, gdyż miejscem ogólnych zebrań jest wedle postanowień statutu, Petersburg. Pozatem towarzystwo obejmuje również elektrownie w Moskwie oraz Petersburgu, których wartość w bilansie towarzystwa z r. 1886 nie została określona. Poseł Gderlicz i inż. Sułowski. W tym czasie grupa „Siła i Światło” usilnie zwalczała grupę Ullmnana, wysuwając przedewszystkiem argument, iż reprezentuje ona zakapturzony kapitał niemiecki. Głosił to dyr. „Siły i Światła”, p, Sułowski na specjalnem zebraniu, zwołanem w towarzystwie techników. Z ciekawością słuchano zasłużonego działacza na niwie społecznej w Łodzi, znanego z wytrwałej obrony polskości w czasach okupacji. Opozycja jednak zaraz się skończyła, skoro tylko prof, Ulman dogadał się z p. Gierliczem i przyrzekł 10 proc. udziału „Sile i światłu" w nowo organizowanej spółce elektrowni. P. Premier Skulski i b. minister Tołłoczko. Gdy Ullman uciszył Gierlicza, rozpoczął swe starania o udzielenie pozwolenia na zwołanie ogólnego zebrania. Znalazł oparcie o b. premjera Skulskiego, obecnego dyrektora Żyrardowa, który dzięki p. Kucharskiemu zmienił charakter swych właścicieli. Gdy Skulski i Tołłoczko wzięli sprawę w swe ręce, zrobiła ona ogromne postępy, Było to za czasów, gdy Kucharski był ministrem przemysłu i handlu. Pan ten, bez porozumienia się z radą ministrów zmienił siedzibę towarzystwa 1866 r. z Petersburga na Warszawę i pozwolił na zwołanie ogólnego zebrania. Jednocześnie p. Kucharski wysłał do Zurychu dyr. dep. ogólnego w min. przem. i handlu inż. Malangiewicza dla stwierdzenia, czy akcje tow. 1886 r. już przed wojną znajdowały się w rękach obywateli szwajcarskich. Widocznie p. Malangiewiczowi banki szwajcarskie, do których się udał, przedstawiły jakieś tam dowody gdyż stwierdził on, iż grupa Ullmana już przed wojną była szwajcarska, Łódzkie Towarzystwo Elektryczne. Przezwyciężono wiec wszystkie szkody jakie stały po drodze do owładnięcia elektrownią łódzką. Dzięki niewątpliwie zupełnie idealnej pomocy udzielonej przez pp. Skulskiego i Tołłoczki, p. Ullman przeprowadził swój plan. P. Gierlicz, zapewne również nie jest niezadowolony jak niemniej dwaj ludzie, którzy doskonale znają kulisy tej sprawy. P. adwokat Lachmanowicz radca prawny elektrowni należy prócz pp. Skulskiego, Tołłoczki i Ulmana do założycieli nowego towarzystwa. P. Gole współwłaściciel firmy, będącej dostawcą elektrowni „Ferroelectricum” również jest zaopatrzony. Kupił wieś ,co nawet zwróciło uwagę ministerstwa, które dla zbadania sprawy wydelegowała specjalną komisję. Komisja znalazła, iż p. Gole prawnie i etycznie jest w najzupełniejszym porządku. Przyznał bowiem, iż pieniądze na kupienie zostały mu dane przez p. Ulmana, który wystąpił w tym wypadku w roli bankiera, udzielającego pożyczki. Tak wyglądałoby tło moralne obecnej tranzakcji elektrownią łódzką, którego niestety nawet przy gospodarczej analizie nie można było pominąć żadną miarą. Przyznać trzeba, iż okoliczności winny wpływać na pewną rezerwę władz miasta w zawieraniu nowej umowy. Wszak zupełnie nie wyjaśniona strona prawna tow. z 1886 r., czego najlepszym dowodem jest negatywne stanowisko generalnej prokuratorji Rzeczypospolitej. Pozatem miasto nie odnosi żadnych korzyści. Otrzymać ma 2o proc. przedsiębiorstwa, którego wartość uprzednio ustalono w sumie 16,ooo,ooo zł, a obecnie nagle oceniono na 2o,ooo,ooo złotych. Czy nie uczyniono tego, aby wyprawić gminę z kwitkiem i dać 2o proc., nie uszczuplając wartości realnej posiadanych akcji przez grupę Ulmana. Tak więc kwestja udziału miasta przedstawia szereg wątpliwości, którym szczegółowe omówienie zawierać będzie artykuł jutrzejszy. Skoro zaś dochodzi do tego okoliczność, iż obniżenie cen prądu nastąpić może łatwiej i racjonalniej, według postanowień dotychczasowej umowy, to faktycznie trudno dopatrzeć się korzyści dla miasta, o których mówi p. wiceprezydent wojewódzki. Dr. Leszek Kirkien”.

3o października, czwartek. „Problem elektrowni łódzkiej. Panowie radni m. Łodzi! Od waszych uchwał dziś zależy czy miasto podaruje nowej spółce elektrowni 2o milj. złotych! Abstrahując od tła moralnego, na którem rozgrywała się dotychczas sprawa elektrowni łódzkiej, należy stwierdzić, iż projektowany tekst umowy bynajmniej nie uwzględnia najżywotniejszych interesów miasta. Jakie niebezpieczeństwa kryje w sobie projekt umowy, o ile chodzi o korzyści materjalne gminy? Ile kosztowałby wykup elektrowni po wygaśnięciu obecnej koncesji? Według umowy z towarzystwem z r. 1886 magistrat ma otrzymać na własność całą elektrownię w r. 1941, przyczep dopłacić za niezamortyzowaną wartość inwestycji, dokonanych od czasu 19o1 r. Wobec odmówienia mi przez p. wiceprezydenta Wojewódzkiego udzielenia bilansów trudno ocenić wartość inwestycji, poczynionych do r. 1914, muszę obrać drogę dociekań. Weźmy jednak najbardziej niekorzystny wypadek. W biuletynie magistratu z dnia 27 b.m. za Nr. 295 zawarte jest stwierdzenie, iż majątek elektrowni został oszacowany w r. 1921 na 16,ooo,ooo złotych. Przyjmijmy wypadek najbardziej niekorzystny, iż połowa wartości, a więc 8,ooo,ooo złotych powstała przez inwestycja. Ponieważ w okresie okupacji zdaje się nie czyniono żadnych inwestycji, więc przeprowadzono je w latach 19o1-1914. Przyjmując średni termin r. 19o7, z łatwością możemy wyliczyć na podstawie art. 2o umowy koncesyjnej z towarzystwem z r. 1886, iż do wygaśnięcia umowy zostanie zamortyzowanych 82 proc. wartości inwestycji, dokonanych do r. 1914. W naszem wyliczeniu suma ta przedstawia wartość 8,ooo,ooo złotych. Przypuśćmy, iż uczyniliśmy błąd i w naszych hypotecznych dociekaniach przyjęliśmy za wysoki współczynnik amortyzacyjny. Zgódźmy się więc, iż wynosi on tylko 75 proc., to w takim razie za inwestycje przedwojenne należałoby w chwili wykupu zapłacić 2 miljony złotych. Za inwestycje, dokonane w latach 1922-1924, które wedle komunikatu magistratu przedstawiają wartość 4 miljonów złotych, należałoby zapłacić 65 pr. ich wartości, a zatem 2,6oo,ooo złotych. Suma wykupu wynosiłaby łącznie około 4 i pół Miljona złotych, przyjmując oczywiście teoretyczną przesłankę, iż w okresie 1924 – 1941 nie czynionoby żadnych nowych inwestycji. Ile kosztowałby wykup elektrowni, gdyby ją oddano Łódzkiemu Towarzystwu Elektrycznemu. Art. 13 projektu umowy przewiduje najwcześniejszy termin wykupu w r. 1945 a więc cztery lata po upływie terminu wygaśnięcia koncesji towarzystwa z roku 1886. Przypuśćmy, iż w tym roku miasto pragnęłoby wykupić elektrownię. Jednocześnie przyjmijmy teoretyczną przesłankę, iż w okresie 1924-1945 nie czynionoby żadnych inwestycji. Skoro sprowadziliśmy możliwości wykupu elektrowni do wspólnego mianownika, gdyż przyjęto prawie identyczny termin wykupu, oraz zupełnie identyczny stan majątku, biorąc podstawę 2o miljonów złotych bez czynienia nowych nakładów, to możemy porównać dwie ewentualności. Wedle postanowienia art. 13 nowej umowy miasto wykupując elektrownię w r. 1945 musiałoby wypłacić Łódzkiemu towarzystwu elektrycznemu odszkodowanie, równające się iloczynowi z różnicy przeciętnego dochodu z rozchodem brutto, oraz 19 lat pozostałych do wygaśnięcia umowy, a więc do r. 1964. otrzymując cały inwentarz za darmo. Wnosząc z treści wspomnianego komunikatu magistratu, dochód elektrowni w latach ostatnich wynosił ck. 1,3oo,ooo złotych, skoro wartość kapitału od roku 1921 do 1924 wzrosła o 4 miljony złotych. Odpowiada to 8 proc. dochodowi od kapitału do r. 1921, ocenionego na 16 miljonów złotych. Ponieważ do końca umowy brakowałoby w r. 1941 — 19 lat, zatem wysokość odszkodowania jakie zapłacić by musiało miasto Łódzkiemu towarzystwu elektrycznemu, wynosiłoby około 3o miljonów złotych, nie uwzględniając części, przypadającej na 2o proc. udział gminy. Po uwzględnieniu tego należałoby wy ­ płacić wspólnikom: b. premjerowi Skulskiemu, b. ministrowi Tołłoczce, „szwajcarom” prof. Ullmanowi i p. Arntowi, łódzkiemu adwokatowi Lachmanowiczow i, „Sile i Światłu” (prez. poseł Gerlicz) 24 miljonów złotych, Z porównania obu wyliczeń jasno wynika, iż miasto stając się obecnie dwudziestoprocentowym darmowym udziałowcem elektrowni, gdyby chciało ją wykupić w terminie, zbliżonym (1945) do terminu wygaśnięcia koncesji (1941) tow. z r. 1886 to musiałoby ją przepłacić o blisko 2o miljonów, w porównaniu z należnością, któraby przypadła przy wykupie od tow. z r. 1886. Tam 4 i pół miljona, tu aż 24 miljonów złotych kosztowałby wykup. Inne ujemne strony umowy. Skoroby nawet argument uczynienia przez miasto prezentu w wysokości 24 miljonów złotych ,w razie wykupu elektrowni w r. 1945 od Łódzkiego towarzystwa elektrycznego nie wystarczał, to są jeszcze inne czynniki, które przemawiają za utrzymaniem dotychczasowego stanu, ponieważ jest dla miasta i ludności o wiele korzystniejszy. Plany elektryfikacji. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż w ciągu najbliższych kilkunastu lat Europa, nas nic wyłączając, przejdzie do systemu racjonalnego wytwarzania prądu Wszak nawet w Polsce istnieje projekt u rządzenia ogromnej centrali w zagłębiu dąbrowskiem, która wytwarzałaby prąd dla całego Mazowsza. Ewentualność ta jest zaznaczona w ar t 26 umowy. Jasnem jest, iż prąd produkowany będzie znacznie taniej, aniżeli w elektrowni łódzkiej. V/ takich warunkach kwestja wykupu w r. 1941 może być zupełnie inaczej, tj. korzystniej przeprowadzona dla miasta, gdyż współdziałałaby w tem centrala dąbrowiecka, której będzie zależało na zdobyciu Łodzi jako konsumenta. Gdyby zaś pesymiści byli zdania, iż w ciągu 17 lat elektryfikacja nie poczyni postępów, to nawet wtedy wykup od towarzystwa 1886 r. jest korzystniejszy, aniżeli tranzakcja z Ł.T. E. Przesadnem jest twierdzenie magistratu, .,iż w ciągu 2o lat niemoże być rozpatrywana możliwość wykupu, pod kątem realnych zasobów finansowych miasta". Zapomina się przytem, iż wydanie obligacji kilkuletnich dostarczy środków na wykup elektrowni, które napewno będzie można łatwo sfinalizować, chyba, że znajdziemy się znów w wirze wojny. Stwierdzić zatem należy, iż miasto może ponieść na tranzakcji jedynie szkody, gdyż zyski, jakżeby przypadły mu z tytułu współwłasności nie mogą być zrównoważone stratami, poniesionemi wskutek zmniejszenia się siły podatkowej ludności oraz przemysłu, używających drogiego prądu. [...] Nie zwalczajcie nas demagogją. Dotychczas z lubością zwalczane są wszelkie głosy, zajmujący krytyczne stanowisko wobec zamierzonej transakcji z elektrownią z zarzutem, iż „artykuły są publikowane przez różne zainteresowane sfery” (komunikat biura pras. mag. Z dn. 27 b.m.). Nie chcemy odwracać tego twierdzenia i powiedzieć, iż projektu bronią różne zainteresowane sfery, gdyż wartość polemiczna jego jest równa wyżej przytoczonemu. Nie reprezentujemy poglądów najbardziej zainteresowanego ceną prądy przemysłu wielkiego, gdyż z zarządem związku przemysłu włókienniczego w państwie polskiem stoimy w otwartej walce. Niech więc na dzisiejszej radzie miejskiej nie usłyszymy tego rodzaju „argumentów”. Co winna uchwalić Rada Miejska. Uwzględniając, iż 1) obniżanie ceny prądu może być łatwiej i racjonalniej przeprowadzone według postanowień starej umowy, 2) pełne przejście elektrowni na własność miasta nie powinno być odwlekane do r. 1964, skoro może to nastąpić na korzystniejszych warunkach już w r. 1941. 3) 2o proc. udziału miasta jest sprytnie zamaskowaną fikcją finansową, która najlepiej może być zilustrowana przez porównanie kosztów wykupu elektrowni około r. 194o, według klauzul obu umów. 4) sfinansowanie wykupu w r. 1941 bynajmniej nie jest pozbawione widoków realizacji. 5) tło etyczne powstawania Łódzkiego towarzystwa elektrycznego nie uprawnia moralnie miasto do wiązania się na lat 4o, a raczej nakazuje zlikwidować stosunek najpóźniej w r. 1941, a nie 1964. To wszystko uwzględniając winna Rada miejska: a) albo odrzucić a limine całą niekorzystną, a nawet szkodliwą dla miasta umowę. b) przynajmniej powołać komisję z kooptacją obywateli fachowców oraz ekspertów finansowych, którzyby zbadali słuszność postawionych przez nas zarzutów. Dr. Leszek Kirkien”.

31 października, piątek. „ Panowie Ullman i Arndt poślubili elektrownię. Magistrat ofiarował oblubienicy jako wiano 2,3oo,ooo złotych i trzymorgowy plac z pałacykiem. Frakcje enpeero-chjeńskie zaprzedały Łódź w niewolę elektrowni. Ogólne wrażenia. Całe wczorajsze posiedzenie poświęcone było koncesji dla elektrowni łódzkiej, W dyskusji tej zarysowały się w wyrazistych konturach tragiczne skutki przyjęcia projektu uprawnienia miasta dla Łódzkiego Towarzystwa Elektrycznego. Dyskusję zapoczątkował r. Nowacki, który w dłuższem i treściwem przemówieniu wykazał wszystkie ujemne dla miasta strony tej umowy oraz podkreślił, iż owo parcie magistratu do jaknajszybszego zawarcia umowy wytwarza podejrzenie, iż działały tu kulisy. Mowa r. Nowackiego była szczerym wyrazem serdecznej troski o dobro miasta, które projekt umowy zaprzedaje w czterdziestoletnią niewolę farbowanym Szwajcarom i stojącym za ich plecami ex-ministrom. Wysoki poziom przemówienia r. Nowackiego dał pohop r. Zubertowi do niebacznych „zwischenrufów”, które p. Nowacki nader ostro odparował ważkiem zdaniem „Łódź to nie partja, a interesy Łodzi to nie interesy partii”! Niemniej poważną troską o interesy miasta nacechowane były przemówienia r. Kempnera, który podniósł cały szereg zarzutów tak prawnych, jak i faktycznych. R. Kempner zilustrował nielojalność nowego towarzystwa faktem utajenia przez tow. elektr. 1886 r. placu, położonego przy dworcu kaliskim, który nie jest włączony do majątku Łódzkiego Towarzystwa Elektrycznego i w ten sposób rozbudowa elektrowni jest uzależniona dobrej woli posiadaczy placu, którzy niewątpliwie zechcą skorzystać z tej okazji by zaspokoić swe spekulacyjne apetyty. Dalej r. Kempner stwierdził, iż miasto nie zasięgało opinii prokuratorji generalnej, nie zasięgały jej również ministerja, które zrzekły się ewentualnych wystąpień tych akcjonarjuszy tow. r. 1886, którzy nie brali udziału w ogólnem zebraniu akcjonarjuszy. W ten sposób nad koncesją tą wisi stały miecz unieważnienia jej. Jednym z najpoważniejszych punktów dyskusji była sprawa należności miasta od elektrowni w wysokości 2.3oo.ooo zł., które na mocy umowy mają być pożyczone od elektrowni na 2 lata. W dyskusji podkreślano, iż ofiarowanie tak wysokiej pożyczki elektrowni w czasie, gdy kasy miejskie są puste, jest co najmniej dziwnem i jest jednym dowodem więcej, iż umowa ta dla miasta jest b. niedogodna. Przemówienie p. Wojewódzkiego, który dwukrotnie zabierał głos w dyskusji, były rażącym dysonansem padającym jak ostry zgrzyt w poważny tok obrad. P. Wojewódzki odpierając zarzuty przeciwników, nie znajdował zupełnie i nie operował argumentami rzeczowemi, lecz banalnemi frazesami, które niewątpliwie zdobyłyby poklask tłumu na wiecu partyjnym N.P.R., lecz w toku poważanej dyskusji na radzie miejskiej, jaką niewątpliwie były przemówienia przeciwników zawierania umowy z Towarzystwem elektrycznym, czyniły wrażenie deprymujące. Pomimo przekonywujących wywodów r. Kempnera, Nowackiego i Poznańskiego i Holenderskiego wnioski opozycji w imiennem głosowaniu upadły, a wniosek komisji o przyjęciu projektu umowy z towarzystwem elektrycznem łódzkiem został przyjęty. Za wnioskiem głosowały: N. P. R., Ch. D. i Koło Narodowe (z wyłączeniem r. Nowackiego). Na te frakcje spada odpowiedzialność za zaprzedanie miasta w niewolę babilońską. Na szczęście władzom nadzorczym przysługuje prawo unieważnienia tej uchwały i niewątpimy że z prawa tego one skorzystają. Wac. Pol. Przebieg posiedzenia. Po załatwieniu nielicznych zapytań, przystąpiono do komunikatów. Następnie zawiadomiono radę, iż na miejsce r. Lipskiego, który, jak już donosiliśmy, wystąpił z P. P. S. i złożył mandat radziecki, otrzymany z listy tej partji, wszedł p. Jan Hutnik. Tajemnica placu elektrowni. Po zdjęciu z porządku dziennego sprawy 13-ej pensji dla urzędników komunalnych, przystąpiono do dyskusji nad projektem umowy miasta z łódzkim towarzystwem elektrycznem. Referent p. Wolczyński ograniczył się jedynie do odczytania uchwał ministerstwa przemysłu i handlu, spraw wewnętrznych oraz wniosków komisji, nie omówił natomiast faktycznej strony umowy i dopiero dyskusja, która się nad tym szczuplutkiem ,,expose” wywiązała, wyjaśniła wszechstronnie faktyczną stronę umowy. R. Kempner podkreślił na wstępie, iż decydowanie o przeniesieniu prawa własności tego wielomiljonowego objektu, jakim jest elektrownia, może nastąpić dopiero po wszechstronnemu rozpatrzeniu tak względów formalnych, jak i faktycznych. Co do względów formalno-prawnych nasuwają się poważne wątpliwości, gdyż nie zasięgnięto opinji prokuratorji generalnej, której decyzje są dla nas miarodajne. Natomiast co do opinji ministerstw, to mogą istnieć poważne wątpliwości... Znamy przecież historję z p. Kucharskim, który będąc zainteresowany osobiście udzielił - zakładom żyrardowskim znacznej pożyczki niezwaloryzowanej. R. Credowa: Przecież tego nie było. R. Kempner: Tak pani słyszała... Przepraszam, nie wiedziałem... A jednak tak było. Co do strony faktycznej nasuwają się wątpliwości: primo, co do terminu wykupu elektrowni przez miasto, secundo, co do placu, który dziwnym zrządzeniem... panów z towarzystwa z r. 1886 nie został włączony do majątku towarzystwa, aczkolwiek 1-szy paragraf umowy mówi, że cały majątek towarzystwa z r, 1886 zostaje przekazany nowemu towarzystwu. Niedopatrzenie tej sprawy przez magistrat jest conajmniej grubą nieostrożnością ze strony magistratu. Oblubienica – elektrownia i jej konkurenci. R. Nowacki. Tajemniczy pospiech, z jakim magistrat chce przeprowadzić oddanie elektrowni w ręce farbowanych szwajcarów i stojących za ich plecami p. Skulskiemu i Tołłoczce, nasuwa wrażenie, że elektrownia jest panną, którą w określonym czasie należy wydać zamąż, by uniknąć skandalu. Na szczęście tak nie jest... To też pośpiech magistratu jest bardzo podejrzany, tem więcej, że związek ten omówiono po prostu en familie bez załatwienia prawnych formalności. Umowa z nowym towarzystwem jest dla miasta nietylko że niewygodna, ale i uciążliwa. R. Zubert Czy to „Republika” przez pana mówi? R. Nowacki: Tak, panie Zubert... Jeśli się nie jest zaślepieńcem, to trzeba i przeciwnikom przyznać rację... Nie wolno być zaślepieńcem partyjnym... ,.Republika" w sprawie elektrowni zajęła słuszne stanowisko i ja to przyznaje. Łódź nie jest partja, a interesy Łodzi to nie kramik partyjny! Niema partji tam, gdzie chodzi o interes miasta, bo jest on interesem robotników i przemysłowców, i kupców, i rzemieślników. Jeżeli przemysłowcy będą obciążeni wysoką taryfą, to stracą na tem robotnicy, straci skarb państwa, straci społeczeństwo. Łódź w niewoli elektrowni. Połączenie pięknej oblubienicy elektrowni z panami Ullmanem, Arndtem et tutti quanti oddaje Łódź w niewolę elektrowni, w długą, czterdziestoletnią niewolę bez nadziei na szybkie wyzwolenie się z niej. A na dodatek magistrat wypłaca pannie młodej piękne wiano 2,3oo,ooo złotych, które należy się miastu z tytułu rozrachunków z elektrownią. Czyż doprawdy kasy miejskie są tak pełne, że możemy sobie pozwolić na pożyczanie tak ogromnej sumy na przeciąg dwuch lat. Czyż nie potrzebujemy obecnie ogromnych miljonowych sum na budowę kanalizacji? Cóż nas może obchodzić, że elektrownia niema pieniędzy — nie jesteśmy wszak obrońcami interesów elektrowni, lecz opiekunami interesów miasta. Opinja publiczna jest poważnie zaniepokojona, tembardziej, że elektrownia nie ujawniła swego bilansu. Jest bo jeszcze jeden powód więcej, by nie przykładać ręki do podpisania intercyzy przedślubnej łódzkiego towarzystwa elektrycznego z elektrownią łódzką. Magistrat nie wierzy opinjom prawników. Uderza mnie jeszcze jeden drobny, lecz charakterystyczny szczegół w tej sprawie. Oto przedstawiciele magistratu na komisji do spraw ogólnych twierdzili, iż radni-prawnicy, a między innemi i r. Kempner nie podnosili zarzutów co do strony prawnej umowy. Okazuje się, iż r. Kempner ma poważne wątpliwości co do strony prawnej, a p. Stypułkowski wogóle opinji swej nie wypowiadał. Podkreślić muszę, iż stwarzanie faktów dokonanych wobec pozostałych akcjonariuszy towarzystwa z r. 1886 nic nie pomoże i ten właśnie fakt dokonany będzie ciążył nad naszemi głowami jak miecz Damoklesa. Wobec tego stawiam wniosek o odesłanie tej sprawy do komisji celem powtórnego jej rozpatrzenia z czynnikami zainteresowanymi i miarodajnymi. R. Poznański. W czyim imieniu pan ten wniosek stawia — w swoim, czy frakcji? R. Nowacki: Prywatnie odpowiem pani na to pytanie — w swoim. W dalszym ciągu dyskusji przemawiał r. Holenderski który uwypukliwszy wszystkie niedogodne dla miasta strony umowy, postawił wniosek o przejściu nad projektem umowy do porządku dziennego. P. Wojewódzki o prasie łódzkiej i o elektrowni. W odpowiedzi na rzeczowe zarzuty przeciwników zawarcia umowy z łódzkim towarzystwem elektrycznem p. Wojewódzki wygłosił długie demagogiczne expose o prasie łódzkiej, której głównym zadaniem, według opinji mówcy, jest zatruwanie mu życia. Podkreślić należy, ze nawet w dyskusji nad sprawą tak pierwszorzędnej dla miasta wagi, p. Wojewódzki nie mógł się zdobyć na objektywizm. Słabe argumenty p. Wojewódzkiego odparował r. Kempner, stwierdziwszy, że p. Wojewódzki sobie przeczy. R. Nowacki: To się często zdarza. Przed głosowaniem nad wnioskiem komisji r. Kempner w imieniu P. P. S. i N. P. P. składa deklaracje, iż wobec wszechstronnego wyjaśnienia tej sprawy, i niewłączenia do majątku towarzystwa owego placu, frakcje te będą głosował przeciwko umowie. R. Praszkier w imieniu mieszczańskiej partji niemieckiej i bezpartyjnych żydów oświadczył, iż frakcje te w głosowaniu udziału nie będą brały. W imiennem głosowaniu wniosek k o misji o zawarcie umowy z łódzkim towarzystwem elektrycznym uzyskał większość 37 głosów, przeciwko 16 głosom. A. Tul”.

4 listopada, wtorek. „Wrzenie w Elektrowni. W dniu wczorajszym ubiegł wyznaczony termin na odpowiedź, którą ma dać zarząd pracownikom Elektrowni. Ze względu na to, że pracownicy Elektrowni nie są zadowoleni z 6 proc. podwyżki jednorazowej i ociąganie się zarządu z odpowiedzią ostateczną, pracownicy postanowili proponowaną 6 proc. podwyżkę traktować jako należność za październik i będą się domagać ścisłego zastosowania wskaźnika drożyźnianego obliczonego na podstawie badań Komisji Statystycznej. O ile na ostatniej konferencji żądania pracowników Elektrowni zostaną odrzucone, postanowiono przystąpić do strajku. (pap)”.

5 listopada, środa. „ Ku likwidacji zatargu w elektrowni. Interwencja państwowej rady nadzorczej. W związku z zatargiem, jaki powstał między pracownikami elektrowni, a zarządem w sprawie żądań podwyżkowych odbyła się konferencja, w której brali udział z ramienia dyrekcji pp. Golc i Dzieniakowski, a z ramienia pracowników delegacja związku pracowników instytucji użyteczności publicznej z prezesem p. Marjanem Andrzejakiem na czele. Na wstępie p. Golc oświadczył, że sprawa żądań nie została jeszcze zadecydowana, lecz ministerstwo wydelegowało do Łodzi radę nadzorczą elektrowni, pozostających pod zarządem państwowym z p, Hausschyldem na czele, w celu załatwienia tej sprawy na miejsca. Rada nadzorcza przyjeżdża w dniu dzisiejszym do Łodzi gdzie odbędzie się w tej sprawie konferencja. W odpowiedzi p. Andrzejak oświadczył, iż pracownicy ewentualnie zaczekają na wynik konferencji, lecz będą się domagali nadal podwyższenia płac o 6 proc., wliczenia ich do pensji i dalszej regulacji według wskaźników. P. dyrektor Golc przyjął to do wiadomości l przyrzekł sprawę tą na konferencji przedstawić radzie nadzorczej, (b)”.

7 listopada, piątek. „Zatarg w elektrowni zlikwidowany. Pracownicy uzyskali 6 proc. podwyżki. Onegdaj upłynął ostateczny termin wyznaczony przez pracowników elektrowni miejskiej dla zaspokojenia ich żądań w sprawie podwyżki 6 proc. Po południu przybyła do Łodzi rada nadzorcza elektrowni. Pozostających pod zarządem państwowym z dyrektorem wydziału elektryfikacyjnego przy ministerstwie przemysłu i handlu p. Hauschildem na czele. Rada nadzorcza odbyła natychmiast konferencję z zarządcą państwowym elektrowni p. Golcem przy udziale naczelnika wydziału przemysłowego województwa p. Bajera. Po dość długiej dyskusji przybyła komisja zwiedziła elektrownię i wyjechała na miasto, pozostawiwszy dyrektywy dyrektorom Dzieniakowskiemu i Tyrakowskiemu. Pracownicy elektrowni, widząc, iż upłynął termin dania im odpowiedzi, zebrali się na terytorjum elektrowni, wobec czego zwrócił się do nich p. dyrektor Dzieniakowski i oświadczył, że w myśl decyzji zakomunikowanej mu przez radę nadzorczą, pracownicy, pobierający stałą pensję miesięczną otrzymają 3 proc. podwyżki, a ci, którzy otrzymują tygodniówki mniej niż 5o zł, dostaną 6 proc. podwyżki. Oświadczenie to wywołało oburzenie wśród zebranych pracowników i prezes związku p. Marjan Andrzejak oświadczył dyrektorowi, że rada nadzorcza zlekceważyła sobie ogół pracowników, ponieważ zakomunikowała im jedynie swą decyzję, którą pracownicy odrzucają, a nic pertraktowała z pracownikami. Pracownicy biur, oraz warsztatów przystąpili do włoskiego strejku, pozostawiając jedynie przy pracy maszynistów aby nie pozbawić obywateli i fabryk prądu. Wobec takiego stanu rzeczy p. Dzieniakowski porozumiał się z radą nadzorczą, która wróciła natychmiast do elektrowni, wraz z inspektorem pracy Wyrzykowskim i konferowała z p. Andrzejakiem. Przedstawiciel pracowników oświadczył, że postępowanie rady nadzorczej było lekceważące, wskutek czego pracownicy przystąpili do strejku, za który odpowiedzialna jest rada, gdyż pracownicy już na poprzedniej konferencji domagali się bezpośredniego kontaktu z radą nadzorczą. Następnie rada nadzorcza zaprosiła na konferencję delegatów pracowników i na wstępie p. Hauschild oświadczył, że zgadza się na podwyższenie płac o 6 proc. i wliczenie ich do pensji. Po ukończeniu konferencji wszyscy pracownicy przystąpili do pracy. b.”.

14 listopada, piątek. „Jak spaść konia to z dobrego. Plac za dworcem kaliskim został przyznany farbowanym szwajcarom. W środę pod przewodnictwem p. wiceprezesa rady miejskiej, Wolczyńskiego. odbyło się posiedzenie komisji do spraw ogólnych. Po zatwierdzeniu sprawy regulacji ulic Aleksandrowskiej, Zgierskiej, Łąkowej, Podleśnej, Przejazd i Kilińskiego oraz przedstawienia ul. Zagajnikowej według planów oddziału rozbudowy miasta, uchwalono zwrócić się do magistratu aby prezydent miasta, p. Cynarski, jako członek komisji 12-łu przy związku miast polskich, złożył radzie miejskiej sprawozdanie z dotychczasowych prac komisji 12-tu w sprawie projektów rządowych o reformie ustroju samorządowego. Następnie komisja do spraw ogólnych przystąpiła do rozpatrywania sprawy włączenia do koncesji elektrowni łódzkiego gruntu przy dworcu kaliskim. Jako referent wystąpił p. wiceprezydent miasta inż. W. Wojewódzki, który przedstawił zebranym bilans towarzystwa 1886 roku za czas od 19o9—1912 r. na zasadzie których wspomniany plac figuruje jako własność tow. 1886 r., a nie elektrowni łódzkiej. P. wiceprezydent zwrócił jednocześnie uwagę, że plac znajduje się w zupełnie innym punkcie miasta, aniżeli sama elektrownia, a temsamem nie może służyć na potrzeby ewentualnego rozszerzenia obecnej elektrowni. Wyjaśniwszy stan rzeczy pod względem prawnym i formalnym referent w imieniu magistratu prosił o skonstatowanie bezcelowości włączenia placu do nowej koncesji na łódzką elektrownię. W dyskusji zabierali głos radni Holenderski, Mincberg, Nowacki i Rapalski; w rezultacie zaś komisja .większością głosów wniosek magistratu uchwaliła”.

16 listopada, niedziela. „ Czy magistrat dał elektrowni 5-o miljonowy posag. Wyjaśnienie wydziału prasowego magistratu. W związku z artykułem p. t. „Magistrat dał elektrowni 5, miljonów zł. posagu", zamieszczonym w nr. 262 „Expressu Wieczornego” Prezydjum magistratu upoważniło oddział prasowy do przesłania następujących wyjaśnień: Zarówno plac przy dworcu kaliskim, Jak dom przy zbiegu ul. Przejazd 1 Targowej oraz plac z pałacykiem przy ul. Gdańskiej w bilansie elektrowni, zatwierdzonym przez ówczesne władze miejskie (rosyjskiej, figurują, jako niewłączone do warunków koncesja a więc z chwilą wykupu elektrowni nie przechodzące na rzecz miasta i stanowiące własność prywatną Tow. elektr. oświetl. 1886 roku. Ponieważ nie istnieją żadne podstawy do kwestionowania tej własności, wspomniane objekty tylko na zasadzie dobrowolnej umowy mogłyby być włączone obecnie do majątku elektrowni. Jednakże objekty te zakupione były za tak wysokie sumy, że obecne odkupno ich zarówno dla nowej spółki akcyjnej jak dla miasta przedstawiałoby się bardzo niekorzystnie. Tak naprzykład w bilansach wartość placu przy dworcu kaliskim figuruje 5-io krotnie wyższa, niż obecny szacunek, dokonany w ostatnich czasach przez specjalną komisję miejską”.

27 listopada, czwartek. „Sprawa elektrowni w nowej fazie. [...] Wczoraj wieczorem odbyło się posiedzenie komisji regulamiowo-prawnej, celem zdecydowania dalszego toku sprawy zawarcia umowy. Wiceprezydent Wojewódzki oświadczył na radzie, i tak długo nie podpisze umowy póki nie zostanie wyjaśniona sprawa placu za dworcem kaliskim, domu przy ulicy Przejazd i willi przy ul. Gdańskiej. Obradom przewodniczył mec. Stypułkowski przy współdziałe radnych Pfeiffra, Pałkowskiego, Dworznieckiego i Rodego, oraz opozycji złożonej z radnych adw. Kempnera, Rapalskiego, Kuka, Nowackiego oraz neutralnego dr. Schweiga. Jako rzeczoznawców — prawników obrano pp. Stóżkowskiego, Wodzińskiego i Cygańskiego — buchalterów pp. Otta Pfeiffra i Tempelhofa; pośród obywateli pp. Klikara i Michelisa. Na kandydata z grupy obywateli frakcja PPS. postawiła p. Pogonowskiego. Co do osoby p. Pogonowskiego wyłoniła się wielka dyskusja, w której przedewszystkiem zwalczali go pp. Groszkowski j Wojewódzki. P. Groszkowski oświadczył, iż zna p. Pogonowskiego od 3o lat i dlatego protestuje, by wszedł on do komisji. Opozycja stwierdziła, iż nieokreślone zarzuty przeciw p. Pogonowskiemu godzą w jego cześć; Sprawa elektrowni wygląda w ten sposób, iż raczej należy zarzuty czynić stronnictwom rządzącym. Charakterystyczne było, iż przewodniczący p. Stypułkowski nie występował Przeciw sposobowi czynienia nieokreślonych zarzutów p. Pogonowskiemu, natomiast przerywał mówcom opozycji, gdy domagali się sprecyzowania zarzutów. W zarządzonem głosowaniu p. Pogonowski otrzymał głosy pp. Nowackiego, Rapalskiego, Kempnera i Kuka. Wstrzymali się od głosu pp. Schweig i Rode. w myśl postanowień regulaminu p. Pogonowski został obrany. Wtedy p. Stypułkowski w ten sposób zaczął prowadzić obrady, aż wbrew protestom opozycji zarządził powtórne głosowanie. Na znak protestu opozycja nie głosowała. Dowiadujemy się iż pogwałcenie regulaminu obrad przez przew. Stypułkowskiego zaskarży opozycja do prezydium rady miejskiej. To jednak nie odmieni faktu, iż utrącono kandydaturę obywatela, który mógł rzucić wiele światła na sprawą elektrowni. Następnie, wbrew wnioskowi p. Wojewódzkiego, który chciał zakres prac komisji ograniczyć tylko do wypowiedzenia się, czy należy objąć umową, plac i budynki, uchwalono poddać badaniu całokształt sprawy, Na wniosek radnego Kuka uchwalono przedstawić specjalnej komisji cały materjał faktyczny, dotyczący elektrowni, łącznie ze stenegromami z odnośnych posiedzeń rady miejskiej. Następnie ma być zwołane wspólne końcowe posiedzenie komisji specjalnej i regulaminowoprawnej, celem przedstawienia radzie wniosków. Obawa przed p. Pogonowskim daje dużo do myślenia. Jeśli p. Wojewódzki uważa iż sprawa jest jasna, to nikt lepiej tego nie mógłby stwierdzić, jak jego przeciwnik p. Pogonowski. Jednak p. Wojewódzki, wraz z rządzacemi stronnictwami, za wyjątkiem p. Nowackiego, nie znoszącego spraw niewyjaśnionych wolą by p. Pogonowski stał na uboczu. Niewątpliwie p. Pogonowski zażąda wytoczenia mu zarzutów, które dadzą mu sposobność do wypowiedzenia się O roli rozmaitych, ludzi w sprawie elektrowni. O tem mówi się w mieście dużo 1 bardzo różnie, aż za bardzo różnie. Szkoda, iż p. Wojewódzki nie wykorzystał takiej okazji, jak wyświetlenie sprawy przez komisję, przy współudziale p. Pogonowskiego. A. G.”.

Rok 1925

4 lutego, środa. „Sprawy robotnicze. Delegacja pracowników elektrowni u wojewody. Polska agencja prasowa donosi: W dniu wczorajszym udała się do p. Wojewody Darowskiego delegacja w składzie: p. Rapalskiego, przedstawiciela o. k. z. z., Kowalskiego, Wojtana, Mikołajenki, jako przedstawiciela związku pracowników inst. publ. oraz p. Andrzejaka ramienia sekcji pracowników elektrowni. - Delegacja oświadczyła p. wojewodzie, iż policja chodzi po mieszkaniach prywatnych pracowników i pracowniczek elektrowni, dowiadując się o szczegóły życia i przynależność partyjną Wojewoda okazał wielkie zdziwienie, słysząc tego rodzaju skargi i zażądał podania konkretnych faktów. Delegacja przedłożyła szereg dowodów, wobec czego na miejscu spisano Protokuł i sprawa będzie wyświetlona”.

14 lutego, sobota. „ O unieważnienie cyrografu z farbowanemi szwajcarami. Interwencja delegacji partii P.P.S. w ministerstwie spraw wewnętrznych. Do niedawna jeszcze głośną była sprawa umowy zawartej między magistratem, a elektrownią w sprawie koncesji opiewającej na 4o lat. Obrady rady miejskiej nad tą sprawą były niezwykle burzliwe, gdyż opozycja ostro występowała przeciwko nie którym punktom umowy, zaś szczególną dyskusję zarówno w radzie miejskiej, jak i na lamach pism wywołała sprawa wyłączenia z umowy olbrzymich gruntów i domów. Ponieważ większością głosów magistracki projekt umowy z elektrownią przeforsowano, opozycja zapowiedziała interwencję u władz wyższych, uważając, iż koncesja ta podpisana została ze szkodą dla obywateli Łodzi. W związku z tem zwróciła się do ministerstwa spraw wewnętrznych delegacja partii P.P.S. składająca się z przewodniczącego sejmowej komisji administracyjnej posła Pragiera, oraz posła Ziemiąckiego i radnego Kempnera. Delegację przyjął szef departamentu samorządowego ministerstwa p. Wajsbrodt, który odbył z nią konferencję. Delegacja wskazała na niekorzystne warunki umowy z elektrownią łódzką, którą mimo protestów i słusznych dowodów mniejszości rada miejska zaakceptowała, aczkolwiek umowa ta zawarta na lat 4o godzi w żywotne interesy miasta i obywateli i majoryzuje grupą prywatnych osób. Biorąc powyższe pod uwagę, delegacja domagała się unieważnienia uchwały rady miejskiej co do koncesji z elektrownią. W odpowiedzi szef departamentu p. Wajsbrodt oświadczył, że w sprawie tej przedstawiciele magistratu łódzkiego przedstawili cały szereg dokumentów dla usprawiedliwienia uchwały rady miejskiej, jednakże wobec wyłuszczonych przez delegację aktów, sprawa koncesji dla łódzkiej elektrowni poddana zostanie gruntownej rewizji i o ile okaże sią, że koncesja rzeczywiście jest szkodliwą dla interesów obywateli, uchwała rady miejskiej w tej sprawie zostanie bezwzględnie anulowana. (b)”.

13 marca, piątek. „ Elektrownia chce nietylko dawać światło ale i świecić przykładem. 75oo złotych wyasygnowała rada nadzorcza elektrowni na rzecz budowy gmachu teatralnego. W tych dniach, pod przewodnictwem p. dyr. Golca, odbyło się posiedzenie komitetu budowy teatru miejskiego. Na wstępie p. przewodniczący zakomunikował zebranym, że grono członków komitetu powiększyło się przez wstąpienie p. wojewody Darowskiego oraz pp. ławnika inż. K. Folkierskiego i dyr. Dientsl-Dąbrowy. W dalszym ciągu poinformował p. przewodniczący, że plany gmachu teatralnego – po pokonaniu przez komitet pewnych trudności formalnych – zostały definitywnie przez ministerstwo robót publicznych zatwierdzone. Co się tyczy kosztów budowy, wyniosą one ok. 5 milionów złotych i muszą być rozłożone na 3-4 lata. W kwestji sfinansowania budowy istnieją różne projekty: wprowadzenie specjalnego podatku; zaciągnięcie pożyczki w P.K.O., otrzymanie zasiłku zwrotnego z funduszów budowlanych rządowych, wreszcie urządzenie loterji pieniężnej. Po przeprowadzeniu dyskusji, postanowiono zwrócić się: 1) do magistratu z prośbą o przyśpieszenie opracowania statutu podatku teatralnego; 2) jednocześnie, za pośrednictwem specjalnej delegacji, do p. Lindego, prezesa P. K. O. w Warszawie w sprawie uzyskania pożyczki. Przyjęto do wiadomości oświadczanie p. dr. Golca, że rada nadzorcza elektrowni łódzkiej, chcąc dać dobry przykład, wyasygnowała na cele budowy teatru zł. 7.5oo. W związku z tem komitet postanowił zwrócić się do większych firm łódzkich z prośbą o zadeklarowanie pewnych sum na budowę teatru. W najbliższej przyszłości komitet przystąpi do robót ziemnych przygotowawczych I w tym celu ogłoszony zostanie konkurs, drogą przetargu ograniczonego. Zamykając posiedzenie, p. przewodniczący stwierdził, że obecnie komitet wchodzi w nowy okres swej działalności, w okres realizacji zamierzeń, który wymagać będzie od wszystkich członków komitetu dużego wysiłku woli, energji i poświęcenia się sprawie”.

22 kwietnia, środa. „ W czwartek Łódź zalegną ciemności egipskie. Strejk pracowników elektrowni został już proklamowany. Wczoraj już przeprowadzony był protestacyjny strejk włoski. Jak już donosiliśmy, w elektrowni łódzkiej wynikł ostry zatarg na tle żądań pracowników, którzy domagają się wprowadzenia w życie kasy emerytalnej. Ponieważ zatarg przedłuża się, odbyło się onegdaj ogólne zebranie pracowników elektrowni, na którem postanowiono, przystąpić od południa dnia wczorajszego do strejku włoskiego, o ile żądania pracowników do tego czasu nie zostaną uwzględnione. Wczoraj przed południem udała się do p, wojewody Darowskiego delegacja pracowników elektrowni, która domagała się ingerencji władz rządowych i wprowadzenia kasy emerytalnej nim jeszcze zniesiony zostanie przymusowy zarząd państwowy nad tą instytucją. Równocześnie delegacja zakomunikowała p. wojewodzie, że zebranie uchwaliło rozpocząć strejk włoski w dniu wczorajszym od południa, lecz narazić uchwalono nie pozbawiać miasta prądu, lecz o ile do środy wieczór żądania pracowników nie zostaną uwzględnione w całości, to w czwartek rano rozpocznie się normalny strejk, który obejmie również maszynownię i miasto pozbawione zostanie światła i siły napędowej. Po wysłuchaniu delegacji, p. wojewoda oświadczył, że wyjeżdża do Warszawy i będzie interwenjował w ministerstwie przemysłu i handlu w celu zlikwidowania zatargu jeszcze przed czwartkiem. (b) Zgodnie z uchwałą powziętą na zebraniu pracowników elektrowni, wczoraj o godz. 2 po południu rozpoczął się protestacyjny strajk włoski, który trwał do wieczora. Strejk nie objął jedynie maszynowni, dzięki czemu miasto nie zostało pozbawione światła i siły elektrycznej. (b)”.

23 kwietnia, czwartek. „ Zatarg w elektrowni zlikwidowany Ministerstwo zgodziło się na utworzenie kasy emerytalnej pracowników elektrowni. W dniu wczorajszym sekcja pracowników elektrowni przy związku pracowników instytucji użyteczności publicznej otrzymała zawiadomienie, iż ministerstwo zgodziło się na utworzenie kasy emerytalnej z terminem od 1-go kwietnia. Wobec tego strejk został zawieszony a w dniu dzisiejszym wyjeżdża do Warszawy delegacja zarządu związku w osobach pp. Rapalskiego, Andrzejaka i Zakrzewskiego celem uzgodnienia spornych postulatów”. Zakrzewski miał na imię Antoni i był inżynierem. Wtorek, 5 listopada 1957: „Dnia 2 listopada 1957 r. zasnęła w Bogu po długich i ciężkich cierpieniach ś.p. Alicja Zakrzewska z Walmanów wdowa po ś.p. inż. Antonim Zakrzewski, emerytka – były długoletni pracownik Elektrowni Łódzkiej. Pogrzeb odbędzie się we wtorek dn. 5 listopada 1957 r. o godz. 15.3o z kaplicy Starego Cmentarza Ewangelickiego przy ul. Ogrodowej, o czym zawiadamiają krewnych i znajomych pogrążeni w smutku Siostra, Szwagier i Rodzina”.

12 maja, wtorek. „ Tajemnica koncesji na elektrownię w świetle opinji ministerstwa spraw wewnętrznych i robót publicznych. Oba ministerstwa stwierdziły, że koncesja jest dla miasta niedogodna. [...] Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Do Ministerstwa robót publicznych W sprawie uprawnienia rządowego na zakład elektryczny w mieście Łodzi ministerstwo spraw wewnętrznych zaznacza przedewszystkiem, że wspomniane uprawnienie w ujęciu projektu min. robót publicznych nie pokrywa się co do treści z uprawnieniem według uchwały rady miejskiej w Łodzi z dnia 3o-go października 1924 roku, do której magistrat ze swej strony sprawozdaniem z dn. 7 stycznia r. b. zgłosił uzupełniającą poprawkę. Różnice te należałoby, zdaniem ministerstwa spraw wewnętrznych, w odpowiedniej drodze usunąć, a to z tego powodu, że od zgody miasta na warunki uprawnienia rządowego w danym razie zależy możność zrealizowania tego uprawnienia przez spółkę akcyjną, gdyż w braku zgody miasta na warunki uprawnienia rządowego, miasto mogłoby odstąpić od zamiaru zawarcia projektowanych umów z towarzystwem elektrycznego oświetlenia w 1886 r. i nową spółkę akc, zaś zawarcie takich umów, jak wynika z projektu min. robót publicznych - Jest jednym z warunków wydania uprawnienia rządowego. Przy rozpatrywaniu omawianego projektu uprawnienia rządowego w związku z prośbą magistratu m. Łodzi o wyrażenie zgody na powołaną wyżej uchwałę rady miejskiej z dnia 3o. X. 1924 r., min. spraw wewnętrznych nasunęły się następnie wątpliwości, czy z uwagi na opinję prokurator]! Generalnej z dnia 2o. XII. 1922 r. nr. 19630-4570-22-V, że tow. elektrycznego oświetlenia 1886 r. prawnie przestało Istnieć i utraciło zdolność do działań prawnych, nie byłoby korzystniejsze dla miasta, a może i dla państwa, załatwić sprawę przez zlikwidowanie praw wspomnianego Tow. na podstawie specjalnej ustawy likwidacji majątku rosyjskich osób prawnych, które] projekt opracowuje główny urząd likwidacyjny nic jest bowiem rzeczą wykluczoną, że z wyniku postępowania tow. elektryczne go oświetlenia 1886 r. wobec możności zlikwidowania jego praw do elektrowni łódzkiej mógłby skłaniać przedstawicieli tego tow. do większych ustępstw na rzecz miasta przy zawieraniu nowej umowy, niż ma to miejsce obecnie. Odnośnie do ustalonych już warunków projektowanego uprawnienia rządowego dla nowopowstającej spółki ąkcyjnej, do której mają wejść przedewszystkiem akcjonariusze towarzystwa 1886 r. ministerstwo spraw wewnętrznych, opierając się na znajdującej się w aktach w ministerstwie robót publicznych opinii rzeczoznawców, powołanych przez magistrat m. Łodzi i na załączonej opinji inż. Opęchowskiego, wydanej na prośbę tegoż magistratu zauważa, że organa miejskie w Łodzi w pertraktacjach z tow. 1886 r., względnie z organizatorami nowej spółki akcyjnej, nie uzyskały dla miasta wszystkich tych warunków, które uznane zostały za konieczne przez wspomnianych rzeczoznawców. Korzyści przeto, jakie m. Łódź otrzyma przez rozwiązanie dotychczasowe] umowy z towarzystwa 1886 r., oraz przez zawarcie umowy z nową spółką akcyjną, która za zgodą miasta otrzyma uprawnienie rządowe, wskutek tego nie mogą być uważane za osiągnięte w wystarczające] mierze. Zresztą samo ministerstwo robót publicznych w piśmie swem do ministerstwa spraw wewnętrznych z dnia 27-go września r. ub. nr. 784-24 E stwierdza wprawdzie, iż warunki uprawnienia rządowego są korzystniejsze dla m. Łodzi od warunków dotychczasowej umowy miasta z tow. 1886 r. dodaje jednak zarazem, że niektóre z tych warunków „pozostawiają wiele do życzenia”. Jakkolwiek więc projektowany sposób załatwienia dla m. Łodzi nie może być uważany bez zastrzeżeń za korzystny, min. spraw, wewnętrznych liczy się przecież z tem, że ministerstwo przemysłu i handlu zezwoliło akcjonariuszom tow. 1886 r. na odbycie walnego zgromadzenia i uznało wspomniane towarzystwo za właściciela elektrowni łódzkiej oraz za zdolne do działań prawnych i że wskutek tego omawianemu towarzystwu umożliwione zostało objęcie elektrowni łódzkiej i prowadzenie jej na warunkach dotychczasowej umowy z miastem, która to umowa, zdaniem czynników kompetentnych, dla miasta jest niedogodna. Nie jest też bez znaczenia okoliczność, że kilkuletnią pertraktacje m. Łodzi z towarzystwem 1886 r. doprowadziły do porozumienia, wyrażającego się w uchwale rady miejskiej z dnia 3o X r. ub. zgodą na rozwiązanie dotychczasowej umowy m. Łodzi ze wspomnianem towarzystwem i przyjęcie projektowanego uprawnienia rządowego oraz warunków umowy z nową spółką akcyjną. W tym stanie rzeczy, ministerstwo spraw wewnętrznych, nie uważając się za kompetentne do oceny legalności wspomnianych wyżej zarządzeń ministerstwa przemysłu i handlu nie sprzeciwia się zarówno wydaniu projektowanego uprawnienia rządowego, jak i zawarcia przez miasto projektowanych umów. Wyrażając zatem zasadniczą zgodę na projektowane uprawnienia rządowe min. spraw wewnętrznych uprasza ministerstwo robót publicznych o wzięcie przy ostatecznem ustaleniu warunków uprawnienia rządowego pod uwagę wspomnianych wyżej opinji rzeczoznawców, a w szczególności także opinji inż. Opęchowskiego, celem wprowadzenia w miarę możności pewnych zmian do tego uprawnienia, zmierzającej do zapewnienia m. Łodzi dodatkowe] korzyści. Minister: Ratajski. A więc zarówno ministerstwo robót publicznych jak i ministerstwo spraw wewnętrznych stwierdziły, iż umowa miasta z łódzkiem towarzystwem elektrycznem jest dla miasta niedogodna i miasto mogłoby uzyskać znacznie lepsze warunki. Opinja ta rzuca jaskrawe światło na poczynania pana Wojewódzkiego, który pomimo tej opinii ministerstw forsuje w dalszym ciągu konieczność utrzymania w mocy koncesji z Łódzkiem towarzystwem elektrycznem i nadania temuż towarzystwu uprawnienia państwowego. Na szczęście decydujący teraz głos w tej sprawie będą miały ministerstwa spraw wewnętrznych i robót publicznych. T.

15 lipca, środa. „Farbowani „szwajcarzy” obejmują elektrownię. Po ostatecznem załatwieniu sprawy koncesji dla elektrowni przez władze miejskie przystąpiono do likwidacji dotychczasowego zarządu państwowego. Od kilku dni urzędują już w elektrowni przedstawiciele akcjonarjuszów towarzystwa z r. 1861 z p. Ulmanem na czele, którzy sporządzają bilans przejęcia elektrowni od zarządu państwowego, W związku z tem przystąpiono do bardzo energicznej akcji ściągania wszelkich zaległości. Zaległości nieuregulowane traktowane będą przez nowy zarząd elektrowni jako dług, podlegający oprocentowaniu państwowemu. Po ostatecznem przejęciu elektrowni nastąpią prawdopodobnie poważne zmiany w dotychczasowym składzie dyrekcji. Dyrektor Golc, który pełnił funkcje zarządcy państwowego, wyjechał na dłuższy urlop”.

12 października, poniedziałek. Defraudacja w elektrowni. Kierownik biura wypłat przywłaszczył sobie 14,ooo złotych. Aresztowany – twierdził, iż dopuścił się malwersacji z nędzy. W łódzkiej elektrowni kierownikiem biura był niejaki Kowalski, którego czynność polegała na sporządzaniu rachunków dla robotników i urzędników elektrowni. Kowalski pracował już w elektrowni od siedmiu lat nienagannie, nic więc dziwnego, że cieszył się ogólnem zaufaniem swych zwierzchników. W ubiegły piątek jednak zauważono w rachunkach Kowalskiego pewne niedokładności, które po bliższem zapoznaniu się z księgami. Prowadzonemi przez Kowalskiego, wykazały brak gotówki w kasie na sumę czternastu tysięcy złotych. Malwersacja, dokonana przez kierownika biura wypłat. polegała na fałszowaniu wykazów obrachunkowych. Stwierdzono mianowicie, że do Izby skarbowej na rachunek podatku państwowego z pensji robotników wpłynęła suma o wiele większa niż to wykazywała odpowiednia pozycja w księgach buchalteryjnych. Zaczęto więc badać przyczynę tego anormalnego zjawiska i po dokładnem obliczeniu rachunków okazało się, że Kowalski świadomie wpisywał do ksiąg mniejsze sumy pieniężne, przenosząc je do własnej kieszeni. W ten sposób kasa elektrowni łódzkiej poniosła stratę czternastu tysięcy złotych z winy kierownika biura wypłat. Sprawę oddano natychmiast w ręce prokuratorji, która aresztowała niesumiennego pracownika elektrowni. Kowalski do winy się przyznaje i pierwszy swój fałszywy krok na drodze życia tłumaczy tern. że długotrwała choroba żony pociągnęła za sobą ogromne koszta, które zmusiły go do popełnienia defraudacji. Prócz tego nawiedziły Kowalskiego w ostatnim czasie różne nieszczęścia rodzinne - jak operacja synów 1 złamanie nogi w kwietniu b. r. - co również naraziło go, jak twierdzi na koszta których nie mógł pokryć niedostateczna pensja otrzymywana w elektrowni”.

1o listopada, wtorek. „[...] Kulisy zatargu w elektrowni oświetla czytelnikom „Expressu” p. Marjan Andrzejak. [...] Przewodniczący sekcji elektrowni łódzkiego oddziału związku pracowników użyteczności publicznej Rzeczypospolitej p. Marjan Andrzejak udzielił naszemu spółpracownikowi następującego wywiadu o przebiegu strejku w elektrowni oraz o pertraktacjach prowadzonych od dwuch tygodni zarówno w Łodzi jak! Warszawie celem zażegnania zatargu. Po objęciu elektrowni przez nowy zarząd w nocy z 23 na 24 ubiegłego miesiąca - oświadcza p. Andrzejak - czekaliśmy na jakąkolwiek odezwę ze strony nowych właścicieli. Dopiero dnia 28 ub. m. na murach elektrowni ukazało się zawiadomienie o przejęciu elektrowni przez nową spółkę. Zawiadomienie to nie zawierało. ani jednego zwrotu o ustosunkowaniu się nowych właścicieli do pracowników. Pracownicy elektrowni zwołali tego samego dnia zebranie, aby się naradzić nad wytworzoną sytuacją, jaka powstała po wybraniu nowego zarządu i mianowaniu nowych dyrektorów. Pracownicy byli oczywiście rozgoryczeni na nowy zarząd, który nie raczył po objęciu swych czynności porozumieć się z ich przedstawicielami. Jakież było jednak nasze zdziwienie - mówi dalej p. Andrzejak – gdy nazajutrz (t.j. 29 ub. m.) przybywszy do pracy ujrzeliśmy na murach ogłoszenie o zniesieniu kasy emerytalnej. Nowy zarząd elektrowni zwrócił się jednocześnie do ogółu pracowników z żądaniem wydelegowania trzech przedstawicieli pracowników dla opracowania nowego stanu kasy emerytalnej. Na ten zamach naszych zdobyczy socjalnych nie mogliśmy w żaden sposób pozwolić. Zwołaliśmy zebranie, na którym postanowiono , wystosować ostry list do zarządu, żądając utrzymania w mocy kasy emerytalnej. Listu tego jednak nie wysłaliśmy, gdyż zatarg przybierał coraz ostrzejszą formę, a wszedł w fazę decydującą po otrzymaniu wymówienia pracy przez pp. Rapalskiego, Andrzejaka i Zakrzewskiego, którzy zarówno na terenie rady miejskiej, jak i w kołach rządowych prowadzili energiczną akcję przeciwko oddaniu elektrowni „farbowanym szwajcarom”. Jednocześnie na murach elektrowni ukazało się dalsze rozporządzenie nowych władz, zabraniające pracownikom zwoływania narad i wieców na terenie elektrowni. Takie postępowanie nowego zarządu, który swoją działalność rozpoczął od przekreślenia naszych praw zdobytych w ciągu kilkuletniej walki wywołało wielkie wzburzenie wśród pracowników. Na ogólnym zebraniu postanowiono zażądać cofnięcia wszystkich nieprawnych zarządzeń przez nowy zarząd i przyjąć z powrotem wydalonych pracowników. Z Warszawy przybył generalny sekretarz zarządu głównego związku pracowników użyteczności publicznej pan Gonerko, który interwenjował u dyrekcji elektrowni oraz u p. wojewody. Interwencje jednak nasze na gruncie łódzkim nie odnosiły żadnego skutku, wobec czego przenieśliśmy całą akcję do Warszawy. Na konferencjach jednak w dniach 4, 5 i 6, które odbyły się w trzech ministerstwach przedstawiciele właścicieli elektrowni odrzucili wszelkie żądania pracowników. Na konferencji w ministerstwie pracy główny inspektor pracy p. Klott zwrócił się nawet z pewnego rodzaju apelem do p. Skulskiego, chcąc zażegnać strejk łódzki i oświadczył: „Rząd prosi o uznanie słusznych postulatów pracowników elektrowni łódzkiej”. Żadne prośby ani groźby rządu nie pomagały. Panowie Ullman i Skulski stali twardo na swych poprzednich stanowiskach zniszczenia naszego dorobku socjalnego. Konferencja u premjera Grabskiego również nie dała pozytywnego wyniku. Gdy p. premjer Grabski zaproponował zasięgnięcie opinji prokuratorji generalnej Rzeczypospolitej, która to opinja byłaby obowiązująca dla obydwóch stron, p. Skulski odpowiedział: „Opinja prokuratorji może być wiążąca dla rządu, ale nie dla właścicieli elektrowni”. Wobec takiej bezceremonialnej odpowiedzi p. Skulskiego, konferencja ta została przerwana bez wyniku. Uważając. iż wyczerpaliśmy wszystkie środki pokojowe, zmierzające do polubownego załatwienia zatargu ogłosiliśmy ubiegłej soboty o godzinie 3 i pół ostry strejk. Dziś walczymy o umowę główną, gdyż bez tej umowy kasa emerytalna, na utrzymanie której zgodzili się nowi właściciele elektrowni, nie posiada żadnego znaczenia. Sprawa wydalonych pracowników już obecnie nie odgrywa żadnej decydującej roli, gdyż nie chcą oni powrócić na swe stanowiska. Zatarg w elektrowni łódzkiej ma zasadnicze znaczenie i traktowany jest przez ogół pracowniczy Polski, jako zamach na zdobycze socjalne klasy pracującej. Już dziś mamy zapewnione poparcie robotników całej Polski i ufamy w nasze zwycięstwo. H”. A na ostatniej stronie gazety ukazało się ogłoszenie: „Wezwanie do p.p. pracowników Łódzkiego T-wa Elektr. Sp. Akc. W uzupełnieniu wezwania z dn. 8-go listopada r.b. dyrekcja Ł. T-wa Elektr. Sp. Akc. zawiadamia tych p.p. pracowników, którzy dotychczas nie przystąpili do pracy, że wyznacza im jako ostateczny termin powrotu do pracy sobotę, dn. 14 listopada r.b. do godz. 8-ej rano. W razie nieprzybycia do pracy któregokolwiek pracownika we wskazanym powyżej terminie, dyrekcja Ł. T-wa Elektr. Sp. Akc. uważać będzie stosunek służbowy za ostatecznie zerwany z winy tegoż pracownika i przystąpi do przyjmowania nowych pracowników. Łódź, dn. 11 listopada 1925 r. Łódzkie T-wo Ekektr. Sp. Akc.”.

11 listopada, środa. „ Strejk powszechny wisi w powietrzu. Pracownicy elektrowni będą strejkować aż do zwycięstwa mając poparcie klasy robotniczej całej Polski. [...].Sytuacja strejkowa w łódzkiej elektrowni w ciągu dnia dzisiejszego do godz. 12 t. j. do chwili zamknięcia numeru nie uległa prawie żadnym zmianom. Prąd w dalszym ciągu dostarczany jest na miasto w dowolnej ilości i tylko chwilami ulega krótkim przerwom. Zapowiedziany na dzień dzisiejszy na godz. lo-tą jednogodzinny protestacyjny strejk tramwajarzy nie odbył się. Wprawdzie o oznaczonej godzinie Większość tramwajarzy zatrzymała, prowadzone przez nich wozy, lecz wskutek interwencji policji. przystąpili do pracy. W kilku punktach miasta z powodu zatrzymania ruchu tramwajowego wytworzyły się długie zatory. Najdłuższe szeregi tramwajów wytworzyły się na ul. Piotrkowskiej przy zbiegu ul. Głównej, na starym mieście i Górnym Rynku. Trwało to jednak około lo-ciu min. Policja motywowała swą interwencję tem, że zatory tramwajowe wstrzymują ruch uliczny. Wielu tramwajarzy opierało się tym zarządzeniom, wobec tego jednak, że inni ruszyli, dalsze wstrzymanie ruchu stało się niemożliwe. Dziś rano przybył do Łodzi z Warszawy prezes zarządu głównego związku pracowników użyteczności publicznej. Prawie natychmiast po jego przyjeździe, zwrócili się do niego tramwajarze oświadczając, iż policja zabrania im strejkować. P. Preis wespół z sekretarzem tutejszego związku pracowników instytucji użyteczności publicznej p. Kowalskim udał się do p. wojewody Darowskiego, którego jednak nie zastali, gdyż znajdował się on na uroczystości rocznicy wyzwolenia Polski spod jarzma okupacyjnego. [...] Jak się w ostatniej chwili dowiaduje „Express” konferencja u p. wojewody rozpoczęła się o godz. 12 i pół i w chwili oddawania numeru pod prasę trwa jeszcze. [...] Przedstawiciel „Expressu” miał krótką rozmowę z p. Kowalskim, sekretarzem związku pracowników użyteczności publicznej. – Czy sądzi pan, że elektrowni długo może wytrwać bez personelu technicznego. – Nie. Normalnie kotłownia, maszynownia, wydział instalacyjny i t.p. zatrudniały 28o robotników. Obecnie pracuje kilku łamistrejków, 2o studentów z S.S.S. oraz kilku urzędników biurowych. Czy wyobraża pan sobie, żeby ta garstka niewykwalifikowanych i niezahartowanych ludzi mogła zastąpić dawny personel, dziesięciokrotnie silniejszy? Niech pan spojrzy na poparzone i opuchnięte dłonie studentów z S.S.S., a przekona się pan co to za praca. – Jaki duch panuje wśród strejkujących? – Jaknajlepszy. Pewni są zwycięstwa i nie lękają się żadnych przeszkód. – Jakie przeszkody ma pan na myśli? - Najważniejszym czynnikiem, łamiącym jednolity front robotniczy był jest i będzie głód. My zaś głodu się nie boimy, bowiem, koledzy warszawscy zaofiarowali się sami z materjalnem poparciem. Kolega Groszyński, który bawił w Warszawie był mile zdziwiony, gdy prezes centrali p. Priess, wyraził gotowość zaofiarowania kilkuset złotych na pierwsze potrzeby głodujących. Rozumie się, że kolega Groszczyński odmówił, bowiem tak źle z nami jeszcze nie jest. W czwartek otrzymaliśmy pensję, a choćby ta się skończyła, to wiara w zwycięstwo doda nam sił do dalszej walki… [...] Jak się „Express” dowiaduje, na terenie politechniki warszawskiej część studentów wszczęło energiczną akcję przeciwko tym kolegom , którzy zajmują posady w elektrowni łódzkiej, szkodząc interesom klasy robotniczej. Studenci nawołują swych lekkomyślnych kolegów, by nie kompromitowali ogółu akademików [...] Dziś o godzinie 11-ej do związku pracowników użyteczności publicznej zwróciła się delegacja łódzkiego koła akademickiego, która prosiła o dokładne zobrazowanie celu i charakteru obecnego strejku w elektrowni. Po udzieleniu im żądanych informacji przez przedstawicieli związku, akademicy oświadczyli, że stanowczo zareagują przeciw tym akademikom pracującym w elektrowni i oddadzą ich nawet pod sąd koleżeński. Jak się „Express” dowiaduje w dniu dzisiejszym 6 pracowników elektrowni, którzy początkowo złamali solidarność strejkową, nie stanęło do pracy. Są to przeważnie główni monterzy i pracownicy biura”.

12 listopada, czwartek. „[...] Na wczorajszym posiedzeniu sejmu poseł Ziemięcki u tow. z P.P.S. złożyli wniosek w sprawie elektrowni łódzkiej. Podpisani wnoszą: Wysoki sejm uchwalić raczy: Sejm wzywa rząd, ażeby nie później niż w ciągu miesiąca złożył sejmowi sprawozdanie w sprawie zniesienia zarządu przymusowego nad elektrownią łódzką oraz nadania uprawnienia nowemu Towarzystwu pf. „Łódzkie Towarzystwo Elektryczne S.A.”. Sprawozdanie to dotyczyć winno formalno-prawnej strony przekazania elektrowni nowemu towarzystwu oraz wyjaśnić stronę materjalną, w szczególności zaś fakt wyłączenia z przekazanego mienia 15-morgowego placu przy dworcu Kaliskim, domu przy ul. Gdańskiej 1o9 oraz domu przy ul. Targowej, w którym mieszkają pracownicy elektrowni.

14 listopada, sobota. „ 1oo robotników odesłała do domów „komisja rewizyjna” łódzkiej elektrowni. Jak „filtrowano” w portjerni zgłaszających się do pracy robotników. [...] Jak już doniosła dzisiejsza „Il. Republika”, wczoraj odbyło się ogólne zebranie pracowników łódzkiej elektrowni w lokalu okręgowej komisji związków zawodowych. Na zebraniu tem po dłuższej dyskusji uchwalono przystąpić w dniu dzisiejszym do pracy, biorąc pod uwagę obecny kryzys gospodarczy Łodzi, oraz fakt, że kasa emerytalna została utrzymana, dzięki czemu pracownicy elektrowni odnieśli częściowe zwycięstwo. W myśl tej uchwały dzisiaj jeszcze przed godziną 8-mą rano przed budynkiem elektrowni zgromadzili się pracownicy, którzy wrócili do porzuconych w czasie strejku warsztatów pracy. Normalnie robotnicy wchodząc do elektrowni wpuszczani byli przez szeroką bramę wejściową, teraz jednak postąpiono całkiem odmiennie. Robotników wpuszczano pojedynczo przez portjernię, gdzie siedziało kilku prokurentów, którzy rejestrował każdego z przybyłych. Nie wszystkich robotników przyjęto z powrotem. Około 1oo musiało powrócić do domów. Tym oświadczono, że dyrekcja nie uważa stosunku służbowego z nimi za zerwany, lecz zostaną oni specjalnie powiadomieni o dalszej decyzji dyrekcji. Podczas aktu przyjmowania i rejestrowania pracowników w obrębie elektrowni, jak również przed wejściem do jej wnętrza oraz przed bramą ustawione były liczne posterunki policyjne, które utrzymywały porządek. Z powodu nieprzyjęcia około 1oo robotników, panuje wśród pracowników elektrowni wielkie rozgoryczenie”.

Rok 1926

3o stycznia, sobota. „ Elektryczność drożeje a obrońcy „farbowanych szwajcarów” umywają ręce i mówią: „Zwróćcie się po pomoc do rządu!”. [...] Sprawa oddania elektrowni łódzkiej „farbowanym szwajcarom” jest już dostatecznie wyświetlona i opinja publiczna osądziła ją należycie. Przypominamy sobie doskonale, jak to niedawno na posiedzeniach rady miejskiej stali obrońcy koncesji „elektrycznej”, tłomaczyli, iż koncesja ta jest poprostu nieporównywalnym dobrodziejstwem dla Łodzi, że oddanie elektrowni „szwajcarom” będzie błogosławieństwem dla łodzian. Stale pozatym podkreślano, że nowi właściciele pod wpływem przedstawicieli miasta w zarządzie obniżą ceny, płacone za prąd. Cóż się tymczasem okazało? Elektrownia podwyższył cenę za prąd, a równocześnie pojawiły się pogłoski, że „szwajcarzy” już wywożą zarobione pieniądze zagranicę. Z punktu widzenia czysto kupieckiego jest rzeczą jasną, iż chcą zarobić możliwie najwięcej, nie jest to jednak argumentem, aby cała Łódź pozwoliła zdzierać sobie skórę za elektryczność. Ale tutaj zupełnie inaczej mówią dawno obrońcy „szwajcarskiej” koncesji. Zwalają oni już dziś ze swoich bar całą odpowiedzialność za ewentualną podwyżkę prądu i zasłaniają się przed atakującemi – autorytetem rządu. – My nic nie winni! – mówią – My nic dziś nie możemy zrobić w zarządzie elektrowni. Zgłaszajcie waszą pretensję do rządu, który jedynie może tu coś uczyni! Być może… Ale czemu obrońcy „szwajcarów” nie mówili o tym przed kilku miesiącami, kiedy gwałtownie forsowali oddanie elektrowni jej obecnym właścicielom? Oto pytanie, na które nie daje się dziś odpowiedzi. Nie wątpimy jednak, że przyjdzie chwila, kiedy obrońcy „szwajcarów” będą musieli odpowiadać na wiele pytań i to natury daleko bardziej jeszcze nieprzyjemnej”.

7 października, czwartek. Wacław Drozdowski zamieszczający na łamach „Expressu Wieczornego Ilustrowanego” rysunki satyryczne poświęcił elektrowni dwuobrazkową historyjkę „Sztuką durniów tłuką” uzupełnioną o tekst: „Dwuch wędrowców, w obcą stronę/ maszerując przez wyboje/ Na gałęzi zawieszone/ Ruchomości niosło swoje:/ Obciążonych owym sprzętem/ Zalewały potu strugi:/ Jeden zwał się konsumentem. / - Elektrownią zwał się drugi. / Przy najpierwszej wnet okazji/ Elektrownia zyski chwyta./ Obarczając zaś ciężarem/ Konsumenta – no i kwita!? Z tej bajeczki każdy zgadnie,/ że moralną w niej nauką/ Jest: pilnować się przykładnie,/ bo cię sztuką inni stłuką”.

22 czerwca, wtorek. „ Przeciwko zachłannym apetytom elektrowni łódzkiej wystąpi województwo i sfery gospodarcze. W związku z projektowaniem przez Łódzkie Towarzystwo Elektryczne podwyższeniem taryf za prąd i siłę, organizacje gospodarcze podejmują energiczną akcję, celem uniemożliwienia tej podwyżki. Równocześnie urząd wojewódzki zamierza wystąpić do ministerstwa robót publicznych, przedstawiając konieczność przeciwstawienia się tym zakusom elektrowni”.

28 września, wtorek. „ Rewolwer w marynarce zranił 13-letnią dziewczynkę córkę inkasenta elektrowni. [...] Niezwykły wypadek zdarzył się w dniu wczorajszym w domu przy Al. 1 Maja 77. O godzinie czwartej po południu sąsiedzi usłyszeli nagle strzał, który rozległ się w mieszkaniu inkasenta elektrowni, zamieszkującego w tym domu na drugim piętrze. Zaniepokojeni hukiem wpadli do mieszkania, gdzie ujrzeli leżącą na podłodze w kałuży krwi 13-letnią córkę inkasenta Helenę Zadurską. Dziewczynka miała przestrzeloną nogę. Ja się okazało niezwykły ten wypadek miał następujące podłoże: Helena Z. wybierała się na poobiedni spacer, weszła więc do sypialni w celu przebrania sukienki. W chwili, gdy zdejmowała z wieszaka nową sukienkę, potrąciła niechcący łokciem wiszącą obok w szafie marynarkę ojca, w której znajdował się nabity rewolwer. Marynarka spadła na ziemię i jednocześnie rozległ się huk wystrzału rewolwerowego, przyczem kula trafiła dziewczynkę w lewą nogę. Dziewczynka padła na ziemię, brocząc krwią. Zawezwany lekarz pogotowia skonstatował ciężkie uszkodzenie nogi”.

12 grudnia, niedziela. „ Witryny sklepowe toną w ciemnościach wskutek kamiennego uporu elektrowni, która nie chce obniżyć ceny za prąd. Zamiast elektrycznych piecyków, więcej światła w oknach wystawowych. [...] Najgłówniejszą cechą wielkomiejskości jest zewnętrzny wygląd ulic w porze wieczornej, gdy witryny sklepów buchają oślepiającym blaskiem elektrycznych lamp, a wielkie reklamy świetlne zastępują całkowicie uliczne latarnie. Miasto ma wówczas prawdziwie europejski wygląd. U nas niestety, sprawa oświetlenia wystaw sklepowych w porze wieczornej znajduje się w stadjum wielkiego zaniedbania. Kupcy detaliści ciągle czynią starania w elektrowni w sprawie zmniejszenia taryfy za prąd elektryczny, lecz farbowani szwajcarzy nie bardzo śpieszą się z załatwieniem tej sprawy. Traci na tem kupiectwo łódzkie i zewnętrzny wygląd miasta. Szczególnie w okresie przedświątecznym reklama świetlna mogłaby mieć szerokie zastosowani, nikt jednak nie może sobie pozwolić na tak kosztowną reklamę. Tymczasem więc wystawy sklepów łódzkich wyglądają, że pożal się Boże! Do siódmej, czyli do chwili zamknięcia sklepu palą się jeszcze w oknach wystawowych nikłe światełka lampek elektrycznych, które nie tylko nie rozświetlają ulicy, lecz nawet mroków wystawy nie mogą należycie rozproszyć. A po godzinie siódmej większa część witryn sklepowych tonie w głębokich ciemnościach. Kupiectwo ponosi z tego powodu kolosalne straty. - Wiadomo, te ulice Łodzi zapełniają się ludnością właśnie dopiero po zamknięciu sklepów, po godzinie siódmej, śpieszącej do teatrów, kin i lokalów rozrywkowych. Oświetlone wystawy mogłyby wówczas spełnić wielką rolę reklamową, która przepada z kretesem na skutek kamiennego uporu władców z ulicy Targowej. Zainteresowanie w tej sprawie kupcy – detaliści powinni zapomocą swego związku rozpocząć energiczniejszą akcję zmierzającą do wywarcia większego nacisku na dyrekcję elektrowni, ażeby obniżyła cenę prądu elektrycznego, używanego do oświetlania wystaw sklepowych. Dotychczasowe pertraktacje na ten temat nie dały żadnego pozytywnego rezultatu. Dyr. Ullman, chcąc wykazać swe zrozumienie dla spraw kupiectwa, zaproponował „europejską inowację” – ogrzewanie sklepu elektrycznością. Ta sprawa, według naszego mniemania, powinna się znaleźć na drugim planie, gdyż oświetlenie wystaw jest sprawą o wiele ważniejszą. Niechże więc kupcy nie dadzą sobie zamydlić oczu „europejskimi inowacjami” i żądają obniżenia taryfy na prąd, albowiem o wiele większą inowacją byłoby racjonalne i prawdziwie europejskie oświetlenie witryn sklepowych. – str –”.

Rok 1927

25 listopada, piątek. „ Król oszustów – Geza Hollo „nabrał” między innymi gazownię i elektrownię łódzką. Władzom lwowskim udało się unieszkodliwić międzynarodowego hochsztaplera . [...] Na ławie oskarżonych lwowskiego sądu okręgowego zasiadł Geza Hollo, jeden z największych oszustów świata, który w przeciągu dwóch lat nabrał szereg największych firm polskich i instytucji samorządowych na sumę pół miljona dolarów. Ofiarą węgierskiego króla hochsztaplerów, między innemi padły łódzka elektrownia i gazownia, „Przemysł chemiczny w Polsce sp. akc. w Zgierzu” oraz Towarzystwo przędzalni bawełny i tkanin w Ozorkowie. Hallo, a właściwie Gnido Hirsz, przyjechał do Polski z Budapesztu w roku 1924 jako akwizytor jednego z międzynarodowych biur ogłoszeniowych. Miał on zbierać reklamy firm polskich, dla propagowania naszego przemysłu zagranicą. Już wkrótce po przyjeździe doszedł do wniosku, ż z prowizji z uzbieranych ogłoszeń nie zrobi majątku. Postanowił więc wykorzystać tę okoliczność, iż przemysł polski w tym czasie odczuwał dotkliwy brak kredytów i począł grasować jako przedstawiciel wielkich grup finansowych. Pełnomocnictwa otrzymane w międzynarodowem biurze reklamy, pozwoliły mu wcisnąć się do gabinetów poważnych osobników i wyłudzić od ich polecenia, wystawiane w najlepszej wierze. Miał zresztą olbrzymi zapas referencji krezusów światowych i największych banków tak, iż wszędzie przypuszczano, że jest rzeczywiście wybitnym przedstawicielem europejskiej i amerykańskiej finansjery. Oszust zdobył więc sobie poparcie różnych osób posiadających pewne wpływy, poczem śmiało już począł grasować w przedsiębiorstwach przemysłowych. Geza wyjaśniał właścicielom zakładów przemysłowych, że kapitaliści zagraniczni, pragnący pomóc finansowo naszemu krajowi domagają się jednak pewnego zabezpieczenia swych wierzytelności. Dokonywał więc zajęć zabudowań fabrycznych oraz żądał dokładnych opisów objektów i danych statystycznych. Cały ten materjał, jak zapewniał Hollo, miał mu służyć dla opracowania ekspose, które miał wygłosić na zebraniach bankierów zagranicznych, decydujących o przyznaniu pożyczki dla poszczególnych reflektantów z Polski. A konto pośrednictwa Hollo pobierał od każdej formy 5oo, 1ooo dolarów, a niekiedy i kilka tysięcy. Sprawa pożyczki komplikowała się natychmiast po otrzymaniu zaliczki na poczet kosztów wstępnych. Zdarzało się jednak, że bezczelny oszust dopominał się i o resztę kwoty. Hollo w ciągu dwóch lat zwiedził całą Polskę. Z najpochlebniejszemi rekomendacjami zwrócił się w Warszawie do centrali związku gospodarczego i zakładów wodociągowych w państwie polskim przedstawiając się jako dyrektor międzynarodowego lloydu w Nowym – Jorku, który rzekomo miał wydać album ilustrowany z ogłoszeniami i artykułami o zakładach użyteczności publicznej. Związek warszawski dał mu listy polecające z któremi przyjechał do Łodzi, zwracając się do elektrowni i gazowni. Pod pretekstem pożyczek zagranicznych wyłudził w Łodzi dość znaczne sumy. Z kolei odwiedził Grudziądz, Toruń, Kalisz, Poznań i inne miasta. W każdej instytucji, czy też zakładzie przemysłowych proponował pożyczki 1oo tysięcy dolarów, lecz też i większych sum. Główną kwaterą oszusta był Lwów. W mieście tym pojął za żonę córkę jednego ze znanych kupców. Dopiero po aresztowaniu okazało się, iż jest bigamistą, a pierwsza jego żona przebywa w Ameryce. Gdy przed dwoma laty doszedł do wniosku, iż dalszy pobyt w Polsce może dla niego pociągnąć przykre skutki, zbiegł do Budapesztu. Na Węgrzech aresztowano go za jakieś oszustwo i skazano na 3 miesiące więzienia. Po odsiedzeniu tej kary władze węgierskie wydały go Polsce, gdyż w międzyczasie zostały wykryte jego niesłychane oszustwa. Hirsz powędrował do więzienia lwowskiego. Sprawa jego, która wczoraj się rozpoczęła, wywołała olbrzymie zaciekawienie. Zawezwano kilkudziesięciu świadków, przedstawicieli przemysłu i handlu z całej Polski”.

28 grudnia, środa. „ Utonął w kanale podziemnym. Straszna śmierć pracownika elektrowni. Tragiczną śmiercią zginął 31-letni pracownik elektrowni Mieczysław Czelanowicz, zamieszkały przy ul. Rybnej 13. Wczoraj w godzinach wieczornych Czelanowicz pracował w kanae podziemnym, znajdującym się na posesji przy ulicy Targowej 1, należącej do elektrowni. Nagle Czelanowicz wpadł do dołu wypełnionego wodą i pogrążył się w niej po głowę. Koledzy jego znajdujący się na podwórku pośpieszyli mu na ratunek, lecz niestety pomocy była spóźniona. Nim bowiem dostali się do kanału, nieszczęśliwy robotnik utonął. Dopiero po upływie kilkunastu minut udało się wyłowić go z wody. Wezwano natychmiast lekarza pogotowia, lecz ten mógł jedynie stwierdzić zgon Czelanowicza. Zwłoki zabezpieczono na miejscu do zejścia władz sądowo-policyjnych”.

Rok 1928

18 kwietnia, środa. „ Nowi przedstawiciele miasta wejdą do władz elektrowni łódzkiej. (x) Jak się „Express” dowiaduje w maju odbędzie się ogólne zebranie akcjonariuszy elektrowni łódzkiej, na której dokonań zostaną nowe wybory zarządu i komisji rewizyjnej. W instytucjach tych, jak wiadomo, zasiadają również przedstawiciele miasta. Zarówno do zarządu, jak i komisji rewizyjnej desygnowani będą przez magistrat nowi przedstawiciele miasta, gdyż, jak wiadomo, mimo nowego magistratu i nowej większości, obecne władze miejskie nie wycofały z elektrowni przedstawicieli dawnego magistratu, który reprezentowany był przez b. wicepr. Wojewódzkiego, b. wiecepr. Groszkowskiego, b. ławn. Kulamowicza, b. red. Waszkiewicza. Nowi przedstawiciele samorządu łódzkiego, którzy wejdą w skład zarządu i komisji rewizyjnej łódzkiego towarzystwa elektrycznego nie zostali jeszcze desygnowani. Jak wiadomo, mocą uchwały rady miejskiej honorarja przedstawicieli miasta z tytułu uczestnictwa w zarządzie i komisji rewizyjnej przelewane są do kasy miejskiej na wydatki ogólne”.

1 maja, wtorek. „Pierwszy maja w Łodzi. Wielotysięczny pochód przeszedł ulicami miasta w uroczystym nastroju. Policja rozproszyła komunistów i skonfiskowała 2 transparenty. [...] Elektrownia w dniu dzisiejszym jest czynna zupełnie normalnie. Do pracy nie stawiła się jedynie pewna ilość robotników, jednakże zostali oni zastąpieni przez innych, to też wszystkie wydziały tej instytucji są w pełnym ruchu”.

9 lipca, poniedziałek. „ Potknął się i wpadł pod samochód. Tragiczny wypadek urzędnika elektrowni . [...] Ubiegłej nocy przed domem przy ul. Piotrkowskiej 17 miał miejsce straszny wypadek samochodowy, którego ofiarą padł urzędnik elektrowni Michał Krzemiński, zamieszkały przy ulicy Ogrodowej 24. Krzemiński, przechodząc przez jezdnię, potknął się i upadł wprost pod koła przejeżdżającego samochodu. Szofer nie mógł już zdążyć wstrzymać auta. Nieszczęśliwy urzędnik doznał ciężkich obrażeń cielesnych. Przeniesiono go do lokalu 2-giej lecznicy kasy chorych przy ulicy Piotrkowskiej 17, gdzie mu udzielono pomocy lekarskiej”.

Rok 1929

2 stycznia, środa. „Dyrekcja Łódzkiego Towarzystwa Elektrycznego, Sp. Akc. (Elektrownia Łódzka) zawiadamia swoich odbiorców energji elektrycznej, iż od dnia 2 stycznia 1929 roku wydawane będą personelowi, spełniającemu czynności służbowe na mieście legitymacje koloru różowego, z fotografjami, zaopatrzone w pieczęcie, oraz plomby firmowe i podpisy Dyrekcji, ważne do końca 1929 roku. Dotychczasowe legitymacje zostały unieważnione. Pp. Odbiorców energji elektrycznej uprasza się o zażądanie okazania legitymacji służbowej przed rozpoczęciem czynności przez funkcjonarjusza Elektrowni. Na niniejsze rozporządzenie Dyrekcja Łódzkiego Towarzystwa Elektrycznego, Sp. Akc., specjalnie zwraca uwagę pp. Odbiorców nadmieniając, że za nadużycia osób, nie zaopatrzonych w legitymacje Towarzystwa, nie przyjmuje na siebie żadnej odpowiedzialności”.

19 lutego, wtorek. „ Magistrat dokonał kontroli oświetlenia ulicznego. Na żądanie Magistratu 9 b. m. przeprowadzona została kontrola elektrycznego oświetlenia ulicznego, mająca na celu stwierdzenie przyczyn i usunięcie widocznych w tem oświetleniu od dłuższego czasu niedomagań. Jako przedstawiciel Wydziału Przedsiębiorstw Miejskich udział w Komisji kontrolującej wziął inż. J. Brzozowski, z ramienia Elektrowni obecny był inż. Mańko oraz personel pomocniczy. Wyniki kontroli wykazały-między innemi - że ciemne oświetlenie na ulicy Cegielnianej wywołane jest tem, że lampy obliczone są na napięcie wyższe, niż istniejące w sieci i pozatem na znaczne osłabienie siły światła wpływa również· zoksydowanie lamp wskutek długotrwałego ich palenia naraz zanieczyszczenie kloszów i reflektorów. Podobnie w północnej części miasta, na Bałutach, stwierdzono, iż klosze lamp nie są wcale czyszczone, co wywołuje poważny uszczerbek w natężeniu oświetlenia ulicznego. W związku z wynikami kontroli, Magistrat wystosował niezwłocznie pismo do Zarządu Elektrowni, domagając się - w myśl postanowień istniejącej umowy – natychmiastowego usunięcia spostrzeżonych niedokładności i utrzymywania na przyszłość instalacji oświetlenia ulicznego w należytym stanie. Należy podkreślić, że wskutek tych niedokładności i uchybień ubytek w sile światła ulicznego dochodzi do kilkudziesięciu procent, co oczywiście nie może być przez Zarząd Miejski tolerowane”.

11 kwietnia, czwartek. „ Łódź tonąć będzie w pomocy światła. Elektrownia planuje oświetlenie całego szeregu ulic. Spadek, otrzymany po zaborcach, jest dobrze znany każdemu obywatelowi. Każdy łodzianin dobrze wie o gospodarce, prowadzonej przez niemców w łódzkiej elektrowni, z której wywożono do „Vaterlandu” wszystko, nie wyłączając maszyn i kabli. To też w okresie niewoli i w czasie wojny nie było mowy o jakiejkolwiek elektryfikacji Łodzi i okolic. Szalony rozrost sieci napowietrznej i ziemnej, jak również wielka konsumpcja elektryczności datuje się od roku 1926, t.j. od tej chwili, kiedy polepszył się stan gospodarczy kraju. Długość kabli elektrowni łódzkiej wynosiła w 1918 r. 172.2o9 metrów, w 1925 r. 292.o51 metr., a w 1928 r. – 484.o13 mtr. Długość sieci napowietrznej wynosiła w 1918 r. – 6.6oo mtr. i stan ten utrzymywał się do roku 1925. Natomiast wobec zelektryfikowania przedmieść i przyłączenia do Łodzi sieci Pabjanickiej i t.p. okolic – stan sieci napowietrznej w roku 1928 wynosił 36o.443,5 mtr. Z chwilą tak wielkiej rozbudowy sieci następuje zwyżka produkcji elektrycznej. W roku 1918 elektrownia łódzka wytworzyła 13.o66,17o k.Wh., w roku 1925 – 41.o41,64o, a w roku 1928 – 98.435,34o k. Wh., z czego dla własnej potrzeby zużyto 4.821,75o k. Wh. Elektrownia łódzka na 1929 r. liczyła 68.18o odbiorców, którzy w ciągu roku zużyli dla oświetlenia mieszkań itp. 17.oo7,426 k. Wh., a dla siły napędowej 63.672,179 k. Wh. Dalej dowiadujemy się, że w Łodzi w r. 1928 paliło się 592 473 lampy, z których 1.424 służą wyłącznie dla oświetlenia ulicznego. Biorąc powyższe dane pod uwagę, należy stwierdzić, że do uprzemysłowienia Łodzi w pierwszym rzędzie przyczynia się rozrost elektryfikacji, którą należy zaliczyć do zagadnień pierwszorzędnej wagi. Mimo tak potężnego wzrostu produkcji siły elektrycznej, mimo wzrostu sieci, nie możemy powiedzieć, aby Łódź była dostatecznie oświetlona. Są ulice, na których łatwo złamać nogę z powodu egipskich ciemności, również są domy, gdzie nie ma elektryczności. Elektrownia łódzka zdecydowała zaprowadzić światło w całym szeregu domów, znajdujących się na przedmieściach, jak również, zgodnie z postanowieniem magistratu cały szereg ulic, zarówno na peryferiach, jak i w centrum miasta. W roku 1929 projektowane jest założenie lamp elektrycznych na następujących ulicach: Żeromskiego od Kopernika do ul. Karola, Wólczańska od Andrzeja do ul. Karola, Al. Kościuszki od Andrzeja do ul. Anny, Kopernika od Żeromskiego do ul. Wólczańskiej, Zamenhofa od Żeromskiego do u. Piotrkowskiej, Anny od Piotrkowskiej do Łąkowej. Niezależnie od tego cały szereg ulic, a w pierwszym rzędzie wjazdowych i przedmieścia w roku bieżącym zaopatrzone będą w elektryczne oświetlenie. Stan-ra.”.

7 listopada, czwartek. „Elektrownia Łódzka podaje do wiadomości Pp. Odbiorców energii elektrycznej na ograniczniki, iż ostateczny termin uregulowania należności za rachunki IV-go kwartału (bronzowe), to jest za czas od 1 listopada 1929 r. do 1 lutego 193o r. upływa dnia 1o listopada r.b. Niewpłacenie należności w terminie wyżej wskazanym pociągnie za sobą skutki zerwania umowy zawartej na dostawę energji elektrycznej oraz przerwę w dostawie prądu, bez uprzedniego o tem zawiadomienia. W celu uniknięcia ścisku przy płaceniu w ostatecznym terminie, uprasza się o wcześniejsze uregulowanie należności. Przy płaceniu należy bezwzględnie przedstawić zapłacony rachunek bronzowy za III kwartał 1929 roku. Dyrekcja Łódzkiego Towarzystwa Elektrycznego, Spółka Akcyjna”.

28 listopada, czwartek. „Śmierć przy pracy. W dniu wczorajszym na terenie elektrowni łódzkiej wydarzył się śmiertelny wypadek. 22-letni Stanisław Maciaszczyk (Rokicińska 4), murarz, pracujący przy restauracji jednego z budynków elektrowni spadł z rusztowania z wysokości drugiego pietra na bruk. Nieszczęśliwy doznał pęknięcia podstawy czaszki i zmarł w karetce pogotowia w czasie, gdy przewożono go do szpitala”.

1o grudnia, wtorek. „ Sprawozdanie z działalności Wydziału Przedsiębiorstw Miejskich w roku 1928. [...] 3. Elektrownia. W roku 1927, w celu umożliwienia korzystania mieszkańcom miasta z prądu elektrycznego w dzielnicach, w których niema jeszcze założonej sieci kabli elektrycznych, oraz w celu oświetlenia ulic, pozbawionych wszelkiego oświetlenia, - Magistrat m. Łodzi zawarł z Łódzkiem Towarzystwem Elektrycznem t. zw. dodatkową umowę, w myśl której Ł. T. E. zobowiązało się do oświetlania rocznie 1o klm. ulic lampami 1oo- watowemi po cenie zł. 12o.- rocznie od lampy na ulicach bocznych i na ulicach wjazdowych po zł. 6o.- od lampy rocznie. Instalacja oświetlenia ulic wykonana ma być przewodami powietrznemi, słupami drewnianemi. Prócz tego Elektrownia zobowiązała się stosować przy obliczeniach z miastem za dostarczoną dla potrzeb miasta energję elektryczną nie maksymalną, lecz każdorazowo obliczaną taryfę. Wzamian za to, miasto zobowiązało się nie czynić przeszkód Ł.T.E. przy wyjściu przewodami elektrycznemi poza granice miasta w celu sprzedaży energji elektrycznej dla pobliskich miejscowości oraz pozwoliło Elektrowni korzystać z przewodów oświetlenia ulicznego dla przyłączania odbiorców prywatnych. Umowa powyższa nie weszła w życie do 1928 r. gdyż nie otrzymała jeszcze sankcji prawnej. W roku 1928 Magistrat poddał tę umowę rewizji, uważając ją za uciążliwą dla miasta, i na zasadzie przeprowadzonych z Łódzkiem Tow. Elektrycznem pertraktacyj uzyskał znaczną poprawę warunków oświetlenia ulic, mianowicie t. T. E. zobowiązało silę oświetlić lampami 1oo, 3oo i 5oo watowemi ulice przedmieść po cenie, przewidzianej w uprawnieniu rządowem dla oświetlenia ulic w śródmieściu. Instalacja ma być wykonana przewodami powietrznemi i słupami drewnianemi. Na ulicach wjazdowych oświetlenie ma być zaprowadzone lampami 3oo i 5oo watowemi, przyczem instalacja wykonana będzie słupami żelaznemi i przewodami; koszt oświetlenia tych ulic obliczony będzie poniżei cen, przewidzianych w uprawnieniu rządowem. Umowa obowiązywać ma w ciągu lat 1o z tem, że rewizja umowy na żądanie Magistratu może nastąpić po 1o latach, przyczem nowe warunki: nie mogą być gorsze dla miasta, od warunków zawartych w umowie. Rozwój produkcji elektrowni łódzkiej i konsumpcji energji elektrycznej w łatach 1927 i 1928 przedstawia się następująco: W dniu 31 grudnia 1927 roku czynnych było 6 turbogeneratorów o mocy 25.85o kw. Kotłownia obejmowała 18 kotłów o powierzchni ogrzewalnej 6.78o mtr. 2. Sieć kablowa wynosiła około 4o1,4 kIm., z czego 2o1 klm. dla wysokiego napięcia. W dniu 31. XII. 1928 roku czynnych było 7 turbogeneratorów o mocy 45,85o kw. Kotłownia obejmowała 2o kotłów o powierzchni ogrzewalnej 8.88o mtr.2. Sieć kablowa wynosiła 484 klm., z czego około 22 klm. kabla dla napięcia 3o.ooo v i około 231 klm. kabla dla napięcia 3.ooo v; przewody napowietrzne wynosiły 36o,4 klm. W roku 1927 było: liczników 32.871, ograniczników 15.416, abonentów 53.532. W roku 1928 było; liczników 36,641, ograniczników 32.23o, abonentów 68.18o. Przyłączone do sieci rozdzielczej ilości energji 65.274 kw. w 1921 r. i 74.617 kw. w 1928 roku przydzielone były jak niżej: dla oświetlenia ulic kw. 21o,8 [1927] 364,8 [1928], dla oświetlenia prywatnego kw. 11.23o [1927] 13.966,6 [1928], dla oświetlnia przemysłowego kw. 7.761,4 [1927] 8.o25,3 [1928], dla silników i celów technicznych kw. 42,388,1 [1927] 49,3762, 2 [1928], dla trakcji kw. 2.684 [1927] 2.884 [1928]. Przy następującej ilości: lamp zarejestrowanych 528.929 [1927] 531.o49 [1928], silników dla przemysłu 7.176 [1927] 8.oo1 [1928], silników dla pomp i dźwigów 2.658 [1927] 3.092 [1928]. Ogólny przychód za sprzedaną energję elektryczną wynosił: w roku 1927 - 18.576.765.62, w roku 1928 - 22.559.216.76. Dochód Gminy Miejskiej Łódź z racji nadanej koncesji i udziału w przedsiębiorstwie Ł. T. E. wyniósł: 2,5% opłata konces. zł. 392,325,45 [1927] 497,886,63 [1928], Dywidenda zł. 63o,ooo [1927] 84o,ooo [1928], Tantjema i wynagrodzenie członków Zarządu zł. 93,538 [1927] 84,888 [1928]. Razem zł. 1,115,863,45 [1927] 1,422,774,63 [1928]. Ilość palących się lamp wynosiła: 1oo wat. 29o [1927] 646 [1928], 3oo wat 98 [1927] 145 [1928], 5oo wat 143 [1927] 331 [1928] 75o wat 5o [1927] 53 [1928] 1ooo wat 17 [1927] 17 [1929]. W roku 1927 oświetlone zostały elektrycznością lampami 1oo-wat. częściowo lub całe następujące ulice: Łagiewnicka, Pabjanicka, Ciasna, Aleksandrowska, Rokicińska, Zgierska, Piotrkowska, Płocka, Wawelska, Marysińska oraz I dzielnica na zasadzie uprawnienia rządowego. W roku 1928 oświetlono: ul. Ciasną, Srebrzyńską, Węglową, lewą stronę Brzezińskiej, Szpitalną, Nowo-Pabjanicką, Dolną, Wspólną, Pocztową, Fijałkowską, Piękną, Lelewela, Łączną, Wójtowską, Odyńca, Tuszyńską, Sieroszewskiego, Prusa, Rajtera, Cymera, Kalenbacha, Marysińską. Zagajnikową, Tręoacką, Źródłową, Sporną, Smugową, Sikawską, Przejazd, Sienkiewicza, Kilińskiego, Targową, Juljusza, Wodną, Wysoką, Przędzalnianą, Moniuszki, Traugutta, Złotą i Mostową”.

Rok 193o

6 kwietnia, niedziela. „Dyrekcja Łódzkiego Towrzystwa Elektrycznego Spółka Akcyjna Elektrownia Łódzka podaje do wiadomości Pp. Odbiorców energii elektrycznej na Ograniczniki, iż ostateczny termin uregulowania należności za rachunki II-go kwartału (białe), to jest za czas od 1 kwietnia 193o r. do 1 lipca 193o r. upływa dnia 1o kwietnia r.b. Niewpłacenie należności w terminie wyżej wskazanym pociągnie za sobą skutki zerwania umowy zawartej na dostawę energii elektrycznej oraz przerwę w dostawie prądu, bez uprzedniego o tem zawiadomienia. W celu uniknięcia ścisku przy płaceniu w ostatecznym terminie, uprasza się o wcześniejsze regulowanie należności. Przy płaceniu należy bezwzględnie przedstawić zapłacony rachunek biały za 1 kwartał 193o roku”.

24 maja, sobota. „Wypadek w elektrowni. W dniu dzisiejszym na terenie elektrowni łódzkiej w czasie pracy doznał ciężkich uszkodzeń cielesnych 35-letni robotnik Bolesław Papierkowski, zam. przy ul. Śląskiej 31. Wezwane pogotowie przewiozło go do szpitala im. Prez. Mościckiego”.

2 czerwca, poniedziałek. „ Elektryczność, elektryczność, elektryczność!... Elektrownia przeprowadziła nowe instalacje w 3oo domach. [...] Rozwój naszego miasta zaznaczył się nietylko wzrostem liczby mieszkańców i tempa ulicznego, ale i zmianami, jakie zaszły w naszem życiu codziennem. Nie wszyscy wprawdzie mają już w mieszkaniach elektryczne odkurzacze, ale do widocznych oznak postępu zaliczyć należy bezwątpienia dalekie posunięcie w dziedzinie naszego oświetlenia domowego. Podczas Dy przed dwudziestu laty jeszcze nie trudno było znaleźć w śródmieściu mieszkania, oświetlonego lampą naftową, dziś macie światło elektryczne nawet w nędznej suterynie jakiegoś szewca czy też krawca na Bałutach. Może to być jeden brudny, biednie umeblowany pokoik, w którym wiedzie żebraczy żywot osiem lub dziesięć osób, lecz nad lichym warsztatem szewckim ujrzycie przeciągnięty drut z żarówką elektryczną. Fakt ten pociągnął za sobą pewne konsekwencje, które dziś dają się we znaki licznym mieszkańcom naszego miasta w sposób niebyt może miły, wymagający bowiem wydatkowania pewnych sum pieniężnych. Nie od razu oczywiście konsumpcja elektryczności wzrosła u nas do dzisiejszych rozmiarów. Wprowadzenie elektryczności do domu, gdzie posługiwano się dotychczas oświetleniem naftowem związane było z wielkiemi kosztami, na co nie każdy mógł się zdobyć. Zaczęło się od tego, że co śmielszy i zasobniejszy w gotówkę lokator wprowadzał elektryczność do swego mieszkania, a potem gdy tylko pion został wprowadzony, dołączali się do tej akcji inni lokatorzy, korzystając z zaprowadzonych już instalacji. Samo oświetlenie mieszkań również uległo zmianie. Początkowo wystarczyła w pokoju jedna żarówka, potem zawieszono cały żyrandol, potem żarówki umieszczano w rogach na suficie, w ścianach i t.d. Oczywiście, że coraz większa eksploatacja światła elektrycznego, bardzo chwalebna i pocieszająca, zbytnio obciążała pion, wymagając innej instalacji. Dziś większość domów łódzkich posiada piony w złym stanie, oraz znacznie przeciążone, co powoduje tak częste „psucie się” światła i przerwy w dostawie prądu. W celu unormowania tych stosunków elektrownia łódzka wysyła od kilku lat swych urzędników, którzy sprawdzają zdatność pionów i w razie stwierdzenia uszkodzeń zmuszają gospodarza domu do zmiany starego pionu na nowy pod groźbą wstrzymania dopływu prądu. Tak się przedstawia sprawa teoretycznie, gdyż praktycznie obowiązek uiszczania kosztów, związanych z zamianą pionów spada na lokatorów domu. Ostatnio w wielu domach łódzkich lokatorzy otrzymali z elektrowni deklaracje, omawiające warunki nowej instalacji. Sprawa ta wywołała w sferach lokatorskich pewne poruszenie. Jak zaznaczyliśmy koszta te powinien zasadniczo ponosić właściciel domu, lecz dotychczas przeprowadzono nowe instalacje w 3oo domach łódzkich, przyczep tylko w trzech wypadkach gospodarze sami zapłacili rachunek, we wszystkich zaś pozostałych wypadkach lokatorzy spłacają należność w ratach miesięcznych. Elektrownia, idąc na rękę lokatorom ustala raty miesięczne, nie przekraczające zasadniczo 1o zł. Na dzień 1-szy stycznia r.b. łodzianie winni byli elektrowni około 4oo.ooo zł. Koszta instalacji dzieli się między lokatorów w zależności od ilości posiadanych pokoi i żarówek. Przeciętnie na każdego lokatora przypada od 7o do 1oo zł. Należność tę elektrownia rozkłada swym kljentom na 8-1o miesięcy, tak iż miesięczna rata wynosi około 8-1o złotych. Dzisiejsze plony dobre były dla Łodzi z przed 2o lat, lecz dziś nie mogą sprostać swemu zadaniu. Postęp kosztuje, nic niema za darmo… Ab.”.

Rok 1931

6 marca, piątek. „Wajs M., Kilińskiego 44, zgubił kwit kaucyjny z Elektrowni Łódzkiej na zł. 15-.”.

13 lutego, piątek. „Dyrekcja Łódzkiego Towarzystwa Elektrycznego, Sp. Akc. (Elektrownia Łódzka) zawiadamia Pp. Odbiorców prądu, że stosownie do § § 75, 8o, 81, 82 i 96 uprawnienia rządowego Nr. 12, ceny prądu, obowiązujące Pp. Odbiorców na miesiąc styczeń 1931 roku, obliczone na dzień 7 lutego roku bieżącego, wynoszą za jedną kilowatogodzinę: dla światła 95,22 gr., dla siły 35,27 gr. z opustami, przewidzianemi w uprawnieniu Rządowem. W zależności od terminów zapłaty, oraz na zasadzie poszczególnych umów, udzielone będą opusty dodatkowe”.

Rok 1932

3 lutego, środa. „Jeszcze 2 kuchnie dla bezrobotnej inteligencji. W dniu 3o stycznia r.b. odbyło się uroczyste otwarcie kuchni grodzkiego komitetu do spraw bezrobocia przy elektrowni łódzkiej (Przejazd 54), przeznaczonej dla bezrobotnych pracowników umysłowych z inicjatywy pan pod przewodnictwem inż. Bandarzewskiej [patrz Przejazd 56] i inż. Rauowej i urządzenie kuchni zaofiarowała bezpłatnie dyrekcja elektrowni łódzkiej, natomiast zarząd, administracja i rozdawnictwo obiadów będzie się odbywało przy pomocy żon pracowników, jak również pracownic elektrowni. Uroczystość otwarcia zagaiła p. inż. Bandarzewska, poczem przemawiali poseł Wolczyński, naczelnik Jagiełło i kierownik Dzieniakowski. W uroczystości wzięli udział między innemi wicewojewoda Potocki, pułk. Chilarski, wiceprzewodniczący grodzkiego komitetu, prof. Ulmann – naczelny dyrektor elektrowni referendarz W. Nowakowski z ramienia starosty grodzkiego łódzkiego i wielu innych. Wydawanie obiadów zostało rozpoczęte w dniu 1 b.m.”.

Eugeniusz Chilarski (ur. 13 marca 1888). Pułkownik dyplomowany piechoty Wojska Polskiego. W latach 1928-35 dowódca Okręgu Korpusu nr IV w Łodzi Od 1929 prezes ŁKS.

Józef Wolczyński (1 kwietnia 188o, Opatówek – 1 listopada 1954, Łódź). Poseł, działacz samorządowy, minister, senator II RP. Robotnik. Znana i ceniona postać przedwojennej elity Łodzi. Dyrektor fabryki włókienniczej „I.K. Poznański” w Łodzi. W 1927 Wiceprezes Straży Ogniowej Ochotniczej Okręgu Łódzkiego. Prezes Towarzystwa Śpiewaczego im. Moniuszki, wiceprezes Rady Nadzorczej Powszechnej Spółdzielni Spożywczej, przewodniczący Komitetu Budowy Sierocińca dla sierot po poległych żołnierzach wojsk polskich, sekretarz Zarządu Ligi Obrony Powietrznej Państwa, przewodniczący Komitetu Budowy Kościoła M.B. Zwycięskiej. W latach 19o7 i 19o9 więziony przez rząd rosyjski za używanie języka polskiego w urzędzie, w 1915 zesłany przez niemieckie władze okupacyjne na pół roku do obozu jenieckiego. Odznaczony m.in. Krzyżem oficerskim „Polonia Restituta” (1923), orderem papieskim „Pro Ecclesia et Pontifice” (1925), Złotym Krzyżem Zasługi (1927). [1]

Antoni Potocki (2o kwietnia 189o, Piotrków Trybunalski – 11 listopada 1939, Wielka Piaśnica). Urzędnik II Rzeczpospolitej. W młodości działacz PPSu. Studiował prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Po odzyskaniu niepodległości działał w samorządzie, pełniąc funkcje wojewody w Lublinie, następnie w starosty w Zamościu, wicewojewody wołyńskiego, starosty w Kaliszu i wojewody w Łodzi. W 1936 został powołany na starostę morskiego. Zginął zamordowany przez Niemców w ramach akcji eksterminacyjnej skierowanej przeciw polskiej inteligencji.

8 sierpnia, poniedziałek. „Aresztowanie złodzieja kieszonkowego. W dniu onegdajszym został ujęty w biurze elektrowni przy ul. Przejazd niejaki Majlech Ginter, zamieszkały przy ulicy Kilińskiego Nr. 4, znany złodziej kieszonkowy, w czasie dokonywania kradzieży portmonetki przy pomocy swego wspólnika Salomona Gonczewskiego. Poszkodowany Erwin Sommer zamieszkały przy ul. Abramowskiego Nr. 34 wszczął natychmiast alarm, wobec czego udało się obydwóch złodziei zatrzymać i oddać w ręce policji”.

1o sierpnia, środa. „Zginął kwit kaucyjny Elektrowni Łódzkiej na nazwisko Nachy Pik, Zawadzka 14”.

14 sierpnia, niedziela. „Mordka Przetacki zgubił kwit 6835 kaucyjny wyd. w Elektrowni Łódzkiej”

Piątek, 9 września. „Leszczyński Bronisław, Żórawia 7 zgubił kwit aukcyjny Elektrowni Łódzkiej. Nr. liczn. 8131824”.

14 września, środa. „Łódzkie Towarzystwo Elektryczne Spółka Akcyjna (Elektrownia Łódzka) Telefon 134-42. Sklep ulica Piotrkowska Nr. 115 Oddział sprzedaży detalicznej artykułów elektrotechnicznych grzejnych. Posiadamy na składzie: Imbryki do gotowania wody na herbatę. Maszynki do kawy i herbaty. Garnczki go gotowania różnych wymiarów. Wentylatory sufitowe, biurkowe i ramowe. Ozonatory. Inhalatory, Skrzynki reklamowe świetlne. Suszki do włosów oraz aparaty do masażu i maszynki do włosów. Kolby do lutowania. Żelazka do włosów oraz grzałki do nagrzewania żelazek do włosów. Piece różnego rodzaju oraz piecyki promieniujące. Poduszki elektryczne (Termofory). Odkurzacze. Szczotki do froterowania. Kuchnie, kuchenki i płytki. Piecyki do pieczenia ciasta, smażenia mięsa i drobiu, oraz inne artykuły elektryczne w zakres grzejnictwa wchodzące. Samoczynne aparaty do gotowania i pieczenia „Izotermy”. Pralnie i magle elektryczne „Izotermy”. Skład nasz jest obficie zaopatrzony w duży wybór żyrandoli, ampli, lamp biurkowych i nocnych, oraz armatur do nowoczesnego oświetlenia wystaw sklepowych, wnętrz sklepów i biur, - które sprzedajemy za gotówkę i na wygodne spłaty w ratach. Jako okazję polecamy tylko naszym odbiorcom reklamowe żelazka do prasowania w cenie Zł. 24.- płatnych w ciągu 12 miesięcy po 2 zł. miesięcznie. Pp. odbiorcy energii elektrycznej Łódzkiego Towarzystwa Elektrycznego Sp. Akc. pragnący skorzystać z powyższego udogodnienia zechcą się zgłosić do Sklepu Elektrowni, ul. Piotrkowska 115, gdzie po przedstawieniu jakiegokolwiek z opłaconych rachunków za dostarczoną energję elektryczną i załatwieniu formalności otrzymają nabyty przedmiot”.

Rok 1933

8 lutego, środa. „Stryj zabił bratanka. Echa zbrodni na Widzewie. [...] (g) Prawie cała dzielnica widzewska zjawiła się wczoraj w gmachu sądu okr. Ci, co nie mogli się dostać na salę rozpraw – roztasowali się na korytarzach i z wypiekami na policzkach czekali na wiadomości z tamtej strony drzwi. – W międzyczasie komentowano żywo całą sprawę. Na ustach wszystkich było jedno nazwisko: dziwne nazwisko podmiejskich właścicieli nieruchomości: nazwisko Pardon. Wczoraj odpowiadał przed sądem Stefan Pardon za zabójstwo swego batanka – Stanisława. Zbrodnia wydarzyła się rano w dniu 2o września. Stefan Pardon – monter elektrowni – wracał z pracy. Na schodach spotkał się z bratem Józefem i z jego synem – Stanisławem. Bracia poczęli się sprzeczać. Ojcu przybiegł na pomoc syn. Stefa i Józef poczęli się szamotać. W pewnej chwili padł strzał. Stanisław Pardon, dwudziestodwuletni młodzieniec, schwycił się za pierś, miał jeszcze tyle siły, by dopaść swego łóżka. Zaraz potem wyzionął ducha… Tłem wszystkiego były spory o majątek. O dom, który wspólnemi siłami wystawili na ulicy Słonecznej, trzej bracia Pardonowie i ich matka. Stefan Pardon miał stale pretensje do braci, a zwłaszcza do Józefa. Uważał, że jest przez nich poszkodowany, że go wyzyskują przy obliczaniu komornego. A komorne wynosiło z 19 „dziur”, to znaczy 19-tu pokoi, całych trzysta złotych miesięcznie. Pardon został rażony prądem o Wysokiem napięciu podczas pracy w elektrowni. Od tego czasu stał się niezwykle popędliwy – dziecku własnemu nie przepuścił, a już z braćmi miał wieczne spory, kłótnie i nawet bójki. Jeden ze świadków powiedział przecież, że w domu na Słonecznej często było „kino”, że awantury były na porządku dziennym. Ludzie z Widzewa, ci którzy wysiadywali przed salą rozpraw, podawali sobie z ust do ust, że do zbrodni doszło na skutek chorobliwej prawie ambicji oskarżonego. Stefanowi Pardonowi wydawało się, że jest lepszy od swych braci, że jemu się wszystko należy, a im nic. – Chciał jakoby przez matkę dojść do całkowitego posiadania domu. Przed sądem oskarżony nie przestawał zalewać się łzami. Mówił, że płacze z żalu za bratankiem. Widać było, że żałuje szczerze tego, co uczynił. Świadkowie podali szczegółowo cały przebieg ostatniej „bitwy” pomiędzy braćmi i bratankiem. Już gdy się Stanisław Pardon podniósł – dobył zabójca rewolweru. Przedtem Józef Pardon z jednej strony, a Stanisław z drugiej – ciągnęli leżącego pomiędzy kratami na schodach Stefana i byliby go rozerwali, gdyby nie panny Kijewskie – sąsiadki, które rozdzieliły walczących. O stopniu zainteresowania tą sprawą mieszkańców Widzewa świadczy fakt, że pomiędzy obecnymi w sądzie krążyły dwie kartki, opiewające w rymach zbrodnię, jej tło i okoliczności. Wiersz kończy się opisem aresztowania Stefana Pardona, a ostatnie słowa tej poezji są następujące: „Gdy Stefan z domu wychodzi, z bratem się łagodzi i rzekł: „Do widzenia bracie mój!”. Jak widać z tego bracia się pojednali ojciec przebaczył bratu, choć ten zastrzelił mu syna. [...] Na rozprawie okazało się, że Stefan Pardon, po porażeniu prądem podczas pracy, jest istotnie niezwykle pobudliwy i że nie umie panować nad nerwami jak człowiek normalny. Na tej podstawie wyrok łagodny: 3 lata więzienia”.

Piątek, 1 września. „Śmierć od prądu. Wypadek w elektrowni łódzkiej. (gr) Wczoraj w godzinach południowych rozegrał się w elektrowni niezwykle tragiczny wypadek. Józef Orliński, zatrudniony w elektrowni, wskutek własnej nieostrożności — dotknął się do przewodów, po których przebiegaj prąd wysokiego napięcia. Orliński, rażony prądem padł trupem na miejscu”.

Rok 1935

1 stycznia, poniedziałek. „Dyrekcja Łódzkiego Towarzystwa Elektrycznego, Spółki Akcyjnej (Elektrownia Łódzka) zawiadamia odbiorców energji elektrycznej, iż od dnia 2 stycznia 1935 roku wydawane będą personelowi, spełniającemu czynności służbowe na mieście, legitymacje koloru niebieskiego z fotografjami, zaopatrzone w pieczęcie, plomby formowe oraz podpisy Dyrekcji i zawierające wyszczególnienie funkcyi służbowych. Dotychczasowe legitymacje zostały unieważnione, nowe zaś są ważne do końca 1935 r. PP. Odbiorców uprasza się o żądanie okazania legitymacji służbowej przed rozpoczęciem czynności przez funkcjonarjusza elektrowni. Na miejsce rozporządzenia Dyrekcja Łódzkiego Towarzystwa Elektrycznego, Spółki Akcyjnej, specjalnie zwraca uwagę PP. odbiorców, nadmieniając, że za nadużycia osób, niezaopatrzonych w legitymacje Towarzystwa, nie przyjmuje na siebie żadnej odpowiedzialności”.

Rok 1936

9 stycznia, czwartek. „Dyrekcja Łódzkiego Towarzystwa Elektrycznego, Spółki Akcyjnej (Elektrownia Łódzka) podaje do wiadomości swoich Odbiorców energji elektrycznej, że w I-szym okresie 1936 roku nastąpił nowy podział miasta na rewiry inkasowe, wskutek czego może się zdarzyć, że w terminie od 16-go stycznia do 15-go lutego b.r. inkasenci zgłoszą się do pp. Odbiorców wcześniej lub później, niż w terminach dotąd ustalonych. Dyrekcja Elektrowni uprzejmie prosi o przyjęcie powyższego do wiadomości i potwierdza, że taka zmiana będzie miała miejsce tylko w tym okresie inkasowym. Inkaso za dalsze okresy będzie się odbywało według dat ustalonych w czasie od 16 stycznia do 15 lutego b.r. Zarazem Dyrekcja zawiadamia pp. Odbiorców, że od dnia 2 stycznia 1936 roku wydane zostały personelowi spełniającemu czynności służbowe na mieście legitymacje koloru żółto-różowego z fotografjami, zaopatrzone w pieczęcie, plomby firmowe oraz podpisy Dyrekcji i zawierające wyszczególnienie funkcyj służbowych. Dotychczasowe legitymacje zostały unieważnione, nowe zaś są ważne do końca 1936 roku. PP. Odbiorców energji elektrycznej uprasza się o żądanie okazania legitymacji służbowej przed rozpoczęciem czynności przez funkcjonarjusza Elektrowni”.

Rok 1937

Mieszkał Antoni Kowalski, dentysta, tel. 19346. Wymieniony w „Informatorze firm chrześcijańskich” pod „Lekarze Dentyści” Kowalski A.[ntoni], „przyjęcia 5-7” w 1938.

Taryfa Domów Miasta Łodzi - właściciel Towarzystwo Oświetlenia Elektrycznego z 1886 r. (numery 54, 56 i 58).

23 marca, wtorek. „Straszny wypadek w elektrowni. Wczoraj o godzinie 5.5o rano w Elektrowni Łódzkiej przy ul. Przejazd 54 w centralnej hali maszyn wydarzył się straszny wypadek, zakończony śmiercią montera 26-letniego Stefana Kosińskiego, zamieszkałego przy ul. Radwańskiej 56. Kosiński był zatrudniony w elektrowni od kilku lat. W dniu wczorajszym wyłączając prąd o wysokim napięciu w centrali rozdzielczej spowodował nagłe wyładowanie i rażony prądem o olbrzymim napięciu padł trupem na miejscu. Wezwany lekarz pogotowia Czerwonego Krzyża zastał zwęglone przez prąd zwłoki, które zabezpieczono na miejscu do czasu zejścia komisji sądowo lekarskiej. Władze zainteresowały się wspomnianym wypadkiem i zarządziły w tej sprawie dochodzenie, celem stwierdzenia, kto ponosi winę za spowodowanie wypadku, czy brak odpowiednich urządzeń technicznych i ochronnych, czy niedostateczne instrukcje, czy własna nieostrożność”. Środa, 31 marca. „ Oszczędnościowa polityka Elektrowni Łódzkiej powodem śmierci montera. Pył węglowy wydobywający się z kominów Elektrowni jest szkodliwy dla zdrowia mieszkańców . Jak już podawaliśmy w ubiegłym tygodniu miały miejsce dwa śmiertelne wypadki porażenia prądem, przy czym w obu przypadkach ponieśli śmierć monterzy elektrowni łódzkiej. Sprawa powyższych wypadków wywołała silne zaniepokojenie opinii publicznej a równocześnie zainteresowanie wśród czynników miarodajnych. Szczególną uwagę zwróciła na te wypadki Inspekcja Pracy, która postanowiła zwołać specjalną komisję fachową, dla zbadania wszechstronnie warunków pracy i bezpieczeństwa w elektrowni łódzkiej. W pierwszym rzędzie poważne zainteresowanie budzi wypadek zainteresowanie budzi wypadek montera Stefana Kosińskiego zamieszkałego przy ul. Radwańskiej 56. Tragizm tego wypadku podnosi fakt, że Kosiński miał w święta wielkanocne wstąpić w związki małżeńskie. Kosiński, jak już obecnie stwierdzono padł na posterunku ratując urządzenie elektrowni przed znacznym zniszczeniem. Mianowicie podczas pracy zauważył, że jedna z dwunastu olbrzymich turbin stanęła wskutek defektu. Ponieważ groziło to zniszczeniem pozostałych urządzeń w razie niewyłączania prądu o mocy 4o,ooo wolt, Kosiński kosztem własnego życia uratował urządzenie elektrowni od zniszczenia, sam jednak padł zwęglony. W sprawie Kosińskiego, niezależnie od kwestii odpowiedzialności za sam wypadek, powstał również spór na tle wypłacenia odszkodowania rodzinie zmarłego. Zakład ubezpieczeń od wypadków wysuwa zastrzeżenia, iż Kosiński padł śmiercią ratując majątek elektrowni i z tej racji odszkodowanie winna wypłacić elektrownia. W drugim wypadku, w którym śmierć poniósł monter Józef Ciechanowski przy wyłączaniu transformatora na terenie elektrowni przy ul. Targowej 55, ustalono, że drzwiczki w transformatorze były przeżarte rdzą i prąd wyładował się do ziemi, także istniało niebezpieczeństwo porażenia pośrednio, bez zbliżania się do transformatora. Te spostrzeżenia właśnie spowodowały, że Inspekcja Pracy zainteresowała się sprawą warunków pracy i bezpieczeństwa w elektrowni łódzkiej i powołuje obecnie fachową komisję celem przeprowadzenia badań i stwierdzenia kto ponosi winę za śmierć monterów? [...] W dniu 1 kwietnia r.b. przed sądem starościańskim w Łodzi odbędzie się sprawa przeciw elektrowni łódzkiej którą reprezentować będzie dyrektor zarządzający p. Ludwik Tołłoczko. Mieszkańcy ulicy Przejazd i innych sąsiadujących z elektrownią od dłuższego czasu występowali ze skargami przeciw elektrowni o zanieczyszczanie powietrza. Elektrownia mianowicie używa do palenia miału węglowego, który przy silnym prądzie powietrza w stanie niespalonym ulatnia się z komina w postaci drobnego grysiku węglowego i roznoszony jest na dość znacznej przestrzeni, szczególnie w czasie silniejszych wiatrów. Pył węglowy osiada niejednokrotnie grubszą warstwą na ulicach i domach, uniemożliwiając otwarcie okien, co jest szczególnie uciążliwe w porze letniej. Wdychanie tego pyłu działa również szkodliwie na zdrowie mieszkańców okolicznych ulic. W wyniku tych skarg władze zainteresowały się tym zjawiskiem i obecnie pociągnęły dyrektora elektrowni do odpowiedzialności karno administracyjnej. W zależności od wyniku rozprawy, władze powezmą dalsze decyzje odnośnie urządzenia przez elektrownię łódzką odpowiednich przyrządów uniemożliwiających wydobywanie się pyłu węglowego z kominów”.

31 marca, środa. „Szermierka. Początek mistrzostw szermierczych. W dniu dzisiejszym rozpoczną się w lokalu Pracowników Elektrowni przy ulicy Przejazd mistrzostwa szermiercze kl. C dla mężczyzn. W pierwszym dniu odbędą się walki na szpady, zaś w drugim na szable. Do mistrzostw zgłoszonych zostało około 2o zawodników z klubów: PKS, PPW, Tramwajarzy i Pracowników Elektrowni. Początek mistrzostw o godzinie 18”.

1 kwietnia, czwartek. „Jakżeż jest w tej Elektrowni? Komisja, złożona z fachowców pod kierownictwem inspektora pracy inż. Kakowskiego ma dokonać oględzin miejsca dwu katastrof, których ofiarą padły dwa życia ludzkie oraz zbadać, jakie były powody śmierci. Sprawa to nader poważna. Elektrownia łódzka zdobyła sobie niezbyt zaszczytną sławę stosowaniem przemyślanych kombinacyjek handlowych, podstępów, administracyjnych manipulacji, iście kuglarskich sztuczek, w celu opróżniania kieszeni konsumenta. Dyrekcja prowadzi dosłownie rabunkową gospodarkę. Zmusza odbiorców prądu do płacenia haraczu z różnych urojonych tytułów. Jak podaliśmy wczoraj, elektrownia używa miału węglowego, nie licząc się z tym, iż zatruwa tym powietrze tysiącom mieszkańców okolicznych ulic. Zarządowi i dyrekcji Elektrowni łódzkiej znane są niezawodnie techniczne urządzenia, niezbyt nawet kosztowne, które usuwają owe szkodliwe działania przestarzałego i „oszczędnościowego systemu opalania. Dlaczego się ich nie stosuje? Niech to zbada komisja fachowców. Istnieją paleniska, na których i miałem węglowym można palić! Co do urządzeń ochronnych, mających zabezpieczyć robotnika przed porażeniem prądem o wysokim napięciu napisano tyle książek, (nawet w języku polskim) że każdy fachowy elektrotechnik potrafi je wprowadzić w wielkim zakładzie przemysłowym, który nie potrzebuje i nie powinien lecieć na groszowe – wobec obrotów – oszczędności! Obowiązkiem komisji jest zbadać wszystkie okoliczności, które spowodowały śmierć dwóch monterów, a zatym wysoko kwalifikowanych robotników. Wobec pierwszego śmiertelnego wypadku druga ofiara oszczędnościowej polityki Elektrowni nie była chyba spowodowana własną nieostrożnością. Poprostu instynkt samozachowawczy każe pilnować się każdemu człowiekowi przed „nagłą, a niespodziewaną śmiercią”. Fachowi technicy Elektrowni Łódzkiej nie wierzą niezawodnie w fatalistyczne „prawo serii” w katastrofach wszelkiego rodzaju!”.

2 kwietnia, piątek. „ Skandaliczna gospodarka Elektrowni Łódzkiej. Badania komisji specjalnej . Trzeba było dopiero śmierci dwóch pracowników w ciągu kilku dni, by władze zajęły się nareszcie gospodarką oszczędnościową Elektrowni Łódzkiej. Inspekcja Pracy widocznie dotychczas nie zbyt skrupulatnie nadzorowała stan urządzeń technicznych i cały system panujący w Elektrowni skoro obecnie dopiero swe czynności rozpoczęła specjalna komisja. O godzinie 11-ej przybyła komisja w składzie przedstawiciela Urzędu śledczego oraz dwóch Inspektorów Pracy insp. Krakowskiego, specjalisty działu mechanicznego i inż. Hoffmana, elektryka. Komisja przeprowadziła szczegółowe badania i oględziny sali rozdzielczej, gdzie padł przy pracy monter Kosiński. Komisja ustaliła, że Kosiński poniósł śmierć przy pracy, w czasie naprawy wyłącznika olejowego i porażony został prądem o sile 3o,ooo wolt. Komisja przesłuchała szereg świadków naocznych wypadku, dokonała kilku zdjęć, wyniki badań komisji trzymane są w tajemnicy i ujęte zostaną w specjalnym protokóle, który przedstawiony zostanie Prokuratorowi przy Sądzie Okręgowym w Łodzi do dalszego urzędowania. Następnie wspomniana komisja, przy udziale przedstawicieli elektrowni łódzkiej, udała się na posesję przy ul. Targowej 55 gdzie również przy pracy padł drugi monter Józef Ciechanowski. W tym wypadku komisja ustaliła, że Ciechanowski porażony został prądem o mocy 3ooo wolt w czasie rozbiórki transformatora. I tu również komisja zbadała szereg osób i dokonała zdjęć fotograficznych. Wyniki tej lustracji również zostały w formie protokólarnej ujęte i złożone zostaną p. Prokuratorowi przy Sądzie Okręgowym w Łodzi. [...] Tak się dziwnie złożyło, że w tym samym dniu w sądzie starościańskim w Łodzi odbyła się sprawa przeciwko dyrekcji elektrowni łódzkiej w osobie dyr. Ludwika Tołłoczki któremu jako zarządzającemu elektrowni łódzkiej, władze administracyjne sporządziły protokół za zatruwanie życia mieszkańcom dzielnicy sąsiadującej z Elektrownią. Inż. Tołłoczko na rozprawę nie stawił się, natomiast stanęli dwaj pełnomocnicy elektrowni inż. Dąbrowski i Będaszewski. Do winy się nie przyznają i w imieniu elektrowni stwierdzają, że kominy oraz paleniska są technicznie dostatecznie wyposażone i zabezpieczają przed ulatnianiem się niedopałków węglowych. Sąd starościański przesłuchał szereg świadków, którzy zeznali, że od szeregu lat podwórza, ulice, mieszkania i t.p. zasypywane są grysikiem węglowym wydostającym się z kominów elektrowni, przy czym niejednokrotnie mieszkańcy, zwracali się do policji o sporządzenie protokółu i pociągnięcie winnych do odpowiedzialności. Były wypadki, w szczególności w okresie letnim, że niewiasty plamiły sobie garderobę i zwracały się do policji. Przy zmianie kierunku wiatru osady węglowe zasypywały dworzec Łódź-Fabryczna, co było szczególnie uciążliwe dla podróżnych. Właściciele nieruchomości sąsiednich zeznają, że rynny deszczowe stale są zasypane grysikiem i trzeba je kilka razy w tygodniu oczyszczać, nie można wietrzyć mieszkań, gdyż otwieranie okien grozi zanieczyszczeniem urządzeń mieszkaniowych nie można hodować roślin, zdrowie mieszkańców narażone jest na szwank i t.d. Wobec tego, że na sprawę powołano cały szereg świadków, którzy wykazać mają dalsze ujemne strony obecnego sposobu opalania sąd starościański sprawę odroczył. Opinia publiczna jest zaniepokojona. Głęboko wstrząśniętej i zaniepokojonej opinii nie zadowolą suche komunikaty o tym, że ofiary oszczędnościowej polityki Elektrowni same sobie winne. Chodzi o wypadki grożące na przyszłość nie tylko pracownikom, ale i szerokiej publiczności, stykającej się na każdym kroku z urządzeniami tego zakładu użyteczności publicznej, pracującego na zysk i przeprowadzającego swe handlowe kalkulacje systemem typowych kapitalistów prywatnych. Jeżeli jeszcze i zdrowiu publicznemu zagrażają prymitywne urządzenia paleniskowe powstaje zagadnienie, przekraczające zakres działania Inspekcji Pracy. Zarząd miejski ma chyba w tej sprawie też coś do powiedzenia, miasto jest bowiem posiadaczem portfelu akcji Elektrowni Łódzkiej, jako instytucji użyteczności publicznej. Obecnie samorząd nie istnieje, zarząd miasta jest organem rządowym i jako taki tym bardziej może swe prawa akcjonariusza wykorzystać. Przed prezydentem-komisarzem otwiera się wdzięczne pole wykazania energii w zatamowaniu kapitalistycznych manier i metod przedsiębiorstwa mającego zasadniczo służyć dobru publicznemu, a zarządzanego w ten sposób, że staje się groźne dla bezpieczeństwa i pożytku publicznego”.

5 kwietnia, poniedziałek. „Kalkulacja” Elektrowni Łódzkiej. Toczy się przed sądem sprawa Elektrowni łódzkiej o zasypywanie sąsiadujących z nią, a nawet dalej położonych posesji pyłem węglowym wydobywającym się z jej kominów. Jak szkodliwy jest taki pył nie trzeba się rozwodzić. Mimo tego, że sprawa sądowa została odroczona dla przesłuchania nowych świadków, usiłuje Elektrownia za pośrednictwem prasy urabiać opinię, a w rezultacie i wpływać na sąd. Długo i pozornie rzeczowo i fachowo usiłuje zwalić z siebie winę na złych sąsiadów, którzy chcą zarobić na sprzedaży swej posesji Elektrowni. W Łodzi napewno jest wielu ludzi, którzy chcą się okazyjnie bogacić! Nie zmienia to jednak w niczem faktu zatruwania całej okolicy pyłem węglowym, dobywającym się z kominów. Techniczne wyjaśnienia Elektrowni, powoływanie się na złośliwe wiatry oraz na ekspertów belgijskich, których zaprosiła w r. 1935, i których niezawodnie za ich fatygę odpowiednio opłaciła nie bardzo mogą przekonać, ponieważ szydło wyłazi z worka! Sama elektrownia stwierdza: „ustalono, że paleniska nadają się do ekonomicznego użycia miału bez wszelkich przeróbek, natomiast druga seria kotłów daje gorsze wyniki przy miale i wymagałaby uzupełnień, które jednak nie wytrzymują kalkulacji handlowej”. Po co owijać sprawę w bawełnę? Elektrowni nie kalkulują się „uzupełnienia”! Prywatni kapitaliści chcą wybić jaknajwiększy zysk, a wszystko inne ich nie obchodzi. Przedsiębiorstwa użyteczności publicznej, a do takich należy Elektrownia, mają służyć dobru i pożytkowi mieszkańców miasta, mają zapewnić im nowoczesne warunki bytu. Nigdzie w Polsce kapitał prywatny nie potrafił nagiąć się do tych zadań, opanowany chęcią gromadzenia nadmiernych zysków nawet z dawno zamortyzowanych urządzeń. Przykład elektrowni warszawskiej wykazał ponad wszelką wątpliwość, że nie ma tak niemoralnych i wprost oszukańczych metod, przed którymi cofaliby się kapitaliści, opętani rządzą zysków ponad miarę i ponad wszelką rzetelną kalkulację handlową. Nawet więc obecne rządy, których nikt nie może podejrzewać o jakieś socjalistyczne tendencje, muszą likwidować pozostałości odziedziczone po zaborcach. Zakłady użyteczności publicznej muszą być z rąk prywatnego kapitału wydarte!”.

7 kwietnia, środa. „Ofiara oszczędności Elektrowni Łódzkiej. W Elektrowni Łódzkiej, jako w typowym kapitalistycznym przedsiębiorstwie obliczonym na wyciągnięcie jaknajwiększych zysków, panuje system bezwzględnych oszczędności na wszystkim, na czym tylko oszczędzać się da. Ofiarą tego jest Stefan Uznański b. szofer elektrowni i jego rodzina. Uznański po powrocie z Syberii od r. 1925 pracował, jako szofer. Wskutek wydobywania się gazów spalinowych z motoru samochodowego, Uznański ulegał systematycznie zatruciu, aż w rezultacie doszło do tego, że nie mógł już panować nad kierownicą, co wykluczało możność prowadzenia przez niego samochodów. W związku z tym Uznański po zbadaniu przez dr. Jelewskiego otrzymał zaświadczenie, z którego wynika, że Uznański popadł w ciężkie schorzenie mózgu na tle zatrucia gazami spalinowymi i jako szofer ni może prowadzić auta, gdyż traci przytomność i zaleca mu się inny rodzaj pracy. Gdy Uznański zwrócił się do dyrekcji, a nie otrzymał innej pracy, mając na utrzymaniu żonę i czworo dzieci, wbrew decyzji lekarza w dalszym ciągu jeździł samochodem, wskutek czego stracił przytomność przy kierownicy i wpadł z samochodem do rowu. Wobec tego elektrownia przyznała mu emeryturę w wysokości 37 proc. Pokrzywdzony tym wymiarem Uznański zwrócił się do Sądu Okręgowego w Łodzi. Komisja lekarska stwierdziła 8o% niezdolności do pracy oraz pełne 1oo% do pracy zawodowej, dzięki temu przyznano emeryturę w wysokości 31o zł. 4o gr. miesięcznie. Od decyzji tej elektrownia odwołała się i sprawa znajduje się w Sądzie Apelacyjnym. Tymczasem Uznański znalazł się w nędzy, dzieci dorastające i znajdujące się w szkołach musiały przerwać dalszą naukę. Syn Uznańskiego, 19-letni Wiktor, zamieszkały przy rodzicach przy ul. Kilińskiego 156, wystąpił na praktykę do firmy Elektrobudowa. Położenie rodziny Uznańskich stawało się coraz cięższe, gdyż Uznańscy ratując się od śmierci głodowej wyprzedali wszystko z mieszkania, a gdy w dalszym ciągu brak było środków na utrzymanie zabiegali w Elektrowni o zaliczkę na emeryturę. Dyrekcja elektrowni odmówiła wszelkiej pomocy. W rodzinie zapanowała rozpacz! Młody Uznański, wykorzystując moment gdy nikogo nie było w mieszkaniu zażył w celach samobójczych większą dozę luminalu nie mogąc pogodzić się z cierpieniami rodziców. Mimo natychmiastowej pomocy młodzieniec po dwudniowej chorobie zmarł w szpitalu. Zmarły pozostawił listy do rodziny w których pisze, że nie chce mścić krzywdy ojca i nie chce schodzić do grobu jako zbrodniarz dlatego też popełnia samobójstwo. Tragiczne samobójstwo młodego Uznańskiego wywołało wśród pracowników elektrowni zrozumiałe wrażenie. Wyzysk kapitału nie zna litości!”.

1o kwietnia, sobota. „ Elektrownia Łódzka odpowiedzialna jest za nieszczęśliwe wypadki. Nie pomogą Elektrowni Łódzkiej pracowite elaboraty, ani powoływanie się na suto opłaconych zagranicznych rzeczoznawców, zbadane przez władze miejscowe fakty stwierdzają, że system oszczędnościowy typu kapitalistycznego przedsiębiorstwa doprowadzony jest do tego stopnia, zagrażającego bezpieczeństwu publicznemu. Trzeba było dopiero straszliwej śmierci dwóch monterów, pracowników wysokoukwalifikowanych i doskonale obznajomionych z wszelkimi urządzeniami elektrotechnicznymi, by dotyczące władze, mające obowiązek nadzoru, wkroczyły i zarządziły dokładne badania komisyjne. Skandaliczne stosunki w Elektrowni Łódzkiej okazują że Inspekcja Pracy pracuje w warunkach bardzo trudnych, że bogate i o potężny kapitał zagraniczny oparte przedsiębiorstwa mogą uchylać się od obowiązków, ustawowo ściśle określonych, a będących zdobyczą klasy pracującej z okresu, gdy miała ona możność w Polsce realizować swe postulaty. Jak obszernie już o tym donosiliśmy z polecenia Urzędu Prokuratorskiego w Łodzi specjalna komisja przeprowadziła badania na terenie elektrowni, gdzie został porażony prądem o sile 3o,ooo wolt monter Kosiński, oraz miejsce przy ul. Targowej 55 gdzie przy transformatorze o sile 3,ooo wolt porażony został śmiertelnie monter Ciechanowski. Komisja w dniu onegdajszym opracowała już specjalny protokół, z którego jak nas informują wynika, że elektrownia łódzka odpowiedzialna jest za oba wyżej wymienione śmiertelne wypadki, a całokształt opinii wypadł ujemnie dla dyrekcji elektrowni. Opinia ta ze względów zasadniczych trzymana jest w tajemnicy i w dniu wczorajszym przesłana została urzędowi Prokuratorskiemu, który w tej sprawie wyda swą decyzję i winni nieprzestrzegania przepisów o ochronie pracy poniosą konsekwencje prawne. Na tym jednak sprawa nie może się skończyć, że jeden, czy kilku za dany dział urządzeń odpowiedzialnych inżynierów, czy kierowników zostanie pociągniętych do odpowiedzialności. Ci funkcjonariusze elektrowni byli wykonawcami poleceń i rozkazów idących z góry od zarządu i ten zarząd musi odpowiadać za całokształt skandalicznej gospodarki, której zbadany dział jest tylko częścią. Ulec musi zmianie system wyzysku, opartego na nieliczącej się z żadnymi względami natury ogólnej. Zakład użyteczności publicznej nie może być fabryką nieboszczyków i kalek, obliczoną na osiągnięcie jaknajwiększych zysków dla kapitalistów i magnackich dochodów dygnitarzy zasiadających w ciałach zarządzających. Ponadto współodpowiedzialnym jest za fatalną gospodarkę elektrowni również i zarząd miejski, gdyż miasto posiada pakiet akcji i nie wolno bezczynnie przypatrywać mu się temu, co w elektrowni wyrabia!”.

11 kwietnia, niedziela. „Czy nastąpi zniżka cen prądu elektrycznego? W związku z badaniem cen

na niektóre artykuły kartelowe, dowiadujemy się, iż czynniki rządowe zwróciły również uwagę na ceny pobierane za prąd elektryczny przez poszczególne elektrownie. Charakterystyczną jest rzeczą, że produkcja prądu elektrowni łódzkiej w stosunku do innych elektrowni jest wyjątkowo niska, gdy natomiast ceny pobierane za prąd są wyjątkowo wysokie. Jako przykład podajemy, że elektrownię warszawską, która nie posiada nowoczesnych urządzeń produkcja 1 kilowatu kosztuje do 18 groszy i elektrownia ta prąd sprzedaje po cenie 48 groszy za kilowat. Cena własnej produkcji elektrowni łódzkiej za 1 kilowat wynosi 6 groszy, zaś za 1 kilowat prądu pobiera się 64 grosze”.

3o kwietnia, piątek. „Historia o Elektrowni, szwajcarach i endekach. Dziś odbywa się Walne Zgromadzenie akcjonariuszy Elektrowni Łódzkiej. Wiadomo, że sprawozdanie zarządu i dyrekcji zostanie przyjęte, że ogłoszony zostanie bilans i rachunek strat i zysków tak zestawiony by wykazać taki zysk jaki wykazać należy, by cyfrowo udowodnić, że na nowe inwestycje i modernizację przestarzałych urządzeń pieniędzy nie ma. Będzie mowa o rentowności, o kalkulacji, będzie cała wyreżyserowana umiejętnie gra, obliczona na ukrycie prawdziwego stanu finansowego Elektrowni Łódzkiej. W obecnej chwili tym bardziej warto cofnąć się w przeszłość i przypomnieć, że znajdowanie się Elektrowni Łódzkiej w ręku prywatnych kapitalistów jest jednym z większych skandali w Polsce. Przypomnijmy sobie jak, to było? Elektrownia Łódzka była przed wojną własnością niemiecką. Na podstawie traktatu wersalskiego powinna była przejść na własność Państwa Polskiego, jako drobniutka część odszkodowania za straszliwe szkody wyrządzone krajowi przez Niemców w czasie wojny. Od czegoż jednak byli i są w Polsce endecy? Jeżeli chodzi o obronę interesów kapitału wszystko jedno jakiego pochodzenia endecy niezłomnie i wiernie interesów kapitalistycznych bronili, bronią i bronić będzie. Zwyczajnym szwindlem za smutnej pamięci rządów „Chjeno-Piasta” w Polsce w r. 1923, kiedy endecy byli resortowymi ministrami decydowali o sprawach gospodarczych podobnie jak Żyrardów i Elektrownia Łódzka dostała się w ręce prywatne. Zjawili się wówczas „szwajcarscy” obywatele pp. Arndt i Ulman i ci znaleźli w Polsce chętnych fatygantów,, którzy u endeckiego ministra skarbu p. Kucharskiego uzyskali zniesienie decyzji Prokuratorii Generalnej z dnia 2o.12.1922 r. Ministerstwo Robót Publicznych w porozumieniu z Min. Przem. i Handlu orzekły prawomocnie, że Elektrownia Łódzka będzie zatrzymana w zarządzie państwowym. Dwaj wpływowi panowie p. premier, p. Skulski i b. minister poczt i telegr. P. Tołłoczko z p. Kucharskim, ówczesnym ministrem skarbu, załatwili sprawę pomyślnie dla „szwajcarskich” kapitalistów i uzyskali w nagrodę doskonale płatne stanowiska w elektrowni p. Skulski, prezesa zarządu, a p. Tołłoczko, dyrektora naczelnego. Panowie, którzy stali wówczas na czele zarządu miasta: endek p. Cynarski prezydent enperowiec inż. p. Wojewódzki i chadek p. Groszkowski wiceprezydenci, mimo energicznych sprzeciwów frakcji socjalistycznej zawarli nową umowę z nową spółką akcyjną, przedłużając koncesję do r. 1964. Stara umowa zawarta z rządem carskim kończyła się w r. 1944 i wówczas już elektrownia przejść miała na rzecz miasta bez żadnego wykupu. Obecna spółka doszła więc przy pomocy protekcji endeków i ich przyjaciół do olbrzymiego majątku oszacowanego na 2o milionów franków szwajcarskich (t.j. około 35 milionów złotych). Ile zarobili przy tym poszczególni fatyganci zostało w prasie socjalistycznej dokładnie wyliczone, przy czym i „Orędownik zdążył się w tej sprawie skompromitować, atakując wysokie pensje w Elektrowni, a zapomniał biedak, że był cały skandal z endeckim prezydentem M. Cynarskim, który pobierał za usiał w posiedzeniu grube tysiące. Historia Elektrowni Łódzkiej ma więc tyle tak wstydliwie zamilczanych kart, że należy je przypomnieć i opinii publicznej i zarządowi miasta, z którego ramienia zasiada w radzie nadzorczej elektrowni obecny dyrektor wydziału wodociągów i kanalizacji p. inż. Wojewódzki, wiceprezydent miasta z okresu „szwajcarskiego”, późniejszy komisarz rządowy. Trudno by ten reprezentant interesów miasta usiłował jakąkolwiek zrobić przykrość kapitalistom, czerpiącym z prawem kaduka posiadanego przedsiębiorstwa użyteczności publicznej olbrzymie zyski. Jakich rozmiarów Jakich rozmiarów są te zyski – niechaj zilustruje jedna cyfra. Związek Elektrowni w Polsce ogłosił w r. 193o obliczenia, z których wynika, że przy ówczesnych cenach węgla, robocizny i t.d. koszt własny kilowat-godziny w Elektrowni Łódzkiej wynosił 4 gr. (cztery gr.), a cena dla konsumentów wynosi 62 gr.! Komisaryczny Zarząd miasta działający z ramienia Ministra Spraw Wewnętrznych winien bliżej zainteresować się historią i zakulisową gospodarką Elektrowni Łódzkiej”.

Rok 1938

13 stycznia, czwartek. „ Trujący pył niszczy płuca łodzian. Kiedy fabrykanci zainstalują urządzenia ochronne? Londyńczycy przyzwyczaili się do swojej mgły, łodzianie – do dymu i pyłu z kominów łódzkich. Inna rzecz, że „przyzwyczajenie” to na zdrowie nam nie wychodzi. Płuca łodzianina różnią się bez wątpienia od płuc mieszkańca każdego innego miasta w Polsce. Wielką sensację wywołała kilka miesięcy temu wiadomość o procesie sądowym wytoczonym Elektrowni łódzkiej przez ludność zamieszkującą w pobliżu Elektrowni. Dym i pył, wydobywający się z kominów Elektrowni zatruwał im poprostu życie. Nawet latem musieli szczelnie zamykać okna, gdyż gęsty pył pokrywał i niszczył garderobę, meble i ściany mieszkań. W skardze swej mieszkańcy twierdzili, że pył ten jest bardzo szkodliwy dla zdrowia ludzi i niszczy wszelką roślinność w okolicy. Sąd skargę okolicznych mieszkańców odrzucił jednakże jesteśmy pewni, że sprawa ta będzie musiała być jeszcze raz rozpatrzona. Otóż firma Horak w Rudzie Pabianickiej zainstalowała w kominie fabryki pochłaniacz, który w ciągu jednego tylko dnia wstrzymał 15o kg drobnych cząsteczek pyłu węglowego. Jest to cyfra wprost przerażająca. Teraz ocenić możemy, ile cząstek pyłu unosi się w powietrzu na ulicach Łodzi, gdzie przecież mieszczą się fabryki o wiele potężniejsze, niż fabryka Horaka. I pył ten dzień w dzień wdychamy, niszcząc sobie systematycznie płuca. Nieraz pisaliśmy już o tym, że zapobiedz temu niebezpieczeństwu można przecież z łatwością. Należy zmusić fabrykantów do zainstalowani a pochłaniaczy, które, zatrzymują pył, oczyszczą powietrze od szkodliwych cząsteczek. Niestety, wołania nasze zostały głosem wołającego na puszczy. Nie spieszy się fabrykantom do wprowadzenia urządzeń które przyczyniłyby się do podniesienia stanu zdrowotności naszego miasta. Również Elektrownia, zamiast zainstalować pochłaniacze, woli procesować się z mieszkańcami i dalej zatruwać powietrze. Już czas najwyższy, by odpowiednie władze zainteresowały się tą sprawą. Jest to kwestia zdrowia wszystkich mieszkańców Łodzi”.

23 stycznia, niedziela. „ Skąd czerpią władcy łódzkiej elektrowni swe „natchnienie”. Jak długo jeszcze będzie trwał wyzysk pracowników i społeczeństwa łódzkiego? W związku z cyklem naszych artykułów o wyzysku pracowników w Elektrowni Łódzkiej, otrzymaliśmy jeszcze szereg informacyj. Przedstawicielami akcjonariuszy zagranicznych na terenie Elektrowni i tymi, którzy najbardziej zaciskają śrubę wyzysku, są inż. Rau, „działacz” społeczny, odznaczony medalami, dyr. Tołłoczko, o którego skąpstwie krążą po prostu fantastyczne historie, i wicedyr. Dzieniakowski. Panowie ci bez przerwy rozmyślają nad nowymi sposobami wyzyskiwania i szykanowania robotników. Podkreślić przede wszystkim należy, że zyski Elektrowni w ostatnich latach wzrosły ogromnie. Otóż w r. 193o Elektrownia liczyła ok. 5o,ooo abonentów, obecnie zaś, dzięki rozbudowie Łodzi i rozszerzeniu sieci elektrycznej, ilość abonentów wzrosła czterokrotnie i wynosi obecnie około 2oo,ooo. Rzecz zrozumiała, że dochody i zyski Elektrowni wzrosły również b. znacznie. Pomimo to, położenie robotników w ciągu tych kilku lat pogorszyło się niezmiernie. Gdy dla akcjonariuszy i dyrekcji panuje „prosperity”, na robotników spadają bez przerwy represje, szykany i obniży płac. Zilustrujmy to na kilku przykładach: Dawniej pracownicy fizyczni otrzymywali garnitur służbowy i zapasowe spodnie, czapkę służbową i rękawice na okres 1 roku, dziś na 2 lata. Dawniej otrzymywali kożuch na 3 lata, dzisiaj na 5 lat. Dawniej otrzymywali mieszkanie służbowe lub dodatek 1o proc. na mieszkanie, dziś za mieszkanie służbowe odtrąca się pracownikom, a nawet dozorcom z poborów 1o proc. Dawniej wypłacano pracownikom 13 pensję, obecnie gratyfikacje wypłaca się „zależnie od wpływów kasowych i wydajności pracownika”. Niektórzy „szczęśliwi” otrzymują gratyfikację w wysokości 25 proc. pensji, a ci pracownicy, którzy nie znajdują uznania w oczach dyrekcji nic nie otrzymują. Dawniej robotnik sezonowy otrzymywał dniówkę w wysokości 7,8o zł., obecnie – 4,8o zł. Robotnikom nie płaci się obecnie za nadgodziny, każąc im w dogodnym czasie dla dyrekcji „odświętować”. Poza tym stosuje się kary za najbłahsze przewinienia, polegające nawet na obniżaniu stałej płacy tygodniowej o 5 – 25 zł. Za czasów dyrektora Ulmana panowały w Elektrowni stosunki o wiele lepsze, jednakże po śmierci jego, gdy doszli do władzy panowie Tołłoczko, Dzieniakowski i Rau położenie robotników pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Rządy tych panów odznaczające się bezlitosnym wyzyskiem i stosowaniem oszczędności aż do absurdu, spowodowały pogorszenie się stanu bezpieczeństwa pracy na terenie Elektrowni i przyczyniły się do tragicznej śmierci kilku pracowników. Z drugiej strony Elektrownia wyzyskuje społeczeństwo łódzkie, pobierając ceny za prąd wyższe niż w innych miastach Polski i szereg różnych opłat nieprawnie. O sprawach tych łódzka prasa nie wspomina nigdy ani słówkiem. Łatwo zrozumieć powód tego dyskretnego milczenia. Jeśli na czele dyrekcji znajdują się „działacze” społeczni, wartoby zapytać, na czym polega ich działalność? Na wyzyskiwaniu pracowników i społeczeństwa łódzkiego? Elektryczność jest tak samo artykułem pierwszej potrzeby, jak chleb. Skoro władze interesują się ceną mąki i nie dopuszczają do spekulacji nią, winny również zainteresować się ceną prądu elektrycznego i różnymi sprytnymi sztuczkami Elektrowni. Elektrownia Łódzka należy do niemieckich koncernów A.E.G. i Siemiensa, które odgrywają olbrzymią rolę w ekspansji politycznej III Rzeszy. Widocznie wzory hitlerowskie podobają się różnym malutkim, domorosłym führerom w Łódzkiej Elektrowni”.

11 lutego, piątek. „ Sprawa tragicznej śmierci robotnika Elektrowni przed sądem. Niepokojąco mnożą się ostatnio wypadki śmiertelne pracowników Elektrowni Łódzkiej Oto jeden z dość licznych wypadków rozpatrywał w dniu wczorajszym Sąd Okręgowy. Dnia 1 września 1937 r. z elektrowni łódzkiej zostali wysłani monterzy i robotnicy w celu założenia przewodów i kinkietów na ulicy Szklanej i przyległych a następnie w celu oczyszczenia przewodów z tak zwanej pajęczyny t.j. nitek, latawców jakie zazwyczaj na przedmieściach opadają na druty. Na ul. Koszykowej 12 przy usuwaniu sznurka i latawca zajęty był robotnik Stanisław Szeremeta, który stał na drabinie przewożonej i zdejmował zawisłe sznurki. W pewnej chwili robotnicy stojący na dole usłyszeli urwany jęk i zauważyli, że Szeremeta trzyma się jedną ręką za drabinę drugą natomiast za przewodnik i nie może oderwać się. Pośpieszono mu z pomocą, uwolniono go i wezwano pogotowie, jednak ratunek okazał się spóźniony i Szeremeta wskutek porażenia prądem zmarł. Niezależnie od sprawy karnej, jaką wytoczono kierownikom robót za spowodowanie śmierci przez niedostateczny nadzór, wdowa po Szeremecie wystąpiła do Sądu Okręgowego w Łodzi z powództwem na 19,5oo zł. a mianowicie za 1o lat pracy (po 117 zł. miesięcznie) 14,5oo zł. oraz 5ooo zł. za odszkodowania moralne. Przedstawiciel Elektrowni oświadczył, że to nie z winy kierownictwa zdarzył się wypadek i dlatego też elektrownia nie ma zamiaru płacić odszkodowania. Pełnomocnik wdowy po tragicznie zmarłym robotniku stwierdził, iż ma niezbite dowody winy Elektrowni i poprosił o odroczenie sprawy celem umożliwienia przedstawienia tych dowodów. Sąd przychylił się do wniosku i sprawę odroczył”.

21 lutego, poniedziałek. „ O kradzież prądu za… 1 złoty skarży Elektrownia konsumenta. Na ławie oskarżonych Sądu grodzkiego zasiadł w dniu wczorajszym Bronisław Krzemiński, zamieszkały przy ul. Skrzywana 2o. W dniu 19 lipca r. ub. Krzemiński wprowadził się do nowego mieszkania przy ul. Skrzywana 5, w którym prąd był przez elektrownię łódzką wyłączony. Chcąc sprawdzić, czy światło funkcjonuje należycie, włączył bez powiadomienia elektrowni prąd. Nazajutrz Krzemiński zwrócił się do elektrowni, gdzie oświadczono mu, że musi przeprowadzić nowe kable, gdyż stare nie nadają się do użytku, i że robotę tę musi przeprowadzić koncesjonowane biuro elektrotechniczne. Gdy po kilku dniach do mieszkania Krzemińskiego przybyli, kontrolerzy Elektrowni, stwierdzili oni, że Krzemiński nowych kabli jeszcze nie założył i w dodatku czerpie prąd bez powiadomienia o tym Elektrowni. W dniu wczorajszym Krzemiński zasiadł na ławie oskarżonych, odpowiadając z artykułu 257. Elektrownia obliczyła swoje straty na…1 złoty. Sąd skazał Krzemińskiego na 1 miesiąc aresztu, biorąc pod uwagę skruchę, jaką wyraził na rozprawie i przyznanie się do winy. Jest to sprawa bardzo charakterystyczna. O 1 złoty skarży Elektrownia abonenta, a w tym czasie tysiące i setki ściąga z abonentów nieprawnie, pobierając ceny za prąd wyższe niż w całej Polsce i stosując wymyślny system kaucyj, liczników, ograniczników, opłat dzierżawnych i t.p.”.

12 maja, czwartek. „ Pierwsze zwycięstwo w walce z wyzyskiem Elektrowni łódzkiej. Przez dłuższy czas „Łodzianin” prowadził ostrą kampanię przeciwko dyrekcji łódzkiej Elektrowni odsłaniając niezwykłe machinacje i metody wyzysku stosowane przez Elektrownię wobec łódzkiego społeczeństwa. Demaskowaliśmy cały system sprytnie ściąganych opłat, kaucji, dzierżawy i t.p. Ujawnialiśmy kalkulację Elektrowni, ściągającej lichwiarskie ceny za prąd i domagaliśmy się w imieniu pracującego społeczeństwa łódzkiego, ażeby położono wreszcie kres bezprzykładnemu zdzierstwu. Osobną kartę w tej „czarnej księdze” grzechów zajmowała sprawa kaucji. Od każdego abonenta Elektrowni pobierała kaucję w wysokości kilkunastu lub kilkudziesięciu złotych. Opłaty w ten sposób ściągnięte złożyły się na sumę ok. 3 milionów złotych. Procenty od tych sum, idące w dziesiątki tysięcy złotych, szły do przepastnych kieszeni akcjonariuszy Elektrowni. Wskazywaliśmy na machinacje te, domagając się, aby procenty od sum stanowiących własność ogółu łódzkiego, przeznaczone zostały na cel bardziej godny niż napychanie kieszeni garstki rekinów. Jak się dowiadujemy, akcja nasza została uwieńczona sukcesem. Szereg naszych czytelników zwrócił się do Elektrowni z żądaniem zwrotu kaucji, która też została im wypłacona. Jest to dopiero malutki krok naprzód w walce z kapitałem obcym, panoszącym się na terenie Elektrowni. Głównym żądaniem społeczeństwa łódzkiego jest obniżka ceny za oświetlenie. Walka ta prowadzona systematycznie i planowo, musi wreszcie skończyć się zwycięstwem. [...]”.

22 maja, niedziela. „ Brzydkie „machlojki” Elektrowni na szkodę skarbu państwa. Zamieściliśmy szereg artykułów, charakteryzujących metody wyzysku, stosowane przez Elektrownię wobec społeczeństwa łódzkiego oraz zatrudnionych przez siebie pracowników. Obecnie podajemy May wypadek, obrazujący metody obcego kapitału wobec skarbu Państwa. W końcu kwietnia wojewódzka komisja kontrolna Wydziału Drogowego przybyła na teren Elektrowni dl przeprowadzenia kontroli wozów. Komisja stwierdziła, że nie wszystkie auta i pojazdy są zarejestrowane. Elektrownia radzi sobie w ten sposób, że zdejmuje tabliczki z numerami wozów na razie nieczynnych, zaopatrując w nie auta wyjeżdżające na miasto. W taki to pomysłowych sposób unika płacenia podatku od pojazdów. Komisja, stwierdziwszy te machinacje Elektrowni, spisała odpowiedni protokół, prowadząc równocześnie dalsze dochodzenie. W tym tygodniu na teren Elektrowni przybyła po raz drugi komisja kontrolna Wydziału Drogowego i znowu odnalazła wóz nie rejestrowany. Spisała, oczywiście, po raz drugi protokół. W wypadku zaginięcia numeru rejestracyjnego Administracja Elektrowni, zamiast wykupić znak rejestracyjny w Wydziale Drogowym, poleca pracownikom wycinać numery z blachy, prowadząc w ten sposób własną „wytwórnię” konkurującą z Wydziałem Drogowym. Oto takimi brzydkimi metodami robi Elektrownia „oszczędności”, oszukując skarb Państwa. Rzecz zrozumiała, że jeśli Elektrownia nie brzydzi się krętactw i machinacyj przy takich drobnostkach, to tymbardziej stosuje je, jeśli chodzi o sprawy i sumy poważniejsze. Skrupulatne i dokładne zbadanie ksiąg Elektrowni, pozycyj przychodów i rozchodów, dałoby zapewne dużo ciekawego materiału… Poświęćmy również – przy sposobności – kilka słów polityce „oszczędnościowej” Elektrowni wobec pracowników. Rugi trwają w dalszym ciągu. Zwalnia się bez odszkodowania starych pracowników, którzy siły swe i zdrowie sterali w służbie u obcych kapitalistów w Elektrowni, a na ich miejsce przyjmuje się nowych pracowników, którzy pod obuchem bezrobocia godzą się na byle jakie warunki. I tak zwolniono ostatnio b. powstańca i legionistę, elektrotechnika Kopiecznego Franciszka, który pracował w Elektrowni 18 lat. Cóż to obchodzi panów kapitalistów, wywożących miliony z Polski, że wskutek ich polityki zwiększa się bezrobocie i nędza pracowników? Grunt, że ciągną coraz większe zyski i dywidenda, bez uroku, rośnie.

[Franciszek Kopieczny (2 października 1897 – 1945, Gross-Rossen). Uczestnik powstania listopadowego. Żołnierz Legionów. Monter maszyn w Elektrowni Łódzkiej. Został zamordowany w obozie koncentracyjnym w Gross-Rosen].

Przy lakierowaniu liczników pracował robotnik Jędrzejewski. Nie dali u do pracy rękawic ochronnych (oszczędność!). Jędrzejewskiemu lakier wżarł się w dłonie i wywołał zatrucie krwi. Na ciele nieszczęśliwego robotnika wystąpiło przykre owrzodzenie. Gdy prosił o inną pracę, skierowano go do takiego zajęcie, gdzie jego stan się jeszcze pogorszył. Wreszcie Elektrownia wyrzuciła go bez odszkodowania. Widocznie widok nieszczęśliwego robotnika raził zmysł estetyki panów dyrektorów i kierowników. Jędrzejewski skierował sprawę do sądu. Oto kilka przykładów, które charakteryzują dosadnie politykę i metody władców Elektrowni [...]”.

16 czerwca, czwartek. „Cegłę i gruz sprzedaje się z rozbiórki tanio. Wiadomość: Przejazd 54, Portjernia cały dzień, a pomiędzy 6-8 p.p. tel. 246-58” oraz „ Nowy trick reklamowy Elektrowni Łódzkiej. P. Dyrektor kupuje działo przeciwlotnicze . Zwracaliśmy niejednokrotnie uwagę na niedopuszczalne tricki reklamowe różnych firm, które wykorzystują hasła obronności kraju do swych celów propagandowych. Robi się to zazwyczaj w ten sposób, że jakaś firma podejmuje piękną myśl zaofiarowania np. karabinu maszynowego dla armii. Ale fabrykant nie jest aż tak szlachetny i naiwny, ażeby z własnej kieszeni wyjął pieniądze i karabin ten kupił. Na cel ten ściąga się robotnikom z tygodniówki pewną sumę, aż zbierze się potrzebna suma, a dopiero wówczas fabrykant dodaje kilkaset złotych i następuje zakup broni. Teraz dopiero reżyseruje się główną scenę tego widowiska. Do całej prasy idą odpowiednie komunikaty o pięknych geście fabrykanta Iksa. Tuby prasowe głośno wychwalają cnoty szlachetnego męża, wzorowego obywatela i wspaniałomyślnego chlebodawcy. (nie pisze się, że to ze składek robotniczych zakupiono karabin). W pismach zamieszcza się zdjęcia fabrykanta i jego bliższej rodziny na tle zakupionej broni oraz wychwala się niezrównane wyroby fabryki stanowiącej własność ofiarodawcy… Bywa nawet, że scenę tę uwiecznia się na taśmie filmowej. Na święta Bożego Narodzenia ub. r. pewna podrzędna restauracyjka, ciesząca się nader podłą opinią, ogłosiła, że 1o% z wpływów przedświątecznych przeznacza na F.O.N. Napiętnowaliśmy wówczas te metody nadużywania haseł obronności kraju jako parawanu dla swoich niezawsze czystych interesów. Obecnie mamy do zanotowania jeszcze jeden taki wypadek. Dnia 3 czerwca odbyło się walne zebranie stowarzyszenia emerytów Elektrowni Łódzkiej, na którem przewodniczył emer. inż. Malinowski. Dłuższe przemówienie wygłosił przedstawiciel Dyrekcji, p. Jeziorski, ogniś funkcjonariusz policji, nie cieszący się zbyt dobrą sławą wśród robotników, zwłaszcza w okolicy Pl. Reymonta… Pan ów oświadczył, iż dyrekcja Elektrowni ma zamiar złożyć armii dar w postaci działa przeciwlotniczego i sprzętu pomocniczego. Działo takie ma kosztować 12o tysięcy złotych. Pracownicy Elektrowni zebrali już na ten cel 34 tysiące złotych. Emeryci nie powinni także dać się ubiec i powinni opodatkować się na rzecz armii. Jeżeli zbierze się suma zł. 6o tysięcy, to resztę, ok. 6o tysięcy dołoży p. dyr. Tołłoczko. Oczywiście nie z własnej kieszeni, lecz z kasy Elektrowni. P. Jeziorski dodał, że dotychczas wszyscy szemrali na działalność Elektrowni, obecnie jednak, po takim pięknym, patriotycznym geście wszelkie sarkania ustaną. Słowem działo przeciwlotnicze zamknie usta niezadowolonym i pokrzywdzonym… Konkretyzując, p. Jeziorski zgłosił wniosek, aby emeryci opodatkowali się na rzecz działa w wysokości 1 proc. poborów miesięcznych bez względu na wysokość pobieranych emerytur. Przeciwko temu oponowali niektórzy emeryci, wychodząc ze słusznego założenia, że pobierający emerytury w wysokości 18oo zł. miesięcznie winni ponieść większe obciążenia od emerytów pobierających 1oo zł. miesięcznie. Należy zwrócić uwagę, że rozpiętość pobieranych emerytur jest ogromna, wahając się w granicach od 3o zł. do 18oo miesięcznie. Zaproponowano ½ proc. od mniejszych emerytur, 1 proc. od 1oo zł., do 5oo zł., zaś od wyższych sum, proporcjonalnie wyższe opłatę. Wniosek ten został przez prezydium zlekceważony i odrzucony. Jak widzimy, obcy kapitał siedzący w Elektrowni i zdzierający skórę z łódzkiego społeczeństwa, usiłuje teraz stroić się w piórka patriotyzmu. Panowie ci sądzą, że działo kupione za pieniądze zebrane ze składek robotniczych przesłoni już wszystkie machinacje i „machlojki” dyrekcji i akcjonariuszy Elektrowni. Sądzą, że zapomnimy o wyzysku społeczeństwa łódzkiego i pracowników, o kruczkach przy pomocy których zbijają miliony i wywożą zagranicę. Dopiero niedawno pisaliśmy o kombinacjach z numerami samochodowymi na szkodę Skarbu Państwa, jakich dopuszczała się dyrekcja Elektrowni. Sprawa ta znajdzie się już wkrótce przed Sądem Grodzkim, którego wyrok napiętnuje panów z Elektrowni, jako szkodników i kombinatorów. Obecnie panowie ci, kupionym za pieniądze pracowników działem chcą wystąpić w roli patriotów i zacnych obywateli. Pracownicy Elektrowni nie są bynajmniej zachwyceni tym gestem. W ciągu 4-5 lat, od śmierci dyrektora Ulmana, obniżono im płace o 4o proc. Niech im dyrekcja zwróci te pieniądze, a mogliby sami ufundować nie jedno, ale dziesięć takich dział. Panom z Elektrowni marzy się wielka reklama, huczek w prasie, może odznaczenia na piersi p. dyrektora Tołłoczki… Jeszcze raz występujemy przeciwko nadużywaniu haseł obronności kraju dla reklamy firm i interesów. Byłoby bardziej pożądane, ażeby Elektrownia ustosunkowała się lojalniej do Państwa Polskiego i zaprzestała wyzysku ludności Łodzi i szykan wobec swoich pracowników… Ale o tym dyrekcja Elektrowni nie pomyśli na chwilę, kombinując, że działo lotnicze „zatka usta wszystkim, którzy sarkają na Elektrownię”. Nie zatka, panowie. Mylicie się” oraz „W wirze wielkiego miasta. [...] Wypadek w Elektrowni. Podczas pracy w elektrowni 29-letni Marian Badowski, Chłodna 1o, odniósł ranę szarpaną palca lewej dłoni. Lekarz Pogotowia CK opatrzył ranę i zatamował krwotok”.

28 lipca, czwartek. „Elektrownia zwycięża tramwaje 5 : 2. W Łodzi na boisku ŁKS rozegrany został wczoraj ciekawy mecz piłkarski pomiędzy reprezentacjami pracowników elektrowni i łódzkiej kolei elektrycznej (tramwaje). Dochód z tej imprezy przeznaczony był na Fundusz Obrony Morskiej. W obu drużynach wystąpili gracze ligowi. Zwyciężyli pracownicy elektrowni 5 : 2 (3 : 2). Bramki dla zwycięzców zdobyli: Herbstreich i Twardowski (po 2) i Król (1)”.

Rok 1939

7 maja, niedziela. „ Pracownicy elektrowni podejmują akcję o wypłatę gratyfikacji i dodatku mieszkaniowego. Pracownicy Elektrowni Łódzkiej podejmują akcję o unormowanie warunków pracy i płac. Akcja ta jest rodzajem protestu przeciwko metodom, stosowanym przez obecną dyrekcję Elektrowni. Przed 4 laty po zmianie stanowisk w Dyrekcji, zniesiono wypłatę dodatku mieszkaniowego, a gratyfikacje, które poprzednio pracownikom wypłacano w wysokości dwóch pensyj miesięcznych rocznie, ograniczono w ten sposób, że_ zależnie od dnia jednym pracownikom wypłaca się pewną część gratyfikacji np. pensji, innym w ogóle nic się nie płaci. Ponad to zadrażnienie wywołała sprawa wynagrodzenia za godziny nadliczbowe. O ile chodzi o pracowników biurowych, to kwestia ta jest traktowana przez dyrekcję indywidualnie, według uznania - jednym się płaci coś, innym zgoła nic. Natomiast pracownicy techniczni, którym przysługuje w pełni to prawo również traktowani są w sposób niezgodny z obowiązującymi przepisami ustawy o czasie pracy. Np. za godziny nadliczbowe nie płaci się im, lecz każe odświętować w późniejszym czasie i to po 2 – 3 godziny tygodniowo, choć uprzednio w sezonie uzbierało się takich godzin po kilkadziesiąt. Innym tego rodzaju pracownikom, według uznania płaci się. Personel techniczny nadzorujący roboty w ogóle nie otrzymuje za przepracowane godziny nadliczbowe ani wynagrodzenia, ani świętówki. Ostatnio miał miejsce wypadek, który charakteryzuje postępowanie Dyrekcji Elektrowni. Jeden z pracowników biurowych Elektrowni, nazwiskiem Czech, wskutek powodów rodzinnych zmuszony był wyjechać z Łodzi i oczywiście opuścił zajmowaną dotychczas posadę. Pracował w Elektrowni 15 lat, a zwalniając się na własną prośbę, tracił uprawnienia do odszkodowania z kasy emerytalnej pracowników Elektrowni. Zwrócił się do dyrekcji o nieprawne wstrzymanie od kilku lat gratyfikacji oraz dodatku mieszkaniowego. Zagroził sprawą sądową i Elektrownia po targach wypłaciła Czechowi całkowitą należności z tytułu gratyfikacji i dodatku mieszkaniowego za zaległe lata. Ażeby jednak nie stwarzać precedensu dla innych pracowników, wypłatę uskuteczniono w formie jednorazowego dodatku na rzekome leczenie. Pracownicy nie dali się jednak zwieść wybiegiem, wywołało to rozgoryczenie i dało hasło do podjęcia zbiorowej akcji o uregulowanie wszystkich opornych kwestii, zwłaszcza gratyfikacji i dodatku mieszkaniowego”.

3o maja, wtorek. „ Wyzyskowi w Elektrowni łódzkiej należy położyć kres! Jak już podawaliśmy pracownicy Elektrowni Łódzkiej podjęli energiczną akcję o unormowanie warunków płacy. W związku z tym w tych dniach odbyło się ogólne zebranie pracowników umysłowych i fizycznych, zatrudnionych w Elektrowni. Na zebraniu miała miejsce dyskusja, która miała burzliwy przebieg. Wskazywano, że od 4 lat dyrekcja nie wypłaca pełnej gratyfikacji, lecz według własnego uznania, że zniesiono całkowicie dodatek mieszkaniowy, nie wypłaca się wynagrodzenia za godziny nadliczbowe, zwrot czesnego za naukę dzieci pracowników zmniejszono o połowę. Ponadto omawiano sprawę awansów, albowiem niektórzy pracownicy po kilkunastu latach pracy jeszcze nie otrzymali etatu. Po dyskusji postanowiono domagać się wypłacenia pełnej gratyfikacji, dodatku mieszkaniowego, pełnego zwrotu wpisów szkolnych, automatycznych awansów i ustalenia minimum wynagrodzenia za godziny nadliczbowe. Niezależnie od tego pracownicy domagają się wypłacenia im za okres czteroletni różnicy z tytułu tych świadczeń. Dla zrealizowania tych postulatów została wyłoniona specjalna komisja dla opracowania memoriału oraz wybrano delegację z pośród pracowników fizycznych i umysłowych, która uda się z memoriałem do Dyrekcji Elektrowni i domagać się będzie uwzględnienia słusznych żądań pracowników”.

16 czerwca, piątek. „Elektrownia i Tramwaje nie chcą obniżyć taryfy. Dnia 14 b. m. o godzinie 19 w sali konferencyjnej Zarządu Miejskiego w Lodzi odbyło się drugie posiedzenie komisji do spraw ogólnych pod przewodnictwem tow. prezydenta Kwapińskiego. Na wstępie omówiona została sprawa obniżenia taryfy tramwajowej. Z referatu naczelnika inż. Brzozowskiego oraz z przemówienia wice-prezydenta A. Walczaka, wynikało, że Zarząd Kolei Elektrycznej Łódzkiej nie uwzględnił postulatów Zarządu Miejskiego w sprawie obniżenia taryfy tramwajowej. Stwierdzono, że . obniżka biletów tramwajowych normalnych do 2o groszy pochłonęłaby około 1.2oo tysięcy złotych rocznie, a więc tyle, ile wynosi dywidenda, wypłacana przez Spółkę K. E. Ł. akcjonariuszom. Stwierdzono, że Zarząd Miejski nie posiada sposobu bezpośredniego wpływania w tym kierunku na dyrekcję K. E.Ł. w rezultacie Komisja przyjęła propozycję, aby zwrócić się do K.E.Ł. o wprowadzenie 1o-przejazdowych biletów w cenie- zł. 2, oraz polecono Zarządowi Miejskiemu kontynuować rozmowy z dyrekcją tramwajów. Kolejno Komisja zajęła się sprawą obniżki taryfy za prąd elektryczny. Referent naczelnik inż. Brzozowski oraz wice-prezydent A. Walczak w przemówieniach swych stwierdzili, że miasto nie może wpłynąć na obniżkę taryfy za prąd, wynoszącej obecnie 58 groszy za kilowat. Koncesja Elektrowni wygasa dopiero w roku 1964, a wykupienie tej instytucji przez miasto jest niemożliwe. Omawiano również sprawę opłat za liczniki i sprawę - kaucyj. W kwestii tej Zarząd Miejski będzie kontynuował rozmowy. Następnie Komisja rozpatrywała sprawę przemianowania ulicy Przejazd na ulicę im. Papieża Piusa XI. Referent stwierdził, że ul. Przejazd została przemianowana w swoim czasie na ulicę im. Marszałka I. Daszyńskiego. Uchwała ówczesnej Rady Miejskiej w tej sprawie została zatwierdzona przez Urząd Wojewódzki, tylko dotychczas uchwały tej nie wykonano. Wobec tego zaproponowano, aby imieniem Papieża Piusa XI nazwać ulicę św. Andrzeja. Radny Dembiński w imieniu Kl. Obozu Narodowego wyraził zgodę Tow. radny Potkański złożył deklarację treści następującej: „Każdy uczciwy człowiek odnosił się z wielkim uznaniem do działalności papieża Piusa XI. W obecnej Radzie Miejskiej nie ma nikogo, ktoby nie zgadzał się na nazwanie ulicy imieniem papieża Piusa XI. Nie robimy z tej kwestii sprawy politycznej. Proponujemy, by ze względu na wagę sprawy na plenum referował tow. prezydent J. Kwapiński, który z racji swego stanowiska stoi ponad wszystkimi ugrupowaniami. Propozycję tę jednogłośnie przyjęto. Dalej Komisja omawiała sprawę szczegółowych planów zabudowania Wodnego Rynku i jego otoczenia, planu zabudowania ul. Milionowej, która dochodzić będzie do ul. Piotrkowskiej i posiadać ma szerokość 17 mtr. Plany te zostały zaakceptowane. Uchwalono również sprawę szczegółowego planu zabudowania terenów, położonych między ulicami: Napiórkowskiego, Tatrzańską i Milionową i terenów, zawartych między ulicami: Zgierską, Pocztową, Sadową i Chrobrego. Komisja uchwaliła sprawę nadania nazw nowym parkom i skwerom miejskim, a mianowicie: parkowi przy ul. Matejki nadano nazwę im. Prezydenta Gabriela Narutowicza, parkowi przy ul. Brzezińskiej – Skwer Gdański i przy ul. Sędziowskiej – park Andrzeja Struga. Radny Dembiński oświadczył, że radni Klubu Obozu Narodowego wstrzymują się od głosowania”.

29 czerwca, czwartek. „ Śmiertelny wypadek w Elektrowni. Matka ofiary skarży o odszkodowanie. W ub. roku zdarzył się śmiertelny wypadek porażenia prądem pracownika elektrowni łódzkiej, Kosińskiego, który poniósł śmierć na miejscu. Kosiński rażony został prądem wysokiego napięcia. Wypadek wydarzył się przy pracy, wskutek niezabezpieczenia w należytym stopniu miejsca pracy. Wypadek miał tym tragiczniejszy charakter, że zdarzył się na kilka dni przed ślubem Kosińskiego Obecnie matka Kosińskiego wystąpiła przeciw Elektrowni Łódzkiej o zasądzenie odszkodowania jednorazowo w kwocie 5ooo zł, oraz zabezpieczenia dalszego w kwocie 18o zł. miesięcznie. Wczoraj sprawa znalazła się na wokandzie wydziału cywilnego Sądu Okręgowego w Łodzi. Wyrok ma być ogłoszony w najbliższych dniach”.

Rok 1939

Pracowali: Eugeniusz Agaciak, monter liczników (ur. 19.6.1911, rozstrzelany w lesie pod Tuszynem 11.11.1941), Marian Andrzejak, kierownik transportu (ur. 26.4.1896, rozstrzelany w grudniu 1939 w lesie lućmierskim), Czesław Bąk, robotnik (ur. 19.7.19o5, zamordowany w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen), Zygmunt Bentkowski, inżynier (ur. 9.7.1897, zginął w 1939 jako oficer Wojska Polskiego), Stanisław Buda, „robotnik liczn.” (ur. 26 marca 1897, zamordowany w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau – najprawdopodobniej działacz Stronnictwa demokratyczno-chrześcijańskiego patrz Przejazd 34), Aleksander Grunwald, „robotnik kotł.” (ur. 2.2.1899, zamordowany 17.4.1942 w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau), Franciszek Janowski, prawnik (ur. 9.1.1898, zginął w 1939 jako oficer Wojska Polskiego), Kazimierz Jarociński, księgowy (ur. 4.3.19o1, zginął 18 stycznia 1945 w Zakopanem), Wiktor Jegorow, „technik sieć.” (ur. 11.5.19o6, zginął w powstaniu warszawskim), Andrzej Jezierski, administrator (ur. 1o.11.189o, zamordowany 7.2.1943 w obozie koncentracyjnym w Dachau), Zygmunt Juszczyk, księgowy (ur. 2.5.19oo, zamordowany 9.2.1945 w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie), Napoleon Knapik, magazynier (ur. 3o.7.19o4, zamordowany 3o stycznia 1944 w obozie koncentracyjnym w Gross-Rosen), Lucjan Koman, „monter techn.” (ur. 29.12 19o5, zginął 11.9.1939 pod Brzezinami), Franciszek Kopieczny, monter maszyn (ur. 2.1o.1897, zamordowany w 1945 w obozie koncentracyjnym w Gross-Rosen), Władysław Kowalski, kierownik warsztatów (ur. 27.9.1897, zginął w pracy podczas niemieckiego bombardowania 4.9.1939), Wacław Kozłowski, monter (ur. 1o.9.1889, więziony i zamordowany 11.12.194o w Łodzi), Henryk Krawczyk, inkasent (lat około 3o, zamordowany w 1945 w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau), Feliks Kudelski, „technik inst.” (ur. 27.5.1894, zamordowany 7.1o.194o w obozie koncentracyjnym w Mauthausen), Alfred Nowakowski, palacz (ur. 5.6.19o5, zamordowany 21.9.1941 w obozie koncentracyjnym w Mauthausen), Józef Olczak, „technik liczn.” (ur. 3o.6.19o6, więzień obozów koncentracyjnych w Auschwitz-Birkenau i Sachsenhausen, zginął w Monachium w 1945), Wincenty Ostrowski, „technik liczn. (ur. 22.1.19o4, zamordowany w obozie koncentracyjnym w Mauthausen), Tadeusz Pakuła, referent handlowy (ur. 9.12.1911, zamordowany 2o.3.1942 w Zgierzu), Jerzy Pruszczyński, monter oświetlenia ulic (ur. 1o.8.19o7, zamordowany 12.4.1943 w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau), Zygmunt Rau, inżynier (ur. 13.1o.1887, zamordowany w 1945 podczas likwidacji obozu koncentracyjnego w Mauthausen, jego żona była w 1932 opiekunką kuchni dla bezrobotnych przy elektrowni łódzkiej – patrz Przejazd 54), Józef Stępiński, „spawacz kotł.” (ur. 19.11.1898, rozstrzelany 11.11.1941 w lesie pod Tuszynem), Marian Sułkowski, „technik liczn.” (ur. 22.3.191o, podporucznik Wojska Polskiego, poległ 8.9.1939 w bitwie pod Radziejowicami), Jan Zygmunt Świdwiński, magazynier (ur. 15.4.1895, zginął w 1939 jako oficer Wojska Polskiego), Władysław Tokarski, monter (ur. 17.6.1913, zginął w czasie pracy podczas niemieckiego bombardowania 4.9.1939), Józef Tomczak, „murarz kotł.” (ur. 15.9.1891, rozstrzelany 11.11.1941 w lesie pod Tuszynem), Henryk Urzędowicz, referent prawny (ur. 11.8.19o7, zginął w więzieniu w Pleszewie 25.4.1943), Bolesław Walecki, „ślusarz kotł.” (ur. 18.5.1882, zginął w czasie pracy podczas niemieckiego bombardowania 4.9.1939), Ignacy Wawrzonek, kierowca (ur. 18.12.19o9, kapral artylerii przeciwlotniczej, zginął 8.8.1944 w bitwie pod Caen), Stefan Weiner-Wirski, ekonomista (ur. 6.8.1887, zginął w Litzmannstadt Getto), Herman Wendt, inżynier (ur. 2o.2.1883, zginął 3.8.1944 w powstaniu warszawskim), Jan Węgierski, inkasent (ur. 14.12.1879, zamordowany 15.5.194o w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen), Mieczysław Zarzycki, kasjer (ur. 17.8.1883, rozstrzelany w 1939 w lesie lućmierskim), Teofil Zduńczyk, „kowal kotł.” (ur. 25.5.19o2, rozstrzelany 11.11.1941 w lesie pod Tuszynem), Władysław Zimniak, mechanik (ur. 2.11.191o, zamordowany 23.4.1943 w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau). [2] [zob. Przejazd 58]

Rok 1946

9 stycznia, środa. „Z Partii. Komórka PPS „Elektrownia” łącznie z komórką PPR urządza dziś o godz. 15-ej w świetlicy Elektrowni akademię w związku z drugą rocznicą powstania KRN. Prelegenci tow. tow.: Głowacki, Gliniarz, Andrzejak”.

1o stycznia, czwartek. „Św. Mikołaj u milusińskich w elektrowni. Z inicjatywy Zarządu Świetlicy Pracowników Elektrowni Łódzkiej tow. tow. Walczaka, Kaz. Dresslera Bolesława i Kowalewskiego J. odbyła się w Elektrowni choinka dla dzieci tegoż zakładu. Dzięki materialnemu poparciu imprezy przez Dyrekcję Zjednoczenia Energetycznego, Zw. Zawodowy, Rady Zakładowej i Kasy Emerytalnej Zarząd dysponował dość sporą kwotą na ten cel, to też paczki ze słodyczami, które rozdał Św. Mikołaj (ob. Kulak) w asyście Anioła (ob. Włodarski), zawierały wiele niespodzianek. Po przedstawieniu teatru Łątek i odegraniu szeregu kolęd przez orkiestrę elektrowni, rozradowana dziatwa opuściła gościnną salę świetlicy. (Kal.)”.

8 lutego, piątek. „Z partii. [...] Dz. Elektrownia. Jutro, dnia 9 b.m. o godz. 14 odbędzie się w świetlicy Elektrowni (Daszyńskiego 58) międzypartyjne zebranie członków PPS i PPR. Z ramienia PPS przemawiać będzie tow. Tadeusz Bilewicz”.

16 lutego, sobota. „Pracownicy Elektrowni protestują. Niecny czyn garstki reakcyjnych paniczyków, który miał miejsce w parku Poniatowskiego [wysadzenie roku w powietrze pomnika żołnierzy radzieckich, jakie miało miejsce 12 lutego 1946], wstrząsnął do głębi opinią świata pracy miasta naszego. Aby dać wyraz swojemu ubolewaniu i oburzeniu, odbyła się wczoraj z inicjatywy Międzypartyjnej Komisji Porozumiewawczej spontaniczna demonstracja pracowników i robotników Elektrowni Łódzkiej, którzy w liczbie 15oo osób potępili w jak najostrzejszej formie hańbiącą zbrodnię”.

9 marca, sobota. „ Jak Łódź kończyła karnawał. Confetti na ulicach miasta. Redakcje zawalone były wzmiankami o balach, zabawach, dancingach. Na słupach ogłoszeniowych z trudem tylko dostrzec można było repertuar kin i teatrów oraz „Pomoc Zimową” – wszędzie balowe afisze! Łódź – poraz pierwszy od wielu, wielu lar, żegnała uroczyście „księcia karnawału”, ostatniego monarchę żyjącego w zgodzie z postępem społecznym i nowym ustrojem. Ostatnie dni jego panowania powiększyły mu szeregi wiernych poddanych. W luksusowych lokalach, w świetlicach robotniczych, w fabrykach i przedsiębiorstwach, w okazałych i skromnych salach partii i organizacji – bawili się Łodzianie… Grand Hotel. Auta i dorożki zwoziły żądnych zabawy przed gościnne podwoje „hoteli miejskich”. Jeśli – zbłąkany przechodniu o prawdziwie demokratycznej nie tylko duszy, ale i kieszeni – przejdziesz w tym momencie przez jezdnię i chodnik na rogu Traugutta – zobaczysz poza rozsypanym na ulicy kolorowym confetti, zgubionym przez rozbawione towarzystwo jeszcze i coś więcej… Gdy zajrzysz przez okno do hallu tonącego w powodzi światła, ujrzysz jak za „dawnych dobrych czasów” portierów, pomagających przy zdejmowaniu garderoby, zobaczysz zblazowane twarze przylepione do szyb, twarze codziennych bywalców lokalu, komfort urządzeń wnętrza, wspaniałą orkiestrę, lustrzany parkiet, dystyngowane oblicza, podtatusiałych panów, misterne fryzury i modne toalety wytwornych, nowobogackich dam… Jeśli pójdziesz dalej – zapomnisz, podniesiony pełną trosk myślą o jutrze, jeśli postoisz przed wejściem do lokalu – posłyszysz za chwilę dźwięki tanga, foxa i zobaczysz ludzi w „wirze tańca”. A jeśli wejdziesz do środka – ujrzysz, o czym często się pisze, jeszcze częściej widzi a wszystko na próżno – dźwięczące kiesy, wypchane portfele, rachunki za jedną noc, które przekraczają jekżesz często twój miesięczny zarobek w wielokrotnej skali… Politechnika i PCK. Aula państwowej szkoły Techn.-Przemysłowej także skupiła w swoich czterech ścianach gości spragnionych zabawy. I tu także gra orkiestra, i tu także dadzą ci wyborne ciastko i kieliszek wina, „humor, kobiety i śpiew”. Zobaczysz studentów i studentki, starszych panów i panie, młodzież – przekrój całej Łodzi. Bawić się można wybornie – tylko zabawa to dla pewnych ludzi straci na efekcie, gdyż nie jest… odpowiednio droga. Ci pójdą tam, gdzie lepiej bawić się będą w towarzystwie szabrowników, gdzie stracić można tysiące w miejsce setek… Imprezy rozrywkowe Polskiego Czerwonego Krzyża mają jeszcze przedwojenną tradycję. Któż nie pamięta słynnych kiermaszy i zabaw? Koło Pań i w tym roku postarało się o to, by zabawa udała się jak najlepiej. Dochód przeznaczono na rzecz ofiar wojny, jak dochód z imprezy Politechniki – na niezamożnych studentów, na tych, którzy nie mają nie tylko za co się bawić, ale i często co zjeść. Elektrownia. Coraz bardziej wzmaga się tempo walczyka. Wszystkie pary wirują. Walczyk jest coraz szybszy, co nie przeszkadza, że właśnie drepcze sobie krok za krokiem wzdłuż sali tańcząca para – ona ma ze 2o lat, on 2 i pół razy tyle, ona szczuplutka, ładniutka, on niby sympatyczny, lecz niezmiernie otyły… Po skończeniu wydaje się tajemnica. Ona mogłaby znaleźć bardziej atrakcyjnego towarzysza zabawy, ale przecież należy się i ojcu, któremu tusza nie pozwala tańczyć z kimś innym. W rogu sali sprzedają czapki i wachlarze. Rozbawione bractwo w przeciągu kilku minut pozbawia sprzedawcę kłopotu. Roi się na sali od krakowiaków i kominiarzy, błaznów, marynarzy, Turków i Tatarów… Ostatki w OM TUR. Któż by się spodziewał, że rozbawiona, elegancka dama z pięknym loczkiem na czole jest vice-przewodniczącą, a jej szarmancki adorator, skarbnikiem komitetu? Ostatki w OM TUR były najprostsze i najbardziej demokratyczne. W niewielkim gronie, z dobrowolnych składek zorganizowane -–a jednak nie wiem, czy można by się było gdzieś lepiej bawić niż tam… Mniej kosztów, i ceremonii, mniej sztywności – a więcej beztroskiego, żywego, szczerego humoru… Nam – ludziom pracy nie potrzebny do szczęście i zabawy kosztowny luksusowy lokal… Wszak prawda? Wicz.”.

18 maja, sobota. „Dnia 2 maja rb. zginął śmiercią tragiczną przeżywszy lat 5o Maurycy Molke pracownik Elektrowni Łódzkiej, Komendant Milicji Partyjnej i członek PPS Dzielnica – Elektrownia. W sobotę dnia 18 maja 1946 o godzinie 14-ej nastąpi wyprowadzenie zwłok z terenu Elektrowni (ul. Daszyńskiego 54) na cmentarz w Zarzewie. Towarzysze pracy proszeni są o oddanie ostatniej przysługi Zmarłemu. Dyrekcja i Rada Zakładowa Elektrowni Łódzkiej”.

Rok 1946

27 czerwca, czwartek. „ Rząd dołoży wszelkich starań aby odwdzięczyć się klasie pracującej. Marszałek Rola-Żymierski i min. Minc w Elektrowni Łódzkiej . W dn. 26 czerwca Elektrownię Łódzką odwiedzili Marszałek Polski Rola-Żymierski i tow. min. Minc. Gości powitali na dziedzińcu ob. ob. inż. Taniewski, dyr. Zjednoczenia Energetycznego, dyr. Elektrowni Łódzkiej inż. Wajnberg i tow. Andrzejak Edward, przedstawiciele Rady Zakładowej, Partyj Politycznych, Związków Zawodowych oraz liczni pracodawcy. W imieniu zebranych robotników wita gości robotnik Elektrowni tow. Skrzypczyński Józef. Głos zabiera następnie Marszałek Rola-Żymierski. W krótkich słowach obrazuje on historię naszej walki i dzieje ostatniego roku. Na tym tle uwypukla się negatywna postawa opozycyjnych stronnictw, będących pod wpływami zagranicy. Marszałek wzywa wszystkich, aby swym stanowiskiem w dn. 3o czerwca wykazali jedność narodową przeciw reakcji w kraju i zagranicą. Min. Minc w swym przemówieniu podziękował załodze za dzielną postawę w krytycznych dniach naszej państwowości. Zdarzało się, że zapas węgla starczyć mógł na kilka godzin – ale robotniczym wysiłkiem przełamano te trudności. Elektrownia nie stanęła. Dziś już przeszkód tego typu nie ma – sytuacja poprawia się, rośnie nasza produkcja – a i robotnik odczuje wydatnie tę poprawę – gdy na jesieni podniesione zostaną jego pobory. Rząd dołoży wszelkich starań, aby odwdzięczyć się klasie pracującej za daninę, złożona w najtrudniejszym okresie. Odpowiedział w imieniu wszystkich zebranych przedstawiciel Rady Zakładowej ob. Prochocki: „Obywatelu Marszałku! W imieniu wszystkich pracowników i Rady Zakładowej witam Cię na naszym terenie jako Pierwszego Żołnierza odrodzonej Armii Polskiej i dziękuję za wypowiedziane do nas piękne słowa o bohaterskiej epopei żołnierza polskiego. Stwierdzam, że my pracownicy Elektrowni jesteśmy związani z żołnierzem nie tylko sercem, ale i pracą nad odbudową Ojczyzny. To też oświadczamy, że w dniu 3o czerwca spełnimy gremialnie swój obowiązek stając do referendum ludowego. Zapewniam Cię Marszałku w imieniu wszystkich, że tak jak odbudowaliśmy naszą elektrownię, tak będziemy wraz z żołnierzem odbudowywać naszą Ojczyznę. Ani jedna lampka nie zgaśnie, ani jeden motor nie stanie, aby poprzeć jakiekolwiek zakusy godzące w naszą niepodległość”. Obywatelowi Ministrowi dziękuję w imieniu pracowników i Rady Zakładowej za słowa uznania dla załogi elektrowni, za poniesione trudy przy utrzymaniu jej w ruchu w momentach krytycznych”.

Michał Rola-Żymierski (4 września 189o, Kraków – 15 października 1989, Warszawa). Żołnierz. Uczestniczył w walkach podczas I wojny światowej, powstania śląskiego, wojny polsko-bolszewickiej. W 1924 został generałem. Jako zastępca szefa Administracji Armii dopuścił się licznych nadużyć finansowych, w 1927 został skazany na więzienie i zdegradowany. Po 1931 wyemigrował do Francji, gdzie został członkiem Komunistycznej Partii Polskiej, od 1932 był agentem NKWD. Podczas II wojny bezskutecznie próbował przyłączyć się do ruchu oporu, jednakże za każdym razem na przeszkodzie stawała jego przeszłość. Od 1943 związany z komunistyczną partyzantką. W 1944 został mianowany generałem broni i Naczelny Dowódcą Wojska Polskiego. W 1945 został mianowany marszałkiem Polski. Później, jako przewodniczący Państwowej Komisji Bezpieczeństwa podpisał około sto wyroków śmierci na przedwojennych oficerów polskiej armii i był współodpowiedzialny na prześladowania członków polskiego podziemia. W 1949 został odsunięty od władzy, w latach 1953-55 więziony. Po 1956 pełnił różne funkcje kierownicze jako członek nomenklatury komunistycznej.

Hilary Minc (24 sierpnia 19o5, Kazimierz Dolny – 26 listopada 1974, Warszawa). Działacz komunistyczny, ekonomista, polityk. Członek Komunistycznej Partii Polski. Studiował w Polsce, następnie we Francji, wydalony w 1928, przeniósł się do ZSRR, gdzie wstąpił do WKP(b). W 1929 wrócił do Polski i pracował jako ekonomista. II wojnę światową spędził w ZSRR. Od 1944 odpowiadał za gospodarkę PRL, w latach 1949-1956 był członkiem jej najwyższych władz. Członek PZPR, od 1949 również Komisji Bezpieczeństwa Komitetu Centralnego, która nadzorowała aparat przemocy. Po 1959 został zmuszony do wystąpienia z partii.

1 lipca, poniedziałek. „Jubileusz pracy Dyrektora Elektrowni. Okres 35-ciu lat pracy zawodowej – to okres długi w życiu człowieka, obejmujący najwydajniejsze lata jego dojrzałości. Okres ten jest godzien podkreślenia szczególnie wtedy, gdy chodzi o jednostkę twórczą, oddającą niestrudzenie swe usługi – po tylu latach wytężonej pracy – dla ogólnego dobra. Jubileusz 35-lecia pracy w Elektrowni Łódzkiej obchodzi w dniu 1 lipca br. inż. Julian Wajnberg, naczelny dyrektor tej instytucji. Aby stworzyć sobie pewien obraz pracy w Elektrowni, należy przytoczyć kilka liczb z jej gospodarki, uwidaczniających olbrzymi rozwój tej instytucji w ciągi 35-ciu lat. W 191o-11 rok: moc największego turbozespołu wynosiła 3.5oo KW, wytwórczość energii elektrycznej w okresie rocznym – okrągło 21 milionów KWh, a okręg zasilania obejmował tylko część miasta Łodzi; obecnie: moc największego turbozespołu wynosi 3o.ooo KW, obciążenie największe w zimie 1945/46 r. – 5o.ooo KW, wytwórczość przewidywana na 1946 r. – około 3oo milionów KWh, okręg zasilania obejmuje poza m. Łódź, liczne miasta i miasteczka, i wioski województw: łódzkiego, warszawskiego i poznańskiego, przy czym Elektrownia współpracuje z mniejszymi elektrowniami przemysłowymi w Łodzi oraz z elektrowniami w Płocku i Włocławku. Na tle powyższych danych uwypukla się praca zawodowa inż. Wajnberga, który wstąpił w dniu 1.7.1911 do Elektrowni Łódzkiej i, dzięki swej wytężonej pracy w dziale sieci, wybił się szybko na jedno z kierowniczych stanowisk. Na kierowniczym stanowisku nie wystarczają tylko wiadomości swego zawodu, poważną rolę odgrywają walory natury ogólnoludzkiej, wyrażające się w umiejętności współżycia z pracownikami, we właściwym podejściu do zasadniczych zagadnień i sposobie łatwego rozwiązywania skomplikowanych nieraz spraw codziennego życia. Walory te posiada dyr. Wajberg w pełni. Właściwe ujmowanie wszystkich spraw zwiększa mu coraz bardziej sympatię i popularność u pracowników Elektrowni. Duże doświadczenie życiowe, wrodzony takt i rozwiązywanie z właściwym sobie spokojem wielu zawikłanych zagadnień zezwalają mu na umiejętne godzenie spraw instytucji z postulatami świata pracy. Nie można tu pominąć również stałej dbałości i zabezpieczenia dostawy bez przerw energii elektrycznej dla szerokich rzesz odbiorców”.

4 lipca, czwartek. „Niecodzienna uroczystość w Elektrowni Łódzkiej. W dniu 1 lipca Elektrownia Łódzka była widownią nader podniosłej uroczystości. Ceniony przez całą załogę i lubiany powszechnie dyrektor inż. Julian Wajnberg, obchodził jubileusz swej 35-letniej pracy w tej instytucji. W czasach obecnych, w odrodzonej Polsce demokratycznej, w której rzetelna praca jest największą wartością – uroczystość ta ma specjalne znaczenie. Inż. Wajnberg Julian właśnie pracą codzienną i żmudną, spełnianą z prawdziwym entuzjazmem i poświęceniem doszedł do piastowanego dziś stanowiska naczelnego dyrektora. Jego wysokie kwalifikacje zawodowe i zdolności kierownicze są należycie oceniane przez władze zwierzchnie, a uspołecznienie i głęboka troska o dobro ludzi pracujących w rozwiązywaniu zawiłych niejednokrotnie problemów socjalnych – zjednały dyr. Wajnbergowi ogólną sympatię wszystkich bez wyjątku pracowników. Nic więc dziwnego, że 35-cio lecie pracy, zorganizowane przez załogę swemu troskliwemu Dyrektorowi, miało cechy spontaniczności. Przybyłego jak codzień do pracy dyrektora powitała u wejścia orkiestra Elektrowni marszem. Po przejściu przez szpaler utworzony przez straż Elektrowni i pracowników, udał się Jubilat i zebrani Kierownicy Wydziałów wraz z delegatami do gabinetu, gdzie przyjął życzenia od przedstawicieli poszczególnych wydziałów. W imieniu Zjednoczenia Energetycznego Okręgu Łódzkiego złożył Jubilatowi życzenia inż. L. Taniewski. W imieniu Rady Zakładowej – ob. przewodniczący Jan Weil. Dziękując za życzenia dyr. Wajnberg powiedział, że zaskoczony jest tak wielką serdecznością, okazaną mu przez pracowników w dniu jego święta pracy. Stwierdził przy tym, że w pracy swej kierował się zawsze i nadal kierować się będzie dobrem instytucji i załogi pracującej. Wyraził nadzieję, że w pracy tej wielkiej i odpowiedzialnej tak jak dotychczas pomagać mu będą wszyscy pracownicy by w ten sposób tworzyć zręby nowej rzeczywistości. Praca normalna zasłużonego Jubilata przerywana była dnia tego przez odwiedzających Go, w przystrojonym w kwiaty gabinecie, robotników i pracowników wszystkich Wydziałów. Uroczystość, zaiste, niecodzienna, 35 wysiłku i ciągłego borykania się z przeciwnościami i trudnościami wszelkiego rodzaju, w tym ciężkie lata okupacji – 35 lat służby dla dobra ogólnego, w tym półtora roku intensywnej, wyczerpującej pracy dla ludowej nowej Polski, wyzwolona bowiem Łódź w pierwszych już dniach widzi inż. Wajnberga przy pracy nad uruchomieniem Elektrowni. W dniu tym uroczystym do wszystkich życzeń dorzucić należy życzenia dalszej tak owocnej, jak dotychczas pracy dla dobra instytucji i pracującej załogi, która niewątpliwie jeszcze bardziej pogłębi serdeczny stosunek i sympatię robotników dla swego dyrektora”. Inżynier Wajnberg zmarł 22 maja 196o roku

[22 maja, środa] „Mgr inż. Julian Wajnberg urodził się w Łodzi 21 czerwca 189o roku, Politechnikę ukończył w Nancy w roku 1911 i w tymże roku rozpoczął pracę w Elektrowni Łódzkiej. Rozwój energetyki łódzkiej nierozerwalnie związany był z działalnością Zmarłego. Do 1939 roku pełnił obowiązki kierownika Wydziału Sieci Elektrowni. Ciężki okres prześladowań hitlerowskich przeżył w Łodzi ratując własne życie i współtowarzyszy dzięki ukrywaniu się w krytycznych dniach w stacji wysokiego napięcia. Po wyzwoleniu 19 stycznia 1945 roku został dyrektorem Elektrowni Łódzkiej. Dzięki Jego inicjatywie w parę miesięcy później zostały odzyskane, wywiezione przez okupanta, urządzenia i materiały energetyczne niezbędne do odbudowy i rozbudowy energetyki łódzkiej. Ostatnio pracował na stanowisku pełnomocnika d.s. zbytu w Zakładzie Energetycznym Łódź-Miasto. W 5o-letnik okresie wytężonej Jego pracy jest zawarta historia rozwoju energetyki łódzkiej. Był jednym z założycieli Stowarzyszenia Elektryków Polskich na terenie Łodzi, biorąc czynny udział w życiu Stowarzyszenia do ostatnich dni. Jako długoletni członek Partii brał czynny udział w życiu politycznym i społecznym. Partia traci w Zmarłym wiernego towarzysza i budowniczego energetyki łódzkiej”. Pochowany został na Cmentarzu Komunalnym w Łodzi.

11 listopada, niedziela. „ Słów kilkoro o świetlicy Elektrowni Łódzkiej. W dniu 2 bm. odbyła się w Elektrowni Łódzkiej akademia żałobna ku uczczeniu poległych i zamordowanych pracowników. Zagaił prezes Zw. Zaw. ob. Włodarski Zygmunt, a pełen głębokiej treści referat wygłosił ob. Bojanowski. Przy dźwiękach werbla ob. Weil odczytał nazwiska zamordowanych, poległych i zmarłych pracowników . Świetnymi wykonawcami Marsza Żałobnego Chopina oraz utworów Rachmaninowa i Czajkowskiego była orkiestra pracowników pod dyrekcją ob. Piotrowskiego. Martyrologię polską oddało mocno i z ekspresją kilka inscenizowanych wierszy, jak Westerplatte, Modlitwa, Na skwerku i Odwet w którym ujrzeliśmy jakby z Nowego Świata wzięty mur warszawski zbryzgany krwią i gęsto pokryty kulami. Reżyserem tej doskonale sharmonizowanej całości był ob. Dąbrowski Marian. Świetlica pracowników Elektrowni wystawia rewię p.t. „Na nieznanej fazie”. Wprowadza ona widza istotnie w nieoczekiwany radosny nastrój, dała bowiem swoim wielce urozmaiconym programem, ładnymi dekoracjami, których wykonawcą jest ob. Mączyński, wiele różnych i głębokich wrażeń. Wykonawcami dowcipnych skeczów, tańców charakterystycznych i małego baletu – amatorzy, którzy nie tylko rozwijają nieujawnione dotąd zdolności, lecz wykazują również dużą pracę samokształceniową. Zgrana orkiestra pod dyrekcją Piotrowskiego winna nie tylko uświetniać uroczystości Elektrowni, lecz i wieczory muzyki lekkiej w Polskim Radio. Uwagę zwracał również pierwszorzędny pianista i akompaniator inż. Wacław Stattler, piosenkarz Niemyski oraz skrzypek Wieczorkiewicz”.

Rok 1947

9 marca, niedziela. „Dzisiejsze imprezy sportowe. Poza finałami indywidualnych mistrzostw bokserskich Łodzi, kalendarzyk dzisiejszych imprez sportowych wygląda następująco: [...] Świetlica Elektrowni (ul. Daszyńskiego 54) turniej ping pongowy o puchar Zw. Zaw. Filmowców R.P.”.

17 maja, sobota. „Elektrownia Łódzka sprzeda dwumiesięcznego źrebaka (ogierek półkrwi). Zgłoszenia do kierownika Administracji ul. Daszyńskiego 54 lub 58 w godzinach od 8-mej do 16-tej”.

12 grudnia, piątek. „W świetlicy przy ul. Daszyńskiego 54, o godz. 8 zebranie przewodn. Komisji kult.-oświatowych, wczasów pracowniczych i rad kobiecych Zw. Zaw. Prac. Samorządowych”.

Rok 1948

17 stycznia, sobota. „M.O. Pomorze zwycięża w ping – pongu M.O. Łódź . Obyły się w świetlicy Elektrowni drużynowe międzyokręgowe zawody ping-pongowe o mistrzostwo M.O. R.P. między M.O. Pomorze – M.O. Łódź. Zawody zakończyły się minimalnym zwycięstwem M.O. Pomorze w stosunku 3:2. Wyniki poszczególnych gier przedstawiają się następująco: 1) Nowak Bydgoszcz – Goszczko Łódź – 21:18, 19:21, 21:1o. 2) Niklewski Bydgoszcz – Porczyński Łódź – 11:21, 17:21. 3) Nowak Bydgoszcz – Porczyński Łódź – 17:21, 12:21. 4) Niklewski Bydgoszcz – Goszczko Łódź – 21:13, 14:21, 21:17. W doublu: Niklewski, Nowak – Porczyński Goszczko – 21:11, 21:13. Poszczególne gry stały na dość wysokim poziomie, natomiast do najciekawszych należy spotkanie Niklewskiego z Goszczkiem. Zainteresowanie zawodami bardzo duże. W przyszłym tygodniu M.O. Łódź rozegra spotkanie w Szczecinie z reprezentacją M.O. wojew. szczecińskiego”.

Rok 1949

27 października, czwartek. „Zebrania i odczyty. [...] Z okazji Miesiąca Pogłębiania Przyjaźni Polsko – Radzieckiej odbędzie się w sali świetlicy staraniem Związku Zawodowego i Organizacji Podstawowej PZPR przy Elektrowni Łódzkiej, w czwartek, dnia 27 bm., o godz. 16 – wieczór filmowo – odczytowy”.

Rok 1959

29 sierpnia, sobota. „Święto energetyka w Elektrociepłowni. Z okazji święta energetyka w dniu 29 bm., odbyła się w łódzkiej Elektrociepłowni uroczysta akademia, podczas której dyrektor inż. Franciszek Rytwiński, wręczył 47 pracownikom przydziały na mieszkania, 6 z nich mieści się w wykańczanym bloku przy Al. Kościuszki, a pozostałe w tzw. „budynku awaryjnym przy zbiegu ulic Wróblewskiego i Żeromskiego. Trzeba podkreślić, że pracownicy Elektrociepłowni otrzymali już przydział 3o mieszkań w czasie akademii z okazji św. 22 Lipca. W części artystycznej akademii wystąpili artyści Estrady Satyrycznej, a później pracownicy Elektrociepłowni spędzili miło czas na wieczorku tanecznym. J.P.”.

Rok 196o

19 stycznia, wtorek. „Pierwsze godziny wyzwolonej Łodzi. Tramwaje. Noc z 17 na 18 stycznia 945 roku była dla Polaków pracujących w tramwajach łódzkich niezwykłym przeżyciem – momentem oczekiwanym od lat w mroku okupacji. Wtedy bowiem – jak nam opowiada p. Zygmunt Kabziński – stwierdziliśmy, że Niemcy opuścili cały teren zajezdni przy ul. Tramwajowej. Dzień 18 stycznia był tzw. dniem bezpańskim. Pierwszą czynnością Polaków pracujących w tramwajach było zabezpieczenie zajezdni oraz całego terenu. Tramwajów w remizach nie było, Niemcy bowiem po nalocie przeciwlotniczym wydali polecenie by wozy nocowały na krańcówkach i pętlicach. 19 stycznia parę minut po godzinie 7 rano dano znać na Tramwajową, że pierwsze czołgi radzieckie nadjechały już od strony Chojen i zajęły remizę na Dąbrowskiej… Pierwsze tramwaje wyjechały na miasto 23 i 24 stycznia. Uruchomiono linię z Placu Reymonta przez Plac Wolności na ul. Nowotki. Tramwaje jeździły dwa dni, a potem stanęły, bowiem w Elektrowni zabrakło węgla i nie było dostawy prądu. Nastąpiła przerwa w komunikacji tramwajowej… Roboty było sporo. Wiele wozów było uszkodzonych, trzeba je było jak najrychlej przygotować do normalnej służby komunikacyjnej. Jednak w przeciągu tygodnia od wyzwolenia Łódź miała już normalną komunikację tramwajową. Światło. Ulice Łodzi tonęły w ciemnościach. Henryk Barczyński i Bolesław Kabaciński pamiętają te godziny jakby były wczoraj. 18 styczeń – czwartek, godzina 5 po południu… Na ulicach ciemno… Przed chwilą ostatni Niemcy uciekli z zakłady ostatnim samochodem… Serce i mózg Elektrowni – nastawnia turbinowa, kotłownia i sale pomp były wolne od hitlerowców. Zostali tam sami Polacy! Nie było ich dużo. Coś około 3o. Do dziś jeszcze pracują: Bolesław Kiełbasa, Józef Sapała, Stean Andrzejewski, Stanisław Żemigała, Jan Chudziak, Jan Gzik, Aleksander Filipczuk, Stanisław Krzepka i inni. Szybko nawiązali ze sobą kontakt. Bojowe zadanie, które sobie postawili brzmiało krótko: nie dopuścić do przerwy w dopływie światła do mieszkań i szpitali. Pozwoliło na to utrzymanie w ruchu jednej turbiny o mocy 5 megawatów, jednego turbogeneratora, jednego kotła. Właściwie pamiętnej nocy z 18 na 19 stycznia pracowały dwa kotły, ale jeden z nich trzeba było wygasić z prostej przyczyny: nie było węgla. Niemcy nie zostawili ani okrucha zapasu. Z pomocą przyszedł pułkownik radziecki, który dowiedziawszy się o kłopocie Polaków dał zezwolenie rekwirowania węgla dla Elektrowni. Dzielna, choć nieliczna załoga Elektrowni, nie opuszczała swego zakładu przez blisko 2 tygodnie, ale cel osiągnęła. Elektrownia łódzka ani na godzinę nie przestała pracować, wysyłając światło nie tylko na miasto, ale nawet na województwo. Gaz. Nie pomogło odkręcanie kurka gazowego! Rury gazowe były puste. Niemcy zanim opuścili Gazownię, w pamiętnych styczniowych dniach przez 15 laty, unieszkodliwili Gazownię, demontując tzw. przeciągacze gazowe. Bez tego urządzenia nie można było odbierać gazu z pieców. Grupa Polaków, którzy przyszli na ranną zmianę, w czwartek 18 stycznia, wiedziała jednak co ma robić. Ówczesny majster zmianowy, a dzisiejszy szef produkcji inż. Adam Jagielski wraz z innymi przystąpił do zabezpieczenia pieców przed zniszczeniem. Piece – to olbrzymi majątek. Nie wolno więc było dopuścić do ich zniszczenia. Trzeba było rozładować zawarty w kotłowniach koks i utrzymać komory w stanie zdolnym do użytku. Agregaty należało chronić przed zapowietrzeniem. Jakże to krótkobrzmiące zdanie było wówczas trudne do wykonania… Robiła to mała grupka Polaków z wielkim poświęceniem i pusty żołądkiem… Kiedy urządzenie Gazowni było zabezpieczone, można było już przejść do drugiego zadania – szukania zdemontowanych części. Szczęśliwie się złożyło, że jeden z miejscowych Niemców, choć ranny, wrócił i ujawnił miejsce przechowywania przeciągaczy. Znajdowały się między Pabianicami a Łaskiem, gdzieś koło szosy. Przywieziono je do Łodzi i montaż był już kwestią kilku dni. Teraz potrzebny był „tylko” jeszcze węgiel i koks. Trzeba więc było go rekwirować gdzie się dało – innej drogi nie było. Najważniejsze, że normalna produkcja gazu w Łodzi, dzięki wysiłkom robotników Gazowni ruszyła 25 stycznia. Z rur po odkręceniu kurka znów popłynął upragniony gaz”.

Rok 1962

23 maja, środa. „W dniu 21 maja 1962 r. zmarł nagle inż. Edward Grall długoletni pracownik Elektrowni Łódzkiej, dyrektor Samodzielnego Oddziału Wykonawstwa Inwestycyjnego Nr 1 w Łodzi przy Zakładach Energetycznych Okręgu Centralnego, poprzednio główny inżynier Zakładu Energetycznego Łódź-Miasto, były więzień obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu, Gross-Rosen i Dachau, odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi i Medalem 1o-lecia Polski Ludowej oraz wieloma honorowymi odznaczeniami. Pogrzeb odbędzie się w dniu 24 maja 1962 r., o godz. 16.3o z kaplicy cmentarza przy ul. Ogrodowej. W Zmarłym tracimy nieodżałowanego kolegę – zasłużonego budowniczego łódzkiej energetyki. Cześć Jego pamięci! Dyrekcja, Podstawowa Organizacja Partyjna, Rada Zakładowa i Rada Robotnicza Zakładu Energetycznego Łódź-Miasto” oraz „Dnia 21 maja 1962 r. zmarł nagle przeżywszy lat 63 ś.p. Edward Grall inżynier elektryk wieloletni pracownik Elektrowni Łódzkiej, czynny uczestnik walk o niepodległość w czasie I wojny światowej, były więzień Oświęcimia, Gross-Rosen i Dachau, odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi i Medalem Dziesięciolecia Polski Ludowej. Pogrzeb odbędzie się dnia 24 maja 1962 r. z kaplicy cmentarnej na Starym Cmentarzu, o godz. 16.3o, o czym zawiadamiają nieutuleni w żalu Żona, Synowie, Synowe, Wnuczka oraz Rodzina”. 24 maja, czwartek. „Koledze Jerzemu Grallowi z powodu zgonu ojca Edwarda Gralla wyrazy współczucia składają Dyrekcjai Pracownicy Instytutu Włókiennictwa w Łodzi”.

Rok 1964

12 września, sobota. „ Z obrad Egzekutywy KŁ PZPR. Ocena łódzkiej gastronomii. Szkolenie ideologiczne. Aby powiedzieć wchodzącemu do restauracji obywatelowi dzień dobry, nie trzeba kończyć wyższych studiów ani nie wymaga to specjalnych nakładów inwestycyjnych – takim mniej więcej zdaniem zainaugurowała dyskusję na temat łódzkiej gastronomii M. Tatarkówna-Majkowska – I sekretarz KŁ PZPR, podczas wczorajszego posiedzenia Egzekutywy KŁ partii. Sytuacja jest niepokojąca. Łódź pod względem gęstości sieci lokali gastronomicznych i poziomu świadczonych przez nie usług, znajduje się na szarym końcu wśród innych wielkich miast polskich. Jeśli w Warszawie na 1o tys. mieszkańców przypada 287 tzw. miejsc konsumpcyjnych, w Krakowie – 3o5, w Poznaniu 29o, we Wrocławiu 2o5, to w Łodzi – wielkim ośrodku miejskim, licznie odwiedzanym przez cudzoziemców mieście, w którym poważna część mieszkańców korzysta z usług lokali gastronomicznych, na 1o tys. ludności mamy wszystkiego 158 miejsc konsumpcyjnych. Jest to problem bardzo poważny, jeśli zważymy, że niektóre łódzkie lokale gastronomiczne jak np. restauracja „Energia” (ul. Tuwima [54?]), restauracja „Podhalańska” (ul. Piotrkowska), kawiarnia „Pod Papugą” (ur. Rzgowska), cukiernia „Małgosia” (ur. Nowotki) już zlikwidowano, lub zlikwiduje się w niedługim czasie ze względu na nieodpowiednie warunki higieniczne, bezpieczeństwa pracy itp. Nawet modernizacja 23 lokali gastronomicznych, którą przewiduje się w niedalekiej przyszłości i budowa 6 punktów gastronomicznych, nie rozwiążą problemu, jeśli z wydatna pomocą nie przyjdzie Ministerstwo Handlu Wewnętrznego, przeznaczając na cele inwestycyjne odpowiednie fundusze. Nie jest natomiast zależne od nakładów inwestycyjnych nagminne zjawisko polegające na niskim poziomie obsługi konsumentów, na braku kultury i higieny, na niedostatecznej rozmaitości i często jakości potraw. Wiele poważnych zastrzeżeń można mieć również do uczciwości niektórych pracowników łódzkiej gastronomii. W tej dziedzinie niezbędna jest na szeroką skalę zakrojona praca masowo-wychowawcza, systematyczne szkolenie kadr, zastępowanie nieudolnych i nieuczciwych pracowników gastronomii ludźmi rzetelnym, surowe karanie winnych. Wokół tego problemu toczyła się na posiedzeniu Egzekutywy gorąca dyskusja. Przytaczano wiele przykładów nieudolności i wręcz nieuczciwości, których niestety sporo jeszcze w łódzkich lokalach gastronomicznych. Egzekutywa zobowiązała Wydział Ekonomiczny KŁ do opracowania programu działania, którego celem będzie poszerzenie, unowocześnienie i podniesienie na wyższy poziom gastronomii. W drugim punkcie porządku dziennego omówiono przebieg szkolenia ideologicznego w łódzkiej organizacji partyjnej w roku 1963-64. (ast)”.

Rok 1966

23 kwietnia, wtorek. „Poważny pożar w elektrowni. W późnych godzinach nocnych wybuchł poważny pożar w Elektrowni przy ul. Tuwima. Gdy nasz sprawozdawca przybył na miejsce w płomieniach stały dwie chłodnie oraz budynek główny. Zagrożone były również sąsiednie posesje na ul. Tuwima 44, 45 i 48. Straż pożarna zmobilizowała wszystkie rezerwy aby w miarę swych możliwości ograniczyć straty do minimum. W chwili oddawania gazety do druku akcja ratunkowa trwa w całej pełni. (ki)”. Środa, 24 kwietnia. „ Dwie godziny grozy. Pożar w starej elektrowni. Wczoraj po północy łódzką straż zaalarmowano, że w elektrowni przy ul. Tuwima szaleje ogień. Gdy w kilka minut później przybyliśmy na miejsce pożar gwałtownie przycichł. Była to jednak przysłowiowa cisza przed burzą. Runęło po prostu drewniane oszalowanie jednej z wież chłodniczych. Ogień „lizał” jednak obudowę drugiej wieży. Straż więc przystąpiła do akcji mającej uchronić je przed pożarem. Strażakom z dużym poświęceniem – co trzeba szczególnie podkreślić – sekundowała miejscowa ludność, która również usiłowała pomagać przy gaszeniu zagrożonej elektrowni. Po spłonięciu obu chłodni pożar utracił swą siłę. Dzięki wysiłkowi 1o jednostek straży pożarnej w sile ok. 23o osób, po przeszło 2-godzinnych zmaganiach, udało się opanować sytuację. Straty poniesione jednak przez elektrownię są znaczne. Ustali je komisja, która również zbada przyczynę tej katastrofy. Na miejsce pożaru przybyli przedstawiciele władz miejskich i partyjnych z przewodniczącym Prez. RN m. Łodzi K. Kaźmierczakiem i sekretarzem KŁ PZPR St. Jóźwiakiem na czele”.



[1] „Dodatek ilustrowany Hasło Łódzkie”, 9 października 1927

[2] Tablica pamiątkowa „Energetykom łódzkim ofiarom hitlerowskiej okupacji 1939-1945” na budynku Elektrowni Łódzkiej przy ul. Tuwima 56


Kolejne numery: