Ulica Przejazd
Numer 6
Rok 19o2
12 września, piątek. „Odpust. W nadchodzącą niedzielę w kościele św Krzyża jako w uroczystość Podwyższenia św. Krzyża przypada odpust parafialny. Podczas tej uroczystości sumę celebrować będzie ks. Franciszek Szamota proboszcz staromiejski i dziekan łódzki, kazanie zaś wygłosi ks. kanonik Rembieliński, proboszcz zgierski”.
15 grudnia, poniedziałek. „Ataki. Na ul. Przejazd № 6 Julianna Pomorska, praczka, lat 44 dostała ataku apopleksji. Odwieziono ją do szpit. czerw. Krzyża – Takiemuż wypadkowi uległ 6o-letni Icek Korn na ul. Benedykta № 2o”.
Rok 19o6
4 stycznia, czwartek. „Komitet obywatelski. Jesteśmy członkami komitetu obywatelskiego i w jego imienin przychodzimy do sz. pana prosić o dobrowolną składkę, czy ofiarę. Jak pan chcesz to nazwać, tak nazywaj, ale pieniądze złóż, bo wskutek mrozów i chłodu wiele ludzi potrzebuje wsparcia. – A co to za komitet obywatelski? - Szanowny pan widocznie nie czytuje gazet. O tym komitecie obywatelskim pisały wszystkie pisma, weźmy naprzykład „Rozwój”, który dał kilkanaście artykułów i wzmianek i tak: w Nr. 269 artykuł, w 271 dłuższa wzmianka prezesa Towarzystwa p. K. Mogilnickiego, w № 273 artykuł, w № 282 sprawozdanie p. K. Mogilnickiego, w № 283 artykuł redakcyjny, w № 285 artykuł redakcyjny. To było w końcu zeszłego roku, a już i w tym roku były wzmianki i nawoływania, których nie czytamy, bo widzi szanowny pan dobrodziej, chodzi o danie jakiejkolwiek kwoty; jeżeli zaś idzie o wzięcie, to ci co potrzebują, wybornie o tem wiedzą. Żeby sz. pan widział, jakie tłumy stoją przed tymi, którzy rozdają bodajby bony na garniec kaszy, lub kartofli… Tamtym ta reklama w zupełności wystarcza. Ba, jeszcze jak! Uważa pan, otrzymujemy od komitetu przypuśćmy 2oo rb. do rozdania. To jest kropla w morzu. Gdyby się zgłosiło 2ooo, to moglibyśmy im dać po 1o kop. zaledwie, ale zgłasza się daleko więcej... muszą więc całe zastępy odejść niezadowolonymi. Ba, przychodzą nawet tacy, co wprost wymyślają: „Przysłali wam z zagranicy olbrzymie pieniądze do rozdawania, a ja nic nie dostałem. Dawajcie pieniędzy”. I nie rozumieją i nie chcą zrozumieć - że tych pieniędzy jeszcze niema, że musimy je zbierać. Co gorsza, że wśród wyciągających rękę po jałmużnę, jest wielu oszustów, nie potrzebujących wsparcia, a chciwych i czyhających na to, aby coś ukraść poprostu. To też komitet obywatelski zawiązał się w ten sposób, że całe miasto podzielił na 17 rewirów, o tych rewirach pisaliśmy, ale dziś znów powtarzamy całą tę listę: [...] X [rewir należy do] pp. Rosenbauma, Przejazd 6 i Bobrownickiego, Piotrkowska 86 [...] XII księdza Szmidla i pastora Angerszteina [...] XVI dr. Pinkusa, Spacerowa 11 i Wiktora Czajewskego, Przejazd 8 [...] Wyżej wymienieni stanowią osobne komitety i wolno im dobierać do pomocy potrzebną ilość ludzi. Dobrze byłoby, żeby do tych komitetów zgłaszali się robotnicy i rzemieślnicy, mający więcej czasu i znający stosunki danej miejscowości, a to dla udzielenia referencyi, czy dana osoba potrzebuje wsparcia i czy jest naprawdę biedną; tym sposobem nie dawałoby zapomóg osobom, nie zasługującym na wsparcie, zato zwiększyłyby się fundusze dla tych, którzy naprawdę są w położeniu bez wyjścia. Jeśli panowie z różnych stron miasta przyjdą z pomocą temu komitetowi, to jest nadzieja, że nietylko rozdawnictwo pójdzie łatwiej, ale nawet i zbieranie ofiar. Obowiązkiem bowiem delegata jest obejście swojego rewiru, składającego się z paru domów, być w każdym lokalu i zażądać składki – a równocześnie sprawdzić nędzę i podać ją na zebraniu sesyjnem, gdzie w stosunku do funduszów rozdzielą się pieniądze lub bony na produkty”.
13 lipca, piątek. „Rower do sprzedania w dobrym stanie z powodu wyjazdu, niedrogo. Przejazd nr. 6 m. 2. Od 4-ej do 6-ej wiecz.”.
Rok 19o8
18 grudnia, piątek. „Administracyi lub rządostwa domu poszukuje kasyer poważnej instytucyi. Wiadomość: Przejazd № 6 m. 2”.
Rok 19o9
26 czerwca, sobota. „Zaginął pies ceter, maści czarnej, podpalany, z łatą na prawej nodze. Łaskawy znalazca raczy zgłosić się do d-ra Tomaszewskiego. Przejazd № 6 m. 6, za wynagrodzeniem”.
Rok 191o
Mieszkali A. Poznański, lekarz. Przyjmował w godzinach 9-1o i 5½-7 oraz Walter-Poznańska, lekarka, przyjmowała w godzinach 3-5. Poznański mieszkał również w 1914.
Rok 1912
12 marca, wtorek. „Probitus”, Przejazd 6. Francuska z dobrem świadectwem. Inteligentne bony polki poszukiwane”.
4 listopada, poniedziałek. „(a) Z Tow. akc. S. Czamańskiego. Onegdaj odbyło się w lokalu przy ulicy Przejazd nr. 6, ogólne zebranie roczne Tow. akc. fabryki wstążek S. Czamańskiego w Łodzi. Przewodniczył członek zarządu p. Edward Winawer, w obecności 11-tu akcyonaryuszów. Z odczytanego sprawozdania za rok 1911/12 dowiedziano się, że dochody wynosiły 723,382 rb. 9 kop., wydatki rb. 712,737 kop. 34, czystego zysku osiągnięto więc rb. 1o,644 kop. 75, a ponieważ z oku poprzedniego pozostało 5,783 rb. 92 kop., przeto do podziału wypadło 16,428 rb. 67 kop. Sumę tę podzielono w sposób następujący: na kapitał zapasowy rb. 8oo, na dywidendę 3¾ proc., t.j. rb. 15,ooo, od kapitału akcyjnego rb. 4oo,ooo na rachunek asekuracyi robotników rb. 3oo, wreszcie przelano na rachunek roku przyszłego rb. 328 kop. 67. Postanowiono podjąć starania w ministeryum skarbu o powiększenie kapitału akcyjnego do rb. 6oo,ooo, t.j. do 12oo akcyi Towarzystwa na giełdę warszawską. Wybory dały wynik następujący: do zarządu weszli pp. L. Rosenbaum, N. Czamański, E. Winawer, Józef Feinstein i pani Michalina Czamańska; jako kandydaci pani J. Czamańska i inżynier I. Margulies. Do komisyi rewizyjnej pp. dyr. J. Zand, M. Wilczyński, Adolf Wohl, M. Grünbaum i Aleksander Rosenbaum”. Rok 1913: „Towarzystwo Akcyjne Wstążek S. Czamański, Łódź. Skład i kantor: Przejazd 6, Tel. 9-3o. Fabryka: Kątna Nr. 12, Telefon 25-35. Specyalność: wstążki jedwabne i półjedwabne. Egzystuje od roku 1862”. Wtorek, 24 lutego 1914. „ Likwidacja fabryki wyrobu wstążek. (a) Komisja likwidacyjna fabryki wyrobu wstążek Tow. akc. S. Czamańskiego przy ul. Kątnej postanowiła na dzień 14 marca zwołać ogólne likwidacyjne zebranie akcjonarjuszów. Zebranie odbędzie się w lokalu własnym przy ul. Przejazd № 6. Omawiane będą następujące sprawy: 1) sprzedaż nieruchomości, 2) kwestja wątpliwych długów i 3) wnioski akcjonarjuszów orz komisji likwidacyjnej”. Piątek, 29 października 1926. „B.P. z Rosenthalów Julja Czamańska wdowa po Samuelu Czamańskim, po długich i ciężkich cierpieniach, zmarła 27-go października r.b. przeżywszy lat 87. Wyprowadzenie drogich nam zwłok z domu żałoby przy ul. Przejazd No 6, nastąpi dziś, w piątek, dnia 29 października o godzinie 11-ej przed południem na cmentarz żydowski. Uprasza się o nieskładanie kondolencji. Córki i rodzina”.
Samuel (Szmul) Czamański (22 lutego 1829, Sompolno – 24 września 191o, Łódź). Przemysłowiec, twórca łódzkiego przemysłu jedwabniczego. Był synem Aleksandra i Balbiny, mężem Julii, ojcem Moryca, Gustawy, Hermana, Róży, Teofili, Dory, Salomei, Natana i Michaliny. Produkcji tasiemek nauczył się w Prusach. W 1861 urządził przy ul. Piotrkowskiej 96 fabrykę „wstążek jedwabnych, półjedwabnych i tasiemek jedwabnych przekształconą w lipcu 19o3 r. w Tow. Akc. Fabryki Wstążek S. Czamańskiego w Łodzi”. Zatrudniał około dwustu robotników, a średnia wartość produkcji rocznej wynosiła około 4oo tysięcy rubli. Członek Towarzystwa Kredytowego Miasta Łodzi, Łódzkiego Żydowskiego Towarzystwa Dobroczynności, honorowo zasiadał w Komitecie Synagogi przy ul. Spacerowej. Pochowany w grobowcu rodzinnym na cmentarzu żydowskim w Łodzi. Po śmierci Czamańskiego fabrykę przy Piotrkowskiej wyburzono, a na jej miejscu stanął gmach tow. „Siemiens”. [1]
Rok 1913
25 sierpnia, poniedziałek. „Doskonałe posady dla niemek bon i wychowawczyń w biurze „Probitas” Przejazd 6”.
Rok 1914
16 marca, poniedziałek. „(p) Z dachu. Dzisiejszej nocy w domu № 6 przy ulicy Przejazd Antonina Andrzejak, lat 45, w przystępie nagłego obłędu wbiegła na dach i skoczyła na bruk, odnosząc przy tem okaleczenia i ciężkie potłuczenia całego ciała. Po udzieleniu jej doraźnej pomocy na miejscu wypadku przez lekarza Pogotowia, odwieziono ją w stanie ciężkim do szpitala Aleksandra”.
17 marca, wtorek. „(a) Zajście z obłąkaną. Mieszkańcy ul. Przejazd byli w ubiegłą niedzielę świadkami niezwykłego zajścia z obłąkaną. Wypadek ten przedstawia się w sposób następujący: U doktora A. Poznańskiego, zamieszkałego przy ulicy Przejazd № 6, od lat 17 służyła niejaka Antonina Andrzejak, w wieku lat 44. Chlebodawcy oceniali jej sumienną pracę i odpowiednio ją wynagradzali. Ponieważ w ostatnich czasach Andrzejakowa zdradzała pewien stan nienormalny, dr. P. uważał za stosowne wymówić jej miejsce, a przyjąć nową służącą. Gdy obowiązki objęła jej następczyni, Andrzejakowa zaczęła się awanturować, dostała ataku furyi i z nożem kuchennym rzuciła się na swego chlebodawcę. Obezwładniono ją. Wreszcie, pozostawiwszy rzeczy w mieszkaniu, wybiegła na schody, gdzie przebyła noc całą. Nazajutrz, błądząc po strychu, weszła na dach domu i stąd zaczęła krzyczeć przeraźliwie i wymachiwać rękami: „Ratujcie mnie”, to znów „Madziu, ratuj mnie”. Krzyk ten zwabił wielu przechodniów. W ciągu pół godziny na ulicy Przejazd około domu № 6 zgromadziły się tłumy ciekawych. Policya rozpędziła zbiegowisko, a równocześnie starała się usunąć z dachu obłąkaną, która nie przestawała wołać o pomoc krewnej swej Magdaleny Witkowskiej, służącej z pobliskiego domu. Szalona biegała z jednego dachu na drugi, nie pozwalając zbliżyć się do siebie. Ostatecznie wzięto się na sposób. Wezwano strać ogniową ochotniczą, która przystawiła drabinę i weszła po niej na dach, ze strony zaś poddasza wysunęli się strażnicy policyjni. Schwyciwszy obłąkaną, opuszczono ją na dół. Przybył natychmiast lekarz Pogotowia, który odwiózł chorą do szpitala św. Aleksandra, gdzie Andrzejakowa uspokoiła się nieco. Po jednodniowym pobycie siostry Andrzejakowej zabrały ją ze szpitala, zapewniając, że umieszczą ją w zakładzie w Kochanówce”.
14 sierpnia, piątek. Elektrownia Łódzka podała do wiadomości, „iż prawo wykonywania instalacyi elektrycznych, przeróbek, jak również zawieszania lamp i żyrandoli przysługuje jedynie niżej podanym koncesyonowanym firmom instalacyjnym: (…) Knapik, Schönberger & Co. Przejazd 6 tel. 3418”.
5 listopada, czwartek. „Piotr Kon Adwokat przysięgły powrócił. Rok 1918. Pod „Adwokaci przysięgli”: Kon Piotr. Czwartek, 2o lutego 1919. „Główny Komitet Wyborczy do Rady Miejskiej m. Łodzi niniejszym podaje do wiadomości publicznej, że zostały złożone następujące listy kandydatów do Rady Miejskiej: [...] Lista Nr. 17 [...] „Kon Piotr, l. 58, adw. przysięgły, Przejazd 6”. Sobota, 28 listopada 1925. „ Wypadek w kancelarji mec. Piotra Kona. Wczoraj, w kancelarji mecenasa Piotra Kona przy ul. Przejazd 6, zemdlał nagle 64-letni robotnik fabryczny, Juljusz Regiel. Zawezwany lekarz pogotowia po udzieleniu mu pomocy, odwiózł go do domu przy ul. Karolewskiej 1o”. Niedziela, 31 stycznia 1937. „ Zażydzenie adwokatury łódzkiej. Spis adwokatów i obrońców żydowskich w Łodzi. Wyciąć i zachować. Adwokatura łódzka opanowana jest w 8o proc. przez Żydów. Poniżej podajemy dokładny spis adwokatów żydowskich w Łodzi: [...] Kon Piotr”. A we wtorek, 23 lutego: „ Adwokat Piotr Kon nie żyje! Wczoraj wieczorem zmarł w szpitalu Poznańskich nie odzyskawszy przytomności. Piotr Kon nie żyje! Jest to dla łodzian wieść straszliwa. Może nie dla tych łodzian, którzy nieurodzeni w Łodzi lub urodzeni później po wojnie, nie pamiętają owych heroicznych walk, jakie staczaliśmy z zaborcą dzień w dzień, przez wiele lat, każdą cząsteczką naszej duszy. Ta walka weszła nam w krew do tego stopnia, że jeszcze dzisiaj jesteśmy innymi ludźmi, niż cały nowy otaczający nas świat. Piotr Kon był żołnierzem wspólnej walki, ale był jednocześnie jej sztandarem. Gdy nastał powojenny mrok, gdy nad częścią Europy zapanowała noc, zmierzch wolności, podeptanie jednostki, gdy zabrakło charakterów, a te, które pozostały, łamały się i starły się w proch, nie raz oczy tej garstki sprawiedliwych obrońców swych zasad szukały w ogólnych chaosie jakiegoś człowieka, prawdziwego człowieka. I wówczas w tych ciężkich chwilach zwątpienia w ludzkość i humanizm, oczy zwracały się ku Niemu. Nieprawda, że Piotr Kon odebrał sobie życie z powodu ciężkich warunków materialnych, w jakich się znalazł. Był to może bezpośredni, chwilowy powód. W rzeczywistości jednak Jego akt rozpaczy, miał daleko głębszy podkład. Składały się nań całe lata, nawet lata względnego dobrobytu. Piotr Kon cierpiał patrząc na to, co się wokół niego dzieje. Inaczej wyobrażał sobie realizację idei, o którą walczył, dla której tyle popłynęło krwi. Był niedawno u nas w redakcji. Skarżył się, że coraz mu ciężej żyć, że coraz trudniej wchodzi na piętra, że brak mu tchu, ale przede wszystkim ubolewał nad stosunkami, jaki się wytworzyły. Doprawdy cierpiał za tysiące, które być może łatwiej pogodziły się z teraźniejszością, ale które to samo odczuwały co On. Piotr Kon nie żyje. Opadł sztandar, na który wielu kierowało wzrok, aby znaleźć otuchę do życia, nie popaść w kompletne zwątpienie. Wczoraj o godz. 9 m. 3o wiecz. zmarł w szpitalu małż. Poznańskich jeden z najwybitniejszych członków palestry łódzkiej, zasłużony działacz niepodległościowy, wielki społecznik i patriota, powszechnie znany i ceniony dla swych zalet charakteru i cnót obywatelskich, adw. Piotr Kon. Zmarły liczył lat 71. Wiadomość o Jego zgonie wywrze w społeczeństwie łódzkim wyjątkowo silne wrażenie, zwłaszcza, że śmierć nastąpiła na skutek zamachu samobójczego. Adw. Kon targnął się na życie w swym mieszkaniu przy ul. Przejazd nr. 6, zażywając większą dozę luminalu. Do ostatniej chwili życia nie odzyskał przytomności. Lekarze ordynatorzy oddziału wewnętrznego szpitala czynili wszystko, aby Go uratować. Wysiłki te okazały się niestety bezskuteczne. Onegdaj, kiedy przywieziono adwokata Kona do szpitala, tętno było ledwie wyczuwalne. Wczoraj rano stan nieco się polepszył i tętno biło silniej. Nie udało się jednak denata przywrócić do przytomności ani na chwilę. Spał mocnym snem i tak zasnął na wieki. Przy łożu adw. Kona czuwał do ostatniej chwili jego syn, który przyjechał wczoraj do Łodzi. Pogrzebem adw. Kona zajmie się, jak słychać magistrat, oraz stowarzyszenie byłych więźniów politycznych. Zgon adw. Piotra Kona okrył żałobą całą postępową i niepodległościową Łódź. Zmarły należał do najpopularniejszych postaci Łodzi przedwojennej, jako słynny obrońca więźniów politycznych za czasów caratu. Wielu bojowników niepodległości ocalił z rąk carskich siepaczy. Wielu bronionych przezeń więźniów spoczywa w bratniej mogile bohaterów 19o5-19o7 roku na Polesiu Konstantynowskim. Dla charakterystyki adw. Kona jako człowieka i patrioty, przypomnieć należy, że niemal wszystkie zasoby poświęcał na cele społeczne. Przypomnieć również należy ku chwale Zmarłego, że kiedy magistrat w swoim czasie uchwalił dlań, w uznaniu wielkich zasług, rentę dożywotnią w wysokości 6oo zł. miesięcznie adw. Kon renty tej nie chciał przyjąć, zaś w piśmie do samorządu oświadczył, że tak długo jak mu siły na to pozwolą, będzie sam pracował na chleb. Był to wyjątkowy człowiek, o złotym sercu i niezwykle prawym charakterze. Wielki ideowiec, który bezinteresownie całe życie z niezwykłą odwagą walczył w obronie Sprawy, nie szczędząc ani energii, ani zdrowia, ani pieniędzy. To też zaskarbił sobie zaufanie, sympatię i szacunek całego społeczeństwa. Adw. Piotr Kon przyjechał do Łodzi z Rosji w roku 1893 jako adwokat przysięgły, posiadający dyplomy uniwersytetów petersburskiego i moskiewskiego. Już w tym roku wstąpił poraz pierwszy w charakterze obrońcy w procesie politycznym, a mianowicie w obronie robotników, aresztowanych po wielkiej akcji w 1892 roku. Ale najważniejszy odcinek jego działalności przypada na okres walk rewolucyjnych, przed 3o-tu laty. Adw. Kon, jako znany już wówczas obrońca bojowników o wolność i niepodległość, nawiązał stały kontakt z ogólnopolskim kołem obrońców więźniów politycznych, kierowanym przez Patka, Śmiarowskiego, Berensona i in. W ścisłym porozumieniu z tym kołem prowadził dziesiątki procesów, z których niejeden zakończony został sukcesem. Występował przed wojennymi sądami rosyjskimi w okresie rządów generała – gubernatora Kaznakowa. W okresie od lutego 19o8 do kwietnia 19o9 roku są wojenny przyjeżdżał z Warszawy do Łodzi na 11 sesji nadzwyczajnych. Adw. Piotr Kon bronił wówczas bojowców na wszystkich bez wyjątku sesjach. Jego śmiałe i potężne mowy stały się słynne w całej Polsce. Walczył odważnie, wierząc w słuszność bronionych ludzi i idei. Obdarzony niepospolitym talentem krasomówczym Zmarły nie szczędził wysiłków, aby ratować przed szubienicą, względnie zesłaniem na katorgę robotników i inteligentów. Z pośród najgłośniejszych procesów, w których stawał adw. Kon, wymienić należy sprawę Millera, oskarżonego i zabójstwo szefa żandarmerii carskiej, Andrejewa. Proces ten zakończył się wielkim zwycięstwem znakomitego obrońcy, bowiem Miller został uniewinniony. Adw. Piotr Kon bronił także przed sądem okręgowym w Piotrkowie. M.in. stanął w roku 19o7 w procesie zabójców inżynierów firmy I.K. Poznańskiego. W 19o9 roku bronił robotników oskarżonych o słynne zabójstwo Silbersteina. Dwa lata wcześniej zajmował się adw. Kon likwidacją lokautu, który wówczas wybuchł w Łodzi. M.in. uzyskał wtedy zezwolenie na urządzenie wiecy, na którym robotnicy powzięli decyzję w sprawie tego lokautu. Uzyskanie takiego zezwolenia w owych czasach było rzeczą nader trudną. W okresie opuszczenia Łodzi przez okupantów carskich, komitet obywatelski, który sprawował wówczas władzę w mieście, powierzył adw. Konowi opiekę nad więźniami politycznymi, odsiadującymi karę w więzieniu przy ul. Milsza (obecnie Kopernika). W tym czasie adw. Piotr Kon wielu więźniów po zbadaniu ich akt, wypuścił na wolność. Za swą pełną poświęcenia i heroizmu działalność niepodległościową Zmarły został odznaczony krzyżem oficerskim orderu „Polonia Restituta”. Ponadto został mianowany honorowym członkiem stowarzyszenia byłych więźniów politycznych. Zmarły był autorem szeregu prac, posiadających bezsprzecznie wartość historyczną. Część tych wspomnień adw. Piotr Kondrukował na łamach „Głosu Porannego”, które zasilał poza tym stale swymi pracami. Zgon ś.p. Piotra Kona okrył żałobą i głębokim żalem całą Łódź. Cześć pamięci zacnego człowieka i obywatela!”. [2] I dalej – „ Rozpaczliwy czyn nestora palestry łódzkiej. Adwokat Piotr Kon targnął się na życie! Przyczyna – brak środków do życia. Tak nieprawdopodobna wieść obleciała miasto nasze w niedzielę w południe. Sprawdziliśmy niezwłocznie tę pogłoskę u źródła. Niestety, okazała się ona prawdziwa. Obecnie gdy adw. Piotr Kon po daremnych wysiłkach lekarzy w kierunku utrzymania go przy życiu, już nie żyje, możemy podzielić się z czytelnikami szczegółami tego wstrząsającego samobójstwa. Adw. Piotr Kon od całego szeregu tygodni zdradzał ogromne zdenerwowanie, którego powodem były, jak się obecnie okazuje, niezwykle krytyczne warunki materialne. Zupełnie zrezygnowanego już i zniechęconego do życia adw. Kona podtrzymywała jedynie na duchu pani P., serdeczna przyjaciółka zmarłego adwokata. Pani P. ostatnio często odwiedzała adw. Kona w jego mieszkaniu przy ulicy Przejazd 6, a nawet, jak stwierdzono, z pracy rąk własnych łożyła na jego utrzymanie… W sobotę wieczór pani P. wychodząc z mieszkania adw. Kona zwróciła się do służącej jego, Stefanii Milczarek, by ‘pilnie baczyła na pana, bowiem jest on bardzo zdenerwowany’. Adw. Kon wrócił do domu w sobotę o godz. 9 wiecz. Był napozór spokojny. Wręczył służącej jej dokumenty osobiste i oświadczył, że wyjeżdża do Warszawy. Służąca pozostawiwszy adw. Konowi w pokoju kolację, udała się na spoczynek. W niedzielę ok. godz. 1o rano Stefnia Mielczarek wyjęła ze skrzynki pocztowej numer „Głosu Porannego”, zamierzając gazetę zanieść adw. Konowi do łóżka, w którym zazwyczaj lubiał zrana czytać prasę. Ku swemu zdziwieniu stwierdziła, że drzwi do sypialni są zamknięte od wewnątrz, chciała więc wejść do sypialni przez gabinet, lecz i tu były drzwi zamknięte. Natomiast z gabinetu doszło służącą niesamowite chrapanie. Służąca nie mogła w żaden sposób otworzyć drzwi. Przeczuwając coś złego zaalarmowała dozorcę, który przybył niezwłocznie na górę z łomem żelaznym aby wyłamać drzwi. Gdy do gabinetu weszły zgromadzone w korytarzu osoby, oczom ich przedstawił się pełen grozy widok. Tuż obok biurka na dużym dywanie leżał na wznak adw. Piotr Kon. Był on ubrany odświętnie w czarny garnitur. Głowa spoczywała na dwuch poduszkach. Z tyłu głowy stał lichtarz z wypaloną już zupełnie świecą. Przy nieprzytomnym denacie leżał zegarek kieszonkowy. Na biurku stały dwie szklaki. Jedna zawierała resztki białego płynu, jak się następnie okazało luminalu, w drugiej znajdowała się woda sodowa z cytryną; wypił ją po zażyciu trucizny. Pozatym na biurku leżały: order adw. Kona oraz kilka listów, adresowanych m.in. do krewnego – adwokata, do syna i do rodziny. Pozatym leżała kartka, w której denat prosił o pochowanie go w takim ubiorze, w jakim go znaleziono Charakterystyczne jest, iż świeżo wygolona twarz adw. Kona zalana była całkowicie łzami. Widocznie przed rozpoczęciem działania trucizny adw. Kon długo, długo rzewnie płakał. Zaalarmowano niezwłocznie prywatne pogotowie lekarskie (12-333) oraz dwuch prywatnych lekarzy. Zaaplikowali oni dającemu słabe oznaki życia adw. Konowi kilkanaście zastrzyków. Adw. Kon jednak przytomności nie odzyskał. Wówczas przewieziono go karetką pogotowia prywatnego do szpitala im. Poznańskich. O zamachu samobójczym powiadomiono niezwłocznie syna adw. Kona, który przyjechał do Łodzi. Przez półtorej doby adw. Kon walczył ze śmiercią. Lekarze szpitalni i prywatni czynili wszystko, co było w ich mocy, by przywrócić denata do życia. Wszelkie wysiłki lekarzy jednak spełzły na niczym. Wczoraj w godzinach wieczorowych nastąpiła agonia i niebawem nestor adwokatów łódzkich zakończył swe pełne chwały życie. Zwłoki złożono w kostnicy szpitalnej. W domu przy ul. Przejazd 6 adw. Kon mieszkał ponad 3o lat. Obecnemu właścicielowi tej nieruchomości był on winien komorne za 3 kwartały. Ostatnio adw. Kon zamierzał zmienić swe 3-pokojowe mieszkanie na mniejsze, po namyśle jednak zrezygnował z tego zamiaru, zwierzywszy się bliskim, iż pragnie już w domu, w którym tyle lat mieszkał, umrzeć. W pozostawionych listach adw. Kon pisał, że odbiera sobie życie, nie mogąc już dłużej borykać się z tragicznym losem, który go pozbawił na starość środków do życia. W listach znajdujemy zdanie: ‘Jestem już tak zmęczony życiem, że ledwo trzymam się na nogach; na ulicy zataczam się, czuję, że lada dzień wpadłbył pod koła tramwaju lub taksówki, wolę więc zawczasu odebrać sobie życie’. Słowa te mówią już same za siebie, jak straszne chwile przeżywał ostatnio ten zasłużony dla społeczeństwa człowiek. Ostateczna rezygnacja u adw. Kona nastąpiła, gdy stwierdził om, że nie uda mu się wywindykować należnych mu za obronę od jednego z warszawian 2ooo zł. Pieniędzmi tymi adw. Kon chciał pokryć swe długi. Jeśli chodzi o klientów adw. Kon posiadał ich jeszcze dość dużo. Byli to jednak tacy sami biedacy, którzy znając dobre serce mecenasa zgłaszali się doń po porady i obronę w sprawach sądowych. Większość tych spraw adw. Kon załatwiał bezinteresownie. Należał do tej generacji obrońców, którzy swą szczytną służbę nieśli niezależnie od tego, czy otrzymują za to wynagrodzenie. Gdy miał pieniądze rozdawał je biednym i przeznaczał na cele dobroczynne, aż sam znalazł się bez środków do życia. Stało się to wreszcie przyczyną rozpaczliwego kroku”.[3] Środa, 24 lutego - „ Pogrzeb adw. Piotra Kona odbędzie się jutro na koszt miasta. [...] Ma to być wyrazem hołdu miasta dla wybitnych zasług, jakie Zmarły w ciągu swej wieloletniej działalności położył dla niepodległości oraz dla miasta i jego ludności robotniczej. [...] Wiadomość o tragedii adwokata Piotra Kona, niezmordowanego obrońcy więźniów politycznych i bojowników niepodległościowych za czasów caratu, wywołała wstrząsające wrażenie wśród stow. b. więźniów politycznych. Delegacja stowarzyszenia, jak nas informują, udała się wczoraj do mieszkania przy ul. Przejazd 6, dokąd zostały przewiezione zwłoki adw. Piotra Kona i złożyła wiązankę kwiatów. Przewiezione wczoraj wieczorem ze szpitala zwłoki tragicznie zmarłego adw. Piotra Kona do jego mieszkania przy ul. Przejazd 6 będą w dniu dzisiejszym złożone w gabinecie zmarłego na udekorowanym katafalku. Jutro rano zwłoki adw. Kona zamknięte zostaną w trumnie, zaś o godz. 2 po poł. nastąpi ich wyprowadzenie na stary cmentarz ewangelicki. Kondukt pogrzebowy będzie szedł ulicami: Przejazd, Piotrkowską, Placem Wolności, 11 Listopada i Cmentarną”. Piątek, 26 lutego – „Ostatnia droga adwokata Piotra Kona. Pogrzeb zasłużonego działacza niepodległościowego zamienił się w olbrzymią manifestację. Wczoraj od samego rana, gdy znów otwarte zostały drzwi gabinetu tragicznie zmarłego nestora palestry łódzkiej Piotra Kona, poczęły napływać liczne tłumy celem złożenia ostatecznego hołdu. Silne wrażenie wywierał pięknie udekorowany gabinet, cały obity kirem. Wśród wieńców i kwiecia na katafalku spoczywała otwarta trumna ze zwłokami zmarłego. Już o godzinie 1 po południu przed domem przy ulicy Przejazd 6 poczęły się zbierać delegacje organizacji ze sztandarami i wieńcami. Ulica Przejazd między Sienkiewicza a Piotrkowską stopniowo zaczęła zapełniać się tłumem. O godzinie 2 zamknięto dostęp do mieszkania Zmarłego. Wokół katafalku zgromadziła się najbliższa rodzina. Odprawiono krótkie modły, zgaszono światła i zwłoki adw. Kona zostały zamknięte w trumnie. Wśród wielkiej ciszy umieszczono trumnę w karawanie. Zgromadzeni na ulicy odkryli głowy, wojskowi i policja zasalutowali… O godzinie 2.15 kondukt żałobny wolno ruszył naprzód. Na czele konduktu niesiono poduszkę z orderem Polonia Restituta, którym odznaczony był Zmarły. Kolejno kroczyły poczty sztandarowe: niesiono m.in. pamiątkowy sztandar z 19o5 roku. Dalej szło stowarzyszenie b. więźniów politycznych, delegacje dwuch okręgów prowincjonalnych PPS, Frakcja rewolucyjna, delegacja rady miejskiej OKR. PPS, Bund, klasowe związki zawodowe. Za okrytym wieńcami karawanem postępował jedyny syn – Aleksander i najbliższa rodzina. Za rodziną kroczył dowódca OK. IV gen. Langer w otoczeniu kilku oficerów, reprezentant p. wojewody Hauke-Nowaka, naczelnik wydz. bezpieczeństwa dr. Wrona, wicestarosta grodzki Denys, prezydent miasta Godlewski, prezes sądu okręgowego Maciejewski, prokurator dr. Spólnik, b. wojewoda Remiszewski, płk. Dr. Więckowski oraz liczni przedstawiciele organizacji społecznych, politycznych i zawodowych. Bardzo licznie reprezentowana była palestra łódzka, sądownictwo, sfery lekarskie, przemysłowe i kupieckie oraz olbrzymi tłum znajomych i wielbicielu Zmarłego. Cały kondukt pogrzebowy zgromadził kilka tysięcy osób. Pochód żałobny przeszedł ulicami: Przejazd, Piotrkowską, Placem Wolności, 11-go Listopada, Cmentarną na stary cmentarz ewangelicki. Po odprawieniu modłów żałobnych i wygłoszeniu kazania przez pastora, nad otwartą mogiłą wygłosili serdeczne, nacechowane głębokim bólem i miłością przemówienia: w imieniu OKR PPS radny Chodyński, dalej przedstawiciel organizacji b. więźniów politycznych p. Mierzwiński, w imieniu dziekana i rady adwokackiej oraz w imieniu całej palestry adw. Rafał Kempner, w imieniu frakcji socjalistycznej radnych miejskich radny Walczak, a wreszcie w imieniu stowarzyszenia techników prezes Michelis. Zgromadzeni tłumnie przedstawiciele świata pracy odśpiewali na zakończenie bojownikowi o wolność i niezmordowanemu obrońcy proletariatu po raz ostatni „Czerwony sztandar” i „Międzynarodówkę”. Na grobie złożono liczne wieńce: od zarządu m. Łodzi, od rady miejskiej, od rady adwokackiej, wiązankę kwiatów od redakcji ‘Głosu Porannego’ i wiele innych”. Sobota, 27 marca – „Dowiadujemy się, że w zarządzie miejskim m. Łodzi rzucono w tych dniach inicjatywę trwałego uczczenia pamięci niedawno zmarłego nestora palestry łódzkiej, jednego z najwybitniejszych obrońców bojowników niepodległościowych za czasów caratu, zasłużonego obywatela adwokata Piotra Kona. Sprawa ta była już rozpatrywana i w rezultacie postanowiono wystawić na grobie ś.p. adwokata Piotra Kona okazały pomnik na koszt miasta”.
Rok 1915
22 sierpnia, niedziela. „Niedoręczone listy do odebrania w 3 oddziale straży ogniowej Mikołajewska 54. [...] Roza Rozenbaum, Przejazd 6”.
4 września, sobota. „Z Rady zdrowia. (o) Na ostatnim posiedzeniu Rady zdrowia przy magistracie łódzkim postanowiono zwiększyć liczbę lekarzy cyrkułowych miejskich, gdyż zamiast jedenastu, Łódź obecnie posiada 16 cyrkułów zdrowia. Odnośnymi cyrkułami zarządzają następujący lekarze: w cyrkule I – dr. Lipiński, ul. Zgierska 2; w II – dr. Prechner, ul. Zawadzka 9; w III – dr. Stawowczyk, ul. Andrzeja 13; w IV i V – dr. Gerszuni, ul. Piotrkowska 121; w VI – dr. Weyland, iul. Piotrkowska 118; w VII – dr. Haberlan, ul. Mikołajewska 34; w VIII – dr. Rotszpan, ul. Dzielna 34; w IX i XI – dr. Cygler, ul. Rokicińska 11; w X – dr. Knichowiecki, Przejazd 6; w XII – dr. Libiszowski, ul. Długa 87; w XIII i XIV – dr. Gundlach, ul. Zawadzka 57; XV i XVI – dr. Łukasiewicz, róg Zarzewskiej i Słowiańskiej”.
Rok 1918
22 stycznia, wtorek. „Niniejszym zawiadamiam, iż Losy do 1-ej kl. 3 lot. R.G.O. w Warszawie nadeszły i są do nabycia u niżej wymienionych pp. kolektorów: [...] L. Laskowski, Przejazd 6 [...] Repezentacja Loterji Klasycznej R.G.O. w Warszawie na Łódź i Okr. Łódzki Antoni Dobrucki Piotrkowska 99”.
16 października, środa. „Biuro głównego przedstawicielstwa Towarzystwa Ubezpieczeń „Przezorność” przeniesione zostało na ul. Przejazd № 6, parter. Ubezpieczenia na życie i od wypadków”. Niedziela, 2o października. „Woźny z żoną poszukiwani do biura Tow. Ubezpieczeń „Przezorność”, ul. Przejazd № 6, parter”.
Towarzystwo Łódzkich Elektrycznych Kolejek Dojazdowych.
Rok 1919
Mieszkał adwokat Jan Stypułkowski. Również w roku 192o.
22 czerwca, niedziela. „Knapik, Szenberger i S-ka. Łódź, ul. Przejazd № 6. Biuro elektrotechniczne oraz warsztaty reperacyjne. Instalacja elektrycznego oświetlenia i siły. Reperacja elektrycznych dynamomaszyn i motorów. Budowa kolektorów i zapasowych części do dynamomaszyn i motorów. Skład materjałów instalacyjnych. Wykonanie piorunochronów, telefonów i dzwonków, reparacja elektrycznych aparatów kuchennych oraz badanie istniejących instalacji. Reperacje wykonywa się szybko i po przystępnych cenach. Biuro reklamy A. Gersdorf”. W roku 192o - „Elektrotechniczne zakłady, biura, warsztaty i artykuły” – „Knapiker i S-ka” [patrz Nawrot 8] Niedziela, 22 maja 1927 – „Józef Knapik Zakład Elektrotechniczny i Warsztaty Reperacyjne Łódź, Przejazd 6, telefon 6o-9o. Po rozwiązaniu spółki pod firmą Knapik Schönberger i S-ka wykonuję nadal po cenach przystępnych w najkrótszym terminie dorabianie nowych kolektorów i bobin zapasowych, reperacje dynamomaszyn, motorów, transformatorów i wszelkich aparatów elektrycznych. Posiadam na składzie motory, dynamomaszyny wszelkich rozmiarów szczotki do dynamomaszyn i motorów, trzymadła szczotkowe, oliwę motorową i transformatorową”.
3o października, czwartek. „Huta Robotnicza „Gocławek” (E. Dworzyński, T. Capik i S-ka). Niniejszym podajemy do wiadomości Sz. Kljenteli, że skład i kantor Huty Robotniczej „Gocławek” przeniesiony został na ul. Przejazd № 6”. Czwartek, 13 maja. „Huta Robotnicza „Gocławek” kupuje szkło tuczone. Przejazd 6”.
Rok 192o
„Konsumpcja Urzędników” (wchodziła w skład „Kooperatyw Samodzielnych”) – „ilośc kons. 4922, ilość czł. 11o5”.
Rok 1921
8 kwietnia, piątek. „Stowarzyszenie Spożywcze Urzędników m. Łodzi, przy ul. Przejazd № 6, zwołuje na piątek dnia 8 kwietnia 1921 r. na godz. 5 i pół wieczór, w sali Związku Zawodowego Urzędników Miejskich, przy ul. Piotrkowskiej 53 Ogólne Roczne Zebranie członków z następującym porządkiem dziennym. 1) Zagajenie. 2) Wybór Prezydjum. 3) Odczytanie protokułu z poprzedniego zebrania. 4) Sprawozdanie Zarządu. 5) Sprawozdanie Komisji Rewizyjnej. 6) Zatwierdzenie bilansu. 7) Podział czystego zysku. 8) Wybory do Rady Nadzorczej i Zarządu. 9) Wolne wnioski. Wstęp na salę za okazaniem książeczki członkowskiej. Uwaga: w razie nieprzybycia dostatecznej ilości członków w pierwszym terminie, tego samego dnia, o godz. 7-ej wiecz. i będzie ważne bez względu na ilość obecnych członków. O liczne i punktualne przybycie prosi Zarząd”.
Rok 1924
27 września, sobota. „Orgje samochodowe. Wczoraj przed południem na ulicy Przejazd około Nr. 4 przejechany został przez pędzący samochód 77-letni Jakób Holenderski. Zatelefonowano ze straży ogniowej po lekarz pogotowia, który skonstatował obrażenia ciała, poczem odwieziono ofiarę do domu przy ul. Lipowej 2o”.
Rok 1925
16 września, środa. „Przy kanalizacji. W kanale przy ulicy Przejazd nr. 6 przy robotach kanalizacyjnych uderzył się 35-letni Edmund Kans, wskutek czego otrzymał obrażenia głowy. Lekarz pogotowia udzielił mu pomocy”.
Rok 1926
23 lutego, wtorek. V Urząd Skarbowy wyznaczył licytację za niezapłacone podatki na dzień 26 lutego – „Mint A.M., Przejazd 6, Piotrkowska 68, 3o szt. towaru”.
1 kwietnia, czwartek. „Szósta lista zdobywców premji piątego bezpłatnego konkursu premjowego „Expressu” [Wieczornego Ilustrowanego]. 2 bilety kinematograficzne wygrał „Rozenbaum Leopold, Przejazd 6”. W środę, 23 czerwca w siódmym konkursie wygrał 5 kilo mąki, w czwartek, 16 lipca w ósmym konkursie - 3 kilo cukru.
21 maja, piątek. Leopold Rosenbaum (sprzedaż towarów bawełnianych), nominowany przez prezesa łódzkiej Izby Skarbowej Towarnickiego został członkiem komisji szacunkowej powołanej do wymiaru podatku dochodowego V urzędu skarbowego, z nominacji izby skarbowej. Wtorek, 28 grudnia – „ W notesiku businessmana [...] Godzi się zaznaczyć, że eksport via Manchester jest o wiele wygodniejszy i pewniejszy, niż przy bezpośrednich stosunkach z zagranicznym odbiorcą. Wszystkie wielkie zamorskie firmy włókiennicze posiadają swe centralne biura zakupu (bying offices) w Manchesterze, gdyż tam jedynie zbiegają się nici handlu światowego artykułami włókienniczymi. Spółwłaściciel firmy Alex Rosenbaum, znajduje się chwilowo w Łodzi, ul. Przejazd 6, tel. 5-86 i gotów jest udzielić interesantom szczegółowych wiadomości, dotyczących rynku w Manchesterze”. Niedziela, 3 lipca 1927. „Ci, którzy będą nas szacować. Członkowie komisji do spraw podatku dochodowego. W czwartek w nocy konwent seniorów po posiedzeniu rady miejskiej wybrał następującą listę 72 członków i tyluż zastępców komisji szacunkowych do spraw podatku dochodowego. Pozostałych 72 członków i tyluż zastępców, t.j. po 6 osób do każdej z istniejących 12 komisji, zamianuje w najbliższych dniach prezes izby skarbowej. [...] Zastępcy: 5. Rosenbaum Leopold, Przejazd 6. Rok 1932. Rozenbaum Leopold „Biuro ubezpieczeniowe”, tel. 1o586, mieszkanie tel. 23586.
Rok 1928
25 października, czwartek. „Potrzebni monterzy i chłopcy do praktyki, Biuro Elektrotechniczne Praczka i Rychter, ul. Przejazd 6”.
16 listopada, piątek. „Zdolni dobrze prezentujący się przedstawiciele oraz młode pnie na pensję i prowizję potrzebni. Zgłaszać się 11-1 Ordo, Przejazd 6”. Niedziela, 21 lipca 1929: „Ordo. Wewnętrzny pancerz opony – nowy współczynnik bezpieczeństwa. Dążeniem każdego automobilisty jest osiągnięcie możliwie największego kilometrażu bez defektu ogumienia. Współczesnym środkiem, zabezpieczającym oponę i dętkę od pęknięcia wzgl. przebicia jest gumochron Ordo – patentowany pancerz wewnętrzny. Gumochron Ordo, wynalazek szwedzkich inżynierów, umieszczony między dętką a oponą, działa jak poduszka pneumatyczna, nie przepuszczając gwoździ lub t.p. ostrych przedmiotów: w ten sposób unikamy tak zwanych „nawalonych kich” i docieramy prędzej i bezpieczniej do celu. Dodatkowa masa gumy na kołach nadaje samochodowi elastyczności. Chronimy zatem w większym stopniu, niż dotychczas karoserję oraz siebie samych od zbyt silnych wstrząsów. Poza temi zaletami, oszczędzającemi nerwy kierowcy i pasażerów, mamy, rzecz godna nie mniejszej uwagi, zwiększenie efektywnego kilometrażu ogumienia, albowiem dzięki gumochronowi Ordo potęguje się używalność każdej opony do maksymalnego podniszczenia zewnętrznych protektorów. Nie „nawali kicha”, gdy gomochron Ordo koło chroni. Żądajcie prospektów A-1o jednocześnie podając wymiar opony. Ordo Polsko-Szwedzkie Towarzystwo Ordo s. z o.o. Centrala: Warszawa, Marszałkowska 97a, telefon 2o4-44. Poznań: Al. Marcinkowskiego 2o, telefon 1o-03. Łódź, ul. Przejazd 6, telefon 75-85. Katowice, Mielęckiego 6. Lwów, ul. Chorążczyzny 21, telefon 9-78”.
Rok 1929
24 czerwca, poniedziałek. „ Krwawa masakra Żydów w parku. Banda wyrostków pobiła do krwi 14 spacerowiczów. Napady na żydowskich spacerowiczów w parkach miejskich w ostatnich tygodniach nieco ustały. Niedalej jednak jak onegdaj byliśmy znowu świadkami dzikiego napadu chuliganów w parku 3-go Maja. Tym razem napad ten był o wiele groźniejszy niż dotychczasowe i jak się okazało podług wcześniej opracowanego planu. Około godz. 7-ej wieczorem kilku osobników zaczepiło znajdujących się w parku 3-go Maja Żydów. Gdy spokojni żydowscy młodzieńcy zwrócili im uwagę, że nie licuje to z godnością obywateli, rzucili się na nich, bijąc ich niemiłosiernie do krwi. To posłużyło, jako sygnał do dalszych wykroczeń. A mianowicie w chwili tej wyskoczyła z krzaków banda wyrostków, rzucając się na każdego przechodzącego mężczyznę lub kobietę żydowską. Powstała straszna panika. Ze wszystkich stron poczęli uciekać żydzi poczęli uciekać, a awanturnicy goniąc ich, bili w dalszym ciągu czem popadło. Pobici z ranami głów i nóg udali się do najbliższych aptek o nałożenie im opatrunku. Dotychczas zanotowano następujące ofiary: Bessermanówna, Nowomiejska 22; Abram i Gedalja Frenkiel, Nowomiejska 19; Michał Frenkiel, Wschodnia 54; Dawid Cała, Sienkiewicza nr. 2; Wolf Niedzyński, Przejazd 6; A. Wajsbaum, Ogrodowa 2; A. Rozenberg, Aleksandrowska 6; P. Lipszyc, Piotrkowska 27; Majer Stolarz, Zielona 53; M. Markowicz, Plac Wolności 11; K. Wajnberg, Wschodnia nr. 16; Kalmanowicz, Północna nr. 16; I. Rozen, Kilińskiego 46. Charakterystycznem jest, że władze policyjne mimo dotychczasowych awantur, nie czują się w obowiązku wystawić posterunków policyjnych przy parku miejskim oraz wewnątrz parku, znajdującego się na krańcach miasta? (p)”.
Rok 193o
12 stycznia, niedziela. „Z Tow. Śpiew. „Lira”. „T-wo Śpiew. „Lira” w Łodzi, w niedzielę dnia 12 b,m. o godz. 6 m. 3o, w lokalu Domu Ludowego, ul. Przejazd Nr. 34, urządza przedstawienie teatralne p.t. „Swaty” – sztuka ludowa ze śpiewami i tańcami oraz część koncertową, na którą swych członków i sympatyków zaprasza Zarząd”.
13 lipca, niedziela. „Wykwintne obiady, Przejazd 6 m. 1”. Również w niedzielę 12 października.
23 września, wtorek. „Lewi Paweł, Przejazd 6, architekt, lat 45, został mianowany zastępcą członka w Obwodowej Komisji Wyborczej do Sejmu, Obwód nr 85. Rok 1932. „Lewy Paweł i Lewinson L. inż. architekt. Biuro architektoniczno-budowlane”, tel. 21o45. Paweł Lewy był członkiem SARP w Łodzi.
Henryk Lewinson (ur. 28 stycznia 1883, Charków) „inżynier architekt, działacz sportowy [...] był synem Dawida, muzyka. Kształcił się w gimnazjum w Warszawie i w Sosnowcu. Studiował na politechnice w Darmstadt, gdzie uzyskał dyplom inżyniera architekta, oraz w Akademii Sztuk Pięknych we Frankfurcie. Podczas pobytu za granicą otrzymał nagrody za projekty architektoniczne budynków szpitali, teatrów i innych gmachów użyteczności publicznej we Frankfurcie, Hamburgu i Weisbaden. Był założycielem i prezesem Stowarzyszenia Artystów i Zwolenników Sztuk Pięknych w Łodzi (1916), wzorowanego na warszawskim Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych. stowarzyszenie zorganizowało dwie duże wystawy (IV, XII 1918) w lokalu zwanym Domem Sztuki przy ul. Piotrkowskiej 71. Na tzw. Wiosennej Wystawie Lewinson pokazał projekty kościoła, willi i gmachu sztuk pięknych. Projektował m.in. budynki przy ul. Nowomiejskiej 22 (1919) i Sienkiewicza 49a (1934). Uczestniczył też w organizacji sportu żydowskiego w Łodzi; był wiceprezesem Żydowskiego Stowarzyszenia Gimnastyczno-Sportowego „Hakoach” (192o-1939)”. Członek Stowarzyszenia Architektów w Łodzi. Mieszkał przy ul. Piotrkowskiej 226. [4]
Rok 1932
17 sierpnia, środa. „W piątek 12 b.m. około godz. 1o-ej przy rogu ulic Piotrkowskiej i Karola, z przejeżdżającego motocyklu wypadła czarna teczka, zawierająca męską garderobę . Łaskawy znalazca zechce zwrócić za wynagrodzeniem, Jadwiga Kołtońska, Przejazd 6”.
4 grudnia, niedziela. „Duży frontowy pokój umeblowany do wynajęcia. Nada się również na biuro. Nawrot 6 m. 1 parter wysoki”.
Mieszkał dr Mieczysław Czamaniewicz, tel. 17765;
Rok 1935
13 czerwca, czwartek. „Pod pyjamy i kostjumy kąpielowe paski i biustonosze poleca D. Szenbergowa. Przejazd 6, m. 2, tel. 1o5-86”. Niedziela, 8 września 1935 – „Po powrocie z Wiednia polecam najnowsze modele pasków i biustonoszy”. Sobota, 21 września – „Dnia 19 bm. przechodząc Śródmiejską, Żeromskiego, Zieloną, Gdańską zgubiono zielone pióro Wagtermana. Znalazcę uprasza się o zwrot za wynagrodzeniem. Przejazd 6, m. 2, J. Szenberg”. Poniedziałek, 9 grudnia pracownia polecała „najnowsze modele paryskie i wiedeńskie”. Wtorek, 17 grudnia – „poleca najnowsze modele paryskie i wiedeńskie. Całość – combinaison Marina pod suknie wieczorowe i balowe”.
Rok 1937
19 marca, piątek. „ Zwrot podwójnego zadatku. Sąd odrzucił skargę agencji filmowej. Wydział handlowy sądu okręgowego rozpoznawał sprawę na tle zwrotu podwójnego zadatku. We wrześniu 1932 r. dyrekcja kina Luna (Przejazd 6) wynajęła w agencji kinematograficznej Feniks film sp. z ogr. odp. w likwidacji w Warszawie (ul. Złota 4o), 6 filmów, wpłacając na poczet tej tranzakcji tytułem zadatku 6oo dolarów. Z wynajętych filmów dostarczony został tylko jeden film, którego eksploatacja wyniosła 2oo dolarów, pięciu pozostałych bądź nie wysłano, bądź nie nadawały się do wyświetlania. Dyrekcja kina Luna, uważając za niedotrzymaną umowę ze strony agencji Feniks film, zwróciła się z żądaniem zwrotu reszty podwójnego zadatku w kwocie 8oo dolarów. Ponieważ agencja Feniks film nie zgodziła się na zwrot podwójnego zadatku, dyrekcja kina Luna wytoczyła proces sądowy, domagając się zapłaty należności. Na rozprawie sądowej pozwana firma broniła się tym, że dyrekcja kina Luna z własnej winy zerwała umowę, ponieważ odstąpiła od wyświetlania filmu p.t. „Pożądana”. Sąd po zbadaniu świadków zasądził powództwo w kwocie 4oo dolarów, odmawiając przyznania zwrotu podwójnego zadatku. Agencja „Feniks film” domaga się całkowitego oddalenia powództwa i zasądzenia na jej rzecz pełnych kosztów sądowych, zapowiadając apelację”.
4 lipca, niedziela. „Salon mody męskiej Leonard Hetman został przeniesiony z ul. Wólczańskiej 68 na ul. Przejazd 6 telefon 168-9o”.
2 września, czwartek. „Wacław Kawecki i Syn. Kuśnierz. Przejazd 6 – tel. 1o9-6o parter, front. Wykonuje wszelkie roboty z własnego i powierzonego towaru”.
Mieszkali: Frenkenberg Halina, biuralistka, tel. 22982; Hirszenberg Jakób, radiotechnik; Meryn Henryk, technik; Mine Józef, przemysłowiec, tel. 1o559; Rataj Sabina, krawcowa; Rozenbaum Lejb, kupiec, tel. 235786; Szejnberg Jerzy, budowlany; Sztejngart Cyna, biuralistka; Sztejngart Syma, biuralista; Urban Edward, kupiec;
Wojdysławski Zygmunt, tel. 16o9o [patrz Przejazd 8]. Wtorek, 13 czerwca - „Ofiary na FON. W ostatnich dniach złożyli ofiary na ręce Pana Wojewody Józefskiego na dozbrojenie Armii: W gotówce: Pracownicy i właściciel przedsiębiorstwa elektro mechanicznego Z. Wojdysławski, ul. Przejazd 6 – zł. 1oo”.
Rok 1946
21 marca, czwartek. „Ogłoszenie. Sąd Grodzki, Oddział Karny, podaje do publicznej wiadomości, że: [...] R. 1965/45 Kühn Robert, l. 62, Przejazd 6 [...] wpisani do drugiej grupy niemieckiej listy narodowej (Deutsche Volksliste) złożyli w 1945 r. wnioski o rehabilitację. W związku z tym i na podstawie art. 13 Ustawy z dnia 6 maja 1945 r. (Dz. U. R.P. Nr. 17/45, poz. 96), wzywa się wszystkie osoby, które wiedzą o szkodliwej działalności wnioskodawców względem Narodu Polskiego, aby o tym doniosły natychmiast Oddziałowi Karnemu Sądu Grodzkiego w Łodzi, Plac Dąbrowskiego 5, pokój 13. Łódź, dnia 15 marca 1946 r. Przewodniczący Oddziału Karnego Sądu Grodzkiego w Łodzi – Sędzia Wł. Wiszniewski”.
Rok 1947
3o kwietnia, środa. „Zakład elektromechaniczny Zygmunt Galewski. Naprawa silników elektrycznych wysokiego i niskiego napięcia, naprawa generatorów prądnic prądu stałego i t.p. Łódź, Daszyńskiego 6. Telefon 222-21”. Czy pracował w Elektrowni Łódzkiej? W artykule z 195o wymieniony został Galewski, przodownik pracy, najprawdopodobniej monter w artykule o rekordzie produkcyjnym ustanowionym przez „ślusarzy i monterów” tegoż zakładu. [patrz Przejazd 54]. Rok 1959. „Galewski Z., zakł. elektr.”, tel. 22221”.
15 sierpnia, piątek. „Dr Libo Aleksander, choroby uszu, gardła, nosa. Daszyńskiego nr 6, 8-1o, 4-6. Tel. 1o1-5o – powrócił”. Przyjmował również w 195o.
Rok 1948
22 kwietnia, czwartek. „Sprzedam motocykl BWM – 35o cm, Daszyńskiego 6 m. 1”.
Rok 1949
23 czerwca, czwartek. „Tanio sprzedam samochód osobowy „Skoda” Daszyńskiego 6, od 8 do 14”.
6 kwietnia, czwartek. „Pomocnicza Spółdzielnia Metalowców, członków Cechów Metalowców i Elektryków w Łodzi, Daszyńskiego 6, zatrudni natychmiast maszynistkę. Maszynistkę o wysokich kwalifikacjach. Uposażenie wg umowy zbiorowej”.
Rok 195o
6 lipca, czwartek. „Potrzebna gosposia do małego gospodarstwa z dobrymi świadectwami. Daszyńskiego 6 m. 5”. Czwartek, 12 października. „Potrzebna pomocnica domowa z gotowaniem, może być na przychodne. Daszyńskiego 6, m. 5”. Sobota, 18 listopada. „Potrzebna pielęgniarka do dwojga dzieci na wyjazd do Warszawy. Zgłaszać się Daszyńskiego 6 m. 5”.
Rok 1953
23 września, środa. „Pomocnicza Spółdzielnia Rzemieślnicza Branży Metalowej i Elektrycznej Łódź, ul. Przejazd 6 przypomina swoim klientom, że w dalszym ciągu przyjmuje bezpośrednie zamówienia na wykonanie robót mechanicznych i blacharskich – specjalność naprawa maszyn włókienniczych. Spółdzielnia wykonuje budowę i naprawę urządzeń sanitarnych, c.o., wodociągów, kanalizacji, siły, światła i sygnalizacji. Prowadzi dział naprawy samochodów i ogumienia. Posiada specjalne warsztaty naprawy maszyn biurowych wszystkich typów. Gwarantuje najwyższą jakość i terminowość wykonania zleconych zamówień. Informacje – tel. 256-77”.
Rok 1957
27 września, piątek. „Samochód małolitrażowy stan idealny sprzedam. Tuwima 6, garaż”.
Rok 1959
„Spedytor „Polsped”, oddz. Tuwima 6, 2 35 72 – kier. 2 98 45 – st. dyspozytor/ dz. spedycji 3 18 06 - skład węglowy al. 1 Maja 111/113 3 31 97 – skład węglowy, Tramwajowa 19”.
Borucz Józef, tel. 22482. Juniewicz Wacław, tel. 27877. Sztejngold Józef, tel. 3o15o. Tucholski M. zakład elektryczny, tel. 2726o.
Rok 1962
31 marca, sobota. „Usługi dla ludności w zakresie naprawy: instalacji elektrycznych, elektromechanicznych, wodno-kanalizacyjnych, gazowych, centralnego ogrzewania, sprzętu gospodarstwa domowego z blachy, ślusarstwa, blacharstwa samochodowo-motocyklowego oraz galwanizacji świadczy Rzemieślnicza Spółdzielnia Zaopatrzenia i Zbytu „Elektrometal” w Łodzi, ul. Tuwima 6. Punkt informacyjny: tel. 256-77 czynny w godz. 8-18”.
Rok 1965
12 sierpnia, czwartek. „Pracownicy poszukiwani. Ślusarza narzędziowca na formy wtryskowe zatrudni natychmiast Spółdzielnia Pracy „Farmedia” w Łodzi, ul. Tuwima nr 6”.
Rok 1977
Siedziba Spółdzielni Rzemieślniczej „Elektrometal”, tel. 256-77.
Rok 1978
1o lipca, poniedziałek. „ Siedem kotów i sto czterdzieści gołębi mistrza Konstantego. Podwórko posesji przy ul. Tuwima 6, gdzie w parterowej oficynce mieści się od wielu lat pracownia Konstantego Mackiewicza, jest w odróżnieniu od słonecznych, ciepłych pejzaży jakie on maluje - ciemne i smutne. Jednakże w chwili, kiedy otwierają się drzwi pracowni i ukazuje się w nich ze sporym garnkiem w ręku mistrz Konstanty, podwórko zmienia się nagle w radosny fragment placu św. Marka w Wenecji. Ze wszystkich stron zlatują silę z furkotem, szelestem skrzydeł i głośnym gruchaniem stada gołębi i zaczynają dziobać rozsypywane przez niego ziarno. - I kto zadba o was, kiedy mnie tu nie będzie? - dobrotliwie uśmiecha się stary malarz. Rozsypuje jeszcze kilka garści ziarna i spogląda na sąsiednie dachy, na których wałęsa się siedem białych. czarnych i burych kotów. czekając na chwilę, kiedy i one otrzymają od niego należny im poczęstunek. Czekają spokojnie, bo wiedzą, że ich to nie minie. Podobnie jak samo podwórko, uboga i ciasna jest sama pracownia Mackiewicza. W artystycznym nieładzie piętrzą się tam nie dokończone i gotowe już obrazy, zwoje płótna, ramy różnej wielkości. Poniewierają się połamane palety, zużyte pędzle, tubki z farbami. Piętrzy się sterta cennych książek i bezwartościowych drobiazgów, nad tym zaś wszystkim góruje staluga, przy której z pędzlem i paletą w dłoniach pracuje niezmordowany mistrz Konstanty Mackiewicz, kończąc jeszcze jeden obraz. Właściwie jest to już scenka z przeszłości. Od wielu lat aktualna była - nie zrealizowana z różnych powodów - sprawa przydzielenia Mackiewiczowi pracowni, godnej rangi jego sztuki. Przeciągała się ona w nieskończoność·. Ostatnio jednak - dzięki życzliwej pomocy Wydziału Kultury Urzędu Miasta Łodzi oraz BWA otrzymał on tak potrzebny lokal przy ul. Moniuszki 5, przy czym (co należy podkreślić) umeblowano go z taką serdeczną troskliwością, z jaką Wokulski urządził po przeprowadzce nowe mieszkanie dla swego przyjaciela starego Rzeckiego. Nowa, jasna pracownia mistrza Konstantego to właściwie mini-muzeum. Składa się ono z dwóch pokoi większych i jednego mniejszego. Na ścianach wiszą cenniejsze obrazy artysty, reprezentują one różne etapy jego twórczości - w tym aleje jeszcze sprzed I wojny światowej - dwie zaś stalugi zapraszają mistrza do pracy. Zapraszają, ale ... Ale Mackiewicza, chociaż zagląda tu często, jakaś przemożna siła ciągnie w dalszym ciągu do starej pracowni przy ul. Tuwima. I tam też lubi przesiadywać. Może stary malarz, przyjaciel kotów, sam ma kocią na1turę i przywiązuje się do miejsca, w którym dłużej przebywał. A może - jak zaczarowany magnes - przyciągają go tam stare wspomnienia? Bo przecież właśnie w tej skromnej, ubogiej pracowni powstało w ciągu ponad ćwierćwiecza mnóstwo jego znakomitych dzieł: przepyszne stylowe katedry (z których jedna otrzymała Grand Prix w Monaco), wstrząsający cykl antywojennych obrazów „Tu byli ludzie” (zdobiących dziś ściany wielu muzeów nie tylko polskich), groźne, niby ostrzeżenie biblijnych proroków, „Termitiery”. Tu też wyczarował setki uroczych pejzaży, głównie leśnych „Pejzaży” popularnych w całej Polsce, a których romantyczny nastrój i poetyczna uroda cieszy również oczy i serca wielu naszych rodaków mieszkających dziś w Anglii. Francji, NRF, we Włoszech, Kanadzie, Australii, USA. Brazylii, na wyspach Bahama i wielu innych krajach. A może po prostu stary artysta przychodzi tu dlatego. że nie umie rozstać się ze swymi skrzydlatym i czworonożnymi przyjaciółmi: z siedmioma kotami i ze 14o gołębiami? Bo kto zadba o nie, kiedy tu go już nie będzie?”. [5]
Konstanty Mackiewicz (1894 - 1985). Malarz i scenograf teatralny. Studia artystyczne rozpoczął w Odessie (1913/1914), następnie kształcił się w Penzie (1914-19), a później w pracowni W. Kandinsky’ego w moskiewskiej Wyższej Szkole Malarstwa, Rzeźby i Architektury. Od 1922 mieszkał we Lwowie, gdzie pracował jako scenograf teatralny. W 1926 przeniósł się na stałe do Łodzi i pracował (i mieszkał) w Teatrze Miejskim jako dekorator (scenograf). Obraz artysty wystawiony na wystawie zbiorowej w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi wywołał gorący spór, „pierwszą awanturę artystyczną” w Łodzi między kierownikiem szkoły artystycznej malarzem Szczepanem Andrzejewskim a dyrektorem galerii Marianem Dienstl-Dabrową. Wystawiał też we Lwowie i w Warszawie, a za granicą w Brukseli (1933), w Paryżu (1937; dwa złote medale) i w Nowym Jorku (1939). Wykonywał dekoracje do balów m.in. z okazji święta Purim w lokalu przy ul. Sienkiewicza 3/5 i w filharmonii. Po II wojnie światowej nadal mieszkał w Łodzi (m.in. w 1945 w tzw. „Hotelu Artystów” przy ul. Piotrkowskiej 26). Często wystawiał. Współpracował m.in. z Teatrem Arlekin w Łodzi. W swojej bogatej i bardzo różnorodnej twórczości nawiązywał do założeń kubizmu, futuryzmu i koloryzmu. Malował zarówno kompozycje abstrakcyjne, jak i realistyczne pejzaże lub martwe natury. Po wojnie stworzył m.in. cykle obrazów „Tu byli ludzie”, „Katedry”, „Miasto”. Prace w zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi. [6]
Rok 1979
23 kwietnia, poniedziałek. „Przetarg nieograniczony Spółdzielnia Pracy Spedytorów „Polsped” Oddział w Łodzi, ul. Tuwima nr 6 ogłasza przetarg nieograniczony na roboty budowlane z wykonaniem sanitariatu dwuoczkowego, jako obiektu wolno stojącego z materiałów oferenta, na terenie magazynów spedycyjnych w Łodzi, przy ul. Tramwajowej nr 19. Wszelkich informacji odnoście w.w. budowy udzieli biuro oddziału, przy ul. Tuwima nr 6, tel. 235-72, lub 24-44, w godz. 8 – 14.3o. Termin wykonania robót do końca II kwartału 1979 roku. Do przetargu zapraszamy przedsiębiorstwa państwowe i spółdzielcze oraz jednostki gospodarki nie uspołecznionej. Oferty w zalakowanych kopertach prosimy kierować pod adresem: SPS „Polsped”, Łódź, ul. Tuwima nr 6 w ciągu 1o dni od daty ukazania się niniejszego ogłoszenia. Zastrzegamy sobie prawo wyboru oferenta, oraz częściowego lub całkowitego unieważnienia przetargu bez podania przyczyn”.
[1] zob. Marek Szukalak „Słownik biograficzny Żydów łódzkich oraz z Łodzią związanych”, Łódź 2oo7
[2] „Adwokat Piotr Kon nie żyje!”, „Głos Poranny”, 23 lutego 1937
[3] „Rozpaczliwy czyn nestora łódzkiej palestry”, tamże oraz numery z dn. 25, 26, 27 lutego oraz 27 marca 1937
[4] Andrzej Kempa, Marek Szukalak „Żydzi dawnej Łodzi. Słownik biograficzny”, t. I, Łódź 2oo3
[5] Mieczysław Jagoszewski „Siedem kotów i sto czterdzieści gołębi mistrza Konstantego”, „Dziennik Popularny”, 1o lipca 1978
[6] Maciej Cholewiński „Kolekcja Motyli M”, mszp., Łódź 1998-2o21
Kolejne numery:
- Przejazd 1
- Przejazd 2
- Przejazd 3
- Przejazd 4
- Przejazd 5
- Przejazd 6
- Przejazd 7
- Przejazd 8
- Przejazd 9
- Przejazd 10
- Przejazd 11
- Przejazd 12
- Przejazd 13
- Przejazd 14
- Przejazd 15
- Przejazd 15a
- Przejazd 16
- Przejazd 17
- Przejazd 18
- Przejazd 19
- Przejazd 20
- Przejazd 21
- Przejazd 22
- Przejazd 23
- Przejazd 24
- Przejazd 25
- Przejazd 26
- Przejazd 27
- Przejazd 28
- Przejazd 29
- Przejazd 30
- Przejazd 31
- Przejazd 32
- Przejazd 33
- Przejazd 34
- Przejazd 35
- Przejazd 36
- Przejazd 37
- Przejazd 38
- Przejazd 39
- Przejazd 40
- Przejazd 41
- Przejazd 42-44
- Przejazd 43
- Przejazd 45
- Przejazd 46
- Przejazd 47
- Przejazd 48
- Przejazd 49
- Przejazd 50
- Przejazd 51
- Przejazd 52
- Przejazd 53
- Przejazd 54
- Przejazd 55
- Przejazd 56
- Przejazd 57
- Przejazd 58
- Przejazd 59
- Przejazd 60
- Przejazd 61
- Przejazd 62
- Przejazd 63
- Przejazd 64
- Przejazd 65
- Przejazd 66
- Przejazd 67
- Przejazd 68
- Przejazd 69
- Przejazd 70
- Przejazd 71
- Przejazd 72
- Przejazd 73
- Przejazd 74
- Przejazd 75
- Przejazd 76
- Przejazd 77
- Przejazd 78
- Przejazd 78g
- Przejazd 78d
- Przejazd 78b
- Przejazd 79
- Przejazd 80
- Przejazd 81
- Przejazd 82
- Przejazd 83
- Przejazd 84
- Przejazd 85
- Przejazd 86
- Przejazd 87
- Przejazd 88
- Przejazd 89
- Przejazd 89a
- Przejazd 90
- Przejazd 91
- Przejazd 92
- Przejazd 93
- Przejazd 94
- Przejazd 95
- Przejazd 96
- Przejazd 97
- Przejazd 98
- Przejazd 99
- Przejazd 100
- Przejazd 102
- Przejazd 103
- Historie narożne i inne